Mroczne pożądanie na planecie małp

12 czerwca 2011

Szacowany czas lektury: 14 min

Uwaga! Poniższy tekst zawiera kontrowersyjne sceny!

Opowiadanie to jest swego rodzaju żartem, humoreską (i chciałbym, żeby tak było odbierane). Nawiązuje do znanej serii filmów z lat 70-tych, będących z jednej strony klasykami kina science-fiction, zaś z drugiej - czytelnymi aluzjami do problemów społecznych, takich jak rasizm, nietolerancja czy ksenofobia. Mówię oczywiście o Planecie Małp - i wszystkich sequelach tego filmu.

Keira jak zwykle pozostała dłużej w laboratorium. Była młodą, ambitną szympansicą. I bardzo samotną. Przedstawicielki jej kasty (jak każdy prawie szympans była badaczem) były naukowcami - ale społeczeństwo nigdy nie zapominało o sprawach związanych z rodziną. Wiele razy słyszała opinie, wyrażane mniej lub bardziej wyraźnie, że małpa w jej wieku powinna już dawno założyć rodzinę i wychowywać stadko młodych. A przynajmniej powinna być z kimś związana na stałe. Młoda naukowiec, żyjąca w stanie wolnym była czymś, co podważało reguły cywilizowanego społeczeństwa. Było czymś przeciwnym naturze.

Westchnęła ciężko. Otaczająca ją hipokryzja dusiła ją, jak gęsty opar. Wszędzie tylko świętoszkowate słowa, podniosłe hymny na temat moralności, wszędobylska Straż Obyczajności... A jaka była rzeczywistość? Przykład szedł z góry. Gubernator Jaroh - wielki, siwy orangutan - miał prawie oficjalną kochankę. I to kogo? Szympansicę! I pomyśleć, że stosunki międzykastowe nadal były nielegalne. Oczywiście, był pewien postęp. Jeszcze dziesięć lat temu goryl i szympansica przyłapane in flagranti kończyły w kolonii karnej. Dziś kary co prawda złagodzono, ale i tak większość społeczeństwa uważała, że najlepszą karą dla zboczeńców jest przymusowa sterylizacja. Ale oczywiście nikt nie śmiał wytknąć zakazanych kontaktów gubernatorowi. A afera szefa Sądu Najwyższego? Gazeta, która miała opublikować fotografie jego udziału w orgii z nieletnimi małpami została prewencyjnie zamknięta, a jej redaktora naczelnego pobili "nieznani sprawcy". Takich historii było wiele, ale nie mówiono o nich otwarcie. Ten kto mówił za dużo, jakoś szybko dostawał się pod czujne oko Straży. A spotkanie z gorylami z tej służby nigdy nie kończyło się dobrze.

Największą złość Keira czuła jednak do siebie samej. Nigdy nie zaprotestowała, nigdy nie wykrzyczała swoich radykalnych i obrazoburczych poglądów. Przyjęła po prostu obronną pozę - wtopiła się w swoje społeczeństwo. Miała swój, własny świat, swoje przekonania i swoją pracę. I miała swoje mroczne fantazje, które przepełniały ją na przemian grozą i uniesieniem.

- Pani doktor jeszcze będzie pracować? - spytała Darha, młoda asystentka w jej laboratorium - Nie czas do domu?

- Czas, moja mała - uśmiechnęła się Keira - Ale jeszcze zostanę. Chcę zrobić jeszcze parę doświadczeń. Nie przejmuj się tym jednak, poradzę sobie. Leć do domu.

- Och nie - Darha uśmiechnęła się promiennie - Dziś idę z narzeczonym na miasto. Obiecał mi pokazać walki gladiatorów. W Medison Ape Arena mają dziś występować najlepsi zapaśnicy. Zawsze chciałam ich zobaczyć na żywo, a mamy świetne miejsca. W pierwszym rzędzie.

- No ja nie wiem, czy młoda panna powinna oglądać takie zawody - Keira mrugnęła porozumiewawczo okiem - Tylu młodych gorylich samców, prawie zupełnie nagich, walczących na wyciągnięcie ręki...

Szympansica spuściła skromnie oczy.

- Ależ pani doktor - mruknęła - Ja przecież nie po to...

Keira miała ochotę wybuchnąć śmiechem.

- No, nie ma co się wstydzić. Małpia rzecz. Zobaczysz, pewnego dnia zrozumiemy, że pożądanie między osobnikami z różnych kast nie jest żadnym złamaniem praw natury. W końcu pożądanie między samcem i samicą to dość częsta rzecz.

