Nauczka dla szefowej
27 maja 2021
Szacowany czas lektury: 7 min
Praca w agencji marketingowej nie była tym, o czym Krzysztof marzył, ale z roku na rok zostawał w niej z braku lepszych opcji. Ostatnimi czasy sytuacja w firmie zaczęła jednak przybierać coraz gorszy obrót. Początkiem katastrofy stało się objęcie sterów przez nową dyrektor – Monikę – która miała wyjątkowo paskudne usposobienie. Niekompetencję nadrabiała rozstawianiem pracowników po kątach. Jeżeli tylko ktoś zwrócił uprzejmie uwagę na drobne uchybienie, mściła się w niewyobrażalny sposób. Kazała brać nadgodziny, ścigała mailami i telefonami po godzinach pracy. Jednocześnie sama w wielu sprawach nie kiwnęła palcem, większość czasu spędzała na telefonicznych pogaduszkach z przyjaciółkami albo na niekończącym się piłowaniu pazurków. Szalę goryczy przelało to, że w nagłym przypływie gniewu wyrzuciła jednego z najlepszych pracowników. Tego już było za wiele dla Krzysztofa, więc postanowił wstawić się za swoim dobrym kolegą.
– Ale w ogóle nie ma o tym mowy! – zaprotestowała Monika. – Nie ma takiej opcji, żeby ten obibok tu wrócił. A ty – wskazała palcem na Krzysztofa – będziesz następny w kolejce do odstrzału, jeśli nie skończysz tego tematu.
Mężczyzna w ostatniej chwili powstrzymał się, by nie wybuchnąć gniewem, i opuścił biuro Moniki. Nie wyszedł jednak z firmy, lecz wrócił na stanowisko pracy. Nie miał innej opcji. Musiał pozostać w tym piekiełku.
Konieczność codziennego przebywania w towarzystwie Moniki niesamowicie działała na nerwy Krzysztofa. Do tego stopnia, że coraz ciężej przychodziło mu skupić się na pracy. Osiągał coraz gorsze wyniki, Monika go rugała, a wtedy jego produktywność jeszcze bardziej spadała. Nakręcała się spirala, której ruch trudno było powstrzymać. A dodatkowego problemu przysparzało to, że Monika, przy całym swoim wrednym, wręcz suczym charakterze, była jednocześnie niesamowicie seksowną kobietą. Nic dziwnego, skoro większość swojego czasu mogła poświęcać na upiększanie swojego ciała. W niektórych względach była szczególnie perwersyjna. Na przykład wprowadziła dress code, który zakazywał pracownicom nosić krótkich spódniczek i pończoch, podczas gdy ona codziennie zjawiała się w pracy właśnie w takim zestawie. Ta różnica, opierająca się na zasadzie: „co wolno mi, wielkiej pani, to nie wam, plebsowi”, miała za zadanie tylko i wyłącznie podkreślić jej władzę. Skoro nie potrafiła zapanować nad firmą za pomocą swoich kompetencji, musiała się uciekać do innych sposobów. Dzięki aurze, jaką roztaczała swoją prezencją, sprawowała niemal autorytarne rządy tak nad mężczyznami, jak i kobietami. Panowie szczerze jej nienawidzili, ale po cichu ślinili się do niej, a niektórzy próbowali nawet odgrywać rolę posłusznych paziów, co liczą na łaskawość w zamian za mniejsze i większe przysługi. Kobiety także żywiły do niej niekłamaną pogardę, ale wiadomo przecież, że nawet w największej niechęci zawsze jest ziarno zazdrości.
