Ilustracja: Kyryll Ushakov

Konferencja

2 sierpnia 2020

Szacowany czas lektury: 34 min

Tekst niniejszy jest kontynuacją opowiadania „Natalia i jej córka - tajemne porozumienie”, które jest moim utworem czytanym najczęściej. Występują tu te same postacie Natalia i Agnieszka. Obydwa teksty są wytworem wyobraźni, jakkolwiek tym razem rozważane są także dylematy antropologiczne.

Prowadząc samochód, podziwiałem piękny zachód słońca. Kłębiaste chmury, podświetlone w kolorach pomarańczowym, różowym, a nawet liliowym wzmagały mój świetny dzisiaj, niesamowity, nieziemski nastrój. Rozświetlone po horyzont niebo, zapierało dech w piersiach. Byłem uradowany, że zdecydowałem się na tę eskapadę.

Zajechałem na parking hotelu. Przyjechałem do tego dużego miasta na konferencję naukową. Minęły dla mnie już czasy, kiedy przywiązywałem duże znaczenie do uczestniczenia w obradach. Nie oznacza to, że zaprzestałem wysiłków nad swoim rozwojem fachowym. Ustaliłem jednak, że rezultaty zależą głównie od dobrych, nowych pomysłów, a to z kolei zależy od doznawania stanów iluminacji, które mogą się pojawić jedynie wtedy, gdy czujemy się wyśmienicie.

Od pewnego czasu wyjeżdżałem więc na konferencje po to, aby wyrwać się na dwa, trzy dni z domu. W głębi ducha wiedziałem, że wyjazd taki miał na celu poznanie kogoś, nawiązanie nowej znajomości.

Przerwałem rozmyślania nad swoim życiem, wysiadłem z samochodu, wyjąłem z bagażnika torbę podróżną i wszedłem do kilkupiętrowego, okazałego budynku hotelu. Recepcjonistki przyjmowały podekscytowanych gości. Przybyło właśnie teraz kilka osób, które kontynuowały ożywioną rozmowę. Była wśród nich intrygująca kobieta. Przyjechała tu zapewne na tę samą konferencję, na co wskazywał jej ubiór i wiek. Miała zapewne około czterdziestu pięciu lat. Jej szczupła sylwetka, elegancka sukienka, czarne sięgające ramion włosy, inteligentny wyraz twarzy i zmysłowe gesty wzbudziły moje zainteresowanie.

Wpatrywałem się w stojącą przy blacie recepcji kobietę, tak intensywnie, że nieznajoma dostrzegła to. Zauważyłem jej przyjazny uśmiech. Ośmieliło to mnie tak bardzo, że nie bacząc, iż to pierwsze chwile w nowym mieście, odezwałem się do intrygującej nieznajomej:
– Domyślam się, że przyjechała pani także na konferencję onkologów.
– Zgadza się, jechałam z Gdańska cztery godziny, trochę mnie to zmęczyło.
– A wybiera się pani na wieczorną imprezę zapoznawczą? Namawiam, jedźmy tam razem!

Wiedziałem, że szarżuję, ale nie pomyliłem się. Nieznajoma, pociągająca mnie kobieta zapewne także przyjechała tu, aby kogoś poznać, gdyż zgodziła się bez wahania.  Oparła:
– OK, to już za dwie godziny, proponuję, jedźmy tam taksówką, mam ochotę na drinka.
– Cieszę się, że wybieramy się tam razem, o dwudziestej będę czekał u wyjścia z hotelu.

Magia wieczoru rozpoczęła się już w taksówce. Jechaliśmy dość długo przez zatłoczone, jasno oświetlone ulice tego ogromnego, milionowego miasta. Szarżowałem dalej. Wybrałem nietypowy sposób zachowywania się, a mianowicie nie mówiłem nic, natomiast pozwoliłem sobie na bardzo intymne gesty. Wpierw położyłem dłoń na udzie czarnowłosej czterdziestolatki. Dotychczasowe przejawy akceptacji mojej osoby skłoniły mnie, aby już po chwili wykonać następny, bezczelny ruch. Włożyłem rękę pod sukienkę i już za moment moja dłoń powędrowała w kierunku jej krocza. Gdy popchnąłem jej udo, szacowna onkolog posłusznie rozchyliła nogi. Odkryłem, że tajemnicza, urocza kobieta jest bez majtek. Próbowałem dojrzeć wyraz jej twarzy, lecz było to niemożliwe, gdyż na tylnych siedzeniach taksówki było ciemno. Tylko czasami, mijając przydrożne światła, dostrzegałem na jej twarzy, jak mi się wydawało, werwę i rozbawienie. Gdy wkrótce wsunąłem nieznanej mi kobiecie palce głęboko do pochwy, nadal panowało milczenie. Nieco zażenowany, zapytałem:
– Jak masz na imię?
W odpowiedzi usłyszałem:
– Cicho bądź. Nic nie mów.

Po tej odzywce zorientowałem się, że mam do czynienia z osobą wysoce niekonwencjonalną, żądną jakiejś, bliżej niesprecyzowanej jeszcze przygody. Widziałem już, że mogę pozwolić sobie na wiele. Mijały minuta za minutą. Coraz śmielej drażniłem wnętrze pochwy nieodgadnionej jeszcze dla mnie damy. Sympatyczna niewiasta była coraz bardziej roznamiętniona, o czym świadczyła jednak jedynie wilgoć jej cipki. Panowało uzgodnione milczenie, co bardzo mnie ekscytowało. Nie wiedziałem, czy kierowca taksówki dostrzega nasze działania, lecz nikomu z nas to nie przeszkadzało.

Gdy dojechaliśmy pod lokal, w którym miał się odbyć powitalny raut konferencyjny, poznana dama odezwała się jednak. Stwierdziła:
– Mam na imię Natalia. Tam w środku nie będę się tobą zajmowała. Chcę porozmawiać ze znajomymi i zapoznać się z przybyłymi tu dzisiaj chłopami. Do zobaczenia.


