Łowca i Strzyga (II)

10 marca 2012

Szacowany czas lektury: 8 min

Ponad górami szarzało, ale w dolince drewniana chata tonęła już w mroku, tylko śnieg na dachu się iskrzył. Rozglądałam się ciekawie po nowej okolicy, nigdy jeszcze nie zapuszczałam się tak daleko na wschód, na dzikie górzyste tereny. Gęste lasy, zimno, nie mam pojęcia czego tu ludzie szukali do życia.

Przysiadłam na gałęzi, i cierpliwie czekałam, tylko od czasu do czasu strzepując skrzydła.

Nareszcie. Drzwiczki od stodoły skrzypnęły, dało się słyszeć parę chrapnięć koni, i wreszcie wyszedł On. Ubrany grubo, z siekierą w ręce.

Natychmiast zatrzymał się i rozejrzał po czubkach drzew.

Skurczybyk, czuł obecność strzygi, co z tego skoro nie widział po ciemku jak ja. Opuścił więc głowę, i poszedł za drewutnię gdzie stał pieniek do rąbania. Zdjętą kurtę odwiesił na bok, podwinął rękawy kraciastej koszuli, rozstawiwszy szeroko nogi zabrał się za robotę.

Siedziałam na gałęzi bez ruchu, z błyszczącymi oczami, zafascynowana obserwowałam silne ogorzałe przedramiona opuszczające systematycznie siekierę na kloce rozpadające się pod nią jak zapałki, a na piersi palił mnie zawieszony na rzemieniu krzyż ormiański.

To palenie, przykre a jednocześnie perwersyjnie przyjemne, przypominało mi o wczorajszej nocy, o Jego gorącym dotyku, przesuwającym się zachłannie po moich piersiach, talii, na biodra... Wszystko tak nowe dla mnie, tak niezwykłe, budzące ogień w zimnym pozbawionym emocji życiu.

Łowca zmęczył się rąbaniem, przystanął i oparł się o ścianę, z rozczochranym włosem, na mrozie było widać jak lekko paruje zgrzany pod koszulą.

Gieroju, lepiej się ubierz, nie zapominaj, że jesteś śmiertelny i możesz zachorować.

Zmrużyłam oczy i bawiłam się myślą, a gdybym tak teraz runęła strzałą na ciebie, czy zdążyłbyś wyjąć tą kuszę ukrytą za węgłem i posłać mi srebrnego grota? Czy nie zadrżałaby ci ręka gdybyś w ostatniej chwili zobaczył, że to ja?

Wczoraj otarłam się o unicestwienie i wyszłam z tego cało, więc adrenalina ciągnęła mnie aby znów zaryzykować.

Stoisz z siekierą, męski i mocny, a przecież mogłabym w każdej chwili urwać ci głowę i napluć do szyi. Po wysiłku zrobiłeś się gorrrący, twoje serce przyspieszyło bicie. Przysięgam, że są takie chwile, że bardzo chciałabym zrobić ci krzywdę. A gdybym tak nie wyssała cię do końca, tylko zostawiła trochę krążącej krwi i pazurkiem otworzyła twój tors, żeby zobaczyć na własne oczy jak bije twoje serce, to musi być bardzo ciekawe...

Łowca rozejrzał się jeszcze raz, założył kurtę i wszedł do domu z drewnem. Głupi zawsze ma szczęście.

Na gałęzi obok przysiadła sowa ze zwisającą z dzioba złowioną nornicą, przypominając mi, że czas coś zjeść. Wzbiłam się w czerń nocy.

***

Na obrzeżach wsi oddaliła się od świateł zabudowań jakaś postać z wiadrem w ręku. Gałęzie zatrzeszczały, postać się obróciła i rzuciła w ciemność:

- Kto je tam?

Wyszłam zza drzew, ślizgając się bezradnie.

- Pażalsta, pomożete mene...

Chłop obrzucił mnie wzrokiem i uśmiechnął pod nosem. Jego żona, jak i większość bab we wsi, urodziła już zapewne parę dzieciuków, jest zmęczona i zaniedbana, z cyckami do pasa, i śmierdząca słoniną. Więc tak zgrabnej i pięknej kobiety dawno nie widział. Wpatrzony w zielone oczy, zupełnie zapomniał przestróg powtarzanych wieczorami przy darciu pierza, żeby broń Boże nie chodzić koło starych kurhanów.

Teraz tylko widział kobietę w opiętym zmysłowo kożuszku, wyciągającą do niego rękę, i w spodniach zaczęło mu się robić ciasno jak już dawno nie. Postąpił parę kroków w bok od ścieżki. Szczerzył obleśnie resztki zębów wyobrażając sobie, jak mógłby wepchać grube paluchy w mokre ciasne miejsce przyjezdnej pani, między gładkie różowiutkie udka...

Gruby śnieg stłumił odgłos upadku ciała.

Czy od spotkania z Łowcą zaczęłam odczuwać jakieś wyrzuty sumienia?

Nie. Na łowach to tylko kolejny burak, głupie mięso, myślące ogonem, i zresztą samo pchające się w zęby potwory.

To jego baba, znajdując go na wiosnę przy roztopach, niech sobie wyrzuca, że mogła go lepiej w chałupie pilnować.

Księżyc przesunął się już daleko na nieboskłonie, oczy chłopa zgasły, a Łowca zapewne szykuje się już do snu.

***

Czarne bmw stało w stodole, z chłodnym silnikiem. Hmm, co to, czyżbyś dzisiaj niczego nie łowił, żaden wójt cię nie wynajął na ubicie kikimory wciągającej dzieci do bagien?

Usiadłam na gałęzi, ale tym razem tuż przy oknie domu.

