Camilla i jej świat
8 sierpnia 2020
Szacowany czas lektury: 17 min
Część czegoś większego.
Część dużego świata.
Część sporej ilości bohaterów.
Istne miłosne "Universum", które bezustannie rozwija się i zadebiutuje na łamach pewnego bloga.
Spoiwem całości Universum będzie konkretna osoba znana wszystkim bohaterom.
TenPanInny ma nowy, ciekawy i zaskakujący pomysł tworzenia powieści nasyconych erotyką - często pruderyjną, zmysłową ale i niekiedy wulgarną.
Camilla
- Ab ovo -
By przybliżyć Wam co mnie spotkało i jak do tego doszło muszę zacząć od samego początku.
Praca w kancelarii była dla mnie bardzo ważna. I chociaż nie dostałam się na aplikację adwokacką, to nie miałam zamiaru siedzieć bezczynnie.
Trafiłam w dobre miejsce... Potrzebowali "na gwałt" sekretarki. Miesięczny okres próbny, później umowa o pracę za całkiem przyzwoite pieniążki. Oczywiście w zależności od rozmiaru obowiązków... Te, które miałam zapisane w umowie odpowiadały moim oczekiwaniom finansowym związanym z taką funkcją. Znając życie, z dnia na dzień, obowiązków zacznie przybywać. "Walić to" - zagryzłam zęby i robiłam swoje.
I chociaż w trakcie studiów pracowałam już w kancelariach, to teraz zaoferowana posada była dla mnie bardzo ważna. Chciałam wbić się w rynek, poznać specyfikę pracy i konkretne sztuczki procesowe. Wcześniej nie miała takiego podejścia.
Trzech partnerów spółki partnerskiej - "pracodawca". Kancelaria rozrastała się, klientów przybywało. Oprócz mnie zatrudnionych było dwóch aplikantów i trzy aplikantki.
Przerażało mnie to, że właściciele pomimo tego, iż byli dużo starsi ode mnie wyglądali jak z okładki. Jasne czterdziestki na karku nie da się całkiem zamaskować lecz... Im takowe maskowanie udawało się świetnie. Dwóch panów mecenasów i pani mecenas, która wyglądała tak, że uczniowie szkół średnich oglądali się za nią na ulicy.
Chyba nie mogłam trafić do lepszej kancelarii. Okazało się, że wbrew ogólnej zasadzie nie spoufalania się z pracownikami oni co miesiąc wychodzili do jednego z droższych lokali w mieście.
Ja, skromna Kamilka, świeża absolwentka prawa i pani sekretarka trafiłam do tej knajpy po czterech przepracowanych miesiącach.
Moje życie zawodowe zaczęło nabierać kształtu lecz życie uczuciowe było skopane. Pragnęłam zarabiać by zaoszczędzić trochę pieniędzy. Chciałam uwolnić się od mojego chłopaka. Nie iskrzyło między nami od dłuższego czasu. Jarek to dobry chłop ale... Ale był to związek bez przyszłości. Nawet nasze łóżkowe sprawy stały się polem do nieporozumień. Często szłam na kompromis, on zresztą też... Z wiekiem zaczęłam odczuwać chęć na nowe przygody i doznania. Natomiast seks dla Jarka stał się odświętny.
Nie uważałam się za brzydką. Ba, nawet co jakiś czas byłam podrywana. A na mieście mężczyźni oglądali się za mną dość często. Jarek też był niczego sobie, podobał się paru moim koleżanką. Ale co z tego? Czar prysł...
Powiem Wam jedno. To naprawdę ciekawe jest to jak życie potrafi się zmienić podczas paru godzin imprezy.
Bo właśnie trafiwszy do tego lokalu w sobotni wieczór wszystko zaczęło się zmieniać. I tak na starcie, będąc totalnie szczerą, to jak każdy człowiek miała sprośne myśli na temat kolegów z pracy. Do samego końca wydawało mi się, że śnię. Wszystko co słyszę, widzę i czuję było ułudą - tak myślałam i z takim przeświadczeniem zasnęłam w niedzielę nad ranem.
