Emilia - w poszukiwaniu miłości
26 września 2012
Szacowany czas lektury: 12 min
Obudziłem się wcześnie rano, obok mnie smacznie spała moja ukochana Emilia. Porozrzucane po pokoju ubrania i bałagan świadczyły o naszym cudownym wieczorze. Emilia spała wtulona we mnie, jej delikatny oddech gładził mój tors a jej ciepło go ogrzewało. Czułem zapach jej włosów, zapach jej ciała. Moja ręka dotykała jej pleców aksamitnych w dotyku. Delikatnie ją głaskałem i myślałem o tym co się stało. Emilia po chwili się przebudziła, spojrzałem na nią zaspanymi oczyma i z uśmiechem na ustach powiedziałem:
- Więc to nie był sen?
Pocałowała mnie namiętnie a jej sutki momentalnie stwardniały. Dotknąłem jej ciała ręka znalazła jej pierś, którą zaczynałem pieścić. Całowaliśmy się zachłannie, całowałem jej szyje, pieściłem ucho. Ręka Emilii złapała mojego penisa jakby chciała spowodować erekcję. Kiedy go dotknęła ten jednak już był gotowy, dlatego jeździła po nim swoimi palcami zakończonymi przyjemnie zaostrzonymi paznokciami. Śmiała się kiedy językiem dotykałem płatków jej uszu. Oderwała się ode mnie i zaczęła pieścić moje sutki, jej zwinny język dostarczał mi całkowicie nowych doznań, czułem jak jej język jedzie w dół jak wbija się w mój pępek powodując tym razem mój śmiech. Emilia całowała każdy fragment mojego ciała. Pocałowała mnie w usta namiętnie i wzięła mojego penisa do ręki, poruszała nim namiętnie kilka razy, odsunęła się ode mnie i pochyliła się. Po chwili poczułem jak jej usta dotykają go i po chwili zatonął w jej ustach. Emilia brała go głęboko i przy każdym właściwie ruchu jej ust czułem jak jej język pracuje i pieści mojego penisa powodując zwielokrotnienie doznań. Lewą ręką dotykałem jej włosów. Emilia patrzyła mi się w oczy i całowała moją dłoń w przerwach między pieszczotami. Jej usta były gorące i bardzo namiętne. Chciałem, żeby nigdy nie przestała. Czułem jak bawi się moimi jądrami i jak jej ręka je ugniata. Jej usta całowały woreczek. Przytuliła się do mnie i całowała w usta. Lewa ręka nakierowała go na swój mokry od podniecenia środek. Nawet na sekundę nie przerwała mnie całować kiedy siadała na mnie i przyjmowała mnie do środka. Powoli ale bardzo stanowczo poruszała się w górę i w dół kochając się ze mną. Jej sutki drażniły moja klatkę piersiową. Jej włosy falowały a język tańczył w erotycznym tańcu z moim językiem. Czułem dreszcze jej ciała, które nasilały się wraz z przyśpieszaniem ruchów mojej kochanki. W pewnej chwili Emilia odepchnęła mnie i zdecydowanie zaczęła się poruszać, moje ręce dotknęły jej sterczących piersi a Emilia zaczęła dochodzić. Głośne krzyki były oznaka orgazmu, który nadchodził. Emilia opadła na mnie i przywarła do moich ust. Jeszcze dwa ruchy i doszła, kiedy krzyknęła z ekstazy ja strzeliłem do jej środeczka. Pocałowałem ją namiętnie i była to kwintesencja tego co przed sekundą działo się między nami. Nie potrzeba było żadnych słów, oboje dziękowaliśmy sobie za to co przeżyliśmy. Emilia po chwili wstała, pozbierała swoje rzeczy i ruszyła do łazienki.
