Mój Rubikon (I)

29 kwietnia 2009

Szacowany czas lektury: 26 min

Galopowałam coraz szybciej, czułam rozlewające się w moim wnętrzu ciepło dające impuls do gwałtownego, obezwładniającego orgazmu. Wstrząsana dreszczami opadłam bezwładnie kładąc głowę na obojczyku Piotra, dochodziłam powoli do siebie, z błogim rozluźnieniem odbierałam delikatne muśnięcia dłoni wzdłuż kręgosłupa od pośladków po kark. Zawsze uwielbiałam ten wyciszający finał.

- Wiesz, jestem ciekawy, jak byś przeżywała orgazm gdybyś, mając zawiązane oczy, ujeżdżała innego kutasa, nie wiedząc o tym - szepnął nagle. - E, twój jest tak oryginalny, że nie byłabym w stanie nie zorientować się - szepnęłam. - No to spróbujemy, jestem ogromnie ciekaw, czy naprawdę nie zorientujesz się, że to inny facet - powiedział mój mąż i spojrzał mi w oczy. - A swoją drogą skąd Twoja pewność, skoro jak twierdzisz, nie nigdy nie miałaś do czynienia z innym kutasem i nie masz pojęcia, jak inny pieprzy? Patrzyłam na męża z niedowierzaniem. - Naprawdę tego byś chciał? - Kochanie, nie, nie tyle bym chciał, co chyba chcę spróbować. Chcę zobaczyć i usłyszeć, jak zachowujesz się pod innym facetem. To będzie fajne przeżycie, naprawdę polubisz, przekonasz się. - Byłam wstrząśnięta i zbulwersowana, nie wierzyłam w to co mówi. W mojej głowie rodziły się nerwowe pytania. - Czy moje, niestety, ostatnio nabyte kilogramy, już go do mnie zniechęcają? - Mój Boże, przecież dwa lata temu skończyłam czterdziestkę i nie mam już sylwetki dwudziestolatki - a może on sądzi, że mnie nie zaspokaja? Może to początek problemów pana w średnim wieku? W końcu za miesiąc przekroczy pięćdziesiątkę, a jak czytałem, w tym wieku libido facetom spada dramatycznie. Chodziłam coraz bardziej zdruzgotana, myśli o tym tak zaprzątały moja głowę, że nie mogłam się skupić w czasie pracy, miałam kłopoty ze snem, nawet nie miałam komu się poradzić! Fantazje, a może coraz większa otwartość w eksplikowaniu ich, z czasem ubrane były w coraz więcej szczegółów, były dosadniejsze, powiedziałabym, miały bardziej cielesny, fizyczny, charakter i coraz bardziej mnie przerażały. Zrozumiałam, że to już nie są tylko słowa, to są prawie gotowe plany które czekają jeśli nie na mój entuzjazm - tego się nie spodziewał - to przynajmniej na bierne przyzwolenie. - A swoja drogą, do cholery, jakie to przyzwolenie, jeśli oczekuje w tym mojego czynnego, tak czynnego, aktywnego udziału. - Winna tu jestem wyjaśnienie; nasze "łóżko" do tej pory mogę uznać za nadzwyczaj udane. Jednak uczciwie mówiąc, nasz dotychczasowy seks, to były tylko i wyłącznie pomysły Piotra, było mi z tym tak dobrze, że sama chyba sobie odpuściłam jakiekolwiek zwariowane pomysły, mimo licznych przestróg mistrza Mastertona. Kochaliśmy się w miarę często, no może nie z taką częstotliwością jak dwadzieścia lat temu, ale słysząc czasem smętne przebąkiwania koleżanek o "tych" sprawach to naprawdę nasz seks był bardzo udany. Piotr, zawsze był otwarty, pełen inwencji i pomysłów, a przede wszystkim, nie był egoistą! Muszę przyznać, że ja byłam bardziej zachowawcza i raczej ze zdziwieniem i zażenowaniem, niż z radością, przyjęłam, kiedyś od niego, prezent w postaci czarnego, grubego wibratora. - Po co mi to kupiłeś - zapytałam rumieniąc się chyba po pępek. - Tak, od czasu do czasu masturbowałam się, w tajemnicy przed mężem, paluszkiem, gdy mnie naszło, ale wibrator? Później prawie zmusił mnie, abym użyła go przy nim. Cholera, pamiętam jak dziś, że byłam bardziej skrępowana i zawstydzona, niż podczas pierwszej wizyty u ginekologa w wieku dziewczęcym. - Później, zaczął go używać, jako dodatek do seksu z pieprzykiem i nawet mi się to spodobało, natomiast, gdy po latach, gdy nauczył mnie uroków seksu analnego, to okazało się, że lubię też i to bardzo, podwójną penetrację ze wspomaganiem wibracyjnym. - Ale to wszystko dotyczyło tylko i wyłącznie nas dwojga, a tu nagle takie fantazje. Miałam jednocześnie świadomość, że dotychczas, owszem, akceptowałam, nawet jeśli z początkowymi oporami, to jednak akceptowałam wszystkie pomysły Piotra, natomiast sama nie wykazywałam się zbyt wielką pomysłowością. Raczej ograniczałam się do uzupełniania seksownej bielizny, tworzenia nastroju zapalonymi świeczkami, ale na tym moje poczynania seksualne się kończyły. No, zdarzało się, że w jakieś weekendowe popołudnia przejmowałam inicjatywę, w trakcie poobiedniej drzemki i inicjowałam jakiś nagły i niespodziewany numerek, ale to by chyba było wszystko. Uświadomiłam sobie, że albo spróbuję sama się tym zająć, tym razem przejąć inicjatywę i tym sposobem ustalić warunki do przyjęcia dla mnie, albo w pewnym momencie zostanę postawiona przed faktem dokonanym, w sytuacji bez wyjścia, co może postawić nasze małżeństwo, moją miłość do męża pod znakiem zapytania. Jakby nie było, i tak źle i tak nie dobrze. Przede wszystkim, nie bardzo wiedziałam, co mam zrobić, jak się do tego zabrać. Wieść gminna od dłuższego czasu donosiła mi, że internet stał się powszechnym biurem ogłoszeń w sprawach wszelakich, że istnieją fora, chaty gdzie anonimowi ludzie z wszystkich stron świata równocześnie dyskutują o swoich problemach. Dotychczasowy mój kontakt z netem był znikomy, a prawdę powiedziawszy, żaden. Przy pomocy kolegi z pracy postanowiłam najpierw oswoić się z samym internetem, a później z samym problemem. Kolega był bardzo dyskretny i nie zadawał zbędnych pytań, skąd moje nagłe zainteresowanie przy dotychczasowej programowej ignorancji - a ja powoli pojęłam jak mam się do tego zabrać. Odkrywany przeze mnie internet był jak stanowisko archeologiczne, tysiące śmieci i czasem cenne znalezisko. Wśród wielu publikacji dotyczących interesującego mnie problemu znalazłam między innymi ciekawy tekst, omawiający potrzeby kobiet w różnym wieku;-(... )

