Alexis Wild: Skok w dorosłość
18 czerwca 2021
Szacowany czas lektury: 9 min
Zdecydowałam się rozpocząć cykl opowiadań z natury Science-Fiction. W moim zamierzeniu będzie to zbiór opowiadań z życia seksualnego ponętnej pani archeolog, od rozpoczęcia szkoły średniej począwszy, na końcu kariery skończywszy. Nie chcę się jednak trzymać chronologii wydarzeń, a same opowiadania będę publikować według losowej kolejności.
Po ukończeniu studiów moja młodzieńcza sielanka dobiegła końca. W pogoni za pracą udałam się na planetę „York”. Pamiętam, że było to wtedy idealne jak dla mnie miejsce do rozpoczęcia kariery zawodowej. Jednym słowem była to najbardziej rozwinięta planeta w okolicy.
Podobnie jak setki, jeśli nie miliony dziewczyn, które dotarły tam przede mną, byłam święcie przekonana, że jako ambitna absolwentka wydziału archeologii międzyplanetarnej, miałam tam szansę znaleźć pracę w zawodzie.
Planeta „York” była w końcu międzygalaktycznym centrum finansowym, gdzie międzygwiezdne korporacje na co dzień rekrutowały ambitnych i zdolnych pracowników.
Wprawdzie ja sama dopiero wchodziłam na rynek pracy, jednak moja młodość, a więc i otwarty umysł stanowił niepodważalny atut na wczesnym etapie kariery.
Fizycznie „York” była średniej wielkości planetą, którą zwyczajnie ktoś odkrył w złotej erze eksploracji kosmosu, a na sam koniec postanowił zbudować tam wielkie miasto.
Dla lepszej komunikacji podzielono całość siecią okrążających ją autostrad. To właśnie tamte cienkie linie dróg widziałam przez okno promu, gdy zbliżyłam się do stacji orbitalnej „Jan Heweliusz” będącej głównym punktem przesiadkowym wszystkich migrantów ze wszystkich zapyziałych stron wszechświata.
Zgodnie z usłyszanymi przed przylotem wskazówkami swoje pierwsze kroki skierowałam do poleconej mi agencji nieruchomości, gdzie rzekomo od ręki można było znaleźć niedrogi lokal w sam raz na dobry początek swojej przygody z wielkim miastem.
Pamiętam, że zaraz po przylocie na miejsce udało mi się wynająć niewielką kawalerkę w dzielnicy prostytutek i podrzędnych barów.
Zdecydowanie niezbyt wysoka jakość mojej najbliższej okolicy w późniejszym czasie dała się szczególnie zauważyć, gdy wracałam w nocy z pracy w restauracji.
Tamte wszystkie dziewczyny, które po zmroku stały w skąpych strojach na skraju chodnika i wiecznie starały się zaczepić nadjeżdżający samochód, szybko stały się wizytówka tamtego miejsca w mojej wyobraźni.
Na szczęście udało mi się znaleźć pracę bardzo szybko, chociaż jak zawsze w takich przypadkach bywa, samo zajęcie nie była jakoś w szczególności dla mnie atrakcyjne.
Krótko mówiąc, moja nowa praca była ciężka i wymagająca. Na szczęście na początku miałam zdecydowanie łatwiej niż niektóre nowe koleżanki z pracy. Było tak, ponieważ już wcześniej w ostatnich latach nauki pracowałam dorywczo w tym zacnym zawodzie.
Najbardziej gorący jak dla mnie okres rozpoczął się dopiero od momentu, gdy poznałam nowego dostawcę. Chłopak miał na imię Bartek. Był dobrze zbudowanym blondynem, a jego gęsto wytatuowane ramiona robiły wrażenie nie tylko na mojej skromnej osobie.
Oczywiście, zanim zaprosiłam swojego nowego chłopaka do siebie, nie mogło zabraknąć tak zwanej: „szybkiej randki”. Oboje musieliśmy się przecież nieco lepiej poznać i chociaż oboje mieliśmy już o sobie blade pojęcie, zdecydowaliśmy się na wcześniejszą wizytę w chińskiej knajpce.
