Weselisko

17 listopada 2023

Wyznać muszę, że w mym życiu
Tych atrakcji - nie tak wiele,
Stąd raduje się ma dusza
Idę wkrótce na wesele!

Wobec innych wesel, taka
Bardzo miła jest różnica
Że tam nikt mnie znać nie będzie
To odległa okolica.

W takim razie bez wahania
Na wesele idę sama.
Niech zobaczą tam panowie,
Jaka ze mnie pyszna dama!

Koleżanka tako rzecze:
„Mówię to nie bez kozery,
Będziesz mogła tam przebierać,
Ależ będą kawalery!

Będzie ich naprawdę wielu
jeden stary, drugi młody,
I bruneci i blondyni
- różnej maści i urody!”

W końcu przecie jestem
po długawej dosyć przerwie
Może komu w oko wpadnę,
może któren mnie poderwie?

Więc szykuję elegancką
I kuszącą, z koła, kiecę
Może kogo skokietuję
Może kogo i podniecę?

Dekolt tej wytwornej sukni
Wręcz przesadnie jest głęboki
A niech gapią się w me cycki
Podjudzone tym żarłoki!

Jest w tym też niebezpieczeństwo
Z wcięcia biust się wręcz wymyka
Ale temu zaradzimy
Użyjemy wszak stanika.

A biustonosz wyjątkowy,
Jak misterna to koronka!
Może zbytnio nie zachęci…
I dłoń żadna się nie zabłąka?


No i wreszcie – z dołu sukni
Kusicielskie wręcz wycięcie.
I czy ono nie ponęci?
Będę miała przezeń wzięcie?

A na stópkach zgrabne szpilki,
na wysokim fest obcasie,
a niech każden chłop nóżkami
mymi wzrok porządnie pasie!

Zaś zwieńczenie mego stroju
Obowiązkowe pończoszki.
Będę pamiętała, że mam
łatwy dostęp do mej broszki…

Już w kościele podpatrzyłam:
ślepią na mnie jak na wrota
Ech te chłopy! Gdy to widzę,
Me serduszko wprost łomota!

Posadzili mnie przy stole
Przy tych panach samą jedną.
Zerkam na nich, oni na mnie,
Na mój widok jakby bledną!

Chłopy ze wsi, no wiadomo
Same krzepkie kawalery
Ze trzech młodych, kilku starych
Nie za tęgie ich maniery…

Wytrzeszczają ślepia na mnie
Chłoną wzrokiem moje lice…
Nie skrywają, że szczególnie
Połykają moje cyce…

Wzrok nachalny, wścibski, sprośny
Naturalnie dobrze widzę
Lecz gdy śmieją się, wpatrzywszy
W biust mój, się zwyczajnie wstydzę!

Lecz mnie dziwi niepomiernie,
Błyskawicznie wstyd mój kona!
Inny afekt mną zawładał.
Jakżem wielce podniecona!

Sama pragnę ich pokusić,
Za co biorę się bez zwłoki
Delikatnie, najpierw kręcę
Za mym uszkiem, swe blond loki

Załopoczę w mig rzęsami,
widząc rozdziawione gęby.
I uśmiecham się szeroko
Śnieżnobiałe jawiąc zęby.

Wnet się jeden do mnie sadzi
Mówiąc – „Jezyka nie strzępię”
Coś mi mówi intuicja,
Że próbuje grać podstępem.

Rzecze – „Skoro już tu siedzim
Obok takiej ślicznej młódki
Bruderszafta takoż nada,
Całus, ale wcześniej – wódki!”

Polewając mi kolejkę
Krzyczy – „Zwyczaj katolicki!”
I jako zbożny katolik
Raźno mi zaziera w cycki!

Bierze się do całowania,
Korzystając z tej okazji,
Mocno łapie mnie wargami
Dokonując wręcz inwazji!

Ślepia jego są rozpustne,
A przedstawia się – Antoni!
I wyrywa mnie za rękę.
I na parkiet rychło goni.

Patrząc na mój duży tyłek,
Mówi, (chyba takieto zaloty?)
„Miła panno – wezmę ja to
Mocno w tańcu cię w obroty!”

Jak Ci się podobało?

Komentarze (0)

brak komentarzy

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.