High Mile Club
29 kwietnia 2009
Szacowany czas lektury: 15 min
Przyjaciółkę na wycieczkę chciałem wyciągnąć, ale coś tak jakby "z fantazją"... to zrobić, prawdę mówiąc od tygodnia się zastanawiałem czym zaskoczyć ją i siebie...
W środę "Wilki" grały we Wrocławiu, a ona za nimi przepadała... tylko czasu mało na taką wycieczkę z żwawy i powrotem, ale postanowiłem napierać...
Wtorek wieczór. Telefon: - Milena..? umawialiśmy się na jutro, więc chciałem potwierdzić i uściślić... - z mojej strony aktualne... czy coś nie tak..? (głos pewnie mi się chwiał..) - nie nie, ok.. tylko czy możemy się spotkać już o 13 .. na wieczór będziemy w domu.. - ..no.. musiałabym pokombinować w pracy...a czemu tak ?.. co chcesz robić..? .. dokąd jedziemy..? Daleko..? Potok pytań - wszystko zobaczysz... tylko.. weź dowód ze sobą...
- Co takiego.. ? Po co..? Coś ty..? - znów to samo - Nic już nie pytaj.. o 13 zabieram cię spod pracy.. Buźka.
Zgodnie z umowa następnego dnia czekałem na parkingu .. wyszła szybkim krokiem.. jak zwykle kostium z bardzo odważna mini...rozpięty płaszczyk jesienny.. wskoczyła do auta.. - Cześć, zmykamy bo jeszcze mnie zawrócą ! .. Migusiem.. ! - Jasne.. - wyrwałem z parkingu na ulice; buziaki wymienialiśmy jadąc już sprawnie...
- No, zdradzisz mi dokąd..? - He he .. nie, ..sama zobaczysz... Dowód masz? - mam, ale wcale ci nie dam!-
- Ha ha.. wcale go nie chcę -śmiałem się.. - No mów dokąd.! - Spoko niecierpliwa kobieto...-
położyłem dłoń na jej udach .. przesunąłem po rajstopach w górę i w dół.. - Wszystko w swoim czasie...
- Nie drażnij się ze mną! -( słowa te miały okazać się mottem przewodnim dnia dzisiejszego ) warknęła i jej dłoń wylądowała na moich spodniach i zaczęła sunąć w stronę krocza...
- Och ty wiesz, że lubię się drażnić - westchnąłem.. . wbiła się w mój krok i ..przebiegła palcami, uśmiechając się zalotnie... nie byłem dłużny.. swoimi palcami zataczałem kolka na jej udach coraz wyżej i wyżej
Dziesięć minut później pierwszy cel powoli stawał się jasny...
- Czemu jedziemy na Okęcie...? - masz tam coś do załatwienia .. jakaś nowa knajpa..? zjemy lunch i jedziemy dalej, tak...? (Boże, co ona tak gada, myślałem.. i chihrałem się)
Wjechałem do piętrowego garażu, zgasiłem silnik. W półmroku przysunąłem się do niej i w namiętnym pocałunku zatopiłem usta w jej ustach. Skwapliwie odwzajemniała. Pobłądziłem dłonią znów po udzie, dojeżdżając prawie do końca, zatrzymałem na pachwinie, kciuk zsuwał się powoli.. wzdłuż warg , Przez rajstopy i bieliznę delikatnie wyczuwałem kształty, napięcie i gorąc. Wędrowałem powoli w górę i w dół, konsumując nierówności prężące się pod spodem... czułem też jej zakręcone ruchy na swoim członku i jądrach - Ktoś nas zobaczy zaraz - wymamrotała zajętymi ustami...- Już idziemy...odparłem i dostrzegłem zdziwienie w jej oczach (ach te przewrotne dziewczyny!) - Dotknij mnie... ale nie przez... szepnęła - Już idziemy- odszepnąłem zdecydowanie.. - Nie drażnij się ze mną! - syknęła, łapiąc mnie ściśle, aż lekko zabolało... Jednak zakończyłem pocałunek i wysunąłem dłoń. - Co ty wyprawiasz ? prawie krzyknęła. Zacząłem wysiadać. Niechętnie wiec, ale zrobiła to samo. Patrzyła na mnie nie dowierzając i oczekując wyjaśnień . Wziąłem ja pod rękę i skierowałem w stronę wyjścia, nie mając odwagi spojrzeć w oczy. Gdy mijaliśmy przyloty wyraz jej buzi zdradzał tylko zniecierpliwienie, gdy zatrzymałem nas przed wejściem do odlotów krajowych .. zwątpiła...otworzyły się drzwi- Proszę- powiedziałem- Wejdź - Tutaj??? - Ależ tak, śmiało... - podprowadziłem ją parę metrów pod odprawy do Wrocławia. Wyjąłem bilety i podałem uśmiechniętej sztucznie lalce za ladą z komputerem. - Oszalałeś... Ja nic ze sobą nie mam przecież - Mamy siebie - odparłem wesoło - A w ogóle .. jak ty sobie to wyobrażasz..?. wieczorem musze być w domu przecież! - ciągnęła dalej, ale smak niespodzianki powoli brał górę...
