Blask

18 lipca 2013

Szacowany czas lektury: 37 min

Guess who’s back...? :)

Chyba nie zapomnę dnia, w którym się poznaliśmy. Nie chodzi mi o dokładną datę czy porę, mam na myśli to, że do dziś pamiętam moment, w którym ona podeszła do mnie pod drzwiami dziekanatu i przywitała się ze mną dziarsko, po męsku – patrząc mi w oczy rzuciła krótkie "Siema, jestem Anka".

Pamiętam, że stałem jak głupi niezdolny do tego by wypowiedzieć chociażby słowo, (cóż... takie były uroki mej nieśmiałości) wpatrując się jak zahipnotyzowany w jej przenikliwe, wesołe spojrzenie. Nie miałem wtedy wielkiego doświadczenia z płcią przeciwną, dlatego widok tych oczu zapamiętam do końca życia. Piękne, ciemne, jakby wpatrujące się w głąb mojej osoby, zdolne odkryć każdy, chociażby nie wiem jak głęboko ukryty sekret... a na dodatek ta zniewalająca pewność siebie, która biła od nich na kilometry. W życiu nie widziałem bardziej wyzywającego i seksownego spojrzenia. Nic, więc dziwnego, że stałem tam bez słowa jak kołek, nie potrafiąc wypowiedzieć chociażby głupiego "Cześć!".

Niezręczna cisza przedłużyła się do momentu, w którym pani z dziekanatu wykrzyczała moje nazwisko. Po załatwieniu swoich spraw miałem ochotę jak najszybciej ulotnić się z tego miejsca, unikając jak ognia spojrzenia nowo poznanej koleżanki. "Zaczekaj na mnie!" zawołała do mnie serdecznie widząc, że chciałem zwiać jak tchórz, a ja, nie wiedzieć, czemu, posłuchałem.

Tak zaczęła się przyjaźń, która trwa do dzisiaj.

Tak poznałem Ankę.

Dziś wspominam ten dzień z prawdziwą nostalgią – gdybym wtedy wiedział to, co wiem dziś i miał za sobą swoje zdobyte doświadczenia dziś Anka byłaby u mojego boku. Niestety, nasza historia potoczyła się inaczej, pomimo tego, że cały czas byłem obecny w jej życiu – studiowaliśmy razem przez pewien czas, poznałem jej przyjaciół, chodziliśmy na wspólne imprezy. Wszystko skończyło się, gdy Anka zaczęła chodzić z Pawłem – swoim wyśnionym chłopakiem ze szczenięcych czasów, który pochodził z tej samej miejscowości, co ona. Wtedy zamierzałem cofnąć się w cień, ale ona nie pozwoliła mi na to – dalej utrzymywaliśmy kontakt i patrzyłem, jak jej znajomość rozwija się, ewoluuje. Moje zauroczenie do Anki stopniowo malało a pewnego dnia zostałem zaproszony na studencki melanż, na którym Paweł, z którym zdążyłem się, co nieco skumplować nalał mi kieliszek wódki mówiąc "masz i wypij zdrowie mojego pierwszego dziecka". Szybko spojrzałem w oczy mojej przyjaciółki i zobaczyłem w nich nieopisaną radość, czyste szczęście i miłość skierowaną do jej mężczyzny. Wtedy zrozumiałem, że nigdy jej nie zdobędę.

Prawdziwy romantyk po czymś takim załamałby się – Bogu dzięki że w tamtych czasach Internet stanowił zaledwie dodatek do naszego życia, bo dzisiaj zalewałbym fejsbuki i inne portale prawdziwym potokiem postów o niespełnionej miłości i takie tam... na szczęście wyciągnąłem wnioski z tego, co udało mi się "przeżyć" z tytułową koleżanką i kroczek po kroczku zacząłem budować swoje relacje z płcią przeciwną... mówiąc dokładniej – rzuciłem się w wir przypadkowego seksu :D

Zdałem sobie sprawę, że laska, która dość mocno utkwiła w moich myślach, spodziewa się pierwszego dziecka. Dobrze wiedziałem, że jest to koniec pewnego etapu, i nie żałowałem, że on nastąpił. Straciłem obiekt westchnień..., ale za to zyskałem przyjaciółkę.

Początkowo Anka nie mogła się nadziwić mojej przemianie – cichy, nieśmiały chłopak gdzieś zniknął, a w jego miejscu pojawił się przebojowy, młody mężczyzna, dla którego nowy podbój miłosny stanowił wyzwanie. Przyznam, nieźle szalałem i ten okres w swoim życiu określałem krótkim, aczkolwiek właściwym hasłem - "bzykam..., ale nie zapylam!". Początkowo budziło to zgorszenie u mojej koleżanki, ale z czasem przywykła do mojego nowego, "puszczalskiego" wizerunku.

Minęło wiele lat, a my wciąż mamy ze sobą kontakt.

Beztroskie czasy studiów minęły bezpowrotnie – ja zacząłem ostro pracować na własny rachunek, rozpoczynając karierę w niezbyt dogodnym momencie, a Anka wraz z Pawłem poznali ciężar odpowiedzialności, jakim jest utrzymanie dziecka w ciężkich czasach kryzysu. Żyli skromnie, ale dawali radę. Szło im na tyle dobrze, że planowali kolejne dziecko.

Wtedy wszystko runęło.

Zwolnienie Pawła nastąpiło w najgorszym momencie – Anka dostała propozycję wymarzonej pracy, jednak, jej pojedyncza pensja nie utrzymałaby całej rodziny. Po przeanalizowaniu wszystkich planów awaryjnych wybrali ten, który dla Anki był spełnieniem najgorszych snów – zamieszkali u rodziców Pawła.

Dwa dni. Spędziłem dwa dni na Śląsku, będąc zaproszonym na wesele naszych wspólnych znajomych. Dwa dni wystarczyły, bym zobaczył, jak w sporym, przestronnym mieszkaniu młoda para z dzieckiem ma do dyspozycji jedynie sypialnię Pawła, która na szybko została przerobiona na mini-mieszkanko. Nie mam słów, które opisałyby atmosferę panującą w tym domu – matka Pawła najwidoczniej nie przejmowała się moją obecnością i dała prawdziwy popis wirtuozerii uszczypliwych złośliwości, którymi atakowała swoją "niedoszłą synową". Poczułem się, jakby stał się drugoplanowym bohaterem "Placu Zbawiciela". Podczas tej wizyty oczy Anki w niczym nie przypomniały tych, w które wpatrywałem się jak urzeczony przed laty, pod drzwiami dziekanatu. Ani razu nie dostrzegłem w nich tego zadziornego, wesołego wyrazu.

Ani razu.

Z prawdziwą ulgą przyjąłem wiadomość, że Pawłowi udało się znaleźć pracę, co pozwoliło im po pół roku stanąć na własnych nogach. Anka nie posiadała się z radości chwaląc się, że w końcu udało im się uzyskać kredyt i przenieść do własnego mieszkania. Byłem, widziałem, pochwaliłem. Kolorytu całej sytuacji dodał fakt, że moja przyjaciółka znowu była w ciąży. Pogratulowałem im serdecznie osiągniętego sukcesu w duchu dziękując losowi, że w końcu uśmiechnął się on do mej koleżanki ze Śląska. Jej oczy znowu zapałały dawną, pełną optymizmu energią.

Znacie powiedzenie, że fortuna kołem się toczy?

Jest ono jak najbardziej trafne, jeśli dorobiłoby się mu straszniejsze zakończenie – toczy się miażdżąc tych, którzy nie zdążyli przed nią uciec.

Fala kryzysu, który wybuchł w Stanach parę lat wcześniej w końcu uderzyła w Europę. Nie wnikam w to, kto jakie ma poglądy, jeśli chodzi o politykę, ale słodkie pierdolenie o "zielonej wyspie" od razu włożyłem między bajki. Pracowałem ciężko, by utrzymać się na powierzchni, ale i tak mocno oberwałem po kieszeni. Nie wiem, jakbym sobie poradził, gdyby nie pomoc moich rodziców.

