Masaż
8 września 2009
Szacowany czas lektury: 3 min
Mam siedzący tryb pracy, więc aby się nie zasiedzieć, we wtorki i czwartki chodzę na basen, a w soboty, jak tylko jest możliwa pogoda, jeżdżę na rowerze. Kiedyś założyłam sobie, że będę jechała do pewnego miejsca i z powrotem. Ale pewnego razy zawróciłam z drogi. Więc się na siebie obraziłam za lenistwo, teraz jadę rano rowerem na dworzec kolejowy, tam wsiadam w pociąg, dojeżdżam do określonej miejscowości i chciał, nie chciał muszę wracać do domu rowerem, bo innej możliwości nie ma. Tak też było w tę sobotę, była ładna pogoda, więc w drogę. Dzisiaj nawet dobrze mi się jechało, wróciłam, ale byłam trochę "nieświeża". Mogłam się wykąpać w domu, ale stwierdziłam, że lepiej odpocznę, jak pojadę sobie do sauny. Jest to duży obiekt rekreacyjny, gdzie jest basen, fitness-club, siłownia i sauna. Było po 14-tej. To nie jest atrakcyjna godzina, już pora obiadowa, dlatego zdecydowana większość obiektów była pusta. Poszłam do szatni, powitała mnie nasza sympatyczna Pani Wiesława, sprzątaczka pilnująca porządku na tej mokrej części urządzeń. Zapytałam, czy sauna jest czynna, stwierdziła, że piec jest włączony, ale w środku nie ma nikogo. Ta sauna jest zbudowana w kształcie kwadratu, mieszcząca teoretycznie 12 osób, na środku stał piec, a po bokach ławki i półki. Owinięta w ręcznik weszłam do środka, w której panował głęboki półmrok, skropiłam piec olejkiem różanym i polałam go wodę. Wytworzyła się odpowiednia ilość pary i ułożyłam się na ławce. Kiedy już para trochę opadłą stwierdziłam, że na przeciwległej ławce leży mężczyzna. Po dłuższej chwili rozpoznałam w nim młodego instruktora Krzysztofa. Jest to student AWF-u, który dorabia sobie w soboty i niedziele, prowadząc zajęcia na siłowni. Kilka razy go widziałam, dlatego wiedziałam, kto to jest. Spytałam go, co tu robi bliżej o takiej godzinie, wyjaśnił, że skończył prace o 14-tej i odpoczywa. Ale to samo pytanie on skierował do mnie, więc mu wyjaśniłam, że jestem po wycieczce rowerowej, trochę mnie bolą "gnaty", też przyszłam się zrelaksować. I jakby na tym ta dyskusja się skończyła. Rozgrzałam się odpowiednio dobrze, stwierdziłam, że idę się ochlapać, ale wstając, zrobiłam to tak, aby on, pomimo półmroku, widział, że jestem naga. Wróciłam, ponownie położyłam się na swojej ławce na brzuchu i spokojnie leżałam. Minęła dobra chwila, po której Krzysztof skierował do mnie ofertę - jak Cię te "gnaty" tak bolą, to może trzeba Cię rozmasować. Popatrzyłam w jego kierunku i stwierdziłam, że byłoby mi miło. Przesiadł się na moją ławkę, ale zrobił to tak, abym i ja zobaczyła, że on jest nagi, przykucnął za mną i zaczął mnie masować. Rzeczywiście, wiedziała, co ma robić, najpierw rozmasował nogi, następnie ręce, a na końcu tułów, zaczynając od ramion. Kilkakrotnie wracał do rąk, nóg i tułowia, aż po którymś razie zaczął mocno ugniatać pośladki. Ja odruchowo rozsunęłam nogi, a on jedną ręką masując pośladki, drugą rękę spuścił w dół, sięgając cipki. Dotknął łechtaczki, a ja jęknęłam, bo już dawno byłam mocno podniecona, więc on jeszcze mocniej, aż jego palec zsunął się i zaczął buszować w dziurce. Tego zbyt długo nie byłam w stanie wytrzymać, dałam mu znać, że chcę się unieść na nogach. Na moment się odsunął, a kiedy ja zajmowałam pozycję na kolanach, kątem oka widziałam, że jego pałeczka jest już zupełnie sztywna. Przekonałam się o tym za chwilę, kiedy wszedł we mnie. Po mojej jeździe cipka była dosyć obkurczona, więc jego wtargnięcie w moje wnętrze poczułam dosyć mocno. Kiedy już był we mnie, chwycił za biodra i rozpoczął swoją jazdę tłoka parowego. Trochę w tył i mocno do przodu i ponownie i ponownie. Czułam się bardzo mocno wypełniona, a każde jego pchniecie kwitowałam pojękiwaniem narastającego podniecenia. Aż przyszedł ten wspaniały moment, kiedy poczułam, że jeszcze mocniej pęcznieje jego pałka, z której za chwilę trysnął strumień soków namiętności. Ja również doszłam do bardzo wysokiego poziomu podniecenia, co skwitowałam dosyć głośnym jękiem. Opadliśmy obok siebie mocno zmęczeni, ale zadowoleni. Przez chwilę patrzyłam mu w rozweselone oczy, po czym cmoknęłam go w policzek i zaczęłam zbierać się do mycia. On chwycił mnie za rękę, pytając, czy przyjdę za tydzień. Odpowiedziałam, że nie wiem, opłukałam się i wyszłam do szatni. Ubrałam się i bardzo zadowolona z siebie wracałam do domu. W duchu podsumowałam, to się nazywa rekreacja. Być może warto ją za tydzień powtórzyć.
baska45@poczta.onet.pl