Królewicz

30 grudnia 2017

Szacowany czas lektury: 7 min

Poniższe opowiadanie znajduje się w poczekalni!

Dominacja w stylu rzymskim

Stając się niewolnikiem Królewicza, nie wiedziałem, co mnie spotka. Przez ponad rok uczyłem się właściwego zachowania względem mojego nowego Pana. Wiedziałem, że za każdy, nawet najmniejszy błąd, będę surowo karany. Nadchodził długo oczekiwany dzień, w którym miałem rozpocząć służbę u stóp mojego Pana. Królewicz był dwudziestokilkuletnim Panem, znanym ze swojej pewności siebie, arogancji wobec służby, a przy tym niewiarygodnie inteligentnym. Był szczupły, lecz wysportowany dzięki codziennym ćwiczeniom.

Służbę rozpocząłem już o 4 rano, czekając ze śniadaniem pod drzwiami królewskiej sypialni. Gdy tylko usłyszałem dźwięk dzwonka, otworzyłem drzwi i na kolanach doczołgałem się do wielkiego łoża, w której leżał mój Pan. Delikatnie ucałowałem jego boskie stopy, po czym podałem śniadanie. Królewicz wydawał krótkie komendy, wobec czego czułem się bardziej jak pies niż człowiek. Gdy mój Pan się posilił, usłyszałem komendę łazienka, po czym nałożyłem skórzane klapki na delikatne stopy mojego Pana i pomogłem mu się umyć. Po wszystkim pomogłem się ubrać mojemu Królewiczowi, który postanowił ubrać spodnie i marynarkę z delikatnej skóry, a na stopy jedwabne skarpetki i skórzane, wysokie buty z kilkucentymetrowym obcasem. Ucałowawszy buty Pana, udałem się po królewską biżuterię – wspaniałe męskie pierścienie z czystego złota i drogocennych kamieni.

Po wszystkim Królewicz postanowił przywitać nowoprzybyłych niewolników. Naturalnie nie poruszał się pieszo, przed pałacem czekała na niego wielka lektyka, niesiona przez ośmiu rosłych niewolników. Pomogłem swojego Panu zasiąść na wielkim skórzanym tronie. Królewicz pod swoimi wspaniałymi butami miał wygodne, jedwabne poduszki, które sprawiały, że podróż była dla niego wyjątkowo komfortowa. Wystarczył jeden krótki rozkaz i lektyka ruszyła.

Gdy Królewicz siedział wygodnie w przepięknym tronie, tragarze z wielkim trudem dźwigali potężną lektykę. Jednak Pan miał za nic ich cierpienie, wybrał dłuższą drogę, podczas której poddani mogli zobaczyć swojego Pana i oddać mu hołd padając przed nim na twarz. Nie zmienia to faktu, że wyglądał majestatycznie, skórzane ubranie sprawiało, że można było podziwiać jego muskulaturę, a pierścienie nadały mu wykwintnego, wielkopańskiego charakteru. Mnie jednak najbardziej podobały się jego skórzane buty, które mógłbym całować godzinami czołgając się u jego stóp.

Nowoprzybyli niewolnicy zostali już ubiegłego dnia zakuci w łańcuchy, które uniemożliwiły im wstanie z pozycji klęczącej. Przez całą noc, mimo padającego deszczu, czekali na swojego nowego Pana. Od Królewicza dostałem rozkaz, zgodnie z którym miałem pobiec do nowoprzybyłych niewolników i przygotować ich na spotkanie z Panem. Gdy przybyłem, wytłumaczyłem im, że czeka ich najwspanialsza chwila w ich dotychczasowym życiu.

