Pamiętnik pisany nocą (II). Kobieta przy kości
12 czerwca 2017
Szacowany czas lektury: 12 min
Pamiętnik pisany nocą jest wyjątkową, perwersyjną i przepełnioną autorskich przeżyć i odczuć serią wyrwanych kartek z pamiętnika młodego, przystojnego mężczyzny, który wkraczając w świat erotyki, dał się mu absolutnie pochłonąć. Jest to seria o przeplatanych wątkach, poruszających różnych bohaterów, w różnych mniej lub bardziej spodziewanych sytuacjach. Gorąco zachęcam do przeczytania i wyrażania swoich opinii na ten temat. Zarówno pozytywne jak i negatywne opinie są dla mnie budujące. Uwagi traktuję jako cegiełki, które pozwolą tylko udoskonalić mój pisarski mięsień.
To już kolejny rok z rzędu, w którym pewnym krokiem wejdę na tą samą salę, tym samym krokiem w tym samym rytmie poloneza. Chociaż maturę i własną studniówkę mam już parę lat wstecz, tak co roku z uśmiechem na ustach korzystam z zaproszeń młodszych koleżanek - i się wytańczę... i najem do syta. Uwielbiam klimat balu studniówkowego - wszyscy są eleganccy, kobiety pięknie wymalowane, świeżo po wyjściu od fryzjera, a panowie - niczym Wielki Gatsby! Dyrekcja mojego byłego liceum zawsze dbała o to, by bal przez nich organizowany został zapamiętany do końca życia - błysk, przepych, media i atrakcje do północy, a potem w pięknym półmroku balet do samego rana.
Gdy zbliżał się wieczór, uszykowałem granatowy garnitur wraz z białą poszetką i wedle sukienki partnerki - bordowy krawat. Wziąłem prysznic, ubrałem się, zgarnąłem bukiet róż dla partnerki oraz dla jej matki i wyszedłem z domu w stronę pobliskiego postoju taksówek. Czułem tę samą ekscytację, którą miałem przyjemność czuć już wiele razy w tym dniu stycznia. Mimo, iż cały "spektakl" znam doskonale, za każdym razem czuję dozę nowości, jakbym pierwszy raz wchodził na te salę, jakbym pierwszy raz słyszał ten takt, pierwszy raz widział swoich nauczycieli.
Dojechałem na miejsce - pod piękny, duży dom Weroniki - tegorocznej maturzystki, której co prawda nie znam najlepiej, bo poznaliśmy się na jakiejś imprezie, lecz przez media społecznościowe doszły mnie słuchy, że szuka partnera no i... jakoś tak wyszło! Od progu przywitał mnie widok dwóch pięknych kobiet - Weroniki, której ciało okrywała bordowa, obcisła sukienka zwieńczana na dole dyskretną koronką i jej mama - Renata. Zupełnie różniła się od córki - Weronika była niską, szczuplutką brunetką z ciemnymi oczami, zaś Renata miała dużo więcej ciała. Była wysoka, przy kości, z dużym biustem, pełnymi ustami i długich blond włosach. Grzecznie się przedstawiłem, wręczyłem kwiaty po czym zostałem zaproszony jeszcze na szybką kawę - Weronika potrzebowała jeszcze paru minut na poprawienie makijażu. Usiadłem z jej mamą w salonie i doświadczyłem typowego wywiadu - kim dla niej jestem, co robię, ile mam lat i tego typu bzdety. Moje oczy krążyły tylko z jej oczu po głęboki dekolt, którego chyba celowo nie zakryła pozostawiając 4 nieodpięte guziczki swojej białej koszulki. Na karteczce dostałem jej numer, abym dzwonił gdyby wydarzyło się coś niepożądanego lub gdy impreza dobiegnie końca - pani Renata obiecała, że zarówno nas odwiezie jak i po nas przyjedzie. Kilka chwil po tym i panującej chwilkę niezręcznej ciszy, z łazienki wyszła Weronika i mogliśmy ruszać na bal.
