Earl Grey
20 kwietnia 2017
Szacowany czas lektury: 8 min
Znowu poniedziałek. Praca, dom, praca, dom i tak w kółko z małymi dodatkowymi akcentami aż do piątku, kiedy godzina 14:00 ogłosi: koniec monotonni... przynajmniej na dwa dni pomyślał M... Wstając z łóżka z lekkim uśmiechem gdy przypomniał sobie w głowie ciekawe porównanie (Kraków – Gdańsk 583 km, Gdańsk – Kraków 583 km), (Katowice – Warszawa 290 km, Warszawa – Katowice 290 km), (Poniedziałek – Piątek 5 dni, Piątek – Poniedziałek...2 dni). Idąc znudzony do pracy, gdy blask promienni słońca oświetlał mu drogę, ptaki ćwierkając przygrywały rytmicznie, a dźwięk wyłącznych silników samochodów na parkingu oznaczał, że nieuchronnie zbliża się godzina 6:00 myślał tylko i wyłącznie o piątkowym wieczorze: gdzie iść, co robić i gdzie spotka najwięcej kobiet... nie dziewczyn, ale kobiet, nie pustych lalek, ale kobiet które wiedzą, że Napoleon to nie tylko trunek a Waterloo to nie tylko piosenka Abby, takich które wiedzą, że Hilton to sieć hoteli a Paris, to też nazwa stolicy Francji i w końcu takiej która oglądając z nim mecz tenisa przy stanie 40-30 nie zada pytania „Ooo Misiaczku to oni już 70 punktów rozegrali”. Chciał się zrelaksować, ale nie z byle jaką dziewczyną, bo najbardziej go kręcił i podniecał... kobiecy mózg, tak mózg, to on generuje impulsy, przez niego działają zmysły, on nas doprowadza do furii ale i do głębokich uniesień. Sam sobie się czasem dziwił, czemu taki jest, denerwował na siebie, że nie wykorzystywał okazji, ale nie umiał tak ot zaliczyć laski bez przynajmniej chwilowego zauroczenia się jej intelektem, dowcipem i przede wszystkim wrażliwością.
Uwielbiał kobiety ciche, spokojne przez to tajemnicze i lekko nieśmiałe, mógł tylko dla siebie wydobyć tajemnice z ich wnętrza i je zawłaszczyć dla siebie, sprawiało mu to wielką przyjemność.
Był młodym inżynierem, pracował w dużej firmie przemysłowej, zarabiał dobrze, w zakładzie pracy kobiet za dużo nie uświadczył, był konserwatystą, wolnościowcem, zwolennikiem powszechnego dostępu do broni i przeciwnikiem waluty Euro i EU, zapytacie co mają poglądy do kobiet, odpowiem wam, że mają i to dużo, podświadomie wpływają na nasze relacje i decyzje. Podświadomość jest wielką naturalną siłą która skłania nas do wyborów, albo wybieramy na zasadzie podobieństw i żyjemy z osobą podobnie myślącą - wtedy żyjemy spokojnie, statecznie, przewidywalnie albo tak jak faceci zdobywcy - na zasadzie przeciwieństw, wtedy iskrzy, są gromy, emocje, walka, siła i dominacja...
Dominacja - to go nakręcało i podkręcało, ale nie taka prymitywnie barbarzyńska, był zbyt inteligentny, wiedział co lubią kobiety, wiedział, że też działają instynktownie i podświadomie, wiedział, że choć się publicznie nigdy do tego nie przyznają, uwielbiają dominujących facetów, uwielbiają być poskramiane, uwielbiają gdy facet pokazuje im gdzie jest ich miejsce... był dowcipny, bystry i przenikliwy, ale wyznawany przez niego system wartości nigdy nie pozwolił mu tego wszystkiego wykorzystać by skrzywdzić kobietę.
Nadszedł w końcu upragniony piątek, umówił się ze swoim żonatym przyjacielem na popołudniowe piwo by wieczorem samotnie jak profesjonalny łowca ruszyć na polowanie... Po wypiciu ostatnich kropel trzeciego piwa, wymienieniu poglądów na tematy religijne i polityczne pożegnali się, a M. ruszył w kierunku swojej ulubionej restauracji gdzie z racji cen i rodzajów serwowanych trunków ciężko był napotkać gimbazę lub miejscowych "żulo-menelów".
