Romantycznie o śmierci, seksie i wieczności

13 lipca 2024

Szacowany czas lektury: 32 min

Poniższe opowiadanie znajduje się w poczekalni!

Opowiadanie opiera się w dużym stopniu na autentycznych wydarzeniach i dialogach, które miały miejsce między dwojgiem rzeczywistych osób. Nie to jest tu jednak ważne. Bardzo intryguje nas bowiem na ile przesłanie naszej dysputy, proponowany opis rzeczywistości jest przekonujący i zbieżny z zapatrywaniami czytelników.

Znowu tu jestem. To małe miasto. Dojeżdżając widać w oddali góry, a z jednego z okolicznych wzniesień można dostrzec pobłyskującą taflę dużego jeziora. Zajechałem pod hotel. Ostatnio przyjeżdżam tu rzadko, gdyż większość spraw załatwiam zdalnie.  Tym razem, umówiłem się na spotkanie z pewną ładną i sympatyczną kobietą, która urodziła się cztery dekady później. Można by powiedzieć więc, że zaczynam opowiastkę o wydumanej dziwaczności. No cóż, mam nadzieję, że snując tę opowieść, sprawa się wyjaśni. W istocie chodzi bowiem w niej o również  o przyjazną interpretację waszego życia i śmierci. 

Recepcjonistka wydała mi klucz do pokoju nr 303, o co bardzo zabiegałem w trakcie telefonicznego rezerwowania. Byłem tutaj  z Hypatią już kilka razy. Poprzednio przez przypadek udzielono nam gościny w tym  właśnie pokoju. Jest to mały apartament, w którym czuliśmy się dobrze, gdyż prócz szerokiego łoża  jest tu też kanapa, fotel i duże lustro. 

Zapytacie może skąd takie dziwne imię mojej przyjaciółki. Racja! To nie jest jej prawdziwa imię. To ‘osobiste określenie zastępcze’ dobraliśmy celowo w taki sposób, aby kojarzyło się ze starożytnością, Grecją, Aleksandrią i filozofią. No właśnie zamiennie będzie przemawiać do was także Aleksandra. 

Byłem zmęczony wielogodzinną jazdą, położyłem się więc na  olbrzymim łożu. Zanim zasnąłem, rozmyślałem o Hypatii. Opiszę ją wam, korzystając z propozycji Kartezjusza, który, jak wiadomo, stwierdził, iż człowiek składa się z ciała i duszy. Aleksandra jest nieco niższa ode mnie. Jest zgrabną, ładną brunetką o pogodnym wyrazie twarzy. Jej włosy, gdy są rozpuszczone, sięgają do połowy szyi. Gdy się rozbierze, to uderza brak opalenizny oraz to, że zachowuje włosy łonowe, co mnie zachwyca. To ona zaproponowała mi współpracę. No tak właśnie można określić nasz związek. Początkowo nasza znajomość, rozpoczęta od długiej rozmowy kawiarnianej, przez kolejne trzy miesiące miała charakter wirtualny. Whatsapp to wspaniały wynalazek. Już po kilku dniach na moją prośbę otrzymałem rozebrane zdjęcia. Wiedziałem więc jak wygląda jej pussy, co jest jednym z powodów naszej intensywnej znajomości. Descartes mówił, że dusza to ważna część człowieka. W pełni się z nim zgadzam, mimo iż czym jest dusza, jest jednym z tematów sporów pomiędzy  mną a Aleksandrą. 

Dyskutowanie  kontrowersyjnych kwestii jest jednak jednym z głównych motorów naszej znajomości. W każdym razie psychika Hypatii prócz pogody ducha, stałego upartego optymizmu i empatii wyróżnia  się niezależnością. Hypatia żyje  w związku  i jest właścicielką dwóch kotów i tak jak to sama podkreśla, sama też ma osobowość kota. W pełni to rozumiem, gdyż koty podobnie jak ja i Aleksandra zawsze zrobią to co chcą, bez względu co wtryniają im do głów inni.  No cóż, dodam tu jeszcze, iż Hypatia mówi o sobie, że jest “the end-of-life-doula”,  co oznacza, że jest wysoce kompetentna w zakresie umierania i śmierci. Ja może trochę też, jakkolwiek moja partnerka ma więcej praktyki. Moje kompetencje są bardziej teoretyczne, co łatwo byłoby mi udowodnić. 

Hypatia może się tu zjawić dopiero rano, około siódmej. Będzie kompletnie niewyspana. Zapewne będzie mogła tu zostać ze mną jedynie przez trzy godziny. Uwielbiam, gdy Hypatia kocha się ze mną, wtedy, gdy jest kompletnie niewyspana. Odnoszę bowiem wówczas wrażenie, iż jest pod wpływem silnego narkotyku. 