Myślę, że oboje zdawaliśmy sobie wtedy doskonale sprawę z tego, że nasze wspólne spotkanie to jedynie formalność. Krótko mówiąc, oboje postanowiliśmy być wierni staroświeckiej tradycji i to pomimo faktu, że podjęliśmy już wcześniej odpowiednie decyzje.
Pamiętam, że nie zdążyłam nawet otworzyć drzwi wejściowych od swojego mieszkania, a jedynie przekręciłam klucz w zamku, zanim poczułam jego rękę na swoim pośladku. Uszczypnął mnie delikatnie, a ja w odpowiedzi przekroczyłam zużyty próg niczym zgrabna kozica.
Bartek bez najmniejszego skrępowania wszedł za mną, a ja trzymałam go za rękę. W pośpiechu zaświeciłam światło i w niewielkim przedpokoju zrobiło się zupełnie jasno. Zrobiłam, to zanim przywarłam plecami do jednej ze ścian.
W jasnym blasku żarówki zobaczyłam wyraźnie twarz chłopaka stojącego przodem do mnie. Bartek miał średniej długości włosy, a jego jasne loki zakrywały mu wysokie czoło. Wszystkie włosy miał ułożone w lekkim nieładzie, a wystające kości policzkowe zaznaczały się wyraźnie na podłużnej twarzy.
Szeroki tors chłopska zakrywała niebieska koszulka ze spranym logo jakiejś drużyny sportowej, natomiast jego zużyte jeansy musiały kiedyś być również niebieskie, jednak teraz niewiele zostało z pierwotnego koloru.
Już na pierwszy rzut oka materiał spodni stojącego przede mną mężczyzny wydawał mi się zdecydowanie zbyt ciasno opinać jego krągłości, a na dodatek wybrzuszenie pomiędzy jego udami było aż nazbyt widoczne, aby objętościowo mieściło się w pewnych rozsądnych granicach.
To właśnie w tamtym kierunku sięgnęłam, gdy tylko tanie drzwi od mojego mieszkania zatrzasnęły się za nami z głuchym trzaskiem. Przez następną chwilę masowałam jego krocze z niesłychanie pogodną miną. Słodka świadomość zwycięstwa nad wszystkimi znajomymi dziewczynami z pracy, które konkurowały ze mną przez ostatni tydzień, przyjemnie wypełniła moje myśli.
Szybko poczułam jak jego przyrodzenie, twardnieje między moimi palcami i już w pierwszym odruchu pragnęłam natychmiast ściągnąć swoje białe tenisówki. Chciałam natychmiast poczuć go w sobie i zrobić to, na co miałam ochotę w zdecydowanie mało delikatny sposób, jednak już chwilę później to on zdecydował się na wykonanie pierwszego ruchu.
Stanął pewnie przede mną i bez zbędnych ceregieli zaczął całować. Nasze języki szybko się spotkały i rozpoczęły swój lubieżny taniec. Zdecydowanie oparł swoją drugą dłoń na moim drugim pośladku, a dopiero w następnej kolejności i przycisnął moje wciąż chronione ubraniem łono do swojego krocza.
Dopiero wtedy obie ręce Bartka rozpoczęły swoją podróż ku górze. Wędrowały wzdłuż mojego kręgosłupa, a ponieważ jego palce z gracją wślizgnęły się pod moją krótką kurtkę z delikatnej skóry, już niebawem rozpoczęły swoją mozolną podróż po mojej nagiej skórze.
Gdy dotarły pod delikatny materiał skromnego topu ze sporej wielkości dekoltem, bardzo szybko wymacały zarys stanika i co ważniejsze umiały bez większego trudu go rozpiąć.
Głównie dlatego biały materiał z dwiema wypustkami legł bezsilnie na moich stopach, a sam Bartek pchnął mnie na ścianę za moimi plecami. Zrobił to lekko, ale gdyby zrobił to mocniej, wcale bym się na niego nie obraziła.
Moje ciało już płonęło żywym ogniem. Za sprawą jego niewinnych pieszczot byłam spragniona fizycznego kontaktu z jego skórą. Dyszałam ciężko, a gdy wyraźnie zainteresował się dolnymi partiami mojej garderoby, wprawnie rozpiął mój rozporek i guzik od spodni.