Dopiero gdy obudziłam się około godziny 13 w pustym pokoju zaczęło do mnie dochodzić co się właściwie stało. Jarka nie było, gdyż pojechał w odwiedziny do swoich rodziców. Z samego początku czułam przerażenie, jednak nauczona byłam by tego typu pierwsze odczucia przeczekać.
I właśnie po paru godzinach zrozumiałam, że na samą myśl o tym co się wydarzyło miałam mokro między nogami.
Jak ja o tym powiem Jarkowi? Jak spojrzę mu w oczy? Przecież to niemoralne! Te myśli nie opuszczały mnie przez cały dzień.
Rano udałam się do pracy z trzęsącą się dupą ze strachu. Okazało się, że niepotrzebnie.
W pracy było normalnie - zupełnie normalnie. Wszyscy zwyczajnie pracowaliśmy, jakby nic się nie wydarzyło. I tak minęło parę dni. Każdego wieczoru spędzałam godzinę lub dwie na rozmyślaniu. Leżałam odwrócona plecami do Jarka udając, że śpię. Za każdym razem miałam mokro. Nieśmiało wkładałam palce między nogi masując delikatnie łechtaczkę przeżywając skrycie liczne orgazmy.
Zaczęło mi się podobać to, że leży tuż obok mnie ale o niczym nie wie...
W sobotę poszliśmy z Jarkiem na domówkę do znajomych. Impreza była całkiem dobra.
A my nawet tańczyliśmy parę razy - czego nie robiliśmy od miesięcy. Miła, sympatyczna i imprezowa atmosfera skończyła się około trzeciej w nocy, gdy przyjechała policja by nas uciszyć. Wróciliśmy pieszo do domu z uśmiechami od ucha do ucha.
Ta noc należała do tych „odświętnych”. Gdy niedbale ściągałam z siebie ubrania chcąc już położyć się spać podszedł do mnie mój chłopak. Chwycił mnie na brzuch i obrócił ku sobie. Byłam iście zdziwiona. Pijana i zdziwiona.
Pocałował mnie, ściągnął stanik bawiąc się "siostrami duże C". Czułam się nieświeżo. Mówiłam mu, że muszę się umyć. Nie słuchał.
Do tego stopnia mnie nie słuchał, że przewróciwszy mnie na łóżko klęknął a jego twarz znalazła się między moimi udami. Szybko uporał się ze stringami i zaczął lizać. Obłędnie, obrzydliwie i pijacko - na co miałam cholerną ochotę. Nie pamiętam kiedy ostatni raz, i cz w ogóle, chwyciłam go za głowę i ruchem bioder jeździłam cipką po całej jego twarzy. Od czoła po samą brodę. Orgazm szarpnął moim ciałem.
Jarek chciał na mnie wpełznąć i wejść we mnie. Natomiast ja, będąc w stanie odurzenia alkoholowego chciałam... Chciałam by było po mojemu. Położyłam go i usiadłam na nim nie pozwalając by penis wszedł do środka. Jeździłam po nim wzdłuż i wszerz. Wyginał się. Coraz mocniej wyginał się i prężył.
Będzie po mojemu - szepnęłam.
Dobrzee.. - wyjęczał.
Klęknęłam między jego nogami masując jego mokrego od mojej cipki penisa. Nie zwaliłam mu, i nie - nie zrobiłam mu loda. Bawiłam się penisem jak nigdy. Drażniłam go, mocno naciągałam skórę i obserwowałam jak ciało mojego chłopaka drży. Wyraz twarzy miał... zdziwiony.
Naprawdę chciałam wsadzić go sobie w gardło ale poczułam dużą potrzebę dalszej zabawy. To chyba przez ten jego wyraz twarzy... Chciałam żeby jeszcze trochę pocierpiał w ten „przyjemny” sposób.
