Lato na wsi
10 września 2016
Szacowany czas lektury: 30 min
Nie chciało mi się w taki upał wychodzić z domu. Zostać jednak też nie chciałem. Zaraz mieli przyjechać do nas goście, a nie za bardzo miałem ochotę z nimi siedzieć. Przyjeżdżali wujek z ciocią i kuzynką, których słabo znałem, bo rzadko u nas bywali. Byłem wstydliwy i niezbyt lubiłem takie spotkania. Postanowiłem w tym czasie pójść na swoją polankę i trochę się poopalać, a wrócić jak już sobie pojadą. Niech rodzice sami się z nimi goszczą.
Mieszkałem z mamą i tatą na wsi, mieliśmy rozległe gospodarstwo. Wziąłem koc i poszedłem polem przed siebie, aż dotarłem do odległej, otoczonej zaroślami polanki, na której lubiłem się opalać. Było to odludne miejsce, nikt tutaj nie chodził i nie przeszkadzał. Do tego od reszty świata odgradzały mnie zarośla. Rozebrałem się, rozłożyłem kocyk i położyłem się w słońcu. Mimo zbyt dużego upału, było całkiem przyjemnie. Cisza i spokój, rozbrzmiewał tylko śpiew ptaków. Zaraz usnąłem. Zbudziłem się chyba po dość długim czasie. Od słońca aż kręciło mi się w głowie. Uznałem, że wujek z ciotką prawdopodobnie już pojechali i mogę spokojnie wrócić do domu. Nie mieli u nas długo siedzieć, tylko wpaść przejazdem, bo jechali do Włoch na romantyczne wakacje we dwójkę i po drodze chcieli zajechać, żeby zostawić u nas swoją córkę Różę, której ponoć bali się zostawiać samej w domu, bo poprzednio jak gdzieś wyjechali, to pod ich nieobecność organizowała huczne imprezy i zrobiła z domu pobojowisko.
Jak wróciłem, to gości już nie było. W ogóle nikogo nie było w domu, nawet rodziców i Róży. Pewnie poszli gdzieś na dwór. I dobrze, bo nie chciało mi się z nikim gadać, czułem się zmęczony tym gorącem i poszedłem wziąć zimny prysznic. Zrobiłem sobie kanapki, bo byłem już głodny, a po posiłku położyłem się i czytałem książkę.
Wieczorem rodzice, którzy chyba czuli się zobowiązani organizować Róży czas, żeby nie czuła się u nas zbyt znudzona, urządzili sobie z nią wspólną grę w karty. Słyszałem ich ze swojego pokoju. Niedługo mama zawołała i mnie, bym do nich dołączył. Niezbyt miałem ochotę, no ale co zrobić. W końcu i tak musiałem zobaczyć się ze swoją kuzynką, której nie widziałem już od kilku lat. Udałem się do dużego pokoju, gdzie wszyscy siedzieli.
- Cześć – przywitałem się, trochę speszony.
- Hej – powitała mnie Róża.
Kiedyś Róża przyjeżdżała do nas co roku na wakacje. Byliśmy wtedy jeszcze dzieciakami. Pamiętam, że jako rok starsza ode mnie, zawsze się rządziła i to ona decydowała, kiedy i w co się bawimy. Teraz była szesnastoletnią pannicą i czułem się trochę, jakby to była jakaś obca osoba, zupełnie inna niż ta mała, zadziorna dziewczynka, którą pamiętałem. Umalowana i wystrojona wyglądała wręcz na dorosłą już kobietę. Podczas tej gry w karty czułem się skrępowany i tylko czekałem, aż skończymy i pójdę w końcu do siebie. Ojciec już prawie wygrał tysiąca, ale chyba specjalnie się podłożył i przegrał parę gier, żeby to nasz gość został zwycięzcą. W końcu Róża wygrała, choć chyba wcale jej na tym nie zależało. Wyglądała bardziej na znudzoną niż na żądną wygranej. Po rozegraniu tysiąca i zjedzeniu kolacji, rozeszliśmy się wszyscy do siebie.
Przez kilka kolejnych dni czułem się skrępowany we własnym domu. Róża chodziła ciągle nadąsana i niezadowolona, że musi spędzać u nas wakacje, zachowując się trochę tak, jakby obwiniała za to mnie i moich rodziców. Jednakże bez makijażu, jaki miała w dniu, kiedy przyjechała, oraz ubrana w zwykłą, domową sukienkę, a nie odstrojona jak wtedy, wyglądała mniej wyniośle, ale i bez tego była całkiem ładną dziewczyną, brunetką o nieco wulgarnym spojrzeniu, zdradzającym jej pewność siebie. Z czasem okazała się normalną laską, z charakteru całkiem podobną do tej małej Róży, która kiedyś spędzała u nas wakacje. Teraz, tak jak i wtedy, bywała czasem trochę opryskliwa i władcza, ale kiedy już pogodziła się z faktem, że musi spędzić część swoich wakacji na „tym nudnym zadupiu”, jak określała naszą miejscowość, zazwyczaj bywała wesoła i przyjazna.
Jako że byliśmy skazani na swoją obecność, w końcu zakolegowaliśmy się z Różą. Po prostu spędzanie czasu we dwójkę było mniej nudne, niż samemu. Pewnego dnia kuzynka zwyczajnie weszła bez pukania do mojego pokoju, co zresztą było typowe dla jej bezpośredniego charakteru. Rodzice pracowali wtedy na gospodarstwie i byliśmy w domu sami, a ona najwyraźniej nie miała co robić.
- Cho, zagramy w karty – zarządziła znudzonym głosem.
Usiadła na łóżku i bez czekania na mają zgodę, zaczęła tasować talię. Graliśmy dość długo, rozmawiając trochę. Od wtedy wspólne gry, a potem też spacery, rozmowy i oglądanie razem telewizji, stały się naszym częstym sposobem zabijania czasu.