Podniosłam wtedy łokcie i niedbale zrzuciłam kurtkę i top. Zalotnie wygięłam się w jego stronę. Oparłam głowę o tylną ścianę, a jasna skóra moich nagich piersi błyszczała w jasnym świetle.
Spojrzałam na niego zachęcająco, a na moich ustach zagościł wcale nie wieloznaczny uśmiech. Doskonale zdawałam sobie sprawę, że oboje tego pragniemy.
Zacisnęłam zęby, gdy jego palec dostał się pomiędzy moje delikatnie rozszerzone nogi i zaczął pieścić moje łono. Chciałam coś powiedzieć, jednak słowa utkwiły mi w ustach, a oddech stał się bardziej przerywany.
Nieprzytomna z ogarniającego mnie zewsząd podniecenia odkleiłam w końcu plecy od ściany i bez słowa odepchnęłam go dłonią od siebie i weszłam do dużego pokoju. Było tam jedno spore okno, jednak na zewnątrz zapadła już ciemność.
Pełne chmur niebo wespół z przenikającymi się przez nie księżycami stworzyło urokliwy pejzaż, a różowa poświata neonu reklamującego jakiś klub go-go mieszczący się trzy piętra niżej, rozlewała się na kolorowym dywanie.
Różowa smuga była bardzo dobrze widoczna w zalegającym półmroku, zanim zdecydowanym ruchem włączyłam światło. Dopiero w następnej kolejności w milczeniu usiadłam na kanapie ustawionej po prawej stronie od wejścia do pokoju. Przy okazji rozszerzyłam dziarsko kolana. Bartek podążył wraz ze mną i nieco zarozumiale stanął naprzeciwko mnie. Całkiem zgrabnie rozpięłam jego skórzany pasek, który wraz z materiałem jeansów już niebawem wylądował na wykładzinie pod naszymi stopami.
Oczywiście nie miałam zamiaru tracić jeszcze większej ilości czasu na bieliznę Bartka, zwłaszcza że jej cienki materiał nie mógł już skutecznie zakryć imponujących rozmiarów jego przyrodzenia.
Głównie dlatego rozchylając delikatnie usta i spojrzałam nieco tępo na czubek jego męskości, który pomimo uciskającego ją materiału sterczał dumnie tuż przed moim nosem.
Zwilżyłam więc wargi i sięgnęłam odważnie w kierunku szerokiej gumki opinającej jego talię. Z moją wyraźną pomocą jego bielizna opadła, a ja sama bardzo uważałam i starałam się zachować jak najbardziej delikatnie wobec niego.
Z całym szacunkiem dla jego naprężonego do granic możliwości przyrodzenia, bardzo szybko zacisnęłam palce na tamtym wygiętym w górę pręcie i powoli zbliżając językiem usta. Zbliżyłam do niego głowę i znowu rozchyliłam usta.
Oboje trwaliśmy w milczeniu, gdy jego męskość wypełniła moje usta. Przez dłuższą chwilę z uporem maniaka śliniłam jego delikatną skórę. Moje wargi pracowały bez ustanku, a gardło zaczęło przy tym wydajać charakterystyczny hałas.
Bartek oddychał głęboko, natomiast swoje dłonie trzymał sztywno splecione ze sobą. Dopiero po dłuższej chwili zdecydował się oprzeć jedną z dłoni na moim czole. Wtedy właśnie zaczął odsuwać moją głowę w tył. Cofnęłam się więc nerwowo i spojrzałam poruszona w górę.
Szybko dostrzegłam grymas dezaprobaty na jego twarzy, podniosłam się więc niczym dama i odwróciłam się tyłem do niego. Uklękłam na kanapie, obróciłam nos w bok i nie spuszczając z niego oka, oparłam się łokciem o miękkie oparcie.
Widziałam doskonale, jak się zbliża do mojego nagiego tyłka. Gwałtownie wstrzymałam oddech, gdy tylko poczułam, jak mnie wypełnia. Powróciłam głowę i zacisnęłam powieki. Wszedł ciężko i zdecydowanie nie bezboleśnie.