Pięknie ruszała swoim zgrabnym tyłeczkiem. Po chwili usłyszałem wodę lecącą pod prysznicem. Leżałem na łóżku i patrzyłem się bezmyślnie w sufit. Moja twarz nie zdradzała żadnych emocji. Myślałem o tym co się stało dzisiaj w nocy i byłem pewien, że wszystko potoczy się szczęśliwie. Emilia wyszła z łazienki wycierając swoje mokre włosy, patrzyła się na mnie i uśmiechała zalotnie
- Myślicielu, obudź się, koniec marzeń. Czas wrócić do życia.
- Ja tylko myślę o tym jak bardzo Cię kocham.
Emilia uśmiechała się do mnie, wstałem z łóżka i przytuliłem ją mocno i pocałowałem. Zapach jej ciała pobudzał moje zmysły.
- Zbyszek, chyba powinieneś wziąć prysznic. Zimny - dopowiedziała Emilia z uśmiechem na ustach, komentując mój wzwód wbijający się w jej udo.
Uśmiechnąłem się i poszedłem się kąpać. Drzwi do łazienki zostały otwarte Emilia kończyła swoje zabiegi piękności. Wsmarowywała balsamy i ubierała się do Kościoła. Potem jechała do swojego wujka więc umówiliśmy się dopiero na jutro. Kiedy jedliśmy śniadanie zadzwonił telefon. Kojąca francuska piosenka na wyświetlaczu niezidentyfikowany numer. Emilia odebrała, bardzo szybko przeszła na francuski, który ja jednak dobrze znałem. Po chwili wiedziałem, że dzwoni Louis jej były mąż. Głos Emilii był roztrzęsiony, czułem, że się zaraz rozpłacze. Skończyła rozmowę i stała załamana tym co usłyszała, mówiła w trakcie rozmowy bardzo mało, jedynie powtarzała co od niej chce i skąd ma numer. Podszedłem do niej od tyłu i objąłem. Drżała jak w chorobie.
Czułem się dziwnie, chciałem coś powiedzieć, coś zrobić. Jednak nie wiedziałem co, wszystko w tej sytuacji wydawało mi się błahe. Emilia odwróciła się i spojrzała mi w oczy.
- Zbyszek, proszę Cię zostaw mnie samą.
Jej prośba mnie zamurowała, nie spodziewałem się czegoś takiego z jej strony.
- Ale Emilia, co się dzieje? Dlaczego
- Proszę zostaw mnie, jeśli naprawdę mnie kochasz, wyjdź i zostaw mnie teraz samą. Proszę.
Jej błagalne spojrzenie zdradzało wszystko, jej ex-mąż Luis był jej wielka miłością i jednak jeszcze nie ułożyła sobie w głowie wszystkiego po ich rozstaniu. Próbowała zapomnieć, ale ten telefon wszystko zmienił przywołując stare upiory. Przytuliłem ją i chciałem coś powiedzieć, Emilia mi przerwała:
- Zbyszek ja nie żartuje, proszę zostaw mnie samą. Zadzwonię do Ciebie jak się trochę uspokoję.
- Obiecujesz?
- Obiecuje. Ale teraz już idź chcę zostać sama.
Wyszedłem, chociaż właściwie powinienem powiedzieć zostałem wypchnięty z domu przez płaczącą Emilię. Postałem chwilę pod domem i ruszyłem spokojnym krokiem do siebie. Życie nigdy nie będzie już takie jak kiedyś - w słuchawce brzmiał głos znanego dziennikarza radiowego, który rozmawiał ze swoimi gośćmi o światowym kryzysie gospodarczym. Pomyślałem, że ma on rację. To co przeżyłem z Emilią było dla mnie bardzo ważne i czułem, że zmieniło moje życie. Szedłem przez środek miasteczka (centrum to za duże słowo), w niedzielę było jak zwykle senne. Kilku moich kolegów siedziało na ławce i sączyło leniwie miejscowe piwo. Podszedłem do nich pogadać.
- Słyszałem, że się z Maryśką rozstaliście?
- Dobrze słyszałeś.
- Ale to tak permanentnie czy tylko teraz, bo jak permanentnie to ja reflektuje.
- A weź ją sobie, tylko najpierw ją znajdź, bo się wyprowadziła.
- To kto właśnie wychodzi ze spożywczego?
