Nienasycenie
23 stycznia 2013
Szacowany czas lektury: 15 min
Pozostajemy nienasyceni w naszym pragnieniu miłości, cielesności, pieniędzy i sławy. Presja nienasycenie skłania nas do czynów, jakich normalnie byśmy nie dokonali. Oto motyw klasyczny nienasyconego pragnienia uczennicy i nauczyciela.
22-letnia Marta odwróciła się plecami do swojego chłopaka. Nie chciała się do niego odzywać. Leżała rozpalona i poirytowana tym, że nie poczekał na nią i doszedł w pozycji na jeźdźca, nie słuchając swojej dziewczyny. Zostawił ją taką rozgrzaną, tuż przed orgazmem i tylko z rozbrajającym uśmiechem pocałował, nie widząc niczego złego w swoim zachowaniu. Przecież zrobiła mu dobrze. Ona się nie liczyła.
Wściekła Marta nie patrząc na zasypiającego już obok chłopaka wsunęła dłoń pod kołdrę i zaczęła energicznie masować swoją łechtaczkę. Przesuwała palcem w górę i w dół. Obejmowała ją. Wsunęła swój paluszek do rozpalonej, wilgotnej wciąż pochwy. Intensywna masturbacja z zaciśniętymi ustami, aby przypadkowym ekstatycznym jękiem nie obudzić beznadziejnego kochanka, dała jej namiastkę tej rozkoszy jakiej pragnęła tego wieczoru.
Zasypiając wiedziała, że następnego dnia czekając na spotkanie ze swoim promotorem na studiach, będzie miała niezły temat do rozmowy ze swoimi koleżankami.
Chichot dziewczyn zainteresował młodego doktora Piotra, który minął je na uniwersyteckim korytarzu z wyraźnym uśmiechem. One speszyły się i zaczerwieniły. Właśnie Marta narzekała na swojego chłopaka i opowiadała o ich życiu intymnym w bardzo plastyczny sposób. Gdy zorientowała się, że niektóre słowa mogły być usłyszane przez jej promotora, od razu się opanowała i zawstydziła. Cała trójka ukłoniła się doktorowi, a on wychodząc do gabinetu prosił o odwiedzanie go po kolei.
- No idź Marta... - wypychały ją koleżanki.
- Przestań, wstydzę się. A gdy posłuchał?
- Daj spokój, to spoko koleś. Wie jak to jest.
- Nie, poczekam jeszcze.
- Ok.
Wpierw musiała przypudrować swój nosek i policzki, aby zakryć zaczerwienienie. Kręciła się cały czas pod pokojem nerwowo czytając pracę, do której zupełnie się nie przyłożyła, ale w końcu jakoś ten licencjat trzeba było zacząć pisać. Poprawiła włosy, nabrała powietrza, wyprostowała się i weszła po ostatniej z koleżanek do gabinetu doktora Piotra.
On siedział za swoim biurkiem wyraźnie znudzony. Podniósł wzrok znad monitora komputera i od razu ocenił urodę swojej podopiecznej. Marta zarzuciła na niebieski top zielony sweterek zapinany na dwa guziki. Od razu rzucał się w oczy jej dekolt nieśmiało zasłaniany kosmkami czarnych włosów. Całość uzupełniały ciemne dopasowane jeansy podkreślające jej biodra i smukłe nogi.
- Jedyna przyjemność w tych licencjatach, to możliwość spotkania z uroczymi autorkami prac... - powiedział na powitanie doktor.
Nie zareagowała na ten komplement. Speszona usiadła i podała rozdział swojemu promotorowi. On uśmiechnął się do niej i przeglądał w dużych błękitnych oczach.
- To co Marto nam dzisiaj przyniosłaś?
Zaczęła opowiadać skupiając się na tekście i nie zwracając uwagi jak trzydziestotrzyletni Piotr dotyka ją spojrzeniem szczególnie po jędrnych, ściśniętych w topie piersiach. Przełyka ślinę patrząc na jej smukłe palce i kuszące czerwone paznokcie. Temat jej pracy umożliwiał podjęcie nieco luźniejszej rozmowy. Doktor nie chciał, aby jego studentki go tytułowały. Mogły mówić Panie Piotrze, a nawet jak im się wymsknęło Piotrze, to też się nie obrażał.