Tak to wyglądało z mojej perspektywy – młodego finansisty pracującego dla jednej z wiodącej firm działających w stolicy.

Domyślacie się, jak sytuacja musiała wyglądać na Śląsku?

Paweł znów stracił pracę, zostawiając Ankę na lodzie. Szczęściem w nieszczęściu był fakt, że zdążyła urodzić drugie dziecko – mogła od razu ruszyć do walki o utrzymanie rodziny. Dobrze wiedziałem, że nie warto poruszać tematu pomocy ze strony "teściów" – rodzice Anki nie mogli pomóc, chociaż bardzo tego chcieli, z kolei rodzice Pawła nie chcieli o tym słyszeć – namawiali Pawła do tego, by zamieszkał u nich wraz z dziećmi – wiadomo, kogo nie obejmowało to zaproszenie.

U mnie sytuacja uległa poprawie – dzięki wcześniej zaplanowanym akcjom udało mi się stanąć na nogi i stopniowo wydrzeć z rynku to, czego pozbawił mnie kryzys. Czułem, że z każdym dniem wychodzę na prostą. Wtedy otrzymałem sms’a od Anki, w którym poprosiła mnie o kasę by mogła dokończyć studia – chyba jedyną rzecz, która stanowiła dla niej odskocznię od problemów.

Oświadczyłem, że przyjadę do jej domu.

W drodze na Śląsk zrobiłem mały researching na temat stosunków panujących w rodzinie mojej przyjaciółki. Informacje przekazywane mi przez wspólną znajomą spowodowały, że moja wściekłość rosła z chwilą, z którą zbliżałem się do celu – Paweł, co prawda ani przez chwilę nie rozważał propozycji swoich rodziców, ale jego przedłużające się bezrobocie miało na niego zły wpływ – przestał wspierać Ankę, kłócił się z nią o byle co i parę razy zdarzyło mu się podnieść na nią rękę.

Na domiar złego to on, we własnej osobie, w asyście dwóch pociech odebrał mnie z zdezelowanego dworca. Postanowiłem, że nie zdradzę się informacjami, które niedawno uzyskałem i jak gdyby nigdy nic normalnie gadałem z nim o codziennych sprawach. Paweł delikatnie narzekał na sytuację panującą w regionie, ale mówił o tym obojętnie, bez złości czy agresji – brzmiał jak człowiek pogodzony ze swym ciężkim losem.

Gdy zajechaliśmy pod sklep, w którym pracowała Anka, poczułem się dziwnie. Nie miałem najmniejszego pojęcia, w jakim stanie zastanę swoją przyjaciółkę. Gdy zobaczyłem ją w drzwiach sklepu od razu wiedziałem, że muszę jej pomóc. Po raz pierwszy w życiu w jej oczach zobaczyłem nieme wołanie o pomoc. Przytuliła mnie krótko, ale bardzo mocno. Właściwie to... wtuliła się we mnie na ułamek sekundy, jakby chciała powiedzieć "w końcu tutaj jesteś". Wymieniliśmy parę zdawkowych uprzejmości aż w końcu Anka musiała wracać do pracy.

- Zawieź go do domu i porządnie nakarm – rzuciła w stronę Pawła, gdy wchodziła do sklepu.

Powiedziała to tonem, jakim ja mógłbym zwrócić się laski, której chcę się pozbyć z rana, a nie jak do faceta, któremu urodziła dwójkę dzieci i któremu poświęciła kilka najlepszych lat swojego życia.

Po powrocie do domu Anka przygotowała dla wszystkich obfity posiłek. Po skończonym obiedzie wręczyłem dzieciakom prezenty, co pozwoliło nieco rozładować atmosferę. Starałem się nie wtrącać między Ankę i Pawła, ale od razu było widać, że atmosfera między nimi jest bardzo napięta. W pewnym momencie Paweł oświadczył, że musi wyjść i po chwili zatrzasnął za sobą drzwi. Dzieci były zdezorientowane, ale Anka szybko zapanowała nad sytuacją włączając im jakąś bajkę na dvd a mnie poprosiła o pomoc przy zmywaniu. W kuchni na niewiele się jej przydałem, siedziałem, więc przy stole obserwując jej szybkie, nerwowe ruchy, gdy odstawiała mokre naczynia na suszarkę.

- Ania? Wszystko w porządku?

- Tak, czemu pytasz? – odpowiedziała niemal oschle, w ogóle nie odwracając się w moją stronę.

Bez słowa wstałem, podszedłem do niej i obróciłem ją twarzą do siebie. Spojrzała na mnie szeroko otwartymi oczami a po chwili wtuliła się we mnie jeszcze mocniej, gdy spotkaliśmy się dziś po raz pierwszy. Drgnąłem, gdy poczułem jak jej mokre ręce lądują na moich plecach i mimo to mocno przytuliłem koleżankę, która wybuchła płaczem.

Przez kolejną godzinę Anka ze spuszczoną głową opowiedziała mi wszystko, co działo się w tym domu. Swoją opowieść przerywała co chwilę kolejnymi napadami płaczu. Byłem pewny, że bajka, którą Anka puściła dzieciom dawno się już skończyła, ale nie miały one odwagi przyjść do kuchni, odstraszone płaczem mamy. Skóra mi ścierpła, gdy uświadomiłem sobie zwyczaje panujące w tej rodzinie. Ania kontynuowała swoją smutną opowieść, nie pomijając wątku bezradnej wobec jej problemów matki i nieczułej teściowej, która do tej pory nie potrafiła jej zaakceptować. Pocieszyłem ją paroma zdaniami, że teraz nie mieszkają kątem u "teściów" tylko są wreszcie u siebie, mają miejsce na nowy początek. Ania uśmiechnęła się do mnie przez łzy i właśnie w tym momencie wrócił Paweł.

Stojąc w przedpokoju spojrzał na jej zapłakaną twarz a potem zerknął na mnie, natrafiając na moje twarde spojrzenie. W życiu nie byłem tak wściekły – miałem ochotę rzucić się na niego i skuć mu mordę przy jego dziewczynie i dzieciach. Doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, że jeden weekend to za mało, bym mógł szczerze pogadać z Anką o jej problemach – patrząc na Pawła oświadczyłem, że wspólnie zdecydowaliśmy o tym, żebym został z nimi parę dni dłużej. Nie miałem zamiar pytać go, co sądzi na ten temat. Zerknąłem na Anię i ucieszyłem się w duchu, gdy wpatrywała się we mnie nieruchomymi, wciąż mokrymi od łez oczami – zobaczyłem w nich budząca się nadzieję.

Weekend zleciał jak z bicza strzelił a od poniedziałku Anka wzięła sobie parę dni wolnego. Dyskretnie spytałem ją, czy w ich sytuacji może sobie na to pozwolić, ale ona oświadczyła zdecydowanie, że potrzebuje chwili dla siebie, inaczej nie da sobie z tym wszystkim rady. Paweł oświadczył, że wychodzi na kursy organizowane przez urząd pracy, czym lekko się zrehabilitował w moich oczach, niestety na krótką metę – Anka oświadczyła mi, że Paweł nie zarejestrował się w urzędzie i jej zdaniem, udał się do swoich rodziców, a nie na żadne kursy. Podejrzewałem, że na czas mojej obecności wolał zniknąć Ance z oczu.

Przez cały dzień bawiłem się z dzieciakami, oglądałem kilka razy pod rząd te same bajki i uczyłem ich nowych rzeczy – juniorki były zafascynowane moją osobą i nie odstępowały mnie na krok. Kątem oka widziałem Ankę stojącą w drzwiach, zachwyconą widokiem naszych zabaw. Później, gdy dzieci spały dziękowała mi za opiekę nad jej pociechami. Znów poczułem ten dziwny chłód, gdy powiedziała, że od bardzo dawna nie widziała ich radości.