- Wszystko będzie jak trzeba...- skwitowałem. Barbie przyjmująca bilety spojrzała na nas dość niepewnie, i... roztropnie powstrzymała się od komentarza - Państwo bez bagażu..? -spytała dla porządku, ale widząc oczywisty stan faktyczny, wydała nam karty pokładowe nie oczekując odpowiedzi... i jakoś już bez uśmiechu.
Przeszliśmy dalej przez kontrolę wykrywaczy metalu , a policjant w czarnym stroju prosił o dowody osobiste
- Aa... po to ci to było...-mruknęła z uśmiechem... Puściłem do niej oczko...
Piętnaście minut później siedzieliśmy w samolocie. Stewardesa krzątała się sprawdzając zapięte pasy i rozdając cukierki. Znów ten namiętny pocałunek i znów moja dłoń na jej udzie, lecz teraz już dość skromnie. A w jej oczach ten błysk, który pewne sugestie podpowiada... jakoś tak seks wisiał w powietrzu..
Start. ATR-ka zawyła silnikami. Wcisnęło nas w fotel, spletliśmy dłonie mocno, do końca... i opuściliśmy na jej kolano... Po chwili byliśmy w powietrzu. Spoglądałem w okno przez jej ramie i rozkoszowałem się zapachem wokół jej ucha. Jeszcze spięci, ale pierwsza fala emocji ustępowała. Rozluźniłem dłoń.. palcami głaskałem po kolanie i dalej po udach...dotykałem szczegóły...odwracała się do mnie i całowała w usta.. zamykając i otwierając oczy powolnym ruchem powiek... - Ale numer..- szepnęła - Lubię przyjemności sprawiać.. przeróżne - odparłem. - Wiem... sprawiaj! - dominacja w glosie... Samolot ustabilizował kurs. Stewardesy zaczęły roznosić kawę i ciasteczka. Milena roztaczała wokół siebie zapach kobiecej intymności. Nie mogłem się mylić, zbyt dobrze go znam i zbyt bardzo na mnie działa. Cóż takiego było w tej dziewczynie..?
Jej dłoń ujęła mocniej moja, drgnęła, wskazując kierunek w stronę ciała, jakby przypominając powinność...
Masując w Kolo palcami wznosiłem się wyżej. Wtedy przesunęła swoja na moje udo a paluszki na moich spodniach rozpoczęły prawdziwy taniec. Spoglądałem niepewnie na zbliżająca się stewardesę i z jeszcze większa obawą na pasażerów po przeciwnej stronie. Facet nawet na nas nie spojrzał, ale we wzroku kobiety dostrzegłem małe zainteresowanie i ..zbulwersowanie... Milena patrzyła w okno ( z lekkimi kolorkami na buzi), i co chwila odwracała się do mnie z gorącym, mokrym, głębokim pocałunkiem. Wpadała językiem we mnie jak strzała, wykonywała kilka obszernych ruchów, także wargami, po czym wyskakiwała odwracając się gwałtownie do okna. To jakąś gra.. pomyślałem. Dłonią zaciągałem jej spódniczkę, dojeżdżając prawie do końca, właściwie gładziłem już oba uda od wewnątrz na raz. Stewardesa tuż tuż... wyszarpałem rękę, rozłożyłem podstawki do posiłków z foteli... hmm ..wciąż mało, zerwałem jej płaszcz z wieszaka i przeciągnąłem nad jej uda i częściowo na moje spodnie. Znów mnie całowała - Co dla państwa, kawa, herbata, może sok? Wyrwało mnie pytanie. A ona , jakby w transie, nawet nie spojrzała. - Dwie kawy poproszę, co ma pani słodkiego? Poprosimy...- złożyłem zamówienie za nas obojga, inkasując kolejnego buziaka.