Pewnego poranka zbudziła mnie rozmowa mamy i Róży. Siedziały w kuchni i rozprawiały o czymś, nie dając mi już zasnąć. Było jeszcze wcześnie, a poprzedniego wieczora do późna czytałem książkę, więc czułem się niewyspany. Wstałem i poszedłem na śniadanie. Postanowiłem potem udać się na swoją polankę i tam w spokoju sobie jeszcze pospać. Mama podała mi śniadanie i niedługo wyszła z domu, żeby pomóc ojcu przy pracy. Zostałem przy stole z Różą, która zagadywała mnie i opowiadała o swoim życiu w mieście. Gadatliwa była z niej dziewczyna, i dobrze, bo ja za to byłem z natury małomówny.
- Echh, nudy tu u was, jak cholera – westchnęła, kiedy skończyłem już śniadanie i wstałem od stołu. – Nie macie tu na wiosce jakiejś dyskoteki, czy coś? – spytała.
- Nie wiem, ja nie chodzę…
- A, zresztą... Ciotka i tak by mnie pewnie puścić nie chciała – stwierdziła i gdy zobaczyła, że szykuję się do wyjścia z domu, spytała: - Gdzie idziesz?
- Poopalać się.
- Poopalać się… - powtórzyła. – Dobry pomysł. To czekaj, idę z tobą – oznajmiła. – A gdzie?
- Yyy… Na taką polankę, ale to dosyć daleko – spróbowałem ją zniechęcić, bo wolałem iść sam.
- To dobrze, przejdziemy się. I tak nie ma co robić – zdecydowała ku mojemu niezadowoleniu.
Na parapecie leżała otwarta paczka papierosów, chyba ojciec zapomniał zabrać z domu. Róża jak gdyby nigdy nic wyjęła z niej dwie fajki i poszła na chwilę do swojego pokoju. Wyszedłem przed dom i czekałem na nią. Niedługo była gotowa. Ruszyliśmy w drogę polem.
Na miejscu rozłożyłem koc i usiadłem. Pomyślałem sobie, że za bardzo się nie poopalam, bo trochę głupio mi było rozbierać się przy Róży do samych gaci. Ona nie miała z tym problemu – od razu ściągnęła przez głowę swoją zwiewną sukienkę, położyła ją na trawie i została w samej bieliźnie.
- Ale tu fajnie – powiedziała rozmarzonym głosem, siadając koło mnie i wystawiając twarz do słońca.
- Ja tu przychodzę prawie codziennie, jak jest ładna pogoda.
Zdjęła buty i wyjęła ze swojej torebki butelkę wina. To było wino z naszej piwnicy. Ojciec pędził dużo wina, żeby owoce z naszego sadu się nie marnowały, więc w piwnicy mieliśmy wiele takich butelek i najwyraźniej Róża zwyczajnie sobie jedną podprowadziła. Odkręciła ją i napiła się z gwinta.
- Masz – powiedziała i podała mi butelkę.
- Nie, no co ty – przestraszyłem się.
Jeszcze nigdy nie piłem alkoholu i sama myśl, że mógłbym to zrobić, napełniła mnie jakimś dziwnym lękiem. Przecież miałem dopiero piętnaście lat. Róża pociągnęła kolejny łyk i znowu mi podała.
- No masz, nie bądź cipa.
Wziąłem niepewnie butelkę i pociągnąłem malutkiego łyczka. Chyba wyglądało to, jakbym brzydził się pić po Róży, bo powiedziała:
- No nie brzydź się, napij się porządnie.
- Nie brzydzę… - bąknąłem, biorąc kolejny mały łyk.
- A jak się na przykład całujesz z dziewczyną, to też się tak brzydzisz? – spytała pogardliwie.
- Ja się nigdy nie całowałem…
Speszyłem się i na pokaz wziąłem parę porządnych łyków. Aż mi się zrobiło gorąco w brzuchu.
- Dlaczego? – szczerze się zdziwiła.
- No Boże, nie wiem…
Oddałem Róży butelkę, ta wyjęła podwędzone mojemu ojcu papierosy i jednego z nich podała mi.
- Trzymaj, ten dla ciebie – powiedziała.
- Dzięki, nie chce.
- Czemu?
- Nie chcę, nie palę…
- Nie bój się, twoja mama nie zobaczy – zadrwiła, zapalając papierosa.
- Jejku, nie chcę i już.
- Trzęsidupa – powiedziała z pogardą.
- No dobra – zdecydowałem się jednak zapalić, żeby się ze mnie nie śmiała, bo najwyraźniej nie mogła pojąć, że ktoś może po prostu nie chcieć papierosa.
Przyglądała się, jak palę i kazała mi się mocno zaciągać, co było bardzo nieprzyjemne i powodowało, że się krztusiłem. To był mój pierwszy papieros w życiu.
- Widać, że nigdy nie paliłeś – zaśmiała się i podała mi znowu wino. – Masz, zapij.
Jakoś udało mi się wypalić tego papierosa, chociaż łatwo nie było. Róża za to swojego spaliła z przyjemnością. Kręciło mi się w głowie.
- Co ty tak w ciuchach siedzisz? Chciałeś się przecież opalać – przypomniała mi. – No nie wstydź się – dodała widząc, że trochę się krępuję zdjąć ubranie.
Rozebrałem się do majtek i się położyłem. Zamknąłem oczy, ale ona zaczęła mi opowiadać jakąś historię o tym, jak to kiedyś się mocno upiła, i swoim gadaniem nie dała mi zasnąć. Przez tego papierosa czułem się kiepsko – serce mi kołatało, a w ustach ciągle miałem niesmak. Róża wypiła jeszcze trochę wina i położyła się koło mnie.
- Posuń się – pchnęła mnie.
Ile się dało, to się przesunąłem, ale koc był nieduży. Leżeliśmy koło siebie na wznak, stykając się nagimi ramionami. Róża przez chwilę nuciła coś pod nosem, ale niedługo ucichła i chyba usnęła. Na szczęście zaraz zacząłem czuć się lepiej. Zrobiło się nawet całkiem przyjemnie, czułem jak wino we mnie krąży, a słońce rozgrzewało dodatkowo. Chyba na chwilę także przysnąłem, aż poczułem coś na dłoni i się wybudziłem.