Następnego dnia podczas spaceru zadzwonił do niej Paweł. Ku mojej uciesze rozmawiali ze sobą zupełnie normalnie. Z ich rozmowy wywnioskowałem, że Paweł pomagał swoim rodzicom "w pewnych sprawach", ale zignorowałem ten temat. Doskonale wyczułem, że moja obecność w jego domu jest mu wybitnie nie na rękę, dlatego nie chcąc przeciągać struny powiedziałem, że wyjeżdżam jutro. Przekazała tę informację Pawłowi – byłem pewien, że bardzo się ucieszył.

Po powrocie do mieszkania nakarmiliśmy dzieciaki a potem posadziliśmy je przed telewizorem, puszczając im ulubioną bajkę. Długo namawiały mnie, bym obejrzał ją razem z nimi, ale w końcu udało mi się je przekonać, że mamie na pewno przyda się pomoc w kuchni. Gdy w końcu się tam znalazłem napotkałem jej roześmiane spojrzenie.

- I co, udało ci się od nich uwolnić? – zapytała mnie wesoło, wracając do zmywania naczyń

- Całe szczęście, nie wiem, skąd one mają siłę by po raz setny obejrzeć ten sam film – odpowiedziałem siadając przy stole i nalewając sobie szklankę wody

- Pierwsze sto seansów jest najgorsze, potem człowiek z automatu się przyzwyczaja – powiedziała Anka i zaśmiała się, słysząc, jak zakrztusiłem się wodą z przejęcia – zobaczysz, jak sam będziesz miał dzieci!

- Po moim trupie! – zaśmiałem się szczerze a Anka zawtórowała mi. Dobrze znała moje podejście do rodzinnych kwestii.

Gdy opadła ogólna wesołość, chrząknąłem parę razy i zerknąłem na nią. Wciąż była zajęta zmywaniem naczyń, ale tym razem wyglądała zupełnie inaczej. Uwijała się jak pszczółka, ale jej ruchy były spokojne, dokładne. Poczułem dumę, gdy zdałem sobie sprawę, że moja kilku dniowa obecność zdołała poprawić jej samopoczucie.

- Żal będzie stąd odjeżdżać – powiedziałem, zupełnie zmieniając temat.

- Szkoda, że musisz jechać, dzieciaki za tobą tęskniły – powiedziała szczerze odwracając na chwilę twarz w moim kierunku.

Uśmiechnąłem się krótko puszczając do niej oko. Nie jestem "rodzinnym typem", ale mnie też trudno będzie zostawić parę tych brzdąców, z którymi zdążyłem się zżyć. Najważniejsze, że udało mi się z Anką szczerze porozmawiać – wolałem nie myśleć, kiedy będę musiał tutaj wrócić, by znów mogła się przed kimś wyżalić.

- Zanim odjadę, powiedz mi jedną rzecz... - znieruchomiała na chwilę, czekając na dalszą część mojego pytania – czy teraz już naprawdę wszystko w porządku? –

Odetchnęła z ulgą i chwyciła za szmatkę. Odwróciła się do mnie wycierając ręce.

- Tak. Teraz tak... i dziękuję ci za to – powiedziała, patrząc na mnie tymi błyszczącymi, skrzącymi się radością oczami.

Uśmiechnęliśmy się do siebie. Bez słowa wstałem i podszedłem do niej a ona mocno mnie przytuliła. Anka jest niższa ode mnie o niemal głowę, więc bez trudu objąłem jej pulchne ciałko i wtuliłem twarz w jej krótko przystrzyżone włosy. Głęboko wciągnąłem w płuca ich zapach i wtedy w moim mózgu zapaliła się czerwona lampka. Co ja do cholery zrobiłem? I to w dodatku z moją koleżanką?

Uniosłem głowę przekonany, że uraziłem ją swoim zachowaniem. Serce mi zamarło, gdy szybko uniosła głowę i spojrzała mi prosto w oczy. Przestraszyłem się jeszcze bardziej, gdy natrafiłem na jej spojrzenie – nie było w nim ani krzty złości, wręcz przeciwnie – patrzyła na mnie z tym samym błyskiem w oczach, gdy spotkałem ją pierwszy raz, ale w jej oczach było coś jeszcze. Starałem się sam siebie przekonać, że to nieprawda, ale nie mogłem sobie wmówić, że nie widzę w jej oczach pożądania. Zanim zdążyłem jakoś zareagować – powiedzieć coś czy się odsunąć – Anka owinęła dłońmi mój kark i niemal siłą skłoniła moją głowę w dół. Nasze usta połączyły się w pocałunku.

Czerwona lampka eksplodowała przy syrenie alarmowej obwieszczającej, że teraz ZDECYDOWANIE przekraczam granice przyjaźni damsko-męskiej, ale reszta moich myśli została wyparta przez język, który zwinnie wsunął mi się do ust. Nie mogłem uwierzyć, że to działo się naprawdę – lizałem się ze swoją najlepszą koleżanką. Po chwili oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy sobie w oczy – jeśli wcześniej miałem wątpliwości do tego, co było w jej spojrzeniu, to tym razem mogłem w pełni zobaczyć bijący w nim ogień.

"Pieprzyć to" – pomyślałem krótko i chwyciłem ją pod pachy, nie bez problemu sadzając ją na blacie przy kuchence. Mimo tego, że moja kumpelka była niższa ode mnie, jej ciało było słusznych rozmiarów. Nie była żadnym zapuszczonym pasztetem, ale chyba nie można wymagać od młodej dziewczyny, która urodziła dwójkę dzieci i utrzymywała dom, by wyglądała jak top model?

Jej ciało nie jest pozbawione wad (a czyje nie jest?) za to ma kilka atutów, których mogą jej pozazdrościć wszystkie laski na świecie. Przede wszystkim piersi – pomimo tego, że wykarmiły dwójkę szkrabów nic nie straciły ze swojego powabu z dawnych, studenckich lat. Jej szerokie biodra pobudzały moje pierwotne instynkty. Chciałem ją wziąć tu i teraz, zerżnąć ostro... zdobyć.

Znów zaczęliśmy się całować, tym razem z mojej inicjatywy. Nasze języki wykonywały powolny, namiętny taniec, co chwila znajdując się w moich, lub w jej ustach. Chwyciłem ją za włosy i mocno odciągnąłem jej głowę do tyłu a ona z jękiem uległa mojemu rozkazowi. Rozpocząłem powolną wędrówkę po jej szyi, pieszcząc ją rozgrzanymi ustami i oddechem, a moja druga dłoń bezwiednie prześlizgnęła się po jej ciele. Mruknęła jak kotka, gdy poczuła moje palce zaciskające się na jej jędrnej piersi.

Obydwoje spojrzeliśmy na drzwi kuchni. Dźwięki puszczonej bajki dalej dolatywały do naszych uszu, ale doskonale wiedzieliśmy, że musimy zachowywać się cicho - chyba, że chcieliśmy być przyłapani w takim momencie. Spojrzałem na Ankę i zobaczyłem jej łobuzerskie, wesołe spojrzenie. Oblizała swoje wargi bez słów zapraszając mnie do dalszej zabawy. Wpiłem się w jej usta kładąc się na niej na stole. Objęła mnie nogami a jej dłonie zaczęły błądzić po moim ciele, co chwila znikając pod paskiem moich spodni. Poczułem jej dłonie ściskające mój tyłek.

