Wszyscy kochają Monikę

19 listopada 2015

Szacowany czas lektury: 44 min

Mężatka w szponach kolegów z pracy.

Monice powoli zaczynało się nudzić. Nawet wpadła na pomysł, by nagrać sobie monotonny monolog prowadzącego szkolenie. Byłby doskonałym lekarstwem na jej bezsenność. Z pewnością całkiem by odpłynęła w objęcia Morfeusza, gdyby nie to, że siedziała tuż obok Tomka. Nie miała zamiaru nic z nim kombinować, gdyż po pierwsze był to jej podwładny, po drugie ponad 10 lat młodszy, a po trzecie była już trzydziestosześcioletnią mężatką i nigdy nie zdarzyło jej się zrobić nic głupiego. Nie zmieniało to jednak faktu, że zawsze, odruchowo poprawiała makijaż, fryzurę i ubranie gdy tylko on miał być w pobliżu. Zresztą, tak samo zachowywały się jej koleżanki z biura.

Tomek niezwykle skrupulatnie notował treść kursu. Był zawsze poukładany. Koszule idealnie wyprasowane, krawat doskonale dobrany. Jedyną jego wadą była małomówność. Ale gdy Monika plotkowała kiedyś w żartach z koleżankami z pracy, wszystkie doszły do wniosku, że jeśli chodzi o Tomka, nie musiał nawet nic mówić. Wystarczył jeden jego uśmiech i każdej robiło się gorąco. Pogrążona w zadumie Monika podrapała się bezwiednie nad lewą piersią, wsuwając dłoń pod dekolt. Dopiero po chwili spostrzegła, że niechcący odsłoniła fragment przezroczystego stanika. Co gorsza, Tomek dyskretnie zerkał na niego. Natychmiast zasłoniła go bluzką. Czerwieniąc się, opuściła wzrok, a jej uda mocno się zacisnęły.

„Oj, chyba lepiej siądę gdzie indziej następnym razem” – pomyślała – „ta bliskość jest zbyt niebezpieczna”. W ławce obok siedział Andrzej, bardzo dobry kolega, któremu ufała i z którym bardzo lubiła rozmawiać. Czasem nawet o bardziej prywatnych sprawach. Obok niego grzał miejsce Piotr. Często żartował nieprzyzwoicie, rzucał różne seksualne aluzje, które Monika zwykle kwitowała lekkim oburzeniem, ale w głębi duszy podobało jej się to okazywanie zainteresowania. Wszyscy oni tworzyli jej w miarę zgrany zespół. Była jego szefową i jedyną kobietą w paczce. Dlatego zawsze starała się podchodzić do kontaktów z resztą jak najbardziej profesjonalnie, choć koleżeńsko. Niestety, nie zawsze to wychodziło. Wszyscy trzej panowie byli w sumie fajnymi facetami.

W końcu padły słowa, na które wszyscy z utęsknieniem czekali.

– No, myślę że już starczy na dzisiaj – powiedział prowadzący. – Widzimy się jutro.

***

Taksówka podwiozła całą czwórkę na miejsce noclegu. Wszyscy byli pod wrażeniem. Firma wynajęła do ich dyspozycji cały domek nad urokliwym jeziorkiem. Słońce było jeszcze wysoko i momentalnie udzieliła się im prawie wakacyjna atmosfera. Monika rozejrzała się w koło.

– No no, całkiem nieźle – powiedziała.

– Baaaaajka – odrzekł Piotr, przeciągając się. – Trzeba wyziębić szkło. – i dorzucił jeszcze z przekąsem, patrząc na Monikę: – Oj, będzie się działo.

– Jaaaasne – odpowiedziała z uśmiechem– A ty ciągle marzyciel. To służbowy wyjazd. – chciała przybrać bardziej surowy ton, ale ponieważ jej również udzieliła się atmosfera luzu, odpowiedź wcale nie zabrzmiała srogo.

Dźwigając swój tobołek, zaczęła wchodzić po schodach domku. Tomek wyrwał jej bagaż i pochwycił dłoń, pomagając we wspinaczce. Gdy poczuła jego dotyk, aż przeszły ją ciarki. Dotarli już do drzwi, więc czym prędzej uwolniła rękę z pomocnego uścisku, by nie dać poznać po sobie zmieszania.

Pokój Moniki był całkiem przyjemny. Zadzwoniła do męża, zdając relację z pobytu i pytając o dzieci, czy sobie radzi ze wszystkim, zostawiony sam z całym domem na głowie. Na pytanie o swoje plany odpowiedziała, że chyba się teraz zdrzemnie po kursie, a wieczorem poprzegląda notatki i pójdzie spać. Wymienili telefoniczne całusy i zakończyli rozmowę. Monika spojrzała przez okno i zauważyła, że chłopaki już baraszkują na plaży w spodenkach kąpielowych, korzystając z popołudniowego słońca i rozlewając drinki do szklanek. Wyglądało na to, że dobrze się bawią. Pomyślała, że chyba jednak nie ma ochoty siedzieć w pokoju, tylko zejdzie do nich trochę się odprężyć. Ściągnęła służbowy kostium i stojąc w bieliźnie, zastanawiała się, co na siebie włożyć.

Przyszła jej do głowy biała, przewiewna sukienka, z dosyć sporym rozcięciem z boku, której dawno nie miała na sobie. Ale czuła pewien opór. Była ich szefową i zawsze starała się nie epatować swym ciałem w pracy. Zwykle jej służbowe kostiumy były bardzo stonowane i nie odkrywały zbyt wiele. A w tej sukience prawie całe udo często wymykało się na wolność. Poza tym, oni byli dużo młodsi i nie była pewna, czy jej tak wypada. Jeszcze raz spojrzała przez okno na mężczyzn, jak o czymś dowcipkując, testowali wodę nawzajem się nią ochlapując.

„A co mi tam” – pomyślała. Wyciągnęła sukienkę z torby i położyła ją na łóżku. Była przewiewna i w mocnym świetle nawet odrobinę prześwitująca. Monika postanowiła, że zmieni ciemna bieliznę na białą, by nie rzucała się w oczy. Zrzuciła więc wszystko, co miała na sobie. Spojrzała na swe nagie piersi i w tym momencie przypomniała sobie, jak Tomek z wielką ciekawością zerkał w jej dekolt gdy go niechcący odsłoniła. Pojawił się w jej głowie obraz, że patrzy na nie właśnie teraz, gdy są całe odsłonięte, gdy widać dokładnie ich kształt, gdy jej sutki są tak wystawione na światło dzienne, tak bezbronne. Naszła ją ciekawość, jak on by zareagował na ten widok, co ona by czuła. Może dała by mu ich dotknąć? Żeby sprawdził, jakie są miękkie i gładkie... Trochę się zawstydziła na te myśli, a jej dłoń bezwiednie spoczęła w okolicach ładnie przystrzyżonego futerka na muszelce. Przesunęła palcami po delikatnej skórze i tym razem przypomniał się jej dotyk Tomka, gdy pomagał jej wejść na schody. Pomyślała, że jego palce były szorstkie ale czułe, stanowcze ale nie nachalne. Miał takie ładne i zadbane dłonie a ... jej muszelka wydała jej się w tym momencie tak wrażliwa. Zacisnęła mocniej uda i starała się odgonić te nagłe myśli o Tomku, o tym, jak się nią tam zajmuje. Przecież była mniej lub bardziej szczęśliwą, ale jednak mężatką.

„Nie myśleć o Tomku, nie myśleć o Tomku”- wmawiała sobie z zamkniętymi oczyma. Gdy wydawało się już, że udało jej się przepędzić obrazy Tomka z wyobraźni, otworzyła oczy i znów zobaczyła kępkę włosków, spod której wyzierała delikatna szparka. Błądziła myślami po wszystkich, tylko nie Tomku. Teraz pojawił jej się w głowie obraz Andrzeja, z którym miała tak dobry kontakt. Z którym tyle razy rozmawiała, czasem nawet zwierzała się z niektórych problemów osobistych. A on zawsze jej wysłuchał, zawsze pocieszył. No niestety, w wyobraźni Moniki Andrzej czule zajmował się jej muszelką, brzuchem, piersiami, całym ciałem. Z wielkim wyczuciem dotykał jej skóry, doskonale ją rozumiejąc, czego pragnie, jaka jest. Nie! Nie mogła myśleć o Andrzeju. To zbyt niebezpieczne. Zamieniła go więc w głowie na Piotra. Ten zboczuch w jej wizji, bezceremonialnie dobrał się do jej skarbów, robiąc z nimi to, przed czym protestowała, czego nie chciała, a może czego chciała, ale tak skrycie że wolała nawet o tym nie wiedzieć. Nie był delikatny dla jej sutków, a muszelkę potraktował jak coś, gdzie trzeba się wedrzeć. Z jednej strony czuła wielką słodycz, ale z drugiej pragnęła uniknąć kolejnych pytań: „a co by zrobił z jej pępkiem, co by zrobił z jej wargami, co by zrobił wewnątrz jej szparki...”