Moja ręka leżała wzdłuż ciała, a kuzynka we śnie przysunęła się do mnie jeszcze bliżej i jej pupa przycisnęła mój mały palec. Przez materiał majtek czułem miękkość jej pośladka. Zacząłem o tym myśleć i jakoś nie mogłem się od tej myśli opędzić. Prawie naga dziewczyna tak blisko mnie… Dotykam jej tyłka… Trochę we mnie zabuzowało. Leżałem tak chwilę i samemu przed sobą było mi głupio, że czerpię przyjemność z dotykania do własnej kuzynki. Delikatnie wysunąłem spod niej rękę i obróciłem się w stronę Róży. Uniosłem głowę i zajrzałem jej w stanik. Widząc dziewczęce piersi z tak bliska podnieciłem się jeszcze bardziej. Oparłem się na łokciu i wędrowałem spojrzeniem po całym jej ciele. Była szczupła i blada, skóra wydawała się taka gładka, że aż chciało się dotknąć. Długie nogi, a pomiędzy nimi zarysowana na materiale majteczek kreseczka jej kobiecości. Róża nagle drgnęła, jakby jej się coś przyśniło, chrząknęła i otworzyła oczy. Popatrzyła na mnie trochę zdziwiona, a ja dopiero po chwili uświadomiłem sobie, że muszę wyglądać strasznie głupio tak się w nią wpatrując z rozdziawioną gębą. Zawstydziłem się, że mnie na tym przyłapała.
- Co jest? – spytała nieco zaspanym głosem. – Co tak patrzysz? Już chcesz wracać, czy co?
- Nie, nie… – wydukałem.
- To dooobrze – ziewnęła, przeciągając się. – Bo mamy jeszcze wino.
Po chwili usiadła, wzięła butelkę i popijając zaczęła znów coś opowiadać. Tym razem o jakiejś imprezie na której była kiedyś ze znajomymi. Ogólnie to temat imprez był jednym z jej ulubionych, najbardziej lubiła opowiadać właśnie o imprezowaniu. Po chwili obróciła się w moją stronę, żeby podać mi wino. Przyjrzała mi się i nagle zamilkła w pół zdania. Bez słowa dała mi butelkę. Napiłem się. Siedzieliśmy tak nic nie mówiąc, przekazując sobie co chwilę wino. Było trochę dziwnie, kiedy Róża się nie odzywała, zwłaszcza że tak nieoczekiwanie przerwała tę swoją historię. Miałem ochotę jakoś ją zagadać, tylko nie wiedziałem o czym. Tym bardziej że teraz moje myśli ciągle wędrowały wokół faktu, że moja kuzynka jest prawie naga, i jakoś ciężko było mi się skupić na czymkolwiek innym. W pewnym momencie zauważyłem, że na moich majtkach bardzo wyraźnie widać, jak się podnieciłem. Dotarło do mnie, że ona też musiała to zauważyć. Znów poczułem się strasznie zażenowany. To pewnie dlatego tak nagle zamilkła i dziwnie mi się przyglądała. Przechyliłem mocno butelkę, chcąc wziąć sporego łyka, ale niewiele wina wleciało mi do ust. Butelka była już pusta. Nawet nie zauważyłem, kiedy całą z Różą opróżniliśmy. Trunek był słodki i całkiem smaczny, dobrze wchodził, ale w głowie szumiało mi już porządnie. Pierwszy raz doświadczyłem, jak to jest być pijanym.
- Koniec – powiedziałem, odrzucając butelkę w trawę. Własny głos zabrzmiał dla mnie jakoś obco.
Róża w zamyśleniu pokiwała głową.
- A twoi rodzice nie byli źli, że całą noc wtedy nie wróciłaś? – spytałem po chwili, żeby przerwać milczenie, nawiązując do historii tej imprezy, którą Róża wcześniej opowiadała. To pytanie zadane po takim czasie milczenia musiało jednak zabrzmieć dziwnie.
- Kiedy? – spytała, nie wiedząc o co mi chodzi. – Aaa, wtedy... – przypomniała sobie, o czym wcześniej mówiła. – To nieee – ziewnęła i machnęłą ręką. – Powiedziałam im, że spałam u koleżanki…
- Aha.
- Faaajnie wtedy było… - westchnęła. – Naprawdę to po tamtej imprezie spałam z kolegą z klasy w jednym łóżku, bo było mało miejsc do spania… - zaczęła opowiadać w zamyśleniu. – To była namiętna noc… Byliśmy pijani, zaczęło się od buzi-buzi, a skończyło się na… - przerwała.
Już samo wyobrażanie sobie, co Róża robiła z tym swoim kolegą, strasznie mnie podniecało.
- To ty mówisz, że nigdy się nawet nie całowałeś? – spytała nagle, odwracając się w moją stronę.
- No nie…
- I nie chciałeś nigdy spróbować? Zobaczyć chociaż, jak to jest?
- No chciałbym – szepnąłem, spuszczając głowę.
Róża usiadła przodem do mnie i przyglądała mi się.
- Możesz spróbować ze mną – rzekła również szeptem, trochę jakby niepewnie.
Podniosłem wzrok i przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy. Wcale nie byłem do końca przekonany, czy naprawdę to powiedziała, czy może tylko poniosła mnie moja pijana fantazja. Róża miała zamglone spojrzenie i rumianą twarz. Wino najwyraźniej jej także uderzyło do głowy, bo przecież wypiła więcej niż ja.
- Tak... – zgodziłem się gorliwie.
Kto by pomyślał, że będę mógł tego spróbować z własną kuzynką. Jeszcze niedawno taka myśl wydałaby mi się niesmaczna, ale w tym momencie perspektywa pocałunku z Różą była dla mnie ekscytująca. Czułem, jak serce mi łomocze i kręci mi się w głowie. Nie za bardzo jednak wiedziałem, jak się do tego zabrać.
