Kamila i senne marzenia (XLII). Jeden dzień z życia dyrektorki nimfomanki
30 grudnia 2022
Szacowany czas lektury: 2 godz 3 min
Wrzucę sobie tekst po dłuższej przerwie.
Opowiadanie składa się z trzech rozdziałów:
1. W szkole.
2. W domu.
3. Na koncercie.
Ten sam tekst, bogato ozdobiony zdjęciami, jak i poprzednie czterdzieści jeden przygód z serii KISM, plus kilkadziesiąt innych opowiadań z Kamilą w roli głównej znajdziecie pod podanym niżej linkiem.
http://falangajons.blogspot.com
W szkole
Burbon sapnął głośno, Dawid nieustannie wiercił się po krześle, Pawian rozglądał się dookoła a reszta w zasadzie na zmianę robiła to samo co ta trójka. Ile mogło czasu upłynąć?
- Pani dyrektor, już? – odezwał się Dawid.
Wzbudził tylko lekki śmieszek pozostałych.
- Dawid, możesz przypomnieć ile masz lat? – odezwała się zza biurka Kamila.
- No osiemnaście przecież.
- I wciąż nie znasz się na zegarku?
- Ale skąd mam wiedziesz, która godzina, jak pozabierała nam pani telefony?
Jego spojrzenie padło na pierwszą ławkę gdzie spoczywało kilkanaście smartfonów.
- Zegara na ścianie nie widzisz? – cierpliwie kontynuowała Kamila, ani przez moment nie odrywając głowy od jednego z klasowych dzienników.
- Ale on się spóźnia, na pewno… – upierał się Dawid.
- Nie – zaprzeczyła bardziej zdecydowanym tonem. – Jest dokładnie piętnasta dziesięć i zostało wam jeszcze osiemdziesiąt minut.
Głuchy pomruk przeszedł po sali. Musieli tak zareagować.
- Na co liczyliście? – spojrzała w stronę licealistów. – Kara zapadła. Za wszystkie wasze wybryki siedzicie tutaj do szesnastej trzydzieści i koniec.
- Pani dyrektor, ale jest piątek – wsparł Dawida Burbon, szeroko rozwalony na krzesełku.
- No i co z tego wynika? – odpowiedziała zimno.
- Mamy siedzieć w piątek w budzie do tak późna?
- Zawsze należy znaleźć jakieś pozytyw. Ja już widzę jeden.
- Tak…?
- Tak – skinęła głową. – Macie sporo czasu by przemyśleć własne zachowanie. Z dala od pokus i telefonów.
- Eee… – skrzywił się Dawid.
Nie on jeden. Ta odpowiedź nikomu nie mogła przypaść go gustu. Kamila dostrzegła na twarzach piętnastu chłopaków zniechęcenie i irytację.
- No na przykład Dawid, zacznijmy od ciebie. Możesz wyjawić wszystkim za dostałeś karę i co zamierzasz z tym zrobić.
- Za wagary – przyznał zapytany bez skrupułów. – A pani nigdy nie chodziła?
- Możesz się zdziwić, ale nie.
- To ale musiała być pani nudna – dogryzł jej.
Dogryzł tak, że nie powstrzymała uśmiechu politowania, który pojawił się na jej twarzy.
- Dzięki temu ukończyłam liceum, potem studia i jestem gdzie jestem – oświadczyła dobrze wiedząc, że szansa, iż taka argumentacja trafi do Dawida i reszty jest relatywnie niewielka.
Wstała z miejsca i wyszła przed biurko. Oparła się o nie zakładając ręce na piersiach. Ale wiedziała, że ten gest i tak pozostanie niezauważony.
Spojrzenia praktycznie wszystkich chłopaków pobiegły w dół. W odsłonięte jak nigdy nogi pięknej pani dyrektor.
Tego dotąd nie widzieli. Nic dziwnego, ani jako nauczycielka, ani jako dyrektorka nie mogła chodzić do pracy w zbyt odważnym stroju. Teraz była w zasadzie już po pracy. Ponieważ taką karę wymyśliła, to nie miała serca zwalać jej wykonania na nikogo innego. Sama pozostała z ukaranymi uczniami. I w tej wyjątkowej sytuacji mogła sobie pozwolić na więcej.
Na przykład na to, by włożyć na siebie mini. Co zresztą wiązało się z tym, co miała do zrobienia później.
- No chyba, że uważasz, że to nie jest adekwatna praca dla mnie i widziałbyś mnie gdzie indziej – dodała dość prowokująco.
- No… Gdzie ja bym panią widział… – rzucił Dawid jakby od niechcenia, co nadawało jego słowom mocno niedwuznaczny wydźwięk.
- No pochwal się, gdzie…? – zachęciła go Kamila.
- Aaa… Nie powiem, bo jeszcze mi się oberwie…
Milczała. Jedyną odpowiedzią był przelotny cichy śmieszek reszty towarzystwa, które z lekka zaczęło się ożywiać. W sumie co innego mieli do roboty? Przysłuchiwanie się temu, jak Dawid dość odważnie wbija szpilki pięknej pani dyrektor i próbuje jej zaleźć za skórę było jedyną rozrywką. I to całkiem niezłą.
- Tu się kończy twoja odwaga – podsumowała.
- To nie kwestia odwagi…
- A czego? O, może kolega Burbon odpowie? Odwagi starczy wam na wagarowanie a gdy trzeba wziąć odpowiedzialność za coś poważniejszego, to co wtedy?
Śmiało operowała ksywami, miast imion. Większość z obecnych tutaj wyróżniała się, więc zapamiętanie ich ksyw nie nastręczało większych trudności. Poza tym wiedziała także, z jakich rodzin pochodzą i w jakich warunkach wychowują się co niektórzy.
Jak właśnie taki Burbon. Leniuch z bogatej rodziny, od początku traktujący naukę w liceum jak uciążliwy, nieznośny obowiązek. I nic więcej.
- No chodzę a co mam tu siedzieć? – bezczelnie wzruszył ramionami Burbon, uciekając jednak od kontaktu wzrokowego z panią dyrektor.
No właśnie, poczuła jak w jej ciele spinają się mięśnie.
Dwóch bezczelnych chłopaków. Ale przypominający nieco takiego Cristiano Ronaldo w wersji licealnej Dawid był bezczelny w dość jeszcze sympatyczny sposób. Dało się go lubić, choć sprawiał mnóstwo kłopotów.
Za to wyraźnie znudzony, rozwalony na krześle, Burbon o mało przyjemnej twarzy i ze sporą nadwagą, nie budził żadnej sympatii. Wręcz przeciwnie.
- Co ty byś Burbon zrobił w życiu, bez swego ojca, co? – nie powstrzymała się od wbicia szpilki nielubianemu uczniowi.
- Grałbym w pornosach – sprowokowany odparł bezczelnie.
- Z panią dyrektor, jakby wagarowała w liceum – może za przykładem kolegi i Dawid poczuł przypływ większej odwagi.
Milczała przez moment, słuchając jak przez salę przebiega śmieszek świadczący o pewnym podnieceniu reszty chłopaków. O tym, że ożywili się i poczuli podekscytowanie dialogiem, który zszedł na takie tory.
W dawnych czasach nikt nie odważyłby się na taki tekst w stosunku do nauczycielki. A gdyby, to z miejsca zostałby osadzony. Ale to nie były dawne czasy a ona… Czasami lepiej było załatwić takie sprawy inaczej.
- Gdybym miała grać w tych filmach z takimi dwoma jak wy, to wolałabym własną rękę – odpowiedziała spokojnym i jednocześnie lekceważącym tonem.
Miała świadomość co wywoła tą ripostą. Kolejną falę cichego śmiechu i różnych reakcji świadczących o niedowierzaniu uczniów, że z ust pięknej pani dyrektor padły takie słowa.
- A często jej pani używa? – bezczelność pozwoliła Burbonowi rzucić to pytanie przebijające się ponad szmer w sali.
- I to jest właśnie to co cię interesuje najbardziej, tak? – skierowała swoje zimne spojrzenie w stronę licealisty.
- Nie tylko jego – wtrącił Dawid.
Ktoś jeszcze coś wtrącił, ale w tym momencie usłyszała odgłos przychodzącej wiadomości. Odwróciła się w stronę biurka, sięgając po telefon.
Milczała przez chwilę, odczytując wiadomość. Jej nadawcą był Christer, informujący, że przybędzie zgodnie z czasem.
Zamknęła telefon i wróciła do poprzedniej pozycji, patrząc w głąb sali. Przyłapała niemal wszystkich gapiących się na jej odsłonięte nogi. Niektórzy speszeni odwrócili wzrok, inni nie.
- Esemsuje pani z kochankiem? – nie ustępował wyraźnie rozochocony Dawid, wzbudzając kolejny raz głośniejszy szmer w klasie.
- Tak – odpowiedziała jak gdyby nigdy nic.
Znów kolejna fala szmeru. Licealistom wyraźnie spodobał się tok rozmowy. Mogła się tego spodziewać.
- A mąż wie?
- A moim mężem nie musisz się zajmować – odpowiedziała zdawkowo.
- Biedny chłop… – nie ustawał Dawid, wzbudzając falę śmieszku.
- Nie taki biedny jak ci się wydaje… – nie wysiliła się na poważniejszą ripostę.
- No w sumie takim towarem, to może się dzielić z innymi… – chrząknął na koniec i odwrócił wzrok jakby zrozumiał, że tym razem przeholował.
Ale Kamila nie ustępowała. Wcale nie chciała kończyć tego wątku.
- A ty byś się dzielił…? A, zapomniałam… – klepnęła się w udo, nie dopuszczając Dawida do odpowiedzi. – Pewnie takiemu jak ty, więcej dziewczyn mówi, że woli własną rękę.
- Pani tak wspomina o tej ręce, że aż nabrałem podejrzeń, że i pani musi wystarczać… – tym razem Dawid nie uciekł wzrokiem.
Co kilka, kilkanaście sekund przez klasę przechodził szmer. Licealiści stawali się coraz bardziej podekscytowani. Przechodził szmer i od razu zanikał, jakby nikt nie chciał uronić ani słowa z tej niecodziennej słownej potyczki. A i przy okazji dowiedzieć się czegoś o pani dyrektor.
- Obawiam, że na rękę muszą liczyć dorastający chłopcy, nie ja – odpowiedziała spokojnie mierząc się z Dawidem wzrokiem.
- A ja gdzieś wyczytałem, że… No, że w małżeństwie po jakimś czasie robi się nudno i właśnie to ci zamężni muszą działać na własną rękę…
- Ja nie mam z tym problemu – spokojnie potrząsnęła głową.
- Naprawdę…? – Dawid też utrzymywał kontakt wzrokowy.
- Oczywiście. Na przykład wczorajsze bzykanko było całkiem fajne.
Tym razem szmer przerodził się niemal w hałas. Jeden z drugim nie wytrzymali się i zaśmiali rozdziawiając gęby. Inni rzucili jakieś uwagi, może bardziej do siebie, niż do innych, w efekcie na moment w klasie zapanował hałas.
- Niech nam pani opowie więcej… – i Dawid zareagował nieco głośniej.
- Chyba sobie żartujesz – odparowała spokojnie, zmuszając licealistów do tego by uciszyli się sami.
Tak, tu nie trzeba było potrzeby uspokajania kogokolwiek. To nie była lekcja polskiego z tematem „Lalki”, „Potopu”, czy „Medalionów”. W tym przypadku licealiści karnie uciszali się sami.
- A z mężem, czy z tym kochankiem? – nie ustępował Dawid.
- Z mężem, to jasne.
- A mąż nie jest zazdrosny o kochanka?
- Nie jest… – pozwoliła sobie na pobłażliwy uśmiech.
- To dla niego tak się pani ubrała? – wzrok Dawida przeleciał po całej sylwetce pani dyrektor, szczególnie taksując jej długie, nagie nogi.
- Zazdrościsz mu? – nie traciła odwagi.
I dobrze. Do tego jak miała poprowadzić to popołudnie odwaga była jak najbardziej potrzebna. A tej jej nie brakowało. I jej nastrój stawał się coraz lepszy. Coraz bardziej odpowiedni.
- Ale nas pani podpuszcza z tym kochankiem – Dawid chyba właściwie odczytał uśmiech na twarzy pani dyrektor.
- A skądże… To po prostu ty dajesz się łatwo podpuścić.
No… Po twarzy Dawida, jak i reakcji innych chłopaków zrozumiała, że przynajmniej ten temat został wyjaśniony.
- A nie nagrała pani tego bzykanka? – wtrącił nie odgrywający do tej pory większej roli Pawian.
Normalnie tego pytania by nie zadał. Ale teraz, w tej atmosferze poczuł odwagę i on. Ośmielił go przykład Dawida.
- Nie… Wczorajszego nie – pokręciła głową, nie zamierzając ani na moment obniżyć temperatury w klasie.
A wręcz przeciwnie, jeszcze ją podnosząc.
- A jakie pani nagrała? – podchwycił Dawid.
- Ja nie nagrywam – wzruszyła ramionami. – Jeśli już, robi to mój mąż.
- A ma pani jakieś przy sobie?
- A mam…
- A po co pani trzyma taki film na telefonie?
- Czasami włączę sobie w pracy… – odpowiadała z niezmąconym spokojem.
- Znowu nas pani podpuszcza…
- To twoja wersja – odpowiedziała spokojnie z lekkim uśmiechem, sugerując, że tym razem nie chodzi o żadne podpuszczanie.
- Mogłaby nam pani pokazać.
- Przynajmniej jakoś czas zleci – poparł Dawida Pawian.
- Pokazywać? – chrząknęła. – Musiałabym mieć do tego zgodę męża a raczej nie będę mu tym zawracać teraz głowy. A bez jego zgody nie mam prawa pokazywać go w tak intymnej sytuacji, to chyba jasne? – wygłosiła dłuższą kwestię.
Tylko na sekundę zapadło milczenie.
- A może ma pani jakiś film, na którym jest tylko pani? – zareagował Dawid.
- Hm… – chrząknęła znów.
Usiadła na biurku i sięgnęła w bok, biorąc w dłoń telefon. Sukienka podwinęła się, odsłaniając nogi pani dyrektor jeszcze bardziej. W zasadzie odsłaniając je niemal w całości.
Siedziała na biurku, niby przeszukując telefon. Niby, bo nie należała do tych nierozgarniętych, którzy nie wiedzą co mają w telefonie a czego nie. Ona doskonale znała jego zawartość.
Siedziała, racząc uczniów widokiem, którego jeszcze nigdy nie mieli okazji doświadczyć. Widokiem pięknej pani dyrektor w krótkiej sukience, odsłaniającej swoje nogi niemal w całości. Przyjmując taką pozycję wiedziała doskonale, że cała piętnastka ma teraz idealny wgląd w jej nogi.
I że cała piętnastka w pełni korzysta z tego widoku. Tym bardziej, kiedy pani dyrektorka zajęta była grzebaniem w telefonie i niby nie zwracała na nich uwagi.
- Mam tylko jeden – oświadczyła po krótkiej chwili.
- No to niech pani włączy – zasugerował Dawid, jakby chodziło o najzwyklejszą rzecz na świecie.
I był to ostatni raz, kiedy przez klasę przeleciał kolejny śmieszek. Śmieszek wyraźnie zdradzający podekscytowanie i podniecenie co niektórych licealistów rozgrzanych tą rozmową. A chyba jeszcze bardziej perspektywami, w które nikt by nie uwierzył a które zupełnie nieoczekiwanie zaczęły się przed nimi rysować.
- Ale po co ci film z samotną kobietą? – wzruszyła ramionami, jakby rzeczywiście nie miała pojęcia kogo to może obchodzić.
- Zawsze to lepsze, niż siedzieć i gapić się w ściany – wtrącił milczący od jakiegoś czasu Burbon.
- Też mi argument… – wzruszyła ramionami z dezaprobatą.
- Burbon, ty jesteś głupi… – pokręcił głową Dawid. – Pani dyrektor chce posłuchać naszych komplementów a nie tego, że… „Włączmy pornosa, bo to lepsze, niż gapić się w ścianę”… Co za tępak…
Kamila uśmiechnęła się przy kolejnej fali szmeru. Dawid trafił w punkt. Nie zamierzała niczego ułatwiać, gdyby to wszystko nie wyszło to… Trudno. Ale nie za taką cenę. Nie na zasadzie „hej, nudzicie się? To może włączę wam własnego pornosa?”
- Mam rację, pani dyrektor? – Dawid zwrócił się do Kamili.
Bezpośredniej deklaracji też wolała uniknąć, ale…
- Już powiedziałam, że nie widzę sensu włączania tego filmu, ale jak usłyszę z pięć argumentów, to.. – nie dokończyła, unosząc brwi i ramiona.
Przez chwilę przez klasę przetoczył się rumor. Potem uspokoiło się i do jej uszu zaczęły dochodzić sensowniejsze wypowiedzi.
- Bo jest pani super laską – odważył się Pawian.
- Chcemy widzieć, czy jak jest pani naga, to też się pani tak uśmiecha – wrzucił milczący dotąd Sowa.
O, to było nawet niegłupie.
- Bo ostatnio dała mi pani jedynkę – do jej uszu doszedł wątpliwej jakości argument Listka.
- A to moja wina?
- No, trochę tak, ja pani nie kazałem jej wpisywać – i jego chyba poniosło z odwagą, za przykładem kolegów.
- I co? I teraz mam wrzucić ten film, bo nie przygotowałeś się do lekcji?
- Bo on się specjalnie nie przygotował, żeby teraz mieć argument – Dawid uratował kolegę z opresji.
- Bo niektórzy siedzą tu za niewinność – przebił się głos Pająka.
- Za jaką niewinność? Ty tu siedzisz, bo na lekcjach wychowania fizycznego wszedłeś do szatni dziewczyn – odparowała natychmiast Kamila.
- A wszedł dlatego, że nigdy nie widział filmu z panią – znów przytomnie zareagował Dawid.
Pozwoliła jeszcze chwilę na to by pokrzyczeli i przedstawili swoje racje. Z reguły niedorzeczne, jak te wcześniej, ale dzięki temu przeżywała sporą frajdę. Te minimum próżności w niej domagało się zaspokojenia. Poza tym, dzięki temu, że naocznie uświadamiała sobie jak napaleni są na nią licealiści, odczuwała coraz większą przyjemność. Coraz mocniej wchodziła w tą „drugą” Kamilę. A były takie chwile, że to uwielbiała.
I ta chwila do nich należała. Cały dzień miał być taki. Cały dzień, który zaczynał się tu i teraz a przecież miał potrwać jeszcze trochę.
- Spokój, spokój, panowie – uniosła w górę ręce, uciszając towarzystwo. – Nawet gdybym chciała, jak miałabym to zrobić? Nawet nie wiem, czy to da się podłączyć do telewizora jakoś.
Oczywiście, że wiedziała. Że się da. Nie pozostawiła nic przypadkowi. Ale mogła jeszcze zgrywać rolę nieprzekonanej i jeszcze mocniej podkręcić chłopaków.
Bo wiedziała doskonale, że takim tekstem tylko napędza chłopaków i prowokuje ich do działania.
- To jest nowy telewizor, wszystko się da – Dawid też chciał zawęzić pole manewru pani dyrektor najbardziej jak tylko się dało i nie czekając na odpowiedź ani jakąkolwiek zachętę wyskoczył z ławki uruchamiając sprzęt.
Kamila milczała, sprawiając wrażenie jakby przytoczonej kolejną falą rumoru w sali. Wstała z biurka, prezentując swą sylwetką w całości i zwróciła się frontem do tablicy oraz znajdującego się obok telewizora, mając oczywistą świadomość, że pozostała czternastka chłopaków jak jeden mąż skupia w tym momencie wzrok na jej długich, mocno odsłoniętych nogach i na jej pośladkach.
Niby poddała się na moment temu małemu zamieszaniu i oddała kontrolę na rzecz Dawida. Ten uruchomił telewizor i poprosił o telefon. Kamila podała mu go po chwili zawahania. Jednocześnie zbliżyła się do licealisty. Tak, że ten mógł poczuć zapach kobiety i niemal jej dotyk.
- Ładna ikonka – pochwalił, wpatrując się w telefon.
- Co na niej jest? – zareagował natychmiast Burbon.
- Pani Kamila. Goła – spojrzał z szelmowskim uśmiechem w kierunku kolegów.
- My też chcemy! – zareagował ktoś z ostatniej ławki.
- Dawid, bo zaraz ci wezmę ten telefon… – spojrzała pobłażliwie na licealistę.
- Żartowałem – oświadczył natychmiast. – Ubrana. A szkoda.
Jeszcze jakaś chwila technicznych przekomarzanek, prób i…
- O, jest…! – oświadczył Dawid.
- Ooo…! – rozniosło się po sali.
- Dobra, zatrzymaj – Kamila natychmiast przytomnie przejęła telefon i wcisnęła odpowiedni przycisk.
Film zatrzymał się na trzeciej sekundzie. Jak można było się zorientować, trwał on nieco ponad dziesięć minut.
A na niemałym ekranie cała grupa mogła zobaczyć na stopklatce elegancko ubraną szkolną panią dyrektor z delikatnym uśmiechem na twarzy, wchodzącą do jakiegoś pokoju. Ubraną w spodnie i koszulę.
Jeżeli do tej pory Kamili udało się nieźle podgrzać atmosferę, to teraz… Zrobiło się naprawdę gorąco.
I grupie nastolatków i jej samej. Czuła jak serce bije coraz mocniej a jej nogi nie są już tak pewne.
- O, kurwa… – ktoś z tyłu pozwolił sobie na nieparlamentarny i nieszkolny komentarz.
- Pająk, za tydzień zostajesz tak samo dwie godziny – zareagowała natychmiast.
- Jak przyniesie pani inny film, to wszyscy zostaniemy – przytomnie zareagował milczący Jaras.
Już tylko pojedyncze osoby zaśmiały się nerwowo na ten celny pocisk. Cała reszta w napięciu wpatrywała się w monitor, pragnąc by pani dyrektor włączyła wreszcie przycisk „play”.
- No włączajcie tam – rzucił nerwowo ktoś z tyłu.
- Zaraz, zaraz… Czy ja wyraziłam pozwolenie? – próbowała sprzeciwiać się Kamila.
- Pani dyrektor, już przecież podłączyliśmy…
- Zaraz, spokojnie… Wszyscy mają osiemnaście ukończone?
- Wszyscy! – przebiło się zbiorowo.
- No ale przecież wiecie, że nie powinnam wam tego pokazywać, nie?
- No ale pani dyrektor…! – podobne przesłanie niosło się z wszystkich ławek.
Uniosła ręce w górę uciszając towarzystwo. Przymknęła oczy, jakby sprawiała wrażenie, że waży decyzję.
- Nie mogę wam czegoś takiego puścić, bo rozpowiecie wszystkim, przecież wie…
- Niczego nie rozpowiemy, to jasne, pani dyrektor – znów podniósł się hałas.
Zapewniali gorliwie. Kamila stojąc frontem do nich widziała sporo rozemocjonowanych twarzy. Umiejętne budowanie atmosfery i napięcia od początku poskutkowało. Gdyby nie to, ich reakcja mogłaby być inna a tak… Wiedzieli czego mogą za chwilę dostąpić i to ich nakręcało.
Uniosła brwi w górę, pozwalając by jej twarz przybrała surowy wyraz.
- Pamiętajcie co obiecaliście! – podkreśliła z naciskiem.
A potem… Przesunęła się w bok, siadając na pierwszej ławce, od strony drzwi, tak, że kierując oczy nieco w prawo widziała monitor a kierując w lewo, piętnastu licealistów i ich reakcje.
Usiadła, znów odsłaniając swe nogi w całej niemal krasie, ale tym razem nie wywołało to już takiego zainteresowanie uczniowskiej społeczności. Niemal wszyscy z napięciem wpatrywali się w monitor.
