Letniej przygody epilog
26 września 2019
Szacowany czas lektury: 11 min
Niezręczne spotkanie po latach w galerii handlowej wymaga podjęcia zdecydowanych kroków...
Centrum handlowe w środku dnia i tygodnia było prawie puste. Między alejkami stworzonymi z wieszaków i stojaków obwieszonych ubraniami krążyli pracownicy, nie zadając sobie nawet trudu by przykleić do twarzy służbowe uśmiechy.
Taki stan rzeczy bardzo jej odpowiadał. Pierwszy dzień urlopu i opustoszała galeria była dla niej odświeżającą odmiennością i potwierdzeniem, że ten czas jest wyjątkowy. Pierwszy dzień urlopu, pierwszy wyjazd z Andrzejem, nowym facetem, którego nie udało jej się nawet jeszcze zaciągnąć do łóżka. Nowy facet, nowe ciuchy. Zwłaszcza bielizna. Andrzej był raczej wycofany i nieśmiało unikał tematów cielesności i zbliżeń. Potrzebowała więc odpowiednich rekwizytów, które gdy zobaczy ją tylko w nich, będą jasnym komunikatem, czego pragnie.
Przebierała wśród delikatnych tkanin. Niektóre były dosłownie kawałkiem materiału zakrywającym tylko newralgiczne miejsca. Intencją ich stworzenia była raczej przyjemność czerpana z ich ściągania, jako inauguracja chwil przyjemności. Sklep nie oferował wersji z rozcięciem, które pozwalało kochankom nasycić się sobą nawet bez ich zdejmowania, choć od bezpruderyjności drobniutkich koronkowych stringów dzieliła je jedynie jasność intencji.
Z kilkunastoma sztukami potencjalnych kandydatów do ozdobienia jej bioder lub podkreślenia krągłości wydatnych piersi, skierowała się do przymierzalni.
“Do dziewięciu sztuk odzieży”, “Proszę czekać na wskazanie przebieralni” ogłaszały znaki, jednak nikogo w pobliżu nie było. Wahała się, czy wyjątkowa aura sklepu bez klientów pozwala jej zignorować zasady i wejść do pustej przebieralni. Zwracała się na zmianę ku kasom, gdzie w oddali krzątała się niezainteresowana nią kasjerka, a pustemu korytarzowi przebieralni.
- Ania? – usłyszała głos zza pleców.
Odwróciła się i w pierwszej chwili nie była w stanie rozpoznać twarzy mężczyzny z plakietką obsługi sklepu. Gdy go poznała cały nastrój dnia i atmosfera radosnego przygotowania wyparowały z niej momentalnie.
Nie pamiętała nawet jego imienia. Poznali się z pięć lat wcześniej na wakacjach nad morzem. Miała wtedy 28 lat i wynajmowała ze znajomymi przyczepę na maleńkim kempingu. W ciągu dnia plaża i słońce wieczorami alkohol i muzyka. Czekali oboje na jedyny prysznic na kempingu. On ją przepuścił, ona rozgrzana słońcem i rozweselona sokiem pomarańczowym z wódką zainicjowała rozmowę. Rozmowa przebiegała im przyjemnie. Ania dużo się śmiała i łapała ukradkowe spojrzenia na jej osłonięte kostiumem kąpielowym ciało. Sprawiało jej to przyjemność, krzyżowała więc od niechcenia ręce, by uwydatnić piersi, bawiła się ramiączkiem od stanika, na chwilę nawet wyślizgnął się z niego sutek opalonej piersi, który momentalnie zakryła, uśmiechając się zalotnie. Podobało jej się jak na niego działa.
Potem wpadli na siebie wieczorem w drodze do baru na plaży. On szedł gdzie indziej, ale obiecał, że wróci i zrobił to wyjątkowo szybko, co w głowie Ani świadczyło, że stała się dla niego główną atrakcją wieczoru. Wymienili tego wieczora parę wilgotnych pocałunków, on przesunął dłonią po jej udzie w tańcu, kierując ją ku miejscom zarezerwowanym dla ludzi na szczególnym stadium znajomości. Nie powstrzymała go. Działo się między nimi to, co może się dziać z ludźmi tylko na wakacjach. Nie wiedziała, z jakiego miasta jest, czym się zajmuje, czy przyjechał ze znajomymi, może był miejscowy. Wiedziała tylko, że jeśli nic się nie spieprzy, to wkrótce będzie przyciskała swoje nagie ciało do jego ciała. Ale się spieprzyło.
