Mechanizm wyparcia
3 marca 2013
Szacowany czas lektury: 31 min
To opowiadanie to mój absolutny debiut. Wszelkie refleksje, a także krytyka w komentarzach mile widziana. Z chęcią wysłucham opinii bardziej doświadczonych twórców, gdyż w przyszłości mam zamiar pisać w wielu różnych klimatach.
- Kto tam? – zapytałam znużonym, zachrypniętym głosem.
- To ja, mamo. Jest ze mną Igor, przyszedł pożyczyć zeszyty – usłyszałam w odpowiedzi.
- Powycierajcie buty i zamknijcie szybko drzwi. Jestem już wystarczająco przeziębiona – rzuciłam do chłopaków i kończyłam myć naczynia po wczorajszej kolacji. Przedtem nie miałam nawet siły włożyć naczyń do zlewu. Mimo letniej pory wiał ostatnio bardzo mocny wiatr, który zmusił mnie do wzięcia chorobowego w pracy. Nie byłam z tego powodu zbyt szczęśliwa – nie lubię spacerować po domu z paczką chusteczek pod ręką, jednak przede wszystkim nie chciałam podpaść mojemu nowemu szefowi. Jestem sekretarką w jedynej poważnej firmie w naszej małej miejscowości. Praca tam nie jest może złapaniem Pana Boga za nogi, ale miałam tam lepiej od zdecydowanej większości sąsiadów. Mój szef, Zbigniew, to najbogatszy człowiek w okolicy, właściwie jedyny, który dorobił się prawdziwych pieniędzy. Wszyscy znali go tu bardzo dobrze, miał w kieszeni tutejsze władze, a mieszkańcy mieli go za przykład człowieka sukcesu, który wybił się z dziury, z której wszyscy startowali w wielki świat. Tylko nieliczni wiedzieli, jakim był bezwzględnym sukinsynem. Nikt przede mną nie pracował długo na mojej posadzie. Ciąża, dłuższy urlop lub nawet najmniejszy błąd skutkował wypowiedzeniem. Zbigniew napawał swoich pracowników strachem, zaś mój Paweł właśnie przyprowadził do mojego domu jego syna.
- Cześć, mamo - usłyszałam przy uchu, po czym dostałam soczystego buziaka w policzek. Uśmiechnęłam się delikatnie.
- Cześć. W szkole wszystko w porządku?
- Jak zwykle – rzucił radośnie i poszedł do swojego pokoju. Na szczęście z nauką nie miał żadnych problemów. Obejrzałam się za nim. Mój jedyny syn, Paweł. Niedawno miał 17 urodziny. Jedyny mężczyzna mojego życia. Niemożliwe, jak ten czas szybko leci..
Po chwili usłyszałam dużo cięższe kroki. To musiał być Igor. W przeciwieństwie do niskiego i szczupłego Pawła, był już wielkim facetem. Mimo 17 lat miał prawie 2 metry wzrostu i był potężnie zbudowany. Widać było, że od paru lat ćwiczy – każdy jego mięsień był wyraźnie zaznaczony, każda żyła wyraźnie odznaczała się na tle młodego, naprężonego ciała (co oczywiście chętnie podkreślał jak najbardziej obcisłymi koszulkami). To pewnie on "zainspirował" Pawła do ćwiczeń w tak młodym wieku, co na szczęście wybiłam mu z głowy. Wiek Igora zdradzała twarz - bez oznak pierwszego zarostu, prawie dziecięca.
- Dzień dobry, pani Kasiu. – Już chciałam mu odpowiedzieć, jednak coś sobie uzmysłowiłam. Przecież chłopcy nigdy nie kończą lekcji tak wcześnie. Zerknęłam na zegarek. O cholera! Mała wskazówka przesuwała się właśnie na trójkę. Tak mnie wczoraj zmorzyło, że przespałam cały dzień. Spojrzałam w dół i poczułam rumieńce na policzkach. Ponieważ niedawno wstałam, nie przebrałam jeszcze mojej koszuli nocnej. Dostałam ją od koleżanki ze słowami: "a co, samotna kobieta taka jak my nie może poczuć się seksownie?". Teraz czułam się aż nazbyt seksownie. Czarna koszula z koronką odsłaniała większą część ud, a głęboki dekolt dawał wgląd w kształt i rozmiar piersi. Stałam teraz w samych kapciach i koszuli i nie za bardzo wiedziałam, co powiedzieć. Odchrząknęłam i odpowiedziałam:
- Dzień dobry, Igor. W czymś ci pomóc? – zapytałam niepewnie.
- Może to ja mógłbym pani w czymś pomóc?
- Miły jesteś, ale dziękuję, już kończę - odparłam.
- Nie chce pani pomocy? Cóż, w takim razie pozostaje mi tylko patrzeć. – W jego głosie niemal wyczułam wyszczerzony uśmiech. "Czy on właśnie ogląda sobie moje ciało?" – zapytałam się w duchu. Nie było to takie trudne do wyobrażenia. Mimo 37 lat wyglądałam bardzo młodo, co, mam nadzieję, że szczerze, potwierdzali moi znajomi. Dbałam o urodę, starałam się jak najwięcej ruszać. Miałam 160 cm, kasztanowe, średniej długości włosy, pełne usta, mały nosek, ładne, młodo wyglądające, duże niebieskie oczy. Mimo niemal filigranowej postury byłam zaokrąglona w odpowiednich miejscach – spore, kształtne piersi miseczki C, zaokrąglony tyłeczek i biodra sprawiały, że nie narzekałam na brak powodzenia u mężczyzn. Byłam jednak sama – czy to z przyzwyczajenia, czy też z braku czasu. Jednak w tamtym momencie myślałam tylko o tym, by jak najprędzej zejść z oczu tego gówniarza, który wciąż nie ruszył się z miejsca. Nie miałam tyle tupetu, by go wyprosić, więc zaczęłam gorączkowo, w pośpiechu zmywać resztę naczyń. Już miałam w ręce ostatni talerz, gdy nagle... TRZASK!!! – wyślizgnął mi się z ręki i rozbił na dziesiątki kawałeczków. Natychmiast rzuciłam się na podłogę, by je pozbierać, jednak silny ucisk zamroził mnie w miejscu. Podniosłam głowę – to Igor kucnął obok mnie i położył swoją wielką, ciężką dłoń na moim barku.
- Nic się pani nie stało? Nie skaleczyła się pani? – zapytał, spoglądając mi w oczy.