Dwudziestodwulatka nie zwróciła uwagi, jak temat zszedł na problemy jakości pracy, dobrego klimatu dla twórczego myślenia. Po chwili jednak zrozumiała, że opowiastki o relaksie, skupieniu, udanym życiu osobistych dotyczą jej nieostrożnej rozmowy z koleżankami. Na twarzy rysował jej się nieśmiały uśmiech, oznaka zakłopotania. Jakież było jej zdziwienie, gdy jej nauczyciel bezpośrednio powiedział, że byłaby o wiele lepszą studentką, bo ma potencjał, gdyby nie ten stres i takie wpadki z chłopakiem.
- Bo w młody wieku to seksualne napięcie może tłumić nasze zdolności, a niekiedy dobrze pokierowane napędzać do lepszej pracy.
- Wiem. Piotrze... przepraszam. Panie doktorze, chyba powinniśmy już skończyć.
- Dobrze. Speszyłaś się?
- Przepraszam Pana, ale... - chciała jakoś z tej sytuacji wybrnąć, jednak uśmiech i promienista twarz całkiem przystojnego doktora nauk odwiodła ją od wszelkich prób tłumaczenia się.
Wstała i skierowała się w stronę drzwi. On szedł ją odprowadzić te parę kroków. Marta już kilkukrotnie miała takie rozmowy z Piotrem. Często spotykała go na mieście, ale zawsze tylko kłoniła się i peszyła. On za to był pewny siebie i tego, że w jego zawodzie pojawianie się w modnych klubach studenckich nie jest niczym złym. Zdarzyło jej się nawet tańczyć na jednej z imprez ze swoim promotorem, choć raczej była to tylko mała wymiana spojrzeń, gestów i podrygów w rytm muzyki.
Gdy już chwyciła klamkę, poczuła jego dłoń na ramieniu. Odwróciła się. Stał przy niej. Patrzył władczo z góry. Był nieco wyższy, postawny. Marta poczuła ciepło jego dłoni, delikatnie dotykającej jej rumianych policzków. Piotr zamknął drzwi swojego gabinetu od środka i przyciągnął do siebie zaskoczoną i nieopierającą się dziewczynę. Pocałował ją czekając, aż jego pieszczota zostanie odwzajemniona. Dwudziestodwulatka uchyliła usta, by ich języki mogły się spotkać. Drobny całus przerodził się w namiętnym pocałunek. Taki, jakiego pragnęła poprzedniej nocy. Piotr oparł ją o ścianę nie odstępując od jej słodkich, wąskich ust. Zaczął pieścić jej uda i talię. Chwycił ją pod kolanem i podciągnął nogę tak, aby zarzuciła ją na jego biodro. Marta odchylała głowę poddając się pieszczotom szyi i dekoltu. Od rowka pomiędzy jej jędrnymi piersiami mężczyzna nie mógł się oderwać.
Marta czuła coraz większe podniecenie. Nie odpychała go, gdy delikatnie obejmował jej biust i masował twardniejące pod cienkim sweterkiem sutki. Odwrócił ją i oparł się o nią, a dłońmi dosięgnął piersi. Pochylony nad dziewczyną zaczął całować jej szyję, policzki i językiem drażnić ucho, co wywołało małe łaskotanie i niebywałą rozkosz. Marta westchnęła rozkosznie, czując penisa mężczyzny, który ocierał się o jej pośladki. Takie ocieranie się ciał, pieszczota piersi i szyi doprowadzały studentkę do wrzenia. Zmysłowy wykładowca był stanowczy, ale zarazem romantyczny w każdym swoim ruchu. Nie szarpał. Nie wsysał się. Nie ślinił, lecz pieścił jej młode ciało bardzo efektywnie, odnajdująca każdy punkt, którego podrażnienie wywoływało wręcz dreszcze na ciebie dziewczyny.