- Uprzejmie proszę- podawała nam po kolei ...po czym z leciutkim uśmieszkiem oddaliła się do następnego rzędu foteli. Sięgnęliśmy po kawę, ja lewa ręka, ona prawa. Nasze ręce na udach wciąż delikatnie kontynuowały pieszczoty. W końcu dotknąłem przez ubrania jej warg. Milena spokojnie (choć wyraz twarzy zdradzał trochę wewnętrznego przejęcia), upiła łyk kawy i jakby nigdy nic wzięła się za mój rozporek, powolutku z oporami ( bo ciasno przecież) zaczęła go rozsuwać. - Oszalałaś - szepnąłem - Podobnie jak ty- riposta... - Pomóż mi odpakować ciasteczko- poprosiła - złapaliśmy folie, ja znów lewa ręka, ona prawa i rozciągnęliśmy, folia pękła, ciasteczko wypadło, po chwili uwolniliśmy drugie...Tymczasem jej lewa dłoń dotarła pod majtki. Nie umiałem być dłużnym.. zahaczyłem palcami gumkę rajstop i stringów, pociągnąłem w dół robiąc sobie miejsce...włożyłem dłoń pod spod...Wszystko miała mokre, po prostu wpadłem w płynąca galaretkę, musiała wilgotnieć od dłuższego czasu. Nie mogłem się powstrzymać, przejechałem palcami w dół, do źródła tej wilgoci i.. na ile pokrętna pozycja pozwalała , wślizgnąłem dwa palce... Katem oka, nie podnosząc głowy, zarejestrowałem spięcie na jej buzi. Drgnęła tez dłoń z filiżanka. Druga dłonią tym czasem odpakowała do końca moje majtki i już masowała czubeczek, zagłębiając dłoń stopniowo, obejmując całego sztywniejącego błyskawicznie członka. Stal po chwili jak sosna, a ona wyczyniała harce. Delikatnymi opuszkami, na zmianę z pazurkami , gładziła napletek, wokół krawędzi, to znów pełniejszym uściskiem imitowała ruchy pochwy po całej długości. Lewa ręka podświadomie podciągałem zsuwający się nieznacznie płaszczyk, robiąc mu fałdy, by tuszować czyny pod nim. Poruszając się w niej cały czas (mocno wykręcona dłonią- nie ukrywam zaczynała mnie bolec) dołożyłem kciuk do łechtaczki. Wszystko pływało, czułem mokrość rozkoszy na całej dłoni, miedzy palcami, nawet na nadgarstku. Jej głębokie oddechy kserowane w okno i coraz bardziej szarpane ruchy w moich spodniach sugerowały, ze nieugięcie zmierza do szczytu. Jeszcze raz rozejrzałem się dookoła. Stewardesy obie znów były z tylu, zaczynały zbierać naczynia i papierki po słodyczach., facet obok odsypiał- dziwne- babka - nie podniosła na mnę wzroku, choć z pewnością widziała, ze ja patrzę i .. po co patrze.., cwana... dobrze kombinowała, co robimy, ale miałem ją w nosie. Powróciłem myślami do dłoni otoczonej mokrością, wargami i przedsionkiem swej kochanki...czując jej fale gorącej płynności, namiętnie drgałem wszystkimi palcami. Podobne wzmożenie aktywności ruchowej poczułem natychmiast na swym członku. Wtem .. westchnęła nerwowo dwa razy, ścisnęła uda i odleciała z głowa odgięta gdzieś w okno i do tylu. Myślałem, ze mi dłoń połamie i członka przy okazji...