- Dawid, siadaj – rzuciła w stronę wciąż kręcącego się chłopaka.
Po czym, czując coraz mocniejsze bicie serca i z lekka nierówny oddech wcisnęła odpowiedni przycisk.
„Dzień dobry”, usłyszała swój własny głos z monitora.
- Dzień dobry – mruknął ktoś na sali, ale nikt już nie miał ochoty tego komentować.
„Dzień dobry, pięknie wyglądasz”, poszedł w odpowiedzi męski głos. Był to rzecz jasna głos Daniela.
- Zawsze się pani tak wita z mężem? – rzucił pytanie ktoś, ale…
- Cicho – odpowiedział ktoś inny.
„Może sama się przedstawisz…? Jak masz na imię, ile masz lat, co porabiasz?”
„Jestem Kamila, mam trzydzieści sześć lat, pracuję w jednym z liceów jako dyrektorka.”
„Czyli jesteś nauczycielką… Często słyszałaś żale, ze w czyichś czasach nie było takich nauczycielek?”
„Zbyt często.”
Patrzyła na siebie, filmowaną od przodu przez Daniela. Na monitorze prezentowała się chyba nieźle. Ubrana elegancko, oficjalnie, odpowiednio przygotowana do występu, uczesana, z lekkim makijażem i subtelnie uśmiechnięta.
Jednym słowem ideał. Przynajmniej według Daniela, ale… Chyba nie tylko w jego oczach.
„Co lubisz prywatnie?”
„Najbardziej? Książki.”
„Z jakiego gatunku?”
„Różnie. Klasyka literatury, ale także kryminały, thrillery, sensacje...”
„Masz jakieś ulubione?”
„Kilka by się znalazło.”
„A coś oprócz książek?”
„Najbardziej… Zajmowanie się dziećmi.”
„A mężem, to już nie?”
„Po latach, z pewną rezerwą mogę stwierdzić, że mąż jest już wystarczająco dorosły”, jej uśmiech na monitorze poszerzył się na moment.
„Masz jakiś ideał mężczyzny?”
„Kilka osób by się znalazło.”
„Tak? Jakich?”
„Pomyślmy… Mao Tse Tung… Włodzimierz Lenin...”
„Takiego dowcipu z twojej strony się nie spodziewałem. Zaskoczyłaś mnie.”
„To dobrze, że czymś jeszcze potrafię zaskoczyć...”
„Masz jakieś fantazje?”
„Oczywiście.”
„Zdradzisz nam jakie?”
„Żyć długo i szczęśliwie, doczekać się wnuków…”
„Nie to miałem na myśli. Chodziło mi o fantazje innego rodzaju.”
„Uhm… Za tego typu fantazje odpowiada mój małżonek.”
„Ok, skoro przeszliśmy do części mniej oficjalnej… Pozwolisz, że zadam ci kilka pytań a ty szczerze odpowiesz?”
„Zawsze jestem szczera.”
„No… To jeszcze zweryfikujemy… Zaczynamy?”
„Zaczynaj.”
„Czy kiedy mijasz na ulicy jakiegoś faceta, jednego, drugiego… Zdarza ci się zastanowić jakiego ma kutasa?”
„Nie.”
„Naprawdę? Miałaś być szczera.”
„No dobrze… Zdarzyło mi się może raz, czy dwa...”
„Czyli jednak… Czeka cię za to pierwsza kara.”
„Jaka?”
„Zdejmij z siebie koszulę.”
Nastąpiła chwila ciszy. Kamila dyskretnie zerknęła w lewo. Nikt nie patrzył na nią, wszyscy jak zahipnotyzowani patrzyli w monitor.
Jeżeli byli tu trzeźwiejsi licealiści, którzy wyczuwali jakiś podstęp i nie do końca uwierzyli, że za chwilę mogą zobaczyć to co było przedmiotem dyskusji to teraz… Chyba się przekonywali, widząc panią dyrektor, która po kilkunastu sekundach stała przed kamerą, już nie w koszuli, tylko w samym staniku.
Co musieli czuć oni, skoro ona sama czuła coraz większe podniecenie? Porwała się na niesamowite szaleństwo a to przecież nie było wszystko. To był dopiero początek.
Początek a ona oprócz tego wszystkiego, czuła też ulgę. Ulgę, że siedziała, bo czuła jak jej nogi osłabły.
„Ładny stanik… Lecimy dalej?”
„No dawaj...”
„Jak często, siedząc z uczniami na lekcji, myślisz o tym, że ruchasz się z kimś?”
Lekki śmiech.
„Nigdy. Jestem profesjonalistką.”
„Wyczuwam kolejną nieprecyzyjną odpowiedź. Wszak przecież sama wysyłałaś kiedyś esemesy o treści...”
„No dobrze”, przerwała. „Zdarza się to czasami.”
„Tylko czasami?”
„No… Bywają takie dni, że częściej.”
„Znów muszę cię ukarać. Możesz się pożegnać ze spodniami.”
Przy pierwszej scenie rozbieranej skupiła się na reakcjach licealistów, teraz sama wpatrywała się w monitor, czując, że powoli traci nad sobą kontrolę. Pokazać uczniom film, w którym zdejmuje koszulę, demonstrując swe piersi w staniku… To jeszcze by uszło.
Teraz patrzyła na samą siebie, zdejmującą spodnie. Wyczuwała oznaki poruszenia w sali. Ktoś głębiej westchnął, widząc panią dyrektor paradującą na ekranie w samej już tylko bieliźnie.
„Dużo jeszcze tych pytań?”, dobiegł jej własny głos z monitora.
„Tyle, ile trzeba, żebyś rozebrała się do końca.”
„Może wystarczy poprosić...”, zabrzmiała subtelnie i z lekka zalotnie.
„Czasem mogę poprosić, czasem wolę ukarać… A ty, którą wersję preferujesz?”
„Hm… To zależy od nastroju...”
„A na co masz nastrój dzisiaj?”
„Domyśl się...”
„Dobra, skoro mamy na celowniku twoje piersi… Zdarza się, że zazdrościsz tym kobietom, które mają większe?”
„To znaczy, że uważasz, że mam za małe?”, przekrzywiła zaczepnie twarz.
„Tego nie powiedziałem. Dla mnie są idealne.”
„No to czego mam zazdrościć?”
„To ja pytam ciebie.”
„Hm… Wolę mieć takie jakie mam. Ale owszem, czasami wolałabym mieć większe.”
„Czyli zazdrościsz?”
„Są momenty, że tak.”
„Wiesz, że zazdrość to grzech? Znów podlegasz karze.”
Parsknęła krótkim śmiechem.
„Szczerość też jest karana?”
„W takich wyjątkowych przypadkach również.”
„Co mam zrobić?”, zapytała pro forma.
„Zdejmij stanik.”
Teraz w sali można byłoby usłyszeć latającego komara, gdyby tu taki był. Panowała kompletnie głucha cisza, bo wszyscy co do jednego wpatrywali się w swą licealną dyrektorkę rozpinająca stanik, zrzucającą go i eksponującą ku obiektywowi kamery nagie piersi.
Miała świadomość, że wszyscy w tym momencie wstrzymali oddech. Ona też. Spokojnie mogła domyślić się, jak piorunujące wrażenie musiał robić na tych piętnastu licealistach widok swej pani dyrektor a konkretnie jej nagich piersi.
Może i faktycznie nie za wielkich, ale jednak piersi. Nagich…
Teraz już nie ważyła się patrzeć w lewo. Jej twarz stężała, czuła coraz większy łomot w głowie. To był nieziemski pomysł, naprawdę. Pokazać własny film porno swoim licealistom. Nawet jeśli nie było to porno na którym uprawiałaby seks z mężczyzną, czy, określając to ich językiem – na którym zostałaby przez kogoś, czyli Daniela, zerżnięta. To wciąż było to porno z ich atrakcyjną dyrektorką.
„Czujesz skrępowanie?”
Tak, Daniel też wtedy wczuł się w ten moment i zadał pytanie, które teraz w tej sali miało jeszcze większe znaczenie.
„Owszem”, przyznała.
No bo czuła. Taki występ w konwencji porno, to było coś, co się w jej życiu nie zdarzało codziennie. Owszem, nagrała parę filmów z Danielem, ale to było jednak co innego. Tutaj Daniel przygotował się i jakiś scenariusz. To było jednak coś trochę lepszego.
„A podniecenie?”
„Też”, przyznała raz jeszcze.
„Na co masz ochotę?”
„Na ciebie”, na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
Uśmiech, który potęgował jej ówczesne skrępowanie a teraz pewnie jeszcze bardziej dodawał magicznego uroku temu dziełu i jeszcze bardziej wpływał na oglądających to z wypiekami na twarzy licealistów.
„Tego dziś nie będzie… Poradzisz sobie sama?”
„Jeżeli muszę...”
„W porządku, to jeszcze ostatnie pytanie. A w zasadzie polecenie.”
„Słucham...”
Stanęła na wprost kamery, odrzucając głowę w tył i chowając ręce na pośladkach. Monitor obejmował ją od pasa w górę a do tego łapał też elementy wystroju pokoju, ale miała wrażenie, że są na nim tylko jej nagie piersi.
„Powiedz coś zmysłowego, erotycznego, używając przy tym takich słów jak jebać, pieprzyć, cipka, kutas, chuj i kurwa.”
Znów parsknęła śmiechem.
„To na pewno będzie bardzo zmysłowe...”
„Przekonamy się, może masz talent…”
„Hm...”
„No już, dawaj...”
Wzięła głęboki oddech.
„Myślę, że mógłbyś mnie teraz pieprzyć swoim kutasem… Wsadzić swojego twardego chuja w moją cipkę i jebać jak zwykłą kurwę...”
- Ooo…
- Pani dyrektor…
Wreszcie ożywiła się trochę sala, pobudzona soczystym tekstem z ust licealnej dyrektorki, ale nie podjęła tematu. Zresztą nikt nie podjął, bo na monitorze zaczęły dziać się poważniejsze rzeczy.
I dobrze, bo ona sama zaczerwieniła się bardziej słysząc kwestię jaka padła z jej ust, niż tym, że na ekranie paradowała w samych majtkach, świecąc gołymi cyckami. Rzadko używała niektórych z tych słów, a innych w ogóle.
Ale Daniel wywarł presję na swój sposób. Zmuszając ją do wypowiedzenia tego, czego sobie życzył, przejął kontrolę nad wszystkim całkowicie i sprawił, że to co stało się potem…
„Ale pięknie pani dyrektor… Nie wstyd za takie słowa? Kara musi być.”
„Zaraz, to niesprawiedliwe...”
„To ja jestem tu, by oceniać co jest sprawiedliwie a co nie. Proszę o majteczki w dół.”
- Dobra chłopaki – dziwnie poczuła się słysząc swój głos wśród panującej w sali ciszy. – Chyba tyle wystarczy, bo już za dużo…
- Nie, pani dyrektor, nie…! – poniosło się po sali.
Machnęła ręką na ten sprzeciw, jakby poddała się zupełnie.
Przez kilka sekund na ekranie nic się nie działo. Licealiści mogli obserwować panią dyrektor szukającą chyba jeszcze jakiejś odpowiedzi, jakby broniąca się przed spełnieniem żądania, ale…
„Odwróć się. I zrób to. Ale nie musisz się spieszyć”.
Na oczach piętnastu licealistów pani dyrektor odwróciła się zgodnie z poleceniem i wsunęła palce pod majtki. Jakby tego było mało, pokręciła trochą biodrami, niby w jakimś tańcu, co było kolejnym erotycznym elementem rozpalającym ich zmysły.
A potem… Doczekali się wreszcie tego. Majtki zaczęły się z wolna opuszczać. Z wolna, tak jak życzył sobie tego reżyser całej sceny. A oczom licealistów zaczęły ukazywać się coraz większe fragmenty pośladków pięknej dyrektorki. By wreszcie po kolejnych kilku, kilkunastu sekundach oczekiwania…
- Ja pierdolę… – do uszu Kamili doszedł szept, któregoś z uczniów, ale nie była w stanie sprawdzić, którego.
Majtki opadły na tyle, by nagi tyłek pani dyrektor odsłonił się w pełnej krasie. W tej sytuacji nie było już z czym zwlekać i grupa licealistów zobaczyła panią profesor pochylającą się, wręcz wypinająca gołą dupę ku kamerze, by zdjąć z siebie majtki całkowicie.
Kamila z coraz większym trudem panowała nad emocjami. Na jej twarzy nie było już uśmiechu a oczy wbijały się w monitor. Tak naprawdę nie oglądała tego filmiku zbyt często, może raz, góra dwa i to fragmentami. To zdecydowanie bardziej był film dla Daniela, jak wszystkie inne zresztą. Jej to nie kręciło. Gdyby nie to, że planowała to co planowała, nie miałaby go w ogóle w telefonie.
Teraz tak naprawdę pierwszy raz oglądała to w całości, wczuwając się, niewiele mniej, niż uczniowie. Oczywiście z nieco innych powodów. Oni czuli niesamowite podekscytowanie oglądając striptiz w wykonaniu pani dyrektor i w końcu jej w pełni nagie ciało. Ona skupiała się na własnych emocjach, patrząc na siebie samą, kompletnie nagą na ekranie szkolnego telewizora.
Czuła się jak porno aktorka. No bo jak miała się czuć inaczej? Tak naprawdę wespół z piętnastką licealistów oglądali pornosa. Z tym pikantnym dodatkiem w postaci tak specyficznej aktorki.
Milczeli. Może dlatego, że widzieli przecież na monitorze, że do końca filmu pozostało jeszcze kilka minut. Niby według wcześniej wypowiedzianych słów, miało nie być żadnego porno, ale… To miało być jeszcze kilka minut z nagą panią dyrektor. I może…
„Przejdź się do drzwi i z powrotem.”
Wykonała polecenie. Przez moment można było widzieć jej sylwetkę w pełni nagą. Od stóp po głowę. Jej chód, jej długie nogi i nagi tyłeczek. A chwilę później…
Pani dyrektor odwróciła się, prezentując teraz się kompletnie naga od przodu. Piętnastu chłopaków mogło skupić wzrok na nagich piersiach, ale je już widzieli. Ich spojrzenia padały na nagi wzgórek łonowy licealnej dyrektorki.
Nagi… Większej definicji nagości nie sposób było sobie wyobrazić. Mieli swoją panią dyrektor przed sobą kompletnie nagą.
No, nie tyle przed sobą, ile na monitorze, ale przecież kto by wybrzydzał? Tym bardziej, gdy zacny operator kamery robił odpowiednie zbliżenia. To wtedy…
- O, właśnie tak… – usłyszała czyjś głośniejszy szept.
Siedząc na ławce czuła niezwykłą rozkosz. A w zasadzie tą rozkoszną uległość, którą momentami uwielbiała. Oto pozwalała piętnastce nie najgrzeczniejszych licealistów oglądać siebie nagą. Kompletnie nagą. To była iście niesamowita uległość, przeradzająca się w perwersyjne poniżenie.
A przecież…
„Lubisz tak paradować nago?”
„To zależy...”
„Od czego?”
„Od nastroju… Od tego przed kim to robię...”
„A jeśli teraz nastrój jest OK… To co dalej?”
„Już mówiłam...”
Tu nastąpił najazd kamery na jej twarz. Twarz, której wyraz był mocno jednoznaczny.
„Wolałbym, żebyś zrobiła to sama. Twoje ciało jest już pewnie bardzo wrażliwe na dotyk?”
„Mmm...”, lekkie mruknięcie było odpowiedzią, która mówiła wszystko.
„No to… Dotknij się. Sprawdź swoje piersi a potem… Sama wiesz...”
Na oczach piętnastu pewnie maksymalnie już podnieconych licealistów, filmowana przez Daniela Kamila usiadła na ławie i przymknęła oczy. Jej dłonie znalazły się na piersiach, zataczając na nich delikatne kręgi. Cała gromada licealistów patrzyła jak ich naga pani dyrektor pieści swoje piersi a nawet ściska sutki, pociągając je do przodu.
A potem… Jak jej dłonie zjeżdżają w dół, masując brzuch, by po kilku, kilkunastu sekundach dotrzeć na łono. Kamera obniżyła się i wszyscy mogli zobaczyć jak pani dyrektor rozkłada nogi szerzej.
Wszyscy jak jeden mąż wpatrywali się w ten ostatni bastion nagości. W gołą cipkę pięknej pani dyrektor. W cipkę, której nie zasłaniało prawie nic.
Prawie, bo przysłoniły ją palce. Palce szkolnej dyrektorki, które zaczęły podrażniać cipkę. Jeździć po niej wzdłuż a następnie… Zataczać kręgi. Najpierw wolno, potem jednak szybciej.
By do wszystkich dotarło. Z pewnym opóźnieniem, bo ich mózgi miały spory problem z przetworzeniem dostarczanych danych, ale w końcu… W końcu wszyscy uświadomili sobie, że oglądają piękną panią dyrektor, nie dość, że kompletnie nagą, to jeszcze robiącą sobie dobrze. Masturbującą się, początkowo subtelnie, ale chwilę później już bardziej dynamicznie.
Kamila wzięła głęboki oddech i spróbowała przyjąć normalną postawę. Wystarczy. To co było akordem tego filmu nie musiało wychodzić na światło dzienne. Niezauważenie wzięła w dłoń telefon i…
- Wystarczy – rzuciła, siląc się na spokojny ton i jednym ruchem wyłączając film.
- Nie… Pani dyrektor…! – rozległ się, nie tyle krzyk, ile raczej jęk sprzeciwu.
- Dość, wystarczy – powtórzyła bardziej zdecydowanym tonem i wstała z miejsca.
Wolnym krokiem przeszła w stronę biurka. Wolnym, bo nie miała zaufania do swych nóg, tym bardziej, gdy szła w szpilkach.
- Ale ten film miał jeszcze dwie minuty! – wciąż sprzeciwiał się jeszcze Dawid.
- Widzieliście prawie dziesięć. Za mało? – udała zdziwienie. – Co wam po filmach z samotną kobietą?
- Zawsze zadaje pani takie dziwne pytania? – mruknął chyba nieco podirytowany Pająk.
- Nie miałeś nigdy lekcji z panią Kamilą? To byś wiedział, że potrafi jeszcze dziwniejsze – skomentował Dawid, chyba wracając do rzeczywistości.
- Pani dyrektor… – włączył się Pawian. – A jak od poniedziałku znowu coś nabroimy… To znowu nas pani zamknie w szkole na półtorej godziny i puści następny film?
Po kilkunastominutowej przerwie przez klasę znów przetoczył się lekki śmieszek. Ale bardziej nerwowy, niż świadczący o jakimś rozbawieniu.
To co mogło bawić piętnaście minut temu, teraz nie było żadną nierealną fantazją. Skoro pani dyrektor puściła im taki film to przecież w czym problem puścić inny?
- Przecież już widzieliście – wzruszyła ramionami beztrosko, jakby mówiła o zupełnie banalnej rzeczy.
- No, ale chcemy jeszcze jakiś – wtrącił Dawid.
- Ale już pytałam. Po co wam filmy z samotną kobietą?
- No to może nam pani puścić film, na którym nie jest pani sama.
- Nie nagrywam takich filmów – potrząsnęła głową. – Wolę to robić, niż skupiać się na nagrywaniu.
Znów prowokacyjny tekst kierujący myśli uczniów w jedno miejsce. Hm, tak jakby jeszcze potrzebowali do tego kolejnych prowokacji…
Ale usiłowała kuć żelazo póki gorące.
- No to nic nie stoi na przeszkodzie, byśmy zobaczyli jak pani to robi – rzucił w swoim stylu niewinnym a jednocześnie niedwuznacznym tonem Dawid.
I właśnie na takie wprowadzenie czekała.
- Jak to sobie wyobrażasz? – uśmiechnęła się pobłażliwie. – Mam was, albo choćby ciebie zaprosić do domu? Może jeszcze mi kandydata wybierzecie?
Tonowała ich, bo nie było potrzeby nakręcania. Sami byli już nakręceni tym co zobaczyli i nakręcali się dalej. Choćby tym, że pani dyrektor podejmuje taki temat…
- Mało ma tu pni kandydatów? – widząc, że tego wyjątkowego dnia może sobie pozwolić na więcej, Dawid rozpędzał się coraz bardziej.
Pozwoliła, by uśmiech na jej twarzy rozszerzył się.
- Nie chcę obrażać szanownych tu dżentelmenów, ale obawiam się, że żaden z was nie umiałby rozpalić kobiety…
- Mocno nas pani nie docenia!
- Mam swoje powody – nie ustępowała. – To musiałby zrobić mężczyzna. Może i młody, ale mężczyzna, który wiedziałby jak się do tego zabrać. No i rzecz jasna mężczyzna, do którego bym coś czuła.
- Pająk jest podobno bardzo romantyczny… – niestrudzenie drążył temat Dawid.
- Nie o romantyzm u chodzi.
- Ale jakby co, to ja bym mógł spróbować – odważył się rzucić wymieniony Pająk.
- Ja też! – natychmiast zareagował Dawid, jakby faktycznie wierząc, że ma jakieś szanse.
- Jestem wzruszona, naprawdę – zakpiła.
Znów usiadła na biurku, eksponując swoje długie nogi w pełnej krasie. Pewnie po tym co obejrzeli, nie robiły już takiego wrażenia, ale… Wciąż chyba robiły.
- Mogłaby nam to pani zaprezentować w ramach lekcji – bezczelność Dawida nie znała chyba granic.
- W ramach lekcji do wychowania w rodzinie, albo innej tam… – dorzucił natychmiast Pawian.
Skoro przesunęła granice tak daleko, musiała się liczyć z takimi tekstami. Normalnie uciszyłaby ich w sekundę, ale dziś robiła wszystko, by te granice przesunąć jeszcze dalej.
- Może w ramach lekcji skutecznego podrywu? – podsunęła sama.
- No na przykład – Dawid dawał wyraźne znaki, że powód jest co najwyżej trzeciorzędny.
Liczył się tylko sam efekt.
- Jakby znalazł się właściwy kandydat… – mruknęła.
- No niech pani się rozejrzy i wybierze! – natychmiast zareagował Dawid.
- Dawid, opanuj się – postanowiła go trochę utemperować.
Po czym znów sięgnęła po telefon sprawdzając pewne rzeczy. Czuła jak serce znów bije jej mocniej. Czy to już był właściwy moment?
- Musielibyście poprosić Christera, to kto wie… – rzuciła jakby od niechcenia.
- Jakiego Christera?
- To taki chłopak, który chodził tu do pierwszej klasy, ale potem wyjechał do Szwecji, pewnie nikt z was go nie pamięta – wyjaśniła. – Niemniej polubiliśmy się trochę i mamy ze sobą kontakt. Pisał, że chciałby się spotkać i miał przyjść dzisiaj, bo jego też czeka tam matura.
- Pamiętam, to taki blondyn, co chodził do pani klasy? – upewniał się Jaras.
-Tak, ten.
- I jak go poprosimy, to co? – drążył temat Dawid.
- To może on wam pokaże… – mówiła wolno, klikając w telefonie. – Oto i on…
Dwie sekundy po tych słowach rozległo się pukanie do drzwi a zaraz potem ukazała się w nich sylwetka dobrze jej znanego młodzieńca. W dłoni trzymał jakiegoś ładnego kwiatka.
- Dzień dobry, pani Kamilo – przywitał się, rozglądając przy okazji po sali lekcyjnej wypełnionej nastolatkami.
- Cześć Christer – powitała go z uśmiechem. – Zaskoczony towarzystwem?
- No nie wiem… – wzruszył ramionami. – Dwa lata mnie nie było, chyba już nikogo tu nie znam, albo nie pamiętam.
