Firma (I). Początek

1 sierpnia 2012

Szacowany czas lektury: 17 min

Kornel pracuje w firmie od trzech lat. Przyszedł tu "z ulicy", z propozycją wspólnego biznesu. Spodobał się. Powierzyli mu organizację sieci sprzedaży. To był dobry pomysł!

Kornel ma dwie pasje - przyrodę i kobiety. Uwielbia wczesnym świtem skradać się po lesie i obserwować budzącą się do życia naturę. Zbudował nawet specjalną rurę do irytowania jeleni – ryczy w nią schowany za krzakami i czeka z aparatem fotograficznym, aż pojawi się zirytowany samiec, aby wygonić intruza ze swego terytorium.

Częste wyjazdy służbowe sprzyjają rozwijaniu drugiej pasji. Po każdym weekendzie Kornel opowiada kolegom, jak obracał panią weterynarz w hotelu w Książu, nauczycielkę z Grudziądza, czy panią burmistrz z Ziemi Pałuckiej. Pięknie ubarwia opowieści, fabularyzuje, wymyśla nieoczekiwane zakończenia. Chłopcy słuchają z niekłamaną zazdrością, a Kornel rośnie nie tylko w ich oczach, ale przede wszystkim we własnych. Dla równowagi, żeby wszystko nie działo się na obczyźnie, co pewien czas Kornel zalicza tu na miejscu, kolejną, byłą koleżankę ze studiów, a była ich na roku ponad setka, nie wspominając o latach młodszych. Tu schemat podrywu jest stały – opowiada, że poszukuje szefa marketingu do firmy, roztacza miraże wyjazdów zagranicznych, a kiedy dziewczynom już bardzo zależy, wykorzystuje je w wiadomy sposób i okazuje się nagle, że niestety firma wpadła w długi, nie może zwiększyć zatrudnienia, ale oczywiście sytuacja jest dynamiczna i na pewno wrócą do rozmowy za cztery-pięć miesięcy.

Seks jest towarem – mawia Kornel. Każdy towar ma swoją cenę. Jednej lasce wystarczy komplement, drugiej musisz kupić czekoladki, trzeciej kwiaty albo coś obiecać a w krytycznym przypadku musisz ożenić się. Każdą można kupić – jest tylko jedno pytanie: za ile?

Za darmo miał Wioletkę. Wrócił kiedyś z delegacji pod wieczór, a ona jeszcze uzgadniała salda. Nie, nie była księgową. Księgowość prowadziła Pani Hania, ale w żmudnej i nudnej robocie wysługiwała się Wioletką. Wioletka miała słabość do niegrzecznych, dobrze zbudowanych facetów. Chyba nawet nie liczyła na romans, chociaż kto wie... Kobiety liczą na związek! Kornel wziął ją tego wieczoru na biurku. Było jak w bajce...

Nazajutrz bańka mydlana pękła i Kornel przestał być księciem. Udawał, że nic się nie zdarzyło. Wioletka marzyła, aby zaprosił ją do kina, nie wspominając o kwiatach, kolacji przy świecach, ewentualnie wspólnym wyjeździe na jakąś delegację, a on nic... Nawet zwracał się do niej, jak dotychczas "pani Wioleto". Wściekła się! Każdemu, kto pojawił się w firmie opowiadała, jak Kornel wziął ją na biurku, że niby taki z niego kogut, a ona z dumą zalicza się do grona wyróżnionych przez niego dziewczyn.

Kornel nie spodziewał się tak niedyskretnego obrotu zdarzeń. Liczył na milczenie, a tu nic z tego. Był tym bardziej wściekły, że pracownicy szeptali po kątach, że łączy go cichy romans z Panią Hanią. Wyjeżdżali razem na targi a świat jest mały. Ktoś widział, jak tańczyli przytuleni... To wystarczyło aby plotka nabrała rozpędu. Fakt, że Pani Hania, zwykle ponura, oschła i niemiła, po powrocie z targów zamieniała się w kilkudniowego anioła, czynił plotkę bardziej wiarygodną.