Uniosłem się na rękach patrząc na nią z góry. Jej biodra zaczęły wykonywać powolne, zmysłowe ruchy - dobrze wiedziałem, że udało mi się przebudzić uśpioną kocicę. Wciąż nie mogąc uwierzyć, że robię to z dziewczyną, za którą szalałem przed laty, chwyciłem jej bluzeczkę i wraz ze stanikiem podciągnąłem go wysoko do góry, pod same pachy. Anka z cichym śmiechem ujęła w dłonie swoje skarby i pogładziła palcami sutki, obserwując moją reakcję. Jej piersi były doskonałe, wprost nie mogłem oderwać oczu od tego cudu natury, który miałem tuż przed sobą. Bez słowa spuściłem głowę i po chwili ssałem jej lewy sutek. Anka westchnęła głęboko i mocno przytuliła moją głowę, jakby w obawie, że mógłbym przestać. Z lubością pieściłem jej brodawkę czując, jak sztywnieje w moich ustach. Zassałem ją mocno, co spowodowało, że Anka uniosła piersi do góry a z jej ust wydarł się stłumiony krzyk rozkoszy. Przeraziłem się, że zaraz zaalarmuje dzieci, ale nawet przez myśl mi nie przeszło, bym mógł teraz to przerwać. Szybko zasłoniłem jej usta dłonią i zaatakowałem drugą pierś. Jej ciało wiło się pode mną.

- Nie krzycz – wyszeptałem, odrywając się od jej piersi i gładząc ją po twarzy kciukiem kneblującej ją dłoni – nie krzycz, dobrze? – spytałem z nutką wesołości w głosie.

W odpowiedzi polizała wnętrze mojej dłoni. Westchnęła głęboko, gdy wtarłem jej ślinę w piersi, pozostawiając na nich błyszczący ślad.

- Masz zajebiste cycki... wiesz? – spytałem filuternie liżąc na przemian jej sutki.

Anka zaśmiała się cicho i chwyciła piersi w dłoń. Skorzystałem z okazji i wtuliłem twarz w jej dekolt, upajając się jej zapachem. Anka ścisnęła swoje skarby, ocierając nimi moją twarz. Co rusz całowałem prawą i lewą pół kulę. Gdy oderwałem od nich swoje usta automatycznie położyłem na nich swoje dłonie, zaciskając je raz za razem, solidnie, po męsku. Za każdy razem słyszałem jej krótki, świszczący oddech.

- Lubisz tak, prawda? – spytałem mocno pieszcząc jej cycki

- Uwielbiam... - wyszeptała w ekstazie – Uwielbiam!

Kołysałem nimi i ugniatałem solidnie. Chwytałem sutki by delikatnie je wyciągać lub też wpychać je głęboko. Czułem, że po prostu musiałem ją zerżnąć, MUSIAŁEM.

Rzuciłem szybkie spojrzenie po kuchni szukając najdogodniejszego miejsca. Zamierzałem wziąć ją od tyłu, ale różnica wzrostu powodowała, że numerek na blacie odpadał – stół kuchenny również mógł nie być najlepszym miejscem.

Anka pochwyciła moje spojrzenie i bez słów zrozumiała, co zamierzam jej zrobić. Puściła do mnie oczko i nie bez trudu zepchnęła mnie z siebie. Z początku zdziwiłem się, gdy zręcznym ruchem poprawiła swoje ubranie, będąc pewnym, że zamierzała skończyć nasze amory, dlatego rozpromieniłem się, gdy zręcznie ześlizgnęła się przede mną na kolana i zaczęła gładzić moje spodnie w najbardziej napęczniałym miejscu. Spojrzałem na nią z góry z szerokim uśmiechem na ustach a ona, nie odrywając ode mnie wzroku przejechała dłonią po moim napiętym kutasie, który szalał pod wpływem jej dotyku. Mruknęła z uznaniem przejeżdżając dłonią po całej długości mojego przyrodzenia, drugą wprawnie rozpinając moje spodnie.

Szczęknęła klamra mojego paska, po chwili rozporek spodni zagrał swoją krótką melodię. Jeansy zaszeleściły lekko, gdy zsunęła je z moich bioder. Zerknęła krótko na moje bokserki, w których postawiłem najbardziej okazały namiot i szybko odwróciła głowę w stronę drzwi do kuchni. Wykorzystałem ten moment i szybko uwolniłem swojego przyjaciela – gdy Anka odwróciła głowę w moją stronę wydała z siebie zduszony jęk, gdy nagle wbiłem się w jej usta.

Nie zaprotestowała przeciw takiemu traktowaniu – nie stawiała żadnego oporu, gdy zacisnąłem ręce na jej włosach i nadałem rytm – jej wilgotne usta przesunęły się parę razy po moim trzonie.

- Jesteś wydepilowany? – spytała z niedowierzaniem, gdy uwolniłem jej wargi. Zafascynowana gładziła gładką skórę na moich jajach – po co?

- Po to – powiedziałem przyciskając jej twarz do krocza.

Anka instynktownie rozchyliła usta, pozwalając by moje klejnoty poczuły ciepło jej warg. Odczuwając coraz większą przyjemność przesuwałem na boki jej głowę, by poczuć jak pieści moje jądra. Ssała i lizała mnie z zapamiętaniem. Nie potrafiłem sobie przypomnieć, kiedy ostatnio było mi tak dobrze.

Oderwałem ją od siebie z głośnym cmoknięciem. Dalej trzymałem ją za włosy jak posłuszną suczkę i najwyraźniej nakręcało ją to. Zaśmiała się cicho patrząc na mnie i oblizując usta. Nie potrzebowałem lepszej zachęty – skierowałem swojego sztywnego chuja w odpowiednim kierunku i po chwili znów poczułem znajomy dotyk jej ust i języka. Narzuciłem jej solidne, mocne tempo, które dzielnie wytrzymywała. Oddychała szybko, przez nos. Co chwila rzucałem okiem na drzwi i puszczałem do niej oczko, dając jej znak, że wszystko jest w porządku.

- Jest ok...jest ok...ssij go kotku...ssij... - powiedziałem cicho wbijając go głębiej na krótką chwilę. Drgnęła na całym ciele, ale nie cofnęła głowy – grzeczna dziewczynka...

Zaśmiała się wypluwając moje przyrodzenie z ust, zostawiając na nim spore porcje śliny. Otarła wierzchem dłoni zbolałe usta i chwyciła mnie mocniej, pewnie, stanowczo trzepiąc mojego rumaka.

- Ależ ty mnie męczysz – powiedziała z udawanym wyrzutem a ciche, mlaszczące dźwięki poniosły się po całej kuchni.

Zaśmiałem się cicho powstrzymując się całym sobą, żeby nie wystrzelić jak z armaty. Cała ta sytuacja nakręciła mnie do granic a ja nie zamierzałem jeszcze tego kończyć.

- Lubisz się męczyć? – spytałem siląc się na obojętny ton, czując rosnąca rozkosz

- Tak! – wyszeptała z entuzjazmem dając mojej główce szybkiego, mokrego całusa.

- To chodź cię pomęczę – odpowiedziałem równie cicho wplatając palce w jej włosy.

Uśmiechnęła się samodzielnie wkładając mojego fallusa do ust. Stałem oparty nieruchomo o blat, nadziewając jej usta na swoją męskość. Z początku jej dłonie błądziły po moim brzuchu, ale gdy zwiększyłem tempo – wylądowały na moich biodrach. Gdy przyśpieszyłem jeszcze bardziej prześlizgnęły się po moich nogach i przestałem czuć, że w ogóle mnie dotyka.

Sapałem jak miech kowalski, poczułem warstewkę potu na całym ciele i uświadomiłem sobie, że za moment skończę całą zabawę. Anka miała zamknięte oczy, bez najmniejszego sprzeciwu przyjmując moje kolejne, mocne pchnięcia. Idealnie ułożyła język w swoich ustach zapewniając mi dodatkową stymulację. Na moment przed orgazmem, panującą w kuchni ciszę przerwał pełen wyrzutu okrzyk:

- Maaaaaaaaaaaaaaaamaaaaaaaaaa! Bajka się skończłaaaa! -

Ręka zamarła mi w połowie ruchu a Anka momentalnie otworzyła oczy – spojrzała na mnie przerażonym wzrokiem gdy zdecydowałem wkroczyć do akcji.