Minęło kilka minut gdy oczom klęczących ukazał się niesamowity widok. Ośmiu niewolników niosło ogromną lektykę w której siedział Królewicz. Gdy orszak doszedł do klęczącej grupy ścierwa Pan krzyknął stop. I cała ośmioosobowa grupa stanęła w miejscu. Królewicz powiódł wzrokiem po grupie klęczących i skonsternowanych niewolników i rzekł leniwie: Witajcie niewolnicy. Pozwólcie że wyjaśnię wam kilka zasad. Popatrzcie na Mnie: jestem waszym Panem, Bogiem, siedzę wygodnie w wielkim tronie, moje dłonie zdobią pierścienie, wy ścierwa klęczycie i klęczeć będziecie, w błocie nadzy, poniżeni, bez szans na inne życie, wiedząc, że Wasz Pan opływa w luksusy dzięki waszej katorżniczej i nieustannej pracy. Wielokrotnie spotkacie się ze sceną, iż arogancki i wymagający Pan będzie na was patrzeć z góry lektyki, a wy klęcząc w błocie, skuci łańcuchami, będziecie w duchu dziękować, iż jestem szczęśliwy i mogę wygodnie wylegiwać się na złotym łożu pod baldachimem podczas gdy wy klęczycie w poniżeniu.

Po wszystkim Królewicz podzielił nowoprzybyłych niewolników na trzy grupy: ścierwa do pracy w polu, do pracy w kamieniołomach oraz służbę domową. Po tak wyczerpującym dniu Pan kazał zanieść się do pałacu. Tragarze byli wykończeni, ponieważ gdy ich Pan siedział wygodnie w lektyce, oni musieli walczyć o każdy oddech. Gdy dotarliśmy do pałacu, osobiście pomagałem zejść Królewiczowi z lektyki. Ukląkłem i ucałowałem but mojego Pana, który jednak nie zwrócił na mnie uwagi, a następnie obcasem nadepnął na moją rękę, łamiąc mi palec. Nie mogłem jednak wydać żadnego odgłosu, mimo ogromnego bólu. Gdy dotarliśmy do komnaty, w której sypiał mój Pan, dwóch młodszych niewolników otworzyło przed nami ciężkie drzwi. Królewicz położył się na swoi łożu, po czym kazał zdjąć sobie buty. Zrobiłem to z wielką ochotą, mimo wciąż bolącego palca. Doczołgałem się do stóp Pana, po czym ucałowałem pierwszy but, który prezentował się idealnie na boskiej stopie Królewicza: delikatna skóra, dodatki ze stali szlachetnej i wysoki obcas, na który mogła pozwolić sobie tylko osoba, która nie musiała się męczyć chodząc piechotą. Ściągając but poczułem boską woń jedwabnej skarpetki. Nagle poczułem mocne uderzenie, Pan uderzył mnie drugą nogą krzycząc, żebym się pośpieszył. Przeprosiłem, ucałowałem i ściągnąłem drugi but. Pomyślałem wtedy, jak żałośnie muszę wyglądać. Klęczę przed łożem innego mężczyzny, który ma mnie za absolutne zero i jedyne, o czym marzę, to zająć się jego stopami. Po chwili Pan powiedział: A co ze skarpetkami? Zdejmując je, poczułem jeszcze silniejszą woń spoconych, delikatnych stóp o idealnych kształtach. Moja ekstaza nie trwała jednak długo, ponieważ Królewicz postanowił zostać sam.

Jednym z ulubionych zajęć Królewicza były polowania. Przynajmniej raz w tygodniu wybierał się na specjalnie ogrodzony terenu o powierzchni około 10 km2, otoczony wysokim na ponad pięć metrów płotek pod wysokim napięciem. Do środka wprowadzano dziesięciu niewolników, nieprzydatnych do prac lub skazanych przez Królewicza.