W dniu, w którym Wioletka zaczęła opowiadać wszem i wobec, jak Kornel bzyknął ją na biurku, Pani Hania stała się natychmiast tak wredna, że jej podwładna Krysia (Kornel bzyknął Krysię kiedyś w hotelu, podczas wspólnego wyjazdu służbowego, w celu kontroli magazynu w Grodzisku), a więc nawet spokojna Krysia wzięła tydzień urlopu, aby z dystansu przeczekać zły nastrój szefowej.

Kornel w tym czasie dużo wyjeżdżał. Z premedytacją znikał z oczu Pani Hani.

W tym właśnie czasie pojawiła się w firmie Natalia. Natalia rekomendowana przez jednego z dużych klientów, miała zajmować się sprzedażą dużych silosów wraz z systemami automatycznego transportu pasz.

Kornel był zaskoczony. Natalia była jak anioł z jego snów. Nie, nie tylko ze względu na aparycję... Urzekała go łagodność jej gestów, uśmiech... Oczy... Jednym słowem wszystko...

- To jest Kornel, o którym ci opowiadałam – powiedziała Wioletka do Natalii. – widocznie już jej zrelacjonowała biurową historię – nasz kogucik! Dzień dobry – uśmiechnęła się Natalia, podając rękę Kornelowi. Właśnie tak sobie ciebie wyobrażałam, prawdziwy samiec.

- To znaczy, jak? Kornel był wściekły na Wioletkę, że płoszy mu dorodną zwierzynę. Nieważne. Ciekawa jestem, czy ty mnie pamiętasz – powiedziała.

- O cholera – Kornel przecież pierwszy raz widział tę dziewczynę... Oczywiście, że nie pamiętał... Czy my się znamy – zapytał z niedowierzaniem.

- Przypomnisz sobie może kiedyś... a jeśli nie, twoja strata... Nieważne – Natalia uśmiechnęła się tak, ze nogi Kornela zrobiły się wiotkie a pod brzuchem zapulsowała wzburzona krew. Musi ją mieć!!! Natychmiast!!!

- Może wybierzemy się na kawę i porozmawiamy o przeszłości? - Kornel przystąpił do ataku.

- Kawę – możesz sobie zrobić teraz – woda właśnie się zagotowała. Natalia panowała nad sytuacją. - Ja nie mam ochoty... ale dziękuję za miłą propozycję.

Powinien sobie ją przypominać... Teraz był prawie pewien, że ich drogi kiedyś się przecięły... Ten sam uśmiech... Te oczy... Kiedy? Kornel nie potrafił sobie przypomnieć.

Olśnienie przyszło znienacka – kilka lat temu, kiedy studiował zootechnikę, bardzo podobała mu się dziewczyna z Chóru Uniwersyteckiego. Stała zawsze w pierwszym rzędzie i tak uroczo otwierała buzię... Była po prostu śliczna. Chodził dla niej na występy tego beznadziejnego chóru i wpatrywał się tylko w nią... Starał się wysupłać jej głos, słyszeć tylko ją... Była zjawiskiem niesamowitym... Jak tęcza, czy poranna rosa. Pochodziła z Konina. Mieszkała w Akademiku. Próbował do niej zagadać... Było miło, dopóki rozmawiali o muzyce. Kiedy zapytał o numer jej pokoju, podała natychmiast. Zakradł się wieczorem do akademika, przekupił portierkę. Pod podanym numerem mieściła się toaleta damska...

Próbował jeszcze raz i drugi... za każdym razem wysłała go w diabły. Dowiedział się później, że kręciła wtedy z kontrabasistą z zespołu jazzowego... Był to poziom konkurencji, którego Kornel nie sięgał, niestety...

Tak, to była ona, chórzystka z Konina... Kornel podjął natychmiastowe próby integracji i pogłębienia znajomości, ale wszystkie kończyły się niepowodzeniem. Lekceważyła go, jak przed laty...

Pozostało czekać, aż dobry los sam znajdzie rozwiązanie... W międzyczasie, aby nie wyjść z wprawy, Kornel bzykał różne panienki i cierpliwie czekał...

Los okazał się łaskawy w krótkim czasie.