- To chodź – zachęciła mnie kuzynka, zmysłowo rozchylając wargi i wyciągając do mnie ręce.
Złapała mnie za ramiona, a ja położyłem dłonie na jej nagich biodrach i przysunąłem się do niej. Rozłożyła nogi, żebym mógł usiąść pomiędzy nimi. Siedzieliśmy naprzeciw siebie, oplatając się wzajemnie udami. Róża przechyliła głowę w bok. Nasze usta się zetknęły. Poczułem ciepło miękkich warg swojej kuzynki. Z nadmiaru wrażeń coraz mniej do mnie docierało. Pamiętam, że dziewczyna wpychała język do moich ust, że gładziła mnie lekko po ramionach, a ja trzęsącymi się dłońmi obmacywałem ją, chcąc nasycić się dotykiem dziewczęcej skóry. Jakby to miała być moja jedyna okazja w życiu, żeby dotykać dziewczyny. Pamiętam kosmyk jej włosów, który spoczął na moim nosie i miał słodkawy zapach. Docierało do mnie cichutkie pomrukiwanie kuzynki, która ssała mój język, czułem gładkość jej ud stykających się z moimi nogami. Wrzało we mnie jak jeszcze nigdy, wydawało mi się, że zaraz dostanę orgazmu. Zsunąłem dłoń po plecach Róży i włożyłem ją w jej majtki, by złapać za pośladek. Poczułem, że drugą moją rękę dziewczyna sama położyła na swojej piersi. Zacząłem miętosić ją przez stanik.
Być może to wszystko trwało krótko, ale ja zatraciłem poczucie czasu. Docierało do mnie tak wiele nieznanych mi dotąd bodźców, że trudno było zachować trzeźwość umysłu. W pewnym momencie Róża zamknęła usta i odepchnęła mnie lekko od siebie. Odsunąłem głowę i ciągle zamroczony tymi przeżyciami popatrzyłem na jej roześmianą twarz.
- I jak ci się podobało? – spytała wesoło.
- Fajnie – wydyszałem.
- No widać – odparła, wskazując na moje krocze.
Okazało się, że z tego podniecenia mój penis tak urósł, że nie mieścił się już w majtkach i jego nabiegła krwią główka wystawała spod gumki. Róża wysunęła palec wskazujący i jego opuszkiem musnęła moje wędzidełko, po czym chichocząc cofnęła rękę. Zadrżałem. Uśmiechnęła się do mnie. Patrzyłem się w jej cycki, rękę ciągle trzymałem w jej majtkach i macałem pupę. Ciepło rozchodziło się od mojego penisa po brzuchu i udach. Gumka majtek uciskała mi przyrodzenie. Moje onanistyczne doświadczenie mówiło mi, że ten moment już się zbliża. Wstydziłem się wytrysnąć przy Róży. Zerwałem się z miejsca i podbiegłem do krzaków. W biegu złapałem się za fiuta i przesunąłem po nim ze dwa razy dłonią w tę i z powrotem. W ostatniej chwili znalazłem się przy zaroślach i trysnąłem na liście. Siła orgazmu powaliła mnie na kolana. Klęcząc tyłem do Róży i masując się po przyrodzeniu, dyszałem ciężko i obficie chlapałem na krzaki i trawę.
Podciągnąłem majtki, ale sterczącego wciąż członka nie dało się w całości nimi zakryć. Był oblepiony spermą, podobnie jak moja ręka. Wstałem, obróciłem się i ze spuszczoną głową wróciłem do Róży.
- Aha, no spoko… - skomentowała mój wyczyn.
Nie wiedziałem, co sobie myśli, ale wydawało mi się, że wyczuwam jej pogardę. Niezbyt się tym teraz przejmowałem, choć trochę głupio jednak mi było. Wytarłem dłoń w trawę, padłem na koc, obróciłem się na brzuch, żeby schować swojego penisa, i zamknąłem oczy. Byłem trochę pijany i ciągle odurzony niedawnymi wrażeniami. Czułem, jak moje ciało ogarnia błogie rozluźnienie. Po chwili usnąłem jak kamień.
Obudziłem się z nieprzyjemną suchością w ustach. Chciało mi się pić. Ciągle było bardzo gorąco. Obok mnie spała Róża. Potrząsnąłem nią.
- Wstawaj, wracamy do domu - zarządziłem.
Ziewnęła, przeciągnęła się i z ociąganiem zaczęła się podnosić. Ubraliśmy się i powolnym krokiem ruszyliśmy w stronę domu. Całą drogę nic nie mówiliśmy. Byłem lekko skacowany, trochę bolała mnie głowa. Do tego czułem się zażenowany tym waleniem gruchy przy swojej kuzynce. Najbardziej szkoda mi było, że nie dowiedziałem się, co byłoby dalej, gdybym wytrzymał trochę dłużej. Bo wydawało mi się, że Róża wcale jeszcze nie chciała wtedy kończyć tej naszej zabawy. W domu bez słowa rozeszliśmy się do swoich pokoi.
Kiedy dwa dni później jadłem śniadanie, Róża weszła do kuchni. Do tej pory unikałem jej, czułem się przy niej jakoś niezręcznie. Tym niemniej przez ten czas już kilka razy onanizowałem się myśląc o swojej kuzynce. Tamto zajście ciągle siedziało mi w głowie i coraz bardziej się na nią napalałem. Raz nawet podkradłem jej majteczki, które wisiały na suszarce do bielizny, i trochę je zachlapałem podczas zabawy, ale na szczęście i tak były wilgotne więc po prostu wyprałem je wtedy znowu i odwiesiłem na suszarkę.
- Hej - przywitała się, wchodząc do kuchni.
- Cześć - burknąłem, pesząc się przy niej jak zwykle.
- Smacznego.
- Dzięki.