- Nie, nie... zaraz to pozbieram, to nic takiego – zaśmiałam się nerwowo.
- Pomogę pani – odrzekł, jednak nie odwrócił ode mnie wzroku. Zbierając okruchy zerknęłam na niego. Gapił się na mój kołyszący się w luźnej koszuli biust i nawet nie starał się tego ukryć. Na szczęście dekolt nie był na tyle głęboki, by zobaczył moje piersi w całej okazałości. Pozbieraliśmy resztki talerza, po czym podziękowałam za pomoc. Chłopak zamyślił się i po chwili odparł:
- Tato bardzo się cieszy, że swoją... hmm... sylwetką... reprezentuje pani jego firmę. Pani aparycja jest doskonałą wizytówką.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Aż za dobrze zrozumiałam prawdziwy sens tej wypowiedzi. Uśmiechnęłam się nerwowo i nienaturalnie.
- T-to bardzo miło z jego strony – zająknęłam się.
- Igor! Idziesz wreszcie? – dobiegło z pokoju Pawła.
- Już idę – mruknął na odczepnego mój "pomocnik", po czym uśmiechnął się półgębkiem i obrócił na pięcie.
Idąc do mojej sypialni rozmyślałam o całej sytuacji z Igorem. Czy ja go pociągam? Może po prostu "zagotowało" mu się w spodniach i gadał, co mu ślina (a właściwie co innego) przyniosła na język? Nie, nie mogło mi się wydawać – wyraźnie dał mi znać swoim zachowaniem, że mu się spodobałam. Chłopak ma już w końcu 17 lat, pewnie od dawna interesuje się dziewczynami, ale kobietą w moim wieku? Westchnęłam i zdjęłam tą nieszczęsną koszulę i przewiesiłam na krześle. Już miałam naciągnąć spodnie od dresu, gdy spojrzałam w duże lustro na szafie naprzeciwko łóżka. Zobaczyłam kobietę, o której zapomniałam, że istniała. Spoglądała na mnie delikatnie opalona, seksowna babka. Mimo drobniutkiej budowy byłam naprawdę apetyczna w odpowiednich miejscach. Podparłam spore piersi dłońmi – tu z pewnością nie było widać oznak upływającego czasu. Różowe sutki ciągle sterczały do góry, biust od czasów młodości nie obwisł ani trochę. Tyłeczek ciągle wygrywał walkę z grawitacją i prężył się w całej swej krągłości. Wąski pasek krótko obciętych włosków prowadził do jeszcze dziewczęco wyglądającej muszelki. Nie miałam problemów ze zmarszczkami czy cellulitem - zdrowo się odżywiałam, spacerowałam, ostatnio zaczęłam chodzić z koleżankami na siłownię. "Mimo braku użytkowania w ostatnim czasie, twoje ciało nie zardzewiało, droga Kasiu" powiedziałam w duchu sama do siebie. O tak, od dłuższego czasu nikt nie miał okazji go oglądać. Chociaż zdałam sobie sprawę, że podobam się mężczyznom dawno temu, nie wykorzystywałam tego do miłosnych podbojów. W młodości miałam jednego chłopaka, potem krótki epizod z ojcem Pawła. W ciągu ostatnich 17 lat nie byłam w żadnym związku. Miałam kilku partnerów seksualnych na jedną noc – na wakacjach nad morzem czy też w sanatorium, jednak nie czułam się przy nich naprawdę kobieco. Faceci w moim wieku lub starsi przejmowali się głównie działaniem swojego sprzętu, po czym następował wyścig do jednostronnego orgazmu. Mimo tego, że nie czerpałam zbyt dużej przyjemności z seksu, uwielbiałam być adorowana, i być może to popychało mnie w kolejne ramiona. Nigdy jednak nie spodziewałam się, że mogę wywołać TAKIE uczucia u chłopca młodszego ode mnie o ponad 20 lat. Chociaż było to miłe wrażenie, czułam się trochę nieswojo, jakbym specjalnie prowokowała i deprawowała tego młodziaka. Poza tym Igor był ostatnią osobą, przez którą chciałabym być pożądana. Był dzieckiem Agnieszki, mojej dobrej przyjaciółki, i despotycznego bogacza, Zbigniewa. Rozpieścili swojego synalka do granic możliwości. Z klasy do klasy przechodził "za wstawiennictwem" dyrekcji, która nie chciała podpaść jedynemu inwestorowi i sponsorowi. Igor jako pierwszy z rówieśników pił, palił, wszczynał bójki, terroryzował sąsiadów – wszystko uchodziło mu płazem. Jego wybryki były maskowane przez fałszywą uprzejmość. Nie podobało mi się, że Paweł się z nim zadawał. Byłam przekonana, że jest wykorzystywany jako chłopiec na posyłki i że chce się przypodobać niewłaściwemu towarzystwu.
Chłopcy wyszli z domu po godzinie. Resztę dnia spędziłam pod kocem, oglądając mój ulubiony serial w Internecie. Co jakiś czas przypominała mi się historia z Igorem, która przynosiła rumieniec wstydu, jednak odganiałam tą myśl równie szybko.
Następnego dnia obudziłam się wcześniej, dzięki czemu nadrobiłam zaległości w domu. O piętnastej usłyszałam skrzypienie otwieranych drzwi.
- Cześć synku – zawołałam promiennie.
- Cześć – dobiegł do mnie cichy głos z przedpokoju.
- Coś się stało? – zapytałam. Wyczułam zdenerwowanie w jego głosie. Matka potrafi rozpoznać, kiedy dziecku coś dolega. Skierowałam się do przedpokoju. To, co ujrzałam, niemal zwaliło mnie z nóg.
- O Boże! Co się stało? Kto ci to zrobił? – krzyczałam wystraszona. Przede mną stało moje kochane dziecko ze zmasakrowaną twarzą. Wielka śliwa pod okiem, guz na czole, krew cieknąca z kącika ust.
- Chodź szybko do łazienki. – Po opatrzeniu ran okazało się na szczęście, że to nic poważnego .
- Teraz powiedz mi, kto to zrobił.
- Ale obiecaj, że nikomu nie powiesz – powiedział cicho Paweł.