30 - kobieta wyzwolona

To najlepszy okres w seksualnym życiu kobiety. Czas odkryć i nauki ma już za sobą, poznała seks od każdej strony i wie, co dobre. Zarówno dla niej, jak i dla ciebie. A co najważniejsze na ten wiek przypadają jej największe potrzeby seksualne. Tak chce natura i ona nie ma to wpływu. Dlatego teraz postanawia tak naprawdę korzystać z życia.

Partnerka zna mężczyzn, wie co lubią. Potrafi rozmawiać o seksie i w razie problemów nie wstydzi się o nich powiedzieć. Trzydziestolatka mówi sobie: "koniec z nieśmiałością, kiedy, jak nie teraz wprowadzę w życie moje fantazje seksualne". Lubi przejmować inicjatywę, chętnie sięga po erotyczne gadżety, dba o szczegóły, jak seksowna bielizna, wyrafinowane perfumy.

O czym marzy? O szalonym weekendzie pełnym nowych doznań, przygodzie na jedną noc, kochanku i odpowiedzialnym mężczyźnie na stałe, kandydacie na ojca jej dziecka.

40 i więcej - kobieta ze stażem

40 urodziny w życiu kobiety nie oznaczają, że seks odchodzi w zapomnienie. Temperament seksualny czterdziestolatki jest wciąż duży. Oczywiście większy u kobiet, które prowadzą aktywne życie, dbają o siebie i są atrakcyjne. Świadomość tej atrakcyjności i sukces życiowy gwarantują powodzenie i w tej dziedzinie. Jednak po 40. kobieta powoli odchodzi o szaleństwa i eksperymentów. Niekoniecznie w samym akcie zbliżenia - tu korzysta z doświadczenia, ma sporo fantazji i umie dawać rozkosz mężczyźnie - ale potrzebie kreowania podniecających ją sytuacji. Skupia się na partnerze, jego potrzebach, jest namiętna, czuła i kreatywna. Nie potrzebuje do tego czerwonej sypialni, gadżetów i afrodyzjaków. Staje się sentymentalna, co nie znaczy bierna.

