Inaczej, niż zwykle
9 listopada 2015
Szacowany czas lektury: 6 min
Lubię oglądać filmy. Ładne filmy. Ładne kobiety, seksowna bielizna, wysokie obcasy. Oczywiście dobrze też, kiedy pojawiają się tam mężczyźni, na nich trochę też zwraca się wszak uwagę, jednak zdecydowanie mniej, może na kilka szczegółów. To zawsze one są w centrum uwagi. W skrócie - dobre francuskie kino akcji.
Jakiś czas temu, przyszła mi do głowy fantazja, żeby przy okazji jakiegoś seansu w pojedynkę, zmienić sposób zabawy temu towarzyszącej. Zastąpić zwykłą masturbację czymś mniej zwykłym. A może nawet - niezwykłym. W wyobraźni, zamiast wyobrażać sobie siebie w roli męskiej w oglądanej scenie - spróbować spojrzeć na wydarzenia w punktu widzenia jej - pięknej istoty w seksownej bieliźnie. Fantazja okazała się na tyle podniecająca, że sama zabawa z planowaniem jej w myślach kończyła się szybciej niż
miałem zamiar. Szybciej i dużo obficiej. Czas jednak mijał, a okazja na samotny wieczór nie pojawiała się i jakoś przyblakła i o niej zapomniałem. Na całe lata.
Pewnego dnia minionego już niestety gorącego lipca, pojawiła się możliwość, że będzie okazja pozostać na kilka dni w domu w samotności. Fantazja powróciła i pomyślałem, że może warto by było ją zrealizować. Napaliłem się na ten pomysł, troszkę wybierania fatałaszków w internecie i zakupy zrobione. Potem trochę nerwów, czy wszystko przyjdzie na czas, ale na trzy dni przed wszystko już czekało w paczkomacie. Czekam na odpowiednią chwilę i pudełka schowane są w piwnicy, żeby nikt ich nie znalazł i pozostało czekanie, aż zostanę sam w domu.
Najpierw było odliczanie dni, ale te niespodziewanie szybko minęły i pozostało odliczanie pojedynczych godzin, aż w końcu całe mieszkanie zostało tylko dla mnie. Skrywane podniecenie, narastające przez ten czas, nie pozwoliło czekać do wieczora, kiedy to planowałem rozpocząć zabawę. Szybko odwiedziłem więc najbliższy sklep spożywczy i zrobiłem mały zapas wina na wieczór i przyniosłem paczuszki z piwnicy.
Szeleszczące folie, wraz z kolorowymi tekturkami, szybko znalazły się w koszu na śmieci, a na świeżej pościeli leżały przede mną między innymi samonośne pończoszki i komplecik pończoszek od razu z paskiem. Szperając w sklepie internetowym, nie mogłem się też oprzeć widokowi pięknej kocicy w siateczkowym stroju, więc ten też leży przede mną, a obok para ślicznych czarnych szpilek. A zaraz obok dwa wibratory, przyglądam im się z obawą, gdyż wybierając je, chyba nie do końca musiałem zdawać sobie sprawę w ich wielkości. Różnych rozmiarów i proporcji, obydwa o realistycznych kształtach, z jąderkami i przyssawkami, które jak sobie wyobrażałem, będą dobre do przyczepiania ich w różnych miejscach do zabaw. Podobają mi się.
Jednak jeszcze nie ich czas. Szybko przebieram się w pończoszki i wkładam stopy w szpilki. Świetnie pasują, jestem zadowolony z zakupu, mam szczęście - parę milimetrów mniej lub więcej psułoby zabawę uwierając lub ciągle spadając... Przyglądam się sobie w lustrze, szczupłe nogi biegacza w spowijającej je czerni prezentują się nawet lepiej niż się spodziewałem.
Postanawiam troszkę się przyzwyczaić do chodzenia w nich, do oglądania otoczenia z ponad 10cm wyżej niż przywykłem. Ten miły odgłos stukania, gdy robię każdy krok, to lekkie opinanie ud przez ściągacz pończoch, gdy tylko o tym teraz myślę, na samo wspomnienie dostaję erekcji. Zastanawiam się, czy kobiety to też tak podnieca...
Powoli popijając czerwone wino z kieliszka, wędruję po mieszkaniu i przygotowuję je do wieczornego seansu. Świeża pościel, stolik z przyborami, w końcu też własna higiena. Stojąc w łazience, widzę ją z tej niecodziennej dla mnie perspektywy, mój wzrok zatrzymuje się na szmince. Otwieram ją, wysuwam wiśniowy pachnący wkład, lekko otwieram usta i maluję je. Przyglądam się efektowi, poprawiam. W fantazji widzę umalowane usta obejmujące sterczącego penisa. Mój własny, na tę myśl, pręży się domagając się pieszczot, jednak on dzisiaj, jeśli w ogóle będzie miał swoje pięć minut, to na pewno nie na początku zabawy.