Monika otrząsnęła się z tych myśli i czym prędzej włożyła nową bieliznę. Na nią natomiast – tę białą, przewiewną sukienkę. Rzeczywiście, rozcięcie było wysokie i jej kolano przy każdym kroku wyłaniało się razem z większą częścią uda. Ponadto, przylegająca w pasie materia dobrze opinała tyłek, którego kształt był wyraźnie widoczny. Nie miała zamiaru psuć sobie dobrego nastroju i zamartwiać więcej rozmyślaniem, co wypada, a co nie wobec kolegów, współpracowników, podwładnych. Miała tylko nadzieję, że nie będą za bardzo komentować.

Już pierwsza reakcja kolegów pozbawiła ją tej nadziei. Gdy zbliżała się do plaży, właśnie odbijali piłkę przy muzyce puszczonej z przenośnego odtwarzacza. Obok, na kocu stało kilka opróżnionych do połowy szklanek z drinkami. Jej nadejście spowodowało, że mężczyźni zaprzestali odbijania, a ich wzrok skupił się na kobiecie. Niemal czuła, jak wdzierają się nim w rozcięcie w sukience, jak oglądają jej biodra poruszające się miarowo pod materiałem, w rytm każdego kroku. Zauważyła, że sukienka z przodu, od naporu powietrza, przyległa idealnie do jej ciała, tak że niemal dało się zauważyć kształt jej wzgórka łonowego, na którym się opinała. Spostrzegła, że przyciąga to uwagę mężczyzn. Trochę się zmieszała, ale nie dawała tego po sobie poznać. Nigdy nie przychodziła do pracy w krótkich spódniczkach, a teraz mieli niemal całe jej udo na widoku, a co gorsza... gapili się w nie zapamiętale.

– No no – Piotr oczywiście zareagował jako pierwszy – a cóż to za nimfa się tu pojawiła.

– A, dajcie spokój, chłopaki – odpowiedziała trochę zawstydzona Monika – starej baby nie widzieliście nigdy? Grajcie sobie dalej, ja popatrzę – mówiąc to, usiadła na kocu.

Mężczyznom oczywiście nie w głowie było już granie. Monika czuła, że znalazła się w centrum uwagi całej trójki i, pomimo początkowego zmieszania, zaczęło jej się to nawet podobać. Piotr podszedł pierwszy i zrobił jej drinka. Monika bezskutecznie pilnowała, by nie był zbyt mocny.

– Tak odrobinkę, o tyle... no ile mi tego nalałeś!

Na nic się zdały jednak jej opory. Ale w środku poczuła, że co ma sobie żałować. Jej też należała się czasem odrobina relaksu.

– No pilnuj się lepiej, pilnuj dzisiaj, bo jak stracisz film, to nie ręczę za siebie – zażartował Piotr, patrząc na jej kolano. Monika przykryła je rąbkiem sukienki i pogroziła mu palcem, ale znała go dobrze i wiedziała, że musi sobie zawsze pogadać.

– Ech, daj już spokój. Tobie to tylko jedno w tej głowie.

Andrzej też jej się przyglądał. Ale tym razem inaczej niż zwykle. Zazwyczaj spoglądał po przyjacielsku, a teraz czuła w jego wzroku jakieś takie dziwne ogniki.

– Ale trzeba przyznać, – powiedział – że przyciągasz uwagę.

Monika lekko się zarumieniła. Tym bardziej, że zauważyła także wzrok Tomka skierowany w jej stronę, oraz to, jak przygryzał sobie dolną wargę, mrużąc jednocześnie oczy. Ciekawa była, o czym myślał.

Mężczyźni obsiedli ją na kocu i zaczęli popijać, dowcipkując. Monika siedziała w środku i zaczynała czuć się coraz swobodniej i coraz przyjemniej. Czasem dopadały ją myśli, że nie powinna sobie na tyle pozwalać. Raz, że to w sumie koledzy z pracy, a dwa, że jej mąż siedzi teraz w domu, a ona otoczona trzema mężczyznami, bezwstydnie z nimi flirtuje. Ale przypomniało jej się także, jak wiele wysiłku musi włożyć ostatnio by jej małżonek zobaczył w niej kobietę. Gdy ostatni raz miała tę sukienkę na sobie, on nawet tego nie zauważył, pochłonięty jakimś swoim służbowym projektem. A tu wystarczyło, że odsłoniła kawałek kolana i niemal musiała się odganiać. Coraz bardziej podobała jej się ta sytuacja, a alkohol sprawiał, że przestawała się zadręczać tym, co wypada, a co nie. Siedziała więc na kocu między mężczyznami, a jej sukienka ponownie się zsuwając, odsłoniła kolano, a nawet większą niż dotychczas część lekko opalonego uda. Kobieta nie poprawiała jej, mimo iż koledzy niemal zjadali wzrokiem delikatne wnętrze jej nogi. Skóra była tam idealnie gładka i niemal różowa.

Nagle poczuła, że coś ją ugniata w tyłek pod kocem, najprawdopodobniej jakiś kamień. Mężczyźni zauważyli jak ciągle poprawia koc pod pośladkami.

– Co tam jest? – zapytał Andrzej. – Chodźcie, porządek z tym zrobimy, bo nasza księżniczka na ziarnku grochu ma niewygodnie.

W tym momencie Tomek ujął ją w swe ramiona i poniósł do góry. Był szczupły, ale dobrze zbudowany. Widać było, że jest wyćwiczony. Już wcześniej jej uwagę zwrócił jego płaski, twardy brzuch. A teraz, chcąc nie chcąc, obejmowała go za szyję, by nie spaść. Czuła dłońmi, jak twarde są jego barki, jak praktycznie nie ma tłuszczu pod skórą. Pozostali koledzy w tym czasie podnieśli koc i wyciągnęli spod niego kamienie winne jej niedoli. Monika została ułożona delikatnie na kocu. W głębi serca dziękowała za to, że już nie musi dotykać ciała Tomka, bo zaczynało w niej wrzeć. Pomyślała w żartach, że jeszcze gotowa była się zapomnieć i go pocałować.

Piotr poszedł do jeziora po następną chłodzącą się butelkę, a Andrzej z Tomkiem majstrowali coś przy radiu, gdyż to zaczęło charczeć. Monika na chwilkę została sama i ułożyła się wygodnie na kocu. Pomyślała, że słońce tak przyjemnie ją ogrzewa i podciągnęła od przodu całą sukienkę, tak by wystawić uda na jego promienie. Zauważyła, że odsłoniła troszkę swoich białych majtek, ale przecież na plaży to nic takiego. Jednak dla mężczyzn nie było to takie nic. Gdy wrócili, ich uwaga momentalnie skupiła się na tym właśnie punkcie. Jej muszelka wypychała majtki, a przez ich środek biegło wyraźne wgłębienie wzdłuż szparki. Jej delikatna skóra tuż przy majtkach fałdowała się w miły sposób. Monika dziękowała swej przezorności, że przed wyjazdem wydepilowała okolice bikini i była tam taka gładka.

Koledzy teraz już prawie bez skrępowania gapili się w tamto miejsce. Piotrowi nie dziwiła się. Natomiast ze strony Andrzeja spodziewała się większej powściągliwości. Co do Tomka, przekonana była, że ten młodzian ma na sumieniu wiele piękniejszych kobiet i trochę ją zaskakiwało, ale i pochlebiało, że ogląda ją z takim ognikiem w oczach. Udawała, że nie zauważa, jak się na nią patrzą, tylko rozłożyła się na kocu i delektowała ostatnimi promieniami słońca. Przez chwilę dla żartu zastanowiła się, co by było, gdyby tak leżała przed nimi, z uniesioną sukienką, ale bez majteczek. Tak, żeby mogli oglądać ją tam i komentować. Ciekawa była ich reakcji. Myśląc tak, rozsunęła nawet lekko uda, które do tej pory trzymała przyciśnięte do siebie. Z jednej strony nie chciała tego robić, ale nie mogła się powstrzymać i pomyślała, że to przecież nic takiego. Lecz poczuła, że wilgotnieje, więc czym prędzej przepędziła te wszystkie myśli, by jej podniecenie nie uwidoczniło się na bieliźnie.

Kolejna godzina minęła na mniej lub bardziej pikantnych rozmowach i żartach. Praktycznie nie było tematu, który by nie schodził na tory damsko-męskie. Przykładowo, gdy jej koledzy zaczęli przypominać sobie wiedzę z podstawówki, a dokładnie odmianę przez przypadki, nie wiedzieć czemu użyli do tego słowa „łono”. Pomimo iż pamiętali, że jest siedem przypadków, jakoś za każdym razem naliczali ich kilkanaście. Piotr w końcu wziął się za usystematyzowanie wiedzy:

– Spokój... po kolei. To leciało jakoś tak. Kto?, co? Czyli na przykład: „Kobieta ma łono”. Nie... to by było „kogo, co”... to chyba inny przypadek. No to może: „To jest śliczne łono”. Dalej: Kogo? czego? Hmm... Dobierać się do łona? A potem?