Taki jeden Błasiak z Rokietnicy zamierzał zakupić linię paszową. Przyjechał co prawda w sprawie poideł dla drobiu, ale rozmowa potoczyła się w innym kierunku. Natalia była podekscytowana. Przygotowała ofertę za prawie 90 tysięcy złotych i to z trzydziestoprocentową marżą. Nie wiedziała, że Błasiak, to dobry znajomy Kornela... Zadzwonił do niego wieczorem. Dlaczego ta wasza koleżanka wysyła mi dwie oferty – waszą i konkurencji i dlaczego Roxell ma to prawie o pięć tysięcy taniej? Czy wy nie możecie trochę opuścić? Wolę to kupić u was, bo nie chcę mieć serwisu w Belgii.

- O kurczę. Kornel był zaskoczony. Jutro u ciebie będę. Nazajutrz ukrył na szafie Błasiaka kamerę. Za dwa dni Kornel był posiadaczem niezwykle interesującego filmu o tematyce biznesowej. Natalia przekonywała Błasiaka do zakupu sprzętu Roxella. Grała ceną. Prawdopodobnie Roxell obiecał jej prowizję. Obliczmy – niech to będzie 10 procent. 10 procent od 86 tysięcy, to 8600,-. Warto się postarać?

Natalia szeroko otworzyła oczy, kiedy następnego dnia, po zdawkowym przywitaniu Kornel usiadł na jej biurku. Na co on sobie pozwala? Jeszcze bardziej dziwiła się, kiedy powiedział coś w rodzaju – dzbanowi urwało się ucho, mała! Jeden – zero dla mnie!

Pogięło cię – odezwała się może niezbyt grzecznie. - Spadaj z mojego biurka.

Kornel nie ruszył się. Mała - w przyrodzie tak jest, że silniejszy pożera słabszego. Ja jestem silniejszy. Od dzisiaj ja wydaję polecenia. Wiem, że trudno ci będzie z tym pogodzić, ale to twój problem.

Natalia patrzyła na niego, jak na zjawisko, kwalifikujące się do natychmiastowej interwencji psychiatrycznej. Kornel – powiedziała - nigdy za tobą nie przepadałam, ale teraz jestem pewna, że ciebie nie lubię i chcę, żebyś sobie poszedł... Masz przebywać jak najdalej ode mnie. Jasne?

- Zastanów się nad tym, co powiedziałaś! Kornel wyjął z kieszeni płytkę. Obejrzyj to sobie.

- Niczego nie będę oglądać. Spadaj, albo zrobię prawdziwą awanturę. Natalia była wściekła.

- Dobrze – Kornelowi nie opłacało się teraz wchodzić w konflikt. Tu zapiszę tobie numer telefonu, pod który masz zadzwonić do ósmej wieczorem. Zapisał flamastrem numer na blacie jej biurka i odszedł. Natalia była wściekła!!!

Wioletka obserwowała zdarzenie z dystansu. Na co on sobie pozwala, co za cham – powiedziała – co tam masz na tej płytce?

- Nie interesuje mnie to. Co za bezczel... Natalia była wzburzona.

- Pokaż – Wioletka pochwyciła płytkę. Nie było żadnego opisu. Mogę – zapytała? Jasne – Natalia nie widziała powodu, aby zaprzeczyć. Na ekranie monitora Wiolety pokazał się pokój Błasiaka. Zegar wskazywał ósmą. Data wypisana na kadrze świadczyła, że zdarzyło się to wczoraj...

Natalia poczuła jak, przerażenie ściska jej krtań. Z trudem łapała oddech.

- Co to – jakaś chata? – dopytywała się Wioletka – to u twoich znajomych?

- Zatrzymaj – Natalia nacisnęła na ALT F4 i jeszcze raz... Co robisz – zamknęłaś mi kompa... Przepraszam – za chwilę ekran znów się rozjaśnił. Natalia wyjęła płytkę z czytnika. - Nie chcę teraz tego oglądać.

- Ja chętnie obejrzę, zostaw - Wioletka była wyraźnie zainteresowana, co Kornel przyniósł i dlaczego to jest takie ważne. - Później. Na teraz wystarczy... - Natalia wróciła do biurka.