Darha była potwornie zakłopotana i zmieszana. Rozejrzała się czujnie i podrapała nerwowo po głowie.

- Pani doktor, po co o tym głośno mówić? Jeszcze kto usłyszy...

Keira westchnęła. Ta mała miała rację.

- Dobrze, już dobrze. Nie chcę cię tu zdemoralizować. Tego by jeszcze brakowało. Lepiej już leć, bo się spóźnicie. Dobrej zabawy!

Darha natychmiast się uśmiechnęła. Błyskawicznie pobiegła do przebieralni i wróciła po chwili już bez fartucha, za to w ładnej i nieco prowokacyjnej kiecce. Pomachała swojej szefowej i już jej nie było.

Keira zamknęła za nią drzwi i wróciła do laboratorium. Została sama. Nie chciało jej się już pracować. Nie okłamywała się. Wiedziała o tym. To miejsce było jej domem. Tu czuła się bezpiecznie. Tu wiedziała, że nie musi obawiać się ciekawskich oczu, nadzoru i donosów.

Upewniła się, że drzwi są dobrze zamknięte. Podeszła do szafki, oznaczonej małpią czaszką i skrzyżowanymi piszczelami i otworzyła ją. Sięgnęła po jedną z butelek. To była jedna z jej tajemnic. Odkorkowała ją i nalała sobie pełną szklaneczkę. Złocisty płyn wypełnił niewielkie naczynko. Keira uniosła je do ust. Zakazany środek. Niedozwolony. Świadomość tego, jak na nią zadziała, była sama w sobie podniecająca. Przytknęła szklankę do ust i jednym ruchem wlała w siebie jej zawartość.

Szybko poczuła, jak palący płyn rozgrzewa jej środek. Momentalnie pojawił się ten fascynujący stan, który tak lubiła. Czuła się wolna, nieskrępowana i szczęśliwa. Wstała. świat wokół niej stał się bardziej kolorowy. Podeszła do wielkiego lustra zawieszonego na ścianie. Uśmiechnęła się do swojego odbicia. Była ładna, wiedziała o tym. Nie była wysoka, ale za to zgrabnie zbudowana. Jej drobne piersi przyciągały wiele samczych spojrzeń. Wiedziała o tym. Sięgnęła ku guzikom fartucha i rozpięła go powoli, patrząc w oczy sobie samej. Biały materiał spłynął w dół.

Była naga. Uwielbiała poruszać się po pracy ubrana jedynie w sztywne i szorstkie płótno fartucha. Świadomość tego, na co się naraża, działała na nią jak dotyk kochanka. Gdyby tylko ktoś wiedział, że pod tym fartuchem jest zupełnie naga... Tak, była lubieżna. Tak, perwersyjność jej działań była dla niej podniecająca. Tak, była zboczona. I uwielbiała to.

Spojrzała na swoje ciało. Lubiła je. Miała niezwykle delikatną sierść, gładką i aksamitną. Powiodła po niej ręką. Otoczyła pieszczotliwym dotykiem drobne piersi. Wewnętrzną częścią dłoni musnęła nabrzmiałe sutki, wywołując w nich podniecające mrowienie. Potem jej ręka opadła w dół, na płaski brzuch, by wreszcie wężowym ruchem wśliznąć się pomiędzy uda. Jęknęła cicho. Jej łono było nabrzmiałe i wilgotne. Spojrzała na siebie, uśmiechając się do swoich kosmatych myśli. Gdyby ktoś wiedział, że rozsądna i ambitna pani doktor chodząc po swoim laboratorium, pod białym fartuchem skrywa niczym nie okrytą, wygoloną szparkę... Tak, właśnie: wygoloną. Jej skóra była tam zupełnie pozbawiona włosów, zupełnie jak u małpiej dziwki, albo u ludzkiej samicy. Żadna porządna szympansica nigdy by na to sobie nie pozwoliła. Ale ona nie była porządna.

Wróciła do szafki i uzupełniła płyn w szklance. Kolejny łyk sprawił, że poczuła, jak wypełnia ją miłe uczucie, promieniujące z dołu, od jej łona. Z cichym westchnieniem opadła na stojącą w rogu laboratorium leżankę. Uklękła przed nią i prowokacyjnie wypięła ku górze swój tyłek w jednoznacznej, seksualnej zachęcie.