– „Komu czemu” ! – rzucił Andrzej – to może „przyglądać się łonowi”? Pfu...

– Jakiemu łonowi? Łonu się mówi – odparł Piotr – „robić dobrze łonu” O! a co dalej?

– No nie awanturuj się. Przejęzyczenie tylko. No i dalej to, co na początku było: „kogo, co”, czyli może być: „brać się za łono”.

– Nie! – odparł Piotr.

– Jak nie, jak tak – nie dawał za wygraną Andrzej. – Co ty bredzisz?

– Prawidłowo to zdanie ma brzmieć „Brać się OSTRO za łono” – spowodowało to ogólne rozbawienie. Mężczyźni rozkręcali się, a Monika nie wiedziała, gdzie się schować.

– Ale czyje łono? – Andrzej z uśmieszkiem na ustach zadał retoryczne pytanie. Mężczyźni niewinnym wzrokiem spojrzeli na jedyną kobietę w towarzystwie.

Monika przysłuchiwała się tej wymianie zdań coraz bardziej czerwona. Teraz jej łono niemal świeciło blaskiem jasnych majteczek na nim opiętych.

– Tylko bez insynuacji proszę – odparła. – Ja tu obserwuję jezioro i wcale nie słucham, o czym mówicie.

– Dobra dobra – odparł Piotr – co tam dalej było?

– „Z kim, z czym” – pomogła chłopakom Monika.

Mężczyźni chwilę zastanawiali się, szukając odpowiedniego zdania, ale nic nie przychodziło im do głowy.

– „Robić różne rzeczy z łonem” – w końcu Tomek włączył się do dyskusji. Mówiąc to, znowu spojrzał między nogi Moniki. Ta przez chwilę zastanawiała się, co on ma na myśli mówiąc „różne rzeczy” i zrobiło jej się ciepło. Ale znowu udało jej się ukryć zmieszanie, choć bała się, że między udami jest już mokra. Przestała więc dociekać, jakie to różne rzeczy z łonem mógłby robić jej kolega.

– No to jeszcze „o kim, o czym” – rzucił Andrzej. – To może...

– Ale może to być przecież także „na kim, na czym” albo lepiej... „w kim, w czym”! – Piotr drążył temat. – Właśnie! Najlepiej „w kim, w czym”. – To co może być w łonie? – zapytał z uśmiechem pozostałych.

– Co, to zależy w czyim łonie – dorzucił Andrzej, co spowodowało ogólną wesołość wśród mężczyzn, których bawił widok kolejnych wypieków na twarzy Moniki.

– Ja proponuję coś dużego i bardzo ruchliwego – dopowiedział Piotr.

– A dajcie już spokój z tym łonem. Jeszcze pomyślę, żeście w życiu łona nie widzieli.

– Zależy, czyjego łona – znowu wtrącił Andrzej.

– Nawet nie chcę słyszeć, o czyim łonie mówicie – Monika zrobiła gest, jakby zatykała sobie uszy. – Bo się zaraz pogniewam! – powiedziała troszkę ostrzejszym tonem, ale w brzuchu latało już jej trochę motylków.

Andrzej położył dłoń na jej ramieniu i przyjacielsko szepnął.

– No nie przejmuj się, to tylko takie zgrywy. Chłopcy nie mają nic złego na myśli.

– Mów za siebie – dopowiedział Piotr z uśmiechem.

Koledzy trochę uspokoili się i rozmowy zeszły na inne tematy. Słońce zaczęło powoli zachodzić. Tomek poszedł do domku wrzucić coś na siebie.

Kolejne szklanki zostały napełnione drinkami. Monika uniosła jedną do ust i w tym momencie poczuła dłoń na kolanie. Była to oczywiście dłoń Piotra. Półleżąc, patrzył sobie w niebo i gładził jej udo. Spojrzała na niego surowo.

– Hola hola, gdzie ta ręka ? – zapytała.

– No, jak to się mówi...? Na jedno kolanko, czy na drugie kolanko? – zapytał niewinnie Piotr.

– No, na wsi się tak mówi – odpowiedziała Monika – spryciarzu.

– Przecież jesteśmy na wsi. Widzisz tu jakieś bloki?

– Ech, ty kombinatorze – z pobłażaniem powiedziała w jego stronę. W tym momencie poczuła dłoń na drugim kolanie. Ta należała do Andrzeja, którego widać ośmieliło go zachowanie Piotra.

– Jak zwał tak zwał, ale przyjemnie tak, muszę potwierdzić – powiedział.

– Widzę, że się panowie rozbrykali, nie wiem, czy to tak wypada? – Monika niemal czuła, jak ich dłonie pragnęły tego dotyku, jak delektowały się gładkością jej ud, jednak nie pozwalały sobie na zbyt wiele, a poza tym lekko szumiący alkohol w jej głowie wprawiał ją w dobry nastrój, więc nie zrzucała ich z siebie. Po chwili poczuła jak dłoń Piotra przesuwa się z kolana po udzie, coraz dalej i dalej. Niby niechcący, niby za każdym razem się cofała, ale mimo to docierała coraz wyżej i wyżej. W końcu Piotr udał wielkie zaciekawienie jakimś światełkiem w domu.

– Co się tam świeci? – zapytał, jednocześnie przekręcając się. Niby przypadkiem i mimo woli, jego dłoń wylądowała już prawie przy majteczkach Moniki, nawet czubkiem palca lekko zawadził o miłą, gładką fałdkę w okolicy bikini, która wyłaniała się z pod białych majtek. Monikę przeszły ciarki, ale też w jej głowie momentalnie zapaliło się czerwone światełko. Strzepnęła ich dłonie i wstała.

– Coś wam chyba te łona w głowach namieszały – stwierdziła z uśmiechem. – No, dosyć tego dobrego panowie, przypominam, że jutro nie ma wolnego, tylko kolejny dzień kursu. Bawcie się tu dobrze, a ja muszę przejrzeć laptopa – Odwróciła się i poszła w stronę domku. Nie mogła sobie jednak darować, by nie poruszać kusząco tyłkiem przy każdym kroku. Nie odwracała się, ale była pewna, na co właśnie patrzą. Nie odzywali się ani słowem, jakby im mowę odjęło, co rozbawiło nieco Monikę. Dopiero po chwili Piotr nie mógł sobie darować, by nie zażartować:

– To o której mam przyjść do ciebie?

Puściła to mimo ucha i cieszyła się w głębi duszy, że w odpowiednim momencie udało jej się stamtąd wycofać, bo zaczynało robić się niebezpiecznie. Zachowanie Piotra ją nie dziwiło, ale skoro nawet Andrzej zaczynał takie numery, znaczyło to, że musiała nieźle nabroić i nawet miała z tego powodu troszkę wyrzutów sumienia.

Monika poszła do pokoju i zrzuciła z siebie sukienkę. Spojrzała w lustro. Patrząc na siebie w samej bieliźnie, dawno nie czuła się tak seksowna. Wzięła ręcznik, zawinęła się w niego i zeszła do łazienki. Zamykając za sobą drzwi, powiesiła go na nich. Łazienka była wąska, trzeba było przejść między prysznicem a pralką. Stanęła przed lustrem i rozpięła biustonosz. Nagle usłyszała coś z boku. Obróciła się i omal nie podskoczyła przerażona. Spod prysznica obok którego właśnie przeszła, wyłonił się Tomasz, a jego mina była nie mniej zaskoczona niż jej. Był on cały mokry i... nagi. Wycierał właśnie głowę i z przejęcia i zaskoczenia nawet się nie zasłonił. Jak mogła go nie zauważyć, gdy stał pod prysznicem!?

Jej wzrok mimowolnie spoczął na jego członku, bezwładnie dyndającym między nogami.

– Ups – wyszeptała

– Ups – wyszeptał.

– No to ja może wyjdę – powiedziała, nie kryjąc tremy.

W tym celu musiała przejść obok niego, niemal przecisnąć się między nim a pralką. Zbliżyła się więc do Tomka na palcach, kierując się w stronę drzwi i gdy była przy nim... zauważyła nagle jak jego penis podnosi się. On stał oniemiały z ręcznikiem we włosach, z wzrokiem skierowanym w jej stronę, a jego sterczący członek patrzył na nią tym swoim okiem, tak że przeszły ją ciarki. Dopiero teraz pojęła powagę sytuacji. Ten Tomek, o którym plotkowały wszystkie kobiety w biurze łącznie z nią, zawsze w nieźle dobranym garniturze, zawsze zadbany i akuratny, którego do tej pory znała głównie ze służbowych kontaktów, stoi przed nią z członkiem wyprężonym w jej stronę, a ona miała na sobie tylko bieliznę. Na dodatek jej biustonosz był odpięty i musiała podtrzymywać jego miseczki. Jej sutki były dobrze widoczne, gdyż był on przezroczysty. W dodatku jedna z miseczek w połowie była odsłonięta. Wzrok Tomka wciąż błądził w tamtych rejonach, jakby mężczyzna napawał się tym widokiem. Przecież nigdy w biurze nie miał okazji zobaczyć do połowy odkrytej piersi szefowej i jej sutka, przekonać się, jaki ma kształt, jaki kolor.