Domyślała się dalszego ciągu filmu. Serce biło jej szybko i intensywnie. Z trudem oddychała. Gardło ściskał strach. Co będzie? Kornel ma na pewno kopię tego nagrania. Wie wszystko. Ona Natalia nie może sobie pozwolić na utratę pracy i to dyscyplinarnie... Co z jej kredytem? Poza tym tę pracę załatwił jej stryj, przyjaciel szefa... Jak ona spojrzy mu w oczy... Czego ten Kornel chce? Pieniędzy – to nie ten typ... Wiadomo czego chce... Co robić... co robić... Natalię paraliżował strach przed przyszłością, przerażenie sytuacją – co będzie kiedy się wyda... a jeszcze gorzej - co będzie jeśli się nie wyda – jaką cenę przyjdzie jej zapłacić za milczenie Kornela?

Spojrzała na blat biurka. Przed chwilą irytowało ją, że Kornel tak bezczelnie napisał ten numer na jej biurku... Teraz napis budził nadzieję rozwiązania problemu.

Nie mogła pozbierać myśli... Szalał w jej głowie dynamiczny bałagan, w którym wszystko było czarne i ponure... Zadzwonić, nie zadzwonić... Ręka sama chwyciła telefon i wybrała numer. Była 19:35.

Zadzwoniła – nie, nie do Kornela – zadzwoniła do Góreckiego. Górecki to kolega z podstawówki. Kiedyś, gdy Nurkowi (taki znajomy) skradziono samochód, Górecki pomógł mu go odzyskać, za mniejszy okup, niż żądali porywacze. Ot, po prostu gość znał kilka osób na mieście...

- Jurek – powiedziała – muszę się z tobą zobaczyć. To nie rozmowa na telefon.

Umówili się na jutro po południu. Dziś Jurek był zajęty.

Teraz dopiero zadzwoniła do Kornela. Był oschły i traktował ją z góry. - Jesteś mała w czarnej dupie - powiedział i oboje o tym, wiemy, prawda? Przytaknęła. - Masz dużo do stracenia, bardzo dużo... Nie mówię o pracy, ale również o twojej opinii, twoich kredytach. Co ja ci będę opowiadał... Mam przekonujący argument, abyś wreszcie zechciała umówić się ze mną na kawę, prawda? Dziś wieczorem, mała... Przyjdziesz porozmawiać i będziemy pili tę pieprzoną kawę do rana. Mam nadzieję, ze wyraziłem się jasno. Będziesz posłuszna – świat się nie zawali. Masz inny pomysł - pretensje możesz mieć tylko do siebie.

- NNie mogę dziś... Natalia szukała wykrętu... Mam gości.

- To im powiesz, że musisz wyjść do szpitala i tu przyjdziesz.

- Źle mnie zrozumiałeś... Dostałam, okres... Możemy się zobaczyć... Na kawie... pojutrze.

- Trzeba było tak od razu mówić. Pojutrze nie mam czasu. W piątek o dwudziestej – Kantaka 7 – pierwsze piętro. I żadnych numerów, Jasne?!!!

- Jasne – odpowiedziała, ale wcześniejszy trzask po stronie Kornela obwieścił koniec rozmowy. Bez pożegnania.

Natalia była roztrzęsiona. Co za cham... Wredny dziad... Jeśli spała tej nocy, to zaledwie klika minut.

Nazajutrz w pracy Kornel zachowywał się swobodnie. Nie robił żadnych aluzji do filmu, ani wczorajszej rozmowy telefonicznej.