Pod szkołę dotarliśmy chwilę przed dwudziestą. Zanim opuściłem samochód, pani Renata raz jeszcze zwróciła się w moją stronę, bym pamiętał o numerze i dzwonił w razie potrzeby. Podziękowałem za podwózkę i wyszedłem, chociaż nie ukrywam, że zamieniłbym z nią jeszcze kilka zdań, była urocza i po mimo czterdziestki na karku i wyraźnej nadwagi - dość pociągająca.
W tym roku sala, w której odbywała się studniówka została urządzona w stylu Królowej Lodu - było śnieżnie-biało, masa błyszczących ozdóbek i piękny, ogromny żyrandol na środku sali - byłem pozytywnie zaskoczony.
No i powiedzieć muszę szczerze, że to było jedno z moich ostatnich tak pozytywnych zaskoczeń tego wieczoru. Po bezbłędnym polonezie, serii zdjęć dla gazet, kronik szkolnych czy grona rodziców i symbolicznym pierwszym daniu, na stołach zagościł alkohol a w toaletach inne używki. Jako partner Weroniki, biegałem za nią w te i wewte - chciałem żeby czuła się bezpiecznie, a poza tym - nie znałem tam zbyt wielu ludzi. Za każdym razem gdy próbowałem chwilę porozmawiać ze swoimi nauczycielami z liceum, traciłem ją z oczu i odnajdywałem po chwili z coraz bardziej mętnymi oczkami. Wypiłem kilka głębszych, by nie okazać się największym sztywniakiem na balu i licząc tym samym, że może wczuje się w ten klimat. Z minuty na minutę, z godziny na godzinę wszyscy, dosłownie - włącznie z nauczycielami byli coraz bardziej pijani, a co niektórzy już czymś ućpani. Pijana Weronika trochę się do mnie dobierała, parę razy wymieniliśmy się pocałunkami, robiła masę zdjęć...
Gdy wybiła północ i na salę wniesiono wielki tort, znów straciłem swoją partnerkę z oczu. Tym razem na serio - nie było jej ani na zewnątrz na papierosie, ani w szatni, ani nawet na tyłach szkoły, gdzie towarzystwo paliło trawę/brało jakieś tabsy. Jak się po dłuższej chwili poszukiwań okazało - Weronika leżała z głową w sedesie w damskiej toalecie. Nie ukrywając - byłem nie tyle zawiedziony, co aż zły, że zabawa dobiegła końca niemalże w przedbiegach. Długo nie myśląc, poszedłem na piętro szkoły, gdzie nie dobiegała głośna muzyka i zadzwoniłem do jej matki, tłumacząc całą sytuację. Kobieta podziękowała za telefon, przeprosiła mnie jeszcze na końcu i powiedziała, że już po nas jedzie. Nie chcąc tracić ostatnich minut na stanie przy zarzyganej księżniczce, poszedłem jeszcze chwilę porozmawiać ze swoją byłą polonistką.
Dostałem SMS'a od pani Renaty - "Już jestem na parkingu" - wróciłem się wtem do toalety po Weronikę, ta z kolei zasnęła od razu jak wziąłem ją na ręce - była kompletnie pijana, lub coś wzięła pod moją niewiedzę, nieważne. Jej matka czekała na samym końcu parkingu - jak się potem okazało, chyba celowo nie chciała pokazać światu jak wygląda - miała długi czarny płacz, kozaki do kolan a pod płaszczem - koszule nocą - wyglądała dość komicznie. "Zapakowałem" Weronikę na tylni fotel i już chciałem się żegnać z jej matką, mówiąc, że zaraz złapie sobie jakąś taksówkę, kiedy usłyszałem zdecydowane
- No chyba samą z nią teraz nie zostawisz?!
Chociaż z początku jej słowa zabrzmiały dość groźnie i poczułem się jak winowajca stanu jej córki, po chwili dodała:
- Pomożesz mi ją wnieść do domu, na piętro? Bardzo proszę, po wszystkim odwiozę Cię do domu - prosiła mnie, diametralnie zmieniając poprzedni ton i mimikę twarzy. Nie mogłem jej odmówić.