Poczuła jego gorące palce pod swoim topem. Przesuwały się coraz wyżej, mocno objęły jej sutki odciskające się na materiale stanika. Cała ta gra wstępna pozbawiona była słów. Marta, niczym zabawka, bezwiednie poddawała się dłoniom i ustom mężczyzny. Drgnęła i przytrzymała jego dłoń dopiero, gdy ta wsunięta pod jej spodnie sięgnęła do krocza. Majteczki już nasiąkły sokami podniecenia. Jej cipka, niedopieszczona ostatniej nocy, była wilgotna i czekała, na energiczne karesy. Piotr poczekał, aż Marta cofnie dłoń i wpuści go dalej, by masował jej waginę i delikatnie wsuwał palec wskazujący do rozpalonego jej wnętrza. Pieścił ją delikatnie, ocierał się o ścianki jej cipki. Cicho mrucząc poczuła dłoń doktora Piotra na ramieniu...
Ocknęła się! Odwróciła. Promotor z uśmiechem wręczył jej pracę, które zapomniała zabrać ze stołu. Nagle Marta zorientowała się, że nic między nimi ni doszło, a dreszcze, które przeszywały jej ciało wynikały jedynie z bujnej i niezaspokojonej wyobraźni. Szybko zasłoniła kartkami papieru swój dekolt, przyciskając je do piersi. Tym samym ukryła wydatnie zesztywniałe sutki odciskające się na materiale zielonego sweterka. Piotr, dość nieelegancko pożegnał się z nią trzymając ręce w kieszeni.
Dwudziestodwulatka nie mogła się opanować. Jej fantazja jeszcze nigdy nie splatała takiego figla. Chciała odpędzić te myśli, które jednak coraz silniej dowodziły, jak bardzo podnieca ją trzydziestotrzyletni nauczyciel akademicki. Ale to ponad dziesięć lat różnicy! Jej promotor! Nieważne, że zarazem jest wysokim, postawnym, zadbanym i eleganckim mężczyzną o pięknych, silnych dłoniach. Jego dojrzałość była tą iskrą namiętności, jakże inną niż urok młodych lowelasów z ułożonymi fryzurkami i czarnymi okularami, wśród których zwykle się Marta obracała.
Jak tylko opuściła gabinet, dopadły ją koleżanki i od razu pytały jak było i co mówił ich "Piotruś". Chichotały, plotkowały, lecz dwudziestodwulatka była jednak nieswoja. Z otępienia wyrwał ją dźwięk telefonu. To znów on. Wysłał smsa. Czekał na nią. Chciał pogadać. Przejść się gdzieś do knajpy. Marta już wielokrotnie dawała mu kolejne szanse. I tym razem się nad nim zlitowała. Przecież gdyby powiedziała "nie" cały wieczór miałaby zmarnowany, bo chłopak wysyłałby kolejne wiadomości i dzwonił, by ją jednak przekonać.
Pojawili się razem w jednym z popularnych w mieście pubów. Wydawałoby się, że wszystko wróci do normy. Przespacerowali się. Odetchnęli świeżym powietrzem i uspokoili zmysły. Chłopak nie uczynił jednak żadnego gestu, którym nawiązywałby do nieudanej nocy. Nie domyślał się nawet, jak bardzo dotknęło to jego dziewczynę. Marta zaś nie zapominała tak łatwo. Jedynym sposobem na puszczenie tego w niepamięć była udana zabawa i drinki, które miał stawiać jej chłopak. W lokalu spotkali paru znajomych i już spotkanie zaczęło się rozkręcać, gdy nagle chłopak Marty chwycił ją i wziął na bok.
- Musimy iść.
- Przestań, dopiero co przyszliśmy. Popatrz są Basia, Kuba, Wojtek...
- Ale ja muszę jutro iść do pracy na rano. Chyba nie zostaniesz sama?
- Czy ty uważasz, że jestem do Ciebie przywiązana... - oburzyła się dwudziestodwulatka
- Nie pozwolę ci zostać samej, szczególnie przy tym Wojtasie, który się po prostu ślini na Ciebie.
- Zazdrośnik... - uśmiechnęła się, ale nie przełamało to lodów i atmosfera rozmowy wciąż była napięta.
- Marta nie rób scen! Idę do domu! Ty ze mną!
- Spieprzaj Kacper!
Chłopak złapał ją za ramię i nie pozwolił, aby odeszła w stronę stolików. Zaczęli się lekko szarpać, jednak wśród tłumu gości, nikt jakoś tego nie zauważył. Przynajmniej tak się im wydawało, bo po chwili usłyszeli zza pleców Marty męski głos.
- Czy ten chłopak Ci się narzuca!