- Mama zaraz do was przyjdzie! – huknąłem tubalnie ponownie wprawiając jej głowę w ruch – zostańcie w pokoju!

- Dobrze, wujku! -

Parsknąłem śmiechem słysząc tę odpowiedź. Zobaczyłem, że Ance też zaśmiały się oczy.

Ten drobny incydent mocno ostudził moje podniecenie, na szczęście zdolne usta mojej koleżanki sprawiły, że po chwili znów poczułem znajome mrowienie.

- Kończymy? – spytałem retorycznie i wyjąłem dobrze obciągniętego fiuta z jej ust wsłuchując się w jej krótki, urwany oddech – powiedz: aaaa – powiedziałem masturbując się i przystawiając go do jej ust.

Anka westchnęła , jednocześnie z ulgi i ze zmęczenia, rozchylając usta i wysuwając język. Przyłożyłem do niego czubek swojego fiuta i wystrzeliłem. Pierwszy wytrysk, niczym biała serpentyna pomknął z niesamowitą prędkością do wnętrza jej ust. Czując, że to będzie solidny orgazm chwyciłem ją za głowę i wepchnąłem się w jej usta, karmiąc ją kolejną porcją mojego nasienia. Anka wykonała kilka szybkich, głębokich pchnięć wzmacniając moją rozkosz. Starając się zachowywać jak najciszej z całej siły trzymałem ją za włosy i obdarowywałem ją swoją przyjemnością. Z satysfakcją wsłuchiwałem się w dźwięk, który rozchodził się po kuchni, gdy łykała kolejne porcje. Nie uroniła ani kropli.

Wraz z opadającą przyjemnością w mojej głowie znów rozbrzmiał rzadko słuchany przeze mnie głos zwany potocznie moralnością. Pomogłem koleżance w potrzebie, to prawda, ale to chyba nie usprawiedliwia wykorzystania jej ust do sprawienia sobie przyjemności? Niepewnie spojrzałem w dół na Ankę, która, dzięki Bogu, wpatrywała się we mnie wesoło oblizując moje przyrodzenie.

- Jesteś okropny, wiesz? – spytała cicho, zupełnie bez przekonania co do swoich słów i powoli, bardzo powoli przejechała swoim zwinnym języczkiem po moim fiucie i omiotła nim główkę. Pomimo niedawno przeżytego orgazmu znów zaczęło mi się robić przyjemnie. Nie odzywałem się, gdy ona szybko i wprawnie zlizywała ze mnie ślady po naszej zabawie. Po chwili wstała ze stęknięciem z kolan.

- Muszę iść do dzieci, pewnie się niepokoją -

- Zwariowałaś? – zapytałem, zapinając spodnie. Czułem jak mimo woli na mojej twarzy wyskakuje rumieniec przyłapanego na gorącym uczynku gówniarza, dlatego jak najszybciej chciałem zniknąć Ani z oczu. Całe szczęście, że ona najwyraźniej zamierzała zrobić to samo

– Idź się ogarnąć a ja do nich zajrzę -

- Dobra – powiedziała Anka i szybko puszczając do mnie oczko wymaszerowała do łazienki.

Będąc w lekkim szoku po tym, co zaszło tutaj przed chwilą udałem się do dużego pokoju, w którym dzieci wpatrywały się w czarny ekran. Chcąc im zrekompensować długie oczekiwanie odpaliłem im bajkę, którą wspólnie obejrzeliśmy chyba z tysiąc razy. Fabuła nie była specjalnie zajmująca, ale na szczęście po mniej więcej godzinie usłyszałem dwa małe, ciche ziewnięcia. Zerknąłem na dzieci i nie bez satysfakcji zauważyłem, że kleiły im się oczka. Ignorując ich słabe protesty zaniosłem je po kolei do ich sypialni i położyłem w wysokich łóżeczkach. Zmiana otoczenia lekko je rozbudziła, dlatego usiadłem na miękkim fotelu, chwyciłem za książkę z bajkami i powolnym, usypiającym głosem przeczytałem historię o Śpiącej Królewnie. Gdy po krótkiej chwili usłyszałem ich równe, ciche oddechy opuściłem ich pokój.

Pod drzwiami czekała na mnie Anka. Uśmiechnęła się do mnie, gdy jak najciszej zamykałem za sobą drzwi a potem wyciągnęła do mnie ręce. Przytuliła mnie mocno, jak nigdy dotąd. Z uśmiechem potargałem jej włosy i wtuliłem w nie twarz. Ich zapach pamiętam do dziś, zupełnie jak to, że w tym właśnie momencie Ania uniosła głowę, spojrzała na mnie ufnie, z oddaniem i pozwoliła mi się pocałować. Nasze usta pieściły się wzajemnie powoli, niewinnie, zupełnie jakby sytuacja w kuchni w ogóle nie miała miejsca. Ania przejęła inicjatywę i sytuacja znów zaczynała się rozkręcać - z początku niewinnie wyglądający pocałunek zaczął przybierać ostrą, niemal drapieżną formę. Ania ponownie schyliła moją głowę i wpiła się we mnie, jakby zamierzała zjeść mój język. Ze śmiechem pozwalałem jej na takie eksperymenty czując, jak znów zaczynam się nakręcać. Nie przerywając pocałunku zacząłem macać jej piersi, brzuch i tyłeczek. Zaciskając mocno dłonie na ostatnim z jej wymienionych atrybutów na chwilę oderwałem się od jej ust i spojrzałem prosto w oczy.

- Przebierz się w coś wygodnego – powiedziałem patrząc w jej oczy, które błysnęły szybko – i przyjdź do mnie do pokoju – ruchem głowy wskazałem drzwi do dużego pokoju.

Na jej ustach pojawił się chytry uśmieszek, gdy bez słowa wyswobodziła się z moich objęć i raźnym krokiem ruszyła do sypialni. Gdy zamknęły się za nią drzwi poczułem nową falę pożądania, która zaczęła buzować w moim ciele. "Co ty robisz?" spytała ponownie moja moralność, gdy wchodziłem do dużego pokoju i wyłączałem telewizor. "Ale właściwie, do kogo ja to mówię..." skończyła temat gdy klęknąłem przy swoich rzeczach w poszukiwaniu portfela. Wyłuskałem z niego prezerwatywę i schowałem ją do tylnej kieszeni. Nienawidzę seksu w lateksowym smokingu, ale wolałem nie ryzykować – w życiu mojej koleżanki na razie brak miejsca na kolejne maleństwo, tym bardziej mojego autorstwa.

Siedząc na kanapie pomyślałem, że być może to wszystko dzieje się odrobinę za szybko. Może nie przyjdzie? Gdy jednak szczęknął zamek otwieranych drzwi wiedziałem, że za chwilę wydarzy się coś wyjątkowego.

Ania cicho zamknęła za sobą drzwi i podeszła do mnie. Ubrała się w króciutki, obcisły topik, spod którego widziałem je lekko sterczące sutki (nakręciła się na tę akcję tak samo jak ja?), oraz w szorty, opinające jej szerokie biodra. Gdy zbliżała się do mnie poczułem, jak mój kutas znów zaczyna żyć własnym życiem, szykując się na nową porcję przyjemności.

Ania wyciągnęła do mnie dłoń, którą ująłem lekko i przyciągnąłem ją do siebie dając jej znak, by uklękła przede mną. Zanim padła na kolana nasze usta połączyły się w krótkim, słodkim pocałunku.

- Co my właściwie robimy? – spytała retorycznie, gdy rozpinała mi spodnie

- Nie wiem jak ty – powiedziałem, na początku ważąc w dłoniach jej piersi a potem odsłaniając je płynnym ruchem ściągając w dół ramiączka topu – ale ja się dobieram do Pani domu -

Zaśmiała się cicho ściągając ze mnie spodnie wraz z bielizną. Mój fallus wychylił się do góry, gotów spenetrować jej usta. Anka położyła rękę na moim brzuchu i naparła na niego dając znak, bym położył się jak najwygodniej. Gdy przybrałem już odpowiednią pozycję delikatnie objęła moją odsłoniętą żołądź ustami i zaczęła ssać. Mruknąłem z przyjemności wplatając rękę w jej włosy.