Wstrzymałem, choć i tak najmniejszego ruchu bym nie mógł wykonać, i przeżyłem z nią falę napiec rozkosznych... Odetchnęła.. wbiła swe usta w moje. Drgnąłem palcem w jej pochwie. Spięła się w środku i szepnęła dosadnie:- Nie wiem jak to zrobisz, ale chcę cię tam całego.. natychmiast...To jest nie do zniesienia. -Wariatka- odszepnąłem- Nie ma szans... - Nie drażnij się z mną! Wymyśl cos! Szept nie przyjmował sprzeciwu . Zrezygnowany odwróciłem głowę do toalety. Lampka była zgaszona, wiec była wolna. Tak, właśnie tak, byle maksymalnie dyskretnie i sprawnie...-Biegnij do łazienki .. migusiem - spojrzała niepewnie, jakby szukając potwierdzenia.. -Za dwie minuty dojdę tam. - Dojdź tam! We mnie! -wrzący szept... Podniosła podstawkę, wysunęła się z moich spodni. Pochyliłem się do przodu i wyskoczyłem z niej . Przysłoniłem ją, na ile to możliwe, gdy wstając poprawiała sobie spódniczkę. Dłoń mi jeszcze lśniła. Zbliżyłem do nosa - pachniała bajeczna intymnością.
Przytrzymując się foteli, wyraźnie na ugiętych nogach przeszła przede mną. Trąciła mnie znacząca kolanami i poszła do tylu. Chwile przeciskała się Kolo stewardesy i jej stolika (ups... małe zamieszanie), wreszcie zniknęła w toalecie. Ochłonąłem na moment. Rzuciłem okiem na niezdrowo zaciekawiona pasażerkę obok. Zero reakcji, ale niezręcznie udawała, z pewnością przed momentem łypała.
Po jakiejś minucie stewardesa zbierała już nasze plastikowe kubeczki po kawie... po następnej była już dwa siedzenia dalej. Z mikrofonu sączył się głos kapitana, z którego wyłapałem , że za dwadzieścia minut lądujemy, i że nam dziękuje.. ble ble...
No, to jak ma się coś wydarzyć to teraz zaraz.. Wstając poprawiłem spodnie, i obciągnąłem sweter. Rozejrzałem się spokojnie, jakby nigdy nic. Powąchałem znów dłoń..mrrrau....Druga toaleta była wciąż wolna, więc może nie zwrócimy uwagi na tę pierwszą zajętą... paręnaście minut. Parę minut! Bo po pierwsze ładujemy, i stewardesy będą prosić o zajęcie miejsc, po drugie ...czy sprawię jej orgazm... natychmiast!? Ja niby ochłonięty, ale wiedziałem, że jak tylko dotyk powróci z tą falą wilgoci, to ja w sekundę strzelę, ale ona siedzi tam i czeka już ze 3 minuty.. i z pewnością podniecenie opadło,
Z poważna mina, lekko drżący ruszyłem do tylu... takich jaj jeszcze nie było..
Przy toalecie odwróciłem się. Żaden z pasażerów nie wystawiał głowy i nie rozglądał się. Nawet naszej ciekawskiej sublokatorki nie dojrzałem Stewardesa dalej zbierała kubeczki i śmiecie. Miała jeszcze z osiem rzędów...Drugiej nie było widać... Ciekawe, gdzie jest?... zapukałem do drzwiczek ...dwa razy po dwa... otworzyły się . Mileny nie było widać... Mądrze myśli, schowała się... uśmiechnąłem się w duszy. Wszedłem i zaryglowałem drzwi. Oczom moim ukazał się widok obezwładniający zmysły... Była w samej bluzce i staniku Rajstopy i stringi wisiały na wieszaku. Stała w lekkim rozkroku, wciąż w szpilkach, jedna rękę opierała łokciem o ściankę toalety topiąc dłoń we włosach, drugą.. trzymała na łonie.. palcami w dół.. co najmniej ten środkowy miała w sobie.. leciutko poruszała dłonią, tak w górę i w dół jakby chciała pokazać, że zagłębia się w sobie...rytmicznie falowała biodrami (wyglądało to jak jakaś reżyserowana choreografia erotyczna ). Rękę ze ściany zarzuciła mi za głowę i przyciągnęła prędko. -Teraz wyjmę paluszki.. a w zamian natychmiast ma tam się znaleźć cos innego... .szeptała głośno, prawie mówiła. Rozpiąłem spodnie, opuściłem z majtkami do kolan, wyjętego i naprężonego członka zbliżyłem do jej krocza. Wyjęła palec i włożyła sobie do ust, ssąc go zmysłowo. Dreszcz podniecenia przeszył mój kręgosłup... Przylgnąłem do jej ust wargami, ssaliśmy ten palec już razem., przysuniętym członkiem, zjechałem, a raczej popłynąłem w dół, lekko przysiadając. Prostując nogi wślizgnąłem się do niej. Zazwyczaj na stojąca nam tak szybko nie wychodzi.. trzeba się trochę pobawić.. Ale przy takiej wilgoci.. nie było szans by mnie nie wchłonęła. Zarzuciła mi nogę na biodro. Objąłem ja w pól, a druga ręka przytrzymałem pod kolanem, miękka jedwabna skórka... Wcisnąłem się w nią głębiej. One tez wypinała się by maksymalnie poczuć mnie w sobie. Stopiliśmy usta w namiętnym pocałunku i zaczęliśmy się natychmiast szybko ruszać. Prawie pionowe ruchy. Byliśmy bardzo podnieceni... .Kapitan obwieszczał przez mikrofon, że samolot zaczął zmniejszać wysokość...