Podczas jazdy nawiązał się między nami normalny dialog. Rozmawialiśmy nie tyle o samym balu, za który raz za razem przepraszała mnie za córkę ale i o życiu, tak normalnie.
- Tak się wystroiłeś, elegancki, przystojny facet, a gówniara musiała ten wieczór zepsuć - no nieźle! - Renata naśmiewała się z córki praktycznie co chwilę, nie szczędząc przy tym komplementów w moją stronę - było mi miło, parę razy przy wymianie spojrzeń na światłach poczułem nawet lekkie podniecenie.
Kiedy dojechaliśmy na miejsce, widać było z tarasu palące się światło - przez chwilę przestraszyłem się konfrontacji z ojcem Weroniki, który miałby mnie oskarżyć o to, że właśnie wnoszę jego zachlaną córkę do domu, jednakże od samego korytarza, aż po pokój na piętrze Weroniki nie zauważyłem ani jednego męskiego elementu garderoby.
Położyłem Weronikę na łóżku w jej pokoju, pani Renata kazała mi poczekać chwilę na dole - ona miała wówczas przebrać córkę w ciuchy do snu. Stałem w korytarzu w swoim płaszczu zaglądając wgłąb pięknego salonu, kiedy wraz ze krokami ze schodów usłyszałem zdziwionym tonem:
- A Ty nie zdejmiesz płaszcza?
- Przecież powinienem już jechać - powiedziałem mocno zdezorientowany.
- Daj spokój - oboje zasłużyliśmy na chwilę odpoczynku! Napijmy się na odstresowanie, nie daj się namawiać! Dam Ci na taksówkę! - Namawiała mnie kobieta.
Przyznam szczerze, że protestowałem do momentu, dopóki nie zeszła ze schodów i nie stanęła przede mną w samej koszuli nocnej, która miała bardzo cienkie ramiączka a przez jej materiał lekko prześwitywał ogromny biust - wtedy zaniemówiłem i po prostu zdjąłem buty, a płaszcz odwiesiłem na wieszak.
- Zapraszam, zapraszam - mówiła Pani Renata wskazując na salon.
- Siądź proszę, a ja nam przygotuje coś dobrego - Na co masz ochotę? Whisky? Wino? Kompletnie odechciało mi się spać! - Wciąż mówiła nie pozwalając dojść mi do głosu.
Siedziałem dość spięty w koszuli i krawacie na dużej kanapie przed telewizorem i czekałem na swój trunek. Gdzieś tam wewnątrz głos mówił mi, żebym po prostu jechał do domu, że źle zrobiłem zostając, no ale głupio było mi odmówić tak przekonującej kobiecie.
Renata wróciła, siadając koło mnie. Założyła nogę na nogę odsłaniając swoje sporych rozmiarów uda i wręczyła mi dużą lampkę pełną winą - widać, że nie czuła żadnych kompleksów spowodowanych swoją tuszą.
- Wow, ten kieliszek jest całkiem spory - chyba nie wypiję całego - próbowałem się wymigać
- Na nas dwoje, wlałam całą butelkę, świetne kieliszki, prawda? Z ikei! - kobieta pod nosem się uśmiechała.
Rozmawialiśmy dłuższą chwilę o kompletnych głupotach, aż zdecydowałem się zapytać o ojca Weroniki. Jak się okazało - zostawił ich rok temu, od tego czasu mieszkają same, a pani Renata nie spotykała się od tego momentu z żadnym facetem, długo była przybita - facet zostawił ją podobnież między innymi z powodu nadwagi. W tym momencie wstała z lampką winą i podeszła do drzwi tarasowych
- Muszę zapalić, nie przeszkadza Ci to? Palisz? Może zapalisz ze mną? - pytała bez skutku - nie miałem nigdy do czynienia z tytoniem, więc byłem wolny od tego nałogu, aczkolwiek nigdy nie przeszkadzały mi papierosy, mało tego - miałem na ich punkcie lekki fetysz - kobieta z papierosem wyglądała dla mnie bardzo seksownie.
