Dzień Kobiet 2007

14 sierpnia 2009

Szacowany czas lektury: 11 min

W czwartek był 8 Marca - Międzynarodowy Dzień Kobiet. W pracy normalnie, kwiatki, drobny prezent od Dyrektora, wspólna kawa i dużo słodyczy. Po pracy musiałam podpisać dokumenty w Stowarzyszeniu, więc też miło, kawka, słodycze, tutaj było nawet po lampce koniaku. Trochę zmęczona i trochę zdegustowana tą sztampą z przyjemnością pomyślałam o pójściu na ćwiczenia i na basen. Podchodzę pod wejście, a tutaj przed Ośrodkiem czeka na mnie dwóch ratowników. Chodząc tam już dłuższy okres czasu, znam ich właściwie wszystkich, tym bardziej, że praktycznie z każdym miałam kilka zbliżeń. Przywitali mnie bardzo grzecznie, otrzymałam piękne róże i propozycję wyjazdu "na ćwiczenia" do innego ośrodka. Domyśliłam się, o co chodzi, zapytałam tylko, jak dużo osób będzie w tym ośrodku, powiedzieli, że tylko oni, więc już bez oporów wsiadłam do samochodu i pojechaliśmy w miejsce przeznaczenia. Okazało się, że jest to domek jednorodzinny jednego z nich, Wojtka, a właściwie jego rodziców, ale rodzice wyjechali na urlop za granicę, więc on może z tego domku swobodnie korzystać. Rzeczywiście, bardzo ładnie urządzony, można powiedzieć, standardowy domek, parter z dużym korytarzem wejściowym, salonem, kuchnią i jadalnią oraz dużym węzłem sanitarnym, na piętrze dwie sypialne, pokój Wojtka pokój gościnny i równie duży węzeł sanitarny. Gdy tylko weszliśmy do mieszkania, Wojtek zaserwował po drinku i zaczęły się pieszczoty. Wylądowaliśmy w sypialni i widząc, jak są podnieceni nie pozwoliłam im zbyt długo na siebie czekać. Wojtek był pierwszy w pozycji klasycznej. Jest to dobrze zbudowany mężczyzna, a więc poczułam go mocno w sobie. Ponieważ jego pałeczka jest lekko zakrzywiona do góry, przełożył mi nogi "na pagonyr17; i tym sposobem i on i ja czuliśmy się wspaniale. Szybko doszliśmy do dużego podniecenia, spełnionego pełnym wytryskiem. Praktycznie zaraz po nim wziął mnie Karol, ale od tyłu. Te pozycję bardzo lubię, szybko zaczął się po mieszkaniu rozchodzić odgłos odbijanych od siebie bioder, razem z tymi odgłosami narastało w nas podniecenie i oboje równo doszliśmy do szczytu. Odpoczywając, dopiłam swoje drinka i położyłam się na łóżku. Długo ten stan odpoczynku nie trwał. Po chwili Wojtek "wmontował się" między moje nogi dopadając łechtaczkę swoim językiem. Jestem bardzo wrażliwa na pieszczoty łechtaczki, więc na moją reakcję nie trzeba było długo czekać. Wiercące się biodra wskazywały na mój stopień podniecenia. Dodatkowo Karol ustami pieścił jedna brodawkę, biodrami ręka drugą. Te pieszczoty spowodowały, że z cipki wręcz wypływał strumień soków namiętności, a Wojtek nie przestawał. Jedną ręką przytrzymywał mi brzuch, druga ręka systematycznie podciągał fałd łonowy i cały czas buszował w łechtaczce. W pewnym momencie przestał, uniósł się na rękach do góry, dopadł ustami druga brodawkę, której nie pieścił Karol, natomiast Karol błyskawicznie wsunął mi w cipkę palec, robiąc klasyczną palcówkę. Wyrzuciłam ręce do góry, jęcząc tylko coraz głośniej z podniecenia na skutek tych ich już bardzo mocnych pieszczot. Te pieszczot spowodowały, że obaj zdążyli się już podniecić, puścili mnie, prosząc, abym ustawiła się na kolanach. Nawet przez moment się nie zastanawiałam, gdy tylko wypięłam biodra, już Wojtek wchodził do cipki. Chwycił mnie mocno za biodra i wbijając się systematycznie doprowadził siebie i mnie do pełnego odlotu. Okazało się, że tym razem nie będzie przerwy i Karol zaraz po nim zajął odpowiednie miejsce, płynnie chodząc we mnie. Ja jeszcze nie zdążyłam ochłonąć po poprzednim zbliżeniu, więc zaraz zaczęłam jęczeć, kiedy on wklepywał się we mnie raz za razem. Ja już odpływałam w pełnym uniesieniu, za nim on doszedł do swojego szczytu. Jego wytrysk skwitowałam bardzo głośnym jękiem i oboje opadliśmy na łóżko. Niestety, był to czwartek, w piątek trzeba było iść do pracy, więc przed północą rozstaliśmy się, ale Wojtek zaproponował poprawkę właśnie w piątek. Odjeżdżałam cała rozgrzana tymi pieszczotami, nasycona erotyzmem tych chłopaków i tak zadowolona, że nawet przez moment nie pomyślałam, że z tą propozycją to może być jakiś podstęp. To też w piątek, tak, jak się umówiliśmy o dwudziestej pierwszej zadzwoniłam do drzwi. Otworzył mi Wojtek i to się zgadzało, ale dalej to już się nic nie zgadzało. W środku było pięciu młodych, przystojnych, dobrze zbudowanych mężczyzn. Trzech znałam, byli to "nasi" ratownicy i instruktorzy od ćwiczeń, ale dwóch nie znałam, jak się przedstawili, też ratownicy, ale z innego basenu. A więc było ich sześciu. Spojrzałam na Wojtka, a Wojtek spokojnie wyjaśnił mi, że po naszym spotkaniu "Barbórkowym" stwierdziłam, że nie mam nic przeciwko temu, aby takie spotkanie powtórzyć. Rzeczywiście, na Barbary zrobili mi spotkanie i też pieściłam się z sześcioma mężczyznami. Jeszcze raz spojrzałam, mówiąc do niego, że ma wyjątkowo dobrą pamięć i zaczęłam się witać ze wszystkimi. Na stole, w wazonie stał dla mnie olbrzymi, przepiękny bukiet róż. Wojtek