Hamburg (III)
25 kwietnia 2009
Hamburg
Szacowany czas lektury: 14 min
Minęły 3 tygodnie od czasu mojego ostatniego pobytu w tym mieście, kiedy Manfred przysłał mi list pocztą elektroniczną, proponując przyjazd na następny weekend. Specjalnych zamierzeń na ten czas nie miałam, więc odpowiedziałam, że się zgadzam. Jednocześnie zastrzegłam, w piątek jestem wieczorem, to możemy iść się bawić, chcę potańczyć, ale w sobotę to chcę coś zobaczyć, czy to do południa, czy wczesnym popołudniem, bo rozrywka w sobotę trwa do późnych godzin nocnych i się zdąży.
Manfred te warunki przyjął, piszę jednocześnie, że na sobotni wieczór ma dla mnie zabawę w dwa kolory - biały i czarny.
Nie wiedziałam, co to w tym momencie znaczy, ale nie było to istotne. W piątek wsiadłam w samolot i wieczorem byłam na miejscu. Odebrał mnie z lotniska i pojechaliśmy na moje nowe miejsce do spania. Był to niewielki jednopiętrowy budynek, trochę na peryferiach miasta, gdzie na pierwszym piętrze miałam zarezerwowany pokój do spania.
Weszłam i trochę zdziwiłam się, był to praktycznie apartament. Z niewielkiego przedpokoju wejście w lewo do dużego sypialnego pokoju. Duże, podwójne łóżko na środku, po przeciwnej stronie szafa, w rogu toaletka z lustrem. Lekko w lewo wejście do łazienki. Tutaj znowu określenie niewłaściwe, właściwe określenie - pokój kąpielowy. W lewym narożu kabina natryskowa, obok wanna z hydromasażem, dalej umywalka i w kącie bidet, na lewej ścianie toaletka, lustro, taboret. Obok łazienki niewielki aneks kuchenny z rozsuwaną ścianą do drugiego pokoiku, w narożu kanapa, ława i dwa fotele, wcześniej stół i 4 krzesła, po przeciwnej stronie zestaw meblowy z telewizorem.
Popatrzyłam na Manfreda, stwierdził, że jest to pensjonat jego dalszej rodziny i że od dziś będę mogła z niego korzystać podczas moich pobytów i tych po pobycie służbowym i przy okazji takich indywidualnych przyjazdów. Zagospodarowałam się, trochę odpoczęłam po podróży i ruszyliśmy na miasto. Ponownie pojechaliśmy do jednego z klubów żeglarskich, gdzie żeglarze, piwo i muzyka. Pojawił się również Jochan, chyba się umówili, ale to nieważne. Prawie od wejścia poderwał mnie Jochan na parkiet, tańczył wspaniale. Następny taniec przetańczyłam z Manfredem, znowu Jochan i jeszcze ich dwaj koledzy. I ponownie jak poprzednim razem, "północ wybiła na miejskim zegarze", chociaż już dawno było po północy i czas było wracać. Manfred spytał mnie, czy może jechać z nami Jochan, stwierdziłam, że czemu nie, przecież wiedziałam, że w drugim pokoju jest kanapa.
Ale to była pierwsza niespodzianka. Przyjechaliśmy na miejsce, Manfred zajął się zrobieniem czegoś do picia, ja się rozebrałam i poszłam umyć. Po myciu założyłam krótką koszulkę, szlafroczek i poszłam zobaczyć, co robią chłopaki. Na stole stały trzy szklaneczki, Manfred był w łazience, więc ja z Jochanem pociągnęliśmy po łyczku. Manfred wyszedł z łazienki, poszedł Jochan, więc ja z Manfredem stuknęliśmy się szklaneczkami.
Po paru minutach ze swoją szklaneczka dotarł również Jochan, popatrzył na nas, ja na nich i w tym momencie zrozumiałam, będę miała ich dwóch. I nie myliłam się, Jochan wyciągnął do mnie rękę, wstałam z kanapy, również podniósł się Manfred, stuknęliśmy się wszyscy szklaneczkami, wznosząc toast - za miłe spotkanie, po którym Manfred wziął moją szklaneczkę i razem ze swoją odstawił na stół. To samo zrobił ze swoją szklanką Jochan i obaj stanęli przy mnie, jeden z jednej strony, drugi z drugiej strony.