Ręką namacałem deskę toalety poczym opuściłem ją z trzaskiem i osunąłem się. Ciało Mileny podążało za mną jak magnes. Siadłem wreszcie stabilnie i ciągnąc ją za pośladki wbiłem do samego końca. Jęknęła i mocno owinęła mnie rękami .Zaczęliśmy znów falować. Czułem jak nasze podbrzusza ocierają się zwilżone jej nadzwyczaj obfitymi dziś sokami. Moje dłonie silnie trzymały ją za biodra, wkręcałem się do końca drażniąc każdy czuły punkt pobudzonego wnętrza. W kolejnych seriach szybkich ruchów rwaliśmy oddechy i lizaliśmy się, dopuszczając odrobinę powietrza między przylgniętymi ustami. Wpadała chyba w orgazm...
Poczułem mocny uścisk w środku. Nogi podskoczyły jej do góry. Nie przerywając rozkosznych ruchów zdałem sobie sprawę z jej pozycji: Stopa na wpół zgiętej prawej nogi, wylądowała w umywalce. Lewą nogę, całkiem wyprostowaną oparła obcasem, wysoko o ściankę toalety. W transie czułem jak zbierała się do krzyku, ale pocałunek skutecznie zamykał jej usta. Nasze ruchy nakładały się na jej fale orgazmu. Wtem obcas zapiszczał złowieszczo trąc o metalowe wykończenie kabiny, a chwilę potem wręcz zastukał w nią. Złapałem ją za udo i przyciągnąłem do swego torsu. Wdziałem przez moment jej śmiech na twarzy zmęczonej ekstazą. Ktoś pukał do toalety...- Czy wszystko w porządku ?- w gęstej atmosferze seksu dobiegł nas damski glos.
Nadal się ruszaliśmy i orgazm wciąż ja spinał. Mało tego czułem , że i ja się zbieram...
Zmniejszyłem jednak szybkość i głębokość ruchów. - Musisz cos powiedzieć, kochanie. - Tak.. tak.. moment...
Próbowała oprzytomnieć...- Wszystko dobrze, już wychodzę! - wyrecytowała prawie jednym tonem. Pewnie, że dobrze, pomyślałem i przywróciłem pełnie ruchów. Prawie głośno zachłysnęła się powracającym orgazmem. Poczułem jak samolot wchodzi w ostrzejsze zakręty. Pewnie jesteśmy niedaleko Wrocławia. Trzeba kończyć... Na szczęście jej stan udzielał się i mnie ...W przedziwnej pozycji czułem jak Milena łapie mnie od tyłu za jądra, które właśnie wciągała siła orgazmu . Zastygłem na kilka sekund i wybuchłem. Stękała w rytm strumienia mojej rozkoszy. Wreszcie opuściła nogi i przytuliliśmy się mocno. - Widzisz jak miło?....Wiec, więcej się ze mną nie drażnij! - Osłupiałem. I pocałowaliśmy się. Uda jej dygotały, a mnie ramiona... No, do takiej gimnastyki nie byliśmy przyzwyczajeni. Błyskawicznie wstaliśmy i próbowaliśmy się trochę umyć. Głownie jednak chlapaliśmy... Podciągałem spodnie, ona wkładała stringi (rzecz jasna z wkładka) i rajstopy. Byliśmy gotowi do wyjścia w 30 sekund. - Ty pierwsza... ona myśli, ze w łazience jest kobieta...