zaproponował, abym "zainstalowała" się w sypialni, jak wczoraj, ale spotykać się ze mną będą w całym domu. Tak też było. Poszłam do sypialni, rozebrałam się, zeszłam na dół odwinięta w ręcznik wzięty z łazienki i patrząc na nich, spojrzałam na Wojtka, stwierdzając - ja Ci tego nie zapomnę - po czym pozostałych poinformowałam, że gospodarz ma pierwszeństwo, wzięłam Wojtka za rękę i poszliśmy do sypialni. Wojtek po drodze gubił swoje ubrania, a kiedy wchodziliśmy do sypialni, już trzymał w ręku swój gotowy do użytku argument. Położyłam się na wznak i po chwili już go miałam w sobie. W trakcie naszego zbliżenia przyszli inni dopingować go, ale nie mieli potrzeby. Czułam go wspaniale, a podekscytowana ta cała sytuacją równie szybko doszłam do orgazmu. Tak zaczął się ten maraton. Pierwsza "runda" minęła błyskawicznie, bo wszyscy byli napaleni. Ale nie były to tylko klasyczne zbliżenia. Kombinowali tak, abym w którymś momencie usta też miała wypełnione. Nie kryję, że przy szóstym już czułam się trochę zmęczona. Zaczęła się druga runda, spokojniejsza, bo chłopcy musieli "nabierać sił", właśnie więcej oralu, nie oznacza, że mniej uciążliwa. Kiedy odbyłam pierwsze trzy zbliżenia, nastąpiła przerwa, bo okazało się, że przyjechało jeszcze dwóch ratowników, którzy właśnie o dziesiątej skończyli pracę. Więc oczywiści oni chcieli "nadrobić" czas i natychmiast, jeden po drugim był we mnie. Następnie pozostali dokończyli swoją druga kolejkę i tym sposobem miałam już czternaście zbliżeń. Próbowałam negocjować z Wojtkiem, że to chyba już koniec, na co on stwierdził, że chyba nie, bo spóźnialscy już są gotowi do powtórki. Rzeczywiści, obaj już trzymali swoje argumenty, gotowe do użytku. Tyle tylko, że moja Cipka już była bardzo zmęczona i każde następne zbliżenie powodowało spory ból. Więc zgodziłam się na jeszcze te dwa zbliżenia. Kiedy wyszłam po nich z łazienki Zbyszek, jeden z tych nowych, zbliżył się do mnie i chwytając za rękę, ale tak, że aż prawie mi ją wykręcił, stwierdził, że mam jeszcze dziurkę w pupie do której on też ma chęć zajrzeć, a czując, że próbuję stawić opór odwrócił mnie, dając bardzo mocnego klapsa. Rozdarłam się, ale słysząc idź na górę, zaraz tam przyjdę, płacząc poszłam do sypialni. I od tego momentu zaczęła się bardzo uciążliwa dla mnie faza tego spotkania, bo chłopcy sobie wypili i zaczęli raczyć mnie klapsami, ale nie tylko. Dodatkowi, kiedy tylko mogli podszczypywali brodawki. Bolało, więc próbowałam się bronić, ale natychmiast ręka partnera zmuszała mnie do odpowiedniej pozycji. Na szczęście tylko pięciu miało chęć na takie zbliżenie. Kiedy po ostatnim wyszłam z łazienki już bardzo obolała okazało się, że w sypialni nie ma mojego ubrania. Zeszłam na dół, a tam co poniektórzy trzymali poszczególne części mojej garderoby. Majteczki trzymał Marcin, jeden z tych dwóch nowych, dosyć agresywny, powiedział, że je dostanę, ale na sucho mi nie ujdzie, oni mają chęć mnie "zakorkować" Spojrzałam, a on w drugiej ręce coś trzyma. Za nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, usłyszałam, że mam się rękoma oprzeć o stołek i wypiąć pupę. Nie miałam się nad czym zastanawiać, bo pozostali już się wokół mnie zbierali. Pupa była nie tak dawno ruszana, więc zbytnio się o nią nie obawiałam. Zgodnie z poleceniem wypięłam się, ktoś mnie jeszcze przytrzymał, a Marcin zaczął mi to coś wsuwać. Okazało się, że jest dobrze nasmarowana wkładka analna z miękkiego silikonu, miała 2,5 cm grubości i 28 cm długości. Widać było, że ma wprawę, bo systematycznie, trochę cofając, więcej wpychając, całą mi w pupę wsunął. Kiedy już Marcin to coś wsunął mi w pupę pozwolono mi się wyprostować, czułam tę wkładkę głęboko w sobie, poczęstowano mnie drinkiem, a kiedy go wypiłam, wówczas nastąpił moment kulminacyjny. Ponownie Zbyszek, mocno agresywny w tym momencie, wykręcił mi ręce do tyłu zakładając na nie kajdanki, po czym sięgnął gdzieś na bok i w jego ręku ujrzałam sztucznego penisa, ale jakiego wielkiego. On położył na stołku ręcznik, postawił go na nim, mówiąc, jest twój. Penis miał 26cm długości, ale 6 cm na wejściu, 8 u nasady. Próbowałam oponować, ale chwycił mnie za ręce, ja automatycznie pochyliłam się, po czym otrzymałam kilka klapsów na dupę. Stwierdziłam, że nie mam wyjścia, podeszłam do tego stołka, jeden z naszych ratowników, Marek go przytrzymał, a ja, mocno wspinając się na palce, ustawiłam cipkę nad nim. Teraz dopiero zaczęła się zabawa. Najpierw był problem, abym na nim usiadła, ale stojąca palcach długo nie wytrzymałam i ciężarem ciała wcisnęłam go w siebie. Okazało się, że to miękki silikon, więc trochę się naddawał, trochę uginał, kiedy napierałam, ale wypełniał mnie szczelnie. Ja się z nim mocowałam, a oni ze mną. Co róż to któryś ściskał mi brodawki, przez co prostowałam się i wbijałam coraz głębiej. Nie wiem, jak ja to zrobiłam, ale po pewnym czasie miałam już go w sobie. Wówczas podszedł do mnie Zbyszek, rozwiązał ręce, po czym polecił przejść w drugą część salonu i usiąść na kanapie. Wówczas podeszli