Renata w jednej ręce trzymała papierosa, w drugiej lampkę wina i wciąż kontynuowała ze mną rozmowę, przerywając nasz kontakt wzrokowy tylko, gdy wypuszczała dym z ust w kierunku tarasu. Piłem łyk za łykiem podziwiając ją stojącą w samej koszuli nocnej, przy wielkim oknie na taras. Kiedy skończyła palić, nim wróciła do mnie na kanapę, poszła jeszcze do komody naprzeciw - odchyliła nogą dolną szufladę i schyliła się do niej wypinając przede mną swój ogromny tyłek - jej koszula nocna mocno się podwinęła. Wyjęła flakon perfum, użyła ich kilka razy na sobie - na włosy, dłonie, dekolt i dopiero wtedy, jak gdyby nigdy nic opuściła koszule udając, że "nic się nie stało".
- Mam piękne perfumy, prawda? I przynajmniej nie śmierdzę papierosami! - powiedziała siadając znacznie bliżej mnie niż ostatnio.
Faktycznie - zapach był fenomenalny, kobiecy, rozgrzewający - idealny na zimowy wieczór.
- OJ tak, pachnie Pani pięknie! - potwierdziłem jej słowa, co sądząc po jej ruchu warg - bardzo jej się spodobało.
Dopiła resztkę wina z lampki i zbliżyła się jeszcze bardziej w moją stronę - nasze barki niemal się stykały. Obróciła się w moją stronę i położyła palec na moim krawacie.
- Jak ja dawno nie byłam na żadnym balu, potańczyłabym, ubrałabym się w jakąś piękną sukienkę - mówiła patrząc i bawiąc się moim krawatem.
- Może i ja Panią wyrwę gdzieś na tańce - wypowiedziałem to chyba tylko z grzeczności.
Kobieta uśmiechnęła się i czerwonymi paznokciami jeździła po moim krawacie od dołu, aż do samego kołnierza. Zauważyłem przez jej cienką koszulę, że jej sutki znacznie się podniosły.
- Nie jest Ci za ciepło? - Zapytała kierując swój wzrok na moje oczy, a dłonią próbując rozwiązać mi krawat.
W tej chwili zrobiło mi się bardzo gorąco, a penis wyraźnie się uniósł. W niemej grze, kobieta rzuciła krawatem przed siebie i zaczęła rozpinać guziki w mojej koszuli. Siedziałem jak sparaliżowany czując coraz większe podniecenie. Penis zaczął coraz mocniej napierać na moje spodnie.
Kiedy Renata dopięła ostatni guzik i odkryła moją klatkę - po cichu zamruczała.
- Ależ jesteś zbudowany... Siłownia? - zapytała nie pozwalając mi odpowiedzieć na pytanie - równocześnie zbliżyła swoje usta do moich i zaczęliśmy się całować. W powolnym tempie bawiąc się swoimi językami, kobieta zaczęła coraz szybciej i mocniej wodzić dłonią po moim kroczu. Kiedy wyczuła wyraźnie twardego członka, zaczęła odpinać mi pasek, rozporek, aż w końcu uchylając jedynie majtki, wyjęła go "na zewnątrz". Nasze usta się na chwile rozłączyły. Renata pośliniła swoją dłoń i zaczęła go masować. Patrzyła jak cały pulsuje z podniecenia. Zaczęła walić go nieco mocniej.