- Możemy się zakolegować – mruknął ktoś.
- Pewnie zdziwiłbyś się, jaką sprawę mają do ciebie koledzy – delikatny uśmiech nie schodził z twarzy Kamili.
Tak naprawdę nie zdziwiłby się. Był przygotowany na pewne rzeczy. Gdyby nie wiedział, byłby tak samo zaskoczony jak i reszta a to mocno utrudniłoby całą zabawę. Albo wręcz uniemożliwiło, bo przecież nie musiałby wyrazić zgody na to wszystko.
To był Christer a nie Dawid, czy Burbon. Nie musiałby tak od razu rzucać się na piękną nauczycielkę.
- Masz uwieść panią dyrektor- rzucił natychmiast Dawid.
- Uwieść? – powtórzył Christer.
- Uwieść i… No wiesz…
Christer parsknął krótkim śmiechem. Wszystko to po to, by uwiarygodnić swoją nieświadomość. Kamila przyglądała mu się uważnie. Dobrze odgrywał swoją rolą, choć stopień trudności miał rosnąć każdą chwilą.
- Co pani na to? – zwrócił się do Kamili.
- Ja sama jestem ciekawa jak byś się do tego zabrał… – nieznacznie wzruszyła ramionami.
- Szkoda, że w moich czasach nie przychodziła tak pani na lekcje…
- Naprawdę?
W tym mocno reżyserowanym spektaklu jak najbardziej było miejsce na prawdziwe odczucia. Wzrok Christera lustrujący jej odsłonięte, długie nogi i jego słowa, sprawiły jej przyjemność.
- Jasne – odrzekł, podchodząc bliżej. – Zawsze uważałem, że ma pani najlepsze nogi na świecie.
- Uhm… – skwitowała z rozkoszą.
Ktoś w sali coś skomentował, ale ona nie wychwyciła tego. Zamiast tego skoncentrowała się na małej niespodziance jaką zafundował jej Christer. Dość nieoczekiwanie i równie odważnie położył dłoń na jej kolanie, po czym pochylił się i pocałował w policzek.
- To na przywitanie – podsumował z uśmiechem.
- Uuu… – zareagował sala.
- Ze wszystkimi nauczycielkami tak się przywitasz? – zareagowała szerszym uśmiechem.
- Skąd, tylko z panią.
- Zazdrosna? – rzucił Dawid.
- A ty o niego też? – posłała mu natychmiastową ripostę.
- Jak przejdzie do konkretów, to może…
Ale wyczuła, że i już jest zazdrosny. Choćby tym, że Christer stał tuż przy siedzącej na biurku pani dyrektor a jego dłoń delikatnie masowała jej kolano. To, że bezkarnie macał piękną dyrektorkę, już było powodem do zazdrości.
- Słyszałeś Christer?
- Ledwo wszedłem i widzę panią po takiej przerwie i już mam przejść do konkretów?
- Ja tego nie powiedziałam. To on – wybroniła się szybko.
- Proszę bardzo – podstawił jej pod twarz trzymanego wciąż w dłoni kwiatka. – To za wszystko.
- Dziękuję – uśmiechnęła się autentycznie, bo uwielbiała kwiaty. – Ale za jakie wszystko?
- Za to, że była pani najlepszą nauczycielką z jaką miałem do czynienia w swoim życiu – wyznał. – A to, że także najpiękniejszą i z najlepszymi nogami na świecie, to też… No i parę innych rzeczy też ma pani najpiękniejsze.
- A cóż jeszcze?
Uśmiechała się wciąż, ale traciła nad tym uśmiechem kontrolę, tak jakby był on trochę sztucznie przyklejony do twarzy.
Miała przed sobą Christera. Czuła jego zapach i dotyk. Może przy kimś innym byłoby inaczej, ale ten zapach i ten dotyk przypominały jej niezwykle perwersyjne wakacje sprzed dwóch lat nad Bałtykiem.
Wakacje, w trakcie których postanowiła ulec swojemu jeszcze wtedy pierwszoklasiście. Ulec, dobre słowo… Po prostu dawała mu się rozbierać i rżnąć do znudzenia. Przeleciał ją wtedy chyba z sześć, albo siedem razy. Rżnął ją jak chciał. W łóżku, na stole, pod prysznicem, klasycznie, od tyłu…
Wolała nie tracić w pełni kontroli nad sobą, ale gdy przypominała sobie tamte dni… Tak, Christer miał ten dar, że potrafił ją zniewolić samym tym, że był tu i stał tuż przed nią.
- Oczy – odpowiedział. – Usta też. No… Nie będę ukrywał, że tyłeczek też ma pani fajny. Lubiłem te chwile, gdy odwracała się pani do nas tyłem.
- Zboczeniec – odpowiedziała tylko krótko, z nieschodzącym uśmiechem.
- Po prostu chłopak – odwzajemnił uśmiech. – Mam ochotę podziękować za to wszystko.
- Już to zrobiłeś…
- Wolałbym podziękować bardziej treściwie.
Zastygła, patrząc, jak Christer zbliża się jeszcze bardziej, stykając z nią swym ciałem a jego ręce obejmują ja w talii. Tyle ręce a usta… Pocałował ją raz jeszcze w policzek a potem dość nieoczekiwanie jego usta ześlizgnęły się niżej, całując ją w szyję.
- Christer… – zaśmiała się zdeprymowana, próbując uciec od jego ust.
Ale on, trochę nieoczekiwanie, nie dał jej uciec i przytrzymał mocniej, całując namiętnie w szyję. Westchnęła ciężej, mając świadomość, że ten odgłos rozpali obserwujących bardziej, niż to co właśnie widzą.
Bo w ten sposób docierali także do wnętrza pani dyrektor.
A Christer nie przestawał. Dość nieoczekiwanie, szybko zabrał się do roboty i trzymając ją w mocnym uścisku obezwładniał dodatkowo gorącymi pocałunkami na szyi, aż oderwał się od niej.
- Przepraszam. Mówiłem coś o ustach? No właśnie…
I nim zdążyła zareagować, poczuła usta Christera na swoich. Znów usiłowała się wykręcić, ale młody maturzysta znów jej nie pozwolił.
Poczynał sobie nad wyraz pewnie, czym mocno ją zaskoczył i jednocześnie stremował. Chociaż także i podniecił.
Stremował, bo mimo tego co sobie zaplanowała, musiała mieć na uwadze, że wszystko dzieje się na oczach piętnastu napalonych licealistów z uwagą śledzących najdrobniejszy ruch pani dyrektor i każdą jej reakcję. I teraz patrzyli jak niedawny uczeń tej szkoły, praktycznie ich rówieśnik ostro poczyna sobie ze szkolną dyrektorką, całując ją namiętnie.
No i podniecił, bo… Nie do końca wiedziała jak to ma wyglądać a tu wszystko zaczęło wskazywać na to, że Christer wczuł się mocno w swą rolę i przejął inicjatywę, biorąc na siebie rolę lidera a ją sprowadzając do… Do miana uległej i posłusznej? Na oczach piętnastu licealistów?
Rzeczywiście, ubezwłasnowolnił ją w ten sposób. Poczuła uległość i zaczęła mu odpowiadać. Zatopiła swe usta w jego, całując się namiętnie. Do jej uszu dochodziły odgłosy typowego dla takich pocałunków mlaskania.
No i jakieś odgłosy z sali. Na których zresztą nie skupiała się aż tak bardzo, pochłonięta namiętnym całowaniem się z Christerem.
- Łał… – oderwała się w końcu, oddychając ciężko.
Czuła, że była zaczerwieniona na twarzy a jej emocje są nazbyt czytelne dla licealistów. Dzięki temu czuła się bardziej rozebrana, niż byłaby naga fizycznie. To też był ekshibicjonizm. Może nawet silniejszy, niż fizyczny.
- Ładnie… – odezwał się ktoś, zdradzając głosem te same emocje.
- Za dużo to on się nie postarał – zaczepnie skomentował Dawid.
- Już mówiłam… Jeśli jest ktoś do kogo czuję sympatię… – nie dokończyła. – Czasami może kobiecie wystarczy dokładnie kwiatek i sympatyczny chłopak, co…?
- I już sobie może pomacać? – wzrok Dawida pomknął ku dłoni Christera.
Ten może odsunął się nieco od pani dyrektor, ale jego ręka wciąż subtelnie dotykała jej nóg w okolicach kolan.
- Może nie tylko… – prowokowała wciąż lekko uśmiechnięta Kamila. – Może to tylko dla ciebie jest finał. Dla innych jest to dopiero początek.
Jej głos ne był równy i zdradzał emocje. Zdradzał je wszystkim obserwatorom, którzy z podnieceniem przyjmowali do świadomości, że to może faktycznie nie koniec tego przedstawienia.
- To może pani kontynuować – zachęcił Dawid.
- Och, dziękuję… – odparła kpiącym tonem. – Ale może ta prośba do Christera? To on tu jest mężczyzną i on powinien prowadzić…
- No to Christer… Dawaj…
- Dobierz się do niej – rzucił ktoś z tyłu zasłonięty na wszelki wypadek.
- No… Dobierz się do majtek pani dyrektor – podsumował Dawid, wzbudzając śmieszek i inne pełne podekscytowania reakcje wśród licealistów.
Kątem oka dostrzegła, że Christera trochę drażniły te nawoływania. Nie czuł się chyba najlepiej w tej sytuacji a może po prostu nie do końca odpowiadały mu te dość bezpośrednie teksty i to w jaki sposób traktowali swą nauczycielkę i zarazem dyrektorkę jej podopieczni.
On był trochę inny i jemu nie zależało na samym akcie fizycznym. Wiedziała, że lubił ją i traktował trochę inaczej, niż tylko fajną laskę, którą miał okazję bzykać.
- Mogę to zrobić, ale po swojemu – odezwał się po dłuższej chwili milczenia.
- No na pewno… – rzucił ktoś powątpiewającym tonem.
Oboje spojrzeli sobie w oczy. Kamila wyczytała z nich, że Christer chce wszystko postawić na jedną kartę i chyba sam szukał przyzwolenia.
Zacisnęła mocniej wargi. Oto nadchodziła chwila decydujących rozstrzygnięć. Milczała, patrząc w Christerowi w oczy. Jakby chciała przekazać, „podjęłam taką decyzję i wiesz o tym, więc masz dowolność w wyborze tego jak się do tego zabierzesz”.
I usłyszała…
- Ja to robię tak…
Z tymi słowy Christer zareagował bardziej energicznie. Znów znalazł się przy niej, znów objął w talii, ale tym razem przyciągnął do siebie.
Ten niby prosty gest, wzbudził odpowiednią reakcję wśród oglądających. Na zasadzie „o kurde, to się za nią wziął...”
No i się wziął. Tak, że jego usta tylko ledwo zahaczyły o twarz, czy szyję, niemal od razu koncentrując się na dekolcie.
Podekscytowana Kamila wzdrygnęła się lekko a z jej ust wydobyło się ciche westchnienie, gdy poczuła usta chłopaka na swoich piersiach. Na górnej ich części, ale… Serce zaczęło bić dużo szybciej, gdy poczuła, jak Christer odsłania sukienkę i jak jego usta schodzą niżej, aż wręcz dobierają się do sutka.
- Czekaj… – spróbowała go powstrzymać. – Bo rozerwiesz…
Posłuchał. Ale nie oznaczało to, że odstąpił od czynności zdobywania pani dyrektor. Skoro musiał uważać, by nie rozerwać…
Chwycił sukienkę od dołu i zaczął unosić w górę. Wprawnym ruchem uniósł także w górę biodra pani dyrektor, w czym zresztą pomogła mu ona sama i tym samym dolna część sukienki przesunęła się wyżej, odsłaniając majtki siedzącej na biurku Kamili.
Ta, rzecz jasna odczuwała jeszcze naturalną ochotę na złożenie protestu i powstrzymanie chłopaka, ale nie zrobiła tego. Zamiast tego, mając świadomość jak wielkie robią się jej oczy poczuła jak sukienka podjeżdża w górę, odsłaniając nie tylko w całości jej nogi i majtki, ale także plecy no i od przodu…
- Och… – wzdrygnęła się tylko jękliwie, gdy zdejmowany przez górę materiał przesłonił jej oczy.
A jęknęła także dlatego, że wiedziała co to oznacza. Że cała piętnastka licealistów mogła się przekonać, iż piękna i szanowana pani dyrektor pod tą krótką sukienką miała na sobie tylko majtki. W ciągu chwili, oczom niemal wszystkich, ukazały się jej nagie piersi.
Tym razem już nie na ekranie telewizora, tylko na żywo. W lekcyjnej sali.
Odruchowo wysunęła w przód ramiona, tak jakby chciała skryć nagie piersi przed wzrokiem licealistów, ale pomogło to raczej średnio. Tym bardziej, że za chwilę, już bez żadnych przeszkód przyssał się do nich Christer.
Odchyliła głowę, biorąc głęboki oddech. Ciężko było uwierzyć, że robi to na oczach swoich uczniów. Swoich licealistów, obserwujących z osłupieniem, jak ich piękna szkolna dyrektorka nie tylko dała się rozebrać do majtek jednemu z niedawnych uczniów, ale bezkarnie pozwala się macać po nogach i cyckach.
- Podoba się? – Christer oderwał się od piersi Kamili.
Na dobrą sprawę nie usłyszał żadnej odpowiedzi. Wszyscy byli chyba w zbyt dużym szoku, by zareagować na to pytanie. Christer wykorzystał ten moment, by błyskawicznie zrzucić z siebie górną część ubrania.
Gdy sama, oszołomiona niewiele mniej od obserwujących ją licealistów siedziała przez te kilka sekund na biurku, czekając aż Christer upora się z odzieżą, czuła jak serce wali już w iście morderczym tempie. A co miało stać się za chwilę, gdy…
Gdy Christer znów zbliżył się i przyciągnął ją do siebie jeszcze raz, ale mocniej. Po to by jej biodra znalazły się na krawędzi biurka. Tym sposobem, łatwiej było ją popchnąć by niemal położyła się na biurku, by jej nogi poszły w górę, by w górę poszły też…
- O, kurwa…!
- Uuu…!
- Widzicie to…?
Tego typu komentarze poleciały z sali, gdy cała licealna brać zobaczyła jak jeden z ich niedawnych kolegów chwyta za majtki rozłożonej na biurku pani dyrektor i zdecydowanym ruchem ściąga je z jej bioder. Z bioder a potem, przez uda, kolana i znajdujące się wysoko w powietrzu stopy.
Jednym słowem, jak rozbiera piękną dyrektorka kompletnie do naga.
Hm, rozbiera? Jak wręcz zdziera z niej majtki, niczym taniej kurwie.
- O kurwa… – powtórzył ktoś.
Równie oszołomiona Kamila leżała na klasowym biurku kompletnie naga a między jej szeroko rozłożonymi nogami znajdował się Christer. Widziała jego nagi tors, jego brzuch. Ale najbardziej podniecały ją jego zdecydowane ruchy. Nie pozostawiał jej wyboru. On o wszystkim decydował. Choćby o tym, że jego ręce przez chwilę błądziły po nagim ciele pani dyrektor. Po nagich piersiach, po szeroko rozłożonych nogach a także po…
- Och…! – wzdrygnęła się poczuwszy palce chłopaka na swej odsłoniętej do granic możliwości cipce.
Bawił się tak przez moment, jakby chciał się upewnić, że jej cipka jest wilgotna i że można przystąpić do ostatecznego dzieła. Oszołomiona Kamila niemal oszalała z obłędu, gdy zobaczyła jak dłonie Christera rozpinają zamek w jego spodniach, które opuszczają się w dół.
Zobaczyła jego penisa. Nie był chyba jeszcze tak naprawdę twardy, ale… Dostatecznie pobudzony, by…
- Gotowi na widowisko…? – rzucił w stronę obserwatorów, choć nie spojrzał na nich ani przez moment, bezceremonialnie lekceważąc ich w tym momencie.
Kamila uniosła się na łokcie. Dzięki temu znów zobaczyła wszystkich piętnastu chłopaków. Piętnastu licealistów mających przed sobą, leżącą do nich bokiem kompletnie nagą dyrektorkę i jej szeroko rozłożone nogi między którymi znajdował się półnagi nastolatek. Ich rówieśnik, niedawny uczeń szkoły, który teraz trzymając w jednej ręce swego penisa usiłował…
Tak, nie wierzyli w to co się dzieje. Nawet gdy zaczęły się pierwsze harce Christera z panią dyrektor, spora część podejrzewała, że to tak, dla jakiegoś specyficznego żartu, by w którymś momencie skończyć tą zabawę. Ale zabawa nie zakończyła się, ani po pierwszych namiętnych pocałunkach, ani po tym, gdy pani dyrektor została w samych majtkach, ani nawet wtedy, gdy i te majtki poleciały na krzesło nauczycielskie.
Ta zabawa nie kończyła się, chociaż niektórzy, opętani zazdrością pewnie by tego chcieli. W przeciwieństwie do tych, którzy w swoich ogarniętych żądzami fantazjach pragnęli zobaczyć jak ktoś, ktokolwiek rucha ich piękną panią dyrektor.
Jedni i drudzy, z rożnych powodów nie wierzyli w to co widzą. Że widzą jak penis Christera powoli wbija się w cipkę leżącej na nauczycielskim biurku licealną dyrektorkę. Przecież to był jakiś obłęd, jakiś… A jednak. A jeśli nie wierzyli w to co widzą, to mogli zaufać słuchowi.
- Ach…! – zareagowała jękiem Kamila, czując jak penis Christera wdziera się w jej cipkę.
Wdziera i zaczyna się poruszać ożywiając wszelkie zmysły i potęgując emocje jeszcze bardziej. Choćby przyszło teraz jakieś opamiętanie i do głosu doszedł racjonalizm, to ten penis robił jej cipce zbyt dobrze, by mogła to przerwać.
Z szeroko otwartymi oczami wpatrywała się w oczy pieprzącego ją Christera. Wchodził w nią niemal od samego początku szybko, tak jakby i ona sam był podniecony równie mocno co ona. Wchodził i po kilku ruchach czuła już, że jego penis stwardniał do granic możliwości.
Z szeroko otwartymi oczami i wściekle bijącym sercem przyjmowała ruchy Christera. Ruchy, pod wpływem których sama przesuwała się po biurku, doznając przy tym jeszcze bardziej perwersyjnego uczucia. Christer nabijał ją na kutasa, niczym na pal i decydował o tym jak jego niedawna dyrektorka rusza się na szkolnym biurku.
Czuła szmer w sali, czuła jakieś ruchy. Zrozumiała, że w tej pozycji wszyscy widzą ją bokiem. Co oznaczało, że część licealistów, tych spod ściany ma dobry widok, choć dość daleki, ale ci spod okna, jakby gorszy.
Zrozumiał to też Christer.
- Nie widzicie? – zwrócił się do licealistów. – No to zaraz zobaczycie.
W ciągu sekundy Kamila zrozumiała co miał na myśli. Christer zarzucił jej lewą nogę na swe ramię a na prawą położył dłoń, wywołując nacisk, pod wpływem którego Kamila przechyliła się bardziej w swoją prawą stronę. A więc w stronę sali lekcyjnej.
Tym samym, jej szeroko otwarte oczy mogły widzieć reakcje dokładnie całej piętnastki. A z kolei ona mogła poczuć na sobie swój wzrok. Na swoim teraz w pełni odsłoniętym nagim ciele. Na swych falujących w rytm ruchów Christera piersiach, na swych długich nogach. Ale także na swym nagim wzgórku łonowym.
Ale najbardziej patrzyli po prostu na to, jak ich piękna pani dyrektor jest pieprzona przez ich rówieśnika.
Jak jest pieprzona, jak pod wpływem ich spojrzeń, z poczucia wstydu zamyka oczy, za to rozchyla usta, przez które wydaje z siebie lżejsze i głębsze westchnięcia.
I nie tylko mogli patrzeć. Mogli też słyszeć specyficzny odgłos jąder uderzających o cipkę pani dyrektor podczas tego grzmocenia. Tak jakby ktoś z nich miał jakieś wątpliwości do tego, czy go wzrok nie oszukuje.
W tym wszystkim zatracała się też i Kamila, sama nie wierząc, że to co było jakąś dziką i kompletnie nierealną fantazją, którą wbijał jej czasem do głowy Daniel, nagle stało się faktem. Nie wierząc, że pozwoliła się rozebrać do naga Christerowi i że teraz rucha się z nim na oczach piętnastu licealistów.
Tak naprawdę jedna myśl o tym, jedna myśl, uświadamiająca jej cały ten ładunek gigantycznej perwersji wystarczała, by poczuła nadchodzący wielkimi krokami orgazm. Ale wtedy Christer przerwał.
- Zejdź! – zarządził krótko, zwracając się do niej na oczach licealistów bezpośrednio. Tak jak dwa lata temu nad morzem.
A ponieważ kompletnie oszołomiona Kamila zbierała się za długo, pomógł jej i chwilę później pani dyrektor stała na uginających się nogach. Ale tylko na moment. Christer odwrócił ją tyłem od siebie, przodem do biurka, o które oparła się z ulgą i…
- Ach…! – jęknęła, gdy kutas Christera znów wszedł głęboko w jej cipkę. – Ach! – powtórzyła w rytm kolejnego ruchu.
Sama nie wiedziała, która z pozycji był bardziej perwersyjna. Czy ta, w której leżała rozłożona na klasowym biurku, czy teraz, gdy osłabiona opierała się łokciami o biurku wypinając swój nagi tyłek w stronę bezceremonialnie pieprzącego ją Christera.
Do jej świadomości docierało, że licealiści mieli przy tej pozycji okazję na pogapienie się w jej gołą dupę. Ale nie tylko o to chodziło. Zaistniał jeszcze motyw władzy i oddania, gdy wypinała ją w stronę Christera, którzy trzymał panią dyrektor mocno za biodra i rżnął mocno, silnie, coraz szybciej…
- Aaaach…! – nie wytrzymała i ustnie zaakcentowała przeżywany właśnie orgazm. – Jezu…!
Orgazm doprawiony kolejnymi ruchami Christera, który też zbliżał się do finiszu, młócąc panią dyrektor coraz szybciej aż w końcu wystrzelił i spuścił się w jej cipce.
Osłabiona poczuła jak penis Christera opuszcza jej cipkę. Osłabiona przeżytym orgazmem najchętniej zaległaby teraz na łóżku, albo z braku łóżka, jakiejś ławce by zregenerować siły. Ale nie mogła. Musiała mieć na uwadze, że w sali znajduje się jeszcze piętnastu licealistów. Musiała skupić się na ich reakcjach, odgłosach dochodzących z sali.
Któryś z nich mógłby dorwać telefon, które przezornie skonfiskowała im przy wejściu do sali. Któryś mógł niecnie wykorzystać osłabienie pani dyrektor, podejść bliżej i strzelić jej zdrowego klapsa.
Odczekała sekundę, drugą, trzecią… Spróbowała zebrać w sobie siły.
- Koniec. Wyjdźcie wszyscy.
W miarę jak pozwalały jej na to możliwości, chwyciła sukienkę, wkładając ją na siebie. Majtki były w tym układzie najmniej ważne. Najważniejsze by mieć na sobie coś poważniejszego gdy otworzą się drzwi na korytarz, choć o tej porze w szkole nikogo już nie było. No ale tak profilaktycznie…
Oczywiście, jak było do przewidzenia, choć godzinę wcześniej wszyscy marzyli by wyjść z klasy i zostawić budę za sobą, tak teraz szło im to wyjątkowo opornie. Gramolili się, próbując zatrzymać w sali, popatrzeć na panią dyrektor, zajrzeć jej w oczy i wyczytać z nich cokolwiek.
- No już – ponagliła ich. – Wychodzić!