Z wieczoru wyciągnęli ją znajomi, chcąc ją chyba ratować przed przygodną znajomością. Kolejnego dnia Ania namówiona przez koleżankę wynajęła deskę do windsurfingu i oberwała w głowę metalową rurą tak, że straciła przytomność. Trafiła do szpitala w Trójmieście, lekarz założył parę szwów i powiedział, że w te wakacje już się w morzu nie popluska, chyba że będzie pływać po warszawsku – z głową nad wodą. Opalanie też nie do końca wchodziło w grę, jako że miała na głowie wygolony placek. Została więc u koleżanki w Gdańsku na resztę urlopu.
Ich znajomość skończyła się za pięć dwunasta. Nie miała okazji go w pełni posmakować. Przez moment tego żałowała, ale wakacyjny romans uleciał, tak szybko jak się pojawił.
- Cześć – odpowiedziała, uśmiechając się niepewnie. Nie miała nawet pomysłu, jakby mógł mieć na imię.
- Michał – podpowiedział – zdążyliśmy chyba się sobie przedstawić? Świetnie wyglądasz. – Odwzajemnił uśmiech.
Ania czuła się bardziej skrępowana niż wymagała tego sytuacja. W jednej ręce trzymała bieliznę, którą chciałaby najchętniej schować, czuła jednak, że zauważy jej gest. Ich urwany związek z niewiadomych przyczyn sprawił, że kupując bieliznę dla nowego kochanka, czuła się jak przyłapana na niewierności. Zaczerwieniła się jeszcze bardziej.
On jednak zinterpretował to inaczej.
- Poznaliśmy się nad morzem. Było miło, ale potem zniknęłaś.
- Nie zniknęłam – odpowiedziała niepewnie – miałam wypadek.
Zabrzmiało to znacznie poważniej, niż powinno.
- Nic poważnego?
- Nie, nie. Rozbiłam głowę i trafiłam do szpitala.
- Straciłaś pamięć?
Nie dawał za wygraną. Ania nie wiedziała zupełnie jak rozładować sytuację. Czuła, że powinna na niego naskoczyć, że nic mu nie obiecywała, że to tylko wakacyjna znajomość. Przypomniała sobie - zdążyli się wymienić numerami i dostawała od niego potem wiadomości. Nawet parę tygodni po wakacjach. Na początku pytał, czy się jeszcze spotkają, potem czy wszystko w porządku. Zdała sobie sprawę, że czuje się dłużna.
- Nie, pamiętałam i pamiętam wszystko. Było bardzo miło i żałuję.
Czego w zasadzie żałowała? Powinien wiedzieć, że może to nie być jej jedyna tego typu znajomość, nawet na tych wakacjach. Była mu dłużna w zasadzie tylko siebie. Zbliżenie, które w niewypowiedziany sposób obiecali sobie od momentu poznania.
- Ja też żałowałem. Ale może nic straconego?
Ania była coraz bardziej zdezorientowana. Co zrobić? Tej sytuacji nie powinno w ogóle być. Nawet gdy ją rozpoznał, powinien powiedzieć „Cześć”, ona odpowiedziałaby tym samym, zastanawiając się przez chwilę z kim ma do czynienia. Gdyby sobie przypomniała, zawstydziłaby się na chwilę, wspomniała wakacje, lato, morze i trwała w przyjemnym nastroju, z którego ją wyrwał.
- Nie mogę, wyjeżdżam. – powiedziała i natychmiast zdała sobie sprawę, że ujawniła w ten sposób swoje nerwy. Jej tok myślenia wyprzedzał o parę prostych jego pytania. Nie pytał, kiedy ma czas, co robi, czy w ogóle. Chciała dla ukrycia złego wrażenia wykonać jakiś niewymuszony gest, jednak dłoń zapomniała, że trzyma bieliznę na wieszaczkach. Na ziemi wylądował koronkowy błękitny stanik. Materia była tak cienka i delikatna, że jego jedynym przeznaczeniem było utrzymywanie piersi w przyjemnym dla oka kształcie. Nie zasłaniał żadnych szczegółów.
Michał spojrzał na upuszczoną bieliznę i po chwili przeniósł wzrok na resztę skąpych majtek i biustonoszy w jej rękach.
- Pomóc Ci z tym? – zapytał, uśmiechając się w bardzo niedwuznaczny sposób.
To ją w końcu rozzłościło. Czuła, że ta sytuacja, rozwleczona nerwową atmosferą, ciągnie się w nieskończoność. Nie chciała już tracić czasu. Wolała zadziałać. Przelicytować go i przejąć bieg wydarzeń.