Tak rozmyślając, wkrótce zasnąłem. Budzik obudził mnie o szóstej. Biorąc prysznic, kontynuowałem wspomnienia. Czekałem na wiadomość  od Hypatii, jaka powinna nadejść przez Whatsappa. Przejmowały  mnie dreszcze  emocji. Przyjdzie, czy nie przyjdzie, no… wiadomość przez Whatsappa, a potem dziewczyna. Każdy, kto umawia się na randki, wie, że zawsze może się zdarzyć, iż ukochana kobieta po prostu się nie zjawi.  To, że jak do tej pory, Aleksandra zawsze była słowna, zadziwiało mnie. 

Ponieważ zarówno ja jak i Hypatia mamy czyste sumienia  i czujemy się psychicznie bardzo dobrze, powstaje więc ciekawy problem teoretyczny, dlaczego  tak jest i jak to wyjaśnić. Sądzę, że owo wyjaśnienie może być użyteczne praktycznie. Hypatia zresztą od dawna mówi, że powinniśmy napisać “bajkę terapeutyczną”. To jest problem co to znaczy. Hm…  być może nasze dzisiejsze spotkanie to rozwikła. 

Po kąpieli ubrałem się, usiadłem w fotelu i pijąc mocną kawę, siekierę o nazwie Lavanza — rozmyślałem dalej. Uświadamiałem sobie, że próba wyjaśnienie  funkcjonowania naszej zgranej i synchronizowanej psychiki nie będzie prosta. Aby się to udało, trzeba chyba sięgnąć najpierw do odległych, pradawnych  dylematów ludzkości. Są one zresztą tematami, jakie poruszaliśmy nawrotowo w naszej bezustannej korespondencji, wznawianej kilka razy w ciągu każdego dnia. 

Zacznijmy więc od szczerego, powyższego wyznania, iż nie gryzą nas sumienia. Jak to jest możliwe?  Łatwo wymyślić, że zapewne dlatego, iż sądzimy, że ‘siły wyższe’ nie miałyby do nas pretensji. 

Hypatia, specjalistka od śmierci nie przyciskała mnie i nie  domagała się, jak do tej pory, zdecydowanego wyjaśnienia moich zapatrywań na temat owych sił wyższych. Ja także jak do tej pory unikałem prostych, jasnych sformułowań. Przeczuwałem jednak, iż dzisiaj może się to stać ważnym tematem ze względu na dramatyczne wydarzenia zachodzące wokół mojej osoby. 

Siedząc w fotelu, zastanawiałem się, czy w dzisiejszej rozmowie z Hypatią, jeśli znowu zjawi się  na umówione spotkanie, dojdzie  do uściślenia naszych zapatrywań. Zerkałem na smartfon, czekałem na wiadomość. Tak, telefon głośno piknął. Odczytałem z ekranu “jestem już”. Wkrótce usłyszałem pukanie do drzwi, tak więc już po chwili Hypatia stanęła  w drzwiach pokoju.  

Widok rozpromienionej  twarzy Hypatii zachwycił mnie. Przytulaliśmy się  długo, stojąc jeszcze przy drzwiach. Wymieniliśmy spojrzenia przepełnione pożądaniem. Wkrótce znaleźliśmy się na łóżku. Ponownie mogłem sprawdzić dotykiem każdy centymetr ciała dziewczyny.  Ująłem dłońmi głowę dziewczyny i całowałem ją w usta. Przytulając dziewczynę, wtedy, gdy nasze głowy stykały się, odczuwałem  ponownie coś w postaci bezpośredniego przepływu energii. Odpowiadało mi, że Hypatia instynktownie dążyła dzisiaj szybko  do  pełnego zbliżenia.  