Spojrzałem bez zastanowienia w tamtą stronę. Zauważyłem Marysię, jak wychodziła z ojcem ze sklepu z torbami zakupów. Spojrzała na mnie i pomachała mi z daleka. Ruszyła w moją stronę.
- Cześć Miśku - nachyliła się i pocałowała w usta.
Zamurowało mnie nie byłem w stanie wypowiedzieć jednego słowa.
- Cieszę się, że Cię widzę. Spotkamy się po południu? Odpowiedziała za mnie zanim wykrztusiłem słowo - Wpadnę do Ciebie po obiedzie.
Poszła nie czekając na odpowiedź.
Odszedłem w kierunku domu, myślałem czego ona chce ode mnie.
Dźwięk Master of Puppets wyrwał mnie z odrętwienia.
- Zbyszek, Emilia z tej strony. Był u mnie mój mąż. Proszę przyjdź.
- Będę za pięć minut u Ciebie.
Szedłem a właściwie biegłem, żeby jak najszybciej się u niej znaleźć. Zastałem ją zapłakaną i roztrzęsioną praktycznie na progu jej domu. Usiadłem obok i przytuliłem ją. Emilia głośno płakała.
- Co się stało?
Emilia z płaczem zaczęła opowiadać. Jej mąż wrócił. Twierdzi, że wrócił bo ją kocha. Zrozumiał błędy i prosi o wybaczenie. To co się stało było dla niej strasznym przeżyciem. Długo trwało zanim pogodziła się ze swoim życiem i zdecydowała się zacząć je od nowa. Straciła nerkę i musiała wszystko zacząć od nowa. Teraz kiedy była blisko osiągnięcia upragnionego spokoju, Louis chce wrócić. Widziałem i czułem, że Emilia się waha. Czułem, że jest w stanie uwierzyć w jego opowieści o poprawie i odrzucić moją miłość. Jednak najgorsze wieści dopiero przyszły.
- Wiesz najgorsze jest to, że nasz rozwód jest podobno nieważny.
- Dlaczego?
- Przeprowadzaliśmy go jak leżałam w szpitalu. Miałam mieć operację. On przyniósł mi papiery i ja je podpisałam. Miało być po wszystkim. Dostałam na konto część pieniędzy. Nie zastanawiałam się tylko wyjechałam.
- W takim razie musisz złożyć pozew rozwodowy tu w Polsce i będziesz znowu wolna, tym razem naprawdę.
Emilia popatrzyła na mnie wzrokiem, który tak dobrze już znałem.
- Zbyszek nie rozumiesz, Louis był moją pierwszą prawdziwą miłością. On pierwszy zdobył moje serce, to z nim kładłam się spać przez 25 lat. Do wczoraj był moim jedynym kochankiem. Ja... - zacięła się w pół słowa - Ja nie wiem co mam zrobić. Ja nie wiem czy dalej go nie kocham...
- Emilia... dlaczego?
- Zbyszku ułóż sobie życie z dziewczyną w Twoim wieku. Między nami jest zbyt duża różnica wieku. Mogłabym być Twoją matką.
- Czy to jest jedyny argument? Mogłabyś ale na szczęście nie jesteś.
Próbowałem ją pocałować ale zanim dotarłem do jej ust odsunęła głowę.
- Proszę zostaw mnie. Wyjdź.
- Będę na Ciebie czekał. Jeśli będzie trzeba całe życie.
Wstałem i poszedłem w kierunku domu, drugi raz dzisiaj myślałem. Ale tym razem to ja płakałem.
Pod swoim domem zastałem Marysię.
- Gdzie byłeś Miśku, czekała na Ciebie.
Jej słowa były mi bardzo potrzebne. Rozpłakałem się na jej widok i płakałem wtulony w jej ramiona. Teraz ona była moją poduszką, która przyjmie każdą łzę.
- Już nie płacz, jestem z Tobą i zawszę będę.