***

- Co ja głupia robię... przemknęło jej przez myśl... W półmroku wchodziła na trzecie piętro domu przy Kościuszki. Stukot jej butów o drewniane stopnie synchronizował się z łomotem serca. Przystanęła na chwilę i zaczerpnęła głęboki haust powietrza. I jeszcze jeden... I jeszcze... Jak przywita ją Jurek? Nie widzieli się od ponad roku. Wiewiórki doniosły, że właśnie rozstał się z Arletą. Natalia miała do Jurka słabość, ale Arleta pierwsza zaciągnęła go do łóżka i postawiła ją przed faktem dokonanym. Udawała, że jest w ciąży. Jaki jest Jurek teraz? Czy nadal delikatny i miły, a kiedy trzeba męski i zdecydowany? Czy pozostał taki, jak w jej wspomnieniach z czasów studiów? Ona, Natalia potrzebuje pomocy, a on na pewno jej pomoże... Bo Jurek to prawdziwy przyjaciel. Poza tym Natalia potrzebuje rozmowy. Musi wyrzucić z siebie problem. Chce poczuć bliskość kogoś życzliwego... Niczego więcej nie chce, ale musi z kimś porozmawiać, a Jurek jest tak bliski... Był bliski. Arleta stała między nimi, ale teraz... Dlaczego te głupie nogi tak drżą. Przystanęła na chwilę, aby to opanować. Przez chwilę szukała dzwonka, ale nie znalazła... Zapukała... Cisza... Zapukała ponownie... Nacisnęła klamkę... Drzwi lekko zaskrzypiały i objawiły jej długi korytarz, na końcu, którego pobłyskiwało światło... "Jak po śmierć" - przemknęło jej przez myśl... Szła przez ciemność... W pomieszczeniu na końcu korytarza płonęły świece, pierwsza, druga i trzecia i kolejna... W fotelu siedział krótko ostrzyżony, postawny mężczyzna. To był Jurek... Był odziany w czarny szlafrok, którego poły rozchylone na boki odsłaniały tajemnice jego ciała. Rozmawiał przez telefon. Wskazał Natalii krzesło i uśmiechnął się przepraszająco, unosząc słuchawkę. Spoko - skinęła głową. Rozmowa dotyczyła jakiegoś towaru, za który trzeba zapłacić... Zakończyła się niespodziewanym "cześć". Jurek wyglądał na wściekłego.

- Dzień dobry Jurku..., wyszeptała Natalia. Mam problem i musisz mi pomóc...

- Opowiadaj - Jurek postawił przed nią szklankę. Wlał sok pomarańczowy i dodał wódki. Natalia wypiła. Poczuła się lepiej. Zaczęła od "a więc...", mimo, że nauczyciele wielokrotnie zwracali jej uwagę, że to niestosowne.

Kiedy zakończyła opowieść, Jurek podszedł do niej, uniósł ją ku górze. - Przytul się – powiedział, tak po prostu - na pewno tego potrzebujesz. Nie mówił niczego, nie rozwiązywał jej problemów. Po prostu był, a o to właśnie chodziło. Był przy niej, tak bliski i przyjacielski... tego najbardziej potrzebowała. Wtuliła się w jego ramiona. Było ciepło i bezpiecznie. Wsunęła ramiona pod jego szlafrok. Był nagi. Umięśniony, ciepły i nagi. Nie przeszkadzała jej ta nagość... Czuła, jak bije jego serce... szybko biło! Bardzo... Jakże potrzebowała teraz jego bliskości... Jej dłonie osunęły się na pośladki... Uniosła twarz i spojrzała w Jurkowe oczy... Mówiły to, co pragnęła w nich dostrzec... Ich usta zbliżały się powoli i zastygły w długim pocałunku... Zacisnęła palce na jego pośladkach...

- Jesteś cudowna – szepnął. Największa miłość mojego życia, zawsze miała na imię Natalia - patrzył w jej rozszerzone źrenice. Czy już dostrzegł w nich gotowość na wszystko, na całkowite oddanie... bez reszty, do końca... czy poszukiwał w nich takiego sygnału? Natalia poczuła, że jego podniecenie wzrasta... Nie sposób było tego nie zauważyć! Uśmiechnęła się, chwytając TO w dłoń... Było ciepłe i delikatnie pulsowało, sztywniejąc przy każdym uderzeniu krwi. Uklękła i objęła ustami. Trzymał dłonie na jej głowie, kiedy delikatnie przesuwała usta wzdłuż, muskając jego maczugę językiem... Zaczekaj – powiedziała. Wyszła do łazienki, pozostawiając Jurka z uniesionym instrumentem i rozanielonym wzrokiem.

Spojrzała w lustro. Wygląda świetnie ale sprawy przybierają zły obrót. Natalia ma tu przecież sprawę do załatwienia... Chwila uspokojenia... Nabrała w dłoń wody, przepłukała usta, poprawiła włosy...