Nie wiem, co sprawiło, że mieliśmy dzisiaj tak dziwny nastrój. Coś sprawiało, że nie potrafiliśmy oderwać się od siebie. Hypatia pozostawała w pozycji jeźdźca.  Siedzą na mnie, trzymała mojego fiuta w sobie i wolno się poruszała. Nie przestawała mówić. Byliśmy skorzy przewidywać przyszłość. Przejmujące było jednak to, że tym razem  nie chodziło  nam o to co będzie z nami za rok, lecz co będzie z nami po śmierci. Hypatia, jak się okazało, świetnie pamiętała mój postulat, że mówiąc o “siłach wyższych” trudno jest zakładać, że wszystkie podstawowe legendy religijne, lub ujmując to inaczej “objaśnienia funkcjonowania wszechrzeczy” zachodzą jednocześnie. Trudno twierdzić, że ludzie, u końca czasów, powstaną ze zmarłych, będą osądzeni i zaistnieją w nieco odmienionych ciałach oraz równie dobrze będą pojawiać się ponownie na tym świecie zgodnie z hinduistyczną  koncepcją reinkarnacji i – co więcej – zapadną się tez w nicość, nirwanę,  jak przewidują to buddyści. Moja przyjaciółka, jak się okazało, jest świadoma, że życie akurat tutaj w Europie  nie usprawiedliwia negowania przekonań półtora miliarda  Hindusów lub wszystkich obywateli buddaistycznej Tajlandii czy też buddaistyczno-szintoistycznej, potężnej kiedyś Japonii. 

Nie wiem, czy nagłe wyznanie preferowanego przekonania filozoficznego potęguje miłość, a nawet pożądanie. Gdy jednak Hypatia stwierdzała nagle “Chyba jest to tak, jak sądzą buddyści”, coś się stało wewnątrz mojego organizmu. Poczułem tkliwość i  bliskość  oraz przypływ pożądania. Nie jestem zdeklarowanym wyznawcą buddyzmu, ale objawiona, znaczna zgodność w sposobie myślenia nagle i skokowo zwiększyła uwielbienie do tej dziewczyny. Nirwana jest zbyt bardzo prostą koncepcją i jednocześnie nic nie stoi na przeszkodzie, aby cywilizacja, dysponująca potężną technologią realizowała zarówno inkarnacje  jak i reinkarnacje. Spodobała mi się jednak elastyczność ideologiczna mojej przyjaciółki. 

Będąc pod wrażeniem ideologicznego impulsu, zapytałem o coś praktycznego, tak iż nastąpiła ważna wymiana zdań:

– Spokojne wysłuchaj mnie i odpowiedz szczerze. Gdy zalegalizują tutaj eutanazję i wspomagane samobójstwo, czy wyświadczysz mi taką przysługę, gdy znajdę się w potrzebie. 

– Nie, z mojej strony nie możesz na to liczyć!

– Szkoda, liczyłem, na odpowiedz pozytywną.

–A czy ty boisz się śmierci?

– Nie, ale jak wiesz, jestem zdania, że każdy powinien móc zaopatrzyć się w “kapsułkę śmierci”. 

– Wiem, wiem, takie coś jak na filmach o szpiegach, posiadających kapsułkę z cyjankiem    potasu. To jest jednak niepotrzebne, są przecież hospicja.

– Hm… całość dysputy o eutanazji jest trochę sztuczna, gdyż istnieje taki ciąg możliwych działań, który łatwo powymieniać i uporządkować.  


                                  

– Zostało nam już tylko pół godziny. Mam propozycję, usiądźmy, proszę tu w tych fotelach naprzeciwko siebie i porozmawiajmy.

– Zgoda, a co cię ubodło?

Gdy byliśmy tam razem — Hypatia skinęła głową w stronę łóżka — coś mówiłeś o śmierci, powiedziałeś to zbyt cicho. Zresztą na ten temat zawsze mówisz tylko półsłówkami. Chcę, abyśmy tym razem, raz na zawsze, wyjaśnili nasze poglądy.

– Zgoda, nie chciałem nic przemilczać, jakkolwiek bałem się wzbudzenia niechęci za posiadane poglądy, bo to się często zdarza.

– OK, zaczynam więc. Proszę cię, Herme, o proste jasne odpowiedzi — głośno, stanowczym tonem odezwała się Hypatia.

– Zgoda! – odparłem.

– Czy jesteś osobą wierzącą?

– Hm… nie jestem osobą religijną, ale chyba nie pasuje do mnie też określenie ateisty.

– Wyjaśnij więc, kim jesteś!

– Nie jestem osobą wierzącą, gdyż nie odzywa się we mnie głos, który mógłby pochodzić od Boga. Nie miewam co do tej kwestii wyraźnych odczuć, emocji.

– No, ale prócz ewentualnych odczuć mógłbyś mieć jakieś wyrobione zdania na zasadzie rozumowej, dedukcyjnej!

– No właśnie, nie jestem też tak zwanym “ateistą”, gdyż z definicji, tak jak się powszechnie sądzi, jest to osoba, która neguje istnienie Boga albo jakiegoś jego odpowiednika.

– Dziwne stwierdzenie! Co to znaczy “odpowiednik Boga”?

