Disco polo
29 stycznia 2014
Szacowany czas lektury: 13 min
Ten tekst powstał z inspiracji perłami, które czasem zdarza się przeczytać w internecie. Łatwo się z nich nabijać, ale zadając sobie pytanie, czy napisanie podobnej perły jest łatwe czy trudne doszedłem do wniosku, że koniecznie muszę spróbować. Ktoś złośliwy spokojnie mógłby powiedzieć, że wszystko co piszę to podobna perła, ale jestem pewien, że wprawne oko zdoła wychwycić na czym polega różnica. Ja nazywam tę kategorię Disco Polo i tytuł poniższego utworu nie mógł być inny.
Cześć. Nazywam się Sławek Kozakiewicz. Grzesiek Kozakiewicz to mój brat. Znacie go, ma zespół Sweet Dream. Grają niezłą muzę, są już znani nie tylko u nas, ale i w Warszawie. Grają po baletach i weselach. Zbijają niezłą kasę. Mój brat – „Kozak”, jest starszy ode mnie o pięć lat. Był znany już w podstawówce i w średniej. Zawsze był na fali i każdy się z nim liczył. Nie tylko u nas w Węźlinie, ale i ogólnie w okolicy.
Przez to, że on ma ksywkę „Kozak”, ja automatycznie stałem się „Młodym Kozakiem”. Tak pewnie będzie już do końca życia. Młody Kozak, albo po prostu Młody. Grzesiek – to znaczy Kozak – mój brat, ma dziewczynę. Elwirę.
Elwira jest najfajniejszą laską w okolicy. Niektórzy mówią na nią Szakira, ale Elwira jest ciemna. Ma czarne włosy i nie pasują jej blond, bo już próbowała i nie podobało jej się.
Każdy marzy o Elwirze i niejeden by chciał spróbować, ale Kozak – to znaczy Grzesiek, czyli mój brat, zaraz by takiego gościa ustawił. Zdarzało się to nie raz, ale klienci ciągle próbowali, na baletach czy gdzieś. Były o to awantury nie raz nie dwa.
Elwira rzucała się w oczy. W szkole chodziła do klasy sportowej, więc była zgrabna i dobrze zbudowana. Gdzie nie weszła, laski patrzyły na nią z zazdrością, albo z nienawiścią. Raz, że zazdrościły jej wyglądu, a dwa, że chodziła z Grześkiem - znaczy z Kozakiem.
Każdy wiedział, że są parą już od podstawówki i że pewnie się ochajtają. Pasowali do siebie jak dwie połówki księżyca. Grzesiek napisał dla niej taką piosenkę właśnie. „Dwie Połówki Księżyca” każdy wiedział, że to dla niej. Ci którzy znali sprawę już się do niej nie przystawiali, ale zawsze znalazł się na baletach jakiś obcy, albo przyjezdny, to nie raz była awantura. Elwira była wierna Kozakowi tak, że nie musiał się o nią bać i ufał jej. Od nas nikt by się nawet nie poważył wpychać między nich.
Nadeszło lato, to z Mistrzostwami Świata i tego lata wydarzyło się coś, co chcę teraz tutaj opisać, a co dotyczy Elwiry i mojego brata- to znaczy Kozaka.
Były, wakacje. Szkoła już się skończyła od kilku dni. Moja paczka, to znaczy: Daniel-„Byczek” i Piotrek – „Sieka”. (To byli moi kumple od dziecka i trzymaliśmy się zawsze razem) bujaliśmy się po okolicy czerpiąc przyjemności z wolnego czasu.
Sieka miał samochód. Dużego fiata. Całkiem na chodzie, mimo niezłych kilku latek. To był samochód jeszcze jego ojczulka. Nie mieliśmy prawka, ale w okolicy każdy wiedział, że Sieka umie jeździć. Jeździł od dziecka i nic się nikomu nie stało. Czekał tylko wieku, żeby zrobić prawko i być na legalu.
Grzesiek z zespołem grali w pobliskim mieście, na imprezie w parku. Trzynaście kilometrów od nas. Byliśmy na tej imprezie, ale jak Sweet Dream skończył grać, wróciliśmy do nas. Grzesiek z zespołem zostali jeszcze i mieli wrócić później.
