– Beg me! – Pegg me... (I)

28 czerwca 2017

Opowiadanie z serii:
Beg me! – Pegg me...

Szacowany czas lektury: 26 min

Hej, powracam po długiej przerwie. :)
W pierwszej części nie ma sceny peggingu, ale tak mi się to opowiadanie wydłużyło, że zdecydowałam się wrzucić je w kilku częściach. ^^
Mam nadzieję, że mój talent nie zardzewiał i nie będziecie zawiedzeni. Miłego czytania!

P.S. Dziękuję Zającowi za lekką koretkę. Pozdrawiam Cię z tego miejsca!

Nieśmiało odgarnął blond włosy za ucho, znów zerkając na dojrzałą baristkę, która z uśmiechem przygotowywała dla niego kawę. Kobieta wydawała mu się niesamowicie atrakcyjna. Biła od niej siła, nie tylko w sposobie bycia, ale też w wyglądzie. Miała ciemne, krótkie, falowane włosy, które lekko opadały jej na oko. Jeden bok głowy miała wygolony i na rozjaśnionych, ledwo kilkucentymetrowych włosach miała ufarbowane esy floresy w odcieniach błękitu, fioletu i różu. Poruszała się bardzo pewnie, widać po niej było, że wręcz zawłaszczyła sobie tę kawiarnię, mimo że była tam zaledwie dorywczą pracownicą. Wiedział o tym, bo kiedyś podsłuchał, jak rozmawiała ze swoją kierowniczką, która akurat beształa ją za zbytnie rządzenie się. Dowiedział się wtedy, że ma na imię Dalia, a dalia była jednym z jego ulubionych kwiatów – i co lepsze – on sam miał „kwiatowe” imię.

– Flat white dla Hiacynta – powiedziała baristka, podsuwając mu pękaty kubek. Uśmiechnęła się do niego i puściła oczko, a on szybko opuścił wzrok z zawstydzeniem, biorąc swoją kawę. – Nieźle twoi rodzice ustrzelili, dając Ci tak na imię.

– Proszę? – chłopak popatrzył na Dalię, nie będąc pewnym, czy powiedziała mu komplement, czy go obraziła.

– Twoje oczy mają dokładnie taką samą barwę, jak te kwiaty – powiedziała rozmarzona kobieta, opierając się o blat i podpierając podbródek dłonią. – Aż żałuję, że mogłabym być twoją mamą... No, może nie mamą, ale ciotką.

– Em... Nie rozumiem... – bąknął Hiacynt drobnymi ruchami przysuwając sobie kawę jeszcze bliżej. Był nieco podenerwowany, bo nigdy nie sądził, że usłyszy coś takiego.

– Dalia! Klient czeka na swoją mokkę! – szept kierowniczki zabrzmiał niemal jak warkot, przez co chłopak drgnął i rozlał trochę kawy. Przeklął soczyście i sięgnął po chusteczki.

– Cóż za język... Szybko bym cię go oduczyła – powiedziała Dalia odwracając się do ekspresu, drugie zdanie wypowiadając ciszej, jakby nie była pewna, czy chce by ją usłyszał.

Hiacynt zamrugał zaskoczony, szybko wytarł resztę kawy i poszedł ze swoim kubkiem do oddalonego od kasy stolika. Klapnął na niskim fotelu i wpatrzył się przez okno, znowu odgarniając grzywkę. Starał się odwrócić myśli, więc skupił się na tym, jak irytują go rosnące włosy. Sięgały już połowy szyi i były niewygodne. Rok wcześniej postanowił, że zapuści je, aby później je ściąć i oddać na zrobienie peruki dla siostry, która właśnie zaczynała chemię. Po tym, jak kilka miesięcy temu zmarła na raka mózgu, postanowił podtrzymać postanowienie. Chciał żeby nosiła jego włosy, ale rak rozprzestrzenił się zbyt szybko, a jej organizm i tak był słaby...

Obraz zaczął się mu lekko rozmazywać i uświadomił sobie, że znów zbierają mu się łzy. Otarł szybko powieki palcem i napił się kawy, która przyjemnie rozgrzała go od środka. Zauważył, kątem oka, że ktoś przy nim stoi, więc zerknął w górę i zobaczył uśmiechającą się Dalię.

– Mogę się przysiąść? Właśnie mam przerwę – zagadnęła i po tym, jak Hiacynt skinął głową, usiadła na przeciwnym siedzeniu. – Wybiłam cię z rytmu?

– Tak, ale to dobrze... Myślałem o tym, o czym nie powinienem – powiedział, patrząc, jak kobiecie podnosi się brew, która jednak szybko opadła, gdy mu się przyjrzała. Miał dziwne wrażenie, że Dalia wręcz lustruje go wzrokiem. – Coś nie tak?

– Nie, nie... Wszystko w porządku. Smakuje ci kawa?

– Tak, jest pyszna. Ale... Mam wrażenie, że mocniej grzeje – powiedział, zaglądając do kubka.

– Nie mów tego nikomu, ale dodałam szczyptę chilli. Na dworze jest tak przerażająco zimno, a ty jesteś taki szczupły... Nie chciałam, żebyś zamarzł – Dalia znów się uśmiechnęła, patrząc na długie palce chłopaka. Pomyślała o tym, jak bardzo żałuje, że różnica wieku między nimi jest tak duża... On, na oko miał jakieś góra dwadzieścia lat, ona prawie trzydzieści pięć, chociaż duchem była młodsza od Hiacynta. On zaś, swoją powagą wydawał się być co najmniej dwa razy starszy. Chociaż... Znów mu się przyjrzała i zwróciła uwagę na to, że jego oczy są zaszklone. Widywała go wcześniej i zawsze ubierał się w żywe kolory, a od pewnego czasu nosił tylko czerń. Dodała jeden do jednego i poczuła smutek.