To, że Monika wchodzi do biura, dawało się poznać od razu po rozlegającym się ze strony korytarza odgłosie stukających miarowo obcasów. Po tym wstępie we framudze drzwi open space'u zjawiały się jej rozkołysane pośladki, szczelnie opięte czarną miniówą. Kiedy każdego poranka, oczywiście z lekkim spóźnieniem, odbywała pochód między biurkami, jej wypięte do przodu, masywne piersi w miseczce D sprawiały, że guziki ledwo trzymały bluzkę w ryzach. Podczas kolejnych kroków miniówka odsłaniała lekko dolne części to jednego, to drugiego pośladka wraz z koronkowymi wykończeniami pończoch. Nie zanadto, ale na tyle, by penisy wszystkich mężczyzn w biurze stawały jak na komendę. Jedne z nich wyrywały się do tego, aby znaleźć się między przylegającymi do siebie ściśle, jędrnymi udami, inne chciały zatkać usta Moniki, a jeszcze inne pragnęły zrobić użytek z pośladków upierdliwej dyrektorki. Tak czy inaczej każdy był jej poddany. Krzysztof także dawał się w to wkręcać. Choć jako pracownik uważał Monikę za najgorszą dyrektorkę w historii firmy, jako mężczyzna dawał się wodzić jej seksapilowi. Dochodziło nawet do tego, że kiedy go rugała za to, że nie wywiązywał się z zadań nie do wykonania, w miarę kolejnych napomnień Moniki dostawał coraz większej erekcji.
Pewnego razu nie wytrzymał. Kłótnia była tak zażarta, że przeciągnęła się do późnych godzin popołudniowych, kiedy nikogo nie było już w biurze. Zaraz po niej Krzysztof nie miał siły iść do domu. Był zmaltretowany. Odpalił komputer, znalazł na nim profil Moniki na jednym z portali społecznościowych i zaczął się masturbować do jej zdjęcia. Zażarcie szarpał kutasem, który stał już od dobrego kwadransa. W pewnym momencie poczuł na swoim ramieniu kobiecą dłoń. W pierwszym momencie pomyślał, że to jego fantazja jest tak realistyczna, ale kiedy usłyszał głos: – No, no... – cofnął się jak oparzony i wypuścił penisa z ręki.
– Takie rzeczy w biurze? – zapytała Monika, zakładając ręce na dyndających piersiach – nieładnie... Chodź do mnie na dywanik. – Krzysztof pospiesznie zapiął rozporek i posłusznie podążył za Moniką.
Siadła na fotelu i położyła smukłe nogi na biurku. Z niezachwianą pewnością siebie przejeżdżała zausznikiem okularów po dekolcie. Poruszyła obleczonymi w cienki materiał rajstop filigranowymi palcami od stóp, z których dopiero co strąciła szpilki.
– Masz je wylizać – rozkazała. – Jeśli tego nie zrobisz, będzie to twój ostatni dzień w tym biurze.
Myślała, że bez większych oporów podporządkuje się jej żądaniu. Miała na niego haka, więc w dowolnym momencie mogła go zniszczyć. On wstał z krzesła i lekko drżącymi dłońmi zaczął otaczać jej stopy. Popatrzyła mu w oczy z przebiegłym uśmiechem i zanurzyła dłoń w biustonoszu, masując się po jednym z sutków. Myślała, że ma go już na widelcu, kiedy nagle on mocno chwycił ją za kostki i pociągnął za obie nogi w swoją stronę. Jej ciało przejechało przez blat biurka, boleśnie zahaczając o kant mebla.
– Co robisz? – próbowała zaprotestować, kiedy nagle na jej gardle zacisnęła się pięść. Monika została mocno przyciśnięta do biurka, usiłowała się szamotać, ale mocne ręce Krzysztofa niemal przygważdżały ją do blatu.