My byliśmy już u nas, bo u nas też była impreza na ośrodku i balety, więc szkoda nam było siedzieć tam, skoro u nas też zabawa. Ośrodek nad jeziorem, więc co lato pełno turystów i turystek. Nie jedno się działo. Prawie co roku zarywało się do innej dziewczyny. Czasem co turnus była jakaś nowa, fajna laska do której warto się było przejść.
Tak naprawdę nie wiele się działo, bo człowiek jeszcze młody, ale zawsze coś potrzymać, albo poślimaczyć z jakąś przyjezdną się trafiało. Wtedy było tak samo. Były jakieś Holenderki to się podskoczyło na ośrodek pogadać trochę po angielsku, albo na migi.
Już było późno. Muza jeszcze grała, ale już większość popita się rozeszła. Turyści tylko nieliczni jeszcze zostali, a nasze Holenderki musiały już pójść spać. Zadzwonił do mnie Grzesiek, że samochód im padł i że trzeba po nich podskoczyć. Zaraz się zebraliśmy w kupę i ruszyliśmy w drogę. Trochę było wesoło bo Sieka popalił dżezu i miał już fazę, ale pojechał tak samo. Nie chcieliśmy go puścić samego więc Byczek pojechał z nim, a ja zostałem, bo by się potem wszyscy nie zmieścili. Ja czekałem na nich na baletach, na ośrodku, ale po półgodzinie poszedłem do Bilarda- miejscowego klubu.
Nikogo tam nie było. Tylko Krzysztoń – właściciel. Krzysztoń powiedział, że idzie spać. Zostawił mi klucze i poszedł. Często tak było, że my zamykaliśmy Bilarda. Krzysztoń był wujkiem Byczka i nie było problemów.
Przyjechali po godzinie. Już miałem dzwonić, czy nic się po drodze nie stało, ale się zawiesiłem na jakimś filmie i ocknąłem się dopiero jak fiat wjechał na podwórko. Zaraz do klubu wszedł Byczek, Sieka i Elwira.
- A gdzie reszta?
- Kozak został w mieście. Opel im się zajarał – powiedział ucieszony Byczek. – Komora razem z nim, a Dżonego podwieźliśmy do chaty. – Komora i Dżony to byli dwaj pozostali członkowie Sweet Dreamu.
- A po co oni zostali?
- A ja wiem? Komora pewnie będzie pilnował Omegi – zaśmiał się Sieka. Każdy wiedział, że Omega Komory to jego oczko w głowie. Wycyckana i stuningowana jak złotko. To, że się zapaliła musiało go zaboleć.
- I co, będą spać w samochodzie?
- Nie, postawili jakiegoś mechanika, kolesia Komory. Zostaną u niego bo rano trzeba będzie ściągnąć Omegę ze słupka.
- Z jakiego słupka?
- No wjechali na słupek jak się zapalili. – Byczek był wyraźnie rozbawiony całą sytuacją.
- Nie ma się z czego śmiać, myślałam, że się poszczam ze strachu – odezwała się Elwira. – Ci idioci wpadli w panikę jak jakieś cioty.
Była zmęczona. Ciężki makijaż trochę jej się rozmazał i teraz przecierała go palcem przeglądając się w lustrze za barem.
Sieka ustawił bile w trójkącie i rozbił. Daniel robił skręta. Popatrzyłem na niego złowrogo, bo nie chciałem żebyśmy jarali przy Elwirze. Mój brat nie wiedział, że jaram blanty i jakby się dowiedział, to na pewno nie obeszłoby się bez kazania.
- Co się cykasz – Ewlira najwyraźniej dostrzegła moje znaki do Byczka.- Nie wykabluję. – Wzięła kij ze stojaka i przymierzyła w białą bilę.
- Nie cykam, spoko.
Byczek przypalił, buchnął i podał Siece. Sieka pociągnął parę razy i dał Elwirze. Już miałem mu coś powiedzieć, gdy nagle zobaczyłem, że Elwira bierze od niego skręta i ciągnie jak stara. Sieka i Byczek przykibicowali jej długim uuuu. Zaniosła się kaszlem.
