- Gdybyś psychologiem była,
- Co byś dla mnie dziś zrobiła?
- Czy terapii jakąś sesję?
- Bo na Ciebie mam obsesję.
- Sprytna jest, bo gdy jest żona,
- Gdzieś się chowa przyczajona.
- Lecz gdy tylko sam zostaję,
- To spokoju mi nie daje.
- Przez co, aż się przyznać wstydzę,
- Cały czas Cię nago widzę.
- I dlatego już się boję,
- Bo na baczność ciągle stoję.
- Przez co czuję się fatalnie,
- Bo nie myślę już normalnie.
- I się martwię o swe zdrowie,
- Bo Cię cały czas mam w głowie.
- A przez głowę całe ciało,
- Bardzo by Cię poczuć chciało.
- A konkretnie zmysły moje,
- Chciałyby czuć ciało Twoje.
- Oczy, widzieć by cię chciały,
- Bo to widok jest wspaniały.
- A marzenie byś spełniła,
- Gdybyś przy mnie naga była.
- Dłoniom wtedy by się dało,
- Całe Twe dotykać ciało.
- Każda z nich by je pieściła,
- Wszędzie, gdzie byś pozwoliła.
- Uszy by słyszały moje,
- To, jak bije serce Twoje.
- I jak głos Twój barwę zmienia,
- Z intymnego podniecenia.
- Nos mój chociaż jest niewielki,
- Zapach czułby Twej muszelki.
- Bo bez tego, coś brakuje,
- Gdy kobiety się nie czuje.
- Język myślałby o sobie,
- I smakowałby się w Tobie.
- Bo to bodziec dla podniety,
- Czuć intymny smak kobiety.
- I tak cały czas się dzieje,
- Aż się w duchu z tego śmieję.
- Bo gdy jestem obok żony,
- Bardzo jestem podniecony.
- Gdy jej nie ma obok mnie,
- Tobą znów podniecam się.
- I tak prawie wszystkie dni,
- Bez ustanku stoi mi.
- A gdy stoi, ciężko chodzić,
- Poradź, co z tym fantem zrobić.
- Czy masz na to jakieś leki?
- Dłoń wyciągnij do kaleki.
- A najlepiej oprócz ręki,
- By zakończyć moje męki,
- To w zmysłowej mej potrzebie,
- Daj mi lepiej całą Siebie!
- Co byś dla mnie dziś zrobiła?
- Czy terapii jakąś sesję?
- Bo na Ciebie mam obsesję.
- Sprytna jest, bo gdy jest żona,
- Gdzieś się chowa przyczajona.
- Lecz gdy tylko sam zostaję,
- To spokoju mi nie daje.
- Przez co, aż się przyznać wstydzę,
- Cały czas Cię nago widzę.
- I dlatego już się boję,
- Bo na baczność ciągle stoję.
- Przez co czuję się fatalnie,
- Bo nie myślę już normalnie.
- I się martwię o swe zdrowie,
- Bo Cię cały czas mam w głowie.
- A przez głowę całe ciało,
- Bardzo by Cię poczuć chciało.
- A konkretnie zmysły moje,
- Chciałyby czuć ciało Twoje.
- Oczy, widzieć by cię chciały,
- Bo to widok jest wspaniały.
- A marzenie byś spełniła,
- Gdybyś przy mnie naga była.
- Dłoniom wtedy by się dało,
- Całe Twe dotykać ciało.
- Każda z nich by je pieściła,
- Wszędzie, gdzie byś pozwoliła.
- Uszy by słyszały moje,
- To, jak bije serce Twoje.
- I jak głos Twój barwę zmienia,
- Z intymnego podniecenia.
- Nos mój chociaż jest niewielki,
- Zapach czułby Twej muszelki.
- Bo bez tego, coś brakuje,
- Gdy kobiety się nie czuje.
- Język myślałby o sobie,
- I smakowałby się w Tobie.
- Bo to bodziec dla podniety,
- Czuć intymny smak kobiety.
- I tak cały czas się dzieje,
- Aż się w duchu z tego śmieję.
- Bo gdy jestem obok żony,
- Bardzo jestem podniecony.
- Gdy jej nie ma obok mnie,
- Tobą znów podniecam się.
- I tak prawie wszystkie dni,
- Bez ustanku stoi mi.
- A gdy stoi, ciężko chodzić,
- Poradź, co z tym fantem zrobić.
- Czy masz na to jakieś leki?
- Dłoń wyciągnij do kaleki.
- A najlepiej oprócz ręki,
- By zakończyć moje męki,
- To w zmysłowej mej potrzebie,
- Daj mi lepiej całą Siebie!
brak komentarzy