Kiedy była jeszcze mała,
Pod pewnym trzepakiem,
Po raz pierwszy się spotkała,
Z rok starszym chłopakiem.
Wcześniej się jak każda mała,
Dziewczynka bawiła.
Ale dziwna rzecz się stała,
Gdy go zobaczyła.
Bo mu szybko nakłamała,
Że jest bardzo chora.
Gdyż koniecznie się z nim chciała,
Zabawić w doktora.
Prośbę miała więc do niego,
By ją dobrze zbadał.
I się szybko brał do tego,
A przy tym nie gadał.
Potem się zaś rozebrała,
Mu od pasa w górę.
Choć piersi jeszcze nie miała
Tylko gładką skórę,
To dotykać się kazała,
Czule i namiętnie.
Potem resztę rozebrała,
Szybciutko i chętnie.
Bo choć miała lat niewiele,
Już miała marzenie.
By w swym bardzo młodym ciele,
Poczuć podniecenie.
Dlatego się przytuliła,
Do niego dość śmiało.
I cichutko poprosiła,
- Pokaż mi swe ciało.
- Że ja bardzo pragnę tego,
- Całym ciałem czuję.
- Lecz nie zrobię Ci nic złego,
- Z góry obiecuję.
Na początku się opierał,
Lecz go uprosiła.
I po chwili się rozbierał,
A ona patrzyła.
Gdy już wszystko zrzucił z siebie,
Trochę posmutniała.
Bo nie była w siódmym niebie,
Jak oczekiwała.
- Że pokażesz mi, marzyłam
- Coś trochę większego.
- Coś co kiedyś zobaczyłam
- U taty swojego.
- Gdy wieczorem po kąpieli,
- Nago, bez piżamy.
- Leżał w łóżku na pościeli,
- Obok mojej mamy.
- Całowali się wzajemnie,
- Najpierw ona jego.
- Chyba było mu przyjemnie,
- Bo się coś dziwnego,
- Przez te pocałunki słodkie,
- Mu z siusiakiem stało.
- Bo co wcześniej było wiotkie,
- Nagle zesztywniało.
- A gdy mama to ujrzała,
- Że jest taki wielki.
- Wtedy szybko go schowała,
- Do swojej muszelki.
- On wychodzić z niej próbował,
- Tak sobie myślałam.
- Lecz gdy później znów go chował,
- Wtedy zrozumiałam.
- Że to jakaś jest zabawa,
- Tak mi się zdawało,
- Fitness, albo inna sprawa,
- Co pobudza ciało.
- A to wszystko co widziałam,
- Co razem robili.
- Przeżyć z Tobą bardzo chciałam,
- Właśnie tu w tej chwili.
- Lecz się trochę załamałam,
- Bo choć plan był śmiały,
- Że Twój się nie spodziewałam,
- Siusiak jest tak mały.
Odpowiedział jej wesoło,
- To, że jestem taki.
- Już powinny Ty pierdoło,
- Znać wszystkie dzieciaki.
- A Ty jeszcze nie wiesz tego?
- Coś Ty za dziewczyna?
- Że na razie mam małego,
- To nie moja wina.
- I się w przyszłość patrzę śmiało,
- Bo wiem co się stanie.
- Że odmieni moje ciało,
- Kiedyś dojrzewanie.
- Gdy hormony zrobią swoje,
- W mężczyznę się zmienię.
- I dopiero będę Twoje,
- Mógł spełnić marzenie.
- Będziesz czekać? To nic złego,
- Tu chcę Cię pocieszyć.
- Daję słowo, że do tego,
- Lepiej się nie spieszyć.
- Proszę, musisz mi uwierzyć,
- Ty mały głuptasie,
- Wszystko zdążysz jeszcze przeżyć,
- W odpowiednim czasie.
Ona na te jego słowa,
Tak odpowiedziała.
- Na to jestem już gotowa,
- I będę czekała.
- A to brzmi optymistycznie,
- Co mi powiedziałeś.
- Bo dorosłym, choć psychicznie,
- Dla mnie już się stałeś.
Ps.
Tak się w życiu dzieje czasem,
I nic w tym dziwnego,
Że ktoś kto ma być głuptasem,
Mówi coś mądrego.
A kto mądrość razem z wiekiem,
Powinien posiadać.
Choć dorosłym jest człowiekiem,
Głupio lubi gadać.