Patrzyłem w talerz, żeby uniknąć spojrzenia Róży. Na szczęście kuzynka zaraz rozładowała napięcie, zagadując mnie beztrosko, jakby zupełnie już zapomniała, co zrobiliśmy na polance.
- Ale się spiekłam wtedy na tym słońcu - westchnęła. - Wszystko mnie teraz swędzi... Ty też się tak zjarałeś?
- Trochę tak.
- Trzeba było nasmarować się filtrem do opalania. Następnym razem musimy pamiętać.
- No - bąknąłem, choć wcale nie zakładałem, że jeszcze pójdziemy z Różą na polankę.
- To co, kiedy znowu idziemy się poopalać? - spytała, uśmiechając się.
- Nie wiem, jak chcesz...
- Może zaraz pójdziemy? Weźmiemy winko, przynajmniej jakoś czas zleci, bo strasznie mi się nudzi tak w domu siedzieć...
- Yyy, no nie wiem...
- No cho, jedz i idziemy. Tylko weź jakiś krem, bo ja nie mam.
Patrzyłem na nią niepewnie, bo trochę krępowałem się z nią iść.
- Zapalimy sobie papieroska - mrugnęła okiem, uznając chyba, że ten argument ostatecznie mnie przekona.
- No okej - zgodziłem się.
Róża zeszła na chwilę do piwnicy. Domyślałem się, po co. Kiedy zjadłem, ruszyliśmy na polankę. Po drodze nuciła coś pod nosem i wymachiwała wesoło swoją torebeczką.
- Zobacz, jak się spaliłam. – Róża wskazała na swój czerwony brzuch, kiedy rozebrała się po dotarciu na polankę.
- No, rzeczywiście...
Rozsiedliśmy się na kocu i popijając wino, gadaliśmy i śmialiśmy się. Opróżniwszy butelkę, postanowiliśmy trochę się przespać.
- Dawaj krem – zażądała Róża. – Muszę się nasmarować.
- Trzymaj – podałem jej tubkę.
- Ty... – zwróciła się do mnie. – A nie obrazisz się, jak zdejmę stanik? Chcę sobie trochę opalić cycki, bo wszędzie jestem czerwona, a na cycach takie chujowe, białe plamy...
- No... Nie... Nie obrażę... – wydukałem, pesząc się i zarazem czując przyjemne mrowienie w penisie wywołane tą myślą.
- Dzięki. Tylko się znowu tak nie podniecaj, najlepiej odwróć się w drugą stronę i się nie gap – powiedziała wyginając ręce za plecy, żeby rozpiąć sobie stanik.
Poczułem, że robię się ze wstydu czerwony jak burak. Położyłem się na brzuchu, odwracając głowę od kuzynki, ale i tak już wiedziałem, że kiedy tylko zaśnie, będę sobie do woli oglądał te jej cycki.
- A ty co? – spytała. – Tak w ubraniu się chcesz opalać? Rozbieraj się też, bo mi głupio będzie samej tak na golasa.
Nie zareagowałem. Nie chciałem się dzisiaj przy niej rozbierać.
- No mówię coś! – zniecierpliwiła się.
Usiadłem więc i żeby nie drażnić Róży, ściągnąłem koszulkę. Popatrzyłem na nią. Siedziała z piersiami na wierzchu i spoglądała na mnie ponaglająco.
- Spodenki też – rozkazała.
- Nie – sprzeciwiłem się nieśmiało, bo miałem już sztywno w majtkach i gdybym zdjął spodenki, znowu odsłoniłbym swoje podniecenie. A drętwiał mi w zastraszającym tempie, bo właśnie pierwszy raz w życiu widziałem dziewczęce piersi. I to jakie śliczne.
- Oj weź mnie nie wkurzaj, zdejmuj te pory i nie gadaj, i tak już widziałam tego twojego ptaszka więc nie masz się co wstydzić.
- Ale Róża...
- Dzisiaj opalamy się na golasa, ty też. Koniec dyskusji.
Widziałem, że znowu włączyła się u niej ta jej władcza osobowość. Jeszcze przed chwilą pytała mnie, czy sama może się rozebrać, a teraz już nakazywała to samo mi, i to bez możliwości sprzeciwu. Zsunąłem więc spodenki i z obawą spojrzałem na swoje krocze. Na tle majtek było widać sztywność, ale na szczęście główka penisa nie wystawała tak jak ostatnio spod gumki. Róża też patrzyła się w moje gacie, jakby oceniając stan mojego podniecenia.
- Gacie też – powiedziała, podnosząc się, stając przede mną i podpierając się pod boki.
- Chyba cię pogięło – spróbowałem powiedzieć to pewnym siebie tonem, ale niezbyt mi wyszło.
- Ojejku, jaka wstydliwa panienka – rzuciła pogardliwie piskliwym głosem.
Włożyła kciuki w gumkę swoich majtek, po obu stronach bioder, i szybkim ruchem zsunęła je sobie na kolana. Podniosła nogę, zdjęła przez nią majtki, następnie tak samo przez drugą nogę. Po chwili majteczki Róży wisiały na jej wysuniętym palcu wskazującym. Stojąc przede mną, zakręciła nimi w powietrzu, jakby była dumna ze swojej bezwstydności. Serce kołatało mi jak szalone i z trudem mogłem złapać oddech. Miałem przed samymi oczami nagą cipkę swojej kuzynki.
- Jak tam sobie chcesz – powiedziała takim głosem, jakby się na mnie zawiodła. – Ale ja się będę opalać nago. A ty się tak nie gap, bo zaraz ci te gacie rozerwie...
Wysunęła lekko nogę i postawiła bosą stopę na moim kroczu. Po przyrodzeniu rozeszło mi się przyjemne mrowienie i aż się wygiąłem z rozkoszy. Przesunęła stopą w górę i w dół po moich wypukłych majtkach i zaśmiała się pogardliwie. Nie miałem pojęcia, jak się zachować, i chcąc cokolwiek powiedzieć, palnąłem:
- Rzeczywiście ci się pod majtkami nie opaliło...