– Dziękuję... Jest naprawdę cudowna. Może być pani spokojna, nikomu nie powiem – Hiacynt uśmiechnął się, jak rzadko, bez wymuszenia.

– Och, proszę. Tylko nie pani, bo mam wrażenie, jakbym była od ciebie trzy razy starsza. Mów mi Dalia – wyciągnęła do niego rękę, którą on delikatnie uścisnął.

– Hiacynt, ale to już pa... wiesz – powiedział i znów napił się kawy. Tym razem wyraźniej poczuł to chilli i oblizał się. – Bardzo lubię tu przychodzić...

– Zauważyłam – Dalia puściła do niego oko, przez co on znów się zawstydził. Słodko... pomyślała, ale szybko przywołała się do porządku. – Następnym razem mogę ci zrobić coś specjalnego, jeśli trafisz na moją zmianę. Powiedz po prostu kasjerce, że chcesz niespodziankę, ona skojarzy o co chodzi i mi przekaże.

– To strasznie miłe, ale nie wiem dlaczego...

– Po prostu lubię cię i jesteś stałym klientem. Chcę, żebyś przychodził tu częściej – powiedziała, uśmiechając się ciepło. Miała ochotę dotknąć jego ręki, ale powstrzymała się. Zerknęła na zegarek i zauważyła, że do końca przerwy zostało jej już trochę ponad pięć minut. Akurat, żeby wypalić papierosa. – W porządku... Ja zmykam, a ty rozkoszuj się swoją kawą.

– Dziękuję i obiecuję, że będę częściej tu zaglądał – uśmiechnął się, czując się naprawdę docenionym. Jeszcze nigdzie nie nazwali go stałym klientem, więc przygryzł kant kubka, żeby ukryć poszerzający się uśmiech. Patrzył na oddalającą się Dalię i chyba pierwszy raz miał okazję przyjrzeć się jej figurze. Miała bardzo szerokie biodra i dosyć wąskie ramiona, jednak wydawało mu się to seksowne. Zauważył, że kobieta narzuca na ramiona kurtkę i wychodzi na styczniowy ziąb, zawzięcie grzebiąc w kieszeni. Na szczęście dla niego, stanęła w zasięgu jego wzroku, więc mógł obserwować, jak wyciąga cienkiego papierosa i wkłada go sobie do pełnych ust. Odpala i z przyjemnością zaciąga się dymem. Nigdy nie sądził, że palenie wyda mu się takie... Erotyczne. Wiedział, że nie powinien o tym myśleć, ale przyglądanie się, jak Dalia przykłada papieros, żeby wciągnąć dym, a potem go odsuwa, żeby go wypuścić nozdrzami, było bardzo atrakcyjne. Zwłaszcza, że pod koniec każdego zaciągnięcia mrużyła oczy. Nałogi były złe, ale niech go diabli... Wziął kilka łyków kawy i zastanowił się, czy Dalia jest taka dla wszystkich klientów. Nigdy nie widział, żeby się do kogoś przysiadała, czy chociażby zagadywała kogoś przy podawaniu kawy. Bardzo mu to schlebiało, chociaż tak, jak ona sama zasugerowała, nie był typem dla niej. Tak to przynajmniej zinterpretował... Dopił swoją kawę akurat w momencie, gdy Dalia wracała z przerwy. Uśmiechnęli się do siebie i oboje szybko odwrócili wzrok, by wrócić do swoich spraw.

***

Dwa dni później Hiacynt wrócił do kawiarni i rozejrzał się za Dalią. Już z oddali go zauważyła i pomachała do niego. Chłopak podszedł do kasy i zerknął na tablicę z kawami, mimo że znał ją już na pamięć. Po chwili przypomniał sobie, co mówiła baristka, gdy ostatni raz siedzieli razem podczas jej przerwy.

– Em... Poproszę niespodziankę od Dalii – powiedział cicho, niepewny reakcji kasjerki. Ona zerknęła na stojącą w pobliżu współpracownicę, która kiwnęła głową.

– Proszę po prostu usiąść, koleżanka zaraz poda – kasjerka uśmiechnęła się nieco sztucznie, ale Hiacynt tylko podniósł brwi i usiadł przy pojedynczym stoliku. Wiedział, że to nie jest pora na przerwę Dalii, więc mógł to zrobić z czystym sumieniem. Mimo że kompletnie nic ich nie łączyło poza typem imion i miłością do kawy, to czuł, że to może być interesująca znajomość. Może się nawet zaprzyjaźnią, mimo różnicy wieku?

– Proszę, coś specjalnego dla ciebie – Dalia postawiła przed nim duży kubek z kawą na której „namalowane” było serce z mleka. – Smacznego.

Kobieta odeszła tak szybko, że nie zdążył jej podziękować. Najpierw powąchał kawę, która pachniała dosyć normalnie, chociaż miała nuty, których nie umiał rozpoznać. Nieśmiało jej spróbował i poczuł, że ma w sobie malinową słodycz i znów nutę pikantną, jednak tym razem nie było to chilli. Dopiero po kilku łykach skojarzył, że to pieprz cyenne. Uśmiechnął się, bo kawa smakowała mu wybitnie. Nigdy nie pił tak dobrej kawy. Za którymś razem, gdy opuszczał już na wpół pusty kubek zauważył karteczkę. Zerknął w kierunku ekspresów do kawy, ale Dalii tam nie było. Rozłożył liścik i przeczytał:

Mam nadzieję, że Ci smakuję, włożyłam w to moje serce (dosłownie i w przenośni).

Chciałabym poznać Cię lepiej, mimo wszystkich znaków na niebie i ziemi, że nie powinnam.

Tutaj masz mój numer, zadzwoń do mnie, jak będziesz się nudził, zabiorę Cię na przejażdżkę.

357 951 753

Dalia

Hiacynt uśmiechnął się, wyciągnął telefon i napisał SMS-a do Dalii.