Po chwili Manfreda ręka wylądowała na moim ramieniu i zsuwając się w dół przesunęła się po Piersiach, Brzuszku, zatrzymując na zakończeniu koszulki. Tak samo poczułam Jochana, którego rękę poczułam na karku, a po chwili poczułam jak zsuwa się w dół po moich plecach, pośladkach, również do końca koszulki. Gdy obaj mieli już swoje ręce w tym miejscu chwycili ją i tym razem unosząc ręce ku górze elegancko ją ze mnie zdjęli, Jochan odłożył ją na bok i ponownie poczułam jego rękę na swoim karku.
I zaczęła się jazda. Manfred stał po mojej lewej stronie, prawą rękę położył na moim ramieniu, a lewą zaczął pieścić Piersi, Brzuszek, aż wsunął ją między nogi, wyczuwając palcem dziurkę. Jochan robił to samo, ale na tyle że, jego ręka również zsuwała się po plecach, dłuższą chwilę krążyła po pośladkach, aż w pewnym momencie środkowym palcem mocno zaczął przesuwać się po rowku sięgając drugiej dziurki. Była ona sucha, więc dał znać Manfredowi, ten wysunął swój palec z Cipki, a wsunął w nią swój palec Jochan. Czułam go bardzo mocno, ale po chwili wysunął się, wolniutko przesuwał się ku górze, a napotkawszy dziurkę Pupci, wsunął go w nią. Poczułam go niesamowicie mocno, ale równie mocno za chwilę poczułam dwa palce Manfreda w Cipce i zaczęli jednocześnie się we mnie wciskać, każdy ze swojej strony.
Zdejmując ze mnie koszulkę, jednocześnie zdjęli swoje szorty, więc ja chwyciłam ich pałki, każdą w inną rękę i zaczęłam je pieścić. Czym oni mocniej we mnie, tym ja szybciej ruszałam swoimi rączkami. Czując ich obu jednocześnie doznałam niesamowitego podniecenia. Oni też się odpowiednio podniecili, puścili mnie i dali znać, że idziemy do sypialni, tam poprosili mnie, abym zajęła pozycje na pieska. Jeszcze dobrze się nie ustawiłam, a już Manfred był za mną podtrzymując ręką swoją pałkę, ustawiał się za mną.
Gdy tylko odpowiednio szeroko rozsunęłam nogi, już wjeżdżał tym swoim "pospiesznym" w mój "tunel". A ponieważ jest on bez wylotu, za moment znalazł się na końcowej ścianie, którą tworzyła szyjka i z całej siły na nią napierał. Ja jęczałam z podniecenia, bo dodatkowo Jochan pieścił moje piersi, mocno podszczypując brodawki. Po którymś następnym pchnięciu poczułam, jak jego "kocioł" pęcznieje, aż przyszedł moment wyrzutu, o ogromną siłą "całej pary". Ja w tym momencie odjeżdżałam w pełnej ekstazie, jęcząc wyjątkowo głośno.
Po chwili jego miejsce zajął Jochan, naślinił mocno swoją pałkę i jedną ręką rozsuwając pośladek już wpychał się do drugiej dziurki. Ta była zdecydowanie ciaśniejsza, więc czułam go niesamowicie mocno, aż poczułam wyjątkowo głęboko. Po chwili zaczęły rozlegać się odgłosy uderzania jego bioder o moje pośladki. Jednocześnie Manfred wsunął rękę pode mnie, sięgając mojej Łechtaczki. Wiłam się podczas tych pieszczot niesamowicie, aż przyszedł moment, kiedy poczułam wytrysk Jochana i wlewający się we mnie strumień jego spermy, samej doznając bardzo miłego uczucia. Ja leżałam na łóżku, chłopcy wstali, za kilka minut powiedzieli "Do widzenia" i zostałam sama. Poszłam do łazienki, umyłam się, ułożyłam na łóżku i nawet nie wiem, kiedy usnęłam.
Rano zeszłam piętro niżej, był tam taki aneks kuchenny, zrobiłam sobie lekkie śniadanie i wróciłam do pokoju. Przed jedenastą miałam telefon od Manfreda, że przyjeżdża na dwunastą i jedziemy w miasto. Rzeczywiście, przyjechał i zgodnie z moją propozycją, pojechaliśmy połazić po mieście, weszliśmy do Galerii Sztuki Wschodniej, następnym miejscem był zupełnie przypadkiem napotkany, można powiedzieć sklep, ale kosmetyków i preparatów hinduskich. Zawsze mnie pasjonowały te kadzidełka. Po wyjściu z tego sklepu był już czas na obiad, a po nim Manfred odwiózł mnie do mojego hotelu i umówiliśmy się na ciąg dalszy o szóstej.