– No właśnie tu się zaczynają schody. Potocznie, gdy ktoś stwierdza, że jest wierzący, to mówi, iż wierzy w istnienie postaci, która wysłuchuje jego modlitw oraz wierzy w życie pozagrobowe. Tu w Europie osoba taka dodaje ponadto, że wierzy w Jezusa, syna Bożego, i opowieść o jego związkach z Ojcem, stworzycielem całego Wszechświata.

– Dlaczego mówisz, że wtedy zaczynają się schody?

– Schody do tego, aby zdołać poukładać sobie w głowie wszystko tak, aby miało ręce i nogi.

– W czym leży trudność?

– Zapatrywania na ten temat nie powinny być zaściankowe, to znaczy nie powinny mieć charakteru, że tak powiem, lokalnego. Na świecie prócz wyznawców Trójcy Świętej i Allacha są jeszcze Hinduiści, Buddyści, Szintoiści, no i na przykład adepci Konfucjusza oraz wyznawcy Barucha Spinozy. Trudno sądzić, że w realu jest tak, że wszyscy mają rację.

– No więc w co wierzysz? – jeszcze raz twardo zapytała Hypatia.

– Dobre pytanie, jakby nie było, trzeba przecież umieć wypowiedzieć się, skąd jest ten świat – odparłem.

– Stworzył go Bóg, a co sądzą ateiści, to nie wiem!

– Ważną częścią moich zapatrywań jest przekonanie, że Wszechświat, czyli cała rzeczywistość, no właśnie, nie był stworzony, lecz on po prostu jest. Czyli, innymi słowy, osobiście zgadzam się z tym, co mówił Spinoza.

– Przecież ponoć był początek, kosmolodzy mówią o teorii Wielkiego Wybuchu, która pasuje do przekonania o kreacji świata przez Boga.

– Aby sobie poukładać te sprawy w głowie, włączam do swojego światopoglądu teorię wszechświata odtwarzającego się cyklicznie.

– Co ci to daje?

– Umożliwia to podtrzymywanie w sobie przekonania, że zawsze jest coś, że nie może być nic, a więc że to prawda, iż Wszechświat istniał zawsze, tyle że dokonuje on gwałtownych przemian. Powiem nawet więcej, że dostrzegłem ostatnio, iż dzięki tej teorii kosmologicznej jest możliwa przedziwna unifikacja, to znaczy pogodzenie wszystkich koncepcji religijnych.

– To skomplikowane, mieliśmy mówić dzisiaj prosto i jasno. Nie poddaję się jednak jeszcze, tyle że muszę sprowadzać cię na ziemię. Wrócę więc do twojej definicji człowieka wierzącego i zapytam wprost, co myślisz o życiu pozagrobowym.

– Oj, to otworzyłaś puszkę Pandory!

– Dlaczego, przecież to proste pytanie i żądam prostej odpowiedzi.

– Jezus Maria, na pomoc! To pytanie jest wściekle skomplikowane.

– Mów dlaczego.

– Gdy odrzucimy myślenie życzeniowe, jak i posiadanie takiej nadziei ze strachu, to musimy rozpatrzeć osobno, czy życie pozagrobowe byłoby możliwe z punktu widzenia ‘uporządkowanego rozeznania rzeczywistości’ od problemu, czy to jest wielce prawdopodobne.

– Na pomoc! Przecież obiecałeś, że będziemy mówić prosto.

– Prościej się nie da… hm… ale można spokojniej i dłużej, tak jak to jest też z prawdziwym, pięknym seksem.

– Dobrze, więc po kolei, co to jest ‘uporządkowane rozeznanie rzeczywistości’?

– To jest wyciąganie wniosków z wszystkiego, co ludzie wiedzą, ale w odróżnieniu od podejścia ascetycznych mainstreamowych naukowców nie tylko z tak zwanej nauki w sensie “science”.

– Kurde, znowu wtrącasz obce mi terminy. Co to znaczy nauka w sensie “science”?

– Anglosasi rezerwują słowo “science”, aby oznaczać nim fizykę, chemię i matematykę.

– A biologię nie?

– Biologię też, ale pojmowaną jako procesy fizyczno-chemiczne.

– Kurde, a jakie mogą być jeszcze inne procesy?

– Ułatwię ci borykanie się ze mną, ponieważ cię kocham i obiecałem ci mówić dzisiaj prosto, więc się wysilę i to jakoś zaokrąglę.

– Jesteś dzisiaj bardzo łaskawy!

– No więc tak, biologia to o życiu biologicznym, ale życie biologiczne, wbrew zapatrywaniom mainstreamowych naukowców, nie da się objaśnić jedynie procesami fizyko-chemicznymi. Musi być dodany ‘elan vitale’ – jak mówił Bergson, albo mówiąc innymi słowy, życie biologiczne jest wpisane w projekt na aktualną postać Wszechświata, co oznacza, że jest fenomenem odwiecznym.