Skóra na biodrach i łonie Róży była trochę bledsza niż reszta jej ciała, która ostatnio trochę się zarumieniła w słońcu. W miejscu, gdzie powinny być majtki, tworzył się charakterystyczny, jaśniejszy kształt.
- Ty mały zboczeńcu – powiedziała, siadając znowu koło mnie.
- No dobra, zdejmę... – zdecydowałem się jednak posłuchać Róży, bo jej wrogość sprawiała, że sprzeciwianie się jej powodowało u mnie jakieś dziwne poczucie winy i jeszcze większe zawstydzenie, niż jakbym się przy niej rozebrał.
Rozdygotanymi dłońmi ściągnąłem majtki i szybko położyłem się na brzuchu, żeby zasłonić fiuta.
- No i dobrze – uśmiechnęła się Róża. – Przynajmniej sobie trochę dupsko opalisz, bo też widzę masz blade. A tego ptaszka nie musisz tak chować, mnie tam on nie interesuje. Ale stanął to ci nieźle, hehe.
Zamknąłem oczy.
- Nasmarować ci plecy? – spytała po chwili Róża.
- Mhm.
- Okej.
Poczułem, jak zimny krem skapnął na mnie, a po chwili dłonie Róży, rozcierające go po mojej skórze. Nasmarowała mi szyję i całe plecy, schodząc powoli w dół. Robiła to dokładnie, wcierała mocno, czułem się jakby to był masaż. Następnie zeszła na pośladki i dość długo mi je pieściła. Było to trochę dziwne, ale nic nie mówiłem.
- Dobra. Obracaj się – rozkazała, kiedy już cała tylna część mojego ciała była wysmarowana.
- Nie, dzięki... Z przodu nie trzeba... – zaprotestowałem nieśmiało, nie chcąc manifestować przed Różą swego wzwodu.
Nachyliła się do mojego ucha i wyszeptała:
- No obróć się, proszę cię. Chcę cię nasmarować od przodu.
Trochę zdziwił mnie jej przymilny ton.
- Nie pożałujesz... – dodała jeszcze ciszej, przykładając usta do mojego ucha tak blisko, że jej wargi mnie dotknęły.
Ciekawość kazała mi posłuchać Róży. Zresztą sytuacja i tak była już dla mnie krępująca, więc co mi szkodziło, żeby stała się jeszcze bardziej. Powoli obróciłem się na plecy, próbując ukryć swój przyśpieszony oddech. W głębi duszy domyślałem się, co zaraz może się wydarzyć, i choć jak najbardziej tego chciałem, odczuwałem też przed tym jakiś dziwny niepokój. Róża usiadła okrakiem na moich udach i wycisnęła obfitą ilość kremu na mój brzuch. Zaczęła go wolno rozcierać, przesuwając dłońmi od mojego pępka do klatki piersiowej, aż po samą szyję, w tę i z powrotem. Nachylała się nade mną, kiedy jej ręce wędrowały w górę po moim torsie. Nagie piersi kołysały się lekko, jak się poruszała. Patrzyłem w nie jak urzeczony, a kiedy przeniosłem wzrok na twarz kuzynki, puściła mi oko i uśmiechnęła się. Nie wiedziałem, czy może jest to znak, że mogę ich dotknąć. Ręce aż mnie do tego świerzbiły, ale powstrzymywałem się w obawie przed reakcją Róży. Przesunęła się w dół, siadając teraz na moich kolanach. Zsunęła ręce po moich biodrach na uda, omijając penisa. Aż zadrżałem, kiedy jej dłonie przesuwały się koło niego. Zaczęła smarować mi kremem nogi i okolice krocza, nie dotykając jąder i prącia. Co rusz jednak na nie spoglądała z zadowoloną miną. Przeczuwałem, że niedługo dotknie mojego rozbudzonego fiuta, i na samą myśl o tym dygotałem. Trzęsły mi się ręce, trochę chyba ze strachu przed nieznanym, ale najbardziej z podniecenia. Róża to zauważyła.
- Spokojnie – szepnęła łagodnie, głaszcząc mnie po drżącej dłoni. – Nie bój się.
Położyła moją rękę na swojej nodze. Zacząłem ją delikatnie gładzić. Sama masowała górną część moich ud w taki sposób, jakby chciała mnie tym masażem zrelaksować. Po chwili wzięła ponownie tubkę z kremem.
- Nasmaruję ci go, chcesz? – spytała, patrząc na mojego członka.
- Ehe – wydusiłem.
Uniosła rękę nad mojego penisa i wycisnęła krem prosto na niego. Biała maść spłynęła po główce fiuta na trzon, wyglądało to trochę tak, jakbym się spuścił. Położyła dłoń na moim członku i przycisnęła mi go do brzucha. Przejechała po nim swoją rączką w górę i w dół. Cały aż się wygiąłem i zajęczałem. Róża roześmiała się srebrzyście. Zaczęła namiętnie masować obiema dłońmi mojego tłustego od kremu penisa, rozsyłając po nim rozkoszne mrowienie. Odważyłem się złapać kuzynkę za pośladek. Macałem ją po pupie, a drugą ręką głaskałem po udzie. Przyglądałem się jej poruszającemu się ciału, głównie cyckom, które były seksownie naprężone. Z sekundy na sekundę robiło mi się coraz cieplej w kroku i zdawałem sobie sprawę, że finał jest tuż tuż. Krępowałem się dojść w rękach Róży, nawet przemknęło mi przez myśl, żeby znów uciec i wytrzepać się w zarośla, ale było mi tak przyjemnie, że nie zdążyłem się na to w porę zdecydować. Po kilkunastu sekundach było już za późno. Z rozkoszy aż zawirowało mi w głowie i trysnąłem obficie. Stęknąłem i zacisnąłem dłonie na ciele kuzynki. Sperma chlapała na mój brzuch i klatkę piersiową. Róża patrzyła na to i z zadowolonym uśmiechem na ustach masowała mnie dalej, aż ostatnia kropelka nasienia wyciekła z mojego penisa, spływając mi do pępka. Dyszałem ciężko i próbowałem zebrać myśli. W powietrzu czułem woń swojego ejakulatu. Dziewczyna zsunęła dłonie z mojego przyrodzenia i przeniosła je na klatę. Tak jak wcześniej krem, teraz rozsmarowywała po mnie spermę.