Wyszła z łazienki. Jurek wydawał się zaskoczony tym, że wyszła ubrana. Oczekiwał innego scenariusza. Ujrzała teraz w jego oczach rozczarowanie. Wykonał nawet krok w jej kierunku i gest, jakby zamierzał zerwać z niej bluzkę, ale powstrzymała go uniesioną dłonią.

- Jurku – dziś nie!!! Obiecuję, że przyjdę do ciebie i będziemy się kochać, tak jak chcesz... Zrobimy to, ale teraz musisz mi pomóc.

Patrzył zdziwiony w jej oczy. Wpatrywał się w nie, jakby nie wierzył, że tak pięknie zaczęty wieczór zamieni się w pustkę. Natalia usiadła na krześle i przechyliła drinka.

- Umowa stoi?

- Natalio – pomogę tobie, bo ciebie lubię... Kocham. Jesteś mi bardzo bliska. Jasne?

- Ja się odwdzięczę, tak, jak powiedziałam! To co – umowa jest?

- Nie, mój warunek jest taki, że zostaniesz moją laską. Na dobre i złe! Twoje ciało będzie do mojej dyspozycji o każdej porze dnia i nocy, tak, jak chcę. Na zawołanie, na telefon, na SMSa!!! Pragnę ciebie... Od stu lat pragnę... Jestem ciebie głodny... Chcę ciebie całej, na zawsze i w każdej chwili...

- Dobrze, Natalia nie spodziewała się takiej eksplozji wyznań. Będę twoja dziwką!

- Księżniczką – poprawił ją Jurek. Cudownym zjawiskiem...

Teraz to Natalia poczuła ochotę na szalony seks z tym facetem. Była mokra... ale nie, nie mogła tego okazać... Idę – powiedziała. Podeszła do Jurka i pocałowała go w policzek... Mój PANIE, dodała z uśmiechem... Wierzę w ciebie.

***

Nazajutrz Natalia wyjechała w teren. W firmie pojawił się Jurek. Zamknął się z Kornelem w salce konferencyjnej i długo rozmawiali. Po wyjściu Jurka Kornel wiedział, że Natalia jest dziewczyną Jurka i że Jurek nie pozwoli jej skrzywdzić. Jako rekompensatę za utracone korzyści Jurek zaproponował Kornelowi Inflanty. Inflanty to dom w Hiszpanii, dzielony z Olą, atrakcyjną dziewczyną z banku. Jurek pokazał Kornelowi jej fotografię i istotnie była warta grzechu!

Ola pracuje w banku. Jest odpowiedzialna za badanie wiarygodności kredytobiorców. Przyszedł do niej dyrektor i wskazał biznesmena, który ma być zweryfikowany pozytywnie. Facet uruchamiał duży biznes i potrzebował kasy. Miał widocznie duży dar przekonywania, bo dyrektor postawił sprawę jasno – gość okaże się wiarygodny, albo Ola poszuka sobie nowej pracy a z wilczym biletem będzie to trudne! Gość dostał kredyt i oczywiście nie płacił. Kto jest winny? Ola!!! Liczyła, że dyrektor jej pomoże, ale on o niczym nie wie! Świnia!

Plan jest prosty. Kornel złoży wniosek o kredyt. Ola sprawdzi jego stadninę koni, policzy te kornelowe konie, zbada świadectwa weterynaryjne i dokumentacje nieruchomości. Ola przyzna mu kredyt i wyjeżdżają razem do Hiszpanii, rozpocząć nowe życie.

Płytka z nagraniem Natalii stanowi dla Kornela zabezpieczenie tej transakcji.

Kornel zaakceptował propozycję. Dziś wieczorem pójdzie do Oli i uzgodnią szczegóły. Kornel jest pewny, że ją bzyknie, tak na dobra wróżbę!

***

- Dzień dobry – Kornel wręcza Oli pięć róż. Chyba Oli, bo wygląda dużo starzej, niż na fotografii. Może to jej matka? Głupio pytać!