Jej dłoń, jakby prowadzona własną wolą powędrowała między uda, w kierunku już mokrej szparki. Dotknięcie jej własnych palców wywołało w niej rozkoszny dreszcz. Spomiędzy jej warg wyrwało się delikatne westchnienie. Przesuwała opuszkami palców, obrysowując nabrzmiały kształt swego łona, drażniąc się z własnym podnieceniem. Jej namiętność rosła. Rozsunęła swoją intymność palcami, wyobrażając sobie, jaki to musiałby być widok. Namiętny, gorący. Żaden samiec nie mógłby się teraz jej oprzeć.

Przed przymkniętymi oczami przesuwały się jej wyuzdane obrazy. Wielki, namiętny goryl, którego sprowokowała jej perwersyjnie otwarta szparka. Potężny samiec, który nie mógłby oprzeć jej szympansiemu, drobnemu ciału. Perwersja tego międzykastowego aktu dławiła ją grozą zakazanego tabu. Ale chciała tego. Czuć penetrującego ją samica. Goryla. Wielkiej, dominującej małpy. Czuła niemalże jego członka, wsuwającego się w jej rozpalonym wnętrzu. Nieomal czuła jego jądra uderzające w jej pośladki. Tak. Taka chciała być. Łamiąca wszelkie tabu. wszelkie granice. Dawczyni zakazanych rozkoszy.

Nie mogąc wytrzymać napięcia, wsunęła w siebie dwa, potem trzy palce. Tak bardzo pragnęła zaspokojenia. Tak bardzo chciała!

Nagle, gdzieś w pomieszczeniu obok rozległ się rumor. Przerażona Keira zamarła, czując jak jej serce zamiera na chwilę, po czym zaczyna bić w oszalałym tempie, pompując rozżarzoną lękiem krew do wszystkich zakamarków jej ciała. Co się stało?

Zerwała się na nogi i gorączkowo narzuciła na siebie fartuch. Zadrżała, gdy szorstki materiał dotknął jej rozpalonego ciała. Rozejrzała się błyskawicznie i chwyciła leżący na stole skalpel. Ostrożnym ruchem podeszła do drzwi.

- Jest tu kto? - rzuciła głośno, mając nadzieję, że nie zdradzi jej drżenie głosu

Odpowiedziała jej cisza. Chociaż: nie! Coś tam się poruszyło! Keira nabrała rozpaczliwej odwagi. Jednym ruchem otwarła drzwi i wskoczyła do pomieszczenia trzymając improwizowany oręż w wyciągniętej ręce.

Jej oczom ukazał się opłakany widok. Wielka szafa, pełna odczynników i narzędzi leżała na ziemi. Pośrodku tego bałaganu stał człowiek. Poznała go natychmiast. To było jedno ze zwierząt używanych do badań. Darha musiała nie dość dokładnie zamknąć jego klatkę.

- Cholera - zaklęła pod nosem, odkładając skalpel - Ale mnie wystraszyłeś. Byłam przekonana, że to jakiś włamywacz albo co gorsza nalot Straży Obyczajności.

Westchnęła ciężko, świadoma, że przed wyjściem będzie musiała to posprzątać. Podeszła do człowieka. To był Siódmy, poznała go po zmierzwionej grzywie czarnych włosów opadających na czoło.

- No i co narobiłeś? - mruknęła - Jak zwykle, tylko problemy przez ciebie są. Żebyś chociaż przynajmniej pomógł mi to poskładać.

Zagulgotał coś w odpowiedzi. Miała wrażenie, że brzmiało to przepraszająco. Zawsze uważała, że ludzie wykazują odrobinę inteligencji. W zachowaniu niektórych było coś takiego, że prawie była skłonna uwierzyć, że w opowieściach o ich wspólnych przodku tkwi jakiś ułamek prawdy. Wzruszyła ramionami. Takimi poglądami można było łatwo doprosić się kłopotów.

- No, chodź, zaprowadzę cię do klatki - powiedziała, podając mu rękę. Człowiek był dość duży. Krępy, lecz mocno zbudowany. Nie bała się jednak. Pracowała ze swoimi ludźmi już długo. Miał ciepłą, bezwłosą dłoń. Zupełnie jasną i różową - jak całe jego ciało. Przemawiając do niego łagodnie, zaprowadziła go do kolejnego pokoju, w którym stała jego klatka. Szedł bez oporu, ale do samej klatki nie chciał już wejść.

Keira westchnęła.

- Nie sprawiaj kłopotu. Dam ci coś dobrego, tylko wejdź.