Wysłuchałem trzech przemówień powitalnych, po czym zacząłem krążyć pośród zaproszonych uczestników konferencji. Wdałem się nawet w dyskusję ze znajomym na temat zgłoszonego przez niego referatu. Streszczenie wydrukowane w tomie zjazdowym dotyczyło nabywania odporności. Autor stwierdzał, że zdrowie zależy od interpretacji przeszłych wydarzeń. Wprawiłem go w zdumienie, gdy stwierdziłem, że interpretacja ta zależy od tego, czy osoby, z którymi to omawiamy, są sprzężone kwantowo.

Mimo prowadzonych pogawędek nie mogłem się jednak oprzeć bezustannemu poszukiwaniu wzrokiem Natalii. Dopiero co poznana przeze mnie kobieta miała tu powodzenie. Gdy spostrzegłem, że wychodzi z moim kolegą po fachu, na zewnątrz do ogrodu okalającego budynek restauracji miałem wrażenie, że ktoś wbija mi igły w okolicę serca. Była to po prostu zazdrość. Wokół budynku wykwintnej restauracji rosły bujne chaszcze. Gdy dziewczyna zniknęła mi wśród nich z oczu, pomyślałem sobie – ona jest w stanie oddać się temu facetowi, z którym tak intensywnie rozmawiałem.

Nie będę wam opisywał dokładnie dalszego przebiegu przyjęcia recepcyjnego, gdyż jest mi trochę wstyd z powodu ataku emocji, jakie mną targały. Niezbyt to jednak istotne w świetle dalszego ciągu mojej znajomości z Natalią.

Dość powiedzieć, że gdy znalazłem się na powrót w holu hotelowym, znów zobaczyłem moją znajomą, która wróciła wraz z liczną grupą uczestników konferencji. Była rozbawiona, roześmiana, z błyskiem w oczach. Gdy dojrzała mnie spoważniała jednak podeszła do mnie i zapytała:
– Chcesz być ze mną dzisiaj w nocy?
Odparłem szczerze:
– Byłbym szczęśliwy!
– Zapraszam więc do mnie, do pokoju „204” za pół godziny.


W pokoju Natalii odnalazł się ponownie ów niecodzienny nastrój. Zamiast rozmowy nastała znów przedziwna cisza. Położyłem się koło nieznajomej kobiety na szerokim łożu, jakie w hotelach określa się jako „małżeńskie”. Patrzeliśmy sobie w oczy, żadnych słów, tylko oddechy, głębokie oddechy. Początkowo nie dotykaliśmy się, ale takie trwanie jest zmysłowe, rozpala ogień. W miarę jak cisza trwała, nasze oddechy stawały się głębsze, pożądanie narastało. Oddychałem jej oddechami, a ona moimi. Poczułem jej wargi na moich ustach, jej języczek szukający mojego języka. Gdy żądza sięga zenitu pocałunek w usta, dotknięcie językiem jest czymś takim jak pełne zespolenie. Rozpoczęliśmy powolny, długi i mokry, bardzo mokry seans. Całowaliśmy się powoli, namiętnie i pieprzyliśmy, jakby to był pierwszy i ostatni raz. Było naprawdę gorąco, z ikrą. Uświadamiałem sobie przy tym, że dopiero co poznana kobieta, pieprząc się ze mną, zdradza męża, a ja zdradzam swoją żonę.

Natalia była osobą wyjątkową pod wieloma względami. Mimo swoich czterdziestu pięciu lat miała umysł młodej dziewczyny, jakkolwiek skupionej na kilku określonych sprawach. Dość szybko zacząłem określać ją w swoim umyśle jako moją sympatię, a także bogdankę, a nawet dulcyneę. Poza tym, w trakcie kochania się z Natalią dostrzegłem pewną szczególność jej ciała.

Dziewczyna miała wyjątkowo rozciągliwą cipkę. Wejście do pochwy było szerokie. Potwierdziło się to, co już zauważyłem w trakcie wieczornej jazdy taksówką. Natalia uwielbiała, aby wkładać jej do pochwy nie dwa, a cztery palce i potem poruszać nimi długo i zawzięcie. Uwielbiała delektować się w milczeniu odbieranymi wtedy bodźcami. Mijały kwadranse, a moja bogdanka mówiła „chcę jeszcze”. Była wpierw mokra, lecz później sok z pochwy spływał spomiędzy rozchylonych warg na krocze i posłanie. Wydawało mi się nawet, że ona oczekuje, abym wsunął w jej wnętrze całą dłoń. Pomyślałem – może kiedyś zrobię jej właśnie to. Myśl ta rozogniła mnie jeszcze bardziej.

Kobiecy płyn pachniał jak orchidee. Gdy moja kochanka dostrzegła, że jestem pod przemożnym jej wpływem, powiedziała coś dziwnego:
– Liż mnie. Zależy mi, abyś miał mój sok w ustach. Chcę, abyś go połknął.

Spodobało mi się to, co usłyszałem. Uklęknąłem na posłaniu, a potem położyłem się wzdłuż ciała nęcącej kobiety i wetknąłem głowę pomiędzy jej uda. Nie tylko mnie było przyjemnie, gdyż kochanka oddychała głęboko i kwiliła. W końcu odezwała się tajemniczo:
– Sądzę, że coś się wydarzy.

Natalia była seksualną narkomanką, jakkolwiek w pozytywnym tego sensie. Korzystne następstwa jej erotycznej manii polegały na tym, że po długich okresach milczenia, niezbędnego, aby odbierać zmysłowe bodźce, Natalia potrafiła przerzucić się na „mokre, dziwne, brudne gadanie”. Jej „dirty talking” miało sens i cel. Dziewczyna chyba zawsze się bowiem starała, aby uwalniać z jakiejś więzów. Jak się wkrótce przekonałem, jej ulubionymi tematami intymnych dywagacji była tak zwana wierność i zdrada, oraz bezczelne prowokacje zmierzające do pozyskiwania większej swobody.