do mnie prawie wszyscy, dwaj ze znanych mi ratowników uklęknęło po bokach, rozciągając ręce wzdłuż górnego oparcia kanapy, po czym zbliżył się Zbyszek i trzymając w ręku swoją sztywną pałkę skierował ją prosto w moje usta. Jak to napisała mi kiedyś jedna z moich respondentek, byłam rżnięta w dziób. Po Zbyszku jeszcze dwóch zwiedziła głębokość mojej jamy ustnej, specjalnie jej nie oszczędzając. Kiedy skończyli Marcin podszedł do mnie z przodu i zaczął mi zakładać na nogi majteczki, tłumacząc, że z bagażem, który mam w sobie odwieziemy Cię do domu. Tak też było. Ubrałam się, okazało się, że taksówka czeka przed domem, towarzyszy mi Zbyszek i za parę minut byłam już u siebie. Szybko otworzyłam drzwi, po drodze zrzuciłam z siebie całe ubranie i za moment weszłam już tylko w samych majteczkach pod prysznic. Opływająca mnie ciepła woda spowodowała pewną ulgę, najpierw wyciągnęłam tego penisa z cipki, po chwili, lekko pracując brzuchem, pozbyłam się bagażu z pupy. Umyłam się, wzięłam te "akcesoria", poszłam do kuchni, nalałam szklankę Martini, kilka kostek lodu i wzięłam do ręki miarkę. No cóż, jest takie powiedzenie - okazja nadarza się raz, drugi raz się nie powtórzy. To samo dotyczy moich ratowników. Udało im się mnie raz podprowadzić, drugi raz już się im nie dam. I to wszystko co mam do powiedzenia na temat dnia Kobiet i jego następstw.

baska45@poczta.onet.pl

Ten tekst odnotował 25,529 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 4.1/10 (9 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Komentarze (0)

brak komentarzy

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.