- Tak, chodź.
Chwyciła go za rękę i pociągnęła w korytarz przymierzalni. Poza nimi nie było tam nikogo.
Poprowadziła go do ostatniej kabiny, wciągnęła do środka i zatrzasnęła drzwi. Wydawał się zdezorientowany, jednak nie odezwał się ani słowem. Gdy tylko odwrócił się do niej, przysunęła się do niego i przyparła do ściany.
- Ania... – zaczął
- Milcz. – ucięła.
Wspięła się na palce przyciśnięta do jego ciała i westchnęła mu do ucha:
- Milcz albo znowu obejdziesz się smakiem.
Przesunęła się lekko na bok i sięgnęła między jego nogi. Nie zdążył jeszcze stwardnieć, ale po tym, jak napiął ciało pod jej dotykiem, poczuła, że stanie się to momentalnie.
Pogładziła okrężnym ruchem pęczniejące wybrzuszenie w jego spodniach. Mężczyzna stał odrętwiały, patrząc przed siebie jak w próżnię i czekając.
Rozpięła jednym ruchem suwak spodni i uwolniła z bokserek jego pełną już męskość. Trzymała go w dłoni, czując gorąco pulsującej krwi.
Odsunęła się od niego nieznacznie i usiadła na krawędzi ławki na ubrania. Popatrzyła na jego członka jak na rozpakowany właśnie drogocenny prezent. Oglądała go, pracując powolnymi ruchami w górę i w dół. Po czym rzuciła się na niego z łapczywością.
Chciała, żeby tak to właśnie wyglądało. Że rzuciła się na jego fiuta, nie mogąc wytrzymać ani chwili dłużej. Wsunęła go sobie do ust i dalej, do gardła, tak że nos i czoło przyparła do jego podbrzusza. Trwała tak chwilę czując pulsującą w mężczyźnie rozkosz.
Gdy zebrała się jej w ustach ślina, wysunęła go powoli z ust. Cienka struga śliny zawisła między krawędzią jej warg a końcówką członka. Zebrała ją delikatnie.
Chwyciła ustami jego żołądź i zaczęła go ssać, jednocześnie pracując nieustannie dłonią. Przyparty do ściany facet dyszał bezgłośnie, na zmianę napinając się i wiotczejąc.
Uwolniła go na chwilę, chwyciła penisa u nasady i skierowała ku górze, nie oddalając jednak ust, tak by czuł na nim jej gorący oddech. Oblizała go dokładnie i powoli od nasady do czubka, po czym zaczęła końcówką języka pieścić szczyt żołędzi.
Zaczynało się jej podobać. Na parę minut wyłączyła zupełnie myślenie. Oddała się impulsowi i chwili. Teraz czuła, że systematyczna praca, jaką wkładała w ssanie jego fiuta, zaczyna ją podniecać.
Chwyciła go obiema dłońmi za biodra, objęła ustami sterczącą męskość i ssała nieustająco, pracując intensywnie szyją. Uniósł się na palce i zaczął drżeć. Nie chciała mu pozwolić się wymknąć. Gdyby spuścił się w jej ustach, cała sytuacja zakończyłaby się tu i teraz. A ona nie chciała tak kończyć.
Uwolniła go z wilgotnych warg i spojrzała w górę, prosto w oczy, ocierając kącik ust. W jego spojrzeniu był strach połączony z pożądaniem. Teraz patrzył pytająco, a ona obserwowała zachodzącą w nim gonitwę myśli. Po chwili jednak błysnęło w nim zrozumienie.
- Chodź – szepnął, z najwyższym trudem próbując schować sterczącą męskość w spodniach i gdy zobaczył, że wstała i sięga po rozrzuconą bieliznę, otworzył drzwi przebieralni rozglądając się ostrożnie. Korytarz kończył się drzwiami. Michał przyłożył kartę kodową i zamek odskoczył z cichym trzaskiem. Wprowadził ją do niewielkiego pomieszczenia z paroma stojącymi wieszakami, dwoma fotelami i jedną ścianą pokrytą od sufitu do podłogi lustrami.
- Kiedyś sprzedawali tu też suknie ślubne. Specjalna przymierzalnia została, nic na razie z nią nie zrobili – wyjaśnił.
Ania rozejrzała się i po chwili zdecydowała.
- Bardzo dobrze, pomożesz mi wybrać.