Trzymając otwarte drzwi klatki, drugą ręką sięgnęła po łakocie, którymi zwykle nagradzała swoich podopiecznych. Ten gest sprawił, że poły jej pośpiesznie narzuconego fartucha rozchyliły się, ukazując człowiekowi jej ponętne ciało. Zanim Keira zdążyła zareagować, wyciągnął ręce i jednym ruchem ujął jej piersi.

To było nagłe jak piorun z jasnego nieba. Fala rozkoszy przeszyła jej ciało. Smakołyk wypadł jej z dłoni. Jęknęła. Miał delikatne, sprawne palce. Momentalnie poczuła, jak jej łono wypełnia się gorącą wilgocią. Wypita mikstura i niedokończona zabawa okazały się mieszanką wybuchową.

- Szlag, przestań natychmiast - jęknęła - Zabieraj łapy! Zły człowiek!

Cofnął się, jak zganiony młody szczeniak. Skulił się w sobie, w oczekiwaniu na karę, ale jednocześnie podniósł dłonie do twarzy i chciwie wciągał ich zapach.

Keira oparła się o biurko, dysząc głośno i patrząc na człowieka. Badał swoje palce, wąchając je i oblizują. To było tak perwersyjne i tak erotyczne, że poczuła, jak nowa fala podniecenia zalewa jej ciało. Pchnięta jakimś przymusem powiodła spojrzeniem niżej, w kierunku jego lędźwi. Człowiek był niewątpliwie mężczyzną! Z mieszaniną odrazy i fascynacji patrzyła na jego szybko prężniejącego członka. Miał dziwny kształt. Był gruby - znacznie grubszy niż penis przeciętnego szympansa. I rósł! Nagle Keira uświadomiła sobie, że to jej ciało wywołało wzwód u tego człowieka. Zalała ją fala dziwnej przyjemności.

- Aż tak ci się, zbóju, podobało? - mruknęła - Ty zboczony zwierzaku!

Zaciekawiło ją, czy to szczyt jego podniecenia. Rozchyliła swój fartuch, prezentując mu swoje ciało. Tym razem zrobiła to w pełni świadomie. Jej własna odwaga, jak i świadomość całkowitej perwersji tego, co robi napełniała ją mieszaniną odrazy i satysfakcji.

- I co, mały? Chciałbyś spróbować jeszcze raz?

Jednym skokiem znalazł się przy niej. Jego ręce ponowni dotknęły jej piersi. Objęły je, zamknęły w sobie. Jej sutki znalazły się pomiędzy jego palcami. Keira poczuła, jak ziemia usuwa się jej spod nóg. Kręciło się jej w głowie. Jej łono płynęło sokami. Gdzieś w mózgu kołatało się jej pytanie: "Co ty robisz? Pozwalasz temu zwierzęciu, aby rozpalało twoje ciało?" Z drugiej strony pragnęła tego! Pragnęła człowieka! Jak nisko upadła!

To nie jej wola kierowała jej ruchami. To niej ona go dotknęła. To jej ręka sama, wiedziona własnym instynktem wystrzeliła naprzód i objęła jego przyrodzenie. W tym jednym ruchu zawalił się cały jej świat. Jego członek, teraz już w pełni wyprężony był cudowny. Wielki, gruby i pulsujący. Człowiek natychmiast zaczął wykonywać instynktowne ruchy kopulacyjne, gwałcąc w zapamiętaniu jej dłoń. Robił to z taką pasją, że poczuła z omdlewającą, wyuzdaną pewnością, że nie jest w stanie mu się oprzeć.

Jednym ruchem opadła na kolana i natychmiast obróciła się w jego stronę swoim drobnym tyłeczkiem. Podwinęła biały fartuch i zaprezentowała się w całej uległości samiczej pozy kopulacyjnej.

- Bierz mnie, bierz mnie natychmiast - zaklinała go w myśli - Wypieprz mnie, zanim ochłonę. Zanim zmienię zdanie...

Nagłe uczucie rozkoszy przeszyło jej ciało. Było wilgotne i cudowne, choć nie czuła nadal tego wspaniałego wypełnienia. Obejrzała się w jego kierunku i oniemiała. Jej człowiek klęczał za nią, z twarzą zanurzoną w jej ciele. Poczuła śliskie uderzenia rozkoszy i nagle zrozumiała - on lizał jej skarb! Jej otwartą, gotową do penetracji szparkę! To było tak obrzydliwe, a jednak tak cudowne, że jęknęła rozdzierająco. To było zwierzęce, ohydne. Ale fale ekstazy powodowały, że nie miała siły zaprotestować. Jej własne ciało zdradzało ją! Poczuła, jak jej łono otwiera się na spotkanie wszędobylskiego języka.