Przyszedł, jak zwykle punktualnie, ubrałam się lekko i pojechaliśmy do znanego mi już miejsca, w którym był Lustrzany pokój. Bardzo mnie to miejsce podniecało i nie mogłam doczekać się, kiedy się w nim ponownie znajdę. To też, gdy tylko dojechaliśmy na miejsce, szybko rozebrałam się, owinęłam w ręcznik i sama ciągnęłam Manfreda za rękę, aby się tam jak najszybciej znaleźć. Tym razem, gdy tam weszłam, to ja się zaczęłam nim delektować.
Pieściłam jego klatkę piersiową, oglądałam potężne nogi, ale nie patrząc bezpośrednio na nie, ale oglądając je w lustrze. Przesuwałam ręce po jego muskularnych pośladkach, które ściągał, kiedy je dotykałam, znowu wróciłam do ramion. Czułam, że jestem już mocno podniecona.
Wówczas on chwycił mnie za ręce, odwrócił i poprowadził do przeciwległej ściany, tam pokazał mi, że mam się oprzeć rękoma o nią odpowiednio nisko, rozsuwając nogi i odsuwając jak najdalej biodra. Gdy tak stanęłam, znowu doznałam niesamowitego wrażenia. Przede wszystkim widziałam samą siebie, ale nie tylko od dołu, ale również od góry, jak ułożyły się moje ramiona, tułów i biodra. Ale również widziałam, jak zbliża się do mnie on, jak kładzie ręce na moich biodrach i jak wsuwa się w Cipkę.
Jego wejście czułam jakby podwójnie, widząc i czując wewnątrz. I ponownie, jak poprzednim razem, pochylając głowę w dół widziałam, jak się wsuwa i wysuwa, patrząc do góry, widziałam, jak on wchodzi całym ciałem, patrząc na boki widziałam wygięcie mojego i jego ciała. Na ten obraz zewnętrzny nałożył się jeszcze "świat" wewnętrzny, kiedy dobijał się do mojej szyjki, kiedy próbował ją aż wepchnąć do środka. Na przyjście orgazmu nie trzeba było długo czekać, a kiedy poczułam, że już dochodzi do szczytu, że już za moment strzeli we mnie strumieniem swojej spermy, odlatywałam w pełnej ekstazie.
Osunęłam się na podłogę, przez chwilę leżeliśmy przytuleni do siebie, ale jakoś podnieśliśmy się i poszliśmy do naszego pokoju. Ja usiadłam, aby odpocząć, on poszedł się umyć. Wyszedł, ale zanim ja zdążyłam pójść do łazienki, chwycił mnie za ręce, popatrzył na mnie, po czym powiedział - Ty tu zostajesz, jak się umyjesz i odpoczniesz, pójdziesz ponownie do tamtego pokoju. Niczego się nie bój, to jest moja niespodzianka, zabawa w biały i czarny kolor. Popatrzyłam na niego z przerażeniem, zdążyłam zapytać - a jak ja wrócę? Powiedział tylko - o nic się nie martw, wszystko załatwione, widzimy się jutro. Tłumacząc mi to, już był ubrany, podszedł, pogłaskał mnie po głowie, powiedział - zobaczysz, będzie Ci wspaniale, dał namiętnego buziaka i poszedł.
Stanęłam osłupiała, ale co miałam robić, przede wszystkim poszłam się umyć, długo stałam pod prysznicem, wyszłam, znowu długo się wycierałam, owinęłam w suchy ręcznik i usiadłam. W narożu pokoiku stała szafka, pomyślałam, że może to być lodówka i nie pomyliłam się. Otworzyłam, wzięłam pierwszą z brzegu butelkę, otworzyłam i łapczywie wypiłam. Trochę ochłonęłam, nie było nad czym się zastanawiać, owinęłam się w ręcznik i poszłam do znanego mi już pokoju.
No i w tym momencie okazało się co miała oznaczać zabawa w biały i czarny kolor. W pokoiku czekał na mnie wysoki, bardzo dobrze zbudowany Murzyn. Nie da się ukryć, kto w tym układzie był biały, a kto czarny. Widząc mnie bardzo przerażoną, pierwszy raz miałam się spotkać z Murzynem, ruszył do mnie i mówiąc płynnie po angielsku, zaprosił mnie do siebie. Stanęliśmy na przeciwko, opadły nasze ręczniki i dalej już poszło jak z płatka.