Dłonią świetnie wyczułam, że penis nabrzmiewa. Twardnieje, sterczy i przetacza się przez niego mnóstwo krwi. Pulsował. A ja bestialsko przerwałam tylko po to, by wsadzić go między piersi. Sutki tak mi nabrzmiały, że aż sprawiały lekki ból. A on się wił, dyszał, pojękiwał. Wszystko to bez najmniejszego protestu.
W końcu znów chwyciłam fiuta i tym razem raz lekko, raz mocno, raz szybko a raz wolno obciągałam. Napiął mięśnie pod wpływem silnego skurczu i... Puściłam go. Zdezorientowany chciał go złapać lecz przytrzymałam jego dłonie tak mocno jak nigdy. Penis szalał strzelając na lewo i prawo. Jarek pokrzykiwał. Wzrokiem sięgałam panicznie wijącego się fiuta i twarzy Jarka, która przybrała obłędnego wyrazu.
- Dobranoc - szepnęłam kładąc się naga do łóżka.
- Dobranoc kochanie - odpowiedział z trudem.
"Kochanie" - chyba musiał być mocno pijany bo nie mówiliśmy tak do siebie od długiego czasu.
Niedziela mijała nam spokojnie. Wspólne śniadanie, obiad, wieczorny film i znów do łóżka.
Jarek chyba już spał. Ja zasnąć nie mogła lecz znałam na taką dolegliwość remedium... Trzy palce w piżamowe spodenki, które chwytają łechtaczkę i subtelnie acz mocno się nią zajmują. Nie minęło pięć minut i dochodziłam. Mięśnie brzucha spięły się. Całe ciało zadrżało, zęby zaciśnięte a z nosa ciężko wydychałam powietrze.
Spazmy rozkoszy znów niekontrolowanie szarpnęły moim ciałem. Mocniej niż zawsze...
- C...Co ty robisz? - odezwał się Jarek.
- Ja... - mieszanina przyjemności spowodowanej orgazmem, zdenerwowania i zawstydzenia owładnęła Kamilą. - Ja... - powtórzyłam.
Odrzuciłam kołdrę, ściągnęłam spodenki rzucając je na Jarka i rozłożyłam nogi. Moje obie dłonie znalazły się między nogami. Energicznie masując cipkę, podszczypując wargi i delikatnie penetrując dziurkę mlaskałam nią. Cudowne odgłosy przyjemności, które bardzo lubiłam. Mój kobiecy zapach spomiędzy nóg dotarł do Jarka, który nieśmiało położył dłoń na moim udzie. Sukcesywnie przesuwał ją stronę mokrego, gorącego i pachnącego krocza. Odtrąciłam go i powiedziałam stanowcze „nie”.
- Daj mi chociaż popatrzeć... - wymamrotał.
- Patrz - odpowiedziała sucho.
Jarek usiadł pomiędzy rozłożonymi nogami. Zauważył, że prześcieradło pode mną przemoczone. Nie wytrzymując napięcia wyciągnął penisa i zaczął robić sobie dobrze obserwując obserwując mnie.
- Podoba ci się? - teraz to ja mamrotałam pod nosem pod wpływem mocnego uniesienia.
- Bardzo...
- To dobrzeee - wypowiedziałam w chwili szczytu.
Poczułam, że mam mokrą stopę. Jarek właśnie wybuchł.
- Przepraszam. - wydukał.
- Yhym... - mruknęłam dodając - wytrzyj mnie.
Jarek wytarł stopę i pościel swoimi ściągniętymi wcześniej bokserkami. Nawet pocałował mnie w stopę, tuż obok miejsca, na które przed chwilą się spuścił.
- Tu też... - wskazała mokrymi palcami cipkę i uda.
- Dobrze.
- Delikatnie - dodałam.
Poczułam na swej twarzy uśmiech. Szczery, szeroki i... Złowrogi.
Mijały dni samotności, gdyż Jarek dostał drugą zmianę. Wprawdzie nie przeszkadzało mi to zbyt mocno jednak byłam przyzwyczajona, że on jest w mieszkaniu. Za każdym razem, gdy Jarek wracał na noc do domu z premedytacją odkrywałam się pokazując mu swoją pupę i piersi. Standardowa piżama szybko zmieniła się w ciut bardziej zmysłową bieliznę. I chociaż nie otwierałam oczu to czułam spojrzenie swojego chłopaka penetrujące moje ciało. Boskie uczucie.