- Powiedz mi w tej chwili – nacisnęłam bardziej stanowczo. Po głębokim westchnięciu usłyszałam:
- Po szkole rozmawiałem z grupką kolegów w parku. Był wśród nich Igor. Temat zszedł na... ykhm... dziewczyny. Opowiadaliśmy sobie o urodzie koleżanek i w ogóle. Wtedy Igor zaczął opowiadać o... - tu Paweł spuścił głowę – tobie. Mówił, co by z tobą zrobił, co mu się u ciebie podoba. Ja... nie mogłem tego słuchać. Rzuciłem się na niego z pięściami, ale on był silniejszy. Uderzył mnie kilka razy i poszedł ze swoją ekipą śmiejąc się. Nie wiem co powiedzieć...
Zacisnęłam pięści. O nie, tego było już za wiele.
- Dzwonię na policję – ogłosiłam i zaczęłam gorączkowo szukać komórki.
- Mamo, proszę, posłuchaj mnie – Paweł rozpaczliwie zawołał za mną. Zatrzymałam się.
- Mamo, pomyśl racjonalnie. Igor jest sprytny – ma świadków, że to ja się na niego rzuciłem. Poza tym wiesz, czyim jest synem. Jeśli jego ojciec będzie tego chciał, będziemy skończeni. Nie chcę, żebyś przeze mnie straciła pracę. Nie dzwoń nigdzie, obiecaj mi – błagał mój syn.
Co?! Miałam się godzić na taką niesprawiedliwość? Ten gnój będzie sobie beztrosko bił moje dziecko, a ja nie będę mogło go obronić? Starałam się opanować gniew. No tak, z tą rodzinką nie można było zadzierać. Znajomości w sądzie i policji nie dawały nam dużych szans. Oprócz tego dzięki nowej pracy w końcu wyszłam na prostą. Mogliśmy mieć o wiele większe problemy niż kilka siniaków. Westchnęłam ciężko.
- Dobrze. Obiecuję, że nigdzie nie zadzwonię, jeżeli ty obiecujesz mi, że przestaniesz zadawać się z tym typem.
- Oczywiście, obiecuję. Dziękuję i... przepraszam.
- Nie, ty nie masz za co przepraszać. Chciałeś bronić dobrego imienia matki. – Przytuliłam go do siebie – chodź tu, ty mój mały obrońco.
Resztę dnia spędziliśmy z Pawłem razem. Chciałam, żeby czuł moją bliskość, by wiedział, że nie jest sam. Po kilku spokojnych dniach powoli zapomnieliśmy o całym wydarzeniu. Pewnego dnia zadzwoniła do mnie Agnieszka, matka Igora.
- Cześć kochaniutka, co tam u ciebie? Nic się ostatnio nie odzywasz – usłyszałam znajomy, wesoły głos.
- Cześć. Jakoś nie było czasu ani okazji.
- Zapraszamy ze Zbyszkiem grupkę znajomych na grilla w sobotę. To byłaby dobra okazja, żeby powspominać dawne czasy. Poza tym mogłabyś poznać bliżej mojego męża. Co ty na to?
Agnieszka była moją przyjaciółką, więc głupio było mi odmówić. Modliłam się tylko, żeby nie spotkać Igora – nie czułabym się dobrze będąc w jego pobliżu.
W dniu spotkania zawiozłam Pawła do kolegi – wybierał się na wycieczkę nad jezioro. Aura sprzyjała, więc założyłam spódniczkę, lekką koszulkę z guzikami i czółenka, czego szybko pożałowałam, bo miejsce spotkania było bardzo nierówne. Na miejscu było kilkoro moich starych znajomych, z którymi dawno się nie widziałam. Całe szczęście, bo Zbigniew opowiadał tylko o swojej firmie i wyczynach sportowych syna. Igor też tam był, jednak stał z boku i nie mieszał się do rozmowy. Może bał się, że wyjdą na jaw jego uczynki i upewniał się, że się nie wygadam.
Czas zleciał w miarę przyjemnie. Nadszedł późny wieczór. Pogoda była piękna, więc postanowiłam wrócić na piechotę. Mój mały domek leżał na obrzeżach miasteczka, dlatego podczas powrotu mogłam podziwiać kolorowe działki i dziewiczy lasek. Gdy otwierałam drzwi, usłyszałam za sobą czyjeś kroki na żwirowej drodze.
- Zapomniała pani portfela. – To Igor wyrósł za mną jak spod ziemi. Dziwne... Przecież nie wyjmowałam dzisiaj portfela z torebki... Nie mogłam patrzeć w oczy temu bydlakowi.
- Dziękuję – odburknęłam i chciałam zamknąć drzwi, lecz młodzieniec przytrzymał drzwi i wemknął się do środka.
- O co chodzi? – zapytałam, czując w sobie narastający gniew. Igor wpatrywał się we mnie krótką chwilę, jakby przygotowywał się na coś, po czym odparł zdecydowanie:
- Widzę, że umiesz dotrzymywać tajemnic – przeszedł nagle na "ty" – może dotrzymasz jeszcze jednej? – rzucił przez zaciśnięte żeby i zatrzasnął za sobą drzwi. Zaskoczona chciałam coś powiedzieć o jego kulturze, ale wtedy... zdarzyło się coś, czego nigdy nie zapomnę.
Igor przycisnął mnie całym ciężarem do ściany. Chwycił mnie za nadgarstki i przytrzymał je nad moją głową, podczas gdy kroczem wcisnął do mojego podbrzusza. To wszystko było takie surrealistyczne, że w pierwszej chwili nawet się nie broniłam. "Cokolwiek to jest, nie dzieje się naprawdę" pomyślałam. Dopóki po kilku sekundach uświadomiłam sobie, do czego to zmierza. Co ten gówniarz sobie wyobraża?!
- Puszczaj – jęknęłam żałośnie, ale to nie poskutkowało. Chłopak ciężko dyszał mi do ucha. Kątem oka dostrzegłam ciągle rosnącą wypukłość w jego jeansach. Przeraziłam się. Dopóki teraz to do mnie dotarło – przecież on chce mnie przelecieć! Zaczęłam się szarpać, jednak na niewiele się to zdało.
- Puszczaj! Pomo... - przerwał mi niezbyt mocny, ale dosadny cios otwartą dłonią w policzek.
- Co ty sob... - drugi, tym razem mocniejszy cios spowodował głośne plaśnięcie.
- Nie rozumiesz? Dzisiaj ja tu rządzę – wysapał, i na znak swojej dominacji pociągnął moje ręce do góry tak wysoko, że niemal zawisłam w powietrzu. Cały czas próbowałam się wyswobodzić, jednak już bez przekonania – ja ważyłam niecałe 50 kilo, on grubo ponad 100. Widząc strach w moich oczach, Igor uśmiechnął się, nachylił mi się do ucha i wyszeptał:
- Czy Paweł pokazywał ci filmy, które mu dałem? Właśnie tak się zabawimy.