Drzwi się otworzyły i w końcu grupa nastolatków poczęła opuszczać klasę. Kamila usiadła na krześle czekając z niecierpliwością aż ostatni z nich wyjdzie. Wreszcie zostali tylko ona i Christer.
Wzięła głęboki oddech.
- Ale miała pani pomysł – pokręcił głową Christer. – Ma pani coś jeszcze w zanadrzu na dzisiaj?
Spojrzała na niego. Po raz pierwszy od momentu, gdy zrobił przerwę w pieprzeniu i kazał jej zejść z biurka. I on zdradzał emocje jakie przeżył, choć nie aż w takim stopniu jak ona.
- Może i mam – odpowiedziała wolno. – Ale kto powiedział, że i ciebie uwzględnię w swych planach?
Trochę utarła mu nosa. Poczuła z tego tytułu pewną satysfakcję. Był fajny, owszem, ale czy nie miał zbyt dobrze, ruchając swoją piękną licealną dyrektorkę tak często?
Zauważyła, że chyba trochę zachmurzył się. Tak jakby doszedł do wniosku, że został potraktowany na zasadzie „murzyn zrobił swoje”.
- Nie martw się – poczuła potrzebę by zareagować. – Spotkamy się pewnie nie raz. Ale dzisiaj… – wymownie dała znać, że nie bardzo.
W domu
Taksówka niewiele pomogła w ucieczce przed deszczem. Zmokła nieco najpierw w oczekiwaniu na samochód a potem w trakcie tych paru metrów do domu. Nie jakoś mocno, ale jednak odczuwalnie.
Wbiegła po schodach i sięgnęła do torebki po klucz. Dopiero sekundę później uświadomiła sobie, że przecież nie musi. Dom nie był pusty. Nacisnęła klamkę i faktycznie, weszła bez problemu, słuchając jak w mieszkaniu rozbrzmiewa stukot szpilek.
Wkroczyła do sypialni, przeczuwając jaki widok tam zastanie. Nie pomyliła się.
- Cześć – rzuciła. – Wciąż masz zepsuty komputer?
- Dopiero jutro będę miał swój – usłyszała odpowiedź. – Jeśli ci przeszkadzam, to powiedz, zostawię…
- Nie – powstrzymała go natychmiast. – Siedź ile chcesz. Daniela i tak dzisiaj nie będzie a ja też niedługo wychodzę.
No jasne, za wszelką cenę nie chciała robić Adrianowi przykrości. Wręcz przeciwnie, za wszelką cenę chciała mu pokazać prawdziwy dom i okazać sporo ciepła.
Adrian wprowadził się kilkanaście dni temu, po tym, gdy ojciec dużo wcześniej zostawił matkę a matka trafiła do szpitala na dłuższy okres. Osiemnastolatek nie mógł przebywać sam w domu jakoś dłużej i gdy kolejni krewni się wykruszali, Kamila zdecydowała, że pomoże i przygarnie dużo młodszego kuzyna do siebie.
Nie było to trudne, bo Adriana ciężko było nie lubić a poza tym nie sprawiał żadnych kłopotów wychowawczych. Miał poza tym całkiem przyjemną powierzchowność, można było zawiesić na nim oko, pośmiać się i pogadać o różnych sprawach.
A skoro siedział sam w domu, to siłą rzeczy najczęściej spędzał czas przy komputerze. To normalne w tym wieku. Gdyby był u siebie może wyszedłby gdzieś z kolegami, pograć w piłkę, czy coś, ale tu, kilka kilometrów od własnego domu, zamkniętego aktualnie na cztery spusty?
- Co robisz? – zapytała, kładąc torebkę na biurko.
- Siedzę na jednym forum, nic specjalnego – odrzekł krótko.
- To siedź – postanowiła. – Ale ja się muszę przebrać, w porządku?
Wciąż była w bojowym nastroju, jak by to określił Daniel. Trudno by było inaczej. Akcja, której dopuściła się w szkole przekraczała jakiekolwiek standardy.
Adrian… Od kilkunastu dni widywali się dużo częściej, znacznie pogłębili swoją znajomość, poznali się lepiej, była między nimi chemia. Kuzyn zdecydowanie nie był głupim chłopakiem, miał swoje zdanie na różne tematy, umiał się wypowiedzieć, ale daleko mu było do nadętego bufona.
Próbowała na szybko oblecieć pamięcią te kilkanaście dni. Czy zdarzyły się jakieś takie hm… Niedwuznaczne sytuacje? No niespecjalnie, nikt nikomu do łazienki nie wchodził, do sypialni za bardzo też nie. Widział ją z dwa, trzy razy w nieco bardziej skąpym stroju, to chyba wszystko.
W bardziej skąpym, czyli w dłuższej koszuli, pod którą miała tylko majtki. No dobrze, raz się zdarzyło, że obudziła się bez nich i tak została zaskoczona w kuchni przez sporo młodszego kuzyna. Trzymała fason i nie dała po sobie poznać, że tym razem pod koszulką niczego na sobie nie miała. Ta kilkuminutowa sytuacja nawet ją wtedy trochę podnieciła. Świadomość, że pod koszulką jest kompletnie naga a obok niej stoi młody, fajny, przystojny chłopak ledwo po przebudzeniu, nieźle ją wtedy pobudziła.
Miała też świadomość, że w takich sytuacjach spojrzenie Adriana lądowało na jej nogach. Gdy dostrzegła to pierwszy raz, nie do końca jej się to spodobało. Ale gdy się dotarli, poznali lepiej, polubili bardziej, zaczęła odczuwać sporą satysfakcję w tych momentach, gdy znajdowała się w jego towarzystwie niekompletnie ubrana a on podziwiał ukradkiem nagie części jej ciała.
- Tutaj? – usłyszała głos wyrażający chyba lekką konsternację.
- Tak, siedź – powtórzyła najzupełniej naturalnym głosem.
Tak jakby nic takiego się nie działo i nie miało wydarzyć. A przecież…
Podeszła do stojącej przy ścianie szafy, otwierając ją. Biurko znajdowało się bokiem do szafy, stąd i sam Adrian siedział bokiem do niej. Nie musiał czynić jakichś wygibasów, wystarczyło, by po prostu spojrzał w lewo, by zobaczył jak…
Jak praktycznie dwukrotnie starsza kuzynka chwyciła brzegi sukienki i uniosła ją w górę, odsłaniając w ciągu chwili swe ciała niemal zupełnie nagie. Niemal, bo jedynym skrawkiem materiału, jaki pozostał na niej, były tylko stringi, odsłaniające jej pośladki praktycznie w pełnej krasie.
Nic obie z tego nie robiąc rzuciła sukienkę w bok, próbując znaleźć coś w szafie. Wykonując ruchy w bok, przyciskała ramiona do korpusu, by Adrian nie zobaczył jej nagich piersi. No, ale to jedyne co mogła przed nim ukryć.
Miała świadomość, że jego uwagi nie zaprząta w tej chwili forum, na którym siedział, tylko ona sama i jej praktycznie nagie ciało. Bo czymże były te skąpe stringi na jej biodrach? Tym samym zupełnie świadomie wystawiła mu do podziwiania swe długie, zgrabne nogi, kompletnie nagie plecy i przede wszystkim niemal kompletnie gołą dupę.
I miała taka samą świadomość, że on patrzy się na nią w tej chwili bez żadnego skrepowania. No cóż, skoro sama kazała mu tu zostać…
- Hm… – usłyszała w końcu za plecami. – Zaczynam się zastanawiać, co mają na sobie moje nauczycielki. Chociaż… Ja chyba nie mam takich.
- Jakich? – rzuciła, jak gdyby nigdy nic, wyciągając z szafy szlafrok, wyglądający bardziej jak koszula.
- No takich… – odpowiedział krótko, ale wiele znaczącym tonem, który mówił więcej, niż słowa.
Wciąż stojąc tyłem włożyła na siebie szlafrok, zastanawiając się, czy przy tym wkładaniu któraś z jej piersi nie stała się nazbyt widoczna. Chyba nie, chociaż…
Spuściła wzrok w dół przewiązując niedbale pasek. Widziała swoje nogi niemal w całości. Cienki szlafrok niewiele zasłaniał. Na szczęście na pewno tyłek, chociaż tego, że pozwoliła go oglądać Adrianowi w niemal pełnej krasie, nie mogła już cofnąć. No, ale teraz nie widział.
Także dlatego, że wzięła w dłoń jakiś magazyn i przeszła na drugi koniec pokoju, siadając na łóżku. Nie odmówiła dobie przyjemności wyciągnięcia swych w dużej mierze nagich nóg, jakby demonstracyjnie chciała je zaprezentować całemu światu, czy tam choćby kuzynowi.
Przez chwilę panowało milczenie. Chyba trochę niezręczne, albo inaczej, takie, w którym wyczuwało się pewne napięcie. Kamila była rzecz jasna wciąż pod wpływem wydarzeń w szkole, ale także sceny striptizu sprzed chwili. Otworzyła magazyn na którejś stronie, ale tak naprawdę bezmyślnie gapiła się w zdjęcie kilku celebrytek.
Miała świadomość, że Adrian chyba całkowicie stracił zainteresowanie internetem. Prawie nagie ciało mocno starszej, ale wciąż jednak atrakcyjnej kuzynki wyraźnie wytrąciło go z równowagi. No i nie tylko to. Nad nimi wisiała sytuacja, o której on przecież dobrze wiedział. Nie do końca miała pojęcie co on o tym myślał. I wiedziała, że prędzej, czy później do tego nawiąże.
- Wczoraj też byłaś tak ubrana? – zapytał w końcu.
- A dlaczego cię to interesuje? – zmrużyła oczy, jakby dając do zrozumienia, że nie powinien się tym zajmować.
- No tak tylko, bo wróciłaś chyba dość późno…
- Aha… – pokiwała z powagą głową. – Wlepisz mi za to naganę? Dasz jakąś burę?
- Dowcipna jesteś czasami… – pokręcił głową.
- Bo to, że wypominasz mi późny powrót do domu jest niezwykle zabawne…
- No wiesz… – chrząknął. – Nie uważasz, że cała ta historia jest dość niecodzienna?
- Ależ zgadzam się Adrianie, że jest. Nie rozumiem tylko dlatego aż tak bardzo cię to interesuje.
Bawiła się w najlepsze. Dobrze wiedziała dlaczego zżera go ciekawość i dlaczego nawiązuje do tego co było wczoraj. Znał przecież zarys całej sytuacji no i…
No i właśnie. To, że znał tylko zarys, było dla niego najgorsze. Z pewnością jego wyobraźnia podsuwała mu różne rozwiązania.
- No myślę, że paru ludzi by zainteresowało. Mnie, czy Daniela…
Parsknęła śmiechem.
- Przecież dobrze wiesz, że Daniel jest o wszystkim poinformowany. Za kogo ty mnie uważasz, co? – przybrała nieco napastliwy ton.
- Nie gadaj tak – nie dał się stłamsić. – Mówię tylko, że to wszystko jest trochę dziwne.
- I tym się właśnie zajmowałeś wczoraj przed snem? Co porabia twoja kuzyneczka?
Milczał przez chwilę a potem wstał z krzesła i wpakował się na łóżko.
- Myślę, że mogłabyś mi opowiedzieć co zrobiłaś. A czego nie – dodał po chwili.
Jego ciekawość bawiła ją. Jego bliskość zrobiła jej dobrze. Tak samo jak jego spojrzenia lądujące na znajdujących się teraz tuż obok niego nagich, ponętnych nogach dużo starszej kuzynki.
Wciąż była pod wpływem sporego szoku. Teraz dodatkowo wpadała w dobry nastrój. Wiadomo, pewne rzeczy miała zaplanowane, ale przecież nie wszystkie. Do tego, jak najbardziej potrzebny był ten odpowiedni nastrój.
- Co cię konkretnie ciekawi? – zapytała.
- Jak to wszystko wczoraj przebiegło?
- Uhm… – kiwnęła głową, odkładając magazyn na bok.
Szlafrok rozsunął się tym sposobem, ale nie uznała za stosowne poprawić go. Tym samym jej nogi pozostały odsłonięte praktycznie w całości. Tak bardzo, że nieco rozsunięty od dołu szlafrok odsłaniał już jej majtki.
Ale po co to poprawiać? Jeśli Adrian chciał sobie patrzeć, to niech patrzy, co tam… Jej robiło to dobrze.
Chciała, żeby ją oglądał. Żeby patrzył. Chciała, żeby się podniecił. Zaczęło jej na tym naprawdę zależeć. Czy nie posuwała się za daleko?
Tak, dziwne pytanie po tym co odwaliła w szkole…
- Wiesz przecież – odpowiedziała. – Pojechałam, zrobiłam co trzeba i wróciłam. Czego chcesz więcej?
- Zaraz… – zaoponował. – Jakie więcej. Co konkretnie?
- A co ty mnie chcesz kontrolować? To nie jest historia na twoje uszy.
- To nie kontrolowanie – tłumaczył się. – Tylko chciałem wiedzieć.
- I wyrobić sobie opinię? – uzupełniła jego wypowiedź. – Czy kuzynka jest puszczalska, czy nie?
- Nie nazwałbym cię puszczalską – skomentował ostrożnie.
- Mimo, że nie wiesz co się wczoraj stało…
- No to opowiedz i się dowiem.
Roześmiała się cicho. Adrian był już ugotowany. Droczyła się z nim w odpowiednio długi sposób. Chyba nie było już sensu przeciągać.
- Co ci mogę powiedzieć… – zaczęła ostrożnie. – Jak wiesz, przyjechał wczoraj po mnie samochód…
- Z bardzo rozbrykanym towarzystwem – uzupełnił Adrian.
Tak było. Przyjechało dwóch mężczyzn, kolegów Marcina.
Niewiele wiedziała o Marcinie. Tyle, co opowiedziała jej Iwona.
Iwona z kolei była jej koleżanką ze studiów. Po nich wyjechała do Anglii, ale niedawno wróciła, by przejąć firmę chorowitego ojca. Z pewnością nie mogła narzekać na brak funduszy a że nie była brzydką dziewczyną stała się tym sposobem ciekawą partią do wzięcia.
Dość nieoczekiwanie związała się z Marcinem. Facetem, który nie zasługiwał na nią. Tak przynajmniej wywnioskowała Kamila po tym co przekazała jej Iwona. Marcin był dupkiem, przystojniakiem, który swego czasu maksymalnie dawał upust swemu hedonizmowi. Mówiąc wprost, bawił się życiem i korzystał z niego. Był bawidamkiem.
Tyle, że jak mówiła Iwona, zmienił się i zapewniał, że to wszystko już za nim. No cóż, może i tak było, lecz… Kamila nie związałaby się z kimś takim, ale nie wchodziła z butami w życie Iwony. Jej sprawa.
Tyle, że Iwona zachowała na tyle rozsądku, by nie ufać narzeczonemu na sto procent. Chciała go sprawdzić. Od słowa do słowa… Któż mógł sprawdzić lepiej wierność Marcina, niż jakaś super atrakcyjna kobieta? A któż mógł nią być w zupełnie naturalny sposób?
- Pojechaliście na wieczór kawalerski, ale nie tego Marcina, tak? – dopytywał się Adrian.
- No nie, do ślubu mają jeszcze trochę czasu. To był wieczór jego kolegi, takiego Radka.
- No i co?
- No i pojechałam z tymi dwoma kolegami. Na miejscu dołączył do nas Marcin. A potem zawieźli mnie do mieszkania Radka.
Tak, pojechała. W roli striptizerki. To była dłuższa i trochę skomplikowana operacja, ale na szczęście Iwona załatwiła wszystko tak, by nikt się niczego nie domyślił. By wszyscy byli przekonani, że wiozą ze sobą nie podstawiona nauczycielkę, tylko autentyczną striptizerkę.
- Pewnie wszyscy byli już w mocno imprezowym nastroju? – rzucił Adrian lekko, jakby od niechcenia.
Ale wyczuła w jego głosie pewne napięcie. Autentycznie był zaciekawiony co wydarzyło się dalej.
- Nie byli – odpowiedziała zgodnie z prawdą. – Dopiero zaczynali wieczór.
- Czyli oni w czwórkę i ty jedna?
- Dokładnie tak.
- Nie bałaś się?
- Czego?
- No wiesz… Różnie mogłoby się to skończyć…
- Miałam pewien wentyl bezpieczeństwa – uśmiechnęła się lekko. – Można powiedzieć, że byłam pod kontrolą Iwony.
- Nie wiedziałem… No i co?
- No i nic… – użyła dość zaczepnego tonu, ale szybko wróciła do przerwanej opowieści. – Posiedzieliśmy trochę, porozmawialiśmy…
- Myślałem, że od razu przystąpiłaś do dzieła.
- No skąd… Tak na początku? Miałam zapłacone za trochę więcej, niż za rutynowe pół godziny.
- Czyli zacieśniłaś znajomość?
- Tak, dlaczego nie?
- Czyli dobrze się z nimi czułaś.
- Próbujesz mi dogryźć? – uśmiechnęła się szeroko.
- Nie no, tylko tak wnioskuję…
- To nie wnioskuj, bo ci to nie wychodzi – utemperowała go. – Kobiety potrafią czasem grać.
- A ty często grasz?
- Nigdy – zapewniła. – Chyba, że wczoraj. Musiałam.
- No dobra… Popiliście, pogadaliście… Oni się pogapili na ciebie i zaczęli się rozkręcać, tak? I co?
Tym razem powstrzymała uśmiech. Adrian wyraźnie rozkręcał się. Albo nakręcał. Jedno i drugie. Wyczuwała, że jest podniecony. Że bardzo chciał usłyszeć jakich erotycznych wyczynów dopuściła się jego starsza kuzynka, na co dzień rozważna, rzeczowa nauczycielka.
Albo jakich się nie dopuściła. Bo wyczuwała pewną zazdrość. I z kolei ta mocno nakręcała ją. I upewniała, że wybrała dobry sposób na to by go nakręcić.
- Tak, zrobiło się trochę goręcej – nieco ściszyła głos, dbając o to by klimat zrobił się tak samo subtelny, jak i pikantny. – Panowie pozwalali sobie na nieco odważniejsze teksty.
- Jakie?
- No nieważne. Możesz domyślić się, co mówią faceci, którzy mają przed sobą striptizerkę, nie? Zresztą bez przesady, powstrzymywali się od jakiegoś chamstwa, tylko tak jak mówię, byli odważniejsi.
- I wtedy nadszedł czas na striptiz?
- Tak… – zwolniła nieco, rozmyślnie przedłużając. – Sprawy zostały przedstawione tak, że trzeba było przystąpić do dzieła.
- No i jak poszło?
Znów wysilił się na beztroski ton, ale wiedziała, że to tylko przykrywka.
- Weszłam na stół. I… Co tu dużo opowiadać? Zresztą w ogóle na jakiej zasadzie mam ci opowiadać? – zareagowała z lekką pretensją.
- Mów, dalej! – ponaglił.
Aha, już nie było prośby. Był rozkaz.
Milczała przez kilka sekund, jakby nie chcąc ulegać, ale… Uległa.
- No cóż… Zaczęłam zdejmować z siebie po kolei to co miałam na sobie – odpowiedziała cicho. – Rozpięłam koszulę, potem ściągnęłam spódniczkę… Zostałam w samej bieliźnie, mając naprzeciw czterech młodych mężczyzn.
Młodszych. Tak nieco ponad trzydziestki. Marcin był z nich najstarszy.
- Trochę zwolniłam tempo, wiedziałam, że to ich nakręca. Rozpięłam jednak stanik i zrzuciłam z siebie.
- Pozwoliłaś im się gapić na swoje cycki?
Z satysfakcją usłyszała w głosie Adriana tak podniecenie, jak i pewną gorycz.
- Skoro się na to pisałam, to wiedziałam co muszę zrobić, nieprawda? Tak, pozwoliłam.
- No i…?
- No i… Przyszedł w końcu czas, bym wsunęła palce pod majtki, odchyliła je i… – ściszyła głos jeszcze trochę. – Ściągnęła je z siebie.
Zamilkł. W ciszy panującej w pokoju usłyszała jak Adrian stara się przełknąć ślinę.
Dyskretnie rzuciła okiem w bok. Adrian miał na sobie czarne szorty. Lubiła ten styl. Z tym większą ciekawością chciała zorientować się, czy stanął mu kutas.
Ale nie potrafiła. Potrafiła za to zauważyć jedno. Choćby to, że zastanawiając się nad tym, czy mu stanął, sama w pewnym stopniu zaczyna tracić nad sobą kontrolę.
- No i byłaś kompletnie naga – podsumował.
- No i byłam.
- Gapili się? – zapytał po sekundzie.
- Po to mnie rozebrali, nie uważasz?
Nie podnosiła głosu. I on sam nie mówił za głośno. W ten sposób robiło się coraz bardziej klimatycznie.
- Rozebrałaś się, pokręciłaś na stole nago i co? Pięć minut później ubrałaś się?
- Nie – pokręciła głową.
- Nie? – powtórzył.
- Bardzo nalegali bym się nie ubierała. Bym pozostała w samych szpilkach. Głównie Radek i Marcin. Tamci dwaj trochę mniej. Oni mieli już trochę we krwi. Radek i Marcin mniej. Nalegali. Powiedzieli, że dopłacą.
- I zgodziłaś się?
- Tak – skinęła lekko. – Przekonali mnie.
- To znaczy jak…? – drążył temat. – Usiadłaś sobie między nimi, czy na fotelu, nago?
- Tylko na moment. Nie pozwolili mi na to.
- A co chcieli?
- No wiesz… – wzruszyła ramionami. – Woleli, żebym stała. Trochę zachowała się jak kelnerka. Krążyła między pokojem a kuchnią. To wyniosła, to przyniosła.
- Tak, żeby w każdej chwili mogli pogapić się na twoje cycki a z drugiej strony na dupę – skomentował.
Uśmiechnęła się, ale tylko w duchu. Ten komentarz wyraźnie świadczył o coraz silniejszej zazdrości, ale i podnieceniu. Adrian wyraźnie zaczynał tracić kontrolę nad sobą.
Na bank wyobrażał sobie ją teraz kompletnie nagą krążącą po mieszkaniu. Obojętnie, czy po mieszkaniu Radka, czy swoim.
- Nie udało się tego uniknąć.
- Dotykali cię?
Zadawał coraz odważniejsze pytania.
- Nie pozwoliłam na to – uściśliła. – To znaczy pozwoliłam na takie wiesz. Muśnięcie po ramieniu, czy gdzieś z boku. Ale nie w bardziej takie osobiste części.
- Czyli do końca imprezy chodziłaś między nimi goła?
- Nie, to nie było tak…
- A jak? I co z tym Marcinem?
Wzięła głębszy oddech.
- No on z biegiem czasu zagadywał mnie najmocniej. Przejął na siebie rolę lidera. Ci dwaj powoli zaczynali mieć dość. Radek trochę też. A Marcin się jakby kontrolował. Takie odniosłam wrażenie.
- Czyli leciał na ciebie?
- Nie zapomnij, że to było moje główne zadanie. Sprowokować go w miarę możliwości. Nie tak na chama, bardziej subtelnie.
- I robiłaś to?
- Choćby będąc goła między nimi… Nie uważasz, że to już była forma prowokacji?
- Ale zakładam, że to nie wszystko…
- No tak… Udawałam zainteresowanie tym co mówił, co opowiadał… Uśmiechałam się i w miarę dobrze bawiłam. Zasadniczo miałam zrobić wiele, by udowodnić jego niewierność.
- I co robiłaś?
- Nie wiem czy to na twoje uszy…
- No mów, przecież i tak już wiele powiedziałaś!
To nie była prośba, to było praktycznie żądanie. Adrian nie chciał już odpuścić. Palił się z ciekawości.
Znów wzięła głębszy oddech.
