Najbardziej samotny, kiedy jesteś obok,
jakbym chciał dotknąć na niebie obłok,
widzę, a poczuć nie mogę,
czy ktoś przerwie kiedyś tę okrutna trwogę?
Walczyć nie potrafię już w objęciach samotności,
poddać się nie chce, by istnieć z litości,
szukać chce wyjścia, lecz światła nie widzę,
jak obłąkany krople rosy liczę.
W myślach splątanych gubię gdzieś siebie,
bo inny już dotykiem maluje Ciebie,
inny w oczach blasku ogrzewa swą duszę,
a ja na szubienicy miłości Tobą się duszę.
Straceńcem, wygnańcem Twych snów się stałem
zakazanych ust stale pożądałem,
teraz samotności stałem się kochankiem,
tylko z nią dzielić się będę pięknym porankiem.
jakbym chciał dotknąć na niebie obłok,
widzę, a poczuć nie mogę,
czy ktoś przerwie kiedyś tę okrutna trwogę?
Walczyć nie potrafię już w objęciach samotności,
poddać się nie chce, by istnieć z litości,
szukać chce wyjścia, lecz światła nie widzę,
jak obłąkany krople rosy liczę.
W myślach splątanych gubię gdzieś siebie,
bo inny już dotykiem maluje Ciebie,
inny w oczach blasku ogrzewa swą duszę,
a ja na szubienicy miłości Tobą się duszę.
Straceńcem, wygnańcem Twych snów się stałem
zakazanych ust stale pożądałem,
teraz samotności stałem się kochankiem,
tylko z nią dzielić się będę pięknym porankiem.
Jak Ci się podobało?