- Przepraszam – bąknąłem zażenowany.
- Nie ma za co. – Róża poklepała mnie po tłustej od filtru i nasienia klacie. – Przynajmniej będziesz mocniej nasmarowany – zażartowała.
Zeszła ze mnie, wytarła ręce w trawę i popatrzyła na mnie.
- I co, lepiej? – spytała poważnie.
- Tak... – uśmiechnąłem się, rzeczywiście czując ogarniającą mnie błogość i zrelaksowanie.
- To dobrze – powiedziała, kładąc się na brzuchu. – Przynajmniej nie będziesz się tak podniecał smarując mi plecy.
Przez chwilę leżeliśmy tak koło siebie, aż Róża się zniecierpliwiła.
- No na co czekasz? – spytała. – Teraz ty mnie weź pokremuj.
- Dobra, już.
Podniosłem się i teraz to ja rozsiadłem się okrakiem na jej nogach. Mój oblepiony spermą i oklapły teraz fiut leżał luźno na jej złączonych udach, a tuż przed nim znajdowała się lekko odstająca do góry, naga pupa Róży. Wycisnąłem maść na plecy kuzynki i zacząłem ją dokładnie wcierać w skórę dziewczyny. Nasmarowałem jej ramiona i plecy, przerywając tuż nad pośladkami.
- Yyy... Tyłek też? – spytałem niepewnie.
- No a co? Sam się przecież nie nasmaruje, hehe.
Kapnąłem kremem na każdy z pośladków i nieśmiało położyłem na nich ręce. Zacząłem je delikatnie masować. Były bardzo przyjemne w dotyku. Mój członek zaczął powoli nabrzmiewać. Po chwili przesunąłem się w dół i już bez pytania nasmarowałem równie gładkie uda Róży.
- Dzięki – rzuciła, gdy skończyłem i z niej zszedłem. Przekręciła się na plecy.
- Nie ma za co.
Popatrzyła na mój połowiczny wzwód.
- Ej, miałeś się już nie podniecać – skarciła mnie, ale bez złości, a po chwili roześmiała się jakby powiedziała jakiś żart. – Niezły z ciebie napaleniec – dodała.
Uśmiechnąłem się przepraszająco.
- A chcesz też mnie posmarować z przodu? – zaproponowała po chwili namysłu.
- No chętnie – napaliłem się. – Jeśli ty chcesz... – dodałem.
- Spoko – mrugnęła do mnie.
Znowu wszedłem na jej uda. Przypadkowo mój penis dotknął do jej łona.
- Oj, sory – bąknąłem, odsuwając się odrobinę.
Uśmiechała się do mnie ciągle, dając do zrozumienia, że nic się nie stało. Nalałem sobie trochę kremu na rękę i zacząłem go wcierać w brzuch kuzynki.
- Cycki też – szepnęła po chwili porozumiewawczym tonem, widząc, że wciąż spoglądam na nie z ochotą.
Nieduże piersi Róży prężyły się, a ich brodawki sterczały ponętnie. Ręce znowu zaczęły mi się trochę trząść z podniecenia, kiedy położyłem je na cyckach swojej kuzynki. Dziewczyna podniosła się odrobinę, podparła się na łokciach i obserwowała, jak moje przyrodzenie rośnie w oczach. Trochę mnie to zawstydzało, ale i tak coraz zachłanniej masowałem jej piersi. Czułem dłońmi przyjemną twardość brodawek, kontrastującą z miękkością całych cycków. Ugniatałem je przez jakiś czas jak ciasto, nie mogłem się od tego oderwać, aż Róża w końcu powiedziała wesoło:
- No dobra, starczy już. Jeszcze nogi.
Rozłożyła uda, prezentując tym samym w pełni swoją cipkę. Serce zaczęło mi mocno kołatać z coraz większego podniecenia. Czułem, że aż dostałem wypieków na twarzy. Próbując jednak nie dać po sobie nic poznać, zacząłem smarować filtrem przednią część ud Róży. Kucałem teraz pomiędzy jej łydkami. Rozkładając jeszcze mocniej nogi, wystawiła do pokremowania także wewnętrzną część swoich ud. Moje dłonie co rusz wędrowały w pobliże jej łona. Wpatrując się w nie jak urzeczony, widziałem, jak dziurka mojej kuzynki robi się coraz wilgotniejsza, wydzielając jakiś dziwny śluz. W powietrzu unosił się coraz intensywniejszy zapach cipki. Róża oddychała głośno, aż w pewnym momencie zajęczała przeciągle. Popatrzyliśmy sobie w oczy.
- Wymasuj mi ją... – wydyszała prosząco. – Cipę... – dodała dla pewności, bo patrzyłem na nią tępo, nie dowierzając, że naprawdę mogę ją tam dotknąć.
Moje dłonie od razu powędrowały na podbrzusze Róży. Zacząłem pieścić jej szparkę i pachwiny. Byłem już tak podniecony, że prawie się nie kontrolowałem. Wsuwałem palec do cipki, a drugą rękę wepchnąłem pod tyłek kuzynki i zacząłem masować ją po tylnej dziurce. Pojękiwała seksownie i wystawiała się chętnie na moje macanki. Po chwili chwyciła mnie za ramiona i pociągnęła do siebie.
- Chodź tu... – wydyszała.