Nasze nocne przekomarzania się Natalia rozpoczęła od prościutkiego pytania:
– Zdradzasz żonę? – zapytała.
– Niestety tak! – odparłem.
– Dlaczego dodałeś „niestety”. Wystarczyło, gdybyś się przyznał i tyle! – zareagowała Natalia.
– Też nie jesteś na luzie, skoro mówisz o przyznawaniu się. Też masz wyrzuty sumienia – odparłem.
– Zgoda, nigdy dosyć pracy nad zniewolonym duchem. Dlaczego zdradzasz?
– Powodów jest wiele. Kocham swoją żonę, ale nie wyobrażam sobie, abym mógł przeżyć całe życie, nie sięgając po skarby, jakimi są inne, powabne, urokliwe kobiety – odparłem.
– W ten sposób się nie wytłumaczysz… robisz krzywdę twojej żonie. Chyba że uzyskałaś zgodę na pieprzenie się z innymi – stwierdziła Natalia.
– A ty uzyskałaś? – zapytałem.
– Co miesiąc muszę renegocjować albo kłamać. Jest to trudne – odpowiedziała mi Natalia.
– Jak to tłumaczysz, gdy zaczynasz na nowo? – dopytałem.
– Mówię szczerze, że nie mogłam obejść się bez nowej dawki adrenaliny i oksytocyny, że musiałam znowu dać komuś dupy, gdyż inaczej życie przeciekałoby mi przez palce.
– Wynika z tego, co mówisz, że przyznajesz się dopiero po fakcie – stwierdziłem.
– Nie wypuściłby mnie, na przykład na konferencje. Wolę awanturę później.
– Zdradzasz tylko na wyjeździe?
– Nie tylko, jak mnie najdzie, to jestem w stanie zrobić to na przykład na zapleczu sklepu lub w toalecie restauracji. W głębi duszy wiem, że jestem dziwką, jakkolwiek mam swoją definicję ladacznicy – wyjaśniła moja bogdanka.
– Lekarz, doktor medycyny, onkolog, ladacznica, czyli dziwka – odezwałem się prowokacyjnie.
– Pewien przelotny kochanek poprosił, abym określiła się pięcioma słowami. Powiedziałam: zorganizowana, utalentowana, przyjazna, inteligentna, wyuzdana.
– Jakie masz talenty? – zapytałem.
– Jestem świetnym chirurgiem, umiem przewidywać przyszłość, zarabiać pieniądze i namiętnie się pieprzyć. 
– Masz przyjaciółkę?
– Zapewne interesuje cię, czy lubię także kobiety – roześmiała się Natalia.
– Chcę wiedzieć o tobie wszystko, co mnie podnieca! – zareagowałem wymijająco.
– Nie wystarczy ci bzykanie się ze mną? – zapytała dziewczyna.
– Tak to mam, że im bardziej wnikam w umysł kobiety, tym więcej dostaję, gdy wsuwam w nią kutasa. Staram się więc, aby jednocześnie rozognić błony śluzowe i wzbudzić drganie strun jej duszy – odpowiedziałem wyczerpująco.
– Dobrze, dostarczę więc potrzebnych ci danych.
– Mam dwie przyjaciółki w moim wieku. Czasami pieścimy się, ale ciągnie je bardziej do mężczyzn tak jak mnie. Hm… owszem cenią sobie seanse w trójkę albo w dwie pary.

– A jaki trójkąt zorganizowałaś? Dwóch facetów i ty? – znów zawładnęła mną zazdrość.
– Oj, mówię przecież o dziewczynach. Czasami umawiam się z Olą na wieczór z jej partnerem. On ma na imię Darek. Zależy jej na tym. Odnosi zrozumiałe korzyści, bo ofiaruje moje ciało, moją osobę swojemu facetowi, niemal w podarku. Nie mam jednak jej tego za złe, gdyż w końcu ja też z tego korzystam. Lubię się pieprzyć w szerszym gronie. Przecież to bardzo podnieca, a podniecenie wzmacnia zdrowie, odporność i umysł – z uśmiechem wyjaśniła Natalia.
– A jak ma na imię druga twoja przyjaciółka?
– To Cindy, z pochodzenia Amerykanka, ściślej naturalizowana Amerykanka. Mówi po polsku z silnym, trochę śmiesznym akcentem. Jest bardzo zabawna i też wyuzdana.
– Z nią też zorganizowałaś już seans w trójkącie? – dopytywałem z palącej mnie ciekawości.
– To ona organizuje, a nie ja. Odpowiadając ci na pytania, uświadamiam sobie lepiej pewne zależności. Widzę dzisiaj, że powinnam się im odwdzięczyć i sama też coś zaproponować – w zamyśleniu odparła moja dzisiejsza kochanka.
– Cindy też ma partnera, który lubi trójkąty?
– Ma ich co najmniej dwóch, ale poznałam jak dotąd tylko Jeremiego, który jest Szkotem – skrupulatnie objaśniła sytuację Natalia.
– I który z tych mężczyzn bardziej ci odpowiada, Darek czy Jeremy?
– Zdecydowanie Jeremy. Czuję się z nim na pełnym luzie. Gdybym potrafiła się cofnąć w czasie, to zostawiłabym Mariusza i odbiłabym Cindy tego jej Jeremiego – wyznała szczerze Natalia.
– Po co się tak trudzić i tak możesz ich mieć na skinienie palca – odezwałem się prowokacyjnie.
– Tak to prawda, masz rację – odparła Natalia.
– Przedstawisz mnie tym dziewczynom? – zapytałem.
– Jeśli zdołasz przyjechać do Gdańska.
– Zauważ, iż powiedziałaś przed chwilą, że wypadałoby ci się odwdzięczyć i zaproponować jakiś trójkąt.
– Bystry jesteś – ze śmiechem odpowiedziała Natalia.
– Ośmielasz mnie coraz bardziej, zapytam więc szczerze o to, co dręczy mnie od trzech godzin.
– Prosto z mostu, nie bój się – zachęciła mnie Natalia.
– Wymknęłaś się dzisiaj w trakcie bankietu do ogródka okalającego tę restaurację. Weszłaś z rosłym facetem w te chaszcze. Czy od chciał coś od ciebie?
– Każdy mężczyzna chce coś ode mnie! Nie martw się! - odparła Natalia.
– Dałaś mu to, co chciał?
– Tak, nadstawiłam się mu na stojąco. Wszedł we mnie od tyłu. Cieszę się, że w trakcie tej konferencji zaliczę dwóch facetów. Ciebie i jego. Preferuję jednak ciebie – odpowiedziała szczerze Natalia.