Język, który przed chwilą szalał w moich ustach teraz wyczyniał prawdziwe akrobacje na czubku mojego fallusa. Jęknięciami, stęknięciami i innymi odgłosami męskiej rozkoszy reagowałem na szybkie, drażniące liźnięcia i powolne, dokładne ruchy. Czułem jak krew napływa do mojego trzonu, który nabrał w ustach mojej kochanki niewyobrażalnej twardości. Nie umknęło to również jej uwadze, bo po chwili, bez najmniejszego ostrzeżenia z jej strony, jej usta zjechały w dół.

Zadygotałem, czując jak wyjątkowo głęboko przyjęła moją męskość. Tym bardziej, że nie było to zwykłe, standardowe obciąganie. Nie mogłem uwierzyć, gdy jej usta minęły granicę, na której zazwyczaj zatrzymywały się inne laski - patrzyłem jak jej wargi zjeżdżają jeszcze niżej, pieszcząc od dawna zaniedbane rejony. Zanim zdążyłem się zorientować, jej usta zatrzymały się u podstawy mojego fiuta a główka wdarła się jej do gardła. Jęcząc przeciągle opuściłem głowę na poduszki.

Droga powrotna była równie przyjemna. Poczułem wargi prześlizgujące się po mnie, zaciskające coraz bardziej u kresu swojej drogi. W końcu Anka uwolniła mojego lśniącego chuja z donośnym cmoknięciem. Zaśmiała się widząc moje rozanielone spojrzenie.

- Podobało ci się? – spytała masując mojego fiuta

Przeżyta dopiero rozkosz i jej zabiegi pozbawiły mnie zdolności mowy. Lekko uchyliłem szczęki zamierzając jej odpowiedzieć, jednak w tym momencie cała moja świadomość skupiała się na jej palcach, które odpowiednio mocno zaciskały się na mnie. Kiwnąłem krótko głową mając nadzieję, że odpowiednio pochwalę jej oralne umiejętności.

- Chcesz jeszcze raz? -

Moja głowa zaczęła się kiwać z jeszcze większą gorliwością i ponownie opadła na poduszki, gdy zniknęła pieszcząca mnie ręka. Chwilę niepewności przerwał dotyk jej warg i języka, który omiótł a następnie otoczył czubek mojego przyrodzenia. Ania wykonała kilka dokładnych ruchów, ssąc moją główkę, doprowadzając mnie niemal do strzału. Ponownie schyliła głowę i zafundowała mi przejażdżkę tunelem rozkoszy.

Wszechogarniająca rozkosz ponownie pojawiła się w moim umyśle wypierając z niego wszelkie sensowne myśli – między innymi te, że moja koleżanka robi mi najlepszą laskę w życiu. Zdolność sensownego myślenia zaczęła powracać do mnie wraz z jej ustami, które gładko ześlizgnęły się z mojego błyszczącego przyrodzenia. Obawiając się, że kolejna runda zakończy się gejzerem mojej przyjemności dałem Ance znak, by wstała z kolan. Bez protestu wykonała moje polecenie, chociaż na krótką chwilę położyła swoje dłonie na moich, gdy rozpinałem jej szorty, rzucając jedno krótkie słówko: "dzieci..."

- Nic im nie jest, śpią – powiedziałem rozpinając jej szorty i zsuwając je z jej ud – a poza tym, nie wyjdą same ze swoich łóżeczek, nie musisz się niczego obawiać – dodałem, gdy wyłuskałem jej nogi z szortów i położyłem dłoń na jej cipce. Zobaczyłem jej roześmiane oczy – rozbieraj się – rzuciłem krótko i po chwili wylądował na mnie jej topik.

Na widok jej nagiego ciała zawrzała we mnie krew. Piękne, naturalne, kobiece – żaden ideał lansowany przez żurnale czy Internet, tylko wzór proporcji, działający na wyobraźnię każdego mężczyzny. Usiadłem i przejechałem dłonią po jej biodrach, pogładziłem nimi jej ciepły brzuch by złapać ją za piersi. Położyła swoje dłonie na moich a po jej spojrzeniu domyśliłem się, że czeka na więcej.

Powoli, bardzo powoli przejechałem dłońmi po jej ciele w dół i zatrzymałem się na jej biodrach, zahaczając o materiał majtek. Na sekundę zatrzymałem swoje dłonie i spojrzałem w jej oczy. Gdy lekko przygryzła wargę zrozumiałem, że pragnie tego tak samo jak ja. Zsunąłem jej majteczki rozkoszując się dźwiękiem materiału, który tarł jej ciało. Gdy ostatni fragment jej bielizny wylądował na ziemi, powoli uwolniłem z niego jej nogi – najpierw lewą, potem drugą – i zacząłem powoli gładzić wewnętrzną stronę jej nóg, konsekwentnie zmierzając w górę.

Słyszałem jej głośniejszy oddech, gdy musnąłem kostki i pieszczotliwie pogładziłem łydki. Pisnęła lekko, gdy czule pogładziłem zgięcia jej kolan by po chwili powrócić znów do wewnętrznej strony jej nóg, by popieścić uda. Jęknęła, gdy moja prawa dłoń wylądowała na jej cipce.

Tak jak podejrzewałem – była miękka, ciepła, delikatnie wilgotna, jakby przygotowana dla mnie. Pogładziłem ją dokładanie, chociaż delikatnie, rozkoszując się jej dotykiem na swojej dłoni. Ania znów jęknęła tym razem zamykając oczy i odchylając głowę do tyłu. Mimo woli uśmiechnąłem się sam do siebie, kontynuując swoje zabiegi. Uśmiechnąłem się jeszcze szerzej, gdy powoli wsunąłem środkowy palec do wnętrza jej cipki, wyczuwając więcej wilgoci. Przeciągły jęk wydarł się z ust mojej kochanki, gdy dołączyłem drugi, wskazujący palec i zacząłem powoli, z wyczuciem ją palcować.

Jeden ruch... drugi... piąty... dziesiąty... sam nie wiem, w której chwili Anka znów spojrzała na mnie. Oddychała głośno, głęboko, przez lekko rozchylone usta. Widok jej pełnych, soczystych warg sprawił, że znów chciałem poczuć je na sobie. Wysunąłem swoje palce z jej ciała i jednym płynnym ruchem zdjąłem swoje spodnie, nie zapominając o skarpetkach:)

Anka od razu zrozumiała, o co mi chodzi – klęknęła przede mną i bez najmniejszego problemu schowała całego fiuta do ust. Jęknąłem rozdzierająco, gdy poczułem, że znów zaczęła mnie ssać. Wpiłem dłonie w jej włosy i zacząłem rytmicznie dociskać jej głowę do swojego podbrzusza, wsłuchując się w mlaszczące odgłosy, gdy raz po raz dławiła się moim przyrodzeniem. Ssała mnie żarliwie, z pasją. Doskonale wiedziała, jak dawkować mi przyjemność, by wznieść mnie na skraj orgazmu, ale nie pozwolić mi na przekroczenie ostatecznej granicy.

Po paru rundach spędzonych w jej gardle uwolniłem ją, nie bez żalu, z apetytem na dalszą część zabawy. Ania otarła dopiero, co użyte przeze mnie usta, zupełnie nie zrażona ich grubiańskim potraktowaniem. Pozwoliła mi się ułożyć na plecach na kanapie i zachęcająco podkuliła nogi, czekając na mój ruch. Zdziwiła się, gdy na chwilę schyliłem się do swoich jeansów, by po chwili nałożyć na siebie lateksowego protektora.

- Nie musisz tego robić – powiedziała po prostu a mnie wprost rozparła duma, że aż tak wierzy w moje zdrowie, że zgodziłaby się na numerek bez prezerwatywy.