-zasugerowałem - Aha.. spojrzała w lustro i niby poprawiając fryzurę otworzyła drzwi. Wyszła. Niestety nie widziałem, kto jest za drzwiami. Musiała już oddalić się parę kroków, gdy ktoś przesunął drzwi znowu. Cholera, namierzyła nas pewnie ta druga stewardesa. Spojrzała na mnie pytającym wzrokiem. -Koleżanka źle się poczuła... chciałem pomoc- wyjąkałem- Tak.. tak... - przytaknęła by zakończyć niezręczność sytuacji ( cokolwiek sobie pomyślała) rozkazała -Proszę zając miejsce i zapiąć pasy. Za chwile ładujemy. Przeszedłem sprawnie korytarzem i siadłem na swoim miejscu. Popatrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Trochę rzucało przy ładowaniu, ale nie byłem w stanie się tym przejąć. Po paru minutach byliśmy znów na ziemi.. Gdy samolot podkołował pod terminal wstaliśmy z miejsc. Spotkałem się ze wzrokiem pasażerki z przeciwka. Bardzo zbulwersowany. Wychodziliśmy bez słowa szybkim krokiem do terminala. Bez bagażu, za dwie minuty byliśmy już na zewnątrz. Buski do centrum Wrocławia zbierał ludzi. Siedliśmy obok siebie i trzymając się za ręce pocałowaliśmy się .. na spokojnie.
Weszło jeszcze parę osób i po chwili busik ruszył...
Na rynku grały "Wilki", Tłumy młodych ludzi migrowały w każda stronę. Siedliśmy w barze i popijaliśmy piwo, drugie... trzecie. Przegryzaliśmy serami i owocami ułożonymi na desce. Widziałem szczęście na buzi swej przyjaciółki...
Potem, gdy koncert się skończył i pierwsze fale ludzi zaczęły rozchodzić się bocznymi uliczkami, wstaliśmy leniwie i zrobiliśmy sobie długi spacer. Piękna jesienna pogoda zachęcała by wędrować całą noc....
Ale trzeba było się zbierać powoli. Dowlekliśmy się do postoju basu. Paręnaście osób już czekało. Poznałem kilka twarzy z samolotu. Trzech gości w garniturach (widać, ze biznes przyjechali załatwiać) z elegancko ubrana kobieta spojrzeli na nas. Skinęliśmy sobie nieznacznie głowami, niby w geście powitalnym. Jeden z nich właśnie mówił coś, co mnie zmroziło. Otóż, samolot którym przylecieliśmy miał dalej kurs do Frankfurtu i powrotem przez Wrocław do Warszawy. A wiec będziemy wracać tym samym samolotem...z tą samą załogą...
... powoli, w kolejce wchodziliśmy po stopniach na pokład samolotu. W drzwiach stały te same stewardesy...Oprócz standardowego -Dobry Wieczór- jedna z nich uraczyła Milenę znaczącym spojrzeniem mocno przymrużonych oczu... Wchodząc, rozglądałem się dookoła...szukając zaczepienia wzroku... przez moment spojrzałem na toaletę. Podnosząc oczy trafiłem wprost na krzyczący do mnie wzrok stewardesy: "nawet o tym nie myśl chłopcze!" ...Podroż minęła spokojnie choć bardzo czule i poniekąd zmysłowo. Wciąż trzymaliśmy się za ręce i od czasu do czasu całus z wymownym spojrzeniem...Na stewardesę roznosząca kawę nawet nie spojrzeliśmy.
- Spędziłam z tobą uroczy dzień. Dziękuję - usłyszałem, gdy zatrzymałem auto opodal jej bloku. - Ja też ... przewrotna uwodzicielko... Dziękuję - odparłem. Nie masz za co, to ty mi sprawiłeś przygodę dzisiaj... kilka przygód ! - Ależ bez ciebie nic by nie wyszło...- zacząłem się przekomarzać. - Nie drażnij się ze mną! - usłyszałem tonem kończącym dyskusje. Zbliżyliśmy usta do siebie i zaczęliśmy namiętny pocałunek na dobranoc. Prawie jednoczenie nasze ręce powędrowały ku sobie: moje zatopiłem w jej udach, jej poczułem na swoich. Parę sekund później... zdecydowany uścisk w kroku.. nie powiem .. przyjemny...
brak komentarzy