Za bodło mnie w okolicy serca. Poczułem nieznośne przejawy zazdrości. Trzymałem się jednak dzielnie. Chciałem jednak natychmiast sprawdzić, czy wzmianka o preferowaniu mnie jest uzasadniona. Zachowałem się więc nachalnie, gdyż powiedziałem:
– Chcę znowu Ciebie!
– Ja też… nie nasyciłam się tobą, a ja mam ogromny apetyt. Chcesz, zrobię ci loda?

Zamiast odpowiedzieć, wstałem z łóżka, stanąłem u brzegu na wprost dziewczyny, które zwinnymi ruchami zmieniła pozycję, siadając na krawędzi i po chwili już bez słowa wzięła mi fiuta do ust. Szybko przekonałem się, że jest mistrzynią. Przenikliwe było to, co robiła mi językiem. W odróżnieniu od wielu oglądniętych scen filmowych nie trwało to jednak zbyt długo, gdyż przejmujące doznanie sprawiło, iż wystrzeliłem. Znaczny ładunek spermy znalazł się w ustach Natalii. Kochanka skomentowała to znów w sposób zagadkowy, powiedziała bowiem:
– Połknęłam wszystko, tak jak chciałam. Będę więc mogła sprawdzić, czy twoja teoria, o której mówiłeś do twojego kolegi po fachu, jest prawdziwa – stwierdziła Natalia.
– Powtórzył ci moje gadanie o osobach sprzężonych kwantowo? – zapytałem.
– To, co mówił padło na podatny grunt, gdyż mam podobne przemyślenia na ten temat. Nie da się przecież zaprzeczyć, że bliźniaki homozygotyczną są silnie powiązane ze sobą psychicznie. Kochankowie, którzy się często pieprzą ze sobą, też wytwarzają pomiędzy sobą sprzężenie kwantowe, jakkolwiek słabsze niż matka z córką.
– Ale co ma do tego zwyczaj połykania spermy przez partnerkę? – zapytałem prowokacyjnie.
– Pewne aspekty tego pradawnego zwyczaju są oczywiste. Kobieta daje znać w ten sposób, że akceptuje faceta, a mężczyzna otrzymuje sygnał, że może w pewnym sensie na nią liczyć. Nikt nie zastanawiał się jednak, jak dotąd jakie znaczenie ma ta połknięta sperma – zauważyła Natalia.
– Masz to przemyślane? - zapytałem
– Zaświtało mi w trakcie tej konferencji – odparła Natalia.
– Domyślam się, do czego zmierzasz. Sprawdziłem dane o tobie w Internecie. Publikowałaś nie raz prace o polinukleotydach – dodałem.
– Inni będą to odrzucać. Ty jednak może przyznasz mi rację, że nie pocięte jeszcze w żołądku DNA, wchłania się już w ustach i przełyku, a potem działa na mózg – powiedziała Natalia.
– Przez co zwiększa odporność – dodałem.
– Wzmaga przede wszystkim miłość – uzupełniła Natalia.
– Wspomniałaś, że intuicyjnie jakość to sprawdzasz. Jestem twoim królikiem doświadczalnym?
– Zgadza się, jesteś królikiem.
– Wspomniałaś, że masz córkę – zmieniłem temat.
– Urodziłam córkę, gdy miałam dwadzieścia dwa lata. Agnieszka jest już dorosła, więcej jest doświadczoną, pewną siebie kobietą. Trochę przesadza. Myśli, że mając dwadzieścia cztery, lata pozjadała już wszystkie rozumy.
– Jest podobna do ciebie?
– Popatrz… mam w telefonie jej zdjęcia…

Natalia podała mi telefon i objaśniła, jak przeglądać galerię. Skrupulatnie oglądnąłem kilkanaście zdjęć jej córki w różnych ujęciach i pozach. Byłem pod wrażeniem. Agnieszka była piękną dziewczyną. Zapytałem:
– Miałaś wpływ na jej charakter?
– Ogromny! Starałam się ukształtować na swoją modłę! Nie wiem, czy nie przesadziłam – odparła Natalia.
– Nie broniła się? – zapytałem.
– Nie, gdyż do co jej wpierałam, odpowiada jej!
– To brzmi frapująco, gdyż jeśli Aga jest podobna do ciebie, to jest kobietą wyzwoloną.
– O to mi chodziło. Chciałam, aby żyła na luzie, tak jak ja – odparła Natalia.
– Urzekłaś mnie nie tylko w łóżku, ale także gadaniem i stylem życia. Jesteś silna, gdyż wszystko uzasadniasz filozoficznie, lecz czy Aga także ma tak silny psychologiczny system immunologiczny – zapytałem.
– Ona nie da się skrzywdzić żadnemu mężczyźnie. Natomiast jeśli go polubi to daje mu dużo, gdyż przecież wie, że wtedy też dużo dostanie. Jeśli chcesz, to poznam cię z nią. Może zechce się z tobą przespać – stwierdziła Natalia.