Ciągle trzymając moje dłonie w górze, drugą ręką sięgnął do mojej koszulki. Szybko rozpiął wszystkie guziki, po czym zręcznie ściągnął ją tak, że nie miałam szans wyrwać się z uścisku. Cisnął koszulę w kąt, po czym przeszedł do białego stanika. Nie mógł sobie poradzić z zapięciem, więc brutalnie go zerwał. To, co ukazało się jego oczom, wyraźnie mu się spodobało. Sięgnął prawą ręką do nagiej piersi. Pod wpływem jego dotyku syknęłam, jakbym oparzyła się gorącą blachą. Ręka Igora z upodobaniem badała jej ciężar i kształt.
- Proszę, nie – szepnęłam łamiącym się głosem.
- Mówił ci ktoś, że masz piękne cycki? – usłyszałam aprobatę w jego głosie. Następnie nachylił się i przejechał językiem po sutku drugiej piersi, powodując dreszcz przebiegający przez całe ciało. Ujął go w usta i zaczął delikatnie ssać. Okrężnymi ruchami drażnił moją brodawkę, która po kilku sekundach stwardniała i powiększyła się. Starałam się nie patrzeć w dół, czułam tylko wędrujące po moim biuście usta. Chwilę później poczułam szczypnięcie – chłopak postanowił użyć zębów. Delikatnie wgryzał się w aureolę wokół sutka.
- To boli! – jęknęłam. Uśmiechnął się i oderwał od tych "pieszczot". Jedną ręką zsunął mi sukienkę do kolan.
- Podnieś nogę – zakomenderował. Wypełniłam jego polecenie.
- Teraz drugą. Ruchy! – Stałam teraz w samych majtkach. Igor tak się niecierpliwił, że zerwał je zamaszystym ruchem.
- Nie! Zostaw! – błagalnym głosem broniłam swojego skarbu. Wtedy poczułam stalowy uchwyt pod podbródkiem, który skierował moją głowę do góry. Przystawił swą twarz do mojej. W jego oczach ujrzałam dziką żądzę, pasję i pożądanie.
- Dzisiaj będziesz moja, rozumiesz? Bądź grzeczna – wyszeptał, przy czym przejechał językiem od szyi, poprzez usta aż do czubka mojego nosa. Sięgnął ręką w dół w poszukiwaniu cipki. Odruchowo zacisnęłam uda, ale mimo wszystko przełamał moją obronę. Potarł ją kilka razy, po czym wsunął jeden palec do środka. Zamieszał nim kilka razy, jednak jego cierpliwość szybko się wyczerpała. Wyciągnął dłoń i zaczął się rozbierać. Długo nie mógł odkleić od ciała koszulki. Gdy w końcu mu się udało, ujrzałam liczne krople potu ściekające po opalonym ciele. Wyrzeźbiona krata na brzuchu, masywna klata i wypukłe bicepsy błyszczały w świetle lampy jak szklany posąg. Ciągle za pomocą jednej ręki ściągnął buty i skarpetki, zrzucił też jeansy. Gdy wreszcie pozbył się majtek, zobaczyłam TO.
Istnieje wiele rzeczy, o których wiemy, że istnieją, jednak nie spodziewamy się ich nigdy ujrzeć. Jedną z takich rzeczy miałam teraz przed oczami. Przede mną stał w pełnej gotowości największy penis, jakiego w życiu widziałam. Był długi na 25 centymetrów i zdecydowanie grubszy od mojego nadgarstka. Fioletowa główka była tak duża, że nie byłam pewna, czy zmieścił by mi się w ustach. Cały członek pokryty był grubymi, napompowanymi żyłami. Pod nim wisiały dwa jądra wielkości kurzych jaj. Zauważyłam, że całe krocze było świeżo wygolone – czyżby przygotowane na mnie?
Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Widząc moją konsternację i zaskoczenie Igor uśmiechnął się i napiął mięśnie.
- Wiedziałem, że ci się spodoba – rzucił z dumą, po czym naciągnął napletek na żołądź i cofnął go z cichym cmoknięciem, jakby przeładowywał strzelbę. Wtedy przyszedł dla mnie czas na szybką analizę sytuacji. Rozbestwiony nastolatek, zawsze dostający to, czego chce, postanowił "pożyczyć" sobie matkę kolegi. Chciał spełnić swoje fantazje, a może przećwiczyć to, co widział w pornolach.
Abstrahując od tego, że wbrew mojej woli chce mnie przelecieć małolat, obawiałam się jego ogromnego członka. W ostatnim akcie desperacji rzuciłam się do drzwi, jednak Igor był szybszy. Chwycił mnie w pasie i przerzucił przez swój bark. Zaczęłam okładać go po plecach, co niestety nie przeszkodziło mu donieść mnie do kuchni. Czułam się jak skazaniec prowadzony na ścięcie. Podszedł do wyspy kuchennej i obrócił mnie twarzą do niej. Chwycił mnie za pośladki i uniósł tak, że tułów spoczął na zimnym blacie. W tej pozycji moje stopy nie sięgały podłogi, a mój tyłek znajdował się na wysokości jego sterczącego przyrodzenia. Domyślałam się, co mnie czeka – na pewno nie gra wstępna, romantyczne pocałunki czy przytulanie. Nabuzowany młokos będzie chciał mnie jak najszybciej i jak najintensywniej wypełnić spermą.
- Nie rób tego – poprosiłam ostatni raz, bardziej dla zasady. Zdałam sobie sprawę, teraz moje ciało należy do niego. Poczułam uchwyt na przedramionach. Złączył je za moimi plecami i chwycił oba lewą dłonią. Drugą pomagał sobie w nakierowaniu prącia do pochwy. Po chwili naparł na moje wargi, lecz nie mógł się wbić – pewnie nie wiedział jeszcze, że penetracja na sucho nie jest łatwa. Nie zraziło go to, parł coraz mocniej, aż udało mu się zanurzyć główkę. Wygięłam się w bólu, czułam się, jakby ktoś mnie nadział na pal. Miałam nadzieję, że z powodu swojej grubości nie zmieści się we mnie, lecz Igor za wszelką cenę chciał się wwiercić jak najgłębiej. Pchnął delikatnie, wsuwając się o centymetr, wywołując moje głośne stęknięcie. Kolejne pchnięcie. Moja cipka nie była przygotowana na takiego potwora i nie chciała ustąpić, jednak każdy ruch rozciągał ją do granic możliwości. Po chwili wbił się do połowy długości. Takie rozciągnięcie czułam tylko w czasie porodu, miałam wrażenie, że wypełnia mnie całą. Wyobraziłam sobie dźwięk rozpruwanej szmaty. On jednak coraz szybciej poruszał się w przód i w tył, boleśnie ocierając ścianki pochwy. Zacisnęłam zęby i odchyliłam głowę do tyłu. Po dłuższej chwili wydawało mi się, że wszedł do końca, jednak na zewnątrz wystawały trzy centymetry. Nagle poczułam, że chłopak odchylił się, po czym... PLASK! Przy głośnym akompaniamencie jąder zderzających się z moim ciałem wsunął się do samego końca, uderzając w dno cipki. Nie mam pojęcia, jakim cudem się zmieścił. Moje oczy zaszła mgła. Opadłam bezwładnie na blat, nogi naprężyły się aż do koniuszków palców.