Dziękuję. Kawa jest cudowna. Nigdy nie piłem czegoś tak pysznego. Zadzwonię na pewno.

Dokończył napój, odstawił kubek i wyszedł, zanim Dalia zdążyła wrócić na swoje stanowisko.

***

– Szkurwa mać! – przeklęła siarczyście Dalia i kopnęła oponę swojego cholernego samochodu. Mogła zaglądać pod maskę wielokrotnie, pod różnymi kątami, ale nie miała zielonego pojęcia, czemu ta kupa złomu nie chciała odpalić. Powrót do domu był dla niej wielkim problemem, ponieważ mieszkała daleko od kawiarni, a miejscowość była na tyle mała, że nie było żadnych późnych autobusów. Jej jedyna nadzieja była w znajomych, jednak najpierw musiała trochę odreagować. Ze zdenerwowaniem wyszarpnęła paczkę papierosów z kieszeni i wyciągnęła akurat ostatniego. Odpaliła go gniewnie i zaciągnęła się mocno, drugą ręką klepiąc się po udach w poszukiwaniu telefonu. Wyciągnęła go i zaczęła przeglądać numery. Śpi, za granicą, na pewno pijany, bez prawa jazdy, bez prawa jazdy, na urlopie, chory, bez prawa jazdy, bez auta... Och, kwiatuszku, jesteś moją jedyną szansą. Jedyny numer, jaki miała potencjalnie dostępny, należał do Hiacynta. Niepewnie pacnęła zieloną słuchawkę. Odebrał po bardzo krótkiej chwili.

– Halo? Coś się stało? Jest dosyć późno – powiedział autentycznie zmartwiony, co bardzo rozczuliło Dalię.

– Troszeczkę... Padł mi samochód i nie mam jak wrócić do domu. Wiem, że proszę o ogromną przysługę, ale może masz chociaż rower...

– Mam samochód. Podwieźć cię? – zapytał od razu, z nutą dumy w głosie. Dalia uśmiechnęła się.

– Więc co, ty mnie zabierzesz na przejażdżkę?

– Jeśli chcesz, to i na koniec świata – powiedział odważnie, na co Dalia poruszyła brwią i lekko zagryzła wargę. Wyglądało na to, że był śmielszy, gdy nie patrzył jej w twarz.

– Okej, to czekam na ciebie z tyłu kawiarni.

– Jasne, zaraz będę – Hiacynt rozłączył się, a kobieta aż przyłożyła telefon do ust i lekko przygryzła obudowę. Nie sądziła, że dzisiaj stanie się coś takiego. Intuicja podpowiadała jej, że wieczór może zakończyć się ciekawie. Z tego wszystkiego aż nie zauważyła, że papieros sam jej się spalił. Bez żalu rzuciła go w śnieg i nieco obciągnęła kurtkę, rozglądając się za jadącym samochodem. Faktycznie, Hiacynt pojawił się bardzo szybko. Wysiadł zza kierownicy i uśmiechnął się do niej. Wtedy pierwszy raz zwróciła uwagę na to, że są idealnie tego samego wzrostu. Ot, głupi szczegół wpadł jej do głowy.

– Nie mam pojęcia, jak ci się odwdzięczę... – powiedziała, mimo że gdzieś w myślach kołatał jej sposób na podziękowanie.

– Przynajmniej jesteśmy kwita z tą darmową kawą – zaśmiał się i obszedł samochód, żeby otworzyć jej drzwi od strony pasażera. – Proszę, wsiadaj.

– Ratujesz mi życie... – powiedziała, walcząc z okropną ochotą na ucałowanie tego cudownego chłopca. Wsiadła do samochodu i pomyślała, że właściwie nie powinna nazywać go chłopcem. Jest mężczyzną, ba, rycerzem, który ratuje damę z opresji! Nie przywykła do takiego stanu rzeczy, jednak nieco jej się to podobało.

– Poniekąd – parsknął Hiacynt, wsiadając do samochodu. Nie wiadomo dlaczego, poza kawiarnią czuł się pewniej i jakoś tak odważniej. Popatrzył na Dalię i uśmiechnął się do niej. – Nie chciałbym, żebyś zamarzła na tym śniegu. Ale powiedz, byłem twoją ostatnią opcją, czy po prostu się stęskniłaś?

– Dlaczego nie oba? – kobieta wysunęła czubek języka, czując wielką radość. Hiacynt z nią flirtował i bardzo jej się to podobało. – W porządku, mieszkam przy ulicy Wiślańskiej.

– Okej – powiedział po chwili namysłu. Wcisnął pedał gazu i ruszył, czując na sobie wzrok Dalii. Starał się nie szarżować i jechał zgodnie z przepisami, bo nie wierzył w te całe brednie, że kobiecie imponuje prędkość.

– Naprawdę dobrze prowadzisz. Jak długo masz prawo jazdy?

– Cztery lata. Dlaczego pytasz? – Hiacynt zdziwił się, szybko zerkając na kobietę.

– Myślałam, że jesteś młodszy – przyznała się, a w odpowiedzi usłyszała parsknięcie. – To pewnie przez twoje włosy... Są takie jasne i delikatne...

– Zapuszczałem je dla mojej siostry – powiedział w odruchu, czego pożałował. – Ale nie chcę o tym rozmawiać.

– W porządku, szanuję to. Okej, jesteśmy prawie na miejscu... Może chcesz wejść na herbatę? Mimo, że jestem baristką mam też imponującą kolekcję herbat. Tutaj, ten niski, drewniany budynek, zaparkuj na chodniku – powiedziała, wskazując palcem. Hiacynt wjechał na chodnik i zatrzymał się, wyłączając silnik. Dalia czekała na odpowiedź, mając nadzieję, że nie powiedziała niczego nieodpowiedniego.