Monika była już parę centymetrów od niego, przesuwając się w stronę drzwi, ale nie było zbyt dużo miejsca i jej dłoń jakoś bezwiednie spoczęła na jego penisie, jakby chciała go odsunąć, żeby się przecisnąć obok. Poczuła jak prężnieje, jaki jest twardy i niemal przeraziła się, puszczając go, kiedy udało jej się go w końcu wyminąć. Ściągnęła prędko z klamki ręcznik i ze słowami – przepraszam – niemal wybiegła z łazienki.

– Eee nie szkodzi – dogoniły ją tylko jego słowa, gdy cała czerwona popędziła na górę, do swojego pokoju.

Zatrzasnęła drzwi za sobą i usiadła na łóżku. Dopadły ją różne myśli. Jak teraz spojrzy Tomkowi w oczy? Jak teraz będzie odbierać od niego codzienne raporty? Przecież gdy będzie je wręczał, ona będzie miała w głowie tylko wspomnienie, jak trzyma w dłoni jego, naprężonego na jej widok, penisa. Co będzie, jak koleżanki w biurze będą o nim plotkować? Ma powiedzieć, że też jej się podoba, a jego członek tak cudownie pręży się w dłoni? Położyła się na łóżku. Szumiało jej w głowie od alkoholu, a te obrazy wciąż do niej wracały i wracały. Jak ona trzyma penisa Tomka, jak jej koledzy dotykają jej kolan, jak ich dłonie przesuwają się coraz wyżej i wyżej... oczywiście do łona. Nawet na moment zastanowiła się jaki to przypadek deklinacji: „do łona” ? Czuła całą sobą, jak jej pragną, że wszystko jest tak bardzo inne od tego, co miała w domu. Czuła jak nigdy przedtem, że jej skóra jest taka delikatna i wrażliwa na dotyk, że przechodzą ją ciarki na samą myśl. Nie mogła się skupić na niczym innym. Znowu przypomniał jej się Tomek i jego penis, który zapewne chciał wejść w nią, bo niby dlaczego się na jej widok naprężał. Leżąc, Monika ściągnęła majtki i znów była naga. Dotknęła swej muszelki. Poczuła, jaka jest miękka pod włoskami, niemal puszysta i aksamitna. Myśl, że penis Tomka marzył o tym, by właśnie wejść w jej muszelkę, dobrać się do niej, nie bacząc na to, jaka jest delikatna, sprawił że przeszły ją dreszcze. Gładziła się tam chwilę, myśląc o tym, co było w łazience. Nie mogąc się powstrzymać, rozchyliła swoje płatki i wsunęła w siebie palec, wyobrażając sobie, że to Tomek w nią wchodzi, tą swoją sterczącą dzidą.

Nagle usłyszała jakieś głosy za oknem, które było otwarte. To Piotr i Andrzej rozmawiali, nie wiedząc że są słyszani.

– No co? A ty nie? – usłyszała głos Piotra. – Dobra dobra. Ja tam się nie czaję. Rżnąłbym ją, jak surowy boczek. Ale by piszczała pode mną.

– No przecież nie mówię, że nie – odpowiedział Andrzej. – Czy wyglądam na jakiegoś nienormalnego? Tylko wiesz... mamy dobry kontakt i tak psuć...

– Ale widziałeś tę jej cipeczkę pod majtkami. Jakbym się tak do niej dobrał, to by nie wiedziała, jak się nazywa.

– No w sumie... – głos Andrzeja zmienił się. – Przyznam, że teraz też bym ją przerżnął na wylot. Ale by jej było ze mną dobrze... – obaj mężczyźnie wybuchli śmiechem.

Głosy ucichły. Kobieta słuchała z przejęciem. Popatrzyła na swoją odsłoniętą muszelkę i pomyślała, że teraz trzy penisy w okolicy czyhają właśnie na nią. A każdy marzy, by się w nią wbić. Jej szparka wydała się taka bezbronna, a co najgorsze, Monika zapytała samą siebie, co by było, gdyby rzucić ją na pastwę tych penisów. Odpowiedź jej zmysłów przekroczyła oczekiwania. Znowu przeszedł ją dreszcz i poczuła, jak wyciekają z niej soki. Ponownie powrócił widok jej męża. Ale teraz jakoś inaczej. Pomyślała, że wróci do niego jutro. On znowu da jej całusa, ale tak naprawdę, ledwo ją zauważy. A tu, na dole, Tomek który patrzy z takim przejęciem na jej sutek. Którego wzrok mówi, że pewnie dałby wiele, by pobawić się jej piersiami. A obok jeszcze koledzy, którzy pewnie wyszliby z siebie, jakby zobaczyli ją nagą. Czuła jak jej pupa, piersi, muszelka, całe ciało jest dla nich coraz silniejszym magnesem.

Tych myśli było co raz więcej. Wstała więc nagle i postanowiła coś z tym zrobić. Owinęła się ręcznikiem. Za oknem już nikogo nie było. Pewnie jej koledzy siedzieli już w pokojach. Pomyślała, że dobrze jej zrobi chłodna woda, ale do łazienki bała się wejść. Za oknem już panował półmrok i nagle coś jej przyszło do głowy. Zeszła po cichutku i przemknęła na plażę. Zrzuciła ręcznik i poczłapała do wody. Zanurzyła się do połowy ud i zaczęła obmywać swe nagie ciało. Woda była przyjemnie chłodna. Spływała po jej piersiach, brzuchu, muszelce. Monika czułą się jak nimfa w jeziorze. Pomyślała o kolegach, że mogłaby tak wrócić do nich nago. Zapewne by się na nią rzucili, a Tomek robiłby te „różne rzeczy” z jej łonem. Od tych myśli znowu poczuła ciepło między udami. Nawet chłodna woda nie pomagała. Zanurzyła dłoń w jeziorze i uniosła ją do swojego futerka, jakby chciała je obmyć. Ale gdy poczuła pod palcami wrażliwe wargi, gdy pogładziła je, nie mogła się oprzeć, by tego nie kontynuować. Tak dobrze czuła się naga na otwartej przestrzeni, bawiąc się na dodatek swoją szparką.

Nagle otoczył ją strumień światła. Przerażona odwróciła się, skuliła i dłońmi zasłoniła szparkę oraz biust. Zauważyła swoich kolegów na plaży, nieco chwiejących się na nogach. Piotr trzymał w dłoni latarkę i oświetlał ją.

– No ładnie, ładnie – powiedział – Co tu się wyprawia.

– Ależ... – Monika skuliła się bardziej, nie mogąc wykrztusić z siebie kolejnych słów.

– Ej no – Andrzej zwrócił uwagę Piotrkowi – może lepiej weź tę latarkę. Nie rób chamówy.

Monice spodobało się, że Andrzej wziął ją w obronę, ale z drugiej strony narastała w niej jakaś taka ekscytacja wywołana faktem, że stoi naga, skulona, na widoku kolegów. Co prawda zasłaniała się, ale jej piersi wymykały się przy każdym poruszeniu zza zasłony. Na dodatek czuła dłonią, jakie są miękkie i bezbronne. Widziała, jak jej koledzy patrzą na nie gdy tak niezdarnie próbuje je ukryć i gdy się poruszają.

– No co? – odparsknął Piotr do Andrzeja – A przed chwilą to sam patrzyłeś, że ci mało gały nie wyszły.

– Może... – w końcu Monika zebrała się w sobie – pójdziecie kłócić się gdzie indziej?

– Może ... – odparł Piotr –... ale jak już tu jesteśmy, to może byś troszkę więcej pokazała? No, nie bądź taka. Tylko troszkę i idziemy.

– No ale Piotrek – ton Moniki był lekko proszący – nie rób mi tak.

Piotr nie przejmował się tym.

– No... tylko troszeczkę się odsłoń na chwilę i oddaję ręcznik. Przecież wiesz, że cię lubimy. Tak po koleżeńsku – kontynuował niby żartem, niby serio.

– No proszę – Monika coraz bardziej czuła się zapędzona w kozi róg.

– No tylko na chwilkę i będzie ok. Bo nie pójdziemy – koledzy rzeczywiście wyglądali, jakby nie mieli zamiaru odchodzić.