– Myślałaś, że możesz sobie tak mną zarządzać bez końca? – zapytał, głośno dysząc. – Koniec zabawy, teraz dam ci nauczkę – to mówiąc, mocno pociągnął za jej miniówę, prawie ją rwąc, i zdarł ją razem z rajstopami i koronkowymi stringami z tyłka, na którym zdążyła pojawić się gęsia skórka. Między białymi ze strachu udami błysnęła złośliwa i zarozumiała piczka kierowniczka. Teraz w końcu będzie musiała się przed kimś ugiąć. Krzysztof błyskawicznie rozpiął metalową klamrę skórzanego paska i wyjął na wierzch kutasa, który nie pragnął niczego innego, jak ukarać wredną Monikę. Męskość szybko wbiła się między dwie duże wargi sromowe. Nie bawiąc się w żadne wstępy Krzysztof zaczął szybko posuwać Monikę, cały czas mocno przyciskając ją do biurka. Jego palce mocno trzymały ją za gardło, czyniąc ją niezdolną do zaprotestowania czy do wypowiedzenia jakiegokolwiek słowa. Monika zaczynała się dławić. W miarę kolejnych mocnych pchnięć z jej ust zaczęła odruchowo wykrztuszać się ślina.
– Dość tej twojej dyktatury – cedził przez zęby Krzysztof, sprawiając, że bezwolne ciało Moniki szurało po blacie biurka, strącając z niego pojedyncze przedmioty, długopisy, dokumenty – przyszedł czas na bunt niewolnika.
Nagle wysunął się z niej, ale tylko po to, żeby obrócić ją na brzuch i ponownie się w nią wbić, tyle że od tyłu. Zatkał jej usta dłonią i rżnął zapamiętale jej przyciśnięte do blatu ciało. Na pośladkach, które chwilę wcześniej szurały po biurku, było widać zaczerwienienia, a nawet zadrapania. Krzysztof wypiął ze swoich spodni pasek i mocno uderzył nim Monikę w prawy pośladek. Z zatkniętych ust kobiety wydobył się głuchy jęk. Na soczystej dupce obok zaczerwienień i zadrapań pojawiła się także pręga po uderzeniu. Teraz Krzysztof zamachnął się i siarczyście zdzielił pasem lewy pośladek Moniki.
– Dobrze ci tak, suko – wydyszał Krzysztof i zaaplikował swojej szefowej serię takich pchnięć, że jej cipka o mało co nie została rozerwana. W ostatniej chwili wysunął się z niej, znów obrócił ją do siebie, przycisnął do ziemi i trzymając jedną rękę zaciśniętą na jej gardle, drugą doprowadził się do wytrysku. Dotychczas nienaganna twarz Moniki została opryskana strzelającą spermą. Nasienie spłynęło jej po wargach i szyi i pokryło dekolt.
– Masz, na co zasłużyłaś, dziwko – wycedził Krzysztof i dopiero wtedy puścił gardło Moniki. Uwolnione drogi oddechowe szybko zaczerpnęły powietrza, a Monika osunęła się na ziemię. Przez chwilę Krzysztof myślał, czy kobieta aby nie zemdlała, ale ta miała nadal otwarte oczy i szybko oddychało.
– O kurwa... – wyszeptała kobieta resztką sił – byłeś zajebisty.
– Co? – zdziwił się Krzysztof.
– Właśnie tego od dawna potrzebowałam – wysapała kobieta, szybko oddychając – żeby ktoś dał mi nauczkę i porządnie mnie przerżnął.
Kobieta poczołgała się po ziemi w stronę Krzysztofa i objęła mu nogi rękami.
– Błagam – powiedziała, unosząc oczy do góry. Na jej powieki skapywały resztki spermy – powiedz, że nie wypierdoliłeś mnie tak ostatni raz, powiedz, że to się jeszcze powtórzy.
Krzysztof przejechał sobie ręką po twarzy i niemal parsknął śmiechem.
– Kurwa – zaklął – myślałem, że udało mi się ciebie poniżyć i upokorzyć. A ja ci tylko sprawiłem przyjemność.
– Jedno nie wyklucza drugiego – stwierdziła Monika, uśmiechając się lubieżnie i przyssała się do ociekającego spermą fiuta Krzysztofa. – Lubię dostawać za swoje – powiedziała, mrugając oczami, po czym przełknęła ostatnie kropelki wyciśnięte z bata, który ją ukarał.