Męczy się Agnessa... trudzi z limerykiem,
co bóldupem grozi, względnie kociokwikiem.
Trzeba szybko jej spokoju,
chłopa wzywa więc z pokoju:
"Masz mnie, mój wybranku, dopieścić językiem!"
Mąż skonsternowany rzecze ku Agnessie:
"Pierożki tu lepię, ręce trzymam w cieście,
a tobie zaś cycki w głowie!
Jak ci teraz dobrze zrobię,
Wigilię będziemy jeść chyba na mieście!"
"A niech cię karp kopnie!" – Agnessa jak wrzaśnie.
"Przedświąteczna żądza dopadła mnie właśnie!
Wolisz pieroga, czy piczę?
Zaraz wałkiem cię przećwiczę,
albo lepiej tłuczkiem jaśniej ci wyjaśnię!"
"Proszę cię, kochanie, nie ma co się spierać!
Daj mi ręce umyć, chwilkę się pozbierać..."
- poddaje się mąż strwożony,
pierożka smakując. Żony.
Bo z weną i chucią lepiej nie zadzierać!
Akcja do alkowy wartko się przenosi,
gdzie dzikość Agnessę zupełnie ponosi.
Wypina się pod jemiołą,
świecąc wkoło dupą gołą,
cyckami, cipuszką... Choć nikt jej nie prosił!
Zaganiacz zagania, krągleją krągłości,
splatają się ciała w szale namiętności.
Takoż wspólnie małżonkowie,
przyjaciele, kochankowie,
dar sobie wręczają wzajemnej bliskości.
Nie srebra i perły, brylanty czy złoto!
Lecz miłość najczystszą, płynącą z ochotą
z głębi serca. Ze szczerością,
ciepłem, wiarą i wiernością,
która z bogactw wszystkich największą jest cnotą.
Spamiętajcie zatem, mili Czytelnicy,
jak bardzo choince blisko jest do... chcicy.
Że poezja jest zdradliwa,
pierożek dwuznacznym bywa,
a w życiu naprawdę jedno tylko liczy!
co bóldupem grozi, względnie kociokwikiem.
Trzeba szybko jej spokoju,
chłopa wzywa więc z pokoju:
"Masz mnie, mój wybranku, dopieścić językiem!"
Mąż skonsternowany rzecze ku Agnessie:
"Pierożki tu lepię, ręce trzymam w cieście,
a tobie zaś cycki w głowie!
Jak ci teraz dobrze zrobię,
Wigilię będziemy jeść chyba na mieście!"
"A niech cię karp kopnie!" – Agnessa jak wrzaśnie.
"Przedświąteczna żądza dopadła mnie właśnie!
Wolisz pieroga, czy piczę?
Zaraz wałkiem cię przećwiczę,
albo lepiej tłuczkiem jaśniej ci wyjaśnię!"
"Proszę cię, kochanie, nie ma co się spierać!
Daj mi ręce umyć, chwilkę się pozbierać..."
- poddaje się mąż strwożony,
pierożka smakując. Żony.
Bo z weną i chucią lepiej nie zadzierać!
Akcja do alkowy wartko się przenosi,
gdzie dzikość Agnessę zupełnie ponosi.
Wypina się pod jemiołą,
świecąc wkoło dupą gołą,
cyckami, cipuszką... Choć nikt jej nie prosił!
Zaganiacz zagania, krągleją krągłości,
splatają się ciała w szale namiętności.
Takoż wspólnie małżonkowie,
przyjaciele, kochankowie,
dar sobie wręczają wzajemnej bliskości.
Nie srebra i perły, brylanty czy złoto!
Lecz miłość najczystszą, płynącą z ochotą
z głębi serca. Ze szczerością,
ciepłem, wiarą i wiernością,
która z bogactw wszystkich największą jest cnotą.
Spamiętajcie zatem, mili Czytelnicy,
jak bardzo choince blisko jest do... chcicy.
Że poezja jest zdradliwa,
pierożek dwuznacznym bywa,
a w życiu naprawdę jedno tylko liczy!
Jak Ci się podobało?