Rześko chuj się ze snu budzi,
tak jak to heros nie oferma.
Prześcieradło wnet pobrudzi,
bo wytryśnie z niego sperma.
Ach, jak główkę ma nabrzmiałą,
wcześniej skrytą pod napletkiem.
Swą smukłością doskonałą
w zachwyt wprawiłby estetkę.
Stoi prosto niczym baszta,
twardszy niźli włoski orzech.
Podniecenie w nim narasta,
więc się zaraz spuścić może.
I wystrzelić białą strugą,
lepką jakby to był kisiel,
a w ślad za nią siknąć drugą -
szkoda, że nie w ciasną pisię.
Wszak chuj chciałby wbić się w pizdę,
by przeczyścić ją dokładnie,
nim przekształci się on w glizdę
i zwiotczały z sił opadnie.
Ale skoro brak tu cipy,
trzeba użyć ręki prawej.
Łóżko coraz głośniej skrzypi,
bo się zbliża fala drgawek.
I jak wulkan chuj wybucha,
gęsta lawa zeń się sączy.
Chociaż pipki nie wyruchał,
błogi orgazm go wykończył.
Słodkie krople kapią z niego
i przestaje dumnie sterczeć -
już opuszcza siódme niebo,
choć w nim pobyć chciałby jeszcze...
***
Ale kiedy noc nadejdzie,
chuj podniesie się pomału,
gruby jak pień dębu będzie
i gotowy do wystrzałów.
Znów na baczność sztywny stanie
i nie zmieści się już w dłoni,
która zacznie czuły taniec,
w dół i w górę sunąc po nim.
Tak go gładzić będzie śmiało,
aż wytryśnie z wielką siłą,
by się potem dobrze spało
i o Twojej cipce śniło.
Bo, Dziewczyno, w prostych słowach
wielbię chuja tym utworem,
byś go chciała pocałować,
nim się wśliźnie w Twój otworek.
Gdy w gorącej Twej muszelce
mu rozgościć się pozwolisz,
to szczęśliwa będziesz wielce,
że tak mocno ją pierdoli.
Zroszą uda Twoje soki,
z przyjemności aż zajęczysz
i się wznosząc pod obłoki,
ujrzysz ósmy kolor tęczy.
W końcu w czeluść Twojej szparki
chuj śmietankę ciepłą wleje,
całą Ciebie przejdą ciarki
i z rozkoszy oszalejesz.
On zmęczony z norki mokrej
powolutku się wysunie,
abyś z czubka spiła kroplę,
swój składając pocałunek.
A wilgotna Twoja dziurka
nagle tęsknie się poczuje,
pragnąc, by ta miękka skórka
znów się stała twardym chujem.
***
Ten poemat na cześć chuja
ma oswoić z nim Twe oczy -
nie potraktuj go jak zbója,
gdy się przed nie napatoczy.
Weź z ochotą go do buzi
delikatnie liż języczkiem,
a jak już się stanie duży,
wsadź głęboko w wąską piczkę.
Przecież chuj do tego służy,
by w niej grzebać jak najczęściej.
On z pajęczyn ją odkurzy
i doświadczysz, czym jest szczęście.
Ty zaś chodzisz niedymana,
a Twa pusia jest wciąż sucha,
więc czym prędzej poznaj pana
z chujem wielkim tak jak puchar.
On stalowym tym swym palem
co dzień z chęcią ją wyjebie,
byś w niej wilgoć czuła stale
i bez przerwy była w niebie.
Panna, którą chuj wciąż grzmoci,
roześmianą ma cipuszkę,
bo nie musi sama w nocy
zaspokajać ją paluszkiem.
Ona nie ma wibratora,
nie potrzebna jest jej świeczka,
bo znalazła lokatora,
co w jej jamce często mieszka.
***
Już nie zwlekaj, proszę, dłużej
i po chuja ruszaj w miasto.
Ja Ci swego dam jak różę -
tylko odnajdź mnie, Niewiasto!