– W sumie chętnie, mogę wejść – uśmiechnął się lekko, przez co baristka odetchnęła z ulgą. Wysiadła sama i zaczęła powoli iść w kierunku swojego małego domu. – Z zewnątrz wygląda ślicznie. Zawsze chciałem mieszkać w domu z bali.

– Ja też, dlatego sobie taki wybudowałam – powiedziała prosto Dalia i wyciągnęła klucze. Otworzyła drzwi i je pchnęła. – Zapraszam.

Hiacynt wszedł do małego wiatrołapu, gdzie ściągnął buty i odwiesił kurtkę. Zajrzał w głąb mieszkania, które było bardzo zaciemnione. Kobieta wyszła przed niego i zapaliła światło, dzięki czemu Hiacyntowi ukazało się skromne, ale bardzo przyjemne wnętrze. Ściany miały ciepłe odcienie jasnych beżów i brązów, a wszystkie meble były z ciemnego drewna. Poszedł za Dalią, która wprowadziła go do sporej kuchni, w której dużo miejsca zajmował ogromny ekspres do kawy. Poza tym na ścianie wisiała gablota wypełniona puszkami, zupełnie jakby to były trofea. Bardzo go cieszyło, że Dalia jest baristką z prawdziwą pasją, chociaż nie rozumiał, dlaczego pracowała tylko dorywczo.

– Masz śliczne mieszkanie – powiedział, żeby przerwać ciszę.

– Widziałeś tylko przedpokój, kawałek salonu i kuchnię. Jakbyś zobaczył sypialnie... Mimo że kocham kawę, to jeszcze bardziej kocham spać – zaśmiała się i popatrzyła na niego przez ramię. Pomyślała o tym, że z nim robiłaby w sypialni zupełnie coś innego, ale nie chciała tego mówić głośno. Zerknęła na gablotkę i zaczęła się zastanawiać, którą herbatę zrobić. – Masz ochotę na coś konkretnego? Zielona, czerwona, biała, czarna?

– Widzę, że mam ogromny wybór, aż nie wiem na co się zdecydować. Może być jakaś... Mocna.

– Hm, to może po prostu czarna. Earl grey? – Dalia wspięła się na palce, żeby dojrzeć puszkę z wybraną herbatą. Zerknęła na Hiacynta, który pokiwał głową. Sięgnęła najpierw po dzbanek, potem nastawiła wodę w czajniku elektrycznym i sięgnęła po puszkę. Wsypała dwie łyżeczki do sitka, które odstawiła i gdy urządzenie pstryknęło wlała wodę do dzbanka.

– W sumie... – zaczął chłopak, ale nie do końca wiedział, co mógłby powiedzieć. Dalia tylko patrzyła na niego wyczekująco. – Podobasz mi się.

– Ty mi też... Ale nie wiem, czy spodoba ci się to, jaka jestem poza kawiarnią.

– Dlaczego? – Hiacynt wydawał się wręcz poruszony, co mocno zaskoczyło baristkę.

– Jak zauważyłeś, bardzo lubię się rządzić. Wiem, że podsłuchałeś moją rozmowę z kierowniczką. Więc... Muszę ci przyznać, że nie tylko w pracy lubię być liderem. Musi wszystko być po mojemu, bo w innym przypadku nici. Jestem uparta jak osioł, ale podejmuję wiele dobrych decyzji. Ogółem wolę polegać na sobie samej i strasznie irytują mnie sytuacje, na które nie mam wpływu. Jak na przykład to, że dzisiaj samochód mi nie chciał odpalić. Proszenie o pomoc nie jest moją silną stroną. Ani proszenie o pozwolenie. Ani ogółem, proszenie o cokolwiek. Jeśli czegoś chcę, to to zdobywam... – Dalia mówiła, patrząc na czajnik. Zerknęła na Hiacynta, który przyglądał jej się z mieszkanką zainteresowania i jakby strachu. – Jednak, gdy już coś zdobędę, to dbam o to całą moją duszą i sercem.

– Wow... – mruknął tylko chłopak, próbując zebrać myśli. – W sumie od kiedy ci się przyglądałem, to zauważyłem, że zawsze zachowujesz się tak, jakby wszystko do ciebie należało. Jesteś silna i to w Tobie naprawdę lubię. I chciałem Cię bliżej poznać, bo chciałem chociaż trochę tej siły uszczknąć od Ciebie. Nauczyć się jej.

Dalia na początku nic nie odpowiedziała. Włożyła sitko z herbatą do wody i popatrzyła zagadkowo na Hiacynta, jakby chciała podjąć jakąś decyzję.

– Jeśli chcesz dowodzić, sam najpierw musisz zająć najniższą pozycję. Musisz ulec, żeby móc dominować... – kobieta westchnęła. – Musisz wczuć się w te osoby, które ci podlegają, musisz wiedzieć, co dla nich najlepsze. To się tyczy wszystkiego, także takich pierdół, jak przedmioty.

– Nigdy nie sądziłem... Nie sądziłem, że staniesz się dla mnie jeszcze bardziej atrakcyjna, gdy powiesz mi coś takiego – przyznał ze wstydem.

– Och, kwiatuszku... – szepnęła Dalia i podeszła do niego. Widząc go, takiego stłumionego, uległego, zapragnęła go mocniej, niż kiedykolwiek. – Musisz o mnie wiedzieć to, że w łóżku też dominuję i to bardzo... Jeśli mnie chcesz, musisz o tym wiedzieć, musisz wiedzieć w co się pakujesz i wyrazić na to zgodę. Jednak... Jeśli ci się nie spodoba, możesz odejść w dowolnym momencie. To bardzo ważne.

Hiacynt popatrzył na baristkę, nie mogąc uwierzyć w to, co słyszy. Kobieta, której pragnął od dawna proponowała mu seks i to nie byle jaki. Zawsze ciągnęło go do tego typu relacji, ale nigdy nie miał okazji zobaczyć, czy coś takiego mu odpowiada. Przełknął ślinę, patrząc w oczy Dalii. Był w nich ogień, którego nie widział u nikogo innego.