Pocałowała mnie tak jak kiedyś, jednak jej usta nie smakowały już tak jak kiedyś. Czułem do niej odrazę po tym jak mnie potraktowała. Jej dłonie gładziły moje ciało, próbowała mnie rozpalić, ale nie była w stanie. Całowała moje ciało, chciała mnie rozebrać ale ją odsunąłem.
- Co się dzieje? - zapytała naiwnie
- Co się dzieje? Ty się mnie pytasz? Nic się nie dzieje. Nas już nie ma. Zostawiłaś mnie wtedy nad jeziorem. Potraktowałaś jak szmatę, a teraz przychodzisz i udajesz, że nic się nie stało. Tak po prostu. Zapomnij.
- Zbyszek masz kogoś?
- Tak mi się zdawało.
Stałem przy oknie i płakałem. Byłem pewien, że moja prawdziwa miłość jest tam całkiem blisko ale i całkiem daleko żeby ją mieć przy sobie.
- Cokolwiek by się nie działo walcz o nią, Zbyszek widzę, że ją prawdziwie kochasz. Tak jak kochałeś mnie.
Pocałowała mnie w policzek mokry od łez i wyszła.
Stałem tak długo i nie wiedziałem co mam robić. Emilia była nieprzejednana i bałem się, że nasza znajomość zakończy się zanim tak naprawdę się zacznie na poważnie.
Leżałem na łóżku i patrzyłem się tępo w sufit. Mój ulubiony zegar z kukułką wybijał właśnie 3 w nocy, pokój oświetlało światło gwiazd.
Mój telefon zawibrował, to był sms. Emilia? Tak. To była ona.
"Zbyszku, wiem że jest Ci ciężko. Mi również. Nie myśl, że się Tobą bawiłam, zrozumiałeś mnie, czułam się przy Tobie bezpieczna. Nie żałuję tego co się stało między nami. Proszę daj mi czas się poukładać."
Szybko odpisałem: "Nie musisz się martwić, zależy mi na Tobie, poczekam ile się da. Czy nasza współpraca jest nadal aktualna? Obiecuje nie naciskać"
Cisza trwała długo, bałem się, że nie odpisze, że się nie zgodzi, że nie chce mnie widzieć. Po kilku godzinach jednak otrzymałem upragnionego smsa. Umówiliśmy się następnego dnia do pracy.
Usnąłem dopiero nad ranem. Jednak kiedy wstałem poczułem się innym człowiekiem. Mocne postanowienie, że nie odpuszczę i będę walczył o moją miłość splotło się z postanowieniem, że dam jej czas. Jednak będę o nią walczył.
Poszedłem na rynek, zamówienie z hurtowni już na mnie czekało. Zacząłem rozładowywać samochód, miałem klucze więc nie miałem najmniejszego problemu z wnoszeniem materiału do środka. Wszystko było właściwie gotowe więc wziąłem się do pracy, Emilii nie było. Zastanawiałem się co się dzieje, że się nie odezwała do tej pory. Czas leciał bardzo powoli cały czas zastanawiałem, minęła 12 kiedy pod sklep zajechał samochód Emilii. Widziałem z daleka, że jest bardzo niewyspana. Podpuchnięte oczy starała się przykryć sporą warstwą pudru, jednak niezależnie od jego ilości widać było, że jej noc była bardzo ciężka.
Zaproponowałem kawę.
Siedzieliśmy w ciszy, jedynym dźwiękiem roznoszącym się po pokoju szumem drzew rosnących na rynku, który dochodził przez otwarte okno.
Patrzyłem się na Emilię i nie wiedziałem co mam powiedzieć. W pewnej chwili, zadzwonił jej telefon.
Emilia odebrała i od razu się zakłopotała. Wstała i wyszła przed sklep. Rozmawiała spokojnym głosem po francusku ze swoim byłym, właściwie obecnym mężem. Trząsłem się ze złości kiedy widziałem co się dzieje po drugiej stronie drzwi. Widziałem pewną zmianę jej zachowaniu, była ożywiona ale już nie taka smutna już nie taka przybita.