Po słowach tych zbaraniałem. Przed oczyma miałem oglądnięte przed chwilą zdjęcia młodej dziewczyny, zwłaszcza te w kostiumie kąpielowym. Natychmiast wyobraziłem sobie zmysłowy seans z tą młodziutką kobietą.
– Sądzisz, że wystarczy mnie poznać z twoją córką, abym zdołał ją uwieść – zapytałem nieśmiało.
– Słowo uwieść nie pasuje tu. Ja mam z nią specjalną umowę – odparła moja dzisiejsza kochanka.
– Czego dotyczy ta umowa?
– To zaczęło się już dość dawno. Te przeszłe wydarzenia zostały nawet opisane w opowiadaniu, dostępnym w Internecie. Odszukaj tekst: „Natalia i jej córka - tajemne porozumienie” i przeczytaj – zagadkowo odezwała się Natalia.
– Na pewno przeczytam, ale opowiedz teraz w skrócie – poprosiłem.
– No cóż. Wszystko wzięło się od zwariowanej prośby, abym przespała się z jej młodziutkim partnerem, chłopakiem, który miał wtedy dwadzieścia dwa lata. Spełniłam ich bezczelną prośbę, jakkolwiek nie żałuję, bo ów Jarek jest atrakcyjnym mężczyzną. Musiałam jednak wpierw uzyskać zgodę od mojego aktualnego męża, gdyż staram się nie okłamywać go w sprawach zasadniczych. Wyobraź sobie, że zgoda mojego męża była uzależniona od tego, czy Agnieszka, moja córka z pierwszego małżeństw będzie się z nim pieprzyć. Tak się więc stało, Rachunki zostały chwilowo wyrównane, lecz Agnieszka po pewnym czasie wpadła na kolejny zwariowany pomysł. Zaproponowała rodzaj waluty, działającej według zasady wet za wet. Powiedziała, że jeśli się oddam pewnemu koledze jej partnera, ich przyjacielowi, oczywiście przystojnemu młodzieńcowi, to będę miała w zapasie rodzaj żetonu. Innymi słowy, będę mogła ją poprosić o to samo, to znaczy o to, aby przespała się z kimś wyznaczonym przeze mnie. Oczywiście jest uzgodnione, że kandydat do takiego spotkania, musi być zaakceptowany przez nią na podstawie zdjęć i rozmowy telefonicznej, a nawet więcej… ona ma prawo odstąpić nawet w trakcie spotkania – wyczerpujące wyjaśnienie złożyła mi Natalia.
– No i jak? Pieprzyłaś się z tym kolejnym młodzieńcem? – zapytałem.
– No właśnie. Zadanie wykonałam. Mam więc jeden żeton. Mogę cię polecić mojej córce. Będziesz miał duże szanse.
– A jak było ci z tym młodzieńcem?
– W porządku. Ma na imię Karol. Odbyło się to zgodnie z przewidywaniami, jakkolwiek, jak na mój gust, był co prawda uprzejmy, ale jednak zbyt brutalny – odpowiedziała Natalia.
– Cóż pozytywnego masz więc z tej umowy? Chcesz ją zerwać – zapytałem.
– Na razie widzę same pozytywy. Nikt mnie do niczego nie jest w stanie zmusić. Natomiast sama świadomość, że w każdej chwili mogę zostać poproszona o spłacenie żetonu, bardzo mnie podnieca. Uwielbiam stan takiego napięcia psychicznego. Jeśli tylko przypomnę sobie o tym, to odczuwam przyjemne mrowienie w podbrzuszu i głowie – odpowiedziała Natalia.
– Opowiedz trochę więcej o tym spotkaniu z Karolem. Jak to było? – zapytałem.
– Było inaczej niż z tobą. Z tobą jest tak, jak lubię… spokojnie, mokro, zmysłowo, wyuzdanie. Natomiast ten Karol mnie rżnął jak najęty. Owszem była gra wstępna. Długo mnie lizał i pieścił mi sutki, ale chyba naoglądał się jakichś filmów i gdy był we mnie, to przyduszał mnie, obejmując dłonią szyję. Wpychał mi swojego kutasa do ust tak żywiołowo, że myślałam, że się uduszę. Rozumiem też, że klapsy są rodzajem pieszczony, ale on uderzał zbyt mocno. Owszem delikatne uderzenia dłonią w cipkę podniecały mnie, tego nie przeczę, ale odnosiłam wrażenie, że jestem zdobyczą na jakiejś łące po siermiężnej bitwie. Pilnował, abym połknęła spermę. No to akurat mi nie przeszkadzało, gdyż miał walory muskularnego, pewnego siebie samca.

Za oknami zaczęło już świtać. Nie zdziwiłem się więc, gdyż usłyszałem.
– Za niedługo musimy pójść spać. Zrób mi jednak przed snem jeszcze raz to samo.

Domyśliłem się, że mojej kochance chodzi o tak zwany „close up” z jej łechtaczką i to w pozycji zbliżonej do tak zwanego 69. Ułożyłem się więc wzdłuż jej ciała z głową blisko jej bioder. Moje pożądanie wyostrzył widok jej płaskiego brzucha, skóry jak u mulatki, podniecających załamań, a nawet zmarszczek wokół cipki i pięknie układających się czarnych włosów łonowych. Wetknąłem ponownie głowę pomiędzy jej rozchylone nogi. Było miło, że jej udo odczuwałem na swojej szyi. Patrzałem na jej cipkę z bliska. Zacząłem ponownie wolniutko i delikatnie masować łechtaczkę i obserwować jak jej płatki wilgotnieją. Natalia, kontynuując jakiś swój zamiar, powiedziała:
– Przyjemność przechodzi mi powoli z cipki do mózgu, mam już to mrowienie w podbrzuszu i sercu. Usłyszałem też niezwykły postulat:
– Zrób lub powiedz coś takiego, abym długotrwale, gdy tylko sobie to przypomnę, nachodziło mnie podekscytowanie. Jeśli ci się uda, przyjadę kiedyś do ciebie.