- Ach niepotrzebnie – powiedziała bez sensu. Proszę, niech pan... Proszę wejdź, poprawiła się. Zrobię kawę – znikła w kuchni. Proszę idź prosto, do pokoju...

W pokoju było ponuro. Ciemne meble, popielniczka pełna petów. Okna zasłonięte kotarą. Żarówka niewielkiej mocy, osłonięta czerwonym abażurem próbuje rozświetlić mrok. Jak w grobowcu...

- Niech pan siada – dobiegło z kuchni, już idę.

Kornel rozejrzał się. Mała klitka w bloku... Pokój, góra szesnaście metrów. Meblościanka, stół i dwa fotele, pamiętające czasy Gomułki. Kanapa, przykryta kocem w paski... Na meblościance kilka książek. Co ona czyta - Łysiak, Jasienica, Rachunkowość przedsiębiorstw, Chów chomika, Balzak... Pomieszanie z poplątaniem...

Ola wniosła kawę. Wniosła na metalowej tacy w szklankach z metalowymi koszyczkami. Kornel już wiedział, że jej nie bzyknie. Nie ta bajka.

- Zapalisz – zapytała?

- Nie, nie palę.

- A nie będzie ci przeszkadzało, jak ja zapalę?

- Będzie – Kornel odpowiedział szczerze. Nie lubię dymu.

- Trudno, musisz pocierpieć – Ola zaciągnęła się dymem. Wiesz o co chodzi? Mówił tobie Jurek?

- Tak.

- Pokaż mi swój dowód osobisty!

- Po co?

- Muszę sprawdzić, czy ty to ty. Młody jesteś!!! Dlaczego chcesz jechać za granicę z kobietą o dwanaście lat starszą? Czy mogę wierzyć, że mnie tam nie zostawisz dla młodszej?

- Cooo?

- Jeszcze pogadamy. Muszę mieć gwarancje. W każdym razie żadnego seksu, dopóki nie znajdziemy się w Hiszpanii! Jasne? Słyszałam, że jesteś kogucik! Pokażesz na co ciebie stać! W odpowiednim czasie. Na razie interesy! Dobrze, że nie muszę dużo gadać, bo mi się nie chce. Tu masz formularze do wypełnienia. Musisz się pośpieszyć, bo robi się gorąco. Przyniesiesz to jutro do banku. Okienko szóste!!! A teraz już idź!

Kornel wstał, zabrał formularze i wyszedł. Wyszedł z ulgą. Przebieg tej wizyty był co najmniej niespodziewany. Nieważne. Teraz liczy się kasa i wyjazd. Niech tylko poczuje szelest banknotów...

***

Następnego dnia Kornel złożył dokumenty. Po południu już siedział za próbę wyłudzenia kredytu. Wyszedł po dwóch miesiącach z wyrokiem w zawieszeniu. Wrócił do pracy.

Natalia siedziała przy tym samym biurku. Unikała jego wzroku. Jurek nie zapłacił za towar i miał wypadek. Nie udało mu się zasmakować wdzięczności Natalii. Leżał w szpitalu już drugi miesiąc. Nie odzyskał przytomności. Wszystkie plany Natalii szlag trafił. Jurek załatwił jej co prawda pracę, w dziekanacie Szkoły Turystycznej, ale dopiero od października a jest marzec. Do tego nie wiadomo, na ile ta praca jest pewna. Ola znikła. Wyjechała do Gdyni i słuch o niej zaginął. Kornel był wściekły i nie ukrywał, że ma zamiar się zemścić. Na pewno będzie ją szantażował. Powiedział coś w rodzaju "MASZ MAŁA PRZERĄBANE. PRZEKONASZ SIĘ!" Wiedziała, że nie żartuje!

Ciąg dalszy nastąpi.

Ten tekst odnotował 41,509 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.95/10 (29 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Komentarze (2)

0
0
początek ciekawy... ciekawe co będzie dalej choć szkoda Jurka..
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Nie zawiodłam się 🙂 Szydercze perełki typu:

Dowiedział się później, że kręciła wtedy z kontrabasistą z zespołu jazzowego... Był to poziom konkurencji, którego Kornel nie sięgał, niestety...


powodują, że chodzę uśmiechnięta cały dzień.
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.