- Oooooch - jęknęła gardłowo, nie panując nad własnym podnieceniem - Rób tak dalej, błagam. Nie przerywaj... Zrób to swojej pani, jakbym była zwykłą ludzką samicą.

Jakby rozumiejąc jej prośby, człowiek kontynuował swoje zbereźne ruchy, kilka razy omal nie doprowadzając Keiry do oszałamiającego orgazmu. Niespełnienie windowało jej podniecenie na nieosiągalne szczyty, ale w myślach błagała mężczyznę, żeby ją w końcu wypełnił. Czuła się w środku tak boleśnie pusta...

Ledwo panując nad sobą, obróciła się i chwyciła go dłonią za sterczącego członka. Natychmiast zaczął dziki taniec biodrami. Dotyk jego nagiej skóry, uczucie, jakie wywoływało w niej ślizgające się w jej dłoni prącie było obezwładniające. Bała się jedynie, że spuści się w jej dłoni, nie dając jej zaspokojenia.

- Nie waż mi się dojść - szeptała gardłowo, zaklinając go gorączkowo - Nie waż mi się skończyć teraz. Wejdź we mnie. Ty samcu, masz mi go natychmiast wsadzić...

Puściła go i znowu wypięła się w jego kierunku, szalejąc z podniecenia. Mężczyzna jednak nie kwapił się do tego. Owszem, dotykał ją ustami, pieścił jej rozognione wnętrze, ale nie chciał wykonać tego ostatecznego kroku. Keira obróciła się do niego, niemal wyjąc z niezaspokojonej potrzeby, znowu chwytając go za gorący narząd, który tak chciała schować w sobie.

- Ty pieprzony samcu... Jak śmiesz tak się ze mną bawić... Wsadź mi go natychmiast! Pozwolę ci się nawet we mnie spuścić, ty... ty... człowieku!!! Pozwolę ci na wszystko, tylko wejdź we mnie!

Perwersja jej własnych słów sprawiła, że jej ciało wzbiło się na kolejny poziom żądzy. Płonęła cała, oczekując penetracji, spełnienia i zaspokojenia. I nagle człowiek, jakby zrozumiał jej błaganie, rzucił się na nią. Obalił ją na plecy i niezgrabnie, pełnymi szaleństwa i dzikości ruchami zaczął szukać jej łona. Czuła jego członka przesuwającego się po jej nogach. Czuła jego dłonie poszukujące jej piersi.

I nagle zrozumiała! Jego prymitywny mózg pchał go do kopulacji - ale tylko w znany mu, zwierzęcy sposób! Musiał ją widzieć! Nie tak, jak kochający się partnerzy - ale tak, jak robili to ludzie. Od przodu! W wyuzdany, obleśny sposób! To było straszne - ale nagle uświadomiła sobie, że chce mu się tak oddać. Właśnie tak, w ten bezwstydny, ludzki sposób. Błyskawicznie rozsunęła nogi, obejmując go nimi w ciasnej kołysce. Patrzyła prosto w jego oczy - płonące, rozbuchane namiętnością. Czuła jego oddech na swojej twarzy. Teraz już wiedziała, czego pragnie. Jednym ruchem wbił się w jej gorące ciało.

- Taaaak! - jej jęk przerodził się w przeciągły skowyt - Wejdź we mnie, człowieku! Pieprzony ludziu! Rżnij mnie...

Była w tym dzikość. Było zezwierzęcenie. Czysty instynkt. Gwałcił ją z pełną siłą, swoim grubym, ludzkim penisem sięgając w nią tak, jak nigdy nikt tego nie robił. Poddała mu się całkowicie, zawierzając jego ruchom. Oddała się cała. Nie wiedziała już, co sprawia jej większą rozkosz - czy grubość jego członka, czy miętoszące jej drobne piersi dłonie, czy dotyk bezwłosego ciała.

Wreszcie poczuła, że dochodzi.

- Juz prawie... prawie... idzie mi... Tak, tak, taaaak...! - Wbiła palce w jego plecy, krzycząc w ekstazie.