Pchnęła go na fotel, rzuciła bieliznę na stojącą pod ścianą ławkę. Wybrała dwie rzeczy, które początkowo podobały jej się najbardziej. Odwróciła się plecami do niego a twarzą do lustra, tak że, mimo że pozornie ukrywała swoje ciało, widział dokładnie jej odbicie w lustrze. Spoglądała na niego przez to odbicie. Ruchami bioder wyzwoliła się z jeansów, w których przyszła. Rozpinając jeden guzik, zdjęła przez głowę koszulę. Zdejmując majtki, pochyliła się głęboko i rozchyliła uda i pośladki, tak by mógł je dokładnie obejrzeć. Wsunęła białe koronkowe majteczki, które momentalnie znalazły swoje miejsce w zagłębieniu jej pupy.
Rozpięła stanik i ruchem ramion zsunęła go z piersi. Spojrzała na niego przez lustro. Rozpiął już spodnie i wpatrzony w nią pomagał sobie powolnymi ruchami. Uśmiechnęła się do niego przyzwalająco. Założyła wybrany stanik i obejrzała się, poprawiając i gładząc dłońmi piersi. Nie była jednak zadowolona.
Rzeczy nie pasowały do siebie, choć majtki leżały wyjątkowo sugestywnie. Zdjęła je kilkoma ruchami i wybrała inny komplet – błękitne majteczki i odpowiadający im drobniutki stanik. Gdy znów schyliła się, by wciągnąć bieliznę, przesunęła dłonią po swoim kroku. Była już kompletnie mokra, wilgoć rozpływała się na ciało między udami.
Odwróciła się do niego i spytała – Lepiej?
Mężczyzna zaskoczony przestał pocierać swojego penisa i spojrzał na nią oniemiały. To była w zasadzie odpowiedź, jakiej oczekiwała.
W dwóch krokach znalazła się przy nim. Chwyciła jego fiuta i paroma ruchami doprowadziła go do pełnej gotowości. Podciągnęła jego koszulkę, by nie wchodziła w drogę. Potem odwróciła się tak, że miał jej pupę i wszystko, co skrywała przed swoją twarzą. Zsunęła majteczki do pół uda. Przeciągnęła swoim wilgotnym miejscem po brzuchu mężczyzny. W końcu przyciskając członka do jego podbrzusza, zaczęła pocierać swoją rozgrzaną i mokrą szparką o nabrzmiałą męskość.
Facet zaczął jęczeć i drżeć. Chwycił jej biodra, tak żeby kontrolować nacisk jej ciała, ale odrzuciła jego ręce zdecydowanym ruchem.
Robiła to raz szybciej, raz wolniej, kontrolując jego i własne podniecenie. Nacisk męskości wywoływał dreszcze i wręcz bolesną gęsią skórkę na całym ciele rozchodzącą się od pleców i ramion w kierunku krocza. Miejsce ich połączenia wydawało lepkie, słodkie dźwięki, od których kręciło się jej w głowie. Naprzemiennie poruszała samymi biodrami lub unosiła się i opadała na kolanach, tak żeby wrażenia były różne i nieoczekiwane. Sięgnęła dłonią do tyłu i przejechała paznokciami po jego brzuchu.
Czuła, że ma już dość. Schwycił po raz drugi jej biodra i spróbował w nią wejść. Na to nie chciała pozwolić. Chciała się nim bawić. Ale nie by ją zdobył. Nie chciała, by skończył w niej. By poczuł ciepło jej wnętrza.
Uniosła się zdecydowanie i chwyciła jego fiuta u nasady. Odwróciła się błyskawicznie i uklękła przed nim, sięgając do zapięcia stanika. Jeden ruch uwolnił jej piersi. Objęła go nimi i zaczęła masować. Patrzyła mu w oczy, on jednak spoglądał w przestrzeń, coraz bardziej odpływając. Gdy uchwyciła jego spojrzenie, uśmiechnęła się przyzwalająco i po kolejnym ruchu mężczyzna eksplodował. Gorące nasienie oblało jej piersi. Michał dyszał, a przez jego ciało przechodziły spazmy.
Ania uniosła się i spojrzała na niego z góry. Między jej rozstawionymi udami rozpinały się zsunięte majtki. Piersi i szyja były zalane owocem uniesienia.
- Tyle Cię ominęło – powiedziała, zbierając je i oblizując palce.
Czuła narastającą siłę i powracający dobry nastrój. „To będzie bardzo udany urlop” pomyślała, uśmiechając się do siebie w duchu.