Kobieta nagle odsłoniła się i zaczęła biec wzdłuż brzegu, jakby chciała ich wyminąć i uciec. Ale im nie przeszkadzała woda, więc byli szybsi i nie zamierzali odpuścić. Gdy tak biegła, jej piersi podskakiwały mocno. Musiała wysoko podnosić w wodzie nogi, co sprawiało że jej goła pupa wywijała na boki. Widząc to, musieli mieć niezłą frajdę. Dopiero teraz zrozumiała powagę sytuacji. Niby nie miała sobie nic do zarzucenia, ale gdyby zachowywała się grzecznie, nie doszłoby do tego, że jest na golasa osaczona przez swoich kolegów. W dodatku przeczuwała ich niecne zamiary. Ale czy to jej wina? Ona tylko odsłaniała uda, majtki. Pozwalała się głaskać po kolanach, rozmawiała z kolegami o łonie, trzymała Tomka za członka, poszła się kąpać nago przed domem pełnym mężczyzn... i nic ponadto.

Więc dlaczego niby zwykli koledzy z pracy, zachowywali się teraz niemal jak zwierzęta? Jakby stado samców zwąchało samicę. A ona czuła się teraz właśnie jak taka bezbronna, słaba samica, wystawiona na żer trzech o wiele silniejszych od niej samców, bez drogi ucieczki. Czuła, jak zbliża się nieubłaganie jej przeznaczenie. Bała się myśleć jakie różne rzeczy chcą jej teraz pewno robić i... ogarniało ją przez to co raz większe podniecenie. Jeszcze niedawno pozostawała z tymi mężczyznami na stopie koleżeńskiej i służbowej. Zbierała od nich raporty, przydzielała zadania, co najwyżej żartowali sobie w biurze na różne tematy, lub rozmawiali o dupie Maryni w biurze, a teraz ... jej szparka była naga i w wielkim niebezpieczeństwie z ich strony. Ich penisy które chciały wtargnąć między jej co raz bardziej rozpalone wargi, były już tak blisko celu.

Monika szybko zmęczyła się tym biegiem. Zrezygnowana zatrzymała się, a jej dłonie odsłoniły piersi i wstydliwy trójkącik. Stała tak z opuszczonymi dłońmi i wzrokiem wbitym w kolegów. Ale krew coraz żywiej tętniła w jej żyłach. Czuła ich spojrzenia, jak badają jej ciało i jego intymne zakątki. Szczególnie intrygowało ich jej owłosienie łonowe. Widziała, jakie budzi w nich zainteresowanie i czuła jak strasznie ich pociąga. Jeszcze chwilami przez jej głowę przemykały strzępki myśli o domu, mężu, ale nie pozwalała im dojść do głosu.

– No i co? Naoglądaliście się?

– Eee. Ale tak z daleka... – kontynuował Piotr – Może jakby tak ze dwa kroki do przodu?

– Zabawę sobie chłopcy znaleźli! – warknęła ale zrobiła dwa kroki w przód -. Jej piersi kołysały się na boki przy każdym poruszeniu, niemal hipnotyzując kolegów – Wystarczy? – zapytała, po czym dodała surowym tonem – Ręcznik poproszę, bo zrobię się niemiła – jednak trudno jej było być groźną z odsłoniętymi piersiami i kroczem.

– No tu jest – Piotr wyciągnął przed siebie dłoń z ręcznikiem – możesz go wziąć.

Monika zastanawiała się chwilę. Wyszła z wody i podeszła do niego naga, wyciągając dłoń po ręcznik. Mężczyźni obserwowali jak przy każdym kroku porusza odsłoniętymi biodrami, obserwowali jej piesi, brzuch i pokryte ładnie przystrzyżonym futerkiem łono. Gdy podeszła do Piotra, ten w ostatniej chwili, z miną niewiniątka, schował ręcznik za siebie. Stała przed nim, pomiędzy kolegami i czuła jak niemal zjadają ją wzrokiem. Widziała jak patrzą na jej gołe piersi i tyłek. Miała zaciśnięte uda, ale jej czarne loczki, wyłaniające się z między nich, były dla nich same w sobie interesujące. Nie co dzień ogląda się to miejsce szefowej.

– No dawaj, bo stracę cierpliwość – Monika zbliżyła się do Piotra tak, że mało nie dotknęła go swymi piersiami. Jednak on zadowolony z siebie trzymał ręcznik za sobą. Jego radość irytowała Monikę. Przybliżyła się by wyrwać ręcznik zza jego pleców, jednak on nic sobie z tego nie robił. Gdy tak się szamotała bezsilnie, patrzył radośnie jak jej nagie piersi dyndają tuż przy nim. Jej sutki otarły się nawet kilka razy o jego koszulę. Gdy poczuła jak drażnione tak, nabrzmiewają, odsunęła się, zasłaniając zawstydzona.

– Oddaj, no – powiedziała bezsilnie.

– Mam oddać fanta za darmo? – zapytał jakby zamyślony. – Fant jest fant i obyczaj nakazuje spełnić jakież życzenie

– Niby co? – zapytała Monika.

– Podnieś ręce nad głowę..

– Ależ...

– No podniesiesz i już nie będziemy ci dokuczać. Fant jest fant.

Monika czuła, że robi on to złośliwie. Pewno zauważył jak jej sutki nabrzmiały. Jednak wiedziała, że jest tu sama bez szans. Jeden nieopatrzny ruch i może skończyć się źle, Niepewnie, powoli uniosła ramiona. Gdy to robiła, przeszły ją ciarki na myśl, że będzie stać tak pomiędzy mężczyznami naga, odsłonięta, z uniesionymi rękoma, nie mogąc się zasłonić. A najgorsze w tym było to że jej sutki wyglądały jakby miały niemal wybuchnąć. Chwilę trwała w bezruchu, czując jak ją obserwują. Jakby czekała na zezwolenie, kiedy może w końcu opuścić ręce, ale wcale się jej nie śpieszyło. Widziała ich twarze, ich oczy płonące coraz silniejszym pożądaniem. Jeszcze niedawno byli to normalni koledzy z którymi żartowała, rozmawiała, a teraz patrzyli na jej ciało, jak wilki na owce. I tak właśnie się czuła pośród nich teraz. Nie widząc z żadnej strony ratunku, trzymała posłusznie ręce nad głową, jakby okazanie słabości, miało ją uratować. Trochę się bała, ale także fascynowało ją to. W tym momencie Piotr wyciągnął dłoń z ręcznikiem przed siebie i zaczął wycierać Monikę. Z początku była zaskoczona, ale nie opuściła rąk. Pozwalała się wycierać. Jedynie jej wzrok zdradzał, że jest trochę wystraszona.

– Spokojnie – szepnął – tu ci się krzywda nie stanie, tu sami swoi.

Monika zawstydzona, lekko uchylała się przed tym wycieraniem, ale jej opór nie był zbyt silny.

– No co mi robisz...? – szepnęła bezsilnym głosem gdy dłoń Piotra wycierała jej ciało, jej ramiona, talię, brzuch, a w końcu dotarła i do piersi – proszę... oddaj ręcznik... – Piotrek nie przejmował się prośbami tylko fachowo robił swoje. Wycierał jej piersi dokładnie, unosił je ręcznikiem tak, że erekcja jej sutków sterczących do góry była jeszcze bardziej widoczna dla wszystkich. Dociskał, przecierał je, a Monika nie potrafiła obronić się przed samą sobą i nie oponowała, a wręcz zaczęła się nadstawiać, choć peszyło ją to, że czyni tak przed oczyma wszystkich kolegów. Widząc jej uległość, Piotrek lekko przykucnął i patrząc na jej owłosiony trójkącik, założył ręcznik na dłoń ,

Monika widząc co się święci spanikowała na moment.

– Co ty robi... – wydusiła z siebie, jednak Piotrek jej przerwał:

– Cicho tam! Trzeba dobrze wytrzeć futrzaka. – Jego bezczelność sprawiła że zamurowało ją na moment. Monika zasłoniła swe krocze, jednak nie zniechęcało to kolegi. Wycierał jej nieosłonięte okolice bikini i wnętrza ud.

– No weź te łapy. Przeszkadzasz mi – zrugał ją. Skołowana i zawstydzona Monika nie wiedziała co robić. Jednak Piotrek nie zamierzał nad tym debatować.

– Łapy! – powiedział jeszcze bardziej stanowczo – wytrę tylko.

Ku własnemu zdziwieniu i kolegów, Monika posłusznie odsunęła dłoń. Piotrek jednak nie śpieszył się. Wycierał jej brzuch, biodra pozostawiając odsłoniętą kępkę Moniki w nieznośnym oczekiwaniu. Dopiero po dłuższej chwili przesunął dłoń przykrytą ręcznikiem do jej loczków i zaczął ją tam wycierać jak małą dziewczynkę.

– Jesteś wredny... – powiedziała z pretensją w głosie, jednak wciąż stała bezsilnie patrząc i czując jak jej kolega z zadowoloną miną, ociera i ugniata jej łono przez materiał. Zdążyła tylko pomyśleć że to się nie dzieje i wtedy on przetarł wnętrze jej szparki.

Monika nie wytrzymała w tym momencie. Czując jak ręcznik przesuwa się i przesuwa tam i z powrotem powoli po jej odsłoniętych wargach, jęknęła.

