Mama
13 grudnia 2020
Szacowany czas lektury: 8 min
Niektóre wydarzenia sprzed lat pamiętam, jakby miały miejsce wczoraj. Przeszłość nigdy nie mija, tylko oddala się od nas. Pewne doświadczenia potrafią odcisnąć na naszej psychice piętno żyjące razem z nami do końca naszych dni. Częstokroć związane są ze sferą erotyczną.
Wychowany byłem tylko przez mamę, kobietę o skromnym, niewinnym wyglądzie, który doskonale maskował całkowity brak oporów seksualnych. Szara myszka z włosami spiętymi w kucyk o delikatnym, niemal niewidocznym makijażu cieszyła się większym powodzeniem od jej koleżanek seks - bomb.
Szczupła, zgrabna sylwetka idealnie wkomponowywała się niezniszczoną twarz, jak również nienaganne, opanowane zachowanie. Określenie ryczącej czterdziestki nijak do niej nie pasowało. Na pierwszy szut oka sprawiała raczej złudne wrażenie ascetki.
Swoim zmysłowym głosem i subtelnym zachowaniem potrafiła przyciągnąć do siebie każdego samca, jakiego tylko chciała. Nadto, była mistrzynią w wyciąganiu od nich wszystkiego, co akurat było jej potrzebne. Natomiast najbardziej podniecali ją faceci będący jej przeciwieństwem. Jej, a zarazem moim, albowiem byłem nieśmiałym prawiczkiem, w dodatku dotkniętym kompleksem Edypa. Tak, nie przesłyszeliście się. To mama była dla mnie ideałem kobiety i stałą wizją w moich mastrubacyjnych marzeniach. Jednakże nigdy, ale to nigdy nie odważyłbym się na jakiekolwiek kazirodcze zachowanie, choć mama raczej nie kryła się przede mną ze swoją seksualnością. Mieszkaliśmy w kawalerce, a nasze posłania oddzielone były tylko parawanem, zza którego niejednokrotnie dochodziły do moich uszu miłosne odgłosy. Męscy napaleńcy raczej nie przejmowali się moją obecnością.
Nic tak nie eskaluje pożądania jak zazdrość i wściekłość.
Nie inaczej było tym razem. Pamiętam, że miałem wtedy osiemnaście lat, była jesień, piątek wieczór. Mama wróciła późnym wieczorem najwyraźniej nie sama. I najwyraźniej w drodze wyjątku była po kilku głębszych. Nieśmiało wyjrzałem zza parawanu. Facet o nieprzyjemnym wyglądzie złoczyńcy zachłannie całował jej usta. Ona prawie mdlała z pożądania podpierając się o ścianę. Aura seksu wyczuwalna była wszystkimi porami ciała. Uderzała w moje zmysły z piorunującą mocą.
Włożył jej rękę w majteczki i boleśnie szarpnął za jej ciasną, cudowną myszkę. Jęknęła z bólu. Jednocześnie oderwał od niej usta. Jedną ręką pociągnął za włosy, drugą zaś spoliczkował.
Następnie puścił ją i powiedział:
- Idę się przemyć, a ty ogol pizdę zanim ci ją rozkurwię.
- Grozisz czy obiecujesz? - odrzekła mama chichocząc.
Mama udała się na swoje posłanie. Najpewniej chciała mile go zaskoczyć, gdyż rozebrała się, rozłożyła nóżki i zabrała się do golenia szparki. Ten widok spowodował, że eksplodowałem dosłownie po dwóch ruchach zalewając pościel, materac, podłogę i co tam się jeszcze znalazło w zasięgu eksplozji życiodajnego płynu.
Mama wyczuła na sobie mój wzrok. Spojrzała na mnie uśmiechając się.
- Ładną mam cipkę, prawda? - szepnęła mama.
Patrzyłem zamurowany nie będąc w stanie wydusić z siebie ani słowa.
- Idź już spać Maćku - dodała po chwili uśmiechając się.
Następnie oddała się czynności golenia cipki, co zadziałało na mnie w oczywisty sposób.
Nie zapomnę nigdy momentu, kiedy otwarły się drzwi od łazienki. Pojawił się w nich on - mocno zbudowany, wydzierany, ogolony na łyso z potężną armatą gotową do boju. Po prostu archetyp męskości w niegrzecznym rozumieniu tego słowa. Mężczyzna, któremu kobiety wybaczają najbardziej nieparlamentarne traktowanie.