Kaszlała tak, że myśleliśmy, że się udusi. Wreszcie jej przeszło. Miała załzawione oczy i czerwoną twarz. Trochę jej się chyba zrobiło głupio, bo przyznała, że mocne, ale żeby nie pokazywać, że jest miękka pociągnęła jeszcze bucha i podała do mnie. Wziąłem umazanego czerwoną szminką blanta i też pociągnąłem. Miałem nadzieję, że nic z tego nie dojdzie do Grześka. Elwira uspokoiła się i grała dalej. Wzięło ją, bo oparła się całym ciałem na stole i straciła równowagę. Miała na sobie krótką miniówkę i czarne rajstopy. Czarne kozaczki na szpilkach ze złotymi łańcuszkami po bokach. Przestraszyłem się, że się wywróci. Zamiast tego parsknęła śmiechem. Upadła na stół. Biała bluzeczka rozchyliła się rozepchana jej dużym biustem. Może odpiął się jakiś guziczek, bo można było dostrzec czarny biustonosz. Już za taką scenę Grzechu prześwięciłby nas na pewno.
- Mocne to gówno – powiedziała. – Lepsze niż wóda.
Sieka pokiwał głową. Byczek siedział na krześle pod ścianą z uśmiechem idioty. Widziałem, że patrzy jej pod miniówkę. Elwira podniosła się i wróciła do gry.
Sieka wszedł za bar i włączył wieżę.
- Otwórz mi browara – odezwał się Byczek.
- Mi też – powiedziała Elwira.
Sieka otworzył piwa i podał. Elwira pociągnęła łyk i wróciła do gry. Tańczyła delikatnie, do jakiejś starej piosenki disco. Pewnie płyta Krzysztonia, on słuchał takich antyków. Gdy doszło do refrenu wygięła się mocniej. Oparta na kiju jak na słupie, ruszała tyłkiem jakby nas nie było. Sieka też podrygiwał uchachany. Byczek robił drugiego blanta. Skinęła na mnie palcem. Podszedłem. Podała mi piwo, żebym potrzymał.
Ona grała i tańczyła. Ja byłem tylko do trzymania piwa. Wbiła dwie bile pod rząd. Grała lepiej niż nie jeden facet. Za każdą bilą podchodziła i brała ode mnie butelkę, tańcząc. Jak wbiła trzecią przejechała sobie szyjką butelki między piersiami. Tylko ja widziałem to dokładnie, bo zrobiła to jakby do mnie, ale Sieka i Byczek, zawyli jak psy.
Wiedzieliśmy dobrze, jak świetne miała ciało. Nie raz gapiliśmy się na jej bikini nad jeziorem, czy jak jeszcze grała w drużynie. Zawsze ubierała się seksy i każdy to widział, ale dopiero wtedy naszła mnie myśl o wyruchaniu Elwiry. Sieka cały czas o niej gadał, że on by to, on by tamto, albo, że ona ma takie czy taką, ale mnie to wkurzało i dobrze o tym wiedział, więc starał się o tym nie gadać za często. Przynajmniej nie przy mnie. Teraz, patrząc na jej uda pod krótką spódniczką opięte czarnymi rajstopami we wzorki, poczułem jak mi staje. Gdy podeszła do mnie tańcząc, czułem jej mocne perfumy i zapach ust. Przetarłem twarz dłońmi, bo robiło mi się gorąco. Byczek podszedł do stołu i stanął przy niej, nie wiadomo po co. Chyba nie po to żeby pokazać jej jak się gra. On i Sieka uśmiechali się głupawo.
Elwira pochyliła się nad stołem i uderzyła w bilę. Odwróciła się i usiadła na krawędzi.
- Co zboki? – W jej trochę ochrypłym głosie była jakaś wyzywająca nuta. – Swędzą was pałki? - Zeskoczyła ze stołu i oparła się wypinając miniówkę. Celowała w bilę, ale wcale jej nie uderzała. Ja stałem blisko.