Kacper odpuścił. Rzucił siarczyste "kurwa" i wyszedł. Zirytowana dziewczyna wzruszyła ramionami, westchnęła i odwróciła się. Wtedy zamurowało ją. Mężczyzną, który zwrócił na ich kłótnię uwagę był doktor Piotr. Stał przy pustym już stoliku. Na początku nie poznał swojej studentki, która ubrała się i umalowała nieco odważniej niż na zajęcia. Na różowych, błyszczących ustach pojawił się jednak po chwili ten sam znany uśmiech zakłopotania.
- Pani Marta? Przepraszam, że się wtrąciłem. – Piotr ukłonił się jej na powitanie i usiadł na krześle.
Siedział sam przy stoliku dopijając ostatniego wieczornego drinka. Właśnie skończył swoje spotkanie. Na stoliku stało kilka pustych szklanek. On jednak został by wsłuchać się w kłótnię, w której chciał zainterweniować. Nie sądził jednak, że tą seksowną brunetką jest jego studentka.
- Nie. Nic się nie stało. – powiedziała rozkojarzona Marta.
Doktor Piotr odsunął krzesło zapraszając ją do swojego stolika. Przez moment się wahała, patrząc w głąb sali i szukając swoich znajomych, jednak nie mogła ich odnaleźć. Przysiadła się więc i po chwili ciszy zaczęła swobodnie rozmawiać ze starszym o ponad dziesięć lat wykładowcą. Przyjęła nawet od niego drinka, aby utopić te negatywne emocje związane z publiczną kłótnią z własnym, a może już z ex – chłopakiem.
Rozmawiało im się coraz lepiej. Piotr nawiązał również do rozmowy, którą rano przeprowadzili. Chciał się wytłumaczyć ze swoich może zbyt odważnych słów, choć z obserwacji tej kłótni podtrzymuje ich sens. Marta powinna skupić się na studiach lub zrezygnować z osoby, która tylko tłumi w niej zapał do pracy. Marta nawet nie widziała kiedy spytała się swojego promotora, czy usłyszał jej rozmowy z koleżankami. Zaprzeczył, ale ciągnął ją dalej za język, aż ten rozluźnił się już znacznie kolejną porcją alkoholu dziewczyna przyznała się w czym tkwi ich problem. Trzydziestotrzylatek nie uśmiechnął się frywolnie, nie zareagował oburzeniem, odebrał tą informację i fachowo tłumaczył chłopaka i starał się zrozumieć swoją studentkę.
- Teraz tu już jednak ex chłopak i ex problem, tylko szkoda, że nie ma takich fajnych gości jak Pan Piotr... - szepnęła z oznaką rozbawienia. Mężczyzna zarumienił się, lecz szybko przekuł tą w żart.
W głębi jednak też miał takie wrażenie. Szkoda, że siedzi przy nim jego studentka, a nie od tak wyrwana przy barze kobieta. Doktor Piotr nienasycony w swym pogłębianiu wiedzy i rozwoju kariery nie miał czasu na żonę, dzieci, a nawet dom z prawdziwego zdarzenia. Zmysły tłumił pracą i emocjami, jakie z nią się wiązały. Sukcesy kariery były jego orgazmem. Nie mógł jednak zabić w sobie ludzkiej natury i potrzeby czułości, a nawet prostej cielesności. To właśnie to pragnienie skłoniło go do wsłuchania się w kłótnię i interwencji. Jako silny mężczyzna, chciał wpłynąć na pozornie nieznajomą kobietę, by zauroczona nim chciała spędzić z Piotrem resztę wieczoru, a może i noc. Plan prysł, gdy okazało się, że ową kobietą jest Marta, jego studentka, ale czy naprawdę plan musiał się zmienić? W końcu była dorosła, dwudziestodwuletnia. Świadoma, wolna i niebywale w oczach mężczyzny seksowna. Fakt, że to jego uczennica dodawał odrobinę pikanterii.