O czym marzy? O romantycznym wieczorze z czułym mężczyzną u boku, wieczorze jak za dawnych lat, mężczyźnie do końca życia, czułości, komplementach i oznakach podziwu. (...) - nie do końca się z nim zgadzam. Mam wrażenie, że jakoś ominęła mnie dekada pewnej siebie, żądnej wyżycia się trzydziestolatki. Ja zawsze lubiłam, ba, uwielbiałam seks, ale był i jest on dla mnie zawsze bardzo intymny, osobisty. Mój seks, moje pragnienia i fantazje były ściśle związane z jedną i tylko jedna osobą: tą osobą był mój mąż, nie śniłam o innych kochankach, o ich fantastycznych kutasach. Teraz ... nie, nie miało i nie mogło się to zmienić, on nadal pozostawał najważniejszy i właśnie dlatego miałam poszukać jeszcze kogoś aby coś uzupełnić. To coś miałam uzupełnić ze względu na niego, a nie na siebie. Ja nie odczuwałam dotychczas takiej potrzeby i konieczności. Zaczęłam śledzić dyskusje na seks forach i włos zjeżył mi się nie tylko na głowie. - Albo już jestem zacofaną, staroświecką i niedouczoną ciotką albo oni wszyscy są popieprzonymi dewiantami - to pierwsze konstatacje które przyszły mi do głowy, gdy czytałam anonse młodych ludzi, zaledwie dwudziestoparolatków, młodych, którzy w moim mniemaniu, powinni przeżywać chwile romantycznych uniesień, a tutaj czytam, że marzy im się seks w grupach z wymianą partnerów. Cholera, czułam się oszołomiona, gdzie ja żyję i kim jestem. Dotychczas byłam przeświadczona, że nasze życie łóżkowe, było urozmaicone, wyzwolone a nawet lekko perwersyjne; moje przeświadczenie było warte funta kłaków! I to wcale nie łonowych!!! Im więcej się wgłębiałam, tym bardziej byłam zakłopotana, aczkolwiek lektura niektórych tekstów i opowiadań, których znalazłam setki, wywoływała we mnie dreszcz emocji i podniecenia; czy to wszystko jest możliwe? A może to oni przeżywają prawdziwe życie, a ja jestem na uboczu? Nie wiem, nie wiem, a cholera muszę się z tym zderzyć! Zaczęłam analizować anonse par, pragnące, a może tylko ci faceci z tych par pragnęli, w każdym bądź razie, poszukując mocnych wrażeń. Kilka z nich, a brałam pod uwagę ze względu na wiek i sposób sformułowania oferty, bo prostakom od razu stawiałam szlaban. Te kilka wydało mi się warte zainteresowania. Po głębszej analizie jeszcze wyeliminowałam trzy i postanowiłam odpowiedzieć na trzy. Założyłam sobie specjalnie do tego celu osobną skrzynkę pocztową i pełna emocji odpisałam. Odpowiedzi przyszły prawie natychmiast, jednak okazało się, że dwie pary pochodzą z odległych krańców Polski i w zasadzie pozostała jedna para. Jej mankamentem było to, że byli od nas o dekadę, o tą nieszczęsną dekadę która mi umknęła, młodsi. Nie przysłali zdjęcia, ale opis, jeśli oczywiście był prawdziwy, omawiał interesujących , nie szpetnych ludzi, którzy, co dla mnie bardzo istotne, nie mieli problemów ze sformułowaniem swoich myśli. Wymieniliśmy jeszcze po kilka dosyć obszernych maili, w których określiliśmy sobie kogo i do czego szukamy, opisaliśmy swoje wyobrażenia o ewentualnym spotkaniu i postanowiliśmy umówić się na spotkanie. Spotkać mieliśmy się "Pod aniołem", pubie w którym jeszcze nigdy nie byłam, ale znajdował się na starówce, czyli w "bezpiecznym" centrum. Zaproponowali następny czwartek o siedemnastej. Nie mogłam spać z emocji, czy się nie wycofać, czy nie odwlec sprawy. W końcu jednak zadecydowałam; raz kozie śmierć, a w zasadzie i tak, po takim spotkaniu będę mogła zrezygnować. Właściwie, po to miało się odbyć, abyśmy mogli się zaakceptować albo i nie! Postanowiłam w ostatnim momencie, że nie pójdę do pracy, bo i tak nie będę mogła spokojnie pracować, a przynajmniej będę miała czas, aby się przygotować i jeszcze raz wszystko przemyśleć. Piotr o wszystkim, a tym bardziej o stanie moich emocji nie miał bladego pojęcia, nawet specjalnie się nie dziwił, gdy mu, już wychodzącemu, w drzwiach rzuciłam - wiesz, nie najlepiej się w ten upał czuję i zadzwonię do firmy że nie dzisiaj nie przyjdę. - Zazdroszczę ci, ja w ten cholerny upał muszę iść, bo mam wiele pracy i jestem poumawiany - odpowiedział i trzasnął drzwiami. Wzięłam prysznic i zaczęłam przeglądać szafę. Postanowiłam, że na spotkanie pójdę w krótkiej, ale powiewnej, szytej z półkola sukience z białej etaminy. Była bardzo seksowna, a jej powiewność i szerokość maskowały skutecznie moje, przez ostatnie pół roku nabyte bez mojej woli, kilogramy. Urządziłam sobie drzemkę, pobiegłam na solarium poprawić cerę, położyłam maseczkę i wzięłam do ręki książkę, aby odegnać emocje. I tak nie za bardzo to się udało, ale czas minął. Gdy już założyłam sukienkę, doszłam do wniosku, że mogę wyeliminować stanik. Po pierwsze mój biust spokojnie tolerował brak stelaża, a poza tym ramiączka stanika wychodziłyby spod ramiączek sukienki czego nie cierpię. Stanęłam przed lustrem - no tak, nie wyglądasz najgorzej - mruknęłam do siebie z aprobatą, aczkolwiek białe koronkowe stringi trochę zbyt niepokojąco przeświecały przez cienką etaminę, ale już nie chciałam niczego zmieniać. - W końcu idę