- Ha! – usłyszałam zadowolony głos, po czym, jakby za dobre sprawowanie, dostałam wolną ręką siarczystego klapsa. Wysunął członka, by po chwili znowu zaparkować we mnie po same jaja. Pracował coraz szybciej. Każdemu zderzeniu naszych ciał towarzyszył mój donośny jęk. Świat wirował mi przed oczami, poszczególne mięśnie napinały się i wiotczały. Kolejny klaps odbił się echem po kuchni. Młody ogier wyraźnie się rozpędzał. Prawy pośladek czerwienił się coraz bardziej od razów, a ogromny kutas obijał się szybciej i szybciej, jak tłok w silniku na coraz wyższych obrotach. Gdy tempo było tak wysokie, że nie mogłam odróżnić poszczególnych pchnięć, wygięłam się w łuk. Przestałam jęczeć – z mojego gardła wydobywało się przeciągłe wycie. Nie wiedziałam, czy odczuwam ból, czy podniecenie. Było to kompletnie nowe doświadczenie.
- Lubisz ostry seks – stwierdził młodzieniec. Wyjął swoje narzędzie zagłady, za którym z wdzięcznością zamknęła się moja biedna brzoskwinka. Obrócił mnie, całkowicie obezwładnioną, na plecy, po czym stanął między udami. Znowu nakierował członka, po czym bardziej płynnie niż za pierwszym razem wsunął się do środka. Chociaż byłam już świadoma jego rozmiarów, penetracja pod innym kątem spowodowała odmienne wrażenia. Wyraźnie czułam wyżłobienie za główką penisa, która drażniła przednią ściankę. Po kilku głębokich pchnięciach Igor nachylił się i powiedział spokojnie:
- Chcesz, żebym cię zerżnął? Musisz poprosić – usłyszałam w jego głosie stanowczość.
- Co? – odpowiedziałam słabo. Powoli wracałam do tego świata. Schylił się jeszcze bardziej, przystawił twarz do mojej tak, że stykaliśmy się nosami, i wyszeptał:
- Powiedz, co mam ci zrobić! – Dało się wyczuć coraz większe napięcie. Patrzył mi prosto w oczy, a ja nie wiedziałam, co mam robić. Zniecierpliwiony ugryzł moje ucho.
- Poproś, żebym cię wyruchał – szepnął.
- P... przeleć mnie – usłyszałam głos, który wydobył się z moich ust.
- Co tak grzecznie? Przecież chcesz porządnego rżnięcia! – Ponownie wgryzł się w moją małżowinę.
- Zerżnij mnie! Proszę! – Nie mogłam uwierzyć, że te słowa przeszły mi przez gardło.
- Jak chcesz, to umiesz – uśmiechnął się szeroko, po czym otworzył mi usta pocałunkiem. Wsunął swój język między moje wargi i spenetrował każdy zakamarek. Nie miałam zamiaru odwzajemnić się tym samym.
- Wedle życzenia, proszę pani – ironicznie się zaśmiał. Wcisnął swojego olbrzyma, znowu zabierając mnie do zwariowanego tańca pożądania. Ponownie moje ciało falowało od uderzeń jego masywnego cielska.
- Nie słyszę! – dopominał się zachęty.
- Zerżnij mnie! Wyruchaj mnie porządnie! – wypełniłam polecenie. Wyraźnie przyspieszył. Jego oddech zrównywał się z moim. Jego sapanie przerodziło się w ciche stękanie. Wykonał kilka ruchów tak mocno, jakby chciał się przebić przeze mnie. To rozdzierające uczucie sprawiło, że niemal odpłynęłam. Wtedy Igor jęknął głośno i szarpnął jak spięty koń. Wyczułam mocne pulsowanie penisa. Wszedł do końca i zalał moje wnętrze gorącą spermą. Kolejny zryw. I kolejny. I jeszcze jeden. Z każdym wbiciem pompował dawkę nasienia. Po swoim orgazmie chłopak opadł na mnie na chwilę, lekko poruszając swoimi biodrami.
- Myślisz, że to koniec? Zabawa dopiero się zaczyna – wysapał, zagłuszony naszymi oddechami. Jego członek nie zdążył się skurczyć, a już stanął w gotowości do dalszej pracy. Podniósł mnie niczym lalkę i niósł w ramionach do sypialni. Zrozumiałam, że zaspokoił pierwszy głód. Teraz zamierzał spełnić swoje wybujałe, młodzieńcze fantazje. Pogodziłam się z tym, że tego wieczoru będę dla niego sprofanowaną zabawką. Jeszcze nie widziałam takiej pasji w niczyich oczach. Obudziłam w tym chłopaku zwierzęce instynkty. Wiedziałam, że to złe, jednak z głębi serca przedzierało się uczucie... bo ja wiem? Dumy? Zamiast swoich rówieśniczek to mnie musiał sobie wyobrażać w odważnych scenach. Nigdy w życiu żaden mężczyzna tak na mnie nie patrzył, w żadnym nie było takiego ognia. Postanowiłam nie myśleć, jak po wszystkim spojrzę mu w twarz, jak dalej będę żyć. Za chwilę weźmie mnie na wszystkie sposoby, a ja się na to zgodzę – w innym razie zrobi to siłą.