– Nie. Nie chcę już – wydusiła z siebie, ale nie miała siły się bronić. Oparła się tylko na Piotrku z półprzymkniętymi oczyma, jakby chciała go odepchnąć.

On przytrzymując mocno, dalej systematycznie tarł ręcznikiem o jej najwrażliwsze rejony. Chciała się wyrwać, ale poczuła na sobie dłonie kolegów, które przytrzymały ją w miejscu. Zaczęła się rzucać, ale nie mogła nic zrobić, oni byli zbyt silni, zbyt jej pragnęli. Poddała się im w końcu i przestała się wyrywać. Poczuła jak ich dłonie, ośmielone jej zachowaniem, zaczynają błądzić po jej ciele. Najpierw niby przypadkiem, delikatnie, potem stają się co raz bardziej wścibskie i nie do zatrzymania. Czuła, jak głaszczą ją z wielkim pożądaniem ale i czułością. Przemykały się po jej plecach, biodrach, pupie. Jedna w końcu spoczęła na piersiach, a inna zaczęła zbliżać się do szczeliny pomiędzy jej pośladkami. Bezwiednie wypięła się lekko nawet na te pieszczoty. Ostatnie resztki zdrowego rozsądku sprawiły, że szeptem zapytała:

– Dlaczego mnie tak męczycie? Aaale... nie powiecie nikkkomu...?

– No co ty. Jesteśmy dorośli – usłyszała szept. – Co się tu zdarzy, zostanie między nami...

Dopiero w tym momencie doszło do niej i do nich, że jej pytanie to w zasadzie pełne przyzwolenie. Że mogą z nią teraz zrobić, co zechcą, że ona tego pragnie. Poczuła, jak dłoń, która zajmowała się jej pośladkami teraz już bez pardonu wsunęła się pomiędzy nie. Jej pierś znalazła się w czyichś ustach. Nie wiedziała, czyich, gdyż oczy miała zamknięte. Jakaś dłoń głaskała jej udo i przesuwała się po jego wnętrzu, coraz wyżej i wyżej. Już niemal dotykała muszelki, najpierw chwilę pociągnęła ją za włoski jakby bawiąc się nimi, po czym palce zaczęły gładzić ją wzdłuż szparki. Czuła, jak jej soki zwilżają wargi sromowe, jakby zapraszając do środka. Jeszcze kolejna dłoń dotknęła jej szparki. Poczuła, jak palce mężczyzn niemal rywalizują o dotyk jej najczulszego miejsca. Czyjeś silne dłonie rozsunęły jej uda, by było więcej miejsca dla wszystkich. Gdy poczuła, jak jej płatki są rozchylane na boki, poruszyła się w konwulsji. Teraz już obie dziurki miała pieszczone i czekała tylko na wtargnięcie intruzów, a jej sutki były męczone na przemian przez usta jednego z nich.

– No dobra.. ja już nie mogę – usłyszała głos Piotra. – Połóżmy ją na czworaka.

– Ale zaraz, zaraz – wtrącił się Andrzej. – A dlaczego ty masz być pierwszy?

– Bo ja na to pierwszy wpadłem.

– Ja też na to wpadłem, tylko nie wychodziłem przed orkiestrę.

– To ustalcie to między sobą, ja mogę być trzeci – wtrącił rzeczowo Tomek. – Ale proponuję wygodniejsze miejsce, czyli kanapę w salonie.

Monika słuchała tej rozmowy przyjaciół, jakby sama nie miała nic do powiedzenia... I w sumie nie chciała mieć. Tak było jej dobrze, ona o niczym nie musiała teraz decydować, o nic się starać. Oni wszystko zrobią za nią i nią się zajmą. Nawet trochę ciekawa była, co ją czeka. Gdy prowadzili ją do salonu, bezwolnie podążała z nimi. Podobała jej się ta bierna rola. W domu musiała się starać, namęczyć się, by być seksowna dla swojego męża, potem brać często inicjatywę w swoje dłonie, a teraz, nawet idąc, ciągle czuła, jak to ta, to inna dłoń muska jej wrażliwe miejsca. Szczególnie upodobały sobie jej nagą pupę, a ona jedynie zastanawiała się, jak ją ułożą, gdy będą w salonie. Kto ją będzie brał, w jaki sposób.

Po szybkim losowaniu wypadło że pierwszy będzie Andrzej. Nawet jej się to spodobało, bo miała do niego zaufanie. On chciał, żeby byli przodem do siebie, chciał ją widzieć, patrzeć jej w oczy gdy będzie ją brał. Usiadł więc wygodnie na kanapie i osunął spodnie w dół. Jego penis zadyndał, gotowy do działania. Monika zdążyła jedynie przez sekundę rzucić okiem na to, co ją czeka, bo Andrzej złapał ją za biodra i trzymając za nie, nasadzał ją na siebie. Była bardzo ciekawa, jak to jest być z Andrzejem. Jego dłonie trzymały jej biodra z wyczuciem. Była tak wilgotna że niemal z niej ciekło i w pełni gotowa na przyjęcie w siebie penisa pierwszego mężczyzny. Poczuła jego dłoń na szparce, jak ją dla siebie rozszerza, jak namierza jej dziurkę i jak w to miejsce dociska swego penisa. Uporał się z tym szybko i nabił głęboko, od razu do samego końca, jakby nie mógł się już doczekać tego momentu. Gdy tak się w nią wsuwał i wsuwał i wypełniał, szepcząc z przejęciem „Monika”, po całym ciele przeszły jej ciarki. Znowu jęknęła, ale on przyciągnął ją do siebie i zamknął usta swymi wargami. Tu też był bardzo niecierpliwy. Wsunął jej język tak głęboko, jak mógł i penetrował nim zapamiętale po całym wnętrzu jej ust, jednocześnie rżnąc ją. Monika pojęła jak bardzo jej pragnął przez te wszystkie lata, choć ich wzajemna przyjaźń nie pozwalała na uwidocznienie tego, co w nim tkwiło. Jego dłonie były jej ciekawe. Jedną trzymał ją za tyłek, a druga błądziła po całym ciele, jakby nareszcie mogła dobrać się do zakazanego owocu – jej sekretów. W końcu złapał ją za pierś i zajął się nią z wielką ochotą.

W tym czasie Tomasz obserwował spokojnie całą scenę, natomiast Piotr niemal przestępował z nogi na nogę, nie mogąc doczekać się swojej kolejki. Każdy kolejny jęk kobiety wzbudzał w nim co raz większą niecierpliwość. Nagle zbliżył się i Monika poczuła, jak jego dłoń wnika pomiędzy jej pośladki, jak jego palce wchodzą w jej tyłek i rozszerzają go lekko. Te drażnienie drugiej dziurki wyzwoliło u niej kolejne pokłady przyjemności. Odwróciła lekko głowę, wciąż podskakując na Andrzeju i jęcząc. Dopiero teraz zauważyła, co kombinuje Piotr. Miał opuszczone spodnie i zbliżał się swym penisem do zagłębienia między jej pośladkami. Najwyraźniej za nic w świecie nie mógł doczekać swej kolejki, a widok jej nagiego tyłka sprawił, że zapragnął w niego wejść. Monika najpierw trochę się wystraszyła, ale po sekundzie nie mogła już się doczekać, gdy będzie wypełniona podwójnie, jak nigdy przedtem i to jeszcze przez swoich młodszych kolegów z biura.

Piotr miał problem z nacelowaniem i musiał na chwilę przytrzymać jej tyłek, ale w końcu poradził sobie. Z oporami bo oporami ale... wszedł. Monika niemal mdlała. Było jej tak dobrze. Chyba nigdy dotąd nie doświadczyła takiego uczucia. Koledzy ustawiali ją, jak było im wygodnie i robili z nią co chcieli. Spojrzała jeszcze raz za siebie, na Piotra. Tyle razy spuszczała tego zboczucha na drzewo, puszczała mimo uchem jego dwuznaczne teksty w biurze. Czasem musiała wręcz ostrzej zareagować na jego podchody, a teraz dopiął swego i po prostu rżnął ją w tyłek, a ona mu go wystawiała bez oporów. Przez chwilę czuła podziw dla wytrwałości mężczyzn w dążeniu do celu. Myśląc o tym, poczuła jak dłoń Tomka łapię za włosy jej głowę i przekręca w bok. Podniosła wzrok i zobaczyła ponownie jego penisa na wolności. Tym razem o wiele bliżej, niż wtedy w łazience, a w zasadzie niemal między oczyma. Ale sterczał tak samo i znowu pragnął właśnie jej. Jak widać również Tomkowi udzieliła się atmosfera i też nie mógł już czekać. Monika bez zastanowienia wzięła go tak po prostu w usta. Mając w buzi penisa Tomka poczuła na chwilę konsternację. Na moment zafrasowała się nad tym jak ona, szefowa, wygląda teraz w oczach swego podwładnego z jego penisem w buzi. Nawet nie chciała myśleć, w jaki sposób utrzyma resztki autorytetu, obciągając mu fiuta jak panienka z baru. Jednak doszło do niej że z dwoma penisami w sobie, to na dylematy już dawno za późno, więc zaczęła go ssać i poruszać rytmicznie głową z wzrokiem skierowanym ulegle do góry. Czuła, jak wsuwając się szoruje po jej języku. Wypełnił ją niemal całą, sięgając aż do gardła, a ona tylko pragnęła dawać mu jak najwięcej rozkoszy. I czuła że jej pełne usta rzeczywiście z każdym ruchem sprawiają, że on prawie odlatuje. Niemalże chciała być jego posłuszną niewolnicą, oddawać mu cześć kolejnymi pociągnięciami. Na dole penisy kolegów brały ją, jak chciały. Jej tyłek w ich dłoniach był układany tak, by im było najwygodniej. A u góry dawała rozkosz swemu trzeciemu panu i władcy, który co prawda przewijał się czasem w jej myślach i pragnieniach, ale nigdy nie przypuszczała, że coś na poważnie wydarzy się między nimi.