na randkę - pomyślałam z przekąsem. "Pod aniołem" znalazłam się punktualnie. Lokal był, jak to ostatnio było modne, stylizowany na stary. Sztucznie postarzane ściany ze stylowymi sztychami, pod ścianami zamiast krzeseł, czy foteli bardzo niskie kanapy - siedziska w kształcie dosyć mocno zamkniętej podkowy i pośrodku niski okrągły stół, o średnicy ponad metra, co powodowało, że podkowy kanapo-siedzisk były dosyć obszerne, a od sąsiednich oddzielało je przepierzenie, z którego zwieszały się łukiem nad sam stół gustowne, dające stłumione światło lampy. Po bokach każdej podkowy były udrapowane ciężkie kotary jakby zachęcające do intymnego zasłonięcia. Całość sprawiała wrażenie przytulności i intymności. - Hm, hm - pomyślałam sobie - niezły wybór jak na takie spotkanie. Lokal był prawie pusty, przy barze na wprost młody kelner flirtował z barmanką. W niszy podkowy po lewej stronie czuliła się dosyć prowokacyjnie jakaś młoda para. Facet, z grzywą, skręconych, niezorganizowanych włosów pochylał się nad odkrytym ramieniem dziewczyny. Wycofałam się ze środka, głupio bym się czuła siedząc sama, w sprawiającym tak intymny nastrój lokalu. Postanowiłam pospacerować dziesięć minut i wrócić . - A może wcale nie przyjdą - przemknęło mi przez głowę z nadzieją, ale i ze złością - po cholerę tak się pindraczyłam - pomyślałam. Bezmyślnie oglądając witryny sklepowe snułam się z nogi na nogę. Po piętnastu minutach wróciłam do pubu i stwierdziłam, że nic się nie zmieniło. Jedyna para czuliła się nadal, ich karesy były jeszcze śmielsze. - Przecież to nie oni, są za młodzi ;- pomyślałam. Przyszło mi do głowy, że zadzwonię do do mojej pary na komórkę, może się określą, kiedy przybędą. - Oparłszy się o framugę dębowych drzwi wyklikałam numer. Gdzieś zagrała muzyczka elektronicznego syntezatora i uświadomiłam sobie, że odezwał się telefon na stole, jedynej w lokalu pary. - Szlag by trafił - pomyślałam - przecież twierdzili, że są starsi. - Jednak gdy młody mężczyzna podniósł głowę znad ramienia swojej oblubienicy, ujrzałam że wcale nie jest nastolatkiem, a trzydziestkę skończył już parę lat temu. Po prostu młodo się nosi, a kolorowe bermudy na owłosionych nogach i sprany T-shirt skutecznie mnie oszukały. Wyłączyłam szybko komórkę i podeszłam do stolika. - Byliśmy umówieni, Paulina jestem,- wydukałam z siebie drżącym głosem nie mając czasu na jakiekolwiek zastanowienie i krygowanie się. Podnieśli na mnie spojrzenia. Ona, Karolina, śniada, pięknie opalona brunetka z dziwnie, niepasującymi do jej karnacji, niebieskimi oczyma. Twarz miała przeciętnej urody, co nie znaczy, że brzydką, chyba trafniej by było określić plebejsko-pospolitą. Za to figura... Wspomnienie mojej wczesnej młodości. Nawet gdy miałam, tak jak ona trzydzieści kilka lat, to i tak byłam bardziej rozłożysta, dupiata - jak lapidarnie określał Piotr, a że biust mój też nigdy do małych, dziewczęcych nie należał, więc takiej sylwetki jak dziewczyna, tfu, kobieta siedząca przede mną, nie miałam właściwie nigdy. Karol, młodzieńczo wyglądający mężczyzna siedzący przede mną sprawiał wrażenie dwudziestolatka, jednak po bliższym przyjrzeniu zauważyłam bruzdy zgoła nie młodzieńczych zmarszczek pod oczyma, jak i siwe nitki w poskręcanych kędziorach długich włosów. - Tak - witam, bardzo mi, nam miło - poprawił się szybko. - Usiądziesz obok mnie, czy obok Karoli - zapytał patrząc na mnie uważnie, ale nie lubieżnie. Z przerażeniem uświadomiłam sobie, że stoję w strumieniu popołudniowego światła słonecznego wpadającego przez otwarte drzwi, a mężczyzna, z którym rozmawiam, siedząc naprzeciwko na niskim siedzisku ma głowę poniżej mojego pępka i przez zwiewną tkaninę sukienki, widzi mnie jak w rentgenie. Czułam fizycznie dotyk jego wzroku schodzący od piersi przez brzuch po krocze. Zrobiłam gwałtowny ruch obracając się bokiem, ale ostre promienie popołudniowego słońca dotychczas przechodzące przez tą przeklętą kieckę dotychczas na wprost, omiatały mnie bokiem uwydatniając opalone ciało obleczone w białą, w tej chwili absolutnie transparentną tkaninkę. - Zobaczyłam błysk uśmieszku w tych jego dużych, przenikliwych, sprawiających jakby były bez dna, oczach. Nie czekając na drugie zaproszenie usiadłam dosyć gwałtownie obok Karola i o zgrozo, ta fatalna sukienka odsłoniła mnie zupełnie. Siedziałam jak w peep show, poddana obserwacji już nie tylko Karola i Karoliny, ale nawet kelner nudzący się dotychczas przy barze spojrzał na mnie z zainteresowaniem. Okazało się bowiem, że blaty stołów położone są na płaskich, niewiele mniejszych od nich walcach, całkowicie uniemożliwiających wyprostowanie nóg, a siedzenie na niskim siedzisku, powodowało, że kolana miałam na wysokości piersi i szeroka sukienka swobodnie, jak na reklamie kremu do depilacji nóg, bezszelestnie zsuwała się z moich ud, odsłaniając bezczelnie nie tylko uda, ale również moje koronkowe majtki. O zgrozo, mój sąsiad, obok którego usiadłam miał teraz wnikliwszy dostęp do penetracji wzrokowej