Znaleźliśmy się w mojej sypialni. Igor zrzucił kołdrę z dużego łóżka i cisnął mnie na nie z wysokości na plecy. Po chwili doskoczył między do mnie jak dzikie zwierzę i znowu poczułam jego ciężar. Mocno rozciągnął mi nogi na boki i znów załadował we mnie ten wielki kawał mięsa. Widziałam go w tej chwili w całej okazałości, nie mogłam uwierzyć, że zaraz ponownie mnie wypełni – na sam jego widok miękły nogi. Mimo nawilżenia nie mógł wbić się od razu do końca. Powoli torował sobie drogę. W końcu przy użyciu siły sprawił, że cała cipka przyjęła najeźdźcę. Nagle chłopak odchylił się, chwycił za rozkraczone kolana i złączył w powietrzu. Wrzasnęłam głośno. Moja muszelka jeszcze bardziej zacisnęła się na tym drągu, trzymając go jak wnyki ofiarę. Zakleszczony członek nie mógł się wycofać. Mimo mojego rozpaczliwego spojrzenia złożył moje obie nagi na swym prawym barku. Bardzo powolnymi ruchami wsuwał się na kilka centymetrów i wysuwał. Widząc moje zaciśnięte na prześcieradle pięści i to, że nie może przyspieszyć, uwolnił moje nogi, które opadły na boki, i wyjął swego Kubę Rozpruwacza. Wstał, zrobił krok naprzód i klęknął, obejmując mnie kolanami w talii.
- Będziesz teraz wypełniała moje polecenia – wyartykułował powoli, jakby mówił do dziecka. Pokiwałam głową. Spoglądał na mnie groźnie jego członek. Nie, to już nie był członek – wielki, promieniujący energią kutas.
- Weź cycki do rąk. – Moje dłonie wystartowały szybko i posłusznie, jakby organizm dziękował za pozbycie się ciała obcego. Chwyciłam obie półkule, pomiędzy które wcisnął swą męskość.
- Trzymaj tak. – Jego biodra poruszały się w przód i w tył. Z tej pozycji miał doskonały widok na okiełznaną i posłuszną ofiarę. Napawał się tym obrazem, gdy ja czułam tarcie na wewnętrznej stronie piersi. Te były na tyle duże, by w całości objąć olbrzymiego napastnika. Przywoływało to na myśl przeszywanie mieczem ciała przeciwnika. Po pewnym czasie usłyszałam komendę:
- Posłuchaj uważnie: skończę w twoich ustach, a ty pokażesz mi, co dostałaś i grzecznie połkniesz.
Jeszcze nigdy nie uprawiałam seksu oralnego, o połykaniu spermy nie wspominając. Nie pytając o pozwolenie chwycił mnie za tył głowy i przyciągnął ją w swoim kierunku. Musiałam maksymalnie rozszerzyć wargi, by zmieścić jego fioletowy hełm. Kilka sekund później poczułam na języku pierwszą falę gęstej, gorącej, słonej cieczy. Kolejne strzały napełniły mi usta niemal po brzegi.
- Otwórz! – dopominał się z rozświetlonymi oczami podniecony Igor. Odchyliłam język i pokazałam mu zawartość.
- Teraz połknij! – Jednym łykiem pozwoliłam nasieniu spłynąć do przełyku, w którym poczułam ciepło. Słony posmak w ustach jednak pozostał. Pierwszy raz w życiu połknęłam spermę. Powinnam poczuć wstyd, jak dziwka po zaspokojeniu klienta, ale nic takiego się nie stało. Nie mogłam się wyrwać z tego tańca namiętności i pomyśleć racjonalnie. Teraz liczyło się tylko to, że udało mi się zadowolić młodego, gniewnego ogiera. Nie poznawałam sama siebie. "Na rozmyślanie i rachunek sumienia przyjdzie czas później" krzyczała moja kobiecość. Nasze spojrzenia spotkały się – Igor wyglądał jak dziecko, które dostało wspaniały prezent pod choinkę. Nie spodziewałam się, że ze mną skończył, i nie pomyliłam się. Wstał ze mnie i pomógł mi się podnieść (co za dżentelmen...). Zeskoczył z łóżka i stanął koło lustra. Kilkoma ruchami postawił kutasa na baczność i wysłał jednoznaczny komunikat. Wiedziałam o co mu chodzi. W jakiś dziwny sposób ja też tego chciałam. Nie musiał wydać polecenia. Uklękłam przed jego mieczem jak rycerz przed pasowaniem. Musiałam zadrzeć głowę do góry, by ujrzeć jego twarz, jednak wydawało mi się, że to ja patrzę na niego z góry. Może to niedorzeczne, ale poczułam, że to ja jestem górą. Mogłam teraz przejąć kontrolę i dyktować tempo wraz z kolejnymi ruchami. "Czekaj, zaraz mamuśka ci pokaże" powiedziałam do siebie w duchu. Zacisnęłam obie dłonie na jego wielkim członku, który pokryty był jeszcze moimi sokami. Chociaż nigdy tego nie robiłam, instynkt podpowiadał każdy następny krok. Rozchyliłam szeroko usta, którymi delikatnie go objęłam, czemu towarzyszyło głośne wessanie powietrza przez Igora. Lekko ugniatałam jego kutasa u podstawy, trzymając końcówkę w ustach. Subtelnie drażniłam go przy tym językiem. Wsuwałam go coraz głębiej w rytm odgłosów cmokania. Poczułam jego mimowolne, delikatne ruchy bioder gdy próbował wtargnąć jak najdalej między moje wargi. Po chwili nacierał na moje podniebienie. Nie mogłam go dalej wcisnąć, więc przyspieszyłam ruchy głową. Coraz szybciej poruszałam nią w tył i przód. Chłopak bezwiednie wędrował rękami po mojej twarzy, odgarniając włosy z czoła i głaszcząc policzki. Zerknęłam w górę – jego twarz była wykrzywiona niczym w grymasie bólu. Znowu znalazł się na granicy orgazmu. "Nie tak szybko, koleżko" uśmiechnęłam się z przekorą. Uwolniłam na chwilę jego penisa z wilgotnych objęć, zadarłam do góry i przesunęłam po nim lubieżnie językiem na całej długości, zgarniając przy tym wiszące nitki śliny. Wbiłam twarz w jego krocze, czując na twarzy ciężkie, napuchnięte jądra. Ten intensywny zapach zahipnotyzował mnie do reszty, pragnęłam zrobić wszystko, co przewinie się w moich przesiąkniętych erotyzmem myślach. Chwyciłam obie kule, po czym jedną z nich wpakowałam do ust. Ssąc je wwiercałam się spojrzeniem w jego oczy. Penetrowałam każdy czuły punkt, utrzymując przy tym kontakt wzrokowy.
