Fatalny dzień
23 sierpnia 2013
Szacowany czas lektury: 5 min
Moje pierwsze opowiadanie, proszę o komentarze co mógłbym poprawić :)
Anna wracając z pracy stwierdziła, że ma dość tego dnia. Rano jej tramwaj był nieludzko przepełniony, ponieważ wszystkie babcie nagle postanowiły się wybrać do lekarza, lub na bazarek, bo dzień targowy. Połowa z nich się chyba nie myła od miesiąca sądząc po przyprawiającym o mdłości zapachu kwasu masłowego. Z ulgą, wyszła, a właściwie wypchnęła się z tej komory gazowej i ruszyła w stronę wieżowca. Przy wejściu okazało się, że zapomniała swojej karty wejściowej, ale na szczęście ochroniarz ją przepuścił. Mimo tego Anna nienawidziła sytuacji, gdy była skazana na czyjąś pomoc. Zwłaszcza, że ta pomoc kosztowała zwykle wlepianie się w jej dekolt i gapienie na tyłek, gdy szła dalej. Ostatnio nawet nakryła tego ochroniarza na przeglądaniu z namiotem w spodniach jej wakacyjnych zdjęć znad morza na Facebooku. „Będę musiała chyba zmienić opcje dostępu do galerii zdjęć.” pomyślała.
Wchodząc w atrium po schodach (swoją drogą, co za idiota wymyślił, żeby wchodzić po schodach, aby dostać się do windy, to nie ma najmniejszego sensu) pośliznęła się i w ostatniej chwili zdążyła złapać poręcz, przypłaciła to niestety złamanym obcasem w butach, które kupiła tydzień wcześniej. To z pewnością nie jest dobry dzień. Klnąc zdołała dostać się do windy i wjechać na piętro, na którym znajdowała się jej firma i jej biuro gdzie trzymała zapasową parę butów. Tam czekały na nią kolejne „atrakcje” w postaci listy zadań szefa. Zrobiło się jej słabo jak zobaczyła pierwszy punkt. Miała podać listę kandydatów do redukcji etatów w firmie. Najparszywsze zadanie, które ściąga nienawiść wszystkich kolegów i koleżanek. Przez cały dzień próbowała się z nim uporać, wysłuchując jednocześnie, komu to urodziły się bliźniaczki, a kto wziął niedawno duży kredyt. Pod koniec dnia nie posunęła się ani odrobinę do przodu, więc zdesperowana wpisała w końcu osoby z kadry kierowniczej, które według niej zarabiały za dużo w stosunku do tego, co robiły. Oczywiście siebie umieściła na szczycie listy dla ukoronowania tego dnia. Wysłała dokument do szefa, po czym zdenerwowana postanowiła wrócić do domu. W drodze powrotnej tramwaj był już luźniejszy, ale czuła na swoich nogach spojrzenia większości mężczyzn, począwszy od napalonych trzynastolatków, przez całkiem porządnych gości, a skończywszy na obleśnych menelach. W normalnych warunkach zainteresowanie tej drugiej grupy by jej schlebiało, ale dziś nie miała humoru na tolerowanie wzrokowości samców. Jeden z nastolatków nawet dosyć nieudolnie próbował robić telefonem zdjęcia z ukrycia jej nogom, ale nawet nie chciało się jej go już pogonić. „Niech już sobie ma... Przynajmniej jeden szczyl będzie miał miłe popołudnie, gdy zgra te fotki na komputer”.
Jakby tego było mało tramwaj rozkraczył się w połowie drogi. Wysiadając z niego próbowała się nie zabić chodząc w szpilkach po torach a następnie na postój taksówek po drugiej stronie jezdni, a gdy tylko się tam dostała, pojazd transportu miejskiego jak gdyby nigdy nic ruszył w dalsza drogę. Czując, że krew się w niej gotuje warknęła taksówkarzowi adres i próbowała się uspokoić. Doszła do wniosku, że zarówno dla jej ducha jak i dla mało już świeżego ciała będzie dobra kąpiel. Dotarłszy do domu zdjęła szybko eleganckie, choć niezbyt wygodne ubranie, narzuciła na siebie szlafrok i udała się do łazienki. Tam ustawiła poziom wody na lekko gorącą i wlała swój ulubiony, melonowy płyn do kąpieli, Czekając aż wanna się napełni spięła swoje długie włosy w kok i zmyła makijaż. Sprawdziła palcem stopy temperaturę wody. Trochę za gorąca, ale niedługo trochę się ochłodzi. Weszła do wanny i zanurzyła się po podbródek. Rozkoszowała się wszechogarniającym ciepłem, oraz zapachem świeżego owocu, który niosła ze sobą para wodna. Czując jak ogarnia ją błogostan, oraz, że wszelkie zmęczenie i nerwy odpływają, zamknęła oczy i zanurzyła głowę w wodzie na pół minuty. Gdy się wynurzyła poczuła się już w pełni zrelaksowana. Tak dobrze jak od dawna się nie czuła. Zrobiło się jej gorąco. Ostatnio to czuła pół roku temu jak jeszcze była ze swoim ex, od tamtej pory nie miała za bardzo czasu na facetów, co pociągnęło ze sobą brak seksu. Jednak do tej pory nie miała na to aż takiej ochoty. Może to emocje muszą znaleźć ujście. Nie rozmyślając nad przyczynami tego, co czuje, Anna przesunęła swoja dłoń na wzgórek i zaczęła go delikatnie głaskać, sunąc ręką w stronę ud. Poczuła dreszczyk podniecenia i zachęcona zgięła jedna nogę tak, że kolano wystawało ponad powierzchnie wody. Miała już wolny dostęp do swojej zaniedbanej ostatnio koleżanki. Położyła dwa palce na swoich wargach i zaczęła je powoli, ale mocno masować przygotowując koralik do dalszych pieszczot. Poczuła kolejną fale gorąca i zaczęła głębiej oddychać. Jej płatki rozchyliły się, więc przesunęła paluszek na kapturek i rozpoczęła pieszczoty. W jednym rytmie naciskała nie odrywając paluszka i czuła jak jest jej przyjemnie, a orgazm jest coraz bliższy. Nagle przyśpieszyła, wstrzymała oddech i pisnęła cichutko. „To było niezłe” pomyślała i nabrała ochoty na więcej. Następnie zaczęła się pieścić niżej, samo wejście, kręcąc palcem kółka. Tym razem nie wstrzymywała się i pojękiwała cicho. Wsunęła do środka paluszek i zaczęła się pieścić nieco mocniej. Po chwili dodała drugi, a druga ręką zaczęła pieścić pierś. Wsuwała palce głęboko, po czym niemal je wyjmowała ocierając je o górną ściankę, czując ogarniająca ja rozkosz. Nabrała większego tempa, zaczęła drżeć i skoncentrowała się tylko na swoim punkcie G, aż w końcu krzyknęła i poczuwszy zaciskające się wokół palców ścianki zatopiła się w orgazmie. Leżała tak dziesięć minut próbując uspokoić oddech, po czym wyszła z wanny, wytarła się i zakładając szlafrok pomyślała „Ten dzień jednak nie był taki zły, ale chyba muszę sobie znaleźć jakiegoś faceta... Może ten Marek z księgowości... Ten ochroniarz koniec końców też nie jest zły, przynajmniej na jedna przygodę...”, następnie położyła się na łóżku i obmyślając już swój plan na jutro postanowiła jeszcze raz zagrać na swoim kobiecym instrumencie...
CDN.