- Wiesz, trochę czasu spędziłam w pozycji stojącej. Starałam się tak chodzić, by być jak najbliżej jego. By otrzeć się lekko, by, pochylając się w kierunku stołu, jak rozkładałam coś na nim, wypiąć się obok niego. Tak by mógł pooglądać sobie… No wiesz.
- Twój tyłeczek? – głos Adriana zabrzmiał trochę nienaturalnie. – I coś jeszcze?
- Nie, chyba nic więcej, jeśli masz na myśli to co ja.
- Pewnie mu się podobało…?
- Pewnie tak, bo zdradzał wyraźne zainteresowanie.
- Jak?
- W którymś momencie pożegnaliśmy obu tych, co się już zmęczyli. Zostali tylko Radek i Marcin. Ale Radek sam był też zmęczony. W którymś momencie poszliśmy z Marcinem do kuchni. Jak wróciliśmy. Marcin zaproponował Radkowi, by oprowadził mnie po domu. Ale Radek tylko machnął ręką i powiedział, żeby Marcin sam mnie oprowadził. Sam już miał dobrze w głowie.
- I co? – po raz kolejny zapytał Adrian.
- No i Marcin wziął mnie pod rękę i zaczął oprowadzać. To było mieszkanie piętrowe, wchodziłam po schodach a Marcin za mną. Miał mój tyłek przed nosem… Weszliśmy na górę. Marcin wszedł bezceremonialnie do pokoju Radka, pokazał mi jego bibliotekę, coś tam mówił o książkach.
- Czyli zostałaś z nim sam na sam. Tylko, że ty naga…
- Na zmianę mówił o książkach i innych rzeczach i komplementował mnie – ominęła ten lekki przytyk. – Mnie, moją urodę, ciało, wiesz… Mówił, że najbardziej podobają mu się moje nogi. W pewnym momencie wykorzystał sytuację, gdy oparłam się o fotel i położył rękę na moich udach.
- Tak?
Z trudem powstrzymała drgnięcie, gdy na swych wciąż w pełni odsłoniętych nogach poczuła dłoń Adriana.
Nie wytrzymał. Uznał, że to najlepszy moment, by pomacać starszą kuzynkę. W dość niefortunnym momencie a może nie? Bo coraz bardziej rozgrzewająca się swoją opowieścią Kamila nie strąciła ręki. Pozwoliła na ten dotyk.
Dotyk, który przyjemnie wpływał na jej wrażliwe i rozgrzane ciało.
- Drugą rękę wsunął mi we włosy – ominęła pytanie Adriana, zresztą ten nie oczekiwał odpowiedzi na nie. – I zaczął no wiesz… To był ten moment, w którym nie trzeba było wiele mówić. A ja… No nie mogłam za bardzo protestować. Byłam tam po coś i potrzebowałam konkretnego dowodu.
Adrian tym razem milczał. Tylko chcąc mieć lepszy kontakt z mocno odsłoniętym ciałem kuzynki zmienił nieco pozycję, pochylając się ku niej lekko i wciąż trzymając swą gorąca dłoń na jej udach. W pewnym momencie zaczął ją delikatnie przesuwać po jej nogach.
Nie sprzeciwiała się. Nawet w pewnym momencie musiała zastanowić się, kto z nich bardziej rozgrzał się jej opowieścią. On, czy może jednak ona.
Nie no, w miarę możliwości starała się kontrolować swe emocje. Choć było to coraz trudniejsze.
- Zaczęliśmy się całować – kontynuowała. – Owszem, wyraziłam delikatny protest, by w decydującym momencie mieć jakąś furtkę, ale on to zignorował. Wyczułam, że jest podniecony. W przypływie tego szaleństwa sięgnęłam dłonią w kierunku jego spodni. Wyczułam, że jego penis był twardy.
Teraz ona przerwała na chwilę, by przełknąć ślinę.
- Przywarł do mnie i całował. Nie chcę, żebyś pomyślał, że jestem taka, bo… Bo nie jestem. Nie kręcą mnie takie typy i odrzucają, ale coś we mnie… Decydowało, że przedłużałam ten moment, że nie chciałam przerywać, bo nie miałam jeszcze dobitnego dowodu. To było tylko namiętne całowanie a ja przecież potrzebowałam czegoś więcej.
Przerwała na moment, zastanawiając się, czy to tłumaczenie nie brzmi zbyt debilnie. Ale nawet jeśli brzmiało, To zasłuchany w erotycznej opowieści Adrian nie zwrócił na to uwagi.
- Pochylił głowę i szedł niżej… Całował moją szyję, namiętnie, spokojnie, jakby chcąc mnie rozgrzać. I muszę przyznać, że mu się to udawało. Chwycił mnie za biodra, unieruchamiając i wiesz… – zawahała się na moment skrępowana. – Zszedł niżej całując moje piersi. Wziął w usta moje sutki i je ssał.
Chrząknęła.
- Nie mogłam przerwać. Nie dość, że musiałam mieć coś więcej, to nie wiem dlaczego, ale zaczęło mi się strasznie podobać. W głowie zaczęło mi buczeć, że to playboy, że to ktoś, kto zaliczył sporo dziewczyn, że on musiał coś mieć w sobie, no i miał… Był przystojny, wygadany i całując mnie, robił mi dobrze.
Chwila milczenia.
- Czułam, że słabnę. Z każdą sekundą byłam coraz bardziej pod wpływem jego pieszczot. Zaczęłam naprawdę chcieć, by robił mi to co robił. By rozsunął moje nogi, by zaczął pieścić… No wiesz…
- Cipkę – dopowiedział zasłuchany Adrian z lekka już chrapliwym głosem.
- No właśnie… I on to robił. Zacisnęłam uda, ale nie poddał się i pieścił mnie tam… A ja… Zamiast zdecydowanie go przegonić, oddychałam coraz szybciej. Fakt, że jestem traktowana jak… No wiesz, jak prostytutka, bardzo na mnie w tym momencie działał. Może nawet nie jak prostytutka, tylko jak dziewczyna oczarowana takim playboyem.
- Pozwalałaś na więcej? – zapytał głucho Adrian.
- Byłam jak skamieniała. Moje uda była już rozłożone szeroko. On pieścił mnie tam coraz intensywniej a ja nie chciałam, żeby przestał. I w końcu poczułam jak wkłada tam palec.
Zamilkła na chwilę.
- Zaczął się poruszać i wyczuł coś co mnie zdradziło. Że byłam tam mokra. To był dla niego dowód, że ja też tego chcę, mimo że raz na jakiś czas zdobywałam się na protest. Ale on poruszał się we mnie palcem i rozgrzewał coraz bardziej. Czułam, że jestem coraz bardziej uległa. Aż w którymś momencie przestał. I nadszedł ten decydujący moment, w którym mogłam już powiedzieć głośno „nie”, ubrać się i wyjść.
- I zrobiłaś to? – usłyszała pytanie.
Milczała przez kilka dobrych sekund, jakby jeszcze bardziej podkręcając atmosferę.
- Nie – wygłosiła wreszcie, wiedząc jak to zabrzmi. – Nie chcę, żebyś pomyślał o mnie źle, ale… Ja chciałam, żeby to zrobił. Chciałam zobaczyć go nagiego… Chciałam, zobaczyć jego stojącego penisa, upewnić się jak na niego działam… Emocje wzięły górę. Pragnęłam, żeby mnie przeleciał.
Znów kilka sekund milczenia, aż tym razem ciszę przerwał Adrian.
- Nie wierzę, że mogłaś coś takiego zrobić.
Przez chwilę milczała i ona.
- Ale zrobiłam – wyjawiła wreszcie. – Chciałam, żeby mnie wziął i taki ktoś jak on bezbłędnie to wyczuł. Podniósł mnie z tego oparcia i gwałtownie odwrócił. Jęknęłam z rozkoszy. Poczułam klapsa na tyłku. Chyba mu się spodobało, bo dał mi kolejnego. Coś tam mówił, że mam świetny tyłek… Chwycił go, ale słyszałam też jak rozpina spodnie. Nogi się pode mnę ugięły…
Zrobiła przerwę na wzięcie oddechu.
- Kazał mi się oprzeć o fotel i wypiąć. Zrobiłam to. Płonęłam z pożądania i oczekiwania, kiedy wreszcie we mnie załaduje. I on… Zrobił to. Poczułam jak we mnie wszedł. Jęknęłam głośno, Adrian… mówię ci, to było kosmiczne przeżycie, kiedy uświadomiłam sobie jak pozwoliłam się potraktować.
Przełknęła ślinę, czując jak dłoń Adriana pieści jej nogi, chyba coraz silniej. W pewnym momencie nawet ścisnął jej udo.
- Że dałam się potraktować jak łatwa laska z dyskoteki. Ale to było niesamowite. Opierałam się o fotel a on trzymał mnie mocno za biodra i wchodził we mnie… Adrian… Czułam jak Marcin posuwał mnie mocno, jak rżnął, dominując nade mną kompletnie… To było upokarzające, ale kosmicznie podniecające, wiesz…? To, że pozwalałam mu się… No właśnie, pozwalałam mu się posuwać… Ruchać… A on ruchał mnie od razu mocno, zdecydowanie… I ja nie mogłam się oderwać, chciałam tylko, żeby jego kutas wchodził we mnie głęboko, głęboko i głęboko… Za każdym razem tak głęboko jak to tylko możliwe, dając mi rozkosz absolutną. Tak, tego właśnie pragnęłam… A Marcin pieprzył mnie z coraz większa furią i mówił, że takiej super laski jak ja nie miał nigdy… A ja mu wierzyłam i jęczałam wysoko za każdym razem, kiedy wsuwał we mnie swojego penisa do samego końca. Boże, jak jęczałam…! I wiedziałam jak to na niego działało… Rżnął mnie coraz mocniej, coraz silniej, aż w końcu zaczął rąbać z prawdziwą furią i… I spuścił się wreszcie. Zerżnął mnie i zaliczył. Pozwoliłam na to i… Czułam się tak samo upokorzona, jak i wniebowzięta…
Umilkła i zamknęła na sekundę oczy, próbując się ogarnąć. Ta opowieść miała rozgrzać przede wszystkim Adriana. Ją też, ale… Nie aż tak mocno.
- I tak oto zdobyłam ostateczny dowód – zakończyła po chwili. – Podobało się?
Z tym pytaniem zwróciła oczy ku wciąż macającemu ją Adrianowi. Wiedziała, że wytrzyma. Wiedziała bo na szczęście miała coś na swą obronę.
- Nie wierzę, że to zrobiłaś – stwierdził.
Jego głos zdradzał emocje. Doprowadziła do tego. Ba, doprowadziła już kilkanaście minut wcześniej, gdy umiejętnie stopniowała emocje. Teraz w nim wrzało. I wiedziała, że chodzi o dwie kwestie. O zwykłe podniecenie i o zazdrość.
O podniecenie wywołane tym subtelnym opowiadaniem erotycznym, rozwijającym się z każdą minutą. Podniecenie wywołane tym, że w trakcie opowieści na pewno wyobrażał sobie swoją piękną kuzynkę kompletnie nagą pośród czterech obcych mężczyzn a następnie rżniętą jak ostatnia dziwka przez jednego z nich. I o zazdrość powodowaną właśnie tym, że jakiś obcy playboy bez ceregieli przeleciał tą kuzynkę.
- Naprawdę nie wierzysz? – zapytała.
- Przecież mogłaś przerwać wcześniej a tak… – nie dokończył
Pozwoliła sobie by na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- Bo przerwałam.
- Co…? – zmarszczył brwi.
- Jajco – skwitowała zgryźliwie. – Zmyśliłam to wszystko. No, prawie wszystko.
- Co zmyśliłaś?
- Było normalnie. Po striptizie posiedziałam chwilę, kilka minut i wyszłam. Niech Iwona martwi się o więcej.
- To po co ta cała opowieść? – patrzył dość nieufnie.
- Nie podobało ci się?
- Po co mi to opowiedziałaś? – powtórzył.
- Żeby się dowiedzieć, czy ci stanął.
Zatkało go. Chyba niewiele w tym momencie rozumiał. Jeśli w ogóle cokolwiek.
- No to jak? – powtórzyła, żeby upewnić go, że się nie przesłyszał. – Stanął ci?
- Może sama się przekonasz? – odezwał się wreszcie.
Pokręciła głową.
- Ja ci tam nie będę grzebać.
- Chcesz zobaczyć? – upewniał się a jego wzrok wyrażał powątpiewanie w zdolności umysłowe kuzynki.
- No pokaż – zachęciła.
Przez chwilę nic się nie działo. Adrian patrzył na nią, jakby się upewniał, że Kamila nie robi sobie z niego żartów.
Po czym zdecydował się a Kamila poczuła jak serce zaczyna jej tłuc w niewiarygodnym tempie i sama nagle traci pewność, czy to rzeczywistość, czy sen. Zobaczyła jak Adrian kręci się na łóżku, unosi, żeby opuścić spodenki i…
Szorty zsunęły się a oczom Kamili ukazał się penis Adriana. Faktycznie, stał. I to całkiem ładnie. Wiedziała, że są różne penisy, które po stwardnieniu przybierają dość różne kształty, jedne stoją prosto, inne są nieco wygięte, jeszcze inne sterczą w górę. Penis Adriana stał nieco bardziej w górę, co akurat w tej pozycji, gdy siedział na łóżku wyglądało najlepiej.
- Ładny? – usłyszała pytanie.
Adrian nie spuszczał z niej wzroku. Świadomość tego, że siedzi tuż obok pięknej kuzynki demonstrując jej nagiego penisa albo go krępowało, albo… Chyba bardziej podniecało. Gdyby wygrało skrępowanie, nie zrobiłby tego.
- Bardzo ładny… – przyznała cicho. – Zaczynam zazdrościć dziewczynom, które go dotykały.
Był nie tylko ładny, ale i duży. Pewnie w granicach przeciętnej, ale tych górnych granicach. Wpatrywała się w niego, czując, że traci zmysły. Mimo, że raptem niewiele wcześniej w szkole pozwoliła sobie na niezwykle szalony wybryk, to i teraz czuła, że to jest niemniej perwersyjne. Zachęciła osiemnastoletniego kuzyna do tego by obnażył się i pokazał jej swego sterczącego kutasa.
- Może sama go dotkniesz…
To nie było pytanie, raczej zachęta. Ostatnie minuty musiały być dla Adriana ciężkim szokiem, ale chłopak wybrnął z tego zadziwiająco szybko i błyskawicznie przystosował się do nowej sytuacji.
Czuła oczywisty wstyd, przyzwoitość nie pozwalała jej na pokazanie tego jak bardzo braknie go dotknąć, ale natura wygrała. Najpierw przechyliła się nieco, jakby chcąc się mu przyjrzeć bardziej a potem… Czując jak drżą jej palce, dotknęła go u nasady i powoli przesunęła w górę. Delikatnie, jakby nie chciała zrobić mu krzywdy.
A potem zjechała w dół i raz jeszcze, dotykając go koniuszkami palców delikatnie przejechała w górę.
Wyczuła, że i Adrian nie opanował lekkiego drżenia. Z jego ust wydobył się głębszy oddech.
- Może chciałabyś go chwycić? – zaproponował.
Potrząsnęła głową. Nie o to jej chodziło. Raz jeszcze przesunęła palce wzdłuż sterczącego penisa.
- Hm… – chrząknął Adrian. – Jeśli tak lubisz patrzeć, to może chcesz go zobaczyć z bliższej odległości?
Takiej zachęty potrzebowała już bardziej. Dodatkowo Adrian wykonał jakiś bliżej niesprecyzowany ruch, jakby chciał ułatwić kuzynce to oglądanie. Choć w sumie nie do końca było jasne o co mu chodziło.
Pomogła mu więc, pchana przez emocje. Dwie, trzy sekundy nieznacznych ruchów i zmieniła pozycję, kładąc się trochę bokiem, trochę na brzuchu. Bokiem do Adriana. Tak, że jej głowa znalazła się na jego udach a od penisa Adriana dzieliły ją centymetry.
Co tu jeszcze było do zagrania? Już nic. Wszystko stawało się coraz bardziej klarowne. Chyba także dla nastoletniego chłopaka.
Jeszcze przez chwilę delikatnie jeździła palcami po penisie kuzyna, sprawdzając jego reakcje, sprawdzając jak drży. Sprawiało jej to niesamowitą frajdę. Ledwo zauważyła, że Adrian w tym czasie nieco oswobodził ją ze szlafroka, mając na widoku większą cześć jej ciała.
W tej pozycji i w tej sytuacji miał już dużo wygodniej, by położyć rękę na jej długich nogach. By macać jej zgrabne uda bardziej oficjalnie, nie kryjąc się z tym.
A ona… Jakby jeszcze potrzebowała akceptacji swego zachowania.
- Podoba ci się co robię? – zapytała.
- Tak… – odpowiedział Adrian. – A nie chciałabyś…?
Nie dokończył. Mimo wszystko nie śmiał zaproponować tego wprost. Ale było przecież jasne o co chodzi.
Drugą wolną rękę wsunął w jej włosy. To też pomogło. Kamila przybliżyła się jeszcze bardziej. Na tyle, że mogła pocałować sterczącego przed nią penisa u jego podstawy. Potem powtórzyła pocałunek już szerzej otwierając usta. Za trzecim razem otworzyła je bardziej jakby chciała pocałować kogoś w usta. A całowała „tylko” penisa, niczym usta namiętnego kochanka.
Całowała, czując jak drży. I penis i sam Adrian. Jakby chłopak nie mógł się doczekać kiedy wreszcie ta piękna kuzynka weźmie jego kutasa w usta i ten piękny sen się wypełni.
A jeśli było coś co sprawiło, że zachłysnęła się tą całą sytuacją i straciła wszelkie opory, to tym czynnikiem był ów drżący penis. Ten widok rozpalił ją strasznie.
Rozpalił i zahipnotyzował. Miała także świadomość, że zmysły szaleją także w Adrianie. Że te sekundy oczekiwania wloką się jak godziny.
Oczekiwania i pragnienia, by jego piękna kuzynka dopełniła dzieła i w końcu…
Uniosła głowę nieco wyżej Chwyciła stojącego penisa naciągając jego skórkę, tak by jej oczom ukazała się kompletnie naga żołądź. Rozchyliła usta i zamykając oczy, wsunęła w nie sterczącego kutasa. Wsunęła od razu w całości, aż poczuła końcówkę niemal w gardle.
Poczuła też jak Adrian nie zapanował nad swoim ciałem, jakby tracąc kontrolę nad nim i swoimi ruchami. Usłyszała też jego ciche jęknięcie.
Odsunęła nieco głowę o dwa, trzy centymetry, zaciskając usta nieco powyżej podstawy penisa i zassała. Znów usłyszała kolejny jęk Adriana. Wyczuła, że jego członek stał już tak twardo, że bardziej twardy być nie mógł. Ssała, jednocześnie w miarę możliwości przesuwając językiem po długości trzymanego w ustach kutasa.
Przykładała się do tego, sprawiało jej to ogromną frajdę. Ale największą dawały jej reakcje Adriana. Jego jęki, westchnienia, wyczuwalny przyspieszony oddech, ruchy jego ciała… Wiedziała, że to co robi, sprawia mu olbrzymią rozkosz i podnieca go do granic. Hm, w sumie czy mogło być inaczej?
To był ten moment, w którym żadne z nich nie miało kontroli nad sytuacją. Tak jak początkowo to ona prowadząc dialog i opowiadając tą całą, w większości zmyśloną historię panowała nad wszystkim, tak teraz oboje kompletnie ulegli emocjom płynącym z tego co się działo.
Tak jak zmysły Adriana musiały szaleć, gdy wreszcie widział swą piękną kuzynkę mocno rozebraną a co najważniejsze, namiętnie i zmysłowo obciągającą jego kutasa, tak ona odpływała czując swą potworną uległość, która nakazywała jej obciągać zachłannie, tak by jej nastoletni kuzyn miał z tego jak największa przyjemność.
I miał. Dowodziły tego te właśnie ruchy i odgłosy wychodzącego z jego ust. Z jej zasadniczo nie wychodziły żadne. Czerpała olbrzymią satysfakcję i rozkosz trzymając w nich młodzieńczego penisa żądnego wrażeń jakich mu dostarczała. Podniecało ją, że kutas Adriana tak mocno stoi, tak mocno reaguje na jej pieszczoty.
Przesuwała po nim swe usta, czasem jednak zaciskała w jednym miejscu, bardziej skupiając się na ssaniu i na pieszczotach językiem. Domyślała się, że to sprawia Adrianowi taką samą rozkosz, jak przesuwanie ustami po nim.
To było coś nowego. Coś innego, bardziej nakręcającego, niż już w jakimś stopniu trochę rutynowe obciąganie Danielowi. Tutaj z całą pewnością dawała z siebie wszystko. Nie trzeba jej było do niczego zachęcać.
I miała świadomość, że to długo nie potrwa. Że za bardzo rozpaliła chłopaka swą opowieścią by mógł wytrzymać to wszystko dłużej. Może ktoś starszy, ale młody, osiemnastoletni kuzyn, który od kilkunastu dni mógł się bezpośrednio napalać na starszą, atrakcyjną kuzynkę, widząc ją czasem nieco rozebraną, fantazjować o niej i wreszcie zobaczyć jak przebiera się przed nim do samych stringów a chwilę później rozpoczyna swą zmysłową, erotyczną opowiastkę…
Może miałby ochotę skończyć gdzie indziej? Może jego wyobraźnia poszybowała tak, że już widział, jak obraca piękną kuzynkę na plecy, rozrzuca jej nogi i gwałtownie wchodzi w jej cipkę, spuszczając się w niej po kilku intensywnych ruchach?
On może miałby, ona nie. Obciągała zdeterminowana by finał miał miejscu tu i teraz. Do czego doszło po tym, gdy to wyczuła, chwyciła dłonią członka u nasady i bardziej dynamicznie zaczęła przesuwać ustami po całej długości.
Wyczuła jak sperma strzelająca z penisa strzela jej w usta, trafiając do gardła. Nie wycofała się, nie przestała. Jeszcze przez chwilę, choć trochę lżej masowała rozgrzanego penisa ustami, wysysając z niego każdą kroplę spermy i połykając wszystko co trafiło do jej ust.
I to by było na tyle… W oto ten sposób obciągnęła własnemu kuzynowi. Chłopakowi, dla którego miała być wzorem kobiecości, opiekunki, taką trochę drugą matką. Zamiast tego… Pokazała, że pragnie zabawiać się jego kutasem.
- Ach… – usłyszała w górze.
I ona sapnęła, gdy jej usta wreszcie oderwały się od wiotczejącego penisa. Przez chwilę opierała się w milczeniu obserwując to zjawisko. I jakby szukając słów, które mogłyby w jakiś sensowny sposób przywrócić ich oboje do rzeczywistości.
Ciężko było takowe znaleźć. Wstała z łóżka, bez słowa udając się w stronę łazienki. Umyła twarz i lekko przepłukała usta. Emocje opadły i jakby ciężej było teraz wrócić do sypialni i spojrzeć w twarz Adrianowi.
No cóż, co się stało, to się nie odstanie. Musiała mieć to przecież na uwadze kilkadziesiąt minut wcześniej gdy przystępowała do całej akcji.
Wzięła się w garść. Nie mogła teraz zachować się jakoś tak obcesowo, wybitnie nieśmiało, czy coś. Przywołała lekki uśmiech na twarz i ponownie wkroczyła do sypialni.
Adrian znów siedział przed komputerem. Spodenki miał już oczywiście podciągnięte. Ale z jego zachowania nie wynikało by robił przy komputerze cokolwiek. Wciąż musiał być pod wpływem szoku.
- Wyjdziesz na moment? – zapytała. – Muszę tu zostać sama przez chwilę.