(7-9.05.2022 r.)
tak jak to heros nie oferma.
Prześcieradło wnet pobrudzi,
bo wytryśnie z niego sperma.
Ach, jak główkę ma nabrzmiałą,
wcześniej skrytą pod napletkiem.
Swą smukłością doskonałą
w zachwyt wprawiłby estetkę.
Stoi prosto niczym baszta,
twardszy niźli włoski orzech.
Podniecenie w nim narasta,
więc się zaraz spuścić może.
I wystrzelić białą strugą,
lepką jakby to był kisiel,
a w ślad za nią siknąć drugą -
szkoda, że nie w ciasną pisię.
Wszak chuj chciałby wbić się w pizdę,
by przeczyścić ją dokładnie,
nim przekształci się on w glizdę
i zwiotczały z sił opadnie.
Ale skoro brak tu cipy,
trzeba użyć ręki prawej.
Łóżko coraz głośniej skrzypi,
bo się zbliża fala drgawek.
I jak wulkan chuj wybucha,
gęsta lawa zeń się sączy.
Chociaż pipki nie wyruchał,
błogi orgazm go wykończył.
Słodkie krople kapią z niego
i przestaje dumnie sterczeć -
już opuszcza siódme niebo,
choć w nim pobyć chciałby jeszcze...
***
Ale kiedy noc nadejdzie,
chuj podniesie się pomału,
gruby jak pień dębu będzie
i gotowy do wystrzałów.
Znów na baczność sztywny stanie
i nie zmieści się już w dłoni,
która zacznie czuły taniec,
w dół i w górę sunąc po nim.
Tak go gładzić będzie śmiało,
aż wytryśnie z wielką siłą,
by się potem dobrze spało
i o Twojej cipce śniło.
Bo, Dziewczyno, w prostych słowach
wielbię chuja tym utworem,
byś go chciała pocałować,
nim się wśliźnie w Twój otworek.
Gdy w gorącej Twej muszelce
mu rozgościć się pozwolisz,
to szczęśliwa będziesz wielce,
że tak mocno ją pierdoli.
Zroszą uda Twoje soki,
z przyjemności aż zajęczysz
i się wznosząc pod obłoki,
ujrzysz ósmy kolor tęczy.
W końcu w czeluść Twojej szparki
chuj śmietankę ciepłą wleje,
całą Ciebie przejdą ciarki
i z rozkoszy oszalejesz.
On zmęczony z norki mokrej
powolutku się wysunie,
abyś z czubka spiła kroplę,
swój składając pocałunek.
A wilgotna Twoja dziurka
nagle tęsknie się poczuje,
pragnąc, by ta miękka skórka
znów się stała twardym chujem.
***
Ten poemat na cześć chuja
ma oswoić z nim Twe oczy -
nie potraktuj go jak zbója,
gdy się przed nie napatoczy.
Weź z ochotą go do buzi
delikatnie liż języczkiem,
a jak już się stanie duży,
wsadź głęboko w wąską piczkę.
Przecież chuj do tego służy,
by w niej grzebać jak najczęściej.
On z pajęczyn ją odkurzy
i doświadczysz, czym jest szczęście.
Ty zaś chodzisz niedymana,
a Twa pusia jest wciąż sucha,
więc czym prędzej poznaj pana
z chujem wielkim tak jak puchar.
On stalowym tym swym palem
co dzień z chęcią ją wyjebie,
byś w niej wilgoć czuła stale
i bez przerwy była w niebie.
Panna, którą chuj wciąż grzmoci,
roześmianą ma cipuszkę,
bo nie musi sama w nocy
zaspokajać ją paluszkiem.
Ona nie ma wibratora,
nie potrzebna jest jej świeczka,
bo znalazła lokatora,
co w jej jamce często mieszka.
***
Już nie zwlekaj, proszę, dłużej
i po chuja ruszaj w miasto.
Ja Ci swego dam jak różę -
tylko odnajdź mnie, Niewiasto!
(7-9.05.2022 r.)
brak komentarzy