Dzień przed kolejną firmową imprezą dostawałam na głowę. Tym razem skrzętnie dobrałam swą garderobę i bieliznę. Przez cały piątek chodziłam naładowana adrenaliną, praktycznie nic nie jedząc. W sobotę było identycznie. Majtki zmieniała trzy razy, gdyż były one przemoczone od "emocji" związanych z niewiadomą, która może się powtórzyć podczas wyjścia do lokalu.
Do Jarka mieli przyjść nasi wspólni znajomi. Zjawili się u nas godzinę przed moim wyjściem. Zmuszona byłam udawać żal z powodu "przymusowego" stawienia się na imprezie firmowej.
Przed wyjściem z domu podszedł do mnie Jarek. Wymieniliśmy dwa zdania, rzuciliśmy suche "pa" i nietypowo dla siebie tym razem nadstawiłam policzek, do którego szybko przywarły usta Jarka. Uśmiechnęliśmy się jakby było to dla nas coś nowego.
Pod lokalem przywitała mnie szefowa - pani Beata. Całkiem szybko dołączył do nas szef - pan Darek. Później dołączyli Paweł, Mariusz, Aleksandra oraz Monika - współpracownicy. Po około dwóch godzinach zjawił się kolejny szef - pan Remigiusz. Zajęliśmy lożę usytuowaną
w wyjątkowo obszernym dolnym piętrze.
Lokal był jeszcze pustawy ale na stolikach widniały karteczki z napisem "rezerwacja". Po dwóch drinkach atmosfera stała się luźna - tak jak ostatnim razem.
Dyskretnie obserwowałam panią Beatę, która wzrokiem sięga Pawła kokietującego Monikę. Panowie Darek i Remigiusz siedzieli wraz z Aleksandrą u góry przy barze. Ja z Mariuszem i panią Beatą śmialiśmy się do łez pokazując sobie śmieszne obrazki czy gify znalezione w czeluściach internetu. Pani Beata poprosiła Mariusza o nowe drinki. Ten grzecznie udał się do góry w celu ich zakupienia - na rachunek firmowy ma się rozumieć.
Zupełnie przypadkiem, przynajmniej tak mi się wydaje do dnia dzisiejszego, pani Beata kliknęła na nie ten folder w telefonie. Zobaczyłam zdjęcia, których nikt by nie chciał zobaczyć... Ona z mężczyzną. I to nie był jej mąż!! Ależ facet miał olbrzymiego kutasa!! To nie to, że czegoś mi brakowało. Zresztą nie byłabym w stanie "przyjąć" takiego... Giganta. Nie ma mowy, żeby mi się zmieścił w ustach a co dopiero w cipce...
No i właśnie. Wracając do początku... Pamiętacie jak pisałam, że z Jarkiem w pewnym momencie życia mieliśmy rozbieżne potrzeby łóżkowe? Że na tym tle dochodziło między nami do nieporozumień? Otóż któregoś pięknego dnia podczas samotnych zabaw pod prysznicem mój palec powędrował w kierunku pupy. I od tego dnia miałam obsesję na tym punkcie. Z początku się tego wstydziłam, później traktowałam to jako normę podczas samotnych zabaw. W dniu, w którym zasugerowałam Jarkowi, by wpakował się we mnie właśnie tam straciłam werwę. Tłumaczyłam mu, że czytałam o tym, że jestem przygotowana na to i czyściutka. Nie chciał. Zupełnie nieumiejętnie, dosadnie i chamsko wyperswadował mi, że NIE i koniec.
Wróciwszy do poprzedniego akapitu to... Pupy nie miałam ciasnej. Aż sama kiedyś byłam tym zdziwiona... Od razu pomyślałam, że jedynym wyjściem w sytuacji z takim facetem byłoby załadowanie tej armaty - bo inaczej tego co zobaczyłam nie da się nazwać - w pupę.