Wracam do pokoju, na dużym ekranie naprzeciw łóżka, piękna, estetycznie nakręcona scena seksu oralnego. Ogromy penis i pięknie umalowane usta. Ona, w seksownej czarnej bieliźnie, klęczy przed nim. Tak właśnie chcę się teraz bawić. Sięgam po mniejszy z dwóch wibratorów i, przyglądając się rozwijającej się scenie, oblizuję go. Naśladuję jej ruchy, jej wprawny język i czerwone wargi na przemian to liżą go to pozwalają mu wsuwać się do ust, znowu wyjmuję go i liżę. Powtarzam jej ruchy, wsuwam go coraz głębiej do ust, wyraźnie brak mi jej wprawy i często tracę oddech, wyjmuję go i szybko oddychając wlewam w siebie całą zawartość kieliszka w winem. Uzupełniam kieliszek widząc na nim ślad szminki, zerkam na wibrator, widząc ślad dokąd dotarłem ustami. Słyszę jej pomruki i odgłosy bardzo mokrego lodzika, twardy fiut błyszczy na ekranie od jej śliny. Sięgam znowu do niego, wsuwam sobie do ust, nie odrywając wzroku od ekranu. Patrzę jak ona napiera na niego ustami, pozwalając wsuwać mu się aż do gardła. Robię to samo. Podniecenie, zmieszane z winem, coraz bardziej szumi mi w głowie. Klęcząc przy łóżku, trzymam w dłoni sterczącego, jakby siedział przede mną i pracuję samą głową, coraz głębiej i mocniej napieram. W końcu przełamuję opór i nabijam się na niego ustami w całości, podnoszę wzrok i widzę jej usta pochłaniające go prawie całego, z wysuniętym językiem starającym się dotknąć jąder. Robię to samo, czubek języka opiera się o coś twardego pod nim. To właśnie jego jajeczka, zdaję sobie z tego sprawę, podniecony myślą jak głęboko doszedłem, lekko napieram jeszcze głową. Czuję, jak odsłonięty czubek żołędzi zdobywa moje gardło. Sztuczne, twarde jądra opierają się o moją brodę, lekko zaciśnięte usta zostawiają na nich i dookoła całej nasady twardego drążka czerwono wiśniowe kółeczko. Znowu tracę oddech, przez mgłę podniecenia zdaję się zastanawiać jak ona to robi, oboje uwalniamy usta prawie w tym samym momencie a z od nich do główek ciągnie się gęsta ślina, której nadmiary wcześniej znajdywały ujście kącikami i spływały w dół. Nadstawiam rękę i zaraz nadmiar śliny znajduje miejsce na moim kutasie, zapomnianym od dłuższego czasu, jednak również obwicie śliniącym się z podniecenia. Naprężam go i wypływający śluz zbieram na podstawiony wibrator. Po chwili znowu moje usta są zajęte, tym razem smak jest zupełnie inny, słony organiczny, realistyczny. To mnie jeszcze bardziej podnieca, bawię się nim ustami i językiem, zapominam o dziejącej się przede mną scenie. Ssę go bez opamiętania, w podnieceniu sięgającym granic możliwości.
Gdy w końcu podnoszę wzrok, ona dalej klęczy przed nim, ale on już nie siedzi, tylko stoi. Też tak chcę, zostawiam ich samym sobie, kilka szybkich łyków wina i zabieram go z kieliszkiem do łazienki i przysysam do ściany na odpowiedniej wysokości. Teraz widzę, jaki jest wielki i ciężki, niby twardo sterczy, opierając się jądrami o ścianę, jednak lekko opada w dół. Dobrze się składa, bo klęcząc i lekko unosząc głowę do góry, łatwiej mi przyjmować go głęboko do gardła. A to ten mniejszy z ich
dwóch, na samą myśl o drugim, jestem jeszcze bardziej podniecony. Z zamkniętymi oczami biorę się do roboty, bawiąc się to jego główką, to pozwalając mu wejść głęboko, aż po same jądra, żeby po chwili wysunąć go i zbierać ustami i językiem ściekającą z jego czubka gęstą ślinę. Serce wali z podniecenia a jedna ręka co jakiś czas sięga w dół i przenosi soki z mojego penisa na twardziela zdobywającego moje usta. Po paru minutach robię sobie oddech, sięgam po kieliszek i, po łyku wytrawnego
francuskiego trunku, przypominam sobie o szmince, tak mnie podniecała świadomość, że mam ją na ustach i zostawiam ślady. Nic z niej nie zostało, muszę to poprawić. Ręcznikiem doprowadzam się do ładu, ocieram twarz, biorę szminkę i, pochyliwszy się do lustra, maluję usta. W odbiciu w lustrze widzę telewizor, czuję się jakbym ich podglądał.
Ona też już nie bawi się nim ustami, stoi naprzeciwko niego. Tyłem, lekko wypięta. Wygląda bosko, w tych pończochach i wysokich szpilach. Opieram się o ścianę i lekko wyginam plecy jak ona. Wyprostowane nogi, lekki rozkrok, pośladki lekko wypięte. Czuję na pośladku sterczący ze ściany twardy śliski kształt. Nagle zdaję sobie sprawę co będzie treścią następnego ujęcia, z podnieceniem uzmysławiam sobie, że ten wieczór dopiero się zaczyna...