- Dzięki, ale wolę to na sobie mieć. Przecież wiesz, że nie nadaję się do wychowywania dzieci – powiedziałem zbliżając się do niej

- Bzdury pleciesz, przecież dzieci cię uwielbiają... och! – nie udało się jej sensownie skończyć zdania, bo znów zacząłem palcować jej podaną mi szparkę. Tym razem robiłem to nieco ostrzej, napawając się jej wilgocią.

- Tak? Uwielbiają mnie? – spytałem niewinnie przy akompaniamencie cudownych dźwięków – a ich mamusia też mnie lubi?

- Uhm... ah! Tak... lubię cię

- I właśnie to chciałem od Ciebie usłyszeć – powiedziałem puszczając do niej oczko.

Jej oczka błysnęły w moim kierunku, gdy przysunąłem się wyjątkowo blisko, tak blisko że bez problemu włożyłem czubek swojego kutasa w jej cipkę a następnie całego go w niej umieściłem jednym, płynnym ruchem bioder.

- AAAAAAAACHHHHH!

Moja dłoń błyskawicznie znalazła się na jej ustach. Gładząc jej nosek wycofałem się i znów pchnąłem, wbijając się w nią do samego końca. Jej krzyk, stłumiony przez moją dłoń, był równie głośny jak poprzedni.

- Krzycz, jeśli musisz – powiedziałem z błyskiem w oku – na pewno nikt nie usłyszy –

Na swojej dłoni czułem jak szybko oddychała przez nos. Strumienie zimnego powietrza, co ułamek sekundy owiewały moją dłoń a jej oczy... jej oczy wyglądały zupełnie tak, jak w dniu, w którym się poznaliśmy – ten sam seksapil, pewność siebie. Widziałem w nich nieskrępowane, niekryte żadnym konwenansem pożądanie. Wspomnienie tamtej chwili połączone z tym, co akurat robiliśmy obudziło we mnie bestię. Nowa fala pożądania przyszła nagle, napełniając mojego kutasa taką mocą, że aż drgnął w ciele mojej kochanki. Poczuliśmy to oboje. Ania patrzyła na mnie przez cały czas, gdy zafundowałem jej serię nowych, ostrych, głębokich pchnięć.

- OCH!

- AAAAAAAAAAACHHHHH!

- OOOOOOOOOOOOCH!

Nie mogłem uwierzyć swojemu szczęściu – robiłem to z dziewczyną, do której pierwszej zapałałem samczym pożądaniem. Zaśmiałem się cicho do moich myśli dalej posuwając moją kumpelę.

- O co... uch! O co chodzi? – spytała zdejmując rękę z moich ust

- Nie uwierzysz... ufff – sapnąłem wbijając się w nią wyjątkowo głęboko – ale do dawna chciałem cię przelecieć – zakończyłem zdanie patrząc na nią jak łobuz i perfidnie ściskając ją za cycki. Zaśmiała się serdecznie.

- To przeleć mnie! – powiedziała zachęcająco, chwytając swoje nogi w kolanach.

Nie potrzebowałem większej zachęty z jej strony. Dalej bawiąc się jej piersiami, przyśpieszyłem. W pokoju rozległ się charakterystyczny dźwięk uderzających o siebie ciał a w powietrzu uniósł się nowy, narkotyzujący zapach... całości dopełniały jęki Anki, które mimo jej wysiłków wyrywały się z jej ust.

- Dobrze ci? – spytałem retorycznie dalej ją posuwając

- Ach! Tak! ACH! Nie przestawaj!

Schyliłem się i pocałowaliśmy się szybko. Wykonałem parę głębokich pchnięć, czując, jak jej cipka współpracuje z moim atakującym fiutem. Uniosłem się na rękach i znów zacząłem rżnąć, ku uciesze mojej gospodyni.

W pewnym momencie opuściła swoje nogi, które wylądowały na podłodze. Jęknąłem, gdy ta zmiana pozycji poskutkowała lepszym objęciem mojego kutasa. Zerknąłem w dół niepewny, czy aby nie zamęczyłem swojej przyjaciółki.

- Jeszcze... błagam... Jeszcze! – wyszeptała w moim kierunku

Z satysfakcją patrzyłem na jej roziskrzony wzrok i kropelki potu, które zdążyły pojawić się na jej czole. Uderzyłem bardzo mocno i zobaczyłem, jak jej piersi zafalowały bardzo zmysłowo i powróciły na swoje dawne miejsce. Ania uchwyciła moje spojrzenie i komicznie pogroziła mi palcem. Po chwili jęczała gardłowo, niemal spazmatycznie, gdy ja, raz po raz uderzałem mocno wpatrując się z zafascynowaniem na jej kołyszący się biust. Poczułem, jak mięśnie jej cipki drgają na moim fallusie.

- Dochodzisz? – spytałem, nie przerywając tego, co jej robiłem

Anka wydała z siebie nieartykułowany dźwięk, miotając głową na boki. Nie zmieniając tempa ani siły pchnięć wyciągnąłem do niej ręce. Lewą chwyciłem błądzącą po jej obfitym biuście dłoń a drugą położyłem na jej twarzy, zwracając ją w moimi kierunku. Widok rozkoszy budzącej się w jej oczach był najlepszą nagrodą moich wysiłków. Gdy jej jęki zaczęły przechodzić w wyższe tony znów zasłoniłem jej usta zwiększając siłę swoich pchnięć.

- OCH!

- OCH!

- OCHHHHHHHHHHH!!!

Jej pracująca cipka dosłownie zmiażdżyła mi kutasa. Szeroko otworzyłem oczy, nie wierząc w to, że to działo się naprawdę – czułem serię skurczy, przebiegające wzdłuż całego mojego przyrodzenia. Wepchnąłem je jak najgłębiej, co wydarło z jej gardła kolejny krzyk, rozkoszując się tym niespodziewanym zjawiskiem.

Seria przeszła atakując mój trzon i główkę szybkimi, nierównomiernymi seriami. Cholernie żałowałem, że miałem na sobie kondom, który zablokowałby strumień spermy, którym chciałem w niej strzelić właśnie w tej chwili... gdy tajemnicze skurcze ustały wysunąłem lekko zbolałego kutasa i otarłem się całym moim interesem o jej rozgrzaną, świeżo przeruchaną szparkę.

- Cholera jasna, co to było? – spytałem ze szczerą ciekawością patrząc na jej roześmianą twarz

- Mój orgazm, głuptasie. Pierwszy od bardzo dawna - powiedziała unosząc się na łokciach i patrząc na mojego fallusa.

- Chcesz poczuć mój? – spytałem przekornie ponownie wpychając go w jej cipkę.

Zaśmiała się jęcząc lekko.

- Chcę – spojrzała mi prosto w oczy i powtórzyła bardziej zdecydowanie – chcę –

Odsunąłem się od niej wysuwając się z niej. Przez sekundę spojrzałem na swojego fiuta a potem znów na nią.

- O co chodzi? – spytała zaciekawiona

Walczyłem ze sobą całą mocą, by w tej chwili nie zedrzeć z siebie tego cholernego kawałeczka gumy i spuścić się w nią. Dobrze wiem, że obydwoje tego pragnęliśmy, ale w końcu zdrowy rozsądek zwyciężył – nie zamierzałem ryzykować, że zostawię "dowód" po naszej zabawie.

- O nic – powiedziałem wymijająco, kiedy przekładałem jej nogi na bok, dając jej znak do zmiany pozycji – zupełnie o nic -

- Chcesz mnie wziąć na pieska? – spytała mnie, gdy zgrabnie ustawiła się w odpowiedniej pozycji. Widok jej cipki spowodował że mimowolnie zacząłem pieścić swojego zaganiacza.

- Tak. Przeszkadza ci to? -

- Wprost przeciwnie – powiedziała patrząc na mnie przez ramię.