Te jego powolne, majestatyczne kroki. To było tylko parę metrów, a wydawało mi się, że szedł całą wieczność. Wieczność, w czasie której zdążył ją zerżnąć dziesiątki razy swoim diabelskim, pożądliwym wzrokiem.
Mężczyzna odsunął parawan obnażając moje podglądactwo.
- Patrz, kurwa prawiczku jak się pierdoli kobietę. Chciałeś podglądać, to sobie wszystko z bliska zobaczysz.
- Albert, zostaw go, to jeszcze dziecko.
- Dziecko? Ile masz lat?
- Osiemnaście - wydukałem nieśmiało.
- No to kurwa nie takie dziecko. Patrz młody, to jest kutas. Służy do pierdolenia suk takich, jak twoja matka.
- No kurwa ssij - rzucił do mamy.
- Oj, zasłoń parawan. Maciek, do łóżka. To są sprawy dla dorosłych - to mówiąc ustawiła parawan zasłaniając mi widok.
Bez chwili zwłoki wystawiłem łeb za parawan bacznie obserwując rozwój wydarzeń. Kobieta siedziała na łóżku, a on stał przed nią z chujem na wysokości jej twarzy. Wodziła językiem po nabrzmiałym drągu pragnąc nacieszyć się jego smakiem, jednak on unieruchomił jej głowę aby łatwiej mu było ją ruchać w usta, zupełnie jakby były cipą. Kobieta dławiła się, co jednak nie przeszkadzało mu zwiększyć tempo. W końcu dała znać, że ma już dosyć. Łaskawie wyciągnął kutasa z jej ust. Kobieta chciwie łapała powietrze. Mężczyzna odwrócił głowę ponownie przyłapując mnie na podglądaniu.
- No kurwa, nogi szeroko i podnieś, a Ty się kurwa ucz - powiedział do mamy, a następnie do mnie.
- Patrz młody, to jest chuj. Służy do ruchania, jak ci już mówiłem - tu wskazał na swoją męskość.
- A to jest cipsko - wskazał na pochwę mojej mamy.
- Bierzesz kutasa - to mówiąc nakierował główkę na wejście do jaskini rozkoszy - i wsadzasz w cipsko.
To mówiąc wjechał w cudowną myszkę mamy z całym impetem. Z ust mamy wydobył się przeciągły jęk:
- Auuuu, ojej, auuuu.
Tymczasem Albert rżnął mamę piekielnymi sztosami łamiąc opór jej cipki.
- Patrz na to młody. Pierdolę pizdę twojej matki, aż kurwa wióry polecą.
- Albert proszę, zasłoń parawan. Maciek, wracaj do łóżka - próbowała bezradnie oponować, jednak mocne pchnięcia wydobyły z jej ust przeciągły jęk przeistaczający się w końcu w krzyk. Orgazm mamy słyszało chyba pół osiedla.
Nie powinienem tego robić, jednak było to silniejsze ode mnie. Wyciągnąłem swój instrumencik będący nawet nie dwa razy mniejszy od końskiej kichy zdobywcy mamy. Wystarczyły mi dosłownie dwa ruchy, a potężny orgazm wstrząsnął moim ciałem. Podniecenie opadło może na pół minuty. Kolejny napływ krwi nastąpił bez udziału jakiejkolwiek świadomości.
- No dobra, teraz na czworaka. Wypnij dobrze pizdę, żebym miał dobry dostęp.
Mama słaniając się, jakby jeszcze nie doszła do siebie ustawiła się w wymaganej pozycji. Oczom moim ukazała się wypięta pupcia kobiety.
- Patrz młody, bo jakby krowa majtki nosiła, to byś pizdy na oczy nie widział. Chodź, dotknij sobie. Zobaczysz jaka mokra.
- Albert, nie. To mój syn!
- To niech się kurwa uczy.
Nieśmiało podszedłem wyciągając rękę w kierunku sromu, z którego w przeszłości dane mi było wyjść. Skrajnie silne podniecenie zawładnęło moim ciałem. Dotknąłem cudowną szparkę, której tak bardzo pragnąłem. Na początku płochliwie, nieśmiało. Następnie jakby wiedziony intuicją pieściłem mamę po jej niebiańskim dzyndzelku.
- Maćku nie, proszę.