Bawili się ze sobą coraz lepiej. Gdy jednak nadszedł czas wrócić do domu, Marta przez dłuższą chwilę stała sama przed lokalem czekają, aż Piotr odwróci się w jej kierunku. Zakłopotany faktem, że spędził wieczór z własną studentką, stracił nieco rezony i zachował się zupełnie nieprofesjonalnie. Dziewczyna już zrezygnowała i osłoniwszy się od jesiennego wiatru kapturem kurtki chciał wrócić. Przeciskała się przez tłum facetów, którzy rzucali w jej kierunku niewybredne komentarze i marne komplementy. Wtedy Piotr zawołał ją. Z uśmiechem spojrzała na niego. Podał jej rękę i poprosił, aby z nim poczekała na taksówkę. Odwiezie ją do domu. Marta nie zastanawiała się długo. Pocałowała mężczyznę. Ten stanął zaskoczony, a po chwili pociągnął ją na bok, do sąsiedniej bramy i pocałował w te różowe, błyszczące usta, o których marzył od początku ich wieczornej rozmowy.
Dwudziestodwulatka zarzuciła ręce na jego szyję. Całowali się długo i namiętnie, do czasu, gdy wykładowca szepnął, by jak najszybciej wsiadali do taksówki. Śpieszył się. Zdawał sobie sprawę, że w chwili rozsądku opamiętają się i szybko od siebie uciekną. Śpieszył się, póki alkohol szumiał jeszcze w głowie.
Błyskawicznie dotarli do drzwi. Piotr wpuścił dziewczynę do swojego sterylnego, wystylizowanego w szkle i metalu mieszkania. Zaproponował kolejnego drinka. Dwudziestodwulatka rozglądała się po pomieszczeniu. Upiła nieco z podanej jej szklanki i spojrzała na swojego wykładowcę, który usiadł na czarnej, skórzanej sofie z kieliszkiem w ręku. Zapraszał ją gestem obok siebie. Jednak Marta zaskoczyła go swoją przebojowością.
Stanęła przed podziwiającym jej kształty Piotrem. Poprawiła swoje czarne, proste włosy, spokojnie opadające na ramiona. Spojrzała frywolnie na mężczyznę i zaczęła rozpinać bluzkę jaką miała na sobie. Pod nią był jedynie biały stanik kontrastujący z lekką opalenizną jej ciała. Rozsunęła zamek przy spodniach i zsunęła ją z bioder. Odwróciła się i wypinając pośladki osłaniane koronkowymi majteczkami spuściła idealnie dopasowane jeansy, aż do kostek. Wyprostowała się. Podniosła dłonie. Wplotła palce we włosy i rozrzuciła je. Nawet nie wiedziała jak tą psotą wpłynęła na zmysły swojego nauczyciela. Mężczyzna z niecierpliwością oczekiwał jak rozepnie stanik i ukaże swoje pełne i jędrne piersi. Uczyniła to, lecz odwracając się do niego zasłoniła piersi dłońmi. Spomiędzy palców wystawały sztywniejące sutki. To one szczególnie pobudziły Piotra. Kazał jej kontynuować. Ona jednak jedynie wiła się i tańczyła do sobie znanego rytmu nie odkrywając piersi nawet na moment.
Piotr odłożył drinka. Wstał i podszedł do niej, spoglądając z góry na jej niebiesko-szare oczy. Obserwując ją podczas zajęć i indywidualnych konsultacji nawet nie dostrzegał tego, co teraz, że jest to niebywale seksowna i miła dla oka dziewczyna. Chwycił jej dłonie i położył sobie na biodrach. Kazał, z manierą belfra, aby go rozebrała. Władczo spoglądał z góry na dziewczynę, która rozpinała mu koszulę i ściągała pasek. Objęła wyraźnie wybrzuszenie na jego kroczu. Masowała je, aż w końcu wypuściła sterczącego penisa na wierzch. Aż przełknęła ślinę i słodko się uśmiechnęła na widok tak dobrze obdarzonego przez naturę mężczyzny. Delikatnie dotykając jego męskość została nagle chwycona za głowę i namiętnie pocałowana. O tym pocałunku marzyła. Takie zdecydowanie mocno ją podniecało, szczególnie, że silne dłonie Piotra zaczęły ją pieścić.
Pozostając wciąż w dzikim pocałunku truchtali w kierunku łóżka. Chwycona za ramiona Marta została w końcu na nie rzucona. Piotr sycił się widokiem jej piersi, krągłych różowych brodawek, do których pragnął jak najszybciej się wessać. Sięgnął po jej majteczki i zsunął delikatnie. Dłoń zanurzył między jej uda i zaczął masować łechtaczkę. Przechodził dalej czując wilgotne soczki. Dwudziestodwulatka była bardzo podekscytowaną tą intymną sytuacją ze swoim promotorem, szczególnie, że wszystkie jej koleżanki do niego wzdychały. A teraz! To ten "doktor Piotruś", ulubieniec studentek, masował jej mokrą cipkę i doprowadzał do ekstazy subtelną palcówką.