Zacisnęłam powieki i przejechałam po twardych jak skała pagórkach i wyżłobieniach na jego brzuchu. Nagle zmieniła się strona dyktująca warunki. Igor chwycił lewą ręką za moje włosy, a w prawą ujął podstawę penisa. Zamiast skierować go do ust postanowił ponapawać się trochę widokiem swojego kutasa na tle mojej twarzy. Z lubością przesuwał nim od czoła do podbródka, poklepując czasami po nosie lub wargach. Po chwili cała pokryta byłam resztkami śliny. Już chciałam go upomnieć za takie zachowanie, tak jak upominałam Pawła za dokuczanie koleżankom w przedszkolu, jednak zawczasu ujrzałam komizm takiej sytuacji. Moment później znowu poczułam znajomy ciężar na języku, który tym razem sam wsuwał się i wysuwał w rytm coraz szybszych pchnięć. Kilka razy zakrztusiłam się, gdy za mocno napierał na podniebienie. Nie musiałam długo czekać – gwałtownie wyrwał się z moich ust, po czym pewna dłoń ustawiła moją głowę jak fotograf do zdjęcia. Kilka szybkich ruchów ręki i pierwszy strumień spermy wyfrunął jak z armaty, lądując na mych włosach. Drugi trafił mnie prosto w oko, przez co nie widziałam kolejnych porcji tego męskiego dowodu spełnienia. Czułam tylko, że cała pokryta jestem ciepłą, charakterystycznie pachnącą substancją. Nie mogłam otworzyć powieki sklejonej gęstą mazią. Musiałam wyglądać naprawdę żałośnie. Drugim okiem ujrzałam, że Igor patrzy na mnie jak artysta podziwiający swoje dzieło. Odpowiedział mu spojrzeniem pełnym wyrzutów. Być może to dostrzegł, bo chwycił mnie pod pachy, podniósł z kolan i przycisnął do swego ciała. Mój gniew w magiczny sposób osłabł. Chłopak przetarł kciukiem moje usta z jego soków i sprzedał soczystego całusa. Staliśmy tak złączeni, a ja zastanawiałam się: "Co teraz? Tak po prostu sobie wyjdziesz? I co później?". Nie czekałam długo na odpowiedź – poczułam napierającego na brzuch, sterczącego (który to już raz?) kutasa.
- Nie masz dość? – wyszeptałam.
- Na ciebie? Nigdy. – Poczułam miłe mrowienie w żołądku. Igor usadowił się na środku łóżka na plecach. Podążyłam za nim niczym na niewidzialnej smyczy. Stanęłam nad nim w rozkroku. Chwycił mnie pod boki i nakierował na penisa. Wtedy momentalnie, jednym ruchem dobił mnie do swojego krocza. Zachłysnęłam się powietrzem, mocny skurcz przeszył moje ciało. Nogi odmówiły posłuszeństwa, bezwładnie opadając na boki. Silne ręce podniosły mnie gwałtownie, po czym ponownie jak najmocniej docisnęły do siebie. Byłam teraz podnoszona jak szmaciana lalka. Moje pośladki odbijały się coraz mocniej od jego ud, wywołując coraz donośniejsze odgłosy zderzających się ciał. Każdy zmysł, każdy skrawek skóry odbierał intensywne uczucie dzikiej rozkoszy. Odchyliłam głowę, rozwarłam usta i pozwoliłam głośnym, przeciągłym jękom wypływać z gardła. Kręciło mi się w głowie, powoli traciłam świadomość. Każde potężne pchnięcie wciągało mnie jakiś dziwny stan. Poczułam, że z moim ciałem coś się dzieje. Od podbrzusza rozeszła się po wszystkich członkach fala ciepła. Wrażenie to nasilało się bardzo szybko, poczułam się jak w saunie. Nagle przyszło uczucie, jakbym została znokautowana. Świat zniknął mi z oczu, zapadałam się w mroczną otchłań przyjemności. Moja cipka zacisnęła się wokół penisa, pragnąc zatrzymać go w środku, nieregularnie przy tym pulsując. Jakby z boku usłyszałam swój głos. Nie jęczałam – ja zwyczajnie, rozdzierająco krzyczałam. Gwałtowne dreszcze powodowały wiotczenie kolejnych mięśni. Opadłam bezsilnie na jego tors, drżąc jak w agonii. Cóż, jeśli tak wygląda orgazm, to nigdy wcześniej go nie miałam. Szczękając zębami, spojrzałam prosząco na niego. Sama nie wiem, o co prosiłam: czy o to, by nie zmuszał mnie do niekontrolowanych wybuchów rozkoszy, przez co okazywałam akceptację jego zachowania, czy o to, żeby za żadne skarby nie przestawał. Nie zdążyłam złapać tchu, a już znowu przyspieszył. Oparłam dłonie na jego klatce i, rytmicznie falując, wychodziłam naprzeciw jego ruchom. Nasze ciała były mokre i świecące od potu, na plecach i pośladkach czułam cieknące wręcz strużki. Wpatrywałam się w twarz Igora – nie wyglądał jak romantyczny kochanek z filmów, raczej jak dziki barbarzyńca. "Dzisiaj dam się wyrżnąć za wszystkie czasy" odzywała się nieznana dotąd strona mnie. Tylko ten jeden raz. A co będzie potem? Umysł rozproszył moje myśli. Liczy się tylko tu i teraz.