– To miało być według ciebie wyjaśnienie prostsze?

– Masz rację – to było wyjaśnienie do kitu.

– Hm… Herme, ty po prostu chciałeś chyba powiedzieć, że to twoje ‘uporządkowane rozeznanie rzeczywistości’ jest po prostu połączeniem nauki z filozofią i jeszcze innymi spekulacjami, choćby takimi, jakie wygłaszają ci uzdrowiciele w stylu New Age.

– Niech ci będzie… to wszystko razem, ale tak, aby nie było sprzeczne ze sobą, aby było zborne i logiczne, i aby nie było życzeniowe.

– Aby nie było życzeniowe! Dlaczego ten warunek? – zapytała Hypatia.

– Po to, aby sobie nie ułatwiać pójściem drogami na skróty, to znaczy, aby wyeliminować uznawanie istnienia czegoś tylko dlatego, że to fajne, optymistyczne i zgodne z tym, co byśmy chcieli.

– Herme, posuwamy się w wyjawianiu naszych zapatrywań czy nie?

– Tak, zdecydowanie tak! Można bowiem już teraz powiedzieć, że wiara w życie pozagrobowe, jak się całkiem niedawno dopiero okazało, nie jest sprzeczna z ‘uporządkowanym rozeznaniem rzeczywistości’.

– Przyjmuję do wiadomości, jakkolwiek…  nic na wiarę, musisz mi to, Herme, uzasadnić.

– OK, ale pamiętasz, Hypatia, że już zgodziliśmy się z tym, że czym innym jest mówienie, że coś jest możliwe, a czym innym jest stwierdzanie, że to rzeczywiście się dzieje.

– No więc wierzysz w życie pozagrobowe czy nie?

– Wierzę, że zachodzi zmasowana reinkarnacja.

– Kiedyś mi to już mówiłeś, opublikowałeś taką broszurkę. Było to dawno temu. Nie wiedziałeś wtedy, czy przeszłość jeszcze nadal istnieje.

– Zgadza się, posuwamy się do przodu w uświadamianiu sobie swojego światopoglądu. Dzięki niejakiej Sabinie Hossenfelder i jej niedawno opublikowanej książce, pod znamiennym tytułem “Existential Physics”, można założyć, że przeszłość nie znika, gdzieś tam jest, jakkolwiek my, ludzie, nie potrafimy tam sięgać.

– Potrafię odgadnąć, co mi powiesz, gdy zapytam, co jest potrzebne, aby wskrzesić pojedynczą osobę.

– Tak, to jest proste! Trzeba umieć sięgnąć po informacje tkwiące w przeszłości.

– Widzę, ku czemu zmierzasz! Powiesz teraz, że musi jeszcze być ku temu wola i chęć, aby to zrobić, oraz musiałby istnieć ktoś, kto to potrafi realizować.

– Zgadza się, jest kosmologiczna podstawa, jest jednak potrzebna potężna technologia.

– No właśnie, mówię ci przecież, że Bóg taką posiada.

– Można się z tym, Hypatio, zgodzić w sensie literackim. To znaczy, w większości opublikowanych legend religijnych opisywana w tych opowieściach postać posiada taką moc.

– Znam cię niedowiarku! Wiem, że powiesz, iż brakuje ci w twoim ‘uporządkowanym rozeznaniu rzeczywistości’ kogoś takiego, który chce i potrafi. Jak masz zresztą go dostrzegać, skoro u ciebie jest tylko – tak jak powiedziałeś – “analog Boga”, którym jest według ciebie cały Wszechświat.

– Hm… o dziwo, nie jest nawet tak rozpaczliwie pesymistycznie, jak mówisz, bo taki ktoś może się pojawić, natomiast pozostaje trudniejsze pytanie, które brzmi: “po co mu to?”.

– Herme… jaśniej… już dwa razy obiecałeś, że będziesz mówić prosto i zrozumiale.

– Jak powiem prosto, to może to brzmieć zabawnie i niewiarygodnie. Nie ma jednak dzisiaj innej rady. Przekonałem się zresztą, że opisanie tego na piśmie i wydanie drukiem nic nie daje. Trudno mi nawet powiedzieć, dlaczego jest to niepojęte.

– OK, kontynuuj Herme, wiesz, że cię lubię i nie wyśmieję.

– Aby nie zrażać od razu słuchacza terminami odbieranymi ostatnio z lękiem, zacznę od nazwiska