Łowco, zobaczyłam jak rozłożyłeś skóry barana do spania, ostatni raz dorzuciłeś do kominka, i osunąłeś się na kolana przed dużym drewnianym krzyżem wiszącym na ścianie.

W czasie modlitwy przestałeś być Mój.

Wymknąłeś mi się, patrzałam bezradna jak drewniane ręce figury z krzyża wysunęły się, pochyliłeś głowę aż ciemne włosy opadły ci na twarz, ustami szeptałeś modlitwę. Zaciskałam pazurki na gałęzi próbując powstrzymać dreszcze oczekiwania. Nieskończone chwile oczekiwania. Trawiła mnie zazdrość. Chciałam cię dotknąć już, teraz.

Trzy razy zamaszyście uczyniłeś znak krzyża i pokłoniłeś się, drewniane ręce się cofnęły i znowu byłeś Mój.

***

Łowca nawet nie zdążył się podnieść, gdy oparłam się o jego plecy, owiewając szyję oddechem. Wdychałam zapach końskich derek, sosnowych igieł, siana, zapach ludzkiego mężczyzny.

Przylgnęłam do jego ciepłych pleców, i czas się zatrzymał.

Już nie było w nim żadnego strachu.

Wreszcie obrócił się powoli i podniósł na mnie wzrok. Boże, jak można mieć takie jasne poważne, spokojne oczy? Objął mnie na wysokości ud, i szepnął:

- Wiedziałem, że wrócisz.

Potem były moje palce przeczesujące jego sięgające ramion włosy, jego niezdarne dłonie odczepiające wżarty w mój dekolt krzyż ormiański, jego znowu niechcący rozdarta koszulka. Brązowe broda i wąsy przetykane jaśniejszymi niteczkami, jak promykami słońca spomiędzy liści drzew. Jego duże dłonie ogrzewające moje chłodne. Nieśmiałe dotknięcie moich kłów. Wzajemne odkrywanie się.

Wreszcie ciemne włoski przedramion przesuwające się po moich pełnych piersiach, otaczające talię, muskające powierzchnię ud. Szorstki policzek trochę drapiący moją szyję.

Jego smutny uśmiech, gdy na moich jasnych falach zauważył pasemka świeżo zakrzepłej krwi.

Przypomniało mu to o mojej naturze, bo popchnął mnie na wznak na posłanie, a sam odpiął od pasa posrebrzany majcher i położył tuż obok na podłodze.

Na wszelki wypadek.

Dopiero wtedy opadł na mnie, całym ciężarem, zachłannie pokrywając pocałunkami.

Gdy zabrakło mi już tchu, uniósł się na rękach, jedną sięgnął do paska spodni, rozpiął go i nagle wszedł we mnie. Tak po prostu, posiadł mnie, w kącie izby na baranicy, silnymi ruchami mocnych ud wbijał we wnętrze strzygi swój pal osikowy. Pierwszy raz od wieków zostałam zniewolona, nie mając ucieczki od tej wypełniającej mnie pierwotnej żądzy. O, jakie to potrafi być cudowne poddać się, gdy tak nade mną górował przygniatając szerokim torsem drwala, zostałam cała jego przyjmując do wnętrza wilgoć.

Kropelki potu spływały po męskich plecach, twarz wtulił w zagłębienie mojej szyi. Czułam to, jak przestał być taki czysty, niewinny. Na bielutkim świątobliwym sumieniu pojawił się grzech, a może już miałeś brudne myśli kiedy się modliłeś?

Uśmiechnęłam się zwężając oczy. Miałam satysfakcję, że zagorzały Łowca Zła sam, bez gryzienia, oddał mi swój płyn. Swoją drogą to Łowca musiał się za dużo modlić, albo popijać święconą wodę, bo piekło mnie tam w środku trochę, drażniło i prowokowało kolejne skurcze. Uniosłam biodra żeby nie wypłynęło i krążyło we wnętrzu jak najdłużej...

Chciałam się przesunąć nieco na bok, ale chyba myślał, że znów chcę zniknąć, bo chwycił mnie mocno za przegub ręki i szepnął:

- Zostań, proszę...

Zostałam.

Ten tekst odnotował 15,544 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.95/10 (28 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Komentarze (9)

0
0
Cudne. W napięciu czekam na ciąg dalszy. 🙂
Daję 10 i to taką zasłużoną! 😀
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Świetne, daję 10😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
niesamowite! 10 to jest to!
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
odemnie 10/10 kiedy ciag dalszy ? ;]
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
🙂 spokojnie z ciagiem dalszym.
tekst sie pisze pare dni, a potem przez tydzien czytam jeszcze raz i jeszcze raz, cyzeluje kazde slowo.
Pewnie kiedys bedzie kolejna czesc...
Tymczasem dziekuje za dobre oceny!
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Kooocham Cię 🙂 🙂 🙂 Tyle wstępu 😉

A co do tego że:

tekst sie pisze pare dni, a potem przez tydzien czytam jeszcze raz i jeszcze raz, cyzeluje kazde slowo.


to w pełni się zgadzam. też tak mam 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0

Kooocham cię


Deal, to może napisz o tym jakieś opowiadanie erotyczne?
😀 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Widzę że wzorowałaś się na mitologi słowiańskiej z pewnym przekłamaniem bo czy czasem strzyga nie posiadała 2 rzędów zębów i ogólnie zbyt ponętna nie była. Nie można było wybrać bardziej seksownego wampira ?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Na mitologii słowiańskiej się nie znam, to Łowca mówi na mnie "strzyga" pewnie żeby mnie obrzydzić, bo mówi też o mnie "stwora, którą powinno się macać tyczką z daleka" 😀
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.