- Co się stało? - zapytałem
- Louis dzwonił, mówił, że zrozumiał swój błąd, że mnie kocha i chce wszystko naprawić.
- Wierzysz mu?
- Sama nie wiem czy mu wierzyć. Ale chciałam coś takiego usłyszeć.
Dałem sobie spokój, to co usłyszałem wystarczyło mi całkowicie. Pracowałem twardo i pod koniec dnia było widać już efekty. Rozmawiałem z Emilią na temat remontu ustaliliśmy co i jak z robotą jutro i się rozstaliśmy. Kiedy odchodziła taka obojętna czułem, że pęka mi serce. Ruszyłem w kierunku sklepu, kupiłem piwo i usiadłem na ławce. Otworzyłem piwo i już miałem zacząć pić, kiedy ktoś usiadła Marysia. Posiedziała chwilę i odezwała się:
- To ona tak? Ta babka ze sklepu, który remontujesz?
Popatrzyłem na nią i chciałem się odezwać, ale moja twarz musiała zdradzać wszystko.
- Wiedziałam. Piękna kobieta, kochasz ją? Zresztą po co pytam, znam Cię tyle lat. Widzę jak na nią patrzysz, jak się zachowujesz. Właściwie powinnam zapytać, czy ona coś do Ciebie czuje.
Opowiedziałem jej całą naszą historię, począwszy od wyjścia nad jezioro po sytuację z Louisem. Widziałem jak na twarzy mojej rozmówczyni się zatroskała. Próbowała mnie pocieszyć ale jej słowa nie działały. Dopiłem piwo i poszedłem do domu. Usnąłem płacząc w poduszkę.
Kolejne dni były jeszcze gorsze. Emilia była nieobecna, mało co sprawiało, że się śmiała. Robiłem wszystko, żeby poprawić jej humor, ale wszelkie moje próby kończyły się na niczym. Emilia cierpiała taka jak ja. Nie powiem Louis się starał, przychodził dawał jej kwiaty zapewniał o swojej miłości. Nie ufałem mu za grosz. Wszystko zmieniło się kiedy zadzwoniła do mnie Marysia, rozmawiałem z nią i w pewnej chwili zacząłem sam śmiać się do siebie. Umówiłem się z nią na 20 i pojechałem do małego motelu za miastem. Siedzieliśmy i czekaliśmy. Parę minut później pojawił się on. Z jego samochodu wysiadł jeszcze jeden facet po czym poszli do pokoju.
- On z nim mieszka, moja koleżanka pracuje tu na recepcji i opowiadała mi o dwóch Francuzach gejach. Skojarzyłam go z Twoją opowieścią a upewniłam się wczoraj kiedy wychodził ze sklepu. Powiesz jej?
- Nie wiem, co powinien zrobić.
- Powiedz jej. Pamiętaj lepsza gorzka prawda niż słodkie kłamstwo. Lepiej, żeby wiedziała, że on ją oszukuje niż ma się biedna znowu zawieźć.
Pojechałem do domu, długo zastanawiałem się co mam zrobić. Postanowiłem jednak zadzwonić i powiedzieć jej prawdę. Emilia odebrała z płaczem.
- Zbyszek, on mnie oszukał. Oszukał i okradł.
- Uspokój się, powiedz mi co się stało.
- Przyjdź do mnie proszę.
Po kilku minutach, byłem u niej pod drzwiami. Emilia otworzyła mi zalana łzami. Objęła mnie i wręcz zanosiła się od płaczu. Louis ją znowu oszukał, okradł ją z części pieniędzy kiedy poprosił ją o pomoc. Ta mu zaufała a on sczyścił jej jedno z kont. Kiedy wróciła ze sklepu jego nie było. Opowiedziałem jej o tym co widziałem. Próbowałem pocieszyć, głaskałem ją po głowie i mówiłem do niej spokojnym głosem. Ta kobieta była załamana jedyne co mogłem w tej chwili zrobić to być z nią. Na zrobienie czegokolwiek nie miałem siły.
- Już nigdy nie zaufam żadnemu mężczyźnie.