Drażnienie łechtaczki uzupełniłem dwoma, potem trzema, potem czterema palcami delikatnie wsuniętymi do pochwy. Ponownie odszukałem wrażliwą część przedniej ściany pochwy. Gdy Natalia zaczęła oddychać głęboko, powiedziałem:
– Pozwól zrobić mi zdjęcie twojej twarzy i cipki z bliska. Bądź ze mną zawsze, przyłącz mnie do twojej duszy. Będę cię codziennie rozbudzać.
– Zachłanny jesteś. Koniec gadania, rżnij mnie teraz już z całej siły.

Zastosowałem się do polecenia natychmiast. Gdy wchodziłem w ciało Natalii, patrzałem jej w oczy i całowałem w usta. Moje ruchy były tak gwałtowne, że rozlegały się głośne klaśnięcia po zbliżeniach naszych bioder i brzuchów, a oddechy stały się chrapliwe. Odczuwałem cudowną bliskość. W końcu gałki oczne kochanki powędrowały ku górze, a jej ciałem wstrząsnęły drgania. W chwilę potem jej ciało znieruchomiało. Na jej twarzy pojawił się zagadkowy uśmiech. Usłyszałem jednak:
– Musimy już teraz zasnąć. Rano, przed wyjazdem możesz mi zrobić jeszcze raz to samo.


Wróciłem z konferencji. Wspomnienia z wyjazdu były tak intensywne i ekscytujące, że nie mogłem skupić się na pracy. Po trzech dniach doszedłem do siebie i zacząłem rozmyślać o córce Natalii. Odnalazłem w Internecie tekst „Natalia i jej córka - tajemne porozumienie” i przeczytaj go trzykrotnie. W końcu zdobyłem się na odwagę i wystukałem numer dziewczyny:
– Słucham, kto mówi – odezwała się rozmówczyni.
– Przy telefonie Bron. Dzwonię z polecenia pani mamy, Natalii.
– Ojej… wiem, kto dzwoni. Moja mamy wszystko mi powiedziała. Cieszę się, że pan dzwoni.
– Nie jest to kłopot? – zapytałem.
– Wcale nie, czekałam na pana telefon. Zastanawiałam się, kiedy się pan odezwie. Proponuję, aby przejść na ty. Mam na imię Agnieszka, w skrócie Aga.
– Ton pani głosu świadczy o tym, że… nie jesteś nastawiona do mnie wrogo.

– A dlaczegóż to miałabym się obrażać. Jestem osobą poważną… hm… po części niepoważną… kiedy chcesz się ze mną spotkać? Chce cię zobaczyć! – stwierdziła dziewczyna.
– Także chciałbym sprawdzić, jak zareagujesz na mój widok. Twoja mama ostrzegła mnie, iż będzie to test – odparłem.
– To prawda, nie przeczę, jestem dość wybredna, ale masz przyjemny tembr głosu. Podobno dużo piszesz.
– Ważniejsze, abym moje dotknięcie przypadły ci do gustu – odparłem
– Co proponujesz konkretnie? – zapytała dziewczyna.
– Mieszkasz daleko. Spotkajmy się w połowie drogi. Jadąc autostradą na południe, po dwustu kilometrach napotkasz zajazd o nazwie „Na wzgórzu Wandy”. Będziemy mieć dwie – trzy godziny.
– Dla mojej mamy miałeś więcej, no, ale na początek może wystarczy. Mam czas w piątek po południu. Mówisz dwieście kilometrów. Mogłabym być więc o siedemnastej. Wszystkie dane określ w smsie.



[ Relacja Agnieszki ]

Pędziłam na spotkanie z kochankiem mamy. Ubrałam się w swoją ulubioną żółto-pomarańczową sukienkę w kwiaty i założyłam beżowe pończochy samonośne, w których lubię paradować na rozbieranej randce.

Nie wiem, czy Bron jest już stałym partnerem mojej mamy, ale to nie ważne, gdyż umowa mnie zobowiązuje. Dawniej, gdy mama wyjeżdżała na konferencję, to nic mnie to nie obchodziło, a teraz zachodzą poważne następstwa. Nie żałuję jednak. Może dowiem się też co nowego w onkologii lub ogólniej na świecie. Ciekawe czy będzie to strawny facet. Jak zdecyduję, aby mu się oddać, to będę miała znowu nowy żeton. Tak przewiduje umowa. Więcej, chyba bez trudu mogę ją rozszerzyć i zobowiązać faceta, że musi się przespać z dziewczyną, która mu wskażę. To niewielki jednak zysk, bo dziewczyny takich chętnych mają na pęczki. Coś innego jednak żeton u mamy. Z nią chciałby się bzykać ponownie zarówno Jarek, jak i jego przyjaciel Karol. Zapewne zresztą każdy mężczyzna. Nie wiem, co ona ma w sobie takiego, że faceci po spotkaniu z nią dostają jakiegoś kota.

Pomału nauczę się tego od niej. Chcę być też taka. Jestem zresztą wdzięczna, że dzięki niej pojęłam, że ci faceci, którym daję dupy, wzmacniają moją odporność immunologiczna i psychiczną. Mam coraz bardziej zborny i skuteczny charakter. Jestem już jak brzytwa, z czego jestem dumna.

Rozmyślając tak nad rozwojem mojej duszy, czas nie dłużył mi się. Wkrótce dostrzegłam, że mijam ów motel „Na wzgórzu Wandy”. Musiałam ostro hamować i cofnąć samochód do wjazdu na dziedziniec hoteliku.

Odnalazłam w owym skromnym zajeździe pokój z numerem 104. Weszłam bez pukania. Bron leżał na łóżku, patrząc w sufit. Pomyślałam sobie – facet czeka na skonsumowanie tego, co mu obiecano. Każdą moją koleżankę odtrącałoby to, ale nie mnie. Uwielbiam wyzwania, fascynują mnie przygody. Lubię patrzeć, jak chłopak ślini się, gdy widzi mnie nagą i zerkać jak kutas mu pęcznieje.