Przeszedł mnie dreszcz. Zakłopotanie? Podniecenie? Po chwili Pani Beata zorientowała się, że to nie ten folder - widocznie przez moją minę... Wyrwała swój telefon z moich rąk i w zakłopotaniu chwyciła mnie za żakiet. Poszłyśmy zapalić, chociaż ja nie paliłam. Na ogół nie paliłam, bo popalać mi się zdarzało. Papieros, którym zostałam poczęstowana przez panią Beatę "wszedł" gładko - zupełnie jakbym go nie paliła. Zdenerwowanie stłamsiło wszelkie efekty rzadkiego palenia papierosów.
- Posłuchaj... - zaczęła - niczego nie widziałaś. Rozumiesz?
- Rozumiem - czułam jej mocne spojrzenie na sobie.
- To nie twoja sprawa młoda. Zresztą... - zaciągnęła się - ja też muszę udawać, że ostatnio niczego nie widziałam i o niczym nie wiem... Więc...
Poczułam jakbym dostała cegłówką i oniemiałam.
- Bo chyba chłopakowi nie powiedziałaś o tym? Prawda? - spojrzała na mnie dociekliwie.
- Nie... - w pierwszej chwili zupełnie nie wiedziałam co mam mówić. - Nie powiedziałam ale... - wyrwało mi się.
- Ale? - pani Beata wyraźnie się uśmiechnęła.
- Ale... Mam wrażenie, że od tamtego dnia przeżywamy jakiś renesans z Jarkiem.
- Renesans? Ładne określenie - zaśmiała się. - Opowiadaj.
Opowiadać? Czy ona zgłupiała? No ale cóż... Opowiadałam.
- No taki specyficzny renesans - wydukałam.
- To znaczy, że co? Bierze cię jak rasową sukę? - chociaż takie słowa co jakiś czas pojawiały się w pracy, to jednak wypowiedziane przez panią Beatę w stosunku do mnie ścięły mnie z nóg.
- Nie... Raczej...
Przez kolejne dwa drinki odpowiedziałam jej o swoich wrażeniach i odczuciach. Słuchała. Jak koleżanka, nie szefowa. Spoglądała na mnie badawczo.
Niektóre kobiety zupełnie naturalnie wabią do siebie mężczyzn. Spojrzenie. Poza. Ruchy ciała czy nawet to jak siadają - hipnotyzuje. Taka była pani Beata. Ludzie dawali jej maksymalnie 33-35 lat. Nikt by nie powiedział, że zaraz stuknie jej 41! Wchodzący do lokalu bywalcy patrzyli na nią z nieukrywanym zachwytem. Czasem to ignorowała, czasem uśmiechała się dwuznacznie.
- Posłuchaj mnie młoda - chwyciła moją dłoń. - Musimy porozmawiać. Pytanie czy chcesz?
- Chcę - odpowiedziałam.
Wyszłyśmy się przejść. Krążyłyśmy wśród pijanych ludzi na starym rynku szukając czegoś w rodzaju "cichego kąta".
- To jest mój byczek - oznajmiła.
- Byczek?
- Tak. Byk. Wiesz co to?
- No takie...
- Nie! - przerwała. - Nie chodzi o zwierzę. Eh, widocznie nie masz pojęcia...
- To proszę mi wyjaśnić.
- Nie powinnam.
- To co tu robimy? - zapytałam.
- Nie powinnam zdradzać ci swoich tajemnic - mruknęła. - Ale dobrze. Słuchaj i notuj w głowie wszystko, tak jak w pracy. Mam męża. Od 18 roku życia jesteśmy ze sobą. Próbowaliśmy wszystkiego. Dosłownie wszystkiego... Czasem aż głupio o tym myśleć lecz... I tak na myśl o tych rzeczach robi mi się mokro. Z czasem zauważyliśmy, że czegoś nam brakuje. Szukaliśmy, aż się do szukaliśmy. Stało się to zupełnie przypadkiem, gdy tańczyłam ze starym kumplem. Penis męża sterczał niczym pręt zbrojeniowy. Szybko dostałam pozwolenie na "zdradę kontrolowaną". Wiesz co to?