Zawahał się. Domyśliła się, że chciał o coś zapytać. Zrozumiała to. Przecież i on sam nie mógł przejść nad tym wszystkim do porządku dziennego na zasadzie „ot, moja zajebista kuzynka obciągnęła mi tak, że spuściłem się w jej ustach, to teraz na spokojnie wrócę sobie do internetu.”
Ale nie zapytał. Tak jakby pytanie „Ej a po co w ogóle to zrobiłaś? Dlaczego? Co tobą kierowało, że mi obciągnęłaś?”, nie mogło mu przejść przez usta. Chyba nic dziwnego.
Wstał i wyszedł. Odczekała sekundę i zrzuciła z siebie koszulę, znów pozostając w samych stringach.
Na koncercie
- Uff… – odsapnęła opuszczając posiadłość Dominiki i wychodząc na ulicę.
Lekki chłód owionął jej mocno odsłonięte ciało. Oprócz tego poczuła się też lekko nieswojo. Było już ciemno. To nie była najlepsza pora dla samotnej, atrakcyjnej kobiety, ubranej jeszcze tak wyzywająco, dodatkowo w obcej dzielnicy. No dobrze, to nie Warszawa, czy Poznań, gdzie w innej dzielnicy było się jak w innym mieście, no ale…
Szła powoli chodnikiem, wyciągając telefon. Nie pozostawało nic innego jak zadzwonić po taksówkę. Podróż komunikacją miejską nie uśmiechała się jej za bardzo.
Włączyła spis w telefonie, gdy nagle tuż obok niej gwałtownie zahamował samochód. Spojrzała czujnie z lekkim niepokojem, spodziewając się co najmniej jakiegoś niewybrednego tekstu, choć mogło zdarzyć się też co innego. Ale…
- Pani dyrektor? – usłyszała młody głos, gdy w samochodzie opuściła się szyba. – Dokąd pani idzie? Może panią podwieźć?
Potrzebowała sekundy, dwóch, by przy tym świetle zorientować się z kim ma do czynienia. Pochyliła się lekko.
- Dawid? – zajarzyła wreszcie. – Co ty wyrabiasz w tym samochodzie?
- Prowadzę – obruszył się trochę. – Mam przecież osiemnaście. Już to ustaliliśmy w klasie.
- Bezpiecznie? – trochę się upewniała, trochę mu dogryzała. – Bo wiesz, szanuję swoje kości.
Niemal ugryzła się w język, gdy chciała powiedzieć „ciało”. Po tym co wydarzyło się kilka godzin wcześniej, w towarzystwie Dawida zresztą, mogłoby to stanowić pretekst do kpin.
- Może się pani sama przekona?
- Dokąd jedziesz?
- Do kolegi, ale mogę panią podrzucić, gdziekolwiek pani jedzie. Wsiada pani?
Wahała się przez sekundę, potem podjęła decyzję. Chwilę później siedziała już w samochodzie.
Lepsze to, niż taksówka. Lepsze, bo darmowe. Chociaż jazda z tym chłopakiem, który raptem kilka godzin wcześniej na własne oczy widział jak licealna pani dyrektorka rucha się na klasowym biurku z niedawnym maturzystą, za nic mając obecność kilkunastu osób, do tego szkolnych uczniów…
- Była pani u pani Dąbrowskiej? – zapytał Dawid mknąc przez dość puste ulice.
- Skąd wiesz?
- No wiem, gdzie ona mieszka, byłem u niej raz na korkach.
- Nie podejrzewałam cię o taką chęć do nauki…
- O wiele rzeczy mnie pani nie podejrzewa.
- No i? – ominęła tą odpowiedź. – Nie lepiej jednak wziąć się do nauki normalnie a nie raz na rok?
W sumie Dawid nie był takim złym chłopakiem. Jak już wcześniej uznała, był leniwy, często irytujący, ale jednak w przypływie dobrego nastroju, dało się go lubić.
- No, dzisiaj to nam pani dała naukę – wykorzystał natychmiast okazję.
No tak, mogła się spodziewać, że nawiąże do tego. No i co dalej? Czy miała wykorzystać swą przewagę wynikającą ze stanowiska i zamknąć temat? Tak jakby przyznała, że chce uciec od tego? Że zrobiło coś niezwykle szokującego pod wpływem jakiegoś impulsu a teraz bardzo żałuje? I stać się w ten sposób kolejny raz obiektem mniej, lub bardziej subtelnych drwin?
- Sugerujesz, że gdyby tak wyglądały lekcje, to miałbyś dużo lepsze oceny?
Wybrała inną drogę. Trzeba było iść w zaparte. Tak, zrobiłam to, ruchałam się na waszych oczach i co z tego?
- Taka zachęta to by mi bardzo pomogła… – rzucił przeciągle.
- Patrz na drogę – zmieniła nieco temat, widząc, jak spojrzenie Dawida ląduje na jej mocno odsłoniętych nogach.
W tych warunkach jechało się szybko, więc niewiele czasu minęło nim znaleźli się u celu.
- Jedzie pani jeszcze do szkoły? – zapytał Dawid, zatrzymując się przed jej domem.
- Tak, muszę – odpowiedziała krótko.
- Kiedy? Może zawiozę panią?
- Nie trudź się, nie będę cie wykorzystywać.
- Bez przesady, pani dyrektor… Obgadam coś z kumplem i będę wracał. Też jadę na koncert.
- Hm… – zawahała się. – Jakieś czterdzieści pięć minut. Ale nie dam głowy, więc po co masz wyczekiwać?
- Dam radę, nie ma problemu.
Szybszym krokiem przemknęła do domu. Mimo wszystko wolała, by sąsiedzi nie widzieli ją w takiej kreacji. Różnie to mogło się skojarzyć. A opinię zawsze należało mieć właściwą. Zwłaszcza, jeżeli nie kosztowało to wiele. Ot, zwykłe zachowanie pozorów.
Z jednej strony tak naprawdę mogłaby od razu jechać na koncert. Uznała jednak, że najpierw trzeba wziąć kąpiel. I z lekka przygotować się do występu.
Co jak co, ale wyglądać musiała dobrze. Kąpiel, plus włosy, plus lekki makijaż. No, to tyle…
Trzy kwadranse to za mało, ledwo wyrobiła się w godzinę. Na wszelki wypadek znów zaczęła przeglądać spis taksówek w telefonie, ale gdy wyjrzała przez okno, zobaczyła stojący pod domem samochód Dawida.
Uśmiechnęła się lekko. Chłopak chyba chciał wkupić się w jej łaski. Był jakiś szczególny ku temu powód? Może zwyczajnie imponowało mu jej towarzystwo? To, że wozi swoim, czy raczej ojca samochodem piękną panią dyrektor? Może do tego chciał sobie ją jeszcze pooglądać w takiej kreacji? W mini sukience, odsłaniającej mocno jej nogi? Szczególnie, gdy siedziała. Ot, choćby w samochodzie, na siedzeniu pasażera.
A może… Po tym co dziś zobaczył, jego wyobraźnia podsunęła mu coś jeszcze bardziej śmiałego? Skoro zobaczył jak pani dyrektor przekracza wszelkie bariery przyzwoitości, puszczając najpierw film porno z samą sobą w roli głównej a potem dając się rozebrać do naga i wyruchać na oczach osłupiałej i zszokowanej grupy licealistów, to… To może i on miałby jakieś szanse na coś w ten deseń?
Zatopiona w tej myśli, z lekkim uśmiechem zeszła na dół, ponownie witając się z Dawidem.
- Cieszy panią ten koncert – zauważył chłopak, odpalając samochód, gdy Kamila znalazła się już w środku.
- No, może niekoniecznie koncert – rzuciła zdawkowo.
- Nigdy nie sądziłem, że lubi pani metal – Dawid odpalił silnik i ruszył przed siebie.
- A kto ci powiedział, że lubię?
- No bo tam będą takie grupy chyba.
- Tylko jedna – sprostowała. – Pozostałe dwie, to co innego. Poza tym, jadę tam z obowiązku.
No właśnie.
Koncert, na który jechała, był podsumowaniem akcji mającej na celu wypromować młodych artystów w całym powiecie. W akcji wzięło udział kilkunasty młodych wykonawców, prezentujących różne gatunki muzyczne. Do finału przedarły się trzy zespoły. I to był ten finał.
A ponieważ z wszystkich szkół w mieście akurat trzecie liceum dorobiło się najlepszej sali dla takich imprez, to odbywała się w tej właśnie szkole. A ona, jako dyrektorka miała obowiązek pełnić rolę oficjalną.
I o tym przez chwilę rozmawiali, gdy w oddali zamajaczył budynek trzeciego liceum.
- W sumie, to dzięki mnie zaoszczędziła pani dzisiaj parę złotych – rzucił Dawid.
- Jestem ci bardzo wdzięczna – zapewniła z lekkim uśmiechem.
- Nie obrazi się pani, jak sobie to jakoś odbiorę? – ni to zapytał, ni stwierdził.
- Co masz na myśli?
- Hm…
To była cała odpowiedź wyrażona werbalnie. Tuż za nią poszedł czyn. Spojrzenie Kamili padło w dół, za tym, gdy poczuła prawą rękę Dawida na swoim kolanie.
- Nie posuwasz się za daleko? – powstrzymała drgnięcie i odpowiedziała spokojnie.
- Hm… Nie – odpowiedział krótko, ale potem jeszcze… – A pani wypada pytać?
Zrozumiała rzecz jasna do czego nawiązał. Skutecznie zresztą, bo czymże była jego ręka na jej nodze w porównaniu z tym co widział kilka godzin wcześniej?
- A macaj sobie – zareagowała niespodziewanie.
- Haha… – skwitował krótko, chyba zaskoczony, ale i podekscytowany reakcją pani dyrektor.
- Tylko nie zrób wypadku.
Nie zrobił, bo już dojeżdżali pod budynek szkolny. I może także dlatego pozwoliła mu na to macanie, wiedząc, że potrwa raptem kilka sekund. No a poza tym… Faktycznie, co złego było w porównaniu z tym, czego dopuściła się po południu?
No i… Wciąż była rozgrzana. Akcje z Christerem a potem z Adrianem nie zaspokoiły jej zmysłów. A dłoń Dawida… Dotyk gorącej dłoni na jej wrażliwej skórze robił jej dobrze. I w sytuacji, gdy nikt tego nie widział a do tego, było to stosunkowo niewinne… Mogła sobie pozwolić na taką uległość. Uległość, która w tym momencie stawała się nad wyraz rozkoszna.
I to tak, że zapragnęła czegoś więcej, tym samym, gdy Dawid zatrzymał się na parkingu…
- I co? – zapytała, otwierając drzwi i wysiadając. – Stanął ci od tego?
Chyba go zatkało. Nawet jego, Dawida, co przyjęła z satysfakcją. Dopiero chwilę później coś rzucił, ale ona pewnym krokiem, wyprostowana, zmierzała już w stronę szkolnego budynku.
Cała impreza potrwała w sumie jakieś dwie godziny. Po trzydzieści minut na występ każdego z wykonawców i trzydzieści dodatkowych na różne takie tam…
W tym czasie z reguły siadała z boku auli, w miejscu honorowym, patrząc na uwijających się na scenie wykonawców, jak i na bawiącą się pod sceną publiczność. Zebrało się tam trochę młodzieży, pewnie coś ponad setkę, może nawet dwie. Rozpoznała wiele twarzy z trzeciego liceum, ale byli także obcy nastolatkowie, z innych szkół.
Siedzieć przez dwie godziny z przerwami na minutowe występy przed publicznością, polegające na wręczeniu nagród dla wyróżnionych zespołów jej się nie chciało. Tym samym, czasami podnosiła się z miejsca, robiąc sobie jakiś spacer po auli.
W takich chwilach wiedziała, że skupia na sobie całą masę spojrzeń. Także swoich uczniów, jak i obcych.
Ci swoi patrzyli, bo pierwszy raz mieli okazję zobaczyć swoją panią dyrektor w takiej odsłonie. W takiej sukience odsłaniającą jej długie nogi w pełnej krasie. Mieli świadomość, że widzą ją w takim wydaniu po raz pierwszy, ale być może i ostatni.
A ci obcy… No też patrzyli, z tych samych powodów.
Miała sporą satysfakcję z tego tytułu. Także wtedy, gdy odwracając się, bądź spoglądając na niektórych, ci w popłochu odwracali wzrok, jakby wstydząc się, że napalają się na nogi pani dyrektor. No, ale inni wytrzymywali to spojrzenie. Albo nie patrzyli w jej oczy, tylko spokojnie lustrowali jej całą sylwetkę.
Może nie zdarzało jej się to często, ale w określonych sytuacjach lubiła to. Ba, nawet pragnęła tego. Domyślała się co myślą ci wszyscy, którzy na nią patrzą.
No dobrze, część pewnie patrzyła po prostu pod kątem „niezłe nogi, fajna laska”. Ale część i to pewnie ta większa nie kończyła swoich rozważań na tak lakonicznych formułkach. W ich myślach pewnie teraz rozbierali ją z tej sukienki i brali w łóżkach, na stołach, w samochodach, klasycznie, z przodu, od tyłu, w cipkę, w usta, w dupę…
Czuła jak jej podniecenie narasta. Nie okazywała tego na zewnątrz, krocząc przez aulę z co najwyżej delikatnym uśmiechem na twarzy, czasami reagując na niewłaściwe zachowanie niektórych przybyłych. Reagując stanowczo, ale bez jakiejś agresji. I nie napotykając oporu.
Na szczęście takich sytuacji prawie nie było, więc mogła skupić się na swoich odczuciach, dotyczących odczuć obecnych tu nastolatków. Jakby to nie brzmiało.
Ale wiedziała, że się nie myli. Choćby dlatego, że gdzieś w tłumie mignęli jej nie tylko Dawid, ale także Łazarz, Jaras, Listek, Pelikan… Czyli ci wszyscy, którzy kilka godzin wcześniej widzieli ją kompletnie nagą, rozłożoną na biurku i pieprzoną przez Christera.
A potem nawet nie widziała ich pojedynczo, tylko razem w grupie. Ale nie podchodziła bliżej, tego akurat wolała uniknąć. Widzieli, to widzieli. Miała się jeszcze tłumaczyć z tego, odpowiadać na z pewnością dręczące ich pytania? Nie.
Po raz ostatni wkroczyła na scenę, gdy pojawił się na niej zwycięzca konkursu, wspomniany już wcześniej przez Dawida, zespół metalowy.
- Taka była wasza decyzja – zwróciła się do publiczności przez mikrofon. – Tak głosowaliście i tak wybraliście. Pierwsze miejsce dla zespołu „Paranoid”. Gratulacje!
W auli rozległy się brawa a ona dostąpiła zaszczytu uściśnięcia dłoni czterem członkom zespołu, by następnie zasiąść w swoim miejscu i delektować się występem.
Nie, nie chodziło o muzykę. Ten półgodzinny występ, czyli z pięć, sześć kawałków mogła spokojnie przełknąć. Chodziło o lidera wyróżnionej kapeli, który już wcześniej zwrócił jej uwagę. Konkretnie kilka tygodni wcześniej, gdy zapoznawała się z twórczością kandydatów.
Wiedziała, że ma na imię Sebastian. Był długowłosym blondynem jej wzrostu. Może nawet nieco wyższym, ale gdy miała na sobie szpilki, niwelowała tę różnicę. Raczej szczupły. O przyciągającej uwagę twarzy. A teraz…
A teraz mogła przypatrzeć mu się z uwagą. Na całą jego sylwetkę, ale przede wszystkim na to jak się zachowuje na scenie, jak się porusza, jak gestykuluje, jak poprawia opadające na twarz włosy, jak śpiewa, bo na szczęście niewiele miało to wspólnego ze stereotypowym darciem ryja.
Patrzyła jak jego nagie ramiona pokrywają się potem. Czuła ten testosteron. I tego potrzebowała. W takim była nastroju. W takim, że pod koniec koncertu zaczęła rozmyślać nad tym, nad czym w stosunku do nikogo chyba nigdy się nie zastanawiała. Konkretnie nad tym jaki jest w łóżku.
Czy też taki dynamiczny? Jak by sobie poradził z konkretną kobietą? Ona się za taką nie uważała, to znaczy za taką, która chciałaby jednego i to tak z fajerwerkami. Nie, liczyło się coś innego a sam sposób był drugorzędny. No ale, gdy jej uległość wkraczała na wyższy level, uwielbiała, gdy Daniel traktował ją dość bezceremonialnie rzucając na łóżko, stół, czy odwracając tyłem do siebie i brał ją bez ceregieli.
On też mógłby być taki? W stosunku do praktycznie dwukrotnie starszej od siebie kobiety? Czy też mógłby wziąć ją ot tak, bez ceregieli?
Przez moment żałowała nawet, że jest za bardzo z boku. Gdyby była nieco bardziej na wprost sceny, mogłaby demonstrować swoje nagie nogi tak, że widziałby je w pełni. Mogłaby zakładać nogę na nogę i pokazywać mu swoje ponętne uda… Może nawet w którymś momencie odważyłaby się je jednak zdjąć, w sensie, postawić stopy na podłodze tak, by nogi były rozłożone a on przy dobrych wiatrach mógłby dojrzeć jej majteczki…
Czuła, że jest jej dobrze. Nie przypominała sobie, by zachowywała się w ten sposób, by prowokowała kogoś tak. Teraz też tego nie robiła, ale chyba tylko dlatego, że nie mogła. Że nie było sensu, bo Sebastian i tak nie zobaczyłby niczego. Zbyt pochłonięty był swoim występem.
Występem, który jednak dobiegł końca. No cóż… Teraz musiała wszystko rozegrać subtelnie a jednocześnie… Liczyć na pewien łut szczęścia.
Odczekała na właściwy moment. Na to, aż publiczność powoli zacznie opuszczać aulę. Część wyszła szybko, ale sporo osób jeszcze zostało. Rozmawiali, czekali na kolegów. Widziała, że została też cała grupa tych, którzy kilka godzin wcześniej… To znaczy, było ich tam pięciu, czy sześciu.
Wstała i wyprostowała się, prezentując całą swą efektowną sylwetkę i wkroczyła na środek sceny, próbując nawiązać jakiś kontakt. Niewiele myśląc, chwyciła w dłonie jedną z wolno stojących gitar.
- Hm… – brzdąknęła raz, potem drugi. – Nie dla mnie to chyba…
- Mógłbym panią nauczyć.
Nie po to poszukała miejsca obok Sebastiana, by swą pomoc zaofiarował inny z członków zespołu. Na razie szczęście jej dopisywało.
- Obawiam się, że byłabym mało pojętnym uczniem.
- A od innych pani wymaga – Dawid znalazł się tuż przy niej i nie omieszkał wbić szpilki.
- Taka ostra jest? – zainteresował się Sebastian, zwracając się w stronę Dawida.
- Co najwyżej wymagająca – nie dała odpowiedzieć licealiście. – Tak od siebie, jak i od innych.
Dawid na chwilę zniknął, jakby kursując między sceną a punktem w auli, gdzie skupili się Listek, Pelikan, Jaras i cała reszta.
Co znów jej pomogło. Oto trzymając gitarę w dłoniach, czuła jak z jednego z ramion zsuwa się jej ramiączko sukni. Zsunęło się a ona niby zaoferowana gitarą jakby tego nie zauważała.
Zauważyć więc pewnie musiał stojący naprzeciw niej Sebastian. Oczywiście daleko było do tego by spod sukni wysunęła się pierś w całej swej okazałości, ale… Trochę zaczynało być widać.
Więc Kamila opuściła rękę, niby odstawiając gitarę i sprawiając, że ramiączko zsunęło się jeszcze niżej. I natychmiast poprawiła je, nieco zdeprymowana, bo manewr udał się jeszcze bardziej, niż planowała i brakło bardzo niewiele, by jej pierś wyskoczyła spod sukni, ukazując sterczący sutek. Na szczęście do tego nie doszło, ale…
Ale kątem oka dostrzegła, że nie uszło to uwadze Sebastiana, który wnikliwie przyglądał się jej piersiom. Szczególnie tej, która mało co nie ukazała się w całości.
I może dzięki temu domyślił się, że piękna pani dyrektor tego liceum, nie ma na sobie stanika. Co oznaczał, że pod tą krótką sukienką ma jedynie majtki. Jeśli w ogóle…
Spojrzała czujnie, chcąc wybadać jego reakcję. Speszył się? Może przeciwnie, poczuł jakąś satysfakcję? Hm, nie mogła odczytać…
Więc skoro tak się już zaczęła ta znajomość…
- Ładny dzień – odezwała się. – Najpierw wygrałeś konkurs a teraz też byś coś wygrał…
- Heh… – zaśmiał się krótko. – A więc to prawda co o pani mówili, chociaż…
- Seba! – przerwał mu, któryś z kolegów. – Zabierasz się z nami, czy nie?
- Już jedziecie? – nie dała mu odpowiedzieć Kamila.
- Im się spieszy – wskazał kolegów. – A ja muszę się zabrać z nimi.
- Szkoda – podsumowała tonem zdradzającym lekkie rozczarowanie. – Bo chciałam zamienić z tobą kilka słów na osobności.
- O czym? – spojrzał uważniej.
- O waszym koncercie. Uważam, że wypadł całkiem fajnie i ogólnie uważam całą imprezę za udaną. I tak się zastanawiam, czy nie urządzać takich częściej. Nie mam na myśli tak oficjalnych konkursów, ale po prostu koncerty dla licealistów.
Mówiła a niesforne ramiączko znów opadło i musiała je poprawić. Poprawiła w ten sposób, że najpierw naciągnęła je w dół, znów odsłaniając swą pierś w całkiem sporym stopniu, by dopiero potem zamocować je znów na ramieniu.
- Hm… – ten manewr też nie uszedł uwagi Sebastiana. – Zawsze możemy porozmawiać kiedy indziej.
- Jak chcesz – lekko wzruszyła ramionami. – Ale uprzedzam, że w innych dniach mogę być zawalona robotą.
Starała się powiedzieć to takim tonem, by brzmiało „albo teraz, albo pewnie nigdy”.
- No dobrze – zgodził się.
Zgodził, bo zrozumiał aluzję? Czy może przekonał go widok pół nagiej piersi stojącej przed nim pięknej pani dyrektor?
- Chodźmy na zaplecze.
- Mogę chwilę? Załatwię coś z chłopakami.
Dała mu te parę minut. W międzyczasie parzyła, jak publiczność topnieje coraz bardziej, zostało może z kilkanaście osób, w tym wciąż kilkuosobowa grupka ze znanymi jej osobami.
- Co oni tak na panią…? – zainteresował się Sebastian, po tym jak dość szybko uporał się z załatwianiem swoich spraw.
Zdążył zauważyć, że pani dyrektor stała się przedmiotem zbyt nadmiernego zainteresowania z ich strony. Do jego uszu musiały dobiec nawet gwizdy, bo i na to pozwolił sobie jeden z nich.
- Trochę mnie irytują – oznajmiła. – Chyba za dużo wypili.
- No trochę dziwni – zgodził się długowłosy blondyn.
I gdy już mieli pójść na zaplecze, poczuła, że coś przyszło jej do głowy.
- Znasz ich w ogóle? – zapytała.
- Nie, jestem z drugiego – przypomniał mając na myśli drugie liceum. – A tak lepiej kojarzę tylko Dawida, mieszkam ulicę dalej. Dogadaliśmy się, że on odwiezie mnie do domu.
- Wiem o co im chodzi – zniżyła nieco głos. – I jeśli chcesz, mogę ci powiedzieć.
Nie odpowiedział, wpatrując się w nią z zainteresowaniem.