– Podoba mi się myśl, że mogłabyś mnie zdominować... – wyszeptał, spuszczając wzrok. – Tylko chciałbym, żebyś mi powiedziała, co dokładnie chcesz ze mną zrobić.

– Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że to powiedziałeś... – w głosie Dalii dało się usłyszeć ogromną ulgę. Aż ucałowała chłopaka w oba policzki, co mocno go zaskoczyło. – Większość ludzi idzie w ciemno, czego potem żałują...

– Och... – westchnął, czując, że robi mu się gorąco. Sama myśl o tym sprawiała, że bardzo się podniecał, a jej bliskość była aż elektryzująca. Pragnął jej. Pragnął ją posiąść i pragnął, aby ona posiadła jego. Chciał jej się oddać, ale pomyślał o tym, co powiedziała. – Więc? Opowiedz mi, co mogłabyś ze mną robić... Proszę.

– Przede wszystkim... Wymagam jasnych sygnałów. Z obu stron. Chcę, żebyś mi mówił, co chcesz zrobić mi, a ja będę mówić, co chcę zrobić tobie. Na przykład... Teraz chcę cię pocałować...

– Pocałuj mnie... – potwierdził i zamknął oczy. Ona ujęła tył jego głowy i najpierw łagodnie zaczęła muskać jego usta swoimi. Szybko i zwinnie zaprosiła do zabawy język, który gładko wsunęła mu między wargi, odchylając jego głowę. Najpierw pieściła go językiem płytko, jednak szybko wsunęła go głębiej, biorąc w posiadanie całe jego usta. Hiacynt nigdy nie całował się w ten sposób. Owszem, całował się z języczkiem, ale nigdy nie był to pocałunek pełen takiego żaru. Odpowiadał na każdy ruch Dalii, ale nie umiał się powstrzymać przed westchnięciami. Szybko zaczęło mu się kręcić w głowie i czuł się wręcz oszołomiony. Kobieta przysunęła się do niego bliżej i odsunęła głowę, żeby samym językiem obrysowywać jego wargi, zaczepnie je muskać, by potem znowu głęboko spenetrować jego usta. Chłopak poczuł się tak, jakby spadał z dziesiątego piętra i miał wrażenie, że zaraz omdleje. Tym bardziej, że serce kołatało mu w piersi, jak oszalałe. Pocałunki Dalii były bardzo mokre, pełne pasji. Wiedział, że jej też się podoba, bo tak samo jak on wzdychała i pomrukiwała. Czuł, że ona chce się zbliżyć jeszcze bardziej i w tym momencie przestała. Ich usta łączyła nitka śliny, którą szybko starła najpierw ze swoich ust, a potem kciukiem obrysowała jego zaczerwienione wargi.

– Cudownie... – powiedziała, a jej głos był nieco zachrypnięty. Odchrząknęła i próbowała sobie przypomnieć, co mówiła wcześniej. – Więc... Powiem ci, że rzadko uprawiam standardowy seks. Na przykład, w grę nie wchodzi w ogóle pozycja misjonarska. Chyba, że ja cię w niej biorę...

– Co? – zdziwił się Hiacynt, ale nie wykazywał niechęci. To ucieszyło Dalię.

– Ja chcę spenetrować ciebie... Moim dildem.

– Och... – westchnął i zagryzł wargi, które nadal miały na sobie wilgoć po intensywnym pocałunku. Wcześniej bał się przed sobą przyznać, że pociąga go myśl o tym, że to on byłby penetrowany. A teraz miał okazję to przeżyć... – Chcę tego spróbować...

– To doskonale... – szepnęła i ucałowała jego słodkie, miękkie wargi. – Najgorsze wyznanie mam za sobą... Z innych rzeczy, lubię krępować. Nie lubię sprawiać bólu, ale uwielbiam dręczyć... Zarówno fizycznie, jak i emocjonalnie. Lubię, jak mnie się błaga, bo wtedy mam pewność, że druga strona tego chce. Lubię okrutnie powoli rozgrzewać drugą osobę, żeby nie mogła wytrzymać. Lubię doświadczać całą sobą i być doświadczana...

– Tak... Zgadzam się na to... – powiedział i uśmiechnął się. Był rozgrzany do granic możliwości i czuł, że całe jego ciało wręcz pulsuje. Jednak nie śmiał prosić o zaspokojenie...

– Jeszcze chciałabym coś wiedzieć... – zaczęła i zamyśliła się na kilka sekund. – Jak wiele miałeś partnerek? Mam na myśli seksualnych. I jak się zabezpieczałeś?

– W zasadzie niewiele, bo tylko dwie. Zawsze uprawialiśmy seks z gumką. Ale jako, że moja ostatnia partnerka mnie zdradziła, to robiłem badania, ale nic nie wykryły... – powiedział, wzruszając ramionami. Patrzył, jak kobieta seksownie zagryza wargę, przez co jego penis drgnął niecierpliwie, z pragnieniem.

– To dobrze... Ja partnerów miałam nieco więcej, ale też się regularnie badam... To jest już jasne... Och, mój słodki... – westchnęła Dalia i znów pocałowała go intensywnie, ale tym razem dużo krócej. – Wzbudzasz we mnie tyle uczuć... Jednocześnie chciałabym cię zerżnąć i opiekować się tobą, przytulać cię co chwilę...

– Też tego chcę... Nigdy nie byłem w takiej sytuacji... Kobiety wymagały ode mnie, żebym to ja się nimi opiekował. To było miłe i przyjemne, ale jednak... Czegoś mi brakowało – wyznał i niespokojnie poruszył nogami. Wiedział, że jego erekcja jest widoczna, ale nie krępował się. Dalia zerknęła w dół i chciała sięgnąć do jego penisa, ale jej dłoń zatrzymała się w połowie drogi.

