Daj się dotknąć wreszcie,
Nie drażnij, nie szczuj.
Albo dotknij mnie sama
jeśli, bym ja cię dotykał nie chcesz.
Rozpalasz mnie całego,
Ale sam dotykać się muszę,
Bo znów znikasz.
Pewnie do kogoś innego.
Daj mi w końcu swoje usta,
A nie się tylko uśmiechasz.
Odwracasz się wtedy choć wiesz,
Że chcę swymi wargami je muskać
Odkrywasz przede mną uda fragment
Kusisz, kokietujesz...
A potem opuszczasz sukienkę.
Wzniecając w mej głowie zamęt
Rozpinasz bluzeczkę mocniej
I oddychasz głęboko,
A później osłaniasz dekolt szalem,
Bym dłużej nie wodził tam wzrokiem.
A gdy wyjść już mi stąd tylko zostaje,
Pragniesz zatańczyć.
Chwytasz moją dłoń. Zatrzymujesz.
Umknęło Ci, że grać już przestali.
Nie drażnij, nie szczuj.
Albo dotknij mnie sama
jeśli, bym ja cię dotykał nie chcesz.
Rozpalasz mnie całego,
Ale sam dotykać się muszę,
Bo znów znikasz.
Pewnie do kogoś innego.
Daj mi w końcu swoje usta,
A nie się tylko uśmiechasz.
Odwracasz się wtedy choć wiesz,
Że chcę swymi wargami je muskać
Odkrywasz przede mną uda fragment
Kusisz, kokietujesz...
A potem opuszczasz sukienkę.
Wzniecając w mej głowie zamęt
Rozpinasz bluzeczkę mocniej
I oddychasz głęboko,
A później osłaniasz dekolt szalem,
Bym dłużej nie wodził tam wzrokiem.
A gdy wyjść już mi stąd tylko zostaje,
Pragniesz zatańczyć.
Chwytasz moją dłoń. Zatrzymujesz.
Umknęło Ci, że grać już przestali.
Jak Ci się podobało?