Bezzwłocznie, jakbym tylko na to czekał, położyłem się na swojej kuzynce, która jeszcze szerzej rozłożyła nogi. Mój penis ponownie zetknął się z jej łonem. Podparłem się na łokciach nad Różą, patrząc jej z pożądaniem w twarz. Wsunęła dłoń pomiędzy nasze ciała i złapała mnie za przyrodzenie. Oboje patrzyliśmy sobie w oczy, kiedy Róża wprowadzała do siebie mojego penisa. Nic nie mówiliśmy, obydwoje wiedzieliśmy, że tego chcemy. W powietrzu roznosiły się tylko nasze przyśpieszone oddechy i dobiegający z oddali śpiew ptaków. Przyciągnęła do siebie moją głowę i zaczęła mnie całować. Czubkiem penisa już w niej byłem i napierałem dalej. W ustach czułem wirujący język Róży. Byłem w niej już do końca... Całym przyrodzeniem odbierałem gorąco i wilgoć swojej kuzynki. Masowała mnie po plecach. Obydwoje poruszaliśmy powoli biodrami. Jej piersi rozgniatały się na mojej klacie. Uda oplatały moje biodra. Całe nasze tłuste od kremu ciała były w siebie mocno wtulone. Poruszaliśmy się z każdą chwilą coraz szybciej, niedługo przestaliśmy się całować, bo prędkość naszej kopulacji już na to nie pozwalała. Obmacywaliśmy się nawzajem z namiętnością. Róża jęczała głośno i wydawała z siebie urywane okrzyki. Silnie zacisnęła na mnie nogi i wykrzywiła się w grymasie rozkoszy. Ten orgazm malujący się na jej twarzy i te jeszcze głośniejsze jęki, które teraz wydawała, tak mnie podnieciły, że poczułem, iż też zaraz dojdę. Cipka Róży zaczęła rytmicznie zaciskać się na moim fiucie. Wycisnęła z niego kolejny orgazm. Czułem, jak moje nasienie w niej wypływa.
- Różaaa... – wyjęczałem i wtuliłem głowę w szyję kuzynki.
Choć był to już mój drugi orgazm, odczuwałem go z niesłychaną intensywnością, spotęgowaną chyba tym, że każdym punktem swego penisa odbierałem dotyk gorącego wnętrza Róży. Nigdy wcześniej nie czułem czegoś takiego. Przez chwilę trwaliśmy tak w bezruchu, mocno w siebie wtuleni...
Poczułem, jak Róża się rozluźnia. Uniosłem głowę i unikając jej wzroku, wysunąłem się z niej. Zadyszany padłem na koc obok swojej kuzynki.
- Ufff – odetchnęła zmęczona Róża.
Też byłem zmachany i cały spocony. W takim upale ten wysiłek dał się we znaki. „Boże, co my zrobiliśmy...” – poczułem lekką trwogę.
- Niezłe z nas zboczuchy, co? – zagadnęła Róża, kiedy już trochę ochłonęliśmy.
- No - przyznałem poważnym głosem.
- Żałujesz tego, co żeś zrobił? – spytała oskarżycielsko. – Spuściłeś się we własną kuzynkę...
- Tak – przytaknąłem z poczuciem winy, choć tak naprawdę, mimo że zdawałem sobie sprawę, jak zły był to czyn, to bez wahania zrobiłbym to drugi raz.
- To szkoda – powiedziała z zawodem. – Ja nie żałuję. Myślałam, że było ci fajnie i że zrobimy to kiedyś znowu...
Odwróciłem się w jej stronę.
- Żartowałem, nie żałuję – z zapałem zmieniłem zdanie. – Też chętnie to jeszcze powtórzę.
- Jejku, jak tobą łatwo można manipulować – zaśmiała się i pogłaskała mnie po klacie.
Zrobiło mi się głupio. Nic już nie mówiłem. Róża ziewnęła i przez chwilę leżeliśmy w milczeniu, by zaraz głęboko usnąć.
Tak jak ustaliliśmy, powtórzyliśmy to. Bzykaliśmy się kolejny raz zaraz po przebudzeniu na polance. A potem jeszcze w nocy w domu. I tak przez następne dwa tygodnie, podczas których czułem się jak w jakiejś bajce. Ruchaliśmy się z kuzynką po kilka razy dziennie, seks stał się naszą główną rozrywką. Całe dnie spędzaliśmy na naszej polance lub zamykaliśmy się w moim pokoju i oddawaliśmy się rozkoszom cielesnym, często podkradając z piwnicy wino dla urozmaicenia naszych zabaw. Tylko wieczorami, kiedy w domu byli moi rodzice, zachowywaliśmy się jak normalne kuzynostwo, ale nocami Róża i tak odwiedzała mnie po kryjomu, żeby pobaraszkować ze mną w łóżku.
Było mi smutno, kiedy rodzice Róży zabrali ją od nas wracając ze swoich zagranicznych wakacji. Od tamtego czasu, onanizując się, zawsze myślałem tylko o niej. Dwa miesiące później dowiedziałem się, że moja kuzynka Róża jest w drugim miesiącu ciąży. Matka powiedziała mi o tym mimochodem przy śniadaniu, bo dowiedziała się tego od mamy Róży, kiedy rozmawiały przez telefon. Róża ponoć – pomimo usilnych próśb swoich rodziców – nie chciała wyjawić, z kim w tę ciążę zaszła. Mówiła, że nie chce mieć z tym osobnikiem nic wspólnego i że woli już zostać samotną matką, niż do tego wracać. Wiedziałem, że w ten sposób po prostu chroni tajemnicę tego, co się między nami działo. Bo nie miałem wątpliwości, że to ja ją zapłodniłem. Przecież przez dwa tygodnie bez żadnych zabezpieczeń pompowałem w jej cipkę tyle nasienia, że nie było się co dziwić. Na szczęście wiedzieliśmy o tym tylko ja i moja kuzynka.
Od tamtego czasu Róża u nas nie była. Nie widziałem jej już ładnych parę lat. Jest już dorosłą kobietą, zajętą wychowywaniem dziecka. Zaręczyła się ponoć z jakimś chłopakiem i niedługo ma wyjść za mąż. Przynajmniej nie będzie musiała samotnie wychowywać naszego syna. Ja zaś ciągle jestem samotnym onanistą, którego jedyną kobietą w życiu była własna kuzynka.