Tymczasem we mnie wzbierała kolejna fala przyjemności. Wydawało mi się że wiem, co teraz nastąpi. Myliłam się. Już miałam dojść w akompaniamencie skurczów pochwy, gdy poczułam że moje krocze chyba eksploduje. Niemal wyskoczyłam w górę, uwalniając jego członka. W tym samym momencie z mojej cipki wystrzelił strumień przezroczystej cieczy, zraszając jego brzuch. Opadłam na niego. Oboje byliśmy jednakowo zdziwieni. Nie wiedziałam wtedy jeszcze, co dokładnie się wydarzyło. Wcale nie musiałam tego wiedzieć. Jedynym, czego pragnęłam, było powtórzenie tego uczucia. Pospiesznie skierowałam mięsistego kutasa do muszelki. Unosiłam się miarowo, raz po raz wyrywając się i opryskując ciało chłopaka i prześcieradło. Nie miałam kilku orgazmów – to była jedna, nieprzerwana erupcja rozkoszy i spełnienia. Po pewnym czasie nie miałam siły nawet oddychać, poruszałam tylko ustami jak ryba wyjęta z wody. Wtedy Igor postanowił zmienić pozycję. Wsunął przedramiona pod moje uda, chwycił pośladki i wstał. Byłam teraz zawieszona w powietrzu. Splotłam palce za jego szeroką szyją. Nagle pofrunęłam w górę, po czym z głośnym plaśnięciem zderzyłam się z jego podbrzuszem. Podnosiłam się i opadałam, nadziewając się na zadartego kutasa. Chłopak przyciągał mnie do siebie z taką siłą, jakby chciał scalić nas w jedno. Całkowicie straciłam poczucie przestrzeni. Chociaż byłam wyrzucana w powietrze tylko na ułamek sekundy, z utęsknieniem wyczekiwałam każdego ponownego zderzenia się z moim ogromnym najeźdźcą. Kolizje rozpalonych ciał wywoływały fale, które przechodziły od krocza aż do czubka głowy. Moje piersi podskakiwały niczym kozłowane piłki. Znowu pojawiły się dreszcze ekstazy. Igor równie intensywnie odczuwał doznania. W pewnym momencie zatoczył się, zrobił kilka kroków i oparł moje plecy na ścianie. Docisnął mnie do niej, wyduszając z mego gardła głuche stęknięcie. Rozpłaszczona pod naporem ciężkiego i twardego ciała mogłam doskonale poznać każdy szczegół jego ciała. Czułam go teraz całą sobą, jakbyśmy posiadali jeden układ nerwowy. Wykonał jeszcze kilkanaście mocnych ruchów, jakby wbijał młotkiem gwóźdź w ścianę, gdy poczułam, że wkrótce dojdzie do orgazmu. Nie chciałam być gorsza, mój organizm wyszedł mu naprzeciw, zachęcając do wypełnienia mnie nasieniem skurczami cipki. Chwilę później wspiął się na palce i z dzikim okrzykiem wcisnął się we mnie wszystkimi resztkami sił. Poczułam, że pompuje we mnie dawkę swojego nektaru, i w tym samym momencie ostatni, spazmatyczny okrzyk rozkoszy wydarł się z mojego gardła. Ostatnie szczytowanie pozbawiło mnie kompletnie władzy w członkach, czułam się, jakbym pobiła rekord w maratonie. Nasze okrzyki ustały. Igor cofnął się i, ze mną w rękach, opadł bezsilnie na plecy. Nie mogłam wykonać żadnego ruchu. Czułam dłonie krążące po plecach i pośladkach. Ciągle zanurzony we mnie penis kurczył się powoli, oznajmiając koniec aktu. Leżałam z policzkiem opartym na szybko wznoszącej się i opadającej klatce piersiowej. Zamknęłam oczy. Nie mam pojęcia, ile przeleżałam w jego objęciach – może kilka minut, może całą wieczność. W końcu młodzieniec delikatnie zrzucił mnie z siebie. Nachylił się i otworzył mi usta pocałunkiem. Nie zwierzęcym i wyuzdanym, raczej pełnym wdzięczności i namiętności. Pozwoliłam ten ostatni raz wtargnąć w moje wnętrze. Nasze języki walczyły ze sobą, ściskając się i obejmując. Po dłuższej chwili chłopak wstał i zmieszany omiótł mnie wzrokiem. Nie wiedział za bardzo, co ma powiedzieć i jak ma się zachować. Stracił całą dotychczasową pewność siebie.
- Było... wspaniale – wydukał. Powoli przymknęłam powieki na znak zrozumienia. Miałam wrażenie, że on też zachowa dla siebie to, co właśnie się wydarzyło. Postaramy się dalej żyć, jakby nic się nie stało, i nikt się nie dowie o naszej tajemnicy.
Igor pospiesznie wyszedł z sypialni, pozbierał swoje ciuchy, pobieżnie się umył i wybiegł z domu. Ja wciąż leżałam rozłożona na prześcieradle, nie mogąc się poruszyć. Czułam, jak powoli ulatnia się uczucie ekstazy, raz po raz osamotniony dreszcz targał kończynami. Na wspomnienie dzisiejszych przeżyć ręka sama powędrowała w kierunku cipki. Delikatnie przeczesywałam krótkie włoski i masowałam łechtaczkę nad obolałą cipką. Po długiej chwili postanowiłam się troszkę ogarnąć. Powolutku usiadłam na skraju łóżka. Spróbowałam wstać, lecz nogi odmówiły posłuszeństwa. Opadłam z klapnięciem na podłogę. Przytrzymując się szafki nocnej udało mi się wstać. Czułam jakbym odbyła jazdę na nieokiełznanym rumaku.
- Coś ty ze mną zrobił? – powiedziałam na głos. Na drżących, ugiętych i rozchylonych nogach w ślimaczym tempie skierowałam się do łazienki, opierając się o wszystkie możliwe ściany i meble. Gdy dotarłam do celu spojrzałam w lustro. Moje włosy przypominały gniazdo wrony, całe ciało kleiło się od potu. Rozmazany makijaż zmieszał się ze śliną i nasieniem, tworząc gęstą powłokę. Zaklejone spermą oko piekło jak diabli. Westchnęłam i zaczęłam przemywać. Wtedy dotarło do mnie coś, co jakoś przedtem wyleciało mi z głowy. Przepełniona strachem dokonałam szybkiej kalkulacji. Uff, na szczęście nie ma szans, bym zaszła w ciążę. To byłaby katastrofa. Z ulgą opadłam na taboret. Nie miałam siły, by wykąpać się lub wziąć prysznic. Zamyśliłam się. Zawsze wyobrażałam sobie seks jako stosunek dwojga ludzi, pragnących dać sobie nawzajem maksimum przyjemności. Jak to możliwe, że chłopak egoistycznie dążący do spełnienia wyłącznie swoich żądz dostarczył mi tyle wspaniałych wrażeń? To nie tak, że cieszyłam się z tego co się wydarzyło. Miałam świadomość reperkusji i ciążącego sumienia, może nawet wstydu, jednak nie umiałam tego żałować. Nie odczuwałam też żadnych pozytywnych uczuć do Igora – dalej uważałam go za skończonego dupka. Mój umysł starał się oddzielić to wydarzenie od reszty życia, tak jak filtruje sny od jawy. Teraz liczy się tylko to miłe odczucie w kroczu, a także wrażenie... młodości? Świeżości? Teraz będę udawać, że nic się nie stało. Przecież w końcu to był tylko ten jeden raz. Jeden, jedyny raz...
cdn.(?)