niż gdy stałam prześwietlana słońcem. Był na tyle taktowny, że nie odezwał się dopóty nie ogarnęłam zsuwającej się sukienki i nie opięłam jej ciasno garścią pod kolanami, gniotąc przy okazji niemiłosiernie. Karol przemilczał, udając, że nic nie widzi, natomiast ta mała wydra, jego żona, siedząca po jego drugiej stronie odezwała się się niewinnie. - O, masz bardzo fajne majtki, też szukałam takich, podoba mi się ta koronka w te duże oczka. - Kurwa mać - ryknęłam na nią w duchu - zamilcz cholero. - Tak? Bąknęłam z udawanym uśmiechem głośno. - Kupiłam na straganie we Lwowie, tamtejsze babuszki są mistrzyniami świata w koronkarstwie i hafcie. Mam jeszcze cztery pary. - Nade mną pojawił się kelner, już bez krygowania, bezczelnie usiłujący zajrzeć mi w krocze. Zuchwały gnojek, już dużo wcześniej zapewne odkrył "zalety" tego lokalu i wykorzystywał zakłopotanie obnażonych nagle kobiet. - Dużą mineralną z lodem i cytryną - proszę. - Coś jeszcze? Zapytał usłużnie by przedłużyć okazję do zapuszczania żurawia. - Nie - syknęłam tak jadowicie, że odwrócił się na pięcie. - Nie denerwuj się, nie masz się czego wstydzić, jesteś zbyt piękną kobietą, abyś mogła się krępować tą, powiedzmy, trochę niefortunną pozycją. Tutaj wszystkie nowe twarze, a właściwie - dupy mają ten sam problem - uśmiechnął się Karol. - Ja na takich młodych bezczelnych kelnerów mam swój sposób - rzuciła przyjaźnie Karolina. - Tak, a mianowicie? - zapytałam - jaki? - Taki - powiedziała i zrobiła coś, co wprowadziło mnie w absolutne osłupienie. Wsunęła ręce pod spódnicę, uniosła lekko tyłek i sprawnym ruchem zsunęła z siebie maleńkie majtki. Podsunęła je pod nos, powąchała i położyła niedbale na stole. Podchodził właśnie kelner niosący na tacy butelkę z moją zmrożoną mineralną i wysoką szklankę przyozdobioną plasterkiem cytryny. Gdy zbliżył się wystarczająco, Karolina patrząc mu bezczelnie w oczy rozsunęła kolana. Uda dziewczyny, właściwie kobiety, mającej wysoko, przez tą podstępna konstrukcję stołu, kolana, schodziły pod tym samym kątem w dół, co spojrzenie młodzieńca. Kolana rozchyliły się jeszcze bardziej, dając już niczym nieskrępowany dostęp wzroku do ponętnego krocza. Szklanka niebezpiecznie zadzwoniła o butelkę. Biedak, nalewając rozdygotaną ręką wodę oparzył się boleśnie w nadgarstek o zapaloną lampkę oliwną. Mąż Karoliny obserwował całą ta scenę z obojętnym rozbawieniem. - Więc do rzeczy, w końcu jesteśmy sami - rzucił odprowadzając spojrzeniem odchodzącego kelnera - możemy teraz spokojnie porozmawiać. - Czy zechcesz teraz opowiedzieć, jakie są konkretne przyczyny naszego poznania? Wybacz, ale zazwyczaj to albo faceci, albo pary razem poszukują znajomości, stąd moje i nasze zdziwienie - Karolina potwierdzająco skinęła brodą, nie przerywając siorbać drinka przez słomkę. - Hm... jak by tu powiedzieć... Właściwie to w mailach już pisałam... - usiłowałam wytłumaczyć, jak to mój mąż Piotr zaskoczył mnie wyjawieniem swoich fantazji i pragnień. Tłumaczyłam, że właściwie nie przejawiam entuzjazmu, ale za bardzo kocham męża, abym miała się narażać, że w poszukiwaniu swoich marzeń, miałby uczynić coś poza moimi plecami, a poza tym - tłumaczyłam - doszłam do wniosku, że lepiej przejąć inicjatywę, bo wtedy można zapanować nad sytuacją i nie pozwolić na przypadki. - Wnioskuję, że Twój mąż o naszym dzisiejszym spotkaniu nic nie wie - zapytał. - No właśnie, chcę, aby to była dla niego niespodzianka, zaskoczenie. - A czy masz, chociaż pomysł, wyobrażenie tego, do czego zmierzasz? - wtrąciła Karolina. - ... hm, nie precyzowałam dotychczas tego w myślach, ale ... Seks w dwie pary. - wydusiłam z siebie, z trudem, jakbym przełykała literatkę tranu z piołunem. - Z tego co zrozumiałam, Twojego męża kręciłoby, abyś była rżnięta przez Karola. - Ciągnęła beznamiętnie mała żmija. - przemilczałam, co nie było oznaką ani potwierdzenia, ani negacji. - Mnie się bardzo podobasz, fascynują mnie od dzieciństwa dojrzałe kobiety - uśmiechnął się Karol - cała przyjemność byłaby po mojej stronie. - Po twojej też, bardzo bym się postarał - dorzucił z miłym uśmiechem. - Chyba wyglądałam jak flaga narodowa, czułam, że już nie czerwienię się, a płonę, jak krzew mojżeszowy, w mojej białej