Tego dnia Królewicz wstał dość wcześnie, około dziewiątej. Po szybkim śniadaniu i kąpieli, udaliśmy się razem do garderoby. Mój Pan zdecydował się ubrać w skórzany, brązowy uniform, wysokie kozaki z ostrym obcasem oraz złotą biżuterię, co oznaczało, że dzień spędzi aktywnie. Szczególną radość sprawiło mi ubranie kozaków na delikatne stopy Królewicza. Najpierw na stopy obrałem jedwabne skarpetki, a następnie kozaki, które idealnie pasowały do boskich stóp mojego Pana. Królewicz po chwili położył nogi na moich plecach, wykorzystując mnie jako podnóżek. Byłem w wyjątkowo niewygodnej pozycji, jednak nie mogłem się ruszyć. Do pomieszczenia garderoby został wezwany strażnik, który usłyszał krótki rozkaz „lektyka do garderoby”. Wszystko przez wysokie na ponad dziesięć centymetrów obcasy, z powodu których także po pałacu, Królewicz kazał się nosił w lektyce. Po minucie do garderoby przybyło czterech rosłych murzynów, którzy na plecach nieśli wspaniały, skórzany fotel, na którym usiadł Królewicz. Od razy zrobiło mi się przyjemniej, nie musiałem już utrzymywać pleców w niewygodnej pozycji. Lektyka była niewielka, więc idealnie nadawała się do przenoszenia Pana w pałacu. Gdy murzyni zanieśli Królewicza przed pałac, czekała już na niego duża lektyka, a na kolanach leżało ośmiu kolejnych tragarzy. Mój Pan leniwie podniósł się z tronu i podszedł do dużej lektyki. Musiałem posłużyć jako dodatkowy stopień, żeby mój Pan nie musiał zbytnio się wysilić. Niestety wsiadał dość wolno, a jego obcas mocno wciskał się w moje plecy. Gdy już wygodnie położył się na wielkich, jedwabnych poduszkach, klasnął i ośmiu tragarzy z wielkim trudem podniosło ciężką, dębową lektykę. Już po pięciuset metrach można było usłyszeć głośne sapanie tragarzy, którzy walczyli o każdy oddech. W tym samym czasie Królewicz leżał rozparty na poduszkach, trzymając w delikatnej dłoni szklankę whisky.

Gdy dotarliśmy na miejsce, dziesięciu niewolników stanowiących zwierzynę czekało już na swojego Pana. Widziałem strach w ich oczach, ponieważ po raz pierwszy w życiu zobaczyli swojego Pana, pięknego, młodego, pachnącego drogimi perfumami i ubranego w skórzane, idealnie dopasowane odzienie. Szczególnie jednak zwrócili uwagę na jego dłonie, męskie i ozdobione pięknymi pierścieniami oraz buty – kozaki na wysokim obcasie. Królewicz spojrzał na nich leniwie, po czym krzyknął: Spuścić zwierzynę. Wówczas służba wpuściła niewolników do ogrodzonego terenu i mieli dziesięć minut, żeby się schować.

Po chwili pojawił się wielki murzyn, miał około 2,2 metra wzrostu. Wszyscy nie wiedzieli jak się zachować, jednak on zbliżył się do lektyki i klęknął przed Panem. Polowania były bardzo wyczerpującym sportem, dlatego Królewicz nie chodził na własnych nogach, ponadto niewygodnie byłoby polować w wysokich obcasach. Murzyn miał na karku założony skórzany fotel, na którym usiadł Pan. Jeden ze starszych niewolników podszedł i wręczył Panu niewielką włócznię, która zamiast strzałami, strzelała igłami. Po chwili Królewicz krzyknął „Zaczynamy” i wielki murzyn powstał. Już po chwili było słychać okropny krzyk pierwszego niewolnika. Okazało się, że strzały są zatrute i trafiony nimi niewolnik umiera w męczarniach. Królewicz kierował murzynem za pomocą butów, wżynając się obcasami w jego mięśnie. Murzyn cierpiał, jednak od dziecka był przyzwyczajony do bólu, poprzez wiele ćwiczeń przygotowujących go do roli ponyboya. Zabicie wszystkich niewolników zajęło Królewiczowi zaledwie pięćdziesiąt osiem minut, nowy rekord. Po wszystkim kazał spalić martwe ciała, a sam położył się wygodnie w lektyce i kazał się zanieść do pałacu na zasłużony odpoczynek.

