Ilustracja: Marcus Aurelius

Emeryt i bestia, a nawet dwie

22 września 2024

Szacowany czas lektury: 6 min

Kilka lat temu na moim osiedlu wybudowano siłownię – dziesięć machin na wolnym powietrzu mających służyć zdrowiu mieszkańców.

Z chwilą przejścia na emeryturę stwierdziłem, że teraz brak aktywności fizycznej będę musiał czymś zrekompensować. Najprostszym sposobem wydawały się długie spacery, ale okazało się, że to nie wystarcza; nogi owszem, ale inne mięśnie? Przypomniałem sobie o tej siłowni i zacząłem tam ćwiczyć.

Czasem towarzyszą mi tam mężczyźni, głównie starsi ode mnie, lub kobiety w różnym wieku, zwykle po drodze do lub ze sklepu. Niektórych rozpoznaję, inni pojawiają się raz i znikają. Czasem ktoś zagada. Jeden, zapewne stęskniony rozmów, opowiedział mi historię swojego życia.

Zwykle jednak ćwiczę sam.

Pewnego dnia wiosłowałem w swoim rytmie, gdy przez trawnik niemal podbiegła do mnie pięćdziesięciolatka. Widziałem ją tu pierwszy raz. Zażywna, uśmiechnięta, z torbą sugerującą, że wraca z zakupów.

– No to może pan mi wreszcie wyjaśni, po co to?

– Nie wie pani? Na potencję – odparłem, nie przerywając skłonów tułowia.

Uśmiała się jak norka.

– Hahahaha! A to mnie pan ubawił! A to jakim cudem?

– A takim, że jak tu ćwiczę wszystkie mięśnie poza tym jednym, to ten niećwiczony czuje się wypoczęty i zaniedbany. Jak potem dochodzę do domu, to bestia aż się rwie!

Śmiała się tak rubasznie i głośno, że mało torba z rąk jej nie wypadła. Nawet odchodząc, chichotała i oglądała się w moją stronę. Przynajmniej dwa razy, bo skupiłem się na wiosłowaniu i nie śledziłem jej wzrokiem cały czas.

Kolejny raz zaszedłem na siłownię po dwóch dniach przerwy. Właśnie minęło południe, gdy zacząłem wyciskać. Po pięciu minutach pojawiła się ta, którą poprzednio rozbawiłem. Dobry nastrój tryskał jej uszami.

– Dzień dobry panu!

Odpowiedziałem. Mało kto z przychodzących wita się z innym ćwiczącym.

Podeszła do jakiegoś przyrządu, zrobiła kilka ruchów, przeszła do następnej maszyny, pah, pah, pah – minuta i do następnej. W ten sposób obskoczyła wszystkie w mniej niż siedem minut. Nie zdziwiłem się; zaobserwowałem, że wiele kobiet tak „ćwiczy”. Ta, skończywszy, nie odeszła, a usiadła na ławeczce obok mnie. Ja tymczasem przesiadłem się na drugą stronę pylonu na wyciąg górny.

– Pan długo tak ćwiczy?

– Co najmniej godzinę.

– I wszystko dla bestii? – zachichotała.

– Oczywiście! – Postanowiłem pociągnąć tę rozmowę. Nigdy nie wiadomo, do czego to doprowadzi. Może nasunie mi temat opowiadania na pokatne.pl? – Ale pani też trenowała. I co? Obudziło się coś? Pręży się? Twardnieje?

Zaśmiała się rozgłośnie.

– Widział pan, że krótko ćwiczyłam, bo mi dużo nie potrzeba. – Spoważniała. – Jak kto dopiero co owdowiał, jak ja, to wspomnienia są żywe. Tylko że same wspomnienia nic nie dają, a nie tylko one są żywe. Ja też jestem żywa i mężczyzny potrzebuję nie tylko do wbijania gwoździ.

– Ja nie mam nic przeciw wbijaniu gwoździ. A szczególnie tego jednego.

Śmiała się długo i rozgłośnie.

Od słowa do słowa opowiedzieliśmy sobie swoje historie. Ona, że żyje z wdowiej renty i dorabia, pracując w sklepie na pół etatu, że mieszka z dorosłą córką, która rozstała się z mężem, a ja, że od roku jestem na emeryturze, samotny. W międzyczasie obskoczyłem wioślarza, a zaliczywszy znów wyciskanie i wyciąg, powróciłem doń powtórnie. Na koniec trzecia seria wyciągu.

Popatrzyła na zegarek.

– To godzina minęła. Długo jeszcze?

– A co pani taka niecierpliwa?

– Bo na obiad chcę pana zaprosić. Mieszkam w jedenastce.

Teraz ja się uśmiechnąłem.

– Dziękuję. A co będzie?

– Jarzynowa i schabowy z brokułem. Kapusty młodej jeszcze nie ma.

– Dobrze się zapowiada. A co na deser mam przynieść? Wiśniak? Jarzębiak?

– Nie piję i pijaków nie lubię. I skąd pan weźmie? Nie widzę butelki pod siodełkiem. – Nachyliła się i spojrzała pod moją pupę, po czym podkreśliła żart śmiechem. – Do sklepu pana nie puszczę, jeszcze mi się pan zgubi!

Przerwałem ćwiczenie.

– No to idziemy.

 

Z usmażeniem kotletów, ziemniakami i podaniem obiadu uwinęła się sprawnie. Krzątając się, opowiadała o działce i co na niej uprawia.

– Córka w pracy? Kiedy wraca? – spytałem, siadając do jedzenia.

– Kończy o szesnastej. Mamy czas.

Hmmm… „Mamy czas”?

Po obiedzie odniosła talerze i sztućce do kuchni. Stanęła naprzeciw mnie i zapytała:

– Jak tam bestia? Wciąż się rwie?

– Pewnie! Chce pani zobaczyć?

– Mogę i zobaczyć, ale wolałabym poczuć.

– Tu? – zapytałem, mając na myśli pokój, w którym jedliśmy obiad.

– Nie, tu. – Pokazała palcem spód brzucha.

– To dobrze, bo moja bestia zionie ogniem najchętniej w ciasnych pieczarach.

Wstałem i podszedłem do niej. Chwyciłem za dół jej sukni i zacząłem ją unosić, ale ona nie pozwoliła.

– No co też pan! Żadnego zgorszenia tu nie będzie. Zrobimy to po Bożemu, w łóżku.

Zaprowadziła mnie do malutkiej sypialni z dwuosobowym tapczanem.

Szast-prast i zdjąwszy z siebie odzież, została w samych majtkach.

– No a pan?

Gdy miałem się zabrać za bokserki, ona już leżała pod kołdrą. W majtkach? Nie! Wysunęła spod niej rękę i upuściła je na podłogę.

W tym momencie usłyszałem, jak w zamku obraca się klucz.

Pięćdziesięciolatka zaklęła jak szewc i wyskoczyła do korytarzyka. Nago. Do moich uszu dobiegły jakieś jej niewyraźne słowa i potem okrzyk młodej kobiety:

– Mama znowu?!

Przybyła, w której domyślałem się córki mojej gospodyni, wparowała do sypialni, od stóp do głów zmierzyła mnie krytycznym spojrzeniem, na sekundę zatrzymała wzrok na wybrzuszonych bokserkach, a potem powiedziała:

– No, ten może być. Przynajmniej stoi o własnych siłach, nie jak tamten inwalida.

Mogła mieć na myśli zarówno mnie, jak i moją bestię.

Ponieważ zostałem nie tylko zaakceptowany, ale i zatwierdzony, wziąłem się za zdejmowanie bokserek. Młoda odwróciła się i wyszła, a gospodyni wróciła i zamknęła drzwi.

– To teraz, skoro mleko się rozlało, nie będziemy tego robić pod kołdrą – oświadczyłem. – Moja bestia woli światło.

Pchnąłem ją na łóżko. Rozkraczyła się, a ja sprawdziłem ręką, czy jest mokra. Potem wspomogłem się śliną i wpuściłem w nią bestię. Ustami i rękami zabrałem się za inne elementy jej ciała, żeby nie miała na co narzekać. „Mowa kobiet jest miodowa, lecz w piersi sama trucizna, dlatego ssiemy ich wargi, a piersi gnieciemy w garści” jak napisano sanskrytem półtora tysiąca lat temu.

Nie ma to jak mądrości wschodu. Orgazm leżącej pode mną był tak głośny, że córka zajrzała zaniepokojona. Zobaczyła zapewne moją dupę i fajtające kończyny mamusi, ale nie patrzyłem na jej minę, bo byłem zajęty.

Po wszystkim pocałowałem gospodynię na do widzenia, ubrałem się i zaszedłem do kuchni pożegnać córusię, która nakładała swój obiad na talerz.

– Dobrze się pan spisał – pochwaliła mnie. – Nawet nie musiałam stawiać członka jak temu poprzedniemu. Następnym razem dam panu zniżkę. Dziś dwieście złotych.

Zbaraniałem.

– Jakie dwieście złotych?

– Normalne. Należy się, nie? Na Roksie drożej i bez obiadu.

Zadrżałem z oburzenia! Żeby taki rozbój uprawiać na moim osiedlu!

– Zapłacę następnym razem jeśli i ty dołączysz. Kartą. Masz terminal?

– Hahaha! Każda kobieta ma terminal. Wsuwasz w szparę co tam masz, wypłata za dziewięć miesięcy i spłacasz przez osiemnaście lat.

Drzwi za mną trzasnęły z irytacji. Z mojej irytacji.

Co za bezczelna harpia! Już ja ją obsmaruję na pokatne.pl!

Ten tekst odnotował 12,191 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 8.1/10 (37 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Komentarze (20)

+1
-2
Ależ historia! Fajnie ujęta, no i bliska mej metryki?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Bardzo fajne! Krótka forma, a jednak udało się w niej zawrzeć charakternych bohaterów i kilka żartów, które wywołały na mojej twarzy uśmiech.

„Ja tymczasem przesiadłem się na drugą stronę pylonu na wyciąg górny”.

Dzięki zwyczajowi sprawdzania w SJP nieznanych słów wpadłem w dziurę tysiąca i jednego znaczeń pylonu w rozmaitych kontekstach xD.

I bardzo jestem ciekawy, skąd pochodzi cytat o kobietach sprzed półtora tysiąca lat!
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+3
0
Patrz, @NieugiętaWizjo – tak się pisze krótkie opowiadania!
Patrz @NiutonieNaMetrKwadratowy – tak się pisze krótkie i zabawne opowiadania! Da się, widzisz?!… A, zaraz, to przecież ja.

Ykhym.
Opowiadanie jest tą gumową kaczuszką na rzeczce – płynie przyjemnym prądem nie napotyka żadnych gałęzi, kamieni tylko dociera do kolejnej rzeki (lub morza, oceanu). Tutaj nie ma poczucia braku ani przesytu – proporcje dopasowane idealnie.
Podoba mi się, jak (nawet jeśli tylko szczątkowo) kreślisz bohaterów i różnicę między "piękni i dwudziestoletni" a "bardzo dojrzali, ale wciąż chętni". Wyszło to lepiej niż choćby w tym, co chciał uzyskać @Risto w swoich Dniach przestępnych.
Oczywiście, najważniejsze to dosłownie biała jak płatek śniegu wizytówka Tomasza Lodowego – czyli doskonałe operowanie językiem i stylem w jakże prostej (niemalże podstawowej) formule.

Zakończenie, nieco niespodziewane ale właściwie naprawdę zabawne, jednak dobrze objaśnia pewne wątpliwości co do małej realistyczności początku (bo jednak reszta tekstu pod tym względem jest naprawdę naturalistyczne) i przypomina mi inny dowcip rzucony po pijaku na imprezie:

Panowie płacą przelewem, panie zbliżeniowo

.

Tym samym opowiadanie jest jak czekoladowa pralinka – przepyszne, rozpływające się w ustach i ma się ochotę na kolejną.

@ 🥝 Bhartryhari
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
0
Bardzo przyjemnie jest czytać pochwały na swój temat 😉 . Chwalącym dziękuję.

wątpliwości co do małej realistyczności początku


Nie chcę tu wpadać w nurt (jakże dobrze znany 😉 ) "To wszystko zdarzyło się naprawdę", ale już drugie publikowane przeze mnie na pokatne.pl opowiadanie wzięło początek z na pozór niemożliwego w realnym życiu pytania.
Tak, rzeczywiście ćwiczyłem na wioślarzu i tak, rzeczywiście! – podbiegła do mnie nieznana pięćdziesięciolatka z TAKIM PYTANIEM. Dokładnie takim!
Odpowiedzi jak w "Emerycie..." nie dostała. Jestem mistrzem ciętej riposty, ino że z opóźnieniem. W tym przypadku opóźnienie trwało niecałą godzinę, więc na obiad (i całą resztę 😉 ) się nie załapałem.
To drugie opowiadanie, to "Prowincjonalny folklor. Część I". Też – naprawdę – podwożona autostopowiczka zadała wymienione w jego wstępie pytanie.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
@KawaiKiwi Tak, @Rascal podala twórcę, ino że u mnie on się przez "i" pisze, zamiast "y", ale to rzecz transkrypcji.
Podam kolejną jego strofę:

Serce, wędrowcze! Lepiej się nie błąkaj po dżungli, którą jest kochanej ciało, ani po górach dzikich, po jej piersiach! W tej puszczy zbójca czyha. Bóg miłości.


Piękna, nieprawdaż?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+4
0
Fajne. Krótko, zwięźle i na temat. Uśmiałam się 😁
Ech, tak pisać. Marzenie.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
@Maciejka 🙂 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Rzeczywiście, tak się pisze krótkie opowiadania! Bijąc brawo, ze smutkiem żegnam się ostatecznie z pomysłem, by samemu też tego próbować.
Najbardziej spodobało mi się zdanie o upodobaniu bestii do ciasnych pieczar. 🙂
Najmniej – zdanie zaczynające się od „Przybyła”, bo jakimś sposobem to jedyne zdanie w tym tekście, o które mój umysł potknął się przy pierwszym czytaniu.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
@Niestabilnawyobraźnia "Przybyła" to żeńska wersja przybysza. 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Cześć, jestem Tomasz Pawłowski, mam 69 lat i 23 centymetry. Opowiem Wam historię, która wydarzyła się naprawdę...

Może nie, a może tak 😉

Dobrze czasem przeczytać tekst, który nie ma aspiracji do bycia idealnym. Opowiedziana historia nie jest wymyślna, a występujący w niej bohaterowie są normalnymi ludźmi. Piszę o tym w dobie większego zainteresowania "Prowincjonalnym Folklorem" i odwracając dawny komentarz spod RealDollu, cieszę się, że wracasz na właściwą ścieżkę.

Trudno rozpisywać się o samej historii. Stworzona jest jakby w myśl idei "szybkiej jedzenie, szybki samochód, szybki seks", a to wszystko z udziałem ludzi w podeszłym wieku 🙂 Ci nie są z wiadomych powodów zbyt popularni w tekstach erotycznych, ale myślę, że wyszła Ci fajna, niezobowiązująca historia, do której można się uśmiechnąć 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Czyżby "wszelkie podobieństwo do prawdziwych postaci i zdarzeń było wyłącznie przypadkowe”? Czy jednak nie do końca? 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
-1
@Agnessa Ten z autorów, który nigdy nie czerpał natchnienia z życia i nie opisywał postaci na wzór osób rzeczywistych, niech pierwszy rzuci kamieniem...
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@Tompo@AgaFM wiezie właśnie ciężarówkę głazów.

Jestem mistrzem ciętej riposty, ino że z opóźnieniem.



Poszedł mały Jasio do cyrku i tak sie złożyło, że musiał usiąść w pierwszym rzędzie. Rozpoczał się występ i na arenę wychodzi Klaun Szyderca. Podchodzi do Jasia i pyta:
- Jak masz na imie?
- Jasiu.
- A wiec Jasiu, czy ty jesteś głową krowy?
- Nie.
- A czy ty jesteś tułowiem krowy?
- Nie.
- A więc Jasiu, ty jesteś dupa wołowa HAHAHA! (zaśmiał się szyderczo Klaun Szyderca).
Smutny Jasio wrócił do domu, opowiedział wszystko tacie, na co ten mu mówi:
- Jasiu, jutro też pójdziesz do cyrku.
- Ale jak to? Do cyrku? A Klaun Szyderca? Znowu będzie się śmiał.
- Nie martw się Jasiu, tym razem pójdzie z tobą Wujek Staszek Mistrz Ciętej Riposty.
No i tak sie stało. Następnego dnia poszli Jaś i Wujek Staszek Mistrz Ciętej Riposty do cyrku, usiedli w pierwszym rzędzie i czekają na występ Klauna Szydercy. Wychodzi więc Klaun Szyderca na arenę i zaczyna swój znany występ. Podchodzi do Jasia i pyta:
- Jasiu, czy ty jesteś głową krowy?
Na co Wujek Staszek Mistrz Ciętej Riposty mówi:
- Spierdalaj!

(nie, Tompo, nie moje tym razem)

Nadal, to całkiem zgrabniutki tekst, a ten zarzut o "nierealistyczność" to raczej marginalny.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
-1
Nigdy nie powiedziałbym, że wrzucę coś na "fejsbuk kom"... nawet w myślach. Podobnie nie opisałbym wsiadania do "samochodu Ford" czy nie poszedłbym do "sklepu Biedronka".

A co z tą kropką? Należy ją zapisać, gdy przytacza się nazwę serwisu, a nie jego adres, czy brak tu rozróżnienia, bo serwis jest tożsamy z jego adresem internetowym?
Jakoś to tak mi to drętwo i oficjalnie zabrzmiało, jak z instrukcji obsługi ooficjalnie... 😛

Ja rozumiem krótką formę, w zasadzie taki przedłużony dowcip, jak ten o wyruchaniu przez siostry Urszulanki, ale mimo wszystko - to pokątne! - opis aktu, a zasadzie gry wstępnej... jest jak fragment kabaretu "widzę przerwę, to - myk - wchodzę". 😀

A w sumie relacja z córką tej pięćdziesięciolatki skradła cały szoł... Bohater sprawdził, czy mokro, zjechał babę do końca, ona w szoku, że mu stoi, leży rozkraczona w sypialni, więc gość wyciera się w firankę (czym doprowadza ją do szalentwa?) i idzie zaprezentować swe walory córeczce... 😀
Nie wiem, może to mój poziom wrażliwości... 😛

No i to będzie pewnie pierwsza babka w sukni na siłce.

PS1
"Moja bestia zionie ogniem w ciasnych pieczarach" - serio do kogoś tak powiedziałeś kiedyś ktoś?

PS2
Nie wiem, czy zauważyliście, ale bestia poradziła sobie z mamusią zanim córka zdążyła sobie włożyć obiad na talerz! Mistrz! 🙂)

Ok, ok, mam nadzieję, że się nie obrazisz na takie reakcje, to tylko zarty, szutki takie.! 🙂 Sęk w tym, że, jak dla mnie, ta krótka dowcipna forma jest za długa i taka nieco sztywna.
No... może to skutek ćwiczeń na tej siłowni... 🙂)
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
@PokątnieUściski
W sumie nie wiem, czy dobrze robię, odpowiadając na taki zaczepny wpis.
A jest to zwykle czepialstwo, bo ani nie piszę nic o żadnym samochodzie (a o fordzie w szczególności), ani o zakupach w sieci Biedronka, czy w biedronce. W sprawie pisowni nazw domen i portali powiem tylko, że zarówno pisownia: „wrzucę coś na fejsbuka” jak i „wrzucę na facebook.com” są poprawne, natomiast „wrzucanie na fejsbuk kom” jest na pewno błędne bez względu na kropkę czy jej brak.
Niektórych zarzutów nie rozumiem:
„ona w szoku, że mu stoi, leży rozkraczona w sypialni, więc gość wyciera się w firankę (czym doprowadza ją do szalentwa?) i idzie zaprezentować swe walory córeczce...”. Gdzie ta firanka? Jakie walory idzie prezentować córeczce? Czy mówimy o tym samym opowiadaniu?
„No i to będzie pewnie pierwsza babka w sukni na siłce”. Naprawdę nie widziałeś kobiety w sukni/spódnicy na osiedlowej siłowni? A byłeś na takiej? Na rowerze (niestacjonarnym) też kobiety w sukni nie widziałeś?
„bestia poradziła sobie z mamusią zanim córka zdążyła sobie włożyć obiad na talerz!’
Wyobraź sobie, że:
– większość ludzi wróciwszy do domu się myje. (2–10 minut);
– wielu korzysta z toalety (2–5 min.);
– niektórzy się przebierają w strój domowy (0–3 min.);
– nie wszyscy mają mikrofalę (naprawdę! – sam znam takie kobiety osobiście), stąd zupę należy odgrzać w garnku (5 min.), potem usmażyć kotlet (mnie to zajmuje ok. 5 min.), równocześnie można smażyć ziemniaki (lub ugotować swoją porcję samemu od zera – 15–20 min.), ale w tym czasie nie można równocześnie jeść zupy (3–5 min.).
A jeśli jednak była mikrofala?
Otóż nie było, bo piszę: „nakładała na talerz”. Gdyby kotlet z ziemniakami (i brokułem) był sprefabrykowany pod mikrofalę, wszystko leżałoby na talerzu i nie trzeba byłoby nic nakładać.
Jak zliczysz te czasy, to wyjdzie Ci minimum 15 min. (przy dużym pośpiechu!) zanim będzie co nakładać na talerz w ramach drugiego dania.
Jak rozumiem, emeryt powinien się wg Ciebie męczyć z seksem godzinę. Mam inne zdanie – jak w kwadrans od immisji nic nie ma, to już nie będzie.
To co napisałem jest pewnie bez sensu, bo i tak Cię nie przekonam. Opowiadanie po prostu Ci się nie podoba (a jest to Twoje zbójeckie prawo), tylko po co te wyssane z palca zarzuty?
Jak rozumiem miałeś zły dzień i wypadło na mnie. Cóż, trudno. 🙁
Wszystkich innych przepraszam za przynudzanie. 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@Vee

cieszę się, że wracasz na właściwą ścieżkę.


A co jest tą "właściwą ścieżką"?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Dla jasności, "właściwa ścieżka" była z przekąsem i nie chodziło mi o nic jakkolwiek obiektywnego. Pomijając, że nie przepadam za mieszaniem sci-fi/fantasy z erotyką, to najbardziej lubię Cię piszącego o ludziach (zwłaszcza gdy dodajesz do tego nieco poezji). Zapewne wiesz, które Twoje teksty lubię najbardziej. Mamy wrzesień, a za wyjątkiem "Mgły", wszystkie najlepsze moim zdaniem opowiadania napisałeś w zeszłym roku lub wcześniej i choć "Emeryt..." nie aspiruje do bycia jakimś wielkim dziełem, widzę w nim dla siebie pozytywny omen :-)
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@Vee "Róża, jaśmin i kwiatów sto" pominęłoś świadomie, czy przez roztargnienie?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Bywa, że mam nieco mniej czasu niż zwykle i wtedy praktycznie nie czytam. Być może zniechęciły mnie też tagi, ale już nie pamiętam 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
0
Lekka, momentami zabawna opowiastka, do poczytania dla rozerwania się, odprężenia. I taką funkcję spełnia znakomicie. A jeszcze zaskakujące zakończenie 😀

Co za bezczelna harpia! Już ja ją obsmaruję na pokatne.pl!


I stało się, Harpia się doigrała 😀

Oceny nie stawiam, bo jakiś tępy angielski automat wie lepiej, kiedy powinienem to zrobić.
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.