Gdy weszłam do pokoju, facet zerwał się na równe nogi, podszedł, objął mnie ramionami, pociągnął ko sobie i się przytulił. Spodobało mi się ten gest. Pocałowałam go namiętnie w usta. Jego dłoń z pleców powędrował niżej, aż do pośladków.
– Pozwolisz robić zdjęcia? – zapytał.

Domyśliłam się, że chodzi mu o uwiecznianie całego przebiegu spotkania. Ułatwiłam mu starania. Odparłam:
– Zgadzam się, rób ze mną, co chcesz.

Bez dalszych słów zaczęłam się rozbierać… powoli... systematycznie… patrząc na jego reakcje. Dostrzegłam w jego oczach przejawy podziwu. Gdy w końcu powolutku zsuwałam majtki, tak iż facet zobaczył trójkąt moich ciemnych włosów łonowych, ucieszyłam się z wyrazu twarzy świadczącym o pełnej aprobacie.

Jego zachowanie coś mi przypominało. W każdym razie Bron robił mi zdjęcia jedno za drugim… gdy stałam bokiem… tyłem, a gdy byłam już twarzą do niego, poprosił, abym stanęła w rozkroku. Pozwoliłam mu, aby w tej pozycji na stojąco dotknął mojej cipki. Nie protestowałam, gdy wsunął mi tam palce. Ta seria zdjęć i jego gest podsunęła mi scenariusz dalszego zachowania. Zdecydowanym głosem stwierdzałam:
– Rozumie cię, chyba wiem, co chciałbyś zobaczyć. Pokaże ci, jak się masturbuję.

Położyłam się, na stojącej naprzeciwko łóżka kanapie, rozchyliłam szeroko uda, przybierając uwodzicielski wyraz twarzy, zaczęłam wkładać palce pomiędzy wargi, odchylać je, drażnić łechtaczkę i wsuwać je do pochwy. Starałam się wyglądać lubieżnie. Chyba mi się to udawało, gdyż widziałam zachwyt w oczach Brona. Po kilkunastu minutach eksponowania mojego ciała odezwałam się przekornie:
– Mogłabym na tym poprzestać i wrócić już do samochodu, lecz powiem ci szczerze, że chcę jednak, abyś mnie teraz zerżnął.

Oddawałam się kochankowi mojej mamy, który stawał się teraz także moim mężczyzną, w sposób bezwstydny i rozwiązły. Tak sądzę po komplementach, jakie otrzymywałam, w rodzaju: gorąca, uwodzicielska, zabójcza, napalona. Przyznam zresztą, iż wiedziałam, że mam te moje wypieki na twarzy i wrzeszczę odruchowo moje ulubione, angielskie słowa na taką okazję w rodzaju: Gosh, fuck, my God, harder, które nauczył mnie mój chłopak Jarek. Po chwili szczerze dodałam do tego „I am coming”… dochodzę, zaraz będę to miała.

W trakcie orgazmu mam zawsze nieudawane drżenia mięśni nóg i rąk, głośno piszczę, w taki sposób, jaki uwielbiają mężczyźni. Gdy drganie wreszcie ustały i wracał mi spokój ducha, przypomniałam sobie prośbę mamy. Nie wiem, o co jej chodziło, lecz powiedziała: „Chcę, abyś miała fiuta Brona w twoich ustach. Zrób mu loda i połknij jego spermę”.

Mój nowy kochanek chyba zauważył, że zabrałam się ponownie za niego po kilku minutach rozmyślań. Był bardzo zadowolony z tego, co mu robię. Nie dziwię się, gdyż potrafię, robiąc loda, patrzeć głęboko w oczy, odnajdować najczulsze miejsca, pytać o nie i komentować obopólną przyjemność.

Byłam dumna z siebie, bo gdy mój nowy kochanek wyrzucał już obfity ładunek spermy wprost do moich ust, to na jego twarzy malowała się niekłamana rozkosz i uwielbienie. Lubię, gdy smak spermy przypomina kasztany.

Bron już po wszystkim zapytał:
– Czy twoja mama powiedziała ci, że jestem jej królikiem doświadczalnym?

Zdumiało mnie to, gdyż rzeczywiście tak mówiła. Zapytałam więc szczerze.
– O jaki eksperyment chodzi? – i dodałam – wynikałoby z tego, iż ja też jestem królikiem.
Usłyszałam zadziwiającą odpowiedź b
– Tak czy inaczej jesteś królikiem, ale to uzasadnione prace badawcze – zażartował Bron.
Odparłam:
– Nie żartuj sobie ze mnie. Powiedz, o co chodzi mojej mamie, która przecież mnie kocha.
Padła wyczerpująca odpowiedź.
– Ona tworzy sieć ludzi obojga płci, należących i nienależących do rodziny, ale silnie powiązanych, po części poprzez sprzężenia kwantowe. Można jednak ująć to prościej, gdyż osoby te mają w swoich smartfonach numery telefonów. Na część z tych osób można rzeczywiście liczyć. Jest jednak jeszcze jedna sprawa. Sperma i płyn z pochwy ułatwiają cofanie się w czasie wstecz. To się może pojawiać potem w snach. Skoro zachodzi dostęp do pamięci całej grupy łatwiej też przebłyski iluminacji – zawile tłumaczył Bron.
– Dziękuję ci za wstępne wyjaśnienie. Wypytam też mamę. Przecież ona jest zobowiązana, wszystko mi wyjaśnić.

 

Czas się kończył, zeszliśmy na parking przed motelem. Była to podniosła chwila, gdy obydwoje usiedliśmy już za kierownicami zaparkowanych obok samochodów. Na odjezdnym, przy zapalonych silnikach, padły pocieszające słowa:  
– Agnieszka! Gdy wypytasz Natalię, zadzwoń do mnie, aby opowiedzieć, co ci mama nagadała.
– Zadzwonię, może nawet także z innego powodu. Polubiłam cię. 

Odjeżdżając, uruchomiliśmy na moment klaksony. 