sukience. - Nie denerwuj się, to nie jest przykre, wręcz przeciwnie. - spostrzegł mój stan i uspokajał mnie, swoim niskim, przyjemnym głosem. - Niby zdaję sobie z tego sprawę, po co tutaj jestem, co nie zmienia faktu, że to mnie okropnie stresuje i krępuje - odpowiedziałam. - A co Ciebie tak bardzo stresuje, co jest dla Ciebie największym problemem - zapytała Karolina - omówmy to. - Wiesz, wiecie, - poprawiłam - ja dotychczas miałam do czynienia z jednym tylko facetem i był nim mój mąż. - A więc syndrom strachu przed drugim kutasem - rzuciła bezceremonialnie. - Nie odpowiedziałam, ale moje milczenie było najwymowniejszym potwierdzeniem jej słów... - Tak, ażebyś wiedziała, mi kutas męża dotychczas wystarczał, bardzo mi się podoba, kocham go, kocham, jeśli tak można wyrazić się o fragmencie drugiego człowieka. - wyrzuciłam z siebie, nerwowo zgniatając zwiniętą pod kolanami w pęk sukienkę. - Widzisz, tutaj popełniasz błąd rzeczowy. Nie można kochać fragmentu ciała, kocha się osobę, osobowość. Nie można zakochać się w dłoni, palcach cipce i penisie - kontynuował Karol - nie bez przyczyny mówię tutaj o dłoniach czy palcach, one też dostarczają nam rozkoszy, czyż tak - zapytał spoglądając mi w oczy. - Czyż nie paluszkiem się masturbujesz? - Nawet z mężem nie rozmawiałam o masturbacji - opuściłam oczy - Po cóż ja tutaj przyszłam - myślałam, spłoniona jak piwonia - cholera, zachciało mi się niespodzianek dla męża. - Karol widząc moje rozgorączkowanie położył mi dłoń na udzie, wolno przesuwając w dół, zsuwając połę pogniecionej sukienki i obnażając moją nogę, a właściwie już nie tylko nogę. Spojrzałam gorączkowo na bar, młody kelner tak celnie załatwiony przez Karolinę zniknął na zapleczu. Byliśmy sami, wielkie wentylatory mieliły wolno gęste, ciężkie powietrze sierpniowego upalnego wieczoru. - Nie denerwuj się, usiłuję Cię tylko oswoić z nowa sytuacją, przecież jesteś tutaj po to, abyśmy poznali się, również intymnie - łagodnie mnie uspokajał. - A może byś skoczyła od razu na głęboką wodę - zapytała z niewinną miną ta cholerna żmijka. - Może również zdejmiesz majtki? - Osłupiałam. O mało nie zakrztusiłam się przełykaną wodą. - Nie, chyba na razie lepiej nieee - wydukałam. - Karol uśmiechnął się przeciągle. Sprawiał wrażenie, że pomysł rzucony od niechcenia przez swoją żonę, albo wcześniej uzgodnili, albo, jeśli nawet było to spontaniczne, bardzo mu się spodobał. - Tak, spróbuj, od czegoś musisz zacząć, lepiej nie zostawiaj wszystkiego na ostatnią chwilę, bo się wszystko wysypie i niespodziankę dla twojego Piotra diabli wezmą. - No spróbuj, przełam się - zachęcał. Karolina bezceremonialnie rozłożyła kolana dając do zrozumienia, że naprawdę w majtkach nie ma co ukrywać. Jej pipka była gładko wygolona, a opalone, ciemne mięsiste wargi lekko się rozchylały ukazując szklistą, delikatną lepkość. - Karol dłonią wodził już po moim udzie od czasu do czasu muskając koronkę majtek. Ogarnięta skrajną desperacją, wiedziałam, że coś musi się zdarzyć. Albo wybiegnę stąd i zapomnę o sprawie... Albo... Taak, nawet, jeśli będę udawała, że zapomniałam, to Piotr... Tak, Piotr nie zapomni. On nic nie wie o moich knowaniach. On na razie myśli, fantazjuje, ale jeśli te fantazje... Poruszyłam się dosyć gwałtownie i równie gwałtownie włożyłam ręce pod sukienkę. Zdejmowałam tak gwałtownie, że aż coś w nich trzasnęło. Chciałam je włożyć do torebki, ale Karol ubiegł mnie, delikatnie, ale stanowczo powstrzymując moją dłoń wyjął z pomiędzy palców najbardziej intymny element mojej garderoby. Powtórzył gest Karoliny sprzed półgodziny, przykładając je do nosa i głęboko się zaciągając. - Wąchacze się znaleźli - myślałam patrząc na Karola - Wchłaniam Twoje feromony - powiedział, jakby czytając w moich myślach. Następnie rzucił majtki na stół obok stringów Karoli. Pojawił się kelner - chyba bydlak obserwował nas z zaplecza. Tym razem, bez żadnej żenady spoglądał na moje ściśnięte kurczowo kolana. - Czy coś państwu jeszcze podać - zapytał cynicznie uprzejmym głosem. - Tak, dla wszystkich to samo - odparłam wściekle, nie wiem co mnie napadło, co się stało, ale widząc jego wzrok śliniący się na moich kolanach powoli je rozsunęłam. Facet zbaraniał, cofnął się