Przysunąłem się do niej gładząc jej wypięte pośladki. Moje kolana wręcz krzyczały z bólu, ale nie dbałem o to. Zdjąłem z siebie klejącą się do ciała koszulkę i zrzuciłem ją na podłogę. Na moim ciele pojawiła się delikatna gęsia skórka – przysunąłem się do niej jeszcze bliżej, ująłem swojego kutasa w dłoń i wbiłem się w jej cipkę jednym, zdecydowanym ruchem. Jęknęła krótko, zupełnie jak w momencie, w którym chwyciłem ją za włosy, uniosłem jej głowę i zacząłem pieprzyć.

Przyznaję – w tej chwili nie byłem dżentelmenem. Trzymając Ankę w potrzasku wprawiałem jej ciało w ruch, który najbardziej mi odpowiadał. Od czasu zwalniałem tempo, by dać jej odetchnąć, ale nie na tyle, by zapomniała, kto w tej chwili rządzi. Paradoksalnie – podobało jej się to. Posłusznie odchylała głowę, którą szarpałem co chwilę i dbała by jej nogi były odpowiednio rozstawione, bym mógł bez przeszkód zerżnąć ją bez litości.

Gdy poczułem, że zbliża się mój orgazm zacząłem posuwać moją przyjaciółkę długimi, mocnymi ruchami. Moje biodra co rusz uderzały o jej wypięty tyłek, wywołując rozkoszny, głośny dźwięk. O wiele za głośny.

- Dzieci! Dzieci! Obudzisz je! -

Nie zwracając uwagi na jej jęki kontynuowałem, czując, że za chwilę będzie po wszystkim. W ostatniej chwili chwyciłem jej pierś wolną ręką, zacisnąłem ją mocno, wbiłem się solidnie w jej rozjechaną szparkę i jęknąłem na całe gardło, obwieszczając swój orgazm. Poczułem, jak sperma rozlewa się po moim kutasie i pchnąłem jeszcze kilka razy, zwiększając swoją przyjemność. Puściłem jej włosy a Ania ulegle ułożyła głowę na poduszce kanapy, pozwalając mi cieszyć się tą chwilą.

Gdy było już po wszystkim, odetchnąłem głęboko kilka razy. Słyszałem jej oddech – Anka z trudem łapała powietrze. Zerknąłem na swoje ręce i klatę bez zdziwienia, że moja skóra błyszczała od potu. Westchnąłem głośno i otarłem czoło. Miałem zamiar wziąć prysznic, ale ledwie tylko drgnąłem usłyszałem jej cichy szept:

- Zostań

Nie patrzyła na mnie, wzrok miała zwrócony w stronę okna. Zdałem sobie sprawę z tego, że zaczęła analizować całą tą sytuację, zupełnie jak ja przed tym wszystkim, co tutaj zrobiliśmy. Miałem ochotę powiedzieć coś do niej, ale wszystkie pomysły na przemowy wyparowały mi z głowy, gdy zaledwie rozchyliłem usta.

Postanowiłem, że przemówię do niej językiem, który nie potrzebuje żadnych słów.

Ostrożnie położyłem dłonie na jej pośladkach czując, jak drgnęła lekko pod moim dotykiem. Ścisnąłem lekko jej tyłeczek i przejechałem powoli w górę, rozkoszując się jej rozgrzaną skórą. Im wyżej były moje ręce tym bardziej kładłem się na niej całym ciałem. Czułem jak nasze spocone, rozgrzane ciała kleją się do siebie. W końcu lewą dłonią przejechałem po jej ramieniu i zatrzymałem się na jej dłoni. Ucieszyłem się, gdy mocno splotła swoje palce z moimi. Położyłem się cały na niej, całują ją w skroń a prawą dłoń swobodnie gładząc jej pierś. Leżeliśmy w ciszy, wsłuchując się w rytm naszych oddechów.

- W porządku? – spytałem krótko po pewnej chwili całując ją w policzek.

Lekko odwróciła głowę w moją stronę, uśmiechając się do mnie.

- Teraz tak. W końcu... teraz tak – dodała tajemniczo całując mnie.

Po chwili spojrzała na mnie a ja uśmiechnąłem się, widząc jej oczy. W końcu wyglądały tak, jakimi zapamiętałem je przed laty – pełne radości, powabu, energii.

Delikatnie głaskałem ją po twarzy, wpatrując się z zafascynowaniem, bez końca, w niezwykły blask jej oczu.

Ten tekst odnotował 29,083 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.88/10 (64 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Komentarze (13)

0
0
Mistrzowski opis seksu oralnego. Widać, że dziewczyna naprawdę lubi to robić. I nie dziwię jej się. 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Aż normalnie nie wierzę, że ja, Twoja największa fanka, nie zauważyłam, że wróciłeś z nową treścią. :c Całość genialna, tylko za dużo tego oralu jeśli chodzi o mnie : D biedna Ania : D i na początku czułam się jakbym nie czytała opowiadania erotycznego. Ale i tak uwielbiam jak Ty piszesz i podobało mi się. : D Główny bohater zdobył moją sympatię, bo takich facetów lubię :3
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Nananananana! Batman! 😀

Dziękuję za miłe słowa, motywują do dalszej pracy, naprawdę🙂!

Mnie też teraz ciężko ogarnąć, kto co dodaje, bo bez avatarów to już nie Pokątne...

i co to za żale o nadmiar oralu🙂?! 😀 jestem gość, dla mnie lodów nigdy dość!😀

Pozdrawiam chłodno, ale to tylko ze względu na te upały! 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Wiedziałam że odnośnie oralu napiszesz coś podobnego. : D Wiesz może bym w tej kwestii nie marudziła gdyby to Ance zafundowano taką serię. :3

Dziękuję i Ciebie też pozdrawiam chłodno, mimo tego, że chmury to i tak nie idzie wytrzymać.

P.S. Pisząc ten komentarz wyrżnęłam się na dworcu na schodach z walizka 😀
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Na schodach trzeba uważać, a nie pisać komentarze! 😀

PS. No i to rozumiem, jeśli chodzi o avatar! Dobra robota, Marc!
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Genialne!
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
🙂

Jeśli chodzi o "Blask" to jest to perła w koronie moich grafomańskich umiejętności - naprawdę, niewiele jest w tym tekście rzeczy, których nie należy poprawić🙂

Emotiko-fantastiko zawrte w tekście faktycznie kłuje po oczach, ale ciężko mi z niego zrezygnować, nawet odpisując na Twój komentarz 🙂

Błyski, blaski i odblaski atakują z całego tekstu, w szczególności na końcówce tekstu - aż prosi się, by ostrzec czytelników cierpiących na epilepsję🙂

Co do poruszanej kwestii nadmiernej ilości oralu wykonanego przez Anię, NIE ZGODZĘ SIĘ!🙂 Na miłość Boską, dwa lodziki pod rząd, czy to zbrodnia🙂?

Żeby nie było - uwielbiam pieścić kobiety w ten wyjątkowy sposób, ale facetom też coś się od życia należy! ;]

Dzięki za miłe słowa, działają motywująco.

Pozdro, GL.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
OK, jestem facetem. Czy facetowi wypada przyznać, że spodobała się romantyczna i lekka historia? Napuszonym maczo nie jestem, a więc przyznaję - świetne opowiadanie z przyjemnie narastającym napięciem. Lektura po prostu wciąga. Dzięki za fajne spędzone chwile.

Jedna uwaga na pograniczu gustu - określenie "klejnoty" mnie bawi 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Haha, muszę przyznać, że bardzo lubisz słowo "niemal". 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Wykopaliska?
Już nawet nie czekam na c.d. "Debiutanta".Foch!
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Dlaczego kłamiesz 🙂?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Chciałam sprawdzić,czy zareagujesz ;-)
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Będę pamiętał, by w przyszłości nie reagować 🙂

Pozdrawiam, życząc miłego dnia 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.