Jej ciało przeszył obezwładniający skurcz orgazmu. Zacisnęła się na nim i w tym samym momencie doszedł i on. Poczuła jak jego jądra, obijające podniecająco jej tyłeczek, spinają się i wyrzucają swój cenny ładunek. Coś gorącego i gęstego zalało jej wnętrze. Ze zgrozą uświadomiła sobie, że to ludzka sperma. Ta świadomość była tak pochłaniająca, tak upajająca, że poczuła jak na samą myśl o bestialstwie tego upodlającego aktu narasta w niej kolejna fala rozkoszy.

Minęło dobrych kilka minut, zanim zdołała się podnieść. Człowieka już nie było. Najwyraźniej zadowolony z siebie postanowił wrócić do klatki w poczuciu dobrze wypełnionego obowiązku, bo skulił się na swoim posłaniu i chrapał głośno.

- Zupełnie jak normalny szympans - Keira uśmiechnęła się do siebie

Wstała i spojrzała w lustro. Wyglądała koszmarnie. Zmięta, sponiewierana, z cieknącą po nogach spermą. A jednak - jak sobie ze zgrozą uświadomiła - podobało się to jej. Zamknęła drzwi klatki. Na wciąż miękkich nogach przeszła do drugiego pomieszczenia. Pchnięta impulsem, wyciągnęła z torebki majtki i szybko nałożyła je na siebie. Czuła, jak dziwnie gęsta, biała sperma wypełnia jej łono. Dotknęła się dłonią, czując rozpalony żar jej własnej intymności.

- Jestem zboczona - pomyślała z dziwną satysfakcją.

Doprowadziła się do porządku i zmieniła fartuch na skromną bluzkę i spódnicę. Spojrzała w lustro. Ujdzie. Za chwilę wyjdzie na miasto i żadnej małpie nie przyjdzie do głowy, że idąca ulicą pani doktor dopuściła się właśnie zakazanego aktu. I że z każdym jej krokiem, w jej środku będzie przelewać się sperma człowieka. Uśmiechnęła się do siebie.

Zajrzała do pomieszczenia Siódemki. Nadal spał, pochrapując cicho.

- Dobranoc mój samcu. Wypocznij, jutro będziesz musiał znów stanąć na wysokości zadania - mruknęła i zgasiła światło.

Ten tekst odnotował 35,398 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.68/10 (29 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Komentarze (5)

0
0
Zabawne... Bardziej mnie rozbawiło niż podnieciło 🙂, ale to chyba dobrze.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
czytałam to opowiadanie na innym portalu 😀 uważam że jest świetne 🙂 niezła zabawa a opowiadanie z jajem 😀
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Dobre ciekawe, mało takich fantazji; dawaj więcej
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Ha! Wyświetliło mi się w propozycjach z Archiwum, z ciekawości kliknąłem... i nie żałuję.

To jest przewrotne, doskonałe opowiadanie, gdzie temat potraktowano inteligentnie, z humorem i w sposób niezwykle nieoczywisty. Szkoda tylko, że w tekście jest sporo literówek, że kuleje interpunkcja... Ale podejście do tematu, plot twist i umiejętne wykorzystanie klasyki s-f... na wysokim poziomie! Aż kusi mnie, żeby jeszcze raz obejrzeć filmy z tej serii!
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-1
Jeśli chodzi o Planetę Małp to z całego cyklu najchętniej wymazałbym "coś" z 2001, w reżyserii Tima Burtona.

Jakieś 15 lat temu kanał ale kino! Zrobił maraton z Planetą Małp. O ile pierwsze części były świetne, to później był klasyczny skok na kasę i spadek do takiego poziomu, że w końcu skończyło się na filmach telewizyjnych i kreskówce. Wiem, bo oglądałem "Kulisy Planety Małp", film dokumentujący proces nagrywania kolejnych filmów.

Jeśli natomiast spojrzymy na odświeżoną serię "Genezę" (2011), "Ewolucję" (2014) i "Wojnę" z 2017 to o ile jest kilka perełek, takich jak nawiązanie do klasyki (Cezar torturowany przez Malfoy'a krzyczący "Nie!" czyli wypowiadający pierwsze słowo, zgodnie z tym, co opowiadał Korneliusz w "Ucieczce z planety małp" [do której to Mleczko zrobił najbardziej obciachowy plakat filmowy 😀]) to końcówka serii, jest takim, ale to takim pójściem na łatwiznę, "byle to już mieć za sobą" że aż zęby bolą gdy się patrzy na przyczynę ostatecznego upadku ludzkości.

A, zapomniałbym o najważniejszym, nie czytałem opowiadania 🙂 Pozdro
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.