obracając na pięcie i prawie wybiegł na zaplecze. - No, znakomicie, Paulino, robisz postępy - Karol roześmiał się głośno zerkając między moje nogi. Ścisnęłam na powrót kolana znowu się rumieniąc. - Paulo, przed kelnerem je rozsunęłaś, a mi zabraniasz? - Karol udawał obruszonego; przecież to ma być intymna znajomość. - A swoją drogą, wspominałaś, że kochasz penisa swojego męża, czy możesz go opisać szczegółowo? Nie proszę Cię o to, z próżnej ciekawości, ale jeśli będziemy o tym swobodnie rozmawiać, może pozwoli Ci się otworzyć, odblokować i ułatwi to spotkanie właściwe. Przecież zaplanowałaś niespodziankę dla męża, on ją na pewno zaakceptuje, ale jeśli Ty, Twoje postępowanie, mają być częścią tej niespodzianki, to lepiej nie zostawiaj wszystkiego na ostatnią chwilę, bo to, przy Twoim obecnym zablokowaniu na pewno nie wypali. - Ale co mam opowiadać, kutas jak kutas, jest fajny, miły i sprawny, co tu jeszcze dłużej mówić - byłam coraz bardziej zakłopotana sytuacją, w którą się sama wmanewrowałam. - Czy pozwolisz, że Ci w tym pomogę Paulinko? - zapytał biorąc moją dłoń, nieszczęsna kiecka znowu się zsunęła. - Tak, jeśli potrafisz - odpowiedziałam skołatana i wtedy Karol, zaskakując mnie, pociągnął moją dłoń i położył wysoko na swoim udzie. Próbowałam się szarpnąć, jednak on trzymał delikatnie, ale mocno. Zaczął tą moją dłonią sunąć po swoim kosmatym, szorstkim zarostem udzie, w górę, ku pachwinie, pod obsuniętą nogawkę bermudów. Karolina przyglądała się nam z widocznym rozbawieniem, a on wsuwał mi dłoń wyżej i wyżej. Nagle poczułam, że nie ma pod spodem bielizny, a ja palcami zaczynam dotykać... kurwa mać, pod palcami czułam jego chuja. Jak dotychczas, jedynym kutasem jakiego dotykałam, była penis mojego męża, a tu, na dodatek, w miejscu publicznym obmacuję obcego mi dotąd faceta. - Paulinko, powiedz Karolinie co czujesz - zapytał niskim głosem. - Czuję Twojego kutasa. - wyrzuciłam z siebie bezskutecznie usiłując wycofać dłoń. - A czy to co czujesz, różni się czymś, od tego co czułabyś w nogawce męża? - Tak - wykrztusiłam z siebie jednocześnie powoli, sama nie wiem dlaczego, wyprostowałam podkurczone bojaźliwie palce. - czułam miękki prawie aksamitny organ, nawet teraz, gdy odpoczywał dosyć długi i gruby z luźną, chyba centymetrową skórą napletka nad grubszą od miękkiego trzonu żołędzia. - Tak, różni się, myślę, że jest większy i grubszy od penisa Piotra - wydukałam cicho. Organ, pod moją dłonią zaczynał się budzić do życia wyraźnie nabierając tężyzny. Już był imponujący, a jeszcze się nie podniósł. - Co jeszcze możesz powiedzieć, o kutasie męża, czując mojego? Cicho powiedział Karol. Karolina, udawała, że zupełnie ją nie interesuje moja ręka na czymś, co należało do niej. - Kutas Piotra jest gładki, bez żył i żołądź tak nie odstaje. - Jest tej samej grubości co reszta - poprawiłam się. Penis Karola pod moją dłonią nadal rósł, stawał się sprężysty, przejawiając coraz większą ochotę do pozycji zasadniczej. - Zsuń skórę, Paulino - szepnął i zmrużył oczy. W tym momencie otworzyły się z trzaskiem wahadłowe drzwi od zaplecza i wynurzył się młody kelner z tacą, na której brzęczało nasze zamówienie. Wyrwałam rękę poprawiając sukienkę, jakbym miała jeszcze coś do ukrycia. Karol rzucił na stół banknot, który regulował należność ze sporym naddatkiem, czym dał do zrozumienia wścibskiemu młokosowi, że nie będzie więcej mile widziany przy naszym stole. Gdy kelner zniknął, Karol ponowił prośbę. Zauważyłam, że szeroka nogawka jego bermudów już się podniosła tworząc spore wybrzuszenie. - No, wysłuchaj go, ja tam lubię czuć go w dłoni... uśmiechnęła się niewinnie Karolina. - I nie tylko dłoni, - dodała z uśmieszkiem dającym wiele do myślenia. - Cholera, klęłam w myślach, do czego mnie nakłaniają. - Uświadomiłam sobie równocześnie, że przyszłam tutaj sama, przez nikogo nie zmuszana, ba, oni przyszli właściwie na moje zaproszenie. Nie zmieniało to jednak faktu, że miałam mu włożyć dłoń w nogawkę. - Co miałam zrobić - Powoli zbliżyłam dłoń, nieśmiało wsuwając pod bawełnianą tkaninę. - Masz bardzo miły dotyk - mruknął zachęcająco - a moja dłoń wędrowała wyżej. Jego penis już stał pionowo wykorzystując obszerność nogawki. Karol, włosy u nasady