Dotknąłem jej uda. Bałem się od razu kłaść ręki na tyłku. Dotknąłem delikatnie. Poczułem ogromne podniecenie i posunąłem dłonią w górę. Poczułem ciepło. Nie reagowała w żaden sposób. Uderzyła w bilę i przeszła na drugą stronę stołu. Minęła przy tym Byczka i Siekę. Sieka, który był najbardziej z nas zboczonym napaleńcem, klepnął ją w tyłek. Ona klepnęła go w policzek i pochyliła się nad stołem. Widziałem jej duże cycki ściśnięte biustonoszem. Grzesiek mówił mi że Elwira przestała grać bo miała za duży biust. Fujara grzała mnie już tak, jak chyba jeszcze nigdy.
Sieka stanął dokładnie za nią i dotknął jakby dmuchając od tyłu. Obróciła wzrok na niego, ale dalej mierzyła w bilę. Odszedł trochę speszony. Zaraz jednak podszedł znów i podciągnął jej spódniczkę do góry. Odsłonił koronkowe brzegi czarnych samonosiek i jeszcze wyżej aż po czarne stringi. Nie reagowała. Gładził jej tyłek z wystawionym językiem. Znów zbliżył się i tarł biodrami. Byczek podszedł z boku i głaskał jej udo.
Gapiłem się na nich jak idiota. Moja ręka mimo woli poszła na rozporek. Tarmosiłem kutasa przez spodnie. Sieka ocierał się o nią coraz nachalniej. Wykonywał ruchy jakby ją grzmocił. Byczek jeździł jej ręką po tyłku. Uderzyła w bilę, tak że sieka musiał się przesunąć żeby nie dostać kijem w żołądek. Przeszła na moją stronę stołu. Wsunęła się między bilard a mnie. Specjalnie ocierając mi się o dżinsy. Miniówka została trochę zawinięta i gdy się wypięła, mogłem spokojnie zobaczyć pasek majtek i czarną, prześwitującą koronkę.
Wziąłem się na odwagę i dotknąłem ją tam. Jej cipka była gorąca. Ręka mi drżała, ale przycisnąłem ją pewnie. Mój środkowy palec wszedł w jej rowek bo poczułem na nim wilgoć. Wypięła się jeszcze bardziej. Spękałem i cofnąłem rękę. Wyprostowała się i popatrzyła na mnie.
- I co dalej? Nie wiecie za bardzo co robić? – powiedziała.
Miała może trochę racji.
Odwróciła się i wypięła jak kocica, podciągając lekko spódnicę. Chłopaki zjawili się obok jak na zawołanie.
Czułem perfumy i ciepło jej ciała. Nie chciałem, żeby pomyślała sobie, że z nas są jakieś pitki. Podciągnąłem jeszcze wyżej miniówkę. Duży tyłek Elwiry przecięty ciemnym paskiem stringów, ukazał się nam w całej swojej okazałości. Dotknęliśmy go prawie w tym samym momencie wszyscy trzej. Nie było lipy. Nie wydawało nam się. Tarmosiliśmy dupę Elwiry. Nikt nie pomyślał o moim bracie. Ja na pewno nie miałem go wtedy na myśli. Patrzyłem na jej uda i wypięte pośladki, na rękę Sieki odchylającą na bok stringi, na czarną cipkę, którą pierwszy raz widziałem na żywo z takiej odległości i nic innego nie miałem w głowie. Zastanawiałem się czy, jak na pornusach, weźmie nam wszystkim do buzi.
Sieka wyrwał się pierwszy. Kucnął i zaczął lizać cipę. Popatrzyłem na nią, leżącą na stole bilardowym. Miała oczy jak ze szkła. Wyciągnęła rękę i złapała mnie za rozporek.
Trochę z jej pomocą, trochę sam, wyciągnąłem swojego twardego fiuta na zewnątrz. Mam niewielkiego kutasa, więc nie było jej za wygodnie. Rozpiąłem spodnie i spuściłem do kostek. Poczułem jej chłodną dłoń i zakręciło mi się w głowie.
Sieka lizał ją na kolanach z twarzą wbitą między pośladki. Był naprawdę zboczony jak mało kto. Byczek walił konia i tarmosił jej półdupek, a ja miałem mojego ptaka obciąganego jej ręką. Zgrabne kobiece palce i czerwony lakier długich paznokci, dodawały tylko oliwy do ognia. Zrozumiałem, że długo już nie wytrzymam. Waliła mi powoli, ale już było tak ciepło, że pomyślałem, czy by nie uciec.