- Zawsze marzyłam o takim dużym, zadbanym, młodym - szeptała i coraz bardziej zbliżała się do niego. W końcu otworzyła swoje usta, wysunęła język i jednym liźnięciem przejechała od góry po sam napletek. Po chwili zaczęła robić mi loda. Byłem w siódmym niebie i tylko odchyliłem swoją głowę do tyłu. Złapałem ją za włosy i powoli nadawałem temu rytm. Jej ruchy były bardzo wolne, operowała językiem fenomenalnie. W międzyczasie położyła się wzdłuż kanapy wypinając swój tyłek - z włosów moja dłoń powędrowała więc na jej pośladki - zacząłem je ściskać, klepać, macać - z każdym moim ruchem Renata po cichu pojękiwała mając mojego penisa w ustach. Końcami palców sięgnąłem do jej cipki. Odsunąłem pasek od stringów i lekko zanurzyłem swój palec - była cholernie mokra i gorąca - gdy poczuła mój palec, wstała i znów zaczęliśmy się całować. Renata po chwili wstała, zdjęła z siebie koszulę odsłaniając swoje piękne, ogromne piersi i usiadła na moich kolanach. Całowałem na zmianę jej usta i piersi, podgryzając co chwilę jej sutki. Dłonie skupiły się na ściskaniu wielkiego tyłka. Renata wtem lekko uniosła swój tyłek i nadziała się na mojego penisa. Kiedy wszedł powoli cały, wbiła pazurki w moją klatę, wydając przy tym głośny jęk. Mocno przycisnąłem ją do siebie, zbliżając się do jej masywnych piersi. Jej pośladki podnosiły się w górę i w dół a jej usta wciąż wędrowały od moich ust, po moją szyję. Im bliżej było do jej orgazmu, tym mocniej naskakiwała na mojego kutasa wydając przy tym coraz głośniejsze odgłosy. Gdy szczytowała, aby zatuszować nadchodzący krzyk wpakowała język w moje usta po czym prawie przegryza mi wargę. Wydawało mi się, jakby trwało to wieczność. Zeszła ze mnie i klęknęła przede mną. Siedziałem wciąż na kanapie i założyłem ręce za głowę. Renata splunęła na swój biust, roztarła ślinę w biust, złapała obie piersi i zaczęła sama nabijać się między nimi o mojego członka. Mój penis był na tyle duży, że jego czubeczek jeszcze lądował w jej ustach. Gdy czułem, że powoli dochodzę - podniosłem się i włożyłem jej do samego końca w usta. Słyszałem ten cudowny dźwięk krztuszenia się, ona wtem mocno ścisnęła mnie za pośladki. Złapałem ją mocno za włosy i na granicy rozkoszy spuściłem się w jej usta. Orgazm był na tyle obfity, że momentalnie wyjąłem penisa z jej ust i wytrysnąłem resztki spermy na jej biust, kiedy ona dotychczasowe nasienie wypluła z ust. Po wypluciu całej spermy z ust sięgnęła ręką po paczkę papierosów. Zapaliła jednego i trzymając w jednej dłoni papierosa, a w drugiej mojego jeszcze sterczącego penisa zaczęła go dokładnie wylizywać. Renata wypuszczała dym na mojego członka i bawiła się nim dopóki do końca nie opadł. Usiadłem spełniony na kanapie. Renata zgasiła papierosa w kieliszku po winie i wtuliła się jeszcze na chwilę we mnie. Ponownie oddaliśmy się namiętnemu pocałunkowi.
- Zadzwonię Ci po taksówkę - powiedziała dając mi jeszcze całusa i uciekając w kierunku kuchni. Naga.
W tym czasie się ubrałem i zerknąłem na godzinę w telefonie. Było po trzeciej.
Gdy się ubrałem, udałem się na korytarz. Założyłem buty i płaszcz. Czule pożegnałem się z Renatą długim pocałunkiem. Oboje skorzystaliśmy i jeszcze raz dokładnie się wymacaliśmy. Gdy usłyszeliśmy, że przy posesji zatrzymała się taksówka, nieco opornie ale odkleiliśmy się od siebie.
- Czekam na zaproszenie na te obiecane tańce - zadzwoń do mnie szybciutko - powiedziała na odchodne Renata.
Doskonale wiedziałem, że to nie będzie nasze ostatnie spotkanie.