– Widzę, że jesteś spragniony. Chcę cię zaspokoić... Wziąć cię do ust... Wypić cię do ostatniej kropelki...

– Proszę, zrób to... – wręcz jęknął Hiacynt, zamykając oczy. Kobieta uśmiechnęła się i wzięła go za rękę, żeby podprowadzić go do salonu. Lekko pchnęła go na kanapę obitą pluszem i przyklęknęła przed nim. Rozsunęła jego rozporek i ściągnęła jego spodnie razem z bielizną. Zerknęła na jego penisa, który już był w pełnej erekcji z kropelką preejakulatu u samego ujścia. Zlizała ją, patrząc na zarumienioną twarz chłopaka. Lekko podsunęła jego koszulkę do góry i z zachwytem spojrzała na jego mocno zarysowane kości biodrowe. Hiacynt nie był umięśniony, ale był szczupły, co bardzo jej się podobało. Gdyby się postarała, na pewno byłaby w stanie go unieść.

– Masz ślicznego penisa... – powiedziała cicho i ucałowała jego główkę. On tylko uśmiechnął się, patrząc na nią spod półprzymkniętych powiek. Czuł ogromną potrzebę i jego penis co jakiś czas drgał, domagając się pieszczot.

Dalia jednak nie spieszyła się. Najpierw zaczęła gładzić wewnętrzną stronę ud chłopaka dłońmi, przesuwając nimi aż do jego wspaniałych bioder. Starannie omijała penisa, żeby tylko go nie dotknąć. I tak popełniła błąd, że zrobiła to wcześniej, ale wiedziała, że i tak będzie mogła doprowadzić go do szaleństwa. Przesunęła dłońmi do jego talii i lekko uścisnęła ją dłońmi, żeby sprawdzić, czy dobrze się je będzie trzymać. Wydawały się doskonałe, więc znów pokierowała ręce między jego uda, które rozsunęła szerzej.

– Faktycznie robisz to bardzo powoli... – szepnął, niecierpliwie poruszając biodrami. Jego podniecenie nieustannie rosło, z każdym delikatnym dotykiem jej dłoni.

– Oczywiście... Szybki seks jest nie dla mnie. Uwielbiam się delektować... – powiedziała uśmiechając się i przejeżdżając wskazującym palcem tuż obok linii jego włosów łonowych. Miał przeurocze, drobne loczki, w które najchętniej zanurzyłaby twarz. – A propos... Chciałabym też posmakować cię w inny sposób. Nie dzisiaj, bo nie jesteś na to przygotowany, ale następnym razem z pewnością chcę to zrobić...

– W inny sposób? To znaczy w jaki? – zapytał niepewnie, zauważając, że Dalię to wręcz rozczuliło.

– Bardziej bezpośrednio? Chcę wylizać twoją pupę. Zanurzyć w niej język, czuć na języku twoje mięśnie... Okrążać czubkiem twoje wejście, słuchając twoich jęków... – szeptała z pasją, obserwując uważnie jego penisa. Ucieszyło ją, gdy zauważyła, że przeźroczysty śluz w dużej ilości spływa aż do jąder. – Widzę, że podoba ci się taki plan...

– Trudno to ukryć, prawda...? – ni to westchnął, ni to zaśmiał się. Miał cichą nadzieję, że Dalia nie zacznie go nagle gwałtownie pieścić, bo dosłownie eksplodowałby jej w ustach po zaledwie kilku sekundach. Nie wypadłby na tym zbyt korzystnie.

– Nie musisz tego ukrywać... – powiedziała czule, całymi dłońmi masując jego szczupłe uda. Miała straszną ochotę dotknąć jego pośladków, widząc, jak jego biodra wręcz falują z pragnienia. Pragnęła zobaczyć, jak w ten sam sposób porusza się na niej. – Jaki niecierpliwy...

Chłopak nie odpowiedział, tylko zagryzł wargi. Dalia bardzo chciała dręczyć go aż do upadłego, ale stwierdziła, że za pierwszym razem się zlituje. Przyłożyła kciuk do spodu jego penisa i korzystając ze śliskiego preejakulatu zaczęła bardzo powoli przesuwać palcem w górę i w dół. Dopiero po chwili reszta palców dołączyła do zabawy, żeby go ująć. Nacisk na skórę był bardzo delikatny i kobieta wiedziała, że nie daje tym zbyt wiele wrażeń, ale to na początek było dobre. Widziała, że Hiacynt powstrzymuje się przed proszeniem o więcej, dlatego nie rozkręcała się. Jedyne, co zrobiła, to dodatkowo zaczęła gładzić kciukiem spód penisa. Wręcz nie mogła się napatrzeć na chłopaka, który tak dzielnie znosił tortury. Powieki miał mocno zaciśnięte, rozluźniał je jednak co chwilę, żeby spojrzeć na Dalię spod długich rzęs. Kobieta wiedziała, jak powinna postępować, więc gdy tylko znudziło ją takie rozgrzewanie, odsunęła dłoń. Gdy zauważyła przerażoną minę Hiacynta, tylko się do niego uśmiechnęła i sięgnęła ręką do jego ust. Oparła kciuk o jego dolną wargę i lekko rozsmarowała peejakulat, by po chwili wsunąć palec do jego ust. On natychmiast, bez polecenia zaczął kciuk ssać, co bardzo się jej spodobało. Jego mały, miękki język dokładnie okrążał jej opuszek, zaczepnie go muskając. Wyciągnęła palec i zmieniła go na wskazujący, którym mogła poczuć dokładniej i głębiej jego usta. Tak samo posłusznie, jak wcześniej pieścił palec, wciąż patrząc szeroko otwartymi oczami na kobietę. Dalia co chwilę zmieniała palce, dopóki nie doszła do małego, po czym środek dłoni polizała sama, zostawiając na nim porządną ilość śliny. Z takim środkiem nawilżającym objęła całego penisa i zaczęła go powoli pieścić. Już pierwszy ruch wzdłuż wycisnął z Hiacynta głęboki pomruk.