Ten tekst odnotował 8,579 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 1.09/10 (33 głosy oddane)

Komentarze (10)

0
0
Jedno pytanie - w jakim roku / w jakich latach toczy się ta historia?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+6
0
No dobrze, co te, przepraszam, ale drętwe opowiadanie, również dzięki pojawiającym się tu i tam poważnym błędom, ma wspólnego z erotyką?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Ja wiem, że każdy może coś napisać. Jednak to opowiadanie świadczy o tym, że nie każdy powinien. Wnioskuję, że motywem przewodnim jest fetysz butów/stóp... A może to daleko posunięte ebioski, gdyż całość ubrana jest w zdecydowanie słabą formę.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Może by tak zdegradować to opowiadanie do Warsztatu? Z chęcią zagłosowałbym, ale nie ma takiej funkcjonalności na stronie.
Przeczytałem i straciłem pięć minut życia. Rozumiem, że opowiadania tutaj publikowane mogą nie zawierać erotyki, ale uprzedza się o tym w tagach. Druga kwestia to bardzo wątpliwa jakość tekstu, który jest po prostu marny. Bardzo marny. Nudny, słabo napisany i pusty. Nie wnosi kompletnie nic, ciężko nawet napisać, że takich opowiadań są setki - aż tak słabych nie.
Jeśli dodamy liczbę błędów, która zabija w Czytelniku całkowicie chęć do przebrnięcia przez tekst powstanie obraz nędzy i rozpaczy, którym jest ta historia.
Zasłużone 1.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-3
Opowiadanie napisane tak sobie, ale sam pomysł rewelacyjny. 8/10
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0

XXX_Lord napisał:
Może by tak zdegradować to opowiadanie do Warsztatu?


Oj, mnie się wydaje, że kierunek jest odwrotny. Przesunięcie z Warsztatu do Poczekalni to degradacja 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Pomijając kilka błędów stylistycznych, opowiadanie bardzo ciekawe i poruszające temat dość niespotykany. Ocena z pewnością zbyt niska. Nie podoba mi się zakończenie, myślę, że opowiadanie powinno być dłuższe i szczegółowiej opisywać charakter Królewicza, a nie tylko jego wygląd.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@Indragor
Jeśli dobrze rozumiem sens istnienia Warsztatu, to tam powinny trafiać opowiadania, które wymagają korekty (Warsztat widzą tylko członkowie Loży Autorskiej), a z Warsztatu można docelowo przenosić opowiadania do Poczekalni lub Zbioru Głównego w sytuacji, gdy nadają się do publicznego pokazania.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
Nie tyle wymagające korekty (choć też), co chęci autora do uczynienia swego opowiadania lepszym, czyli pracy, doskonalenia swoich umiejętności w pisaniu opowiadań. W przypadku poczekalni, autor nie musi nic robić, nawet interesować się losem swojego tekstu. Dlatego uważam Warsztat za "lepszą formę istnienia".
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@XXX_Lord napisał Przeczytałem i straciłem pięć minut życia. Też przeczytałam i nie do końca się z tym zgadzam (mówię o pięciu minutach z mojego życia). Prawda, że opowiadanie jest złe, bardzo złe. Prawda, że autor nie potrafił ubrać w słowa odczuć, uczuć bohatera. Mimo to czuć w nim, jak silnym fetyszem są dla bohatera (bo dla mnie, nie tytułowy Książę, a niewolnik jest głównym bohaterem opowiadania) stopy, a jeszcze bardziej buty. I tu nie zgodzę się z @Indragor, ani z @XXX_Lord, że nie ma tu erotyki. Dla niektórych osób, głównie mężczyzn, kontakt ze stopami/butami jest silniejszym doznaniem erotycznym niż penetracja, stosunek w jakiejkolwiek postaci. Wielka szkoda, że autor nie umiał tego opisać. Oczywiście jestem przeciwna wypuszczeniu tego opowiadania z Poczekalni. Jednocześnie mam sugestię dla autora. Nie zrażaj się negatywnymi komentarzami. Postaraj się napisać kolejne opowiadanie dotyczące tego fetyszu. Sądzę, że masz na ten temat sporo informacji, może nawet doświadczenia. Zabrakło Ci jedynie pomysłu. Zmniejsz ilość opisów stroju, wyglądu, a więcej uwagi poświęć na odczucia, przeżycia temu towarzyszące. To Twoje opowiadanie. Masz prawo umiejscowić je w dowolnym miejscu i czasie. Jeżeli nie znasz realiów epoki nie określaj daty. To nie opowiadanie historyczne, a erotyk i na tym się skup. Próbuj, pisz... może nie pierwsze, drugie, ale kolejne okazać się bardzo ciekawe.
Życzę powodzenia Krystyna
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.