Pod pewnym trzepakiem,
Po raz pierwszy się spotkała,
Z rok starszym chłopakiem.
Wcześniej się jak każda mała,
Dziewczynka bawiła.
Ale dziwna rzecz się stała,
Gdy go zobaczyła.
Bo mu szybko nakłamała,
Że jest bardzo chora.
Gdyż koniecznie się z nim chciała,
Zabawić w doktora.
Prośbę miała więc do niego,
By ją dobrze zbadał.
I się szybko brał do tego,
A przy tym nie gadał.
Potem się zaś rozebrała,
Mu od pasa w górę.
Choć piersi jeszcze nie miała
Tylko gładką skórę,
To dotykać się kazała,
Czule i namiętnie.
Potem resztę rozebrała,
Szybciutko i chętnie.
Bo choć miała lat niewiele,
Już miała marzenie.
By w swym bardzo młodym ciele,
Poczuć podniecenie.
Dlatego się przytuliła,
Do niego dość śmiało.
I cichutko poprosiła,
- Pokaż mi swe ciało.
- Że ja bardzo pragnę tego,
- Całym ciałem czuję.
- Lecz nie zrobię Ci nic złego,
- Z góry obiecuję.
Na początku się opierał,
Lecz go uprosiła.
I po chwili się rozbierał,
A ona patrzyła.
Gdy już wszystko zrzucił z siebie,
Trochę posmutniała.
Bo nie była w siódmym niebie,
Jak oczekiwała.
- Że pokażesz mi, marzyłam
- Coś trochę większego.
- Coś co kiedyś zobaczyłam
- U taty swojego.
- Gdy wieczorem po kąpieli,
- Nago, bez piżamy.
- Leżał w łóżku na pościeli,
- Obok mojej mamy.
- Całowali się wzajemnie,
- Najpierw ona jego.
- Chyba było mu przyjemnie,
- Bo się coś dziwnego,
- Przez te pocałunki słodkie,
- Mu z siusiakiem stało.
- Bo co wcześniej było wiotkie,
- Nagle zesztywniało.
- A gdy mama to ujrzała,
- Że jest taki wielki.
- Wtedy szybko go schowała,
- Do swojej muszelki.
- On wychodzić z niej próbował,
- Tak sobie myślałam.
- Lecz gdy później znów go chował,
- Wtedy zrozumiałam.
- Że to jakaś jest zabawa,
- Tak mi się zdawało,
- Fitness, albo inna sprawa,
- Co pobudza ciało.
- A to wszystko co widziałam,
- Co razem robili.
- Przeżyć z Tobą bardzo chciałam,
- Właśnie tu w tej chwili.
- Lecz się trochę załamałam,
- Bo choć plan był śmiały,
- Że Twój się nie spodziewałam,
- Siusiak jest tak mały.
Odpowiedział jej wesoło,
- To, że jestem taki.
- Już powinny Ty pierdoło,
- Znać wszystkie dzieciaki.
- A Ty jeszcze nie wiesz tego?
- Coś Ty za dziewczyna?
- Że na razie mam małego,
- To nie moja wina.
- I się w przyszłość patrzę śmiało,
- Bo wiem co się stanie.
- Że odmieni moje ciało,
- Kiedyś dojrzewanie.
- Gdy hormony zrobią swoje,
- W mężczyznę się zmienię.
- I dopiero będę Twoje,
- Mógł spełnić marzenie.
- Będziesz czekać? To nic złego,
- Tu chcę Cię pocieszyć.
- Daję słowo, że do tego,
- Lepiej się nie spieszyć.
- Proszę, musisz mi uwierzyć,
- Ty mały głuptasie,
- Wszystko zdążysz jeszcze przeżyć,
- W odpowiednim czasie.
Ona na te jego słowa,
Tak odpowiedziała.
- Na to jestem już gotowa,
- I będę czekała.
- A to brzmi optymistycznie,
- Co mi powiedziałeś.
- Bo dorosłym, choć psychicznie,
- Dla mnie już się stałeś.
Ps.
Tak się w życiu dzieje czasem,
I nic w tym dziwnego,
Że ktoś kto ma być głuptasem,
Mówi coś mądrego.
A kto mądrość razem z wiekiem,
Powinien posiadać.
Choć dorosłym jest człowiekiem,
Głupio lubi gadać.
brak komentarzy