Nie wróciłaś dziś na noc do domu,
A teraz pijesz z Nim kawę.
On znów wycałuje Twe łono,
A potem zjecie śniadanie.
Nie powiedziałaś mi rano "Dzień dobry".
Jedynie "Dobranoc" wieczorem,
A teraz prysznic z Nim bierzesz,
I On mydli Twe ciało wzbudzone.
Nie odzywasz się już tak długo,
A ja czekam, jak pies pod drzwiami.
Ty wracasz z Nim znowu do łóżka
i smakujesz Mu członka ustami.
Nie myślisz o mnie już wcale,
Leżąc na plecach naga,
Gdy Jego język się ślizga
Po kwiatu Twojego płatkach.
Nie wracasz nawet na obiad.
Rachubę czasu straciłaś,
Gdy dłoń Jego pieści Twą szparkę
i palcami chciwymi w nią wnika.
I nie wiem, czy choć na kolację
Mam coś szykować dla Ciebie,
Bo pewnie o mnie nie myślisz
Przyjmując go w głębi siebie.
Lecz czekać będę pomimo
tego, że to w nie moich ramionach
Wybuch rozkoszy przeżywasz
Obcym mężczyzną wypełniona.
A teraz pijesz z Nim kawę.
On znów wycałuje Twe łono,
A potem zjecie śniadanie.
Nie powiedziałaś mi rano "Dzień dobry".
Jedynie "Dobranoc" wieczorem,
A teraz prysznic z Nim bierzesz,
I On mydli Twe ciało wzbudzone.
Nie odzywasz się już tak długo,
A ja czekam, jak pies pod drzwiami.
Ty wracasz z Nim znowu do łóżka
i smakujesz Mu członka ustami.
Nie myślisz o mnie już wcale,
Leżąc na plecach naga,
Gdy Jego język się ślizga
Po kwiatu Twojego płatkach.
Nie wracasz nawet na obiad.
Rachubę czasu straciłaś,
Gdy dłoń Jego pieści Twą szparkę
i palcami chciwymi w nią wnika.
I nie wiem, czy choć na kolację
Mam coś szykować dla Ciebie,
Bo pewnie o mnie nie myślisz
Przyjmując go w głębi siebie.
Lecz czekać będę pomimo
tego, że to w nie moich ramionach
Wybuch rozkoszy przeżywasz
Obcym mężczyzną wypełniona.
Jak Ci się podobało?