- Dajesz Młody – powiedziała cicho, ciągnąc mnie za kutasa w stronę tyłka. – Sieka, spieprzaj już stamtąd. Podniosła się trochę i odwróciła na mnie spojrzenie. Przytknąłem fiuta między pośladki, ale nie miałem za bardzo pojęcia gdzie wsadzić. Nie chciałem, żeby coś wyszło nie tak. Znów wyciągnęła rękę i mnie naprowadziła. Poczułem gorąco jej ciała. – Dajesz Młody, dajesz –powiedziała spokojnie swym ochrypłym, seksownym głosem i wypięła się jeszcze bardziej.
Nie wierzyłem w to co się działo. Gapiłem się w swojego kutasa wsuwającego się w cipkę Elwiry. W jej duże zgrabne pośladki z jaśniejszymi znakami po stroju kąpielowym. Patrzyłem w brązową dziurkę jej tyłka i ruchałem. Wreszcie ruchałem i to jak!
Zaraz nabrałem wprawy i wydawało mi się że już wiem co i jak. Ktoś mógłby pomyśleć, że to nie było moje pierwsze ruchanie.
- Spokojnie, gdzie się tak spieszysz? – Usłyszałem jej głos. Wbiłem się do samego końca, jak najdalej mogłem. Poczułem, że czubkiem fiuta dotykam ją gdzieś w środku cipki. Nagle, zacisnęła się na mnie. Oszalałem i spuściłem się zupełnie niespodziewanie. Patrzyła na mnie z rozchylonymi ustami. Jej też było chyba dobrze. Taką miałem przynajmniej nadzieję.
- Dajesz, następny – powiedziała łapiąc gotowego kutasa Sieki.
Sieka ma chuja jak banan. Wielkiego i tak samo krzywego. Stanął za nią i też nie wiedział za bardzo gdzie i jak. Trochę go to speszyło, bo nie raz opowiadał, że ruchał to tę to tamtą, z własną ciotką włącznie, a teraz jakoś mu to ruchanie nie wychodziło. Elwira, jak ze mną, złapała go za fiuta i przytknęła sobie gdzie trzeba.
- Powoli z tą armatą – powiedziała tylko, ale Sieka chyba nie dosłyszał. Wziął się za nią jeszcze szybciej niż ja i ledwie się rozpędził, jęknął i skończył. W sumie nie kapnęliśmy się kiedy, a już się zgiął jakby dostał w brzuch.
Byczek znalazł drogę sam. Uśmiechnął się przy tym i rozchylając pośladki Elwiry ruchał sobie spokojnie, nauczony naszymi wyczynami. Elwira nagrodziła go uśmiechem. Patrzyliśmy z Sieką jak rucha ją pochyloną na zielonym stole, siedzieliśmy na krzesłach i czekaliśmy czy będzie jeszcze nasza szansa?
Gdy skończył, przyszła znów moja kolej. Elwira odwróciła się i całowała się ze mną. Ja, ruchając, rozpiąłem jej bluzeczkę i stanik. Dobrałem się do cycków i...spuściłem na ich widok. Potem był Sieka, ale z nim się nie chciała całować. Międlił za mocno jej cycki, za co dostał po łapach, ale wyruchał ją tak, że jak się spuszczał, jęczała. Potem dała Byczkowi i on dostał buziaka na koniec. Gdy patrzyłem na jej nogi, zarzucone na ramiona Byczka, na kozaczki ze szpilkami, pończochę zsuniętą na łydkę, poczułem, że mógłbym tak przez całą noc. Dała nam jeszcze po razie, ale Sieka już zaczynał wymyślać dwa baty i inne rzeczy z pornoli i na tym się skończyło.
Elwira zeskoczyła z bilarda i poszła do łazienki. Na stole została ogromna lepka plama. Polaliśmy ją piwem. Trudno, zdarza się. Jutro będzie zjebka od Krzysztonia, ale najmniej nas to akurat martwiło. Z kolumn leciało właśnie „Dwie Połówki Księżyca”. Ja miałem na myśli pośladki Elwiry, nic innego.
koniec
brak komentarzy