- Coś słyszałam - przyznałam szczerze.
- To ewoluowało w... Może inaczej. Mówiąc zwięźle mam męża i chłopaka.
Serce zabiło mi szybciej. Poprosiłam, sama już nie wiem jakich słów używając, by mówiła dalej.
- Od trzech lat tak jest. Mój byk bierze mnie na randki, oczywiście nie w tym mieście. Towarzyszy mi czasami na wyjazdach i śpi ze mną w hotelach. Czasem nakręcę dla męża jakiś film, pokaże jakieś zdjęcia... A od niedawna mąż siedzi cicho w kącie pokoju i trzepie sobie patrząc jak byczek obraca jego żonę – uśmiechnęła się szczerze.
- Naprawdę? - zamarłam z niedowierzania.
- Naprawdę.
- A mąż też ma...
- Nie. Nie ma tak wielkiego kutasa. Z początku też mnie to przerażało ale z każdym zbliżeniem wchodził we mnie głębiej i głębiej, aż dostosowałam się do niego. Fakt, mój seks z mężem na pewno sprawia mu mniej frajdy... Ale tylko fizycznie. Bo psychicznie jest dużo, dużo lepiej - uśmiechnęła się szczerze. - Dobra. Na dziś dość. Wracajmy.
- Po co mi to pani mówi?
- Drąż temat. Zainteresuj się. Może też będziesz taką szczęściarą jak ja. A i znów zaiskrzy między wami. Coś mi się wydaje, że nie łączysz kropek. A może to ja wyolbrzymiam z powodu swojego niesamowitego życia – uśmiechnęła się. W takim razie w moim przypadku powstało niesamowite uczucie i więź. Bo musisz kochana wiedzieć, że ja swojego męża bardzo mocno kocham - pani Beata szturchnęła mnie biodrem odzianym w obcisłą ołówkową sukienkę.
Drżałam od środka na zewnątrz. Wytrzeźwiałam i cały wieczór nie potrafiłam się upić. No może pod koniec jednak mi to wyszło. Uwierzcie mi na słowo pisane - gacie miałam przemoczone do ostatniej nitki. Gdy pani Beata odchodziła od stolika moją całą uwagę przyciągał internet
i wyszukiwarka w telefonie. Sprawdzałam, czytałam i oczom nie wierzyłam!
"To zbyt piękne żeby mi się przytrafiło" - myślałam.
A tańcząc z facetami na małym parkiecie wyobrażałam sobie, że Jarek stoi tuż obok mnie obserwując moje ruchy oraz tych kolesi, którzy się do mnie ślinią. Od tych wyobrażeń ja też się "śliniłam".
W końcu do lokalu wszedł on. Facet z poprzedniego miesiąca. Adam, wiek 35 lat. Zupełnie nie w moim stylu. Okulary na nosie, broda i wąsy. Ale przy tym miał całkiem niezłą prezencję. Wymieniliśmy się spojrzeniami. Uśmiech na twarzy pojawił mi się mimowolnie.
Co się ostatnim razem stało? Zaciągnęłam go.. Albo on mnie? Do damskiej ubikacji i przyjęłam jego ładunek prosto do buzi. Wcześniej podwinął mi sukienkę, dosłownie zerwał majtki i zrobił mi cholerną palcówkę, przez którą przez parę minut nie mogłam prosto ustać. Przerwano nam, więc drugiej rundy nie było. Miałam na niego ochotę, bardzo dużą. Zawsze myślałam, że jak zdradzę Jarka to poznam "innego" fiuta. No nie. Adam miał praktycznie takiego samego jak Jarek, może ciut prostszego, bo nie „skręcał” w prawo.
Tego wieczoru nie myślałam racjonalnie. Do niczego nie doszło. No może... Ale to zaraz.