Monika już nie pamiętała, który wystrzelił w nią pierwszy, który następny. Wszystko mieszało się z jej orgazmami, zbijając w jedną całość. Była tylko ona, atakujące ją ze wszystkich stron członki, ten zapach, pot i jej orgazmy, jeden za drugim. Świadomość powróciła do niej dopiero, gdy leżała spocona na Andrzeju, a z jej wszystkich dziurek wypływały soki.

Świadomość była najgorszą rzeczą jakiej teraz potrzebowała. Dopiero doszło do niej, co zrobiła i poczuła lekkie przerażenie. Koledzy leżeli obok padnięci. Wykończyła wszystkich na amen. Monika wstała i nie patrząc im w oczy pobiegła do łazienki. Wzięła błyskawiczny prysznic, omywając się ze wszystkiego i od razu wylądowała w swym pokoju. Skuliła się pod kołdrą. Z jednej strony była przestraszona tym co zrobiła, a z drugiej... dawno nie czuła w środku takiego spokoju. Sen przyszedł szybko jak nigdy.

***

Wokół panował półmrok. Z za okna dochodziły odgłosy nocy. Monika usłyszała tylko, jak ktoś się wsuwa pod jej kołdrę, jak czyjaś dłoń obejmuje ją w talii i przesuwa się w górę, do jej piersi. Starała się ją zatrzymać, lecz bez rezultatu.

„O nie” – pomyślała – „znowu?”

Jeszcze półśpiąca obróciła głowę zaskoczona. Zobaczyła tylko twarz Tomka. I usłyszała jego szept

– Ciii... maleńka.

Podniecenie przyszło błyskawicznie. Była naga w ramionach Tomka. Jego dłonie błądziły właśnie po jej piersiach. W tym momencie przestała im przeszkadzać i wręcz docisnęła je do siebie, by bardziej przylegały. Jego dłonie były męskie, lekko szorstkie, a jej piersi były w nich takie cudownie miękkie i delikatne. Czuła, jak jej wrażliwe sutki wnikają pomiędzy jego twarde palce, jak je ugniata, jak pragnie je bezceremonialnie drażnić. Leżała skulona, plecami do niego, a on przywarł do niej, obejmował ją i pieścił. Gdy Tomek poczuł, jak bezwarunkowo mu ulega, chciał brać coraz więcej i więcej. Jego dłoń zjechała do jej bioder i przekręciła je tak, że pośladki kobiety przylgnęły do łóżka. Monika poczuła jego dotyk między udami, jak gładzi ich wnętrza, jak je rozchyla, tak że leżała coraz bardziej rozkraczona, co raz bardziej otwarta dla niego, jego pieszczot, wszędzie, gdziekolwiek by chciał. Jego druga dłoń wciąż zajmowała się piersiami co doprowadzało ją do szaleństwa. W końcu dobrał się do muszelki. Palce gładziły wargi sromowe, jakby sprawdzały ich kształt, fakturę, to jak reagują, jak nabrzmiewają, a ona oddawała się temu bez oporów. To było najcudowniejsze przebudzenie w jej życiu. Podkurczył jej uda do góry, by mieć także lepszy dostęp jednocześnie do jej tyłka. Nie musiał ich nawet przytrzymywać by pozostała dla niego w tak otwartej pozycji, bo sama trzymała swe uda podkurczone w powietrzu. Monika czuła, jak dłoń mężczyzny jest coraz bardziej zaborcza, coraz bardziej spragniona jej szparki, coraz bardziej mokra od jej soków. Czuła ja ją tam miętosi, ugniata, poszarpuje. W końcu poczuła jego palce w sobie i to, jak kręcił nimi w jej wnętrzu. Jęknęła, a on zasłonił jej usta by nikogo nie obudziła. Łapały ją konwulsje, ale Tomek przytrzymywał ją mocno, tak że nawet nie mogła drgnąć. Nie mogłaby go zatrzymać w tej zabawie nią nawet gdyby tego chciała.

Znowu przekręcił jej biodra na bok, tak że leżała tyłem do niego. Czuła jak teraz chce się do niej dobrać boczkiem, od tyłu. Pomagała mu jak mogła, dając układać jej tyłek jego dłoniom tak, jak on uważał za najlepsze. To było rzeczywiście cudowne przebudzenie. Najpierw odlatywała w jego dłoniach, a teraz będzie przez niego zerżnięta. Poczuła w końcu między nogami jego członka, jak dobija się do niej, wciska się, jak nic nie może go zatrzymać. Ale nikt nie chciał go zatrzymywać. W końcu poczuła go w sobie. Znów musiał zasłonić jej usta, by nie była zbyt głośna. Zaczął miarowo ją nadziewać, a każde dopchnięcie sprawiało, że widziała przed oczyma jedynie gwiazdy. Jeszcze niedawno starała się dać mu ustami tyle rozkoszy, ile mogła, a teraz on biorąc ją odwdzięczał się ze zwielokrotnioną mocą. Prawie już gryzła jego palce do krwi by nie jęczeć głośno, gdy poczuła w sobie tą eksplozję. Tomek, najlepsze ciacho z biura, dochodził w niej, porywając za sobą jej zmysły w miejsca, w których nigdy jeszcze nie była.

Po prostu przestał się ruszać. Zastygł tak, w pozie w której ją brał. Jego oddech był coraz bardziej miarowy. Monika wtuliła się mocniej w jego objęcia i zasnęła snem spełnionej kobiety.

***

Gdy obudziła się rano, nikogo już przy niej nie było. Poczuła pragnienie. Wstała i właśnie miała wyjść z pokoju gdy dotarło do niej, że jest naga. Złapała więc jakąś koszulkę sięgająca jej do połowy tyłka i narzuciła na siebie. Nie chciało jej się nic innego szukać, gdyż była pewna, że jej koledzy jeszcze śpią. Zeszła po cichu na dół i weszła do kuchni w poszukiwaniu czegoś do picia. Dopiero teraz poczuła się trochę dziwnie, w kuchni, z prawie gołym tyłkiem, w samej koszulce. Zauważyła na stole butelkę z Coca–colą. Nachyliła się po nią i to był jej błąd. Usłyszała jakiś odgłos w drzwiach. Jeden rzut oka w tamtą stronę wystarczył jej, by doszło do niej, co znowu nabroiła. W drzwiach stał Andrzej i z zaspanym wzrokiem i z zmierzwioną fryzurą, drapał się po głowie. Najwyraźniej szedł do klopa. Ale widok jaki zobaczył przez drzwi sprawił że zastygł na sekundę w swej wędrówce. Jego wzrok momentalnie skupił się na nieopatrznie wypiętym, nagim tyłku Moniki. Zanim połapała się co i jak, był już przy niej, jego dłonie trzymały ją za nagie biodra wślizgując się pod koszulkę. Przywarł kroczem do jej nagiej pupy i swym ciężarem przyciskał ją coraz bardziej do stołu.

– Andrzej! Co robisz... Au – zdążyła tylko powiedzieć Monika, zanim całkiem nie przywarła do stołu przyparta przez kolegę.

– Monika, Monika... – szeptał tylko, a ona czuła jak jest już w niej, jak się wsuwa coraz głębiej i głębiej, dopychając od tyłu.

– Nie... Andrzej .. Ni... – jej dalsze słowa protestu zamieniły się w jęki. Znów to czuła z każdym ruchem Andrzeja gdy w nią wchodził. Była przyparta do blatu stołu, przytrzymywana przez kolegę i wypięta w jego stronę.

– Wiesz jak cię pragnę ... – słyszała i czuła jego oddech na szyi.

Znowu była brana, i znowu nic nie miała do powiedzenia. W sumie to była jej wina. To wielka nieopatrzność, pałętać się z gołym tyłkiem po domu pełnym mężczyzn którzy jej pragną i jeszcze na dodatek wypinać go w stronę drzwi, w których może pojawić się nagle jeden z nich... Teraz płaciła za swą nierozważność. Nie miała siły się już bronić, ale wciąż jeszcze rozkosz mieszała się ze zmęczeniem. Zobaczyła, że jej odgłosy zwabiły do kuchni Piotrka. Ten już czekał z niecierpliwością na swoją kolej.