- Nie podoba im się moja sukienka, albo może przeciwnie, bardzo im się podoba… – wyjaśniła. – A do tego stoję tu i rozmawiam z tobą, zapraszając cię na rozmowę w cztery oczy. I wiesz co oni na to?
- Hm…?
- Mówiąc wprost, im się ubzdurało, że lecę na ciebie i sobie robią śmieszki z tego.
- Co…? – zmarszczył brwi Sebastian a na jego twarzy pojawił się pełen niedowierzania uśmiech.
- No tak właśnie jest – utrzymywała spokojnie. – Niektórzy to mają pomysły, nie?
- Nic na to nie poradzimy – wzruszył ramionami chłopak.
Na taką właśnie reakcję Kamila czekała.
- A właśnie, że poradzimy – skomentowała bardziej stanowczym tonem. – Irytują mnie i bardzo chciałabym dać im prztyczka. O ile mi pomożesz?
- Ja? Co miałbym zrobić.
Wstrzymała na sekundę oddech.
- Podejdź do Dawida pod jakimś pretekstem i porozmawiaj z nim. W międzyczasie możesz zagadać do nich, choćby o mnie. I powiedzieć im…
- Co takiego…?
Wydawał się trochę zdezorientowany i nieprzekonany do pomysłu. Nic dziwnego, więc…
- Wiesz co? Zrób im na złość. Tak, żeby się wkurzali jeszcze bardziej. Powiedz im, że… No wiesz, że jestem fajną laską – rzuciła luźnym, lekceważącym tonem, żeby nie wyszło to na jej własne zdanie o niej samej. – I że ci się podobam. I że po tym jak cię zaprosiłam, masz pewność, że zaliczysz mnie.
- Co…? – po raz drugi zmarszczył brwi, spoglądając z niedowierzaniem.
- Tak im tylko powiedz – powtórzyła, patrząc mu w oczy. – A nawet, mów więcej. Chwal się. Powiedz, że możesz wyrwać taką laskę w kilka minut, że to żaden problem. Bardzo chciałabym widzieć ich miny, ale poczekam na zapleczu.
- Wie pani co…? Ja trochę nie rozumiem…
- Powiedz – powtórzyła z naciskiem. – Chcę, żeby się wkurzyli, że tak im mówisz. Zrób to dla mnie, dobrze? – poprosiła trochę łagodniej. – Zrób a ja obiecuję, że też zrobię coś dla ciebie. Cokolwiek – dodała.
I od razu uciekła wzrokiem w bok, by nie wziął tej deklaracji nazbyt serio. A następnie, tylko skinęła Sebie głową i wolnym krokiem skierowała się na zaplecze.
Rozejrzała się po pomieszczeniu. Wbrew stereotypom nie była to jakaś rupieciarnia, tylko bardzo schludne miejsce. Znajdowały się tam i krzesła, fotelik, stół, kuchenka. A wszystko utrzymane w najlepszym porządku i świetnie oświetlone.
Pokręciła się chwilę, jakby oswajając z pomieszczeniem. W końcu usiadła na fotelu. Przyjrzała się swoim nogom, jakby była facetem. Chyba nie były takie złe…
Nie czekała długo. Drzwi pozostawiła otwarte, więc Sebastian wszedł. Ale nie sam. Za nim wkroczył Dawid.
- Panią też będę musiał odwieźć? – odezwał się, nie czekając nawet na pozwolenie, czy wejść.
- Zobaczymy jeszcze – odparła krótko.
Zawahała się na moment, ale po namyśle stwierdziła, że nie wyrzuci Dawida. Może trochę krzyżował jej plany, ale…
Sebastian rozejrzał się dookoła i nim usiadł nastawił jakąś muzykę. Ściszył trochę, by nie przeszkadzała w rozmowie, ale była słyszalna. W sumie lepiej, niż miałoby się to odbywać w kompletnej ciszy…
- O czym rozmawialiście? – udając nieświadomą Kamila zwróciła się do Dawida.
- A… O niczym, takie tam – wzruszył ramionami.
Skoro nie chciał powiedzieć, to chyba oznaczało to, że Sebastian wykonał swoje zadanie. No bo w innym przypadku, nie miałby chyba oporów by powiedzieć coś więcej.
Miała tylko nadzieję, że przy okazji Sebastian nie dowiedział się czegoś więcej.
Drzwi były uchylone, więc Dawid znów wyszedł. No i dobrze, ułatwiło to wejście w temat.
- Lakoniczność Dawida wskazuje, że zrobiłeś o co cię prosiłam…?
- Tak – odpowiedział krótko. – Chociaż dalej nie wiem o co pani…
- Chciałam ich wkurzyć, już mówiłam. I co?
- No nic, przechwalałem się, tak jak pani chciała.
- A oni?
- Chyba ich to trochę drażniło.
- Cieszy mnie to – stwierdziła z lekkim uśmiechem.
- Nie wiem po co to pani było, ale skoro tak, to może wypadałoby wprowadzić to w czyn? – odparował natychmiast.
Zamilkła, nieco zaskoczona sugestią. Szybko przeszedł do ataku.
Stał, oparty o biurko, ona też wstała.
- Ja tylko chciałam, żebyś im to powiedział, nic więcej.
Uśmiechała się lekko, jakby przepraszająco, tłumacząc swoje motywy. Miała świadomość, że tym sposobem sprawia wrażenie dużo bardziej kobiecej, niż wcześniej.
Wcześniej, szczególnie swoją co najmniej dziwaczną prośbą, w połączeniu ze strojem i wyskakującą piersią, mogła wyjść w jego oczach na niezłą laskę, ale jakąś szurniętą, nieobliczalną. Teraz przybierała postać bardziej konserwatywnej, trochę zażenowanej, zawstydzonej, subtelnej kobiety.
- Niespecjalnie mnie to przekonuje – nie dawał za wygraną.
- Naprawdę uważasz, że ściągnęłam cię tu, jak w jakimś tanim pornosie? – przybrała nieco zdegustowany wyraz twarzy.
I jak na złość w tym momencie ramiączko od sukienki opadło po raz kolejny. Poprawiła je.
- Zaczynam coraz mniej wierzyć, że to przypadek. Jak i na scenie – dość bezlitośnie przygważdżał ją słowami.
- Sam widzisz, że jest dość luźne – jakby chcąc mu udowodnić, naciągnęła kawałek materiału i znów odsłoniła część piersi.
Oczywiście nie na tyle, by mógł zobaczyć jej sterczącego sutka. Ale gdyby stał bliżej…
Jakby wyczuł to i uczynił pół kroku w jej stronę.
- Widzę, że mocno zależy ci na tym, żeby zobaczyć moje cycki – wygłosiła unosząc nieco głowę w górę.
- Uhm… Przypuszczam, że niewiele bardziej, niż pani, żeby mi je pokazać – nie odpuszczał.
Dobrze go oceniała. Do tych zalet, który wyliczyła mu na samym początku, musiała dodać inteligencję i bystrość. Musiał mieć już jakieś doświadczenie z kobietami.
- Jesteś bardzo pewny siebie – uznała za stosowne, by mu to przyznać. – Przydaje ci się to w kontaktach z kobietami, prawda?
- Oczywiście – odpowiedział bez wahania. – Dziewczyny wolą zdecydowanych facetów a nie poetów o zamyślonym spojrzeniu.
- Miałeś jakąś taką bezpośrednią sytuację, kiedy ci to pomogło?
- Kilka było. Jedną pamiętam szczególniej – uśmiech na twarzy Sebastiana poszerzył się.
- Opowiedz – poprosiła.
- To było na takiej imprezie. Byliśmy w dziesięć osób, coś koło tego, w domu u takiego kolegi. I była taka Agnieszka, której od razu wpadłem w oko, w sumie ona mi też. Ale pogrywała sobie trochę. Raz podchodziła, flirtowała, ale potem nagle znajdowała sobie innego partnera do rozmowy.
- Chyba trochę nieładnie – skwitowała.
- Nie mnie oceniać – wzruszył ramionami. – W każdym razie tak nakręcaliśmy się trochę. I ona i ja. Atmosfera zrobiła się taka… Fajniejsza.
- No i? – zaciekawiła się.
- No i w którymś momencie znowu odeszła i chwilę później zobaczyłem jak tańczy z innym gościem. No to trochę mnie wzięło… Pomyślałem sobie, że nie zostawię tak tego, podszedłem do nich, chwyciłem ją, wziąłem na ręce i wyniosłem z pokoju.
- Poważnie? – spojrzała.
- Oczywiście. Po co miałbym kłamać.
- Zaimponowałeś mi – przyznała szczerze po sekundzie milczenia. – Zaplanowałeś sobie i to zrobiłeś, jestem pod wrażeniem.
- Tak, fajnie, kiedy konkretne plany się udają…
- A teraz co sobie zaplanowałeś?
- Zobaczyć w końcu pani cycki.
Ostra szarża…
- Myślisz, że się zgodzę? – zachowała spokój.
Ba, spokój. Jego pewność siebie nawet ją dodatkowo podniecała.
Dodatkowo, bo przecież od rana była podniecona i dotychczasowe wybryki tego nie zmieniły. A w trakcie ostatnich kilkudziesięciu minut sporo czasu spędziła na rozmyślaniu o Sebastianie, obserwując go na scenie.
Tak naprawdę zatem nie potrzebowała wiele. Może nawet inaczej, jakby musiała się hamować, mając świadomość, że to co sobie zaplanowała dużo wcześniej, nadciąga coraz większymi krokami.
- Myśli pani, że będę pytał o to?
- A co zrobisz? – zareagowała z lekkim zaskoczeniem.
- Mam zdradzić taktykę? – uśmiechnął się i wziął w dłoń butelkę z mineralną, otwierając i biorąc łyk. – Nie widzi tam pani Dawida? Coś nie przychodzi długo.
Odwróciła się w stronę uchylonych drzwi, raptem na sekundę, jakby nie wiedząc czemu spełnia polecenie dwukrotnie młodszego od niej chłopaka. Była to sekunda, która zdecydowała o wszystkim.
Nie zdążyła odwrócić się dobrze do chłopaka, gdy poczuła wylewający się na nią z góry strumień wody.
- Aj! – krzyknęła, próbując odskoczyć do ściany. – Co robisz?!
- Bo pani ludzi obudzi! – Sebastian był nieustępliwy i nie przestał dopóki sekundę później nie opróżnił całej butelki.
- Przestań! – krzyknęła jakby ciszej, za to z naganą.
Ale było już za późno. Czuła jak sukienka staje się nie tyle wilgotna, ile po prostu mokra jak po deszczu.
- No i co narobiłeś? – zapytała z pretensją w głosie.
Jednocześnie odwróciła się za siebie. Z auli nie dochodziły już żadne odgłosy, więc mogła przyjąć, że wszyscy opuścili pomieszczenie. Włącznie z chłopakami i Dawidem, który faktycznie gdzieś się zapodział.
Wyglądało, jakby zostali tu sami.
- To co pani tak zaimponowało. Wcieliłem swój plan w życie.
Gdyby sytuacja była inna, bardziej normalna… Gdyby nie ten nastrój, w którym była co najmniej od rana, albo raczej od kilku dni… Gdyby nie to, że sporo rzeczy sobie na dziś zaplanowała i jak do tej pory wszystko wychodziło znakomicie…
Byłaby wściekła a tak… W tym stanie, raczej dużo prędzej była gotowa wyrazić uznanie dla Sebastiana, niż zganić go za to.
Więc…?
- Nie lepiej było poprosić? – uspokoiła się trochę, patrząc w niebieskie oczy długowłosego blondyna.
- A zgodziłaby się pani?
W przeciwieństwie do niej, on zerkał sobie w jej biust. Przemoczona woda sukienka przylgnęła do ciała Kamili, co zaowocowało tym, że widoczne stały się nie tylko jej piersi, w sensie ich zarys, ale przede wszystkim sutki, jasno odznaczające się przez mokry materiał.
- Teraz już chyba nie mam wyjścia – pokręciła głową, czując jak podniecenie narasta.
Zatrzymała się jeszcze na chwilę, słysząc kroki na auli. Chwilę później drzwi otworzyły się szerzej i pojawił się w nich Dawid wchodząc do środka.
- Co się stało? – znieruchomiał na chwilę widząc panią dyrektor w zmoczonej sukience.
- Pani dyrektor miała lekki wypadek – oznajmił nieznacznie uśmiechający się Sebastian.
- Został ktoś jeszcze na auli? – wtrąciła Kamila
- Nie, wszyscy już poszli – pokręcił głową licealista.
Jego obecność może była trochę niefortunna, ale… Czuła, że coraz dłuższe przebywanie w przemoczonej sukience staje się mocno dyskomfortowe.
Podjęła decyzję. Nie zważając na obecność Dawida, czując spory łomot w głowie, zsunęła ramiączka po jednej i drugiej stronie a potem pochyliła się, zsuwając z nagiego i wilgotnego ciała sukienkę. Pochyliła, ale stojący z boku Dawid od razu mógł zobaczyć nagie piersi pani dyrektor.
Uniosła stopy i… Sukienkę miała w dłoniach. Odwróciła się tyłem do obu chłopaków, jakby chroniąc się przed tym, by nie gapili się w jej nagie piersi. Sukienkę musiała rozłożyć tak, by choć trochę wyschła przez te kilkanaście, może kilkadziesiąt minut, nie mogła jej przecież rzucić ot tak, na krzesło.
- Łał… – usłyszała w tym czasie głos Dawida.
- U lala… – zawtórował Sebastian.
Dobrze wiedziała dlaczego. Pilnując przodu, by ochronić swe nagie piersi, odwróciła się do nich tyłem, co sprawiło, mieli ją przed sobą praktycznie nagą. No bo co mogły zakrywać stringi, które na sobie miała?
- No i co? – zareagowała zaczepnie, gdy rozłożyła sukienkę i schowała piersi w dłoniach. – Nigdy nie widzieliście pięknej kobiety w stringach, co? Stanął wam od tego?
- Chce pani zobaczyć? – postrzelony Dawid tym razem ubiegł Sebastiana. – Mogę pokazać.
- Nie mam na to ochoty – machnęła ręką, jakby zdegustowana, odkrywając przy tym jedną z piersi.
- Druga też! – natychmiast zareagował Dawid.
Milczała przez moment, wiedząc, że atmosfera jest już gorąca, ale jakby ją jeszcze podgrzać…
- Nie ty mnie zdobyłeś – odpowiedziała ciszej. – Nie ty mi będziesz wydawał rozkazy.
To musiało podziałać. Tak jakby wręczyła im do ręki naładowaną broń.
- Niech pani opuści ręce, tyle się przecież natrudziłem – natychmiast odezwał się Sebastian.
Odczekała sekundę, potem obie jej dłonie poszły w dół. Żeby mieć jakieś oparcie wsunęła kciuki obu rąk pod gumkę stringów.
Patrzyła głównie w twarz Sebastiana, potem w Dawida. Patrzyła spokojnie, bo oni w tym czasie bezkarnie wbijali oczy w nagie piersi pięknej dyrektorki trzeciego liceum.
I to patrzenie Sebastianowi przestało wystarczać. Już go oceniła jako pewnego siebie, bystrego, inteligentnego. Nie trzeba mu było większej zachęty.
Podszedł bliżej. Wprawdzie w naturalnym geście obronnym wykonała krok wstecz, ale silniejszy, napędzany rosnącym podnieceniem chłopak złapał ją w talii i przyciągnął bliżej. Poczuła jego zapach, także zapach potu a przede wszystkim testosteron. To co na nią działało.
A przede wszystkim coś jeszcze. Najpierw jego dłoń zaciskającą się na jej nagiej piersi a następnie… Pochylił się, wciąż przyciskając ją do siebie, by pochylić głowę i zacisnąć usta na jednej z jej piersi.
Odchyliła głowę, wzdychając głęboko. Była podniecona i czuła się do tego poniżona. Nie tylko tym, że zachowywała się w tej sytuacji jak ostatni kurwiszon, który po tak naprawdę kilku minutach znajomości pozwalał się obmacywać po cyckach małoletniej gwieździe estrady, ale przede wszystkim tym, że świadkiem tego był uczeń szkoły, której była dyrektorką.
I choć kilka godzin wcześniej widział ją w podobnej sytuacji, to w tamtej było przynajmniej jedno, co działało na jej korzyść. Mianowicie zrobiła to z Christerem, z którym się znała i mimo całego tego szoku, oni mogli to odbierać trochę inaczej.
Teraz zmierzała do tego by dać się wyruchać komuś kompletnie nieznajomemu, który poderwał ją w pięć minut.
I nie wiedziała co jest bardziej upokarzające. To, że wobec tego ucznia była naga fizycznie, czy to, że była także naga psychicznie. Bo on widział, że jego pani dyrektor jest podniecona. Widział, bo miała to wypisane na twarzy a poza tym wzdychała głębiej, raz za razem, gdy Sebastian swoimi ustami maltretował jej cycki.
W każdym razie miała świadomość, że już pewnie nie musiałaby po raz trzeci pytać Dawida, czy mu stanął.
- Uff…! – Sebastian oderwał się wreszcie od jej cycków.
Dyszał ciężej, tak jak i ona. To było w tym wszystkim niezwykle urzekające. Stanowiło dowód podniecenia obojga. I oczywistą zapowiedź, że to nie koniec.
Sebastian przejął inicjatywę. Jakby nie chcąc dać pięknej dyrektorce stojącej przed nim w samych tylko stringach ani sekundy do namysłu.
- Fajnie, że się pani podobało… – rzucił a ona wyczuła w jego tonie podniecenie. – Może teraz pani pokaże co potrafią pani usta?
Chyba nie tego oczekiwała. Raczej liczyła się z tym, że od razu przystąpi do rzeczy. Może był trochę bardziej wyrafinowany?
A może chciał ją też w jakiś sposób upokorzyć? Sprawić, by obciągnęła mu na oczach licealisty z jej szkoły? Może wyczuł ten klimat?
Stawiła jakiś tam minimalny opór, ale dla Sebastiana nie stanowiło to żadnego problemu. Przyciągnął ją pod biurko, o które się oparł.
- Uklęknij – zażądał natarczywym tonem, zwracając się do niej tym razem na „ty”. – Niech pani pokaże, jak się potrafi obchodzić z zamkiem do spodni.
To była poniżająca scena. Klęczała, niemal naga przez długowłosym metalowcem, rozpinając zamek jego spodni a za nią stał jeden z jej licealistów, który na to wszystko patrzył.
Patrzył jak piękna dyrektorka jego szkoły, rozpina zamek w spodniach stojącego przed nią chłopaka a potem opuszcza te spodnie w dół, macając przez bokserki jego naprężonego już kutasa.
- Pięknie… – usłyszała za sobą Kamila. Ot, komentarz, dla komentarza.
Albo jakby Dawid chciał przypomnieć o swoim istnieniu. O tym, że jest z tyłu i patrzy z uwagą jak jego szkolna dyrektorka posłusznie klęczy prawie kompletnie naga przed obcym chłopakiem praktycznie w jego wieku i trzyma w dłoniach jego długiego kutasa. Już nie przez bokserki, tylko normalnie.
Kamila czuła obecność Dawida i to, że to jego obecność jest powodem rumieńca, który wypłynął na jej twarzy.
A potem nie czuła już rumieńca, bo poczuła coś innego. Kutasa Sebastiana, gdy otworzyła usta i wsunęła go w nie. Nie całego zresztą. Powoli, smakując najpierw główkę a potem…
A potem coraz głębiej i głębiej, jakby chciała go wziąć w całości i poczuć w gardle. Tak, żeby dać upust swojej coraz bardziej skrajnej uległości i pozwolić by zawładnął nią w całości. Ale nie dało się.
Nie dało, bo penis młodego metalowca był naprawdę duży. Nie miała miarki, ani w oczach, ani w gardle, ale mogła przyjąć, że znacznie wykracza ponad przeciętną i sięga może i tych osiemnastu centymetrów.
Może było to trochę absurdalne, ale to, że właśnie wizualnie sprawiał imponujące wrażenie, obciągała go dużo chętniej, niż robiłaby to, gdyby był mniejszy. Obciągała, jakby uwzięła się, że weźmie go w całości, więc natarczywie, zaciekle i z pasją przesuwała swoimi ustami po niemal całej długości członka. Niemal, bo za każdym razem, gdy zbliżała się do podbrzusza, musiała wyhamowywać. Nie dawała rady wziąć go całego.
- Ciągnij…! – usłyszała nad sobą, pół natarczywy, pół jękliwy głos Sebastiana. – Ciągnij…! Jesteś zajebista…!
Te słowa tak samo jej uwłaczały, jak i dopingowały. Szaleństwu temu wszystkiemu dodawał fakt, że o ile pamiętała, nikt nie zamknął drzwi do końca. Pozostawały uchylone, więc gdyby jednak ktoś nie wyszedł z auli, albo wrócił się po coś, mógłby zainteresować się tym, co działo się w zapleczu.
- Zajebiście ciągniesz…! – nie ustawał Sebastian. – Chcę, żebyś była naga… Zdejmij jej majtki!
Te słowa padły oczywiście w stronę Dawida. Kamila na moment zawahała się. Była tu po to, by robić to z tym młodym metalowcem, nie z kimś innym, tym bardziej z własnym licealistą.
Z drugiej strony, było to znów coś co doprowadzało ją do wrzenia. Oto wyczuła jak jej licealista przyklęknął za nią, nie czekając na jakiekolwiek pozwolenie. Poczuła jak jego palce wchodzą pod gumkę, ale… Majtki nie zsunęły się. To znaczy, zaczęły się zsuwać, ale bardzo powoli, centymetr po centymetrze, tak jakby Dawid delektował się tym momentem, w którym odsłania wypięte przed nim dupsko pięknej pani dyrektor kroczek po kroczku.
Nie podejrzewałaby go o to. I tak jak niesamowicie krępował ją fakt, że pozwala na to, by majtki ściągał z niej jej własny uczeń, to sposób w jaki to czynił, nieoczekiwanie równie nieziemsko ją rozpalał.
Minęło dobrych kilkanaście sekund, nim poczuła jak majtki zjechały do poziomu ud. Teraz Dawid już je po prostu zsunął. Początkowo nie chciała ułatwiać mu zadania, ale musiała ustąpić przed wspólnymi manewrami obu chłopaków i majtki przesunęły się także pod jej kolanami, by na końcu całkowicie znalazły się w dłoniach Dawida.
Była już kompletnie naga. I na to chyba czekał Sebastian.
- Wstań! – odsunął się, na tyle na ile pozwalało mu odsunąć się stojące za nim biurko.
Wstała posłusznie, z pewnym oporem, czując jak nogi jej drżą na szpilkach. Nie potrafiła zrobić ani kroku, co wykorzystał Sebastian, przyciągając ją do siebie i całując w usta. Jednocześnie poczuła jak jego dłonie ściskają jej nagie pośladki.
- Gotowa na więcej? – zapytał drżącym i jednocześnie z lekka agresywnym głosem.
Nie odpowiedziała, biorąc głęboki wdech i odrzucając w tył głowę. Była naga. Naga na oczach dwóch młodych chłopaków, którzy do spółki mieli tyle lat co one jedna.
Była naga nie tylko fizycznie. Była naga psychicznie, emocjonalnie. Czuła się zawstydzona nie tak bardzo z tego, że Sebastian ściskał jej gołą dupę a Dawid mógł na nią patrzeć bezkarnie, jak z tego, że widzieli ją podnieconą.
Podnieconą i napaloną na osiemnastolatka, którego poznała raptem kilka minut przed tym, nim się to wszystko zaczęło.
- Chcesz, żebym cię wziął, prawda? Powiedz to! – zażądał równie podniecony Sebastian.
- Weź mnie – odpowiedziała po krótkim zawahaniu, powodowanym tym właśnie emocjonalnym zawstydzeniem.
- Jak mam cię wziąć? -zapytał obracając się z nią o sto osiemdziesiąt stopni.