Mogę potwierdzić, że prącia murzynów nie należą do najmniejszych. Spojrzałam na tę jego dzidę, ale nie miałam czasu się nad nią zastanawiać, bo jego ręce już pieściły moje Piersi. Chyba zaskoczyłam go wielkością brodawek, bo długo je w palcach ściskał. Mnie nie trzeba było więcej przekonywać, już w tym momencie poczułam, jak poci się moja Cipka. Przestał pieścić brodawki, przesunął ręce na ramiona i bardzo powoli zaczął przesuwać je w dół, po mnie przechodziły dreszcze, kiedy minął łopatki i ześlizgiwał się po krzyżu na pośladki. Zsunął na nie ręce i okazało się, że praktycznie przykrywa je w całości.
Wolniutko przysunął mnie do siebie, jego dzida wylądowała na moim pępku i mocno się w niego wciskała. Czując to celowo ruszył moją pupą to w jedną stronę, to w druga stronę, aż zapytał mnie, jak się chcę ułożyć. Zaproponowałam układ na jeźdźca, zgodził się i po chwili układał się na podłodze. Usiadłam na nim swobodnie, uniosłam biodra, sama nakierowałam tę dzidę na cipkę i zaczęłam się wolniutko opuszczać.
Myślałam, że będzie to trwało godziny, przecież rozpierał mnie na boki niesamowicie mocno, a gdy doszedł do szyjki ja jeszcze "wisiałam" w powietrzu. Ale wolniutko rozluźniłam się i miałam go całego, można powiedzieć pod żebrami. On wyciągnął ręce do mnie i znowu zaczął pieścić brodawki.
No i na to wszystko lustra w koło, coś niesamowitego. Widzę, jak on leży spokojnie przede mną, dotyka mojej brodawki i czuję gdzieś głęboko w sobie ten jego dotyk.
Zsunął ręce na biodra, przytrzymał je, a swoje wyrzucił do góry. Podskoczyłam jak piłeczka, głowa odchyliła mi się do tyłu i widziałam w lustrze nad sobą, jak ona wraca do swojej pozycji, a ja wbijam się coraz mocniej w jego biodra. No i zaczął się ten taniec namiętności, co rusz to fruwałam do góry, a opuszczając się czułam, że za moment mnie przebije i będę miała go pod brodą. Ale to wszystko czułam jakby podwójnie, bo widzę jak fruwam i czuję go mocno w sobie.
Aż przyszedł ten końcowy moment. Trzymał mnie mocno za biodra, ja wyrzuciłam rozłożone ręce do góry, wrzucając jednocześnie z siebie okrzyk pełnego orgazmu, a on wlewał we mnie swoje soki namiętności. Gdy skończył położyłam się na nim, leząc przez dłuższą chwilę. I znowu ten efekt lustra, spojrzałam kątem oka w bok i widzę jak moje oczy tryskają szczęściem namiętności i patrzę na niego i widzę ten błysk zadowolenia.
Spełniliśmy się oboje. Wstałam, wzięłam swój ręcznik i poszłam do drzwi. Przez moment zastanawiałam się, co dalej będzie, ale nie było takiego problemu. W pokoiku czekała na mnie dziewczyna mówiąca płynnie po niemiecku, która wytłumaczyła mi, że mam się umyć, ubrać, mogę tutaj jeszcze odpocząć, ale za jakiś czas będzie po mnie taksówka, która zawiezie mnie do hotelu. Ta wiadomość zdecydowanie poprawiła mi humor, weszłam pod prysznic i dłuższą chwilę pod nim odpoczywałam. Wyszłam, ubrałam się, znowu wzięłam z lodówki jakiś napój, nalałam do szklaneczki, usiadłam, głęboko oddychając. dziewczyna patrzyła na mnie, ale nie powiedziała ani słowa. Po chwili otrzymała telefon, że taksówka jest na dole i że mogę już schodzić.