„O nie” – pomyślała. – „Zaczyna się.” – W tym momencie poczuła jak Andrzej w niej dochodzi.

Andrzej odszedł od niej i uwolnił jej biodra z uścisku jego dłoni, ale momentalnie przejął je Piotrek, który ustawił się tuż za nią.

– No co wy mnie tak męczycie.. męczyciele – wyszeptała, gdy Piotrek nadstawiał ją sobie do zerżnięcia.

– Cichutko, cichutko... bądź grzeczną dziewczynką. Jeszcze tylko chwilkę – usłyszała, gdy Piotrek w nią wchodził. I była grzeczna. Brał ją z dużą energią. Lubiła tak. Jego dłonie też były wszędobylskie, wnikały pod jej koszulkę, łapały za pośladki, biodra. Jeszcze raz pomyślała o swojej porannej nieostrożności i o tym, jak momentalnie ustawiła się do niej kolejka. Jak od poprzedniego wieczora jest niemalże przekazywana z rąk do rąk. Wczoraj jeszcze, jej szparka wydawała się tak delikatna, a od tego czasu jest bezceremonialnie rżnięta na różne sposoby i musi znieść niemalże maraton. Myśląc o tym, poczuła palec Piotrka w tyłku, tak jak jej się podobało. Wiedziała, że czuje jej zapach i doprowadza go on do szaleństwa. Znowu wszystko w głowie jej wirowało. Znowu poczuła jak dochodzi w niej, a ona razem z nim. Na końcu padł na nią zmęczony.

Monika zrzuciła go z siebie i prędko pobiegła do łazienki. Zatrzasnęła drzwi za sobą. Sprawdziła raz jeszcze, czy są dobrze zamknięte i dopiero wtedy odetchnęła z ulgą. Odkręciła wodę pod prysznicem i zanurzyła się w jej strumieniach. Czuła jak opływają jej ciało. Zmywała z siebie dokładnie wszystko, delektując się chwilą samotności. Gdy poczuła się znowu czysta, wyszła z pod prysznica i wytarła się dokładnie. Wciągnęła na siebie koszulkę i mocno podciągając jej końce w dół, podeszłą do drzwi. Zanim je otworzyła, długo się przysłuchiwała, czy nie ma na zewnątrz nikogo. Podejrzliwie ogarnęła wzrokiem całą przestrzeń wokół łazienki. Dopiero gdy była pewna, że jest pusto, najciszej jak umiała wyślizgnęła się na schody i pognała do swego pokoju. Dopiero gdy zamknęła za sobą drzwi na klucz, odetchnęła z ulgą. Nawet trochę jej się śmiać chciało, że musi się przemykać po domu, by znów nie wpaść w łapy któregoś z kolegów.

Ubrała się najbardziej aseksualnie jak potrafiła. Założyła spodnie i kostium zasłaniający szczelnie jej dekolt. Prawie zrezygnowała z makijażu. Usłyszała pukanie do drzwi, ale siedziała cicho jak trusia, nawet gdy ktoś próbował otworzyć je klamką. Potem doszły ją jakieś odgłosy z dołu. Koledzy najwyraźniej jej szukali. Być może nie chcieli tym razem od niej nic związanego z cielesną rozrywką, ale nie chciała tego sprawdzać. Oczywiście była świadoma, że każdego mogłaby przystopować, gdyby tylko chciała, ale wciąż nie była pewna, czy sama sobie potrafi się oprzeć. Dopiero gdy zbliżała się godzina przyjazdu taksówki, wyszła na zewnątrz ze swą spakowaną torbą. Miała pewne kłopoty z chodzeniem, gdyż bolało ją między nogami, ale poradziła sobie. Jej koledzy zaczęli się powoli schodzić.

Trochę bała się głupich tekstów, ale jej koledzy byli raczej poważni i zmarnowani. Wszyscy stali w milczeniu, w oczekiwaniu na taksówkę. Monika nie patrzała w ich stronę. Po chwili jednak to zrobiła. Podeszła najpierw do jednego, poprawiła mu kołnierzyk, potem kolejnemu krawat, a trzeciemu marynarkę, tak jakby poprawiała swoich mężczyzn przed wyjściem do pracy.

Wsiedli do taksówki. Droga na szkolenie obyła się bez większych problemów. Jedynie gdy z głośników radia poleciało: „... będę brał cię, w aucie...”, Monika zmieniła stację. Może nie chciała już kusić albo dmuchała na zimne?

Ten tekst odnotował 76,794 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.86/10 (113 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Komentarze (10)

0
0
Dobra robota, Marku 🙂
Jakoś niczego mi się nie chce czepiać.
Rewelacyjny dialog o łonie 😀
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
No jest tam trochę baboli tak że można się czepiać. Nawet sam wychwyciłem jakieś już po publikacji.
To opowiadanie przeważnie podobało się meżatkom ze stażem. nie wiedziec czemu? 🙂

Tak od wielu lat korci mnie część druga. Już w ich biurze, ona trzyma dystans od czasu szkolenia, ale pewnego razu, w czasie ich wspólnej narady w sali konferencyjnej, wszystko wymyka się znowu spod kontroli....

może kiedyś się wezmę za tą naradę służbową🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Ja ani mężatka, ani ze stażem, a też mi się podobało 🙂

Może się kiedyś weź, z przyjemnością przeczytam, jeśli utrzymasz ton i konwencję 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Bardzo przyjemnie się czytało. Podobają mi się takie przygody :-) Od strony technicznej można by uprościć kilka dłuższych zdań, bo są niepotrzebnie zagnieżdżone. Szczególnie w połączeniu z imiesłowami. Wytrącają z rytmu. Przykład: "Jednak doszło do niej że z dwoma penisami w sobie, to na dylematy już dawno za późno, więc zaczęła go ssać i poruszać rytmicznie głową z wzrokiem skierowanym ulegle do góry. " Uff. Ja bym wstawił tam co najmniej jedną kropkę.
Druga uwaga to wyraz "kombinować". Nie podoba mi się ten wyraz w tekście literackim. Przykłady z tekstu: "Nie miała zamiaru nic z nim kombinować" oraz "Dopiero teraz zauważyła, co kombinuje Piotr." Może tak: "Nie miała zamiaru z nim flirtować" oraz "Dopiera teraz zauważyła, co Piotr zamierza zrobić".
Wyrzuciłbym też kilka zbędnych wypełniaczy, które nie mają treści, np: "narastała w niej jakaś taka ekscytacja" zamieniłbym na "narastała w niej ekscytacja". Wyrażenie "jakaś taka" nie dość, że nieładne, to jeszcze niepotrzebnie umniejsza tę ekscytację.
Inny przykład: "Gdy tak biegła, jej piersi podskakiwały mocno." Wyrzuciłbym przysłówek "mocno". "Mocno podskakiwać" nie brzmi to zbyt dobrze. Już chyba lepiej "wysoko" albo "w górę", ale najlepiej bym napisał: "Gdy tak biegła, jej piersi podskakiwały" Czasami przysłówek osłabia czasownik, zamiast go wzmacniać.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
adix: Dzięki za uwagi. Dużo bym dał żeby mieć taki czucie tekstu i wyłapywać takie sprawy o których piszesz. Braki w tym względzie utrudniają nieco przekazywanie tego co chcę przekazać.

Natomiast jeśli podobają się takie przygody to polecam teksty LaVendy o ile jeszcze nie miałeś z nim styczności. Przyznaje bez bicia że to opowiadnie akurat nieco inspirowane jego tekstami i klimatami.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Czasami nie widzi się swoich błędów. Zdania, które nam się wydają zrozumiałe, nie są takie dla innych. Dlatego pozwoliłem sobie na poprawę kilku rzeczy u Ciebie.
Tekstów LaVendy nie znam. Dzięki za nakierowanie.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Całe opowiadanie zaje**ste, naprawdę dawno nie czytałem niczego tak pobudzającego. Sam nieskromnie mówiąc utożsamiłem się z Tomkiem, dlatego ich zbliżenie tylko we dwoje bardzo mnie uradowało. Co do radości - nawet się pośmiałem, bo zdanie "Najwyraźniej szedł do klopa" zbija z nóg ;D Dzięki, ode mnie dyszka.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
no chyba też się z nim utożsamiałem najbardziej. Ciekawe którego obstawiają czytelniczki 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
ekhem.... to ja nie bede oryginalna, ale też w sumie obstawiam Tomka... Chociaż w żaden sposób nie utożsamiam się z bohaterką, to jakbym miała w tym stadzie samców wybrać coś dla siebie... to raczej Tomek....
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Bardzo lubię to opowiadanie. Piszesz intrygująco i w temacie, który lubię. Czy można się spodziewać czegoś nowego w temacie zdrady?
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.