miał krótko przystrzyżone, co powodowało, że podstawę penisa otaczał szorstki dywanik. Sam trzon opleciony był pulsującymi w dłoni żyłami. Główka, o dziwo, mimo że organ już stał na baczność, nadal była okryta grubym napletkiem którego nadmiar wieńczył całość na górze. - Mówię o dziwo, bo napletek na penisie męża zsuwa się sam, gdy tylko organ podniesie głowę. - Niezła lekcja męskiej anatomii, doświadczenie organoleptyczne - myślałam z przekąsem, czując jednak dreszcz podniecenia. Uświadomiłam sobie z przerażeniem, że nie mam majtek i przeżywane "emocje" już zostawiają na sukience znaczący ślad. Po prostu, wbrew sobie podnieciłam się i wilgotność między nogami zaczęła nabierać na intensywności. - Zsuń, proszę, zsuń skórę - syknął cicho właściciel dzierżonego przez moją dłoń organu. Pociągnęłam, ściskając pień w dół, a następnie objęłam od góry czując na środku dłoni wilgotny pulsujący kraterek. Główka, którą teraz obejmowałam była wielka jak berło, wyraźnie odcinając się od trzonu delikatną chropowatością. - Co byś uczyniła w tej sytuacji mężowi - zapytał cicho. - Z mężem nie robiłam tego w knajpie, bąknęłam skołatana sytuacją, obracając dłoń na coraz wilgotniejszej żołędzi. Zdawałam sobie sprawę, że zabrnęłam już tak daleko, że nie mogę się wycofać. Zaczęłam ruchem obrotowym środkiem dłoni pocierać coraz bardziej pulsującą i wchodzącą w stan rozdygotania główkę, jednocześnie palcami i paznokciami obrabiałam nasadę. Już po kilku sekundach poczułam jak dłoń wypełnia się lepkim strumieniem. Karol westchnął głęboko, jakby nie mógł złapać powietrza, jednocześnie, od góry, przez spodenki przytrzymał moją rękę. Po kilku potężnych spazmach, kutas zaczął się kurczyć, a ja wyjęłam dłoń pełną pachnących protein o mleczno-białawym zabarwieniu. Chojny dawca przytrzymał moją dłoń, pochylił się nad nią i spił połowę zawartości. Patrzyłam na niego jak urzeczona. Mój mąż dotychczas, nie chciał dać się nakłonić do wylizywania swojej własności, gdy wypływała z cipki. - Reszta dla ciebie. Skosztujesz? - Zapytał z dziwnym błyskiem w oczach. - Spróbuj, ja to bardzo lubię, niewinnie odezwała się Karola, spoglądając na nas z zainteresowaniem takim, jakby oglądała konsumpcję deseru po rodzinnym obiedzie. - Smak i zapach spermy nigdy nie działał na mnie uwstecznieniem odruchów żołądkowych, jednak dotychczas nie spijałam spermy z dłoni, preferowałam naturalne źródełko, a teraz proponował mi to na dodatek dawca, którym nie był mój Piotr. No tak, ale dotychczas wielu rzeczy nie robiłam i to, co zrobiłam "Pod Aniołem" miało na zawsze odmienić moje zachowania seksualne. - Podniosłam dłoń do ust i wolno spiłam resztę jej zawartości. Posiedzieliśmy jeszcze kilkanaście minut, omawiając szczegóły mojego planu i wyszliśmy na ulicę. Gorący, parny wieczór ogarnął moje ciało lepkim oddechem. Czułam, że sukienka klei się do mojego tyłka, wrażenia z kutasem Karola, nawet mimo stresu nie pozostawiły mnie obojętną. Szybko się pożegnaliśmy i prawie biegiem ruszyłam w kierunku parkingu. Trudno opisywać stan mojego ducha, gdy znalazłam się w samochodzie. Włączyłam silnik i oddałam się rozmyślaniom, czekając aż klima schłodzi nagrzane jak piekło Sahary wnętrze. Chłodny powiew między nogami uświadomił mi, że moje koronkowe majtki zostały Pod Aniołem na stole. Trochę było mi ich żal, ale wiedziałam, że na pewno po nie, nie wrócę. Ba, byłam pewna, że nigdy tam nie wrócę. W głowie miałam mętlik. Byłam zażenowana, a jednocześnie podniecona i podekscytowana swoim postępowaniem. Zamknęłam oczy i wsunęłam dłoń między szeroko rozstawione uda. Wystarczyło kilka ruchów dłonią i z cichym okrzykiem odfrunęłam. Nawet gdy otworzyłam oczy i zobaczyłam stojącego obok samochodu kloszarda tryskającego, na maskę samochodu, spermą, nie zrobiło to na mnie większego wrażenia. Uświadomiłam sobie, że moi nowi, jakże dziwni znajomi coś we mnie zmienili i w zasadniczy sposób zbliżyli mnie do spełnienia fantazji Piotra. Przekroczyłam Rubikon.

Paula_40@op.pl

Ten tekst odnotował 20,007 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.84/10 (29 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Komentarze (0)

brak komentarzy

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.