Kontynuowałem niezrażony protestami mamy, jednak po chwili Albert odepchnął mnie.
- No młody, wystarczy. Teraz cię nauczę pierdolić kobietę od tyłu.
Dłonie mężczyzny zacisnęły się na biodrach mamy, a twardy męski pręt, a właściwie drąg, bezproblemowo odnalazł drogę do kobiecego gniazdka. Mocne, chamskie, brutalne pchnięcia szalały w żywiole zniszczenia przy akompaniamencie kobiecych krzyków. Kutas rozpychał ciasniutką, kobiecą szparkę zaznaczając swoją dominację. Miał nad nią władzę tak samo, jak mężczyzna nad ciałem uległej mu kobiety. Władzę, której nic nie mogło powtrzymać. Nic za wyjątkiem spełnienia, które nadeszło nieubłaganie. Jęki obojga z nich przeplatały się ze sobą. Głośne, aczkolwiek subtelne krzyki kobiety stanowiły przeciwieństwo ryku rannego zwierza wydobywającego się z gardzieli spuszczającego się mężczyzny. Konwulsje ekstazy wstrząsnęły również moim ciałem. W tym stanie podniecenia nie musiałem długo doprowadzać się do finału.
Albert z mamą opadli na łóżko ciężko dysząc. Dojście do siebie zajęło im ładnych parę minut.
- Z tym Maćkiem to przesadziłeś. Nie powinien patrzeć na to. To są sprawy dla dorosłych.
- Co Ty nie powiesz? - odrzekł mężczyzna obmacując cudowną pupcię mamy.
Następnie wetknął jej palec do ust aby następnie skierować go w kierunku ciasniejszej dziurki.
- Albert, co ty robisz?
- Zaraz się dowiesz.
- Albert, ja tam jeszcze nikogo nie miałam.
Na te słowa miękki jeszcze wąż mężczyzny zaczął twardnieć.
- Albert, ale co ty chcesz zrobić?
- Ty już chyba wiesz, co ja chcę zrobić.
Mężczyzna napluł na palce i rozpoczął rozcieranie śliny na odbycie kobiety wciskając palec do środka.
- Ała, już sam palec boli, a co dopiero...
- Dziewczyno, nie przesadzaj. Nie ma takiego bólu, którego nie moglibyśmy wytrzymać.
Najwyraźniej lubiła, kiedy nazywał ją dziewczyną. Bez żadnych próśb i namów ustawiła się w pozycji "na pieska" prezentując swoje wdzięki. Mężczyzna posmarował jeszcze trochę sąsiadkę cipki, po czym wcelował zakończeniem swej męskości centralnie w odbyt kobiety.
- Tylko spokojnie. Jak coś, nie tak, to się zatrzymam.
Powolny start ociężałej lokomotywy. Przebijanie oporów zwieracza. Wolno i mozolnie. Milimetr po milimetrze. Mama syknęła przez zaciśnięte zęby.
- Ałłłaaa, boooliii, powolutku, Albert!
- Zostaw moją mamę. Ją to boli! - duch rycerza chwilowo zwyciężył z podnieceniem seksualnym.
- Zamknij się kurwa, bo zaraz ciebie przerucham.
- Chłopaki, nie kłóćcie się. Maćku, wytrzymam. Nic mi nie będzie.
Tymczasem facet pierdolił już odbyt mamusi konkretnymi, mocnymi sztosami.
- O Jezuuuu, o Bożeeee, aaaa!
Mężczyzna zatrzymał się, wsadził jej dwa palce do ust, a następnie odnalazł jej dzyndzelek. Pieścił go okrężnymi ruchami jednocześnie metodycznie pierdoląc dziewiczy tyłeczek mamusi.
Matka ziemia nie widziała jak dotąd tak zmysłowej uczty, takiego tańca bólu, rozkoszy i wyuzdania. Subtelne jęki kobiety wyrażały niekończącą się bolesną ekstazę. W końcu jednak spełnienie mężczyzny splotło się w miłosnym uścisku z orgazmem kobiety. Niedająca się opisać w żaden sposób rozkosz pozbawiła ją przytomności, choć nawet po jej odzyskaniu długo nie mogła dojść do siebie.
To wydarzenie już na zawsze odmieniło moje postrzeganie relacji damsko - męskich i stanowiło najlepszą lekcję życia na temat natury ludzkiej.