– Proszę, weź go do ust... – wyrwało się z jego ust, zanim zdążył pomyśleć.

– Jeszcze nie... – Odpowiedziała Dalia, niemiłosiernie powoli przesuwając ręką po jego penisie. Odrobinę zacisnęła dłoń, przyglądając się czerwieniącej się główce. Widziała, że chłopak jest mocno zniecierpliwiony. Miała nadzieję, że wytrzyma dłużej, jednak mimo wszystko był bardzo młody i z pewnością miał duże potrzeby. Delikatnie najechała kciukiem na wędzidęłko i przysunęła głowę, na co Hiacynt zareagował natychmiastowym wypchnięciem bioder. Ona z uśmiechem się cofnęła i puściła go zupełnie, patrząc, jak jego policzki robią się mocno czerwone.

– Błagam... – jęknął Hiacynt, zamykając oczy. Pragnienie było niewyobrażalne. Dosłownie. Nie wyobrażał sobie nigdy, że można czuć aż tak wielką potrzebę spełnienia. To, co czasem odczuwał do tej pory, to było nic w porównaniu z katuszami, jakie fundowała mu Dalia.

– Tak szybko...? Co chcesz, żebym zrobiła?

– Weź mnie do ust... Proszę... Poliż... Chcę już dojść... Zaraz nie wytrzymam... – szeptał Hiacynt, podnosząc biodra do góry. Dalia wykorzystała okazję i złapała go za jędrne, cudowne pośladki. Nie umiała powstrzymać cichego jęku zachwytu.

Zlitowała się nad nim i przyłożyła do jego penisa język od spodu, żeby powoli przesunąć nim wzdłuż całej jego długości. Leciutko obrysowała czubkiem ujście, jakby chciała go zachęcić do szybkiego wytrysku. Oblizała porządnie usta i przez krótką chwilę pieściła nimi samą główkę, by wreszcie włożyć ją sobie do ust. Hiacynt jęknął rozkosznie, ale wstrzymała się jeszcze z ruchami. Popatrzyła na niego, widząc, że na całym jego ciele są drobne kropelki potu. Faktycznie, musiał się bardzo męczyć. Powoli zaczęła opuszczać głowę, wsuwając sobie jego penisa głębiej do ust. Chłopak otworzył oczy, żeby sprawdzić, dokąd sięgnie, żeby się cofnąć. Jednak po chwili poczuł, że sięga dna jej gardła, przez co poczuł napięcie w trzewiach. Jeszcze nigdy żadna kobieta tego mu nie zrobiła. Dalia aż zanurzyła nos w jego włosach łonowych, trzymając go przez krótką chwilę w gardle, następnie wysunęła go odrobinę, by wreszcie zacząć go zaspokajać. Poruszała głową niezbyt szybko, ale nadrabiała to mocnym naciskiem warg. Wiedziała, że chłopak długo nie wytrzyma, jednak nie miała mu tego za złe. Zazwyczaj przerywała tuż przed orgazmem drugiej osoby i zaczynała całą zabawę od nowa, by powtarzać ją, dopóki pieszczony nie miał łez w oczach. Teraz jednak wolała się zlitować, dlatego zaczęła dodatkowo ssać penisa, pomrukując przy tym z przyjemnością.

Hiacynt czuł się tak, jakby po tygodniu niejedzenia postawiono przed nim miskę pełną jego ulubionego dania. Chciał pochłonąć ją całą, a w tym przypadku raczej być całym pochłoniętym. Orgazm zbliżał się bardzo szybko i nie wiedział, czy powinien powiadomić o tym Dalię. Ale i tak nie do końca był w stanie to zrobić, bo jedyne, co wyrywało się z jego ust to głośne westchnięcia rozkoszy. Jego biodra samoistnie się poruszały, jednak kobieta mocno trzymała je, żeby nie obijał jej się co chwilę o dno gardła.

– Już... Ja... – wyjęczał, w momencie, gdy jego przyjemność zaczęła sięgać zenitu. W tym momencie Dalia wysunęła go prawie całego z ust i ujęła go w dłoń, by zacząć go szybko masturbować. Orgazm nadszedł natychmiast, wyciskając z Hiacynta głośny krzyk. Rozkosz była miażdżąca i obezwładniająca, sprawiała, że przez krótką chwilę przestał oddychać. W głowie mu wirowało, w czasie gdy czuł, jak z pulsującego i drgającego penisa wystrzeliwuje nasienie, wprost do ust Dalii. Emocje powoli opadły i zaczęło dochodzić do niego błogie spełnienie, wraz z kompletnym wyczerpaniem. Oddychał ciężko, zupełnie, jakby to on odwalił całą robotę. Nie spodziewał się jednak, że kobieta przysunie się do niego i pocałuje go, dzieląc się z nim jego własną spermą. Gdyby to był ktoś inny, odepchnąłby tę osobę, ale nie ją. Wręcz z przyjemnością rozsmarował średnio gęsty, słonawy śluz między ich językami. Gdy ona się odsunęła, przełknął i popatrzył na nią próbując zebrać resztki sił.

– Wybacz, powinnam była ci powiedzieć wcześniej, że to też lubię robić...

– Nie mam siły się na ciebie gniewać. Nie, żebym chciał... – odetchnął i oparł się wygodnie, czując, jak jego mięśnie się rozluźniają. Równie dobrze mógłby tak zasnąć.

– Po prostu twoje usta były tak rozkosznie rozchylone... Musiałam je pocałować. Zresztą, smakujesz cudownie, więc nic złego się nie stało, prawda? – zaśmiała się. Nasunęła chłopakowi spodnie do kolan, bo widziała, że on nie ma nawet siły się dźwignąć, żeby włożyła mu je do końca. Jego wyczerpanie ją bardzo zadowoliło.