Najpierw nastąpiło pierwsze, zdecydowane pchnięcie, potem następne. Eksplozja bólu i nieśmiało kroczącej za nim przyjemności wypełniła mój umysł. Wskutek jego gwałtownych działań moje pośladki odskoczyły na zbyt wielką odległość, głównie dlatego zdecydowanym ruchem nadgarstków chwycił mnie w talii i szarpnął moje ciało z powrotem w tył.
Pisnęłam żałośnie, nim zdarzyłam zacisnąć zęby. On jednak nie zwrócił na ten fakt najmniejszej uwagi, tylko w dalszym ciągu czynił swoje. Nasze ciała zderzały się ze sobą rytmicznie, a charakterystyczne dźwięki, połączone z moimi przerywanym piskiem bardzo szybko wypełniły małą sypialnię.
Mój przerywany oddech mieszał się ze wszelkim hałasem powodowanym nie tylko ruchem naszych ciał, ale również jego ochrypłym oddechem. W pewnym momencie cofnął się nagle, a ja zaskoczona wyprostowałam się i podniosłam na prostych rękach. Moje dłonie ciągle jednak nie straciły oparcia w postaci miękkiego materiału kanapy.
Spojrzałam na niego zaskoczona, jednak bardzo szubko zorientowałam się w jego zamiarach. Najwidoczniej nie lubił monotonni. Wstałam więc, a uczyniłam to, jak najbardziej zalotnie jak tylko umiałam. Patrzyłam, jak tym razem to on siada na kanapie.
Oparł się wygodnie i rozłożył ręce. Teraz ja sama mogłam na nim usiąść bez większych przeszkód, co też uczyniłam. Zrobiłam to z wprawą, a zanim do końca zgięłam swoje kolana, moja dłoń powędrowała w stronę jego przyrodzenia. Delikatnie wprowadziłam jego trzonek we właściwe miejsce i opadłam na niego z wrodzonym wdziękiem.
Nasze ciała znowu zagrały, a ja oparłam dłonie na mięsistych na ramionach Bartka. Gwałtowne ruchy moich bioder, które niebawem zaczęłam szybko wykonywać, również nie pozostały bez wpływu na otaczającą nas ciszę.
Kanapa, a zaś w szczególności jej sprężyny i tym razem pracowały głośno. My sami zaś milczeliśmy, zupełnie jak byśmy uczestniczyli w jakiejś tajnej schadzce zbuntowanych nastolatków.
Zeszłam z niego, dopiero kiedy już poczerwieniała z nadmiaru rozkoszy twarz Bartka powiedziała mi, że spełnienie jest blisko. Wtedy to właśnie zwinnie zsunęłam się z niego i szybko wylądowałam na podłodze u jego stup.
Kucnęłam i po raz ostatni tego wieczora zacisnęłam palce na jego już lepkim przyrodzeniu. Pamiętam, że zaledwie po paru ruchach mojego nadgarstka wytrysnął mi nagle w twarz, jednak zdążyłam zamknąć oczy. Natychmiast przetarłam powieki, a dopiero w następnej sekundzie ruszyłam do łazienki, gdzie odkręciłam wodę i zaczęłam obmywać twarz.
Pamiętam, że oboje mieliśmy ze sobą jeszcze cztery podobne spotkania. Wszystkie skończyły się w podobny sposób. Najpierw wspólna wizyta w skromnej restauracji, a dalszy ciąg w moim mieszkaniu.
Niestety szybko go straciłam i zdecydowanie nie była to wina zazdrosnej koleżanki z pracy. Bartek zwyczajnie rozpoczął karierę gwiazdy lokalnej telewizji. Oczywiście musiał zrezygnować z pracy kuriera w restauracji, aby zająć się na poważnie aktorstwem, które wcześniej było jedynie jego hobby.
Niestety jak dla mnie pracując telewizji, poznał mnóstwo nowych kobiet i zwyczajnie nie znalazł już na mnie więcej czasu. Usunęłam się więc grzecznie w cień historii i zajęłam się innymi mężczyznami ze swojej ligi.
© Weronika Czarnowiejska, Warszawa 2021.