I w tym momencie stało się coś, czego Manfred na pewno nie przewidział. Kiedy ja wyszłam ze swojego pokoju, z drugiego pokoju również wyszedł mój partner. Uśmiechnął się do mnie, co we mnie wstąpiło, nie wiem, tak to czasami jest, szybciej powiem niż pomyślę, ale spytałam go, czy gdzieś się spieszy, stwierdził, że nie, a czy nie pojechałby ze mną do mojego hotelu, stwierdził, że chętnie i po chwili już razem siedzieliśmy w taksówce.
Dojechaliśmy do hotelu, weszliśmy na górę i tutaj już nie było wątpliwości, po co przyszliśmy. Stanęłam przed nim, kładąc mu ręce na ramionach i lekko stając na palcach wystawiłam ku niemu swoje usta. On lekko pochylił się, objął mnie swoimi potężnymi ramionami i zwarliśmy się we wspaniałym, bardzo namiętnym pocałunku.
Pierwszy raz w życiu moje usta przywarły do tak szerokich ust, zapewniam was, zupełnie inaczej czuje się taki pocałunek. Ale pomimo tej namiętności, w którymś momencie trzeba było wziąć głębszy oddech. Robiąc krótkie przerwy, zaczęliśmy poruszać swoimi rękoma, w efekcie czego, po prostu, rozebraliśmy się. Głową pokazałam, że chce na łóżko. Już chciałam, bo już byłam cała mokra. Emocje powodowane tym, że jestem pieszczona przez wyjątkowo dobrze zbudowanego murzyna sięgnęły zenitu, a mając w pamięci widok jego dzidy, miałam świadomość, że będzie to coś wspaniałego.
I nie myliłam się. Położyłam się swobodnie i widząc, jak się zbliża, mocno rozsunęłam nogi. On je ujął, uniósł ku górze, rozsunął na boki, a samemu zbliżywszy się do mojej Cipki, wszedł w nią bez problemów. Poczułam go niesamowicie głęboko, ale niesamowite było to, co nastąpiło później.
Nie mam pojęcia skąd tak dobrze mnie wyczuwał, ale systematycznie wysuwał się i to prawie całkowicie, po czym ponownie wjeżdżał z całą siłą. Było to coś niesamowitego, wyraźnie czułam, jak się przesuwa i jak uderza w ściankę szyjki. Te rytmiczne uderzenia, które trwały dosyć długo spowodowały, że ja już płynęłam w pełnej ekstazie jęcząc coraz głośniej, a on jeszcze nie dawał za wygraną. Ale i na niego przyszedł kres, który ja doskonale wyczułam. Wypięłam biodra do góry, on w tym momencie wszedł we mnie, jakby ze zdwojona mocą i strzelił obfitą ilością spermy.
Pochylił się nade mną i też długo oddychał, uśmiechnął się tymi swoimi szerokimi ustami, wstał i poszedł do łazienki. Ja zwinęłam się w kłębek, czując cały czas pulsowanie w Cipce. Wychodząc do łazienki podałam mu z lodówki napój, sama poszłam się umyć, przyszłam, usiadłam mu na kolanach i jeszcze raz bardzo namiętnie pocałowaliśmy się. On był już w slipach, założył pozostałą część ubrania i wyszedł.
Ja sącząc już w łóżku napój długo przeżywałam to spotkanie.
Rano przyszedł Manfred z pięknym bukietem róż. To za to, że Cię zostawiłem - powiedział, wręczając mi te kwiaty. On o nic nie pytał, ja nic nie mówiłam, zjedliśmy wspólnie śniadanie, pieściliśmy się jak zwykle, po czym trzeba było się zbierać, aby zdążyć na samolot.
Pieściliśmy się jak zwykle, ale stwierdziłam, że z Murzynem było lepiej, dokładniej i dłużej. Nie zastanawiałam się nad żadnymi tego konsekwencjami, ale fakt był faktem.
Wróciłam do domu, wróciłam do pracy i na pewien czas temat zniknął. Ale za jakiś czas znowu miałam od Manfreda pocztę zapraszającą mnie do Hamburga. W poczcie odwrotnej zapytałam, czy w trakcie mojego pobytu przewidziana jest zabawa w "Dwa kolory"? Otrzymałam odpowiedź, że tak, więc się zgodziłam. A jak było, w następnym opowiadaniu.
Na koniec moje sakramentalne zastrzeżenie. Opowiadanie moje jest prawdziwą relacją moich osobistych doznań i przeżyć. Jakakolwiek zbieżność faktów lub sytuacji jest absolutnie przypadkowa i niezamierzona.
brak komentarzy