– Nie... Wszystko w porządku – powiedział z uśmiechem. Zerknął w kierunku kuchni i parsknął cicho, na co ona zareagowała podniesieniem brwi. – Chyba herbata będzie wyjątkowo mocna.

– O cholera. Faktycznie... Zaraz ci ją podam. O ile nie zaśniesz...

– Nie zasnę – Hiacynt poprawił się i wciągnął spodnie do końca. Czuł się cudownie. – Chcesz... Żebym został na noc?

– Wybacz... Lubię spać, ale raczej sama. Jeśli chciałbyś zostać na noc, musiałbyś być gotowy na seks przez cały ten czas. A to już raczej nie dzisiaj – powiedziała, obserwując go uważnie. Zwykle w takiej sytuacji osoby, z którymi chciała uprawiać seks, robiły urażoną minę. Ale nie Hiacynt.

– W porządku, akceptuję to. Więc wypiję herbatę i się zbieram.

– Jesteś naprawdę cudowny... – westchnęła z zachwytem.

– Ty również.

***

Ten tekst odnotował 41,096 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.86/10 (90 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Z tej samej serii

Komentarze (14)

+1
0
Hmmm no dobrze skoro nikt nie chce sie odezwac ja zadebiutuję komentarzem. Opowiadanie wyjatkowo mi sie podoba, i licze na szybką kontynuację. Sam motyw tej dominacji ze strony Baristki byłby swietny gdybys rozwinal go mocniej tez o jej przezycia (tak jakby jej mysli o wiecej motywow) i wspomnienia co nastawilo ją np w poprzednich związkach stricte na dominacje. Mógłoby to byc okraszane np jakas historia jakiegos lekkiego gwaltu na niej..? Ale to juz moje spekulacje. Jednakowoż opowiadanie bardzo lekkie do strawienia a zarazem wyjatkowo trafnie wywazone z opisami i dialogami. Ciesze sie ze na nie trafiłem i z niecierpliwoscia czekam na dalsza część. (Kiedy ja wrzucisz..?) ;D
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
Kontynuacja już się pisze. 😉 Sporo osób mnie motywuje, więc idzie szybko, za góra kilka dni wstawię. To będzie ciut dłuższa seria, więc na pewno rozwinę wątek przeszłości Dalii. W sumie mała podpowiedź dla, czego Dalia dominuje jest już w tym opowiadaniu, ale sugestia jest bardzo delikatna. 😀
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
Dawno nie czytałam tak dobrego nowego opowiadania na tej strone! Nie mogę się doczekać następnej części. Pozdrawiam!
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-7
Wyjatkowo irytujace opowiadanie, wywoluje wiecej gniewu niz podniecenia. Czytalem wyrywkowo a i tak mialem ochote spoliczkowac ta bezczelna baristke.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0

Czytalem wyrywkowo a i tak mialem ochote spoliczkowac ta bezczelna baristke.


Oho... Czyta na wyrywki i się wypowiada. Dalia nie była bezczelna w żadnym momencie. Chyba, że kogoś wkurza sam fakt, że kobieta jest zdecydowana i silna... Ale to już zakrawa o seksizm.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Ja rozumiem, że komuś może nie odpowiadać klimat opowiadania (sam należę do dominujących mężczyzn) albo nieco sztampowe postaci, ale sam opis fellatio zasługuje na brawa. Inna rzecz, że kategoria femdom wali po oczach, więc nie rozumiem, skąd to zaskoczenie. Ja tam, mimo wszystko, czekam na dalszy ciąg. 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
To czego można się spodziewać w kolejnym opowiadaniu? 😉

Jeżeli miałabym coś dodać to w charakterze głównej bohaterki brakuje mi trochę pokazania diabełka, spontaniczności. Aurę matrony można wyczuć od niej dość mocno, ale widać, że żyje własnym życiem. Puść wodze fantazji i postaw ją w trochę szokującej sytuacji, nietypowej dla naszego młodego towarzysza, daj rozwinąć się jej kobiecości. Wzrastające napięcie i oczekiwanie może dodać trochę uroku i świeżości do tego opowiadania, nurtujący prolog, czy odczucia faceta, który jest biedny w obliczu tak dominującej kobiety. Także retrospekcje z przeszłości naszej bohaterki, to jak odkryła w sobie naturę kobiety "femme fatale". Elementy ubioru damskiego i gadżety, a także rocznice mile widziane.

Czekam z niecierpliwością,
Marta.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
To jest niewiarygodne. Nic jeszcze nie trafiło w mój gust w kwestii przedmiotu jak i sposobu opisania. Kapitalne!
Aczkolwiek, podobnie jak opiniodawczy powyżej, wierze ze bohaterka pokaże pazur w dalszych CZĘŚCIACH, nie części 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-4
Kolejnej części raczej się nie doczekamy 🙁
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Pesymista.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
-3
PioroAteny chyba mylisz silna zdecydowana kobiete z bezczelna feministka myslaca, ze moze kontrolowac sytuacji jak jej sie podoba 😀
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
0
Słodkie opowiadanie, dodatkowo znakomicie wstrzelone w moje gusta (damska dominacja, ale z mężczyzną jako partnerem, nie niewolnikiem).

Abraham - kontrola sytuacji zależy od siły charakteru, a tę posiadać może zarówno mężczyzna, kobieta jak i osoba o nieco rzadziej spotykanej kombinacji genów. Posiadać może ją zarówno osoba homo, hetero, bi i whatever-seksualna. A feminizm to rozum i godność człowieka w pigułce.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Dawno nic tak fascynującego nie czytałem, czekam wraz z innymi na kolejne odcinki!
Delikatne lecz dosadne, wreszcie brak ordynarności - można ? Można!
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-1
Wspaniałe
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.