 

Ten tekst odnotował 25,440 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 7.53/10 (23 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Komentarze (8)

+1
0
Jak ktoś lubi styl Autora to opowiadanie sympatyczne. Dla mnie zawsze bardzo sztywny sposób pisania, mimo że w pierwszej osobie to w trzeciej osobie... " była kobieta przy recepcji..." itd. Może niektórzy w taki sztywny sposób myślą? Kto to wie...
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@ kuba
Dziękuję za przyjazny komentarz. Zaręczam Cię, że tak jak piszę, to mówię też do przyjaciół i znajomych.

Co do Twojego zastrzeżenia: "mimo że w pierwszej osobie to w trzeciej osobie... ", to poddałem tekst analizie. Nie jestem profesjonalnym pisarzem, ale wydaje mi się, że wszystko jest w porządku. Jeśli ktoś zakłada, że w jego utworze narrator jest pierwszoosobowy, to prócz dialogów muszą być części opisowe. W owych częściach opisowych ów pierwszoosobowy narrator mówi o tym co widzi lub widział, ewentualnie o tym co chodzi mu po głowie.

Dlatego sądzę, że fragment: "Recepcjonistki przyjmowały podekscytowanych gości. Przybyło właśnie teraz kilka osób, które kontynuowały ożywioną rozmowę. Była wśród nich intrygująca kobieta. Przyjechała tu zapewne na tę samą konferencję, na co wskazywał jej ubiór i wiek.." - jest OK.

Może ktoś potrafi to rozsądzić. Tym nie mniej dziękuję za podniesienie ciekawego problemu lingwistycznego.

Pozdrawiam serdecznie...
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
jest to charakterystyczny styl Twojego pisania, myślę, że nie ma tu błędu lingwistycznego a może kwestia bardziej ducha niż litery zdania. Być może ktoś to potrafi nazwać, być może częściej powinno się pojawić pierwszoosobowe zdanie skoro narratorem jest sam bohater. A może dzielę włos na czworo zupełnie niepotrzebnie🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Tag „sperma” wszystko wyjaśnia 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@pofantazjujmy!
Nie wyjaśnia wszystkiego. Chciałem dodać tag: "sprzężenie kwantowe", ale oprogramowanie portalu "nie chciało" mi takiego tagu przyjąć... Pozdrawiam.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-1
Jest takie powiedzenie dotyczące pisania "Show, don't tell" (pokaż, nie mów). Fragment u Ciebie "...miałem wrażenie, że ktoś wbija mi igły w okolicę serca. Była to po prostu zazdrość. " Pierwsze zdanie u Ciebie to jest właśnie "show", czyli dobrze, ale potem piszesz, że to zazdrość, czyli robisz "tell". Zupełnie niepotrzebnie. Don't tell. Nie nazywaj uczucia. Daj czytelnikowi wywnioskować jak się czuje bohater, poprzez "show", czyli pokazanie reakcji. Robisz to w pierwszym zdaniu. Drugie zdanie o zazdrości jest do wykreślenia.
W dalszej części opowiadania powtarzasz schemat: "Za bodło mnie w okolicy serca. Poczułem nieznośne przejawy zazdrości."
Co do treści, to podobały mi się niektóre dialogi. Trochę nie przepadam, gdy akcja zaczyna się bez podchodów i nie ma jakiegoś oporu z jednej ze stron, ale to subiektywna ocena.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@ adix
Dziękuję za życzliwy i użyteczny komentarz. Twoje uwagi są celne. Wskazujesz na błędy które popełniam. Nie mam warsztatu opanowanego tak jak Ty, więc nie jestem w stanie odwdzięczyć się tym samym... no ale, aby było "w tym temacie" podaję link do kisążki Diany Gabaldon pt: "I Give You My Body (How I Write Sex Scenes)".
http://www.dianagabaldon.com/books/i-give-you-my-body-how-i-write-sex-scenes/original-article-how-to-write-sex-scenes/ Jak wiadomo jej powieści, wydane w nakładzie 30 milionów egzemplarzy, były podstawą do stworzenia niesłychanego serialu o uczuciach, miłości, dylematach moralnych pt: "Outlander".

Studiuję zawzięcie jej website. Można tam znaleźć dane o w/w książce. Aby promować, tak jak to Ty czynisz, pisanie "opowieści erotycznych" dobrej jakości... także wśród czytelników niniejszych komentarzy, przytaczam tłumaczenie kilka zdań ze wstępu do tej książki. Może zadnia te zaciekawią Ciebie także.

["Większość początkujących pisarzy sądzi... , że sceny seksu dotyczą seksu. Dobra scena seksu polega na wymianie emocji, a nie płynów ustrojowych. W związku z tym może obejmować wszelkie emocje, od wściekłości i rozpaczy po uniesienie, czułość lub zaskoczenie. Pożądanie nie jest emocją; jest to jednowymiarowa odpowiedź hormonalna. Ergo, chociaż możesz wspomnieć o pożądaniu w scenie seksu, długie opisywanie jej jest jak... opowiadanie o wzorze tapety w sypialni. Może warto rzucić okiem, ale zasadniczo jest to nudne. Jak więc pokazać wymianę emocji? Dialog, ekspresja lub działanie,... a spośród tych, dialog jest zdecydowanie najbardziej elastycznym i potężnym narzędziem, jakie ma pisarz. To, co mówią ludzie, ujawnia istotę ich charakterów...."]
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
0
Ja również uważam język opowiadania za sztywny i na żywo z nikim nie potrafiłabym w ten sposób rozmawiać.
Jednak to, co najbardziej mi się nie spodobało to to, że autor niby przyjmuje pokornie krytykę, ale zaraz potem odbija piłeczkę. Ja to odbieram jako zwykły brak pokory. Zwłaszcza ostatnią długaśną odpowiedź na bardzo trafną uwagę adix, która przemyślana i wprowadzona w życie mogła by autora wynieść na wyższy poziom pisarstwa.
Mi nie musisz odpowiadać. Jestem tu przypadkiem i pewnie nie wrócę.
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.