- Weź mnie tak jak chcesz – odpowiedziała, siląc się na odwagę, tym razem od razu.
- Lubisz się pieprzyć, co…?
Wraz z tym słowami, chwycił ją od dołu za dupę i usadził na biurku. Tylko przez chwilę przebywała na nim w pozycji siedzącej, bo…
- Oprzyj się o łokcie – nakazał.
Odchyliła się posłusznie, opierając o łokcie. Jej długie, czarne włosy opadły na biurko a ona patrzyła przed siebie. Teraz widziała dwóch chłopaków. Także wciąż stojącego nieco w tyle Dawida, która też patrzył. Patrzył na to jak młody, półnagi metalowiec ściąga z siebie górną część ubrania a potem chwyta leżącą przed nim kompletnie nagą panią dyrektor za pośladki i przysuwa kilka centymetrów bliżej.
Tak, że jej cipka znalazła się praktycznie na krawędzi stołu. W tej pozycji mógł wejść w nią swoim długim kutasem do samego końca…
- Jesteś mokra? – usłyszała z ust Sebastiana.
- Sprawdź sam – zachęciła go drżącym szeptem.
Oszczędził sobie dotyku palcami. Zamiast tego poczuła jak dotyka ją tam swoim naprężonym kutasem.
Dotyka, ale nie wchodzi. Zataczał lekkie kręgi, jakby drażnił się z leżącą pod nim Kamilą. Nie wiedziała, czy robił to celowo, by jeszcze bardziej pobudzić jej zmysły, ale udało mu się to.
Czuła jak płonie w środku. Nie w cipce, tylko ogólnie. Całości szaleństwa temu wszystkiemu dopełnił fakt, że i Dawidowi zaczęło przeszkadzać, iż stojąc z tyłu widzi tak naprawdę goły tyłek Sebastiana, więc zrobił kilka kroków i znalazł sobie dużo lepsze miejsce do patrzenia.
Konkretnie, stanął bliżej ściany, ale z boku, w zasadzie niecały metr od głowy Kamili. Miał wszystko jak na dłoni. Na własne oczy mógł zobaczyć ten pierwszy najbardziej podniecający i perwersyjny moment całego spektaklu.
Jak kutas Sebastiana otwiera cipkę leżącej pod nimi kompletnie nagiej pięknej pani dyrektor i wchodzi w nią centymetr po centymetrze. Już ten sam widok wart był wszystkich bogactw tego świata, ale był jeszcze jeden. Jeszcze bardziej podniecający.
Był to widok reakcji pani dyrektor. Tego jak jej piękne, nagie ciało reaguje na wchodzącego w nią kutasa. Te reakcje w postaci drgnięcia, przesunięcia się po stole, to jak zareagowały jej ponętne, rozłożone nagie uda. I to jak z jej ust wydobył się cichy, ale gwałtowny jęk.
Dawid mógł chyba uznać, że nie było w historii świata piękniejszego spektaklu. W ciągu tych trzech, czterech sekund zobaczył wszystko.
I jak domyślała się Kamila, mógł tylko żałować, że jest w tej sytuacji biernym obserwatorem a nie faktycznym uczestnikiem. Mógł tylko żałować, że to nie jego kutas wchodzi w cipkę bezwstydnie rozłożonej pięknej pani dyrektor. Że to nie jego kutas wbija się w nią tak głęboko, iż niezwykle atrakcyjna i na co dzień bardzo opanowana, zasadnicza dyrektorka otwiera usta raz za razem.
- Och… Och… Och…!
Nie potrafiła powstrzymać jęków, zdając sobie sprawę, że działają one na obu chłopaków jak płachta na byka. W zasadzie nie zamykała ust. Pozostawały one rozchylone, bo biorąc pod uwagę długość kutasa, który w nią wchodził, za każdym jego wejściem była zmuszona dać upust swoim odczuciom w niezwykle emocjonalny i werbalny sposób.
- Ach… Ach… Sebastian…!
Tak, wyjęczała jego imię, co mogło być największa nagrodą dla pieprzącego ja młodzieńca. I jednocześnie powodem zazdrości dla wiercącego się tuż obok niej Dawida, który to pewnie swoje imię wolałby teraz słyszeć.
Jęczała, bo wbijający się w nią kutas oprócz nieprzerwanej fali rozkoszy, powodował także ból. Ból, który bywał znośny, ale jednak odczuwalny. Długie penisy wyglądają imponująco, ale potrafią być też bolesne. Tak było i w tym przypadku. Jęczała z rozkoszy, która mieszała się z bólem.
Ból, który stawał się odczuwalny, gdy podniecony Sebastian przyspieszył tempo. Poczuła się zmuszona, by powstrzymać go ręką.
- Nie tak głęboko, proszę… – jęknęła. – Sprawiasz ból…
Były to słowa, które chłopacy potrafili przyjąć także z satysfakcją. Oto mieli dowód na to, jak potrafią rżnąć, jak sprawuje się ich kutas. Ale Sebastian przyjął słowa pieprzonej przez siebie licealnej dyrektorki i wziął je do serca. Wchodził w nią szybko, ale jednak nie do samego końca.
I Kamila znów mogła jęczeć głównie z rozkoszy. Ta znów wzmogła się, gdy sytuacja stała się bardziej komfortowa. Opierała się na łokciach, patrząc to w błyszczące oczy pieprzącego ją Sebastiana, to w jego długiego kutasa wchodzącego w jej mokrą i szeroko dostępną cipkę jak w masło.
Ale zarejestrowała coś jeszcze. Najpierw dłoń Dawida w swoich włosach. Potrząsnęła lekko głową, ale chłopak nie dał się odpędzić. Bawił się jej włosami.
Dopiero chwilę później zorientowała się, że zabawa włosami to jedno. Ale on przybliżył się i spróbował także przechylić jej głowę. Wtedy zobaczyła, że w drugiej dłoni Dawid trzyma swego penisa, który znalazł się o centymetry od jej twarzy.
- Nawet o tym nie myśl – zdążyła wysapać odsuwając głowę od licealisty.
- Rżnie się pani dzisiaj któryś raz, to mi też pani może… -rzucił dość rozpaczliwy argument.
Nie odpowiedziała, tylko skoncentrowała na kolejnych pchnięciach rżnącego ją Sebastiana, ignorując Dawida i jego rozpaczliwe próby.
Ale wtedy do akcji wkroczył długowłosy metalowiec, któremu widocznie nie dość było atrakcji.
- Weź mu. Chce tego – wyrzucił krótko.
- Nie – sprzeciwiła się.
- Weź – ponowił.
I jakby celem wymuszenia, wbił się w nią głębiej.
- Ach…! – krzyknęła wysoko.
- Weź mu do gęby! – polecił rozgorączkowanym tonem. – Albo będę cię tak rznął do samego końca.
Krzyknęła raz jeszcze, gdy ponownie wbił się w nią do samego końca. Mogła tylko modlić się, by na auli rzeczywiście nikogo już dano nie było.
Jej opór zelżał. Poczuła się pokonana co jednocześnie stało się kolejnym podniecający motywem. Oddychając ciężko pozwoliła by Dawid nakierował jej głowę nieco w bok. Tym bardziej, że są, mając przyzwolenie Sebastiana a co za tym idzie, także i Kamili, stanął tuż u krawędzi biurka, więc dystans nie był już tak naprawdę żadnym dystansem.
Wystarczyło by Kamila odwróciła głowę, Dawid ją przytrzymał a kolejny tego dnia penis znalazł się w jej rozchylonych ustach.
- Ach…! – usłyszała pełen energii i głośny jęk niczym nie przejmującego się Dawida.
Nic dziwnego, skoro właśnie na najważniejszej i najbardziej intymnej części swego ciała poczuł zmysłowe i gorące usta swej pięknej szkolnej dyrektorki. Cóż mogło się z tym równać?
Ale pokonana Kamila w zasadzie na tym poprzestała. Ruchana mocno od przodu przez zbliżającego się do finału Sebastiana miała dość ograniczone pole manewru i w zasadzie bardziej po prostu trzymała w ustach penisa Dawida, niż cokolwiek z tym robiła.
Starał się robić Dawid, przytrzymując głowę pani dyrektor i wsuwając w nią swego kutasa. Wsuwając i wysuwając.
- O Jezu…! – usłyszała jego jęk.
Tak, skoro ona nic z tym nie robiła, to robił on. Skoro nie obciągała mu, to on ruchał ją. Ruchał w usta.
Tyle, że to nie mogło już trwać długo. Jej cipka była rozgrzana i domagała się zwieńczenia, ale Sebastian nie wytrzymał. Poczuła jak jego ruchy zaczynają nabierać tempa, jak jego dłonie zaciskają się na jej udach. W myślach zaczęła odliczać ruchy i… Stało się.
- Aaaach…! – tym razem Sebastian nie pofolgował sobie i wręcz wykrzyczał swój orgazm.
Kilka sekund później odsunął się od biurka. Nogi Kamili opadły bezwładnie a ona poczuła w sobie dość siły, by wyrwać się z objęcia Dawida i opaść bezwładnie na biurko.
Czuła się niewiarygodnie rozkosznie. I niesamowicie rozpustnie. Oto leżała kompletnie naga na biurku zaplecza szkolnej auli, gdzie raptem może dwadzieścia minut wcześniej skończył się koncert, na którym pojawiło się może i z dwieście osób. Leżała przy, jeśli nie otwartych, to jednak uchylonych drzwiach. Gdyby na auli ktoś został, mógłby w tych warunkach wejść zwabiony dochodzącymi doń odgłosami i zobaczyć piękna panią dyrektor szkoły rozwaloną nago na biurku, kilka sekund po tym jak została wyruchana dużym kutasem ledwo co poznanego młodego metalowca a obok niej stał inny nastolatek, uczeń tejże szkoły ze sterczącym penisem tuż obok jej twarzy.
Czy mogła wyobrazić sobie coś bardziej perwersyjnego? Niż to, że upajała się swym niesłychanym kurestwem i wciąż leżała na biurku, wystawiając swe kompletnie nagie ciało na widok dwóch chłopaków? Swe długie nogi, nagie piersi i przede wszystkim rozruchaną cipkę?
Sama myśl o tym doprowadzała ją do wrzenia.
I o ile ten widok może nie robił takiego wrażenia na Sebastianie, który właśnie ją wyruchał i w dużym stopniu zaspokoił swe emocje, to jednak wciąż musiał robić na dość przebojowym, energicznym podminowanym Dawidzie, który…
- Co robisz? – jakby ocknęła się po jakimś czasie.
W tym stanie upojenia, w którym pozwalała bezkarnie oglądać obu chłopakom swe nagie ciało, jakby nie zarejestrowała tego, że Dawid odszedł od niej a znalazł przed nią. Owszem, poczuła jego dotyk na swoich nogach, jak je pieścił… Ale nie broniła mu tego, tak jak w samochodzie.
Teraz jednak zareagowała, gdy cień chłopaka wyraźnie dał jej do zrozumienia, że licealista znalazł się przed nią. Między wciąż szeroko rozłożonymi nogami. Że w końcu chwycił te nogi i rozłożył jeszcze bardziej.
Zareagowała, gdy, tak jak kilka minut wcześniej, poczuła napór na swą cipkę. Od razu zrozumiała, że tym, co napiera, jest kutas Dawida.
- Dawid, czy pozwoliłam ci? – ponownie uniosła się na łokcie i poruszyła nogami, jakby chciała wypędzić spomiędzy nich licealistę.
- Co to pani robi za różnicę? – zapytał rozgorączkowanym tonem ze spora dozą bezczelności. – Bzykała się pani z Christerem, teraz z Sebą, to czemu nie ze mną?
- Dawid, odejdź natychmiast – potrząsnęła głową.
Widziała stojącego przed nią chłopaka. Tak jak wcześniej Sebastian nie omieszkał zdjąć górnej części odzienia. Miał też opuszczone spodnie. Na wprost siebie widziała jego naprężonego penisa tuż przed jej cipką.
Próbowała usiąść normalnie, ale nieoczekiwanie Dawid pchnął ją tak, że znów opadła na biurko. Spróbowała się podnieść jeszcze raz, ale impulsywny licealista w przypływie odwagi chwycił ją za piersi i przygwoździł do biurka.
- Dawid, przestań! – zareagowała ostrzej.
Relatywnie ostrzej, bo obiektywnie była mocno osłabiona i tak samo brzmiał jej głos.
- Niech pani da spokój, to tylko kilka minut…! – gorączkowo perorował Dawid.
- Nie ma mowy… O czym ty w ogóle mówisz…?
- Wejdę w panią parę razy, co to wielkiego…? -nalegał podniecony.
- Co…? – zmrużyła oczy, marszcząc brwi. – Puść mnie w końcu.
W trakcie tego dialogu, czuła jak dłonie Dawida korzystając z osłabienia pięknej dyrektorki, błądziły po jej nagim ciele. Ześlizgnęły się z piersi, macając także nogi, ponętne uda. Próbował chwycić je od dołu, jakby chciał dotrzeć do pośladków.
- Nie puszczę! – odpowiedział impulsywnie. – Rucha się pani dzisiaj ze wszystkimi, to ze mną też może!
- Nie pozwalam ci, rozumiesz? – znów wykorzystała minimum swobody i uniosła się na łokcie.
Znów zobaczyła, jak i poczuła penisa Dawida na swoim łonie i między udami. Dotykał jej cipki. Uświadomiła sobie, że licealista naprawdę nie ma zamiaru odpuścić.
Tuż obok stanął Sebastian. Już z podciągniętymi spodniami. Wydawał się być zainteresowany szamotaniną na biurku.
- Mówię ostatni raz. Daj mi w końcu spokój i puść! – zażądała Kamila, czując jak krew płynie w żyłach dużo szybciej.
- Niech się pani nie wygłupia! – nie ustępował Dawid, broniąc się przed jej rękami. – Pomożesz? Złap ją!
Tą zawołanie skierował rzecz jasna w stronę drugiego z chłopaków. Ten nie zawahał się. Może faktycznie nie dość mu było atrakcji, może rozochocił się znów.
- Przestańcie, natychmiast! – ostatni raz zareagowała ostrzej, usiłując podnieść się.
Ale nie miała szans. Dwa kroki wystarczyły Sebastianowi by przejść na drugą stronę biurka i stojąc z tyłu, chwycił ręce Kamili, z łatwością wyciągając je do siebie. Ten moment wykorzystał Dawid, przyciągając do siebie nagie uda pani dyrektor.
W ten sposób Kamila została praktycznie rozciągnięta na całej długości biurka, nie mogąc wykonać niemalże żadnego ruchu.
- Co wy robicie…?! Chcecie mnie zgwałcić?!
To słowo, które na innych podziałałoby jak zimny prysznic, tej dwójce nie zepsuło zabawy. Może nawet jeszcze bardziej ją podkręciło. Bo jeszcze bardziej uświadomiło, że kompletnie unieruchomiona, naga pani dyrektor jest w tym momencie totalnie zdana na ich łaskę. Że mogą zrobić z nią wszystko. Że w obronie może stosować już tylko słowa.
- Chcę tylko panią przelecieć, po co tyle krzyku? – skomentował Dawid, urywanym od podniecenia głosem.
- No właśnie, może jeszcze pani ściągnie tu kogoś, żeby sobie popatrzył – dodał Sebastian.
- Nie…! Ach…!
Jęknęła wysoko, gdy poczuła, że unieruchomione uda nie są w stanie jej obronić przed natarczywością Dawida, który w tym właśnie momencie nakierował swego sterczącego penisa w odpowiednim kierunku, pchnął i jechał do cipki pani dyrektor.
- Jeee…! – usłyszała i jego nit o jęk, ni to krzyk.
I oczywiście na pierwszym ruchu nie poprzestał. Wysunął się wolno i równie wolno wszedł. Tak jakby miarkował, że jego osiemnastoletni penis, właśnie rżnie najpiękniejszą nauczycielkę w szkole. A może i w mieście. Albo nawet w całym kraju, kto wie.
- Wyjdź Dawid, błagam…! – jęknęła Kamila, czując jak serce wali jej jak młot.
- Za chwilę…! – wysapał młody licealista drżącym tonem.
Napór Sebastiana zelżał, przynajmniej na tyle, że Kamila mogła unieść głowę. Zobaczyła widok… Jaki? Przerażający? Chyba jednak nie. Fascynujący. To pasowało bardziej.
Zobaczyła swe nogi rozłożone szeroko przed jednym z jej licealistów. Widziała go nagiego, bo od pasa w górę był bez ubrania. A w dole, mogła widzieć, jak jego biodra poruszają się sprawnie napędzając twardego kutasa, wchodzącego w jej bezbronną cipkę jak w masło.
To było coś tak niewyobrażalnego, że musiała patrzeć przez dłuższą chwilę. Nie wierzyła własnym oczom, że jeden z licealistów odważył się ją zgwałcić. Tak musiała to określić. Rozłożona na całej długości biurka, z rękoma trzymanymi przez Sebastiana i nogami pilnowanymi przez Dawida, nie mogła się fizycznie obronić w żaden sposób przed ruchającym ją kutasem licealisty.
A przecież kilkukrotnie wyraziła słowem swój sprzeciw. Nie mogła nazwać całej tej sytuacji inaczej, niż tym właśnie określeniem. Wcześniej ruchała się z Sebastianem, ale teraz była gwałcona.
- Gwałcisz mnie… – wysapała drżącym ze wzburzenia, osłabienia i podekscytowania głosem w takt ruchów posuwającego ją licealisty. – Wyjdź… Wyjdź i zapomnijmy o wszystkim…
- Zamknij się wreszcie! – impulsywnie zareagował Dawid. – Ruchała się pani z nim i to po pięciu minutach a ze mną nie możesz? Nie może pani wytrzymać tej jednej chwili?
Zamilkła przytłoczona desperacją i pewnego rodzaju furią Dawida. Dotarło do niej w końcu, że nie odpuści. Że zerżnie ją do końca. Że zgwałci ją, spuszczając się w jej cipce.
- Aaaaaj…! – jęczał Dawid totalnie podekscytowany ruchaniem swojej pięknej dyrektorki.
Była podniecona już wcześniej, gdy pozwoliła by młody metalowiec rozebrał ją do naga i przeleciał na biurku po kilku minutach znajomości jak jakąś ostatnią kurwę. Ale teraz…
Teraz serce waliło jej tak, jakby miało wyskoczyć z piersi falujących pod ruchami zdeterminowanego Dawida. A ona sama czuła jak pod wpływem dwóch dominujących uczuć niemal zaczynają się jej plątać zmysły. Dwóch, czyli niesamowitego wzburzenia, tym, że ktoś śmie ją gwałcić i ogromnego podniecenia, tym, że ktoś śmie ją gwałcić.
Takiej mieszanki uczuć jeszcze w życiu nie doświadczyła. Nie potrafiła sobie tego przypomnieć. To było szaleństwo jakiego nie zaznała. Nawet ruchanie się z Christerem na oczach piętnastu licealistów kilka godzin wcześniej przestało się z tym równać.
- O, Jezu… O kurwa…!
Słyszała jęki i okrzyki Dawida i działały one na nią jeszcze bardziej pobudzająco. Uświadamiały jej coś jeszcze. Niewiarygodne wręcz podniecenie chłopaka, wręcz obłęd. Obłęd wywołany tym, że pewnie od samego początku nauki w liceum fantazjował o pięknej pani dyrektor a teraz, niczym w jakiejś bajce, dostąpił możliwości tego, by ją przelecieć. Ba, by pieprzyć ją na całego.
I ta świadomość sprawiła, że i ona niemal popadła w emocjonalny obłęd. Domyśliła się co odczuwał teraz ten młody napalony do granic chłopak mający możliwość zerżnięcia jednej z najpiękniejszych kobiet jakie w życiu widział. Domyślała się tego po jego jękach, macających jej nagie ciało dłoniach i wreszcie po coraz bardziej dynamicznych ruchach, uświadamiających jej, że on zaraz się w niej spuści.
Zgwałci ją i się spuści. Zaliczy panią dyrektor. Że będzie mu to dane jak mało komu a może wręcz prawie nikomu innemu. Że zerżnie ją, nic sobie nie robiąc z jej protestów. Że pokaże jej, iż młody chłopak potrafi wyruchać jak dorosły mężczyzna. Że…
Zamknęła oczy i szeroko rozchyliła usta, przeżywając piorunujący orgazm, którego nie dał jej Sebastian. Iście morderczy orgazm, przy którym jej ciało poruszyło się tak gwałtownie, że obaj chłopacy stracili kontrolę nad jej ciałem. Co zresztą nie miało już większego znaczenia, bo…
- Aaach…! O kurwaaaa…! – usłyszała jękliwy krzyk spuszczającego się w jej cipce Dawida.
Poczuła jak zelżał napór. I ten z tyłu i ten z przodu. Pół żywa zaległa na biurku jak kilka chwil wcześniej po tym jak wyruchał ją Sebastian.
Leżała długo, osłabiona potwornym orgazmem. Leżała na biurku nie bacząc, że chłopaki wciąż mogą bezkarnie oglądać jej nagie cycki, łono i cipkę. Leżała nie bacząc, że kogoś jednak mogły zwabić te wszystkie hałasy i mógł on wejść do pomieszczenia w każdej chwili.
By zobaczyć szkolną dyrektorkę rozwaloną nago na biurku, po tym jak została porządnie zerżnięta przed dwóch młodych chłopaków.
Długo dochodziła do siebie. Do jej uszu dochodziły odgłosy rozmowy Dawida i Sebastiana, jakieś krótkie komentarze, jakiś urwany śmiech, jakieś westchnięcia.
- Jak dla mnie, może się pani w ogóle nie ubierać – usłyszała w którymś momencie.
Powoli umysł trzeźwiał. Powoli zaczynała odczuwać skrępowanie swym strojem, czy raczej jego brakiem. Tym, że wszystko co intymne miała kompletnie na wierzchu. Cycki i cipkę. Tylko dupy nie.
Cóż, co się odwlecze, to nie uciecze. Usiadła w końcu na biurku, widząc w zapleczu dwóch chłopaków już ubranych i wpatrzonych w nią. Nie czekając ani sekundy zwlokła się z biurka.
- Gdzie moje majtki? – zwróciła się do Dawida.
Jakże upokarzająco brzmiało w tych okolicznościach to zapytanie…
- Proszę – podał jej.
Pochyliła się, wkładając jedyną część bielizny, jaką tego dnia miała na sobie. Następnie skierowała się w stronę krzesła, na którym uprzednio rozwiesiła zmoczoną sukienkę.
Zaplecze siłą rzeczy nie było jakimś przestronnym pomieszczeniem, więc poruszając się po nim, miała kontakt z chłopakami. Tak bliski, że czuła ich zapach, ich oddechy. Gdy sięgnęła po sukienkę, wystarczył tak naprawdę ruch ręką Dawida…
- Uważaj sobie! – ostrzegła, strącając jego rękę ze swojego tyłka.
- Bo jego nie miałem okazji pomacać – z bezgraniczną szczerością ocierającą się o bezczelność wyjaśnił swój uczynek.
Za krótko to trwało, by sukienka cokolwiek wyschła. Z pewnym niesmakiem włożyła ją na siebie, czując wilgoć materiału.
- Wychodzimy. Jedzie pani z nami? – zapytał Dawid.
Odczekała chwilę.
- Zadzwonię po taksówkę.
- Naprawdę? – poczuła na sobie krytyczny wzrok jasnowłosego metalowca. – W mokrej sukience? Z widocznymi cyckami? Żeby jeszcze i tego taksówkarza wzięło?
Milczała przez chwilę analizując logiczną wypowiedź Sebastiana a potem wzięła w dłoń torebkę i w nie mówiąc ani słowa ruszyła w ślad za chłopakami.