Szybko przeszedł jednak do bardziej ekstatycznej zabawy. Rozłożył szeroko jej nogi, by wejść w nią jednym mocnym ruchem. Marta krzyknęła i zaczynając rytmicznie wzdychać osunęła się lekko z łóżka, tak, że jej głowa zwisała w dół. W pełni podporządkowaną dziewczyną Piotr mógł swobodnie kierować. Odwrócił ją z pleców na brzuch. Podciągnął biodra, aby wejść w nią jeszcze raz, od tyłu. Marta wbiła swoje białe ząbki w czystą pościel i tłumiła w sobie coraz głośniejsze i intensywniejsze jęki. Mężczyzna penetrował jej cipkę głębiej, docierał tam, gdzie jej chłopak nawet się nie starał, a na dodatek nie śpieszył się. Posuwał długimi i głębokimi ruchami przeplatanymi szybką serią, która wręcz doprowadzała studentkę do dreszczy. Wiła się pod nim, chwytała krawędzi łóżka, aby tymi silnymi pchnięciami nie zostać z niego zepchniętą. Piotr trzymał zaś je biodra. Czasem w porywach ekstatycznego szału klepał w pośladki. Pochylał się sięgając po wiszące piersi i szepcząc do ucha:
- To był twój chłopak?
- Tak...
- Rżnie cię w taki sposób?
- Nie... – jęknęła czując coraz większą przyjemność, gdy penis mężczyzny wchodził w nią, aż po same jądra.
- A teraz jak ci jest..? Pytam Cię o coś?!
Coraz intensywniejsze odczucia tumaniły umysł dziewki. Jęknęła i wykrzyczała:
- Boże... Niech Pan mnie dalej tak rżnie! Tego mi trzeba!
Nauczyciel zachęcony tymi słowami, chwycił ją za włosy i pociągnął tak, że wygięła się jak struna.
Popchnął ją na plecy. Złapał znów jej zgrabne nogi i zarzucił sobie na ramiona pochylając się nad nią, tak, że przybrała bardzo nienaturalną pozycję. Za to Piotr mógł swobodnie, z góry wchodzić w seksownie wygoloną i znajdującą się tuż przed nim waginę Marty. Ona, aż gryzła swoje paluszki z podniecenia, a jej jęki wypełniały całe mieszkanie trzydziestotrzyletniego doktora.
Mężczyzna czuł jak jej cipka pulsuje, jak jej ścianki ocierają się o jego penisa. Zbliżała się do pełnej rozkoszy. Rozmazywał się jej obraz przed oczami, ekstatyczny dreszcz przeszył jej ciało, o ileż przyjemniejszy od wczorajszej wymuszonej masturbacji. Każdy następnych ruch mężczyzny sprawiał jej lekki ból, ból podrażnionej cipki i nadwrażliwej po silnym orgazmie łechtaczki. Czuła jak penis penetrujący ją coraz szybciej i płycej lekko drży. Odepchnęła Piotra. Zdążył wysunąć penisa z jej wnętrza i wystarczyła chwila, aby trysnąć na jej gładki, rozpalony i spocony z wysiłku brzuch. Nauczyciel wziął prześcieradło i szybko starł nasienie ze swojej studentki. Patrzyła na niego z podziwem, i znów uśmiechała się tak słodko i seksownie, że trzydziestotrzylatek nie mógł jej po prostu zostawić. Ułożył się obok niej i na moment przytulił.
Trwało to chwilę, zanim oboje zorientowali się co zrobili. Jak daleko przekroczyli granicę między studentką a jej nauczycielem. Marta poczuła się nie wiele lepiej, niż ostatniego wieczora zostawiona przez swojego chłopaka. Sięgnęła po torebkę. Dzwonił kilkakrotnie. Wysłał masę smsów. Może chciał przeprosić. A może bał się o nią. Pewnie nie przypuszczał, że właśnie został zdradzony przez swoją Martę z trzydziestotrzylatkiem...