W każdym razie tańczyliśmy i rozmawialiśmy z Adamem. Czułam wzrok pani Beaty. Wymieniłam się z nim numerem telefonu a przy ostatnim drinku i tańcu skierowałam jego dłonie na moje pośladki. Chciałam więcej lecz powstrzymałam swoje pragnienie.
Do domu wróciłam o 4. Jarek już spał a w domu panował nieład po małej domówce. Musiał nieźle się wstawić, gdyż chrapał typowo dla siebie po sporej dawce alkoholu.
Położyłam się koło niego. Zbudziłam go... Ustami, które stawiały do pionu jego penisa. Dawnymi czasy była to dla nas norma. Zamajaczył pijacko ale trzeba przyznać, że fiut stał jak należy. Dosiadłam go i ujeżdżałam go. Palcem powędrowałam do drugiej dziurki. Masowałam ją... Gdy poczułam, że Jarek dochodzi zupełnie odruchowo palec wsunął się głęboko w drugą dziurkę.
Byłam niezaspokojona. Musiałam zejść z niego, a on momentalnie zasnął... Zabrałam jego laptopa do drugiego pokoiku i rozsiadłam się wygonie. Przechodząc przez przedpokój pozostawiłam po sobie ślad w postaci kropelek wyciekających ze mnie. Czy powinno mnie to jarać? Było to pytanie retoryczne, ponieważ jarało mnie to nieziemsko.
Rozsiadłam się wygodnie z nogami szeroko rozpostartymi przy niedużym biurku. Ekran zaświecił, oczy potrzebowały chwili by się przyzwyczaić.
Hasło... Hasło... Jakie on miał u licha hasło?! Był czas, bardzo dawno temu, że z zazdrością zaglądałam mu do komputera inwigilując wszystko co się da. Wiecie – taka moja paranoja, że mnie zdradza.
Przypomniałam sobie! No i byłam na pulpicie. Przeglądarka... Pewna strona, na którą od czasu do czasu zaglądałam na swoim komputerze. Taka ze sprośnymi filmami...
„Zagląda tu!” - pomyślałam. I faktycznie, okazało się, że mój chłopaczek praktycznie codziennie za moimi plecami przeglądał to i owo... Nie musiałam „kopać” zbyt głęboko, gdyż historia przeglądarki wszystko mi pokazała. Znów poczułam uderzenie ciepła i dreszcz... Hm... Był to dreszcz ekscytacji, podniecenia i cholernego szoku!!
Dziwny zbieg okoliczności? O nie, co to, to nie! Nie wierzę w takie rzeczy... „Przecież to kurwa nie jest możliwe” - patrzyłam z otwartą buzią na ekran.
„Sprzedaj swoją dziewczynę”, „przegrałem swoją dziewczynę”, „dwa fiuty jedna laska”, „cuckold”... Zamarłam. Zamarłam i wytrzeźwiałam momentalnie.
„To nie może być prawda...” - szeptałam nieustannie.
Dni mijały, a ja trawiłam całą sytuację. Musicie zrozumieć, że nigdy o CZYMŚ TAKIM nie myślałam. Jasne, że pojawiały się wizje w mojej bujnej fantazji, że jeden piękny i umięśniony facet bierze mnie po kryjomu, czy też obraca mnie dwóch facetów... Ale to była tylko niewinna fantazja.
Zaczęłam funkcjonować jak w jakimś cholernym transie. Nie myślałam o niczym innym. Byłam strasznie ciekawa na ile poważnie Jarek do tego podchodzi. Czy to chora fantazja, czy jeśli stałoby się to o czym skrycie marzy to byłby w stanie to znieść? Czy ja bym była w stanie to znieść!? Dla obserwatorki z stojącej z boku moje pytanie brzmi głupio. No nie, nie jest ono takie głupie jak to może się wydawać. To zupełna, diametralna zmiana życia. Jak funkcjonować w takim związku?
Zamierzałam się dowiedzieć... Wszystkiego. Bo przecież "Ardua prima via est".