Gdy tylko zamówił mrożoną herbatę by trochę przyhamować z piciem alkoholu, w rogu sali, kątem oka ujrzał, swoją miłość z czasów wcześniejszych z którą z różnych względów się rozstał ale nigdy nie przestawał darzyć jej uczuciem, nie był wylewny w uczuciach, uważał, że jak raz jej powiedział, że kocha i tego nie odwołał to obowiązuje to nadal, nie powtarzał się w tej kwestii. Tak był pewny, że to ona... - panna J., siedziała ze swoją przyjaciółką i sączyła herbatę Earl Grey (wiedział, że to ten rodzaj - ich ulubiony), poznał ją po sukience w drobne groszki, które tak uwielbiała, rajstopach które tak często nosiła i butach na obcasie które dodawały jej dziewczęcego uroku i kobiecej gracji. Tak to była ta dziewczyna która spełniała jego kryteria intelektualne, ba nawet więcej! Była to dziewczyna która nie tylko wie jak liczyć punkty w tenisie ale wie, że turnieje wielkoszlemowe są rozgrywane do 3 wygranych setów, co wśród kobiet jest rzadkością. Przysiadł się, przywitał z nią i jej koleżanką, usiadł i patrzył w jej zaskoczone oczy tak jak zawsze lubiła, głęboko i przenikliwie - miał szczęście, że koleżanka była równie bystra i szybko się pożegnała wymyślając jakąś błahą wymówkę... Nie widzieli się 2 lata, ale znali na wylot, bariery szybko pękły, w powietrzu czuć było unoszącą się chemię, dyskutowali, wspominali i śmiali się jak za dawnych lat. Nie zmieniła się, może miała trochę krótsze włosy ale nadal była dosyć wysoką, aczkolwiek już nie tak młodą, szczupłą 22-letnią blondynką o prostych włosach, jasnej karnacji i pięknych oczach.
Chciał ją mieć, nie obchodziło go nic w tej chwili, czy kogoś ma, czy dalej jej się podoba, nie miało to znaczenia, postanowił i działał w tym momencie instynktownie, postanowił ją mieć dziś, ale ani tu ani teraz, chciał się jeszcze nią trochę nacieszyć, wzbudzić w sobie jeszcze większe pożądanie. Nadszedł późny wieczór, kiedy chciała już się pomału żegnać i wracać do domu, zaprosił ją do siebie – zawahała się. Powiedział, że zamykają lokal a on jej postawił 2 herbaty, musi się mu zrewanżować jakoś, bo będzie jego dłużniczką, naliczy jej odsetki i będzie go spłacała, łechtał jej ambicje...
- Zrobisz i zaparzysz mi w moim domu herbatę, dodasz miodu i soku z malin, przygotujesz wszystko, przyniesiesz i będziemy kwita - powiedział patrząc jej prosto w oczy...
Miał szczęście, mieszkał jeszcze z rodzicami i bratem którzy w ten weekend udali się do swojego letniskowego domu. Nie miała wyjścia, nie lubiła mieć długów, a sprytne zagranie Pana M. sprawiło, że wsiadła do jego czarnej perły - jak na wyrost i z dowcipem nazywał swoje wysłużone VW Polo.
Gdy dojechali i weszli do środka, nie pozwolił jej zdjąć butów, uwielbiał ten dźwięk, stukotu obcasów, kręcił go niesamowicie...
- To co ja zrobię tą herbatę od razu tak?
- Nie, usiądź, porozmawiamy jeszcze.
- Mało Ci rozmów? – rzekła z uśmiechem.
- Są ludzie a nawet i kobiety z którymi można dyskutować godzinami – odpowiedział prowokacyjnie.
Lubiła go za to chociaż się nigdy nie przyznała, był czasem seksistowski ale w wyrafinowany, subtelny sposób.
- Pff, sapnęła i odwróciła głowę w geście wskazującym na stan „focha”. Wiedział jednak, że gra, uwielbiała to.
- Patrz panno J. za chwile będziesz się tu radośnie śmiała zamiast się oburzać – odrzekł pewnie.
- Pff, akurat – odpowiedziała w swoim stylu.
Nie musiała długo czekać, rzucił się na nią jak wygłodniały zwierz, wziął na ręce i zaprowadził po schodach do swojego pokoju i rzucił na łóżko... nie wiedziała co się dzieje... on wykorzystał jej szok i zaczął ją łaskotać, znając jej najwrażliwsze miejsca, szyje, pachy, boki i miejsce pod kolanami...
Walczyła, ale raczej dla zasady, śmiała się i wierciła, nie chciała mu dać satysfakcji, ale była słabsza zaskoczona i bardzo wrażliwa... dodatkowo z każdą sekundą traciła siły... a on? On bawił się nią, słodko torturował swoją pannę J.
- Błaaaa...błaggam odpuść - dało się słyszeć w pokoju.
- Dobrze, ale wstaniesz i rozbierzesz się do naga i wtedy dokończymy rozmowę – zaproponował.
- Pff... odezwała się buńczucznie - zapomnij!
- No to jedziemy dalej!
- Nieeee, aaaa, przee... przeeestań, proszzze - próbowała raczej mówić, niż mówiła.
- Więc jak? Masz ostatnią szanse! - Odpuścił i zapytał litościwie.
- Ale jak rozebrać, po co, daj mi ochłonąć - powiedziała zrezygnowana.
- Nie! Mogę Ci jedynie pomoc się rozebrać – rzekł ironicznie.
Była cala spocona od walki, czerwona na twarzy ze złości i zmęczenia... nie pozwolił jej nic powiedzieć, ściągnął jej pantofelki, rajstopy, sukienkę i bieliznę... nie protestowała, nie miała sił, była zmęczona, całym dniem i tym co przez ostatnie 20 minut z nią robił.
Podniecił się tym widokiem, miał swoja pannę J. nagą, zasłaniającą się i bezbronną, wyciągnął z szafki swoje kajdanki których używał w odpowiednich sytuacjach... wygiął jej ręce i skuł z tyłu zanim zareagowała.
- Co robisz? Puść!
- O nie, nie teraz! Pomału zaczął ściągać pasek od spodni.
- Teraz, odpowiesz za swoje fochy i nieposłuszeństwo i droczenie się ze mną...
- Nie! - Próbowała stanowczo odpowiedzieć, ale czuła, że w tej walce jest na pozycji zdominowanej, podporządkowanej i nie mającej żadnych argumentów do zaoferowania.
- Ciii, suczko, wypnij się i bądź grzeczna a będzie mnie bolało, jeśli będziesz agresywna, walcząca i rzucająca się to i tak dostaniesz w tyłek za to o wiele mocniej!!... znała już to uczucie, spuściła wzrok... czuła się bezbronna i poniżona.
- Klękaj suko! - powiedział oschle.
- Proszę... nie - powiedziała błagalnie, schodząc niezdarnie z łóżka ze skutymi dłońmi, klękając i wypinając goły tyłek się w jego kierunku...
Wiedziała co ją czeka, pamiętała już smak pasa, bo doznawała tego wcześniej z nim, miała dreszcze... znów ją miał w pozycji jaką uwielbiał, mógł oglądać jej tyłeczek... jej stopy, które uwielbiał piękne, zadbane, wąskie i gładki, szczupłe kobiece łydki i długą ponętną szyję leżącą na poduszce. Był już gotowy i podniecony, ale nie chciał jej karcić tym razem, choć wiedział, że tak naprawdę mimo protestów i tego co mówiła w głębi duszy podświadomie, czekała na to, pragnęła tego. Chciał czegoś innego.
Nie wysilił się - klęknął za nią... rozchylił brutalnie jej uda... uderzył w jej rozgrzaną lekko wilgotną cipkę tak aż jęknęła... ściągnął slipy i wszedł w nią brutalnie, gwałtownie i z zaskoczenia, spodziewała się lania, on jednak złapał ją ostro za włosy drugą ręką przytrzymywał podbródek i pieprzył ją, jak swoją sukę, brutalnie, ostro i bez pytania! Jęczała, wyła, z bólu i podniecenia... ciężko oddychała z racji pozycji w której była, była rżnięta jak zwykła niewolnica, nie mająca prawa głosu... doczekała się w końcu i lania... puścił jej podbródek i trzymając ją za włosy, lał ją w tyłek wolną ręką i ostro rżnął... był jak w transie, już na skraju... wyjął go szybko, wstał nie puszczając jej włosów i włożył swego twardego grubego kutasa do jej ust, wykonał kilka szybkich ruchów i zalał swoją suczkę każąc jej wszystko połknąć... zrobiła to posłusznie... Była zaskoczona, zerżnięta, obolała, zmęczona... dalej klęczała..Ubrał slipy wziął i podniósł ją na łóżko, położył się obok, przytulił ją i objął, czuł, że jeszcze drżała, wiedział, że też doszła... pocałował w czoło nachylił się i szepnął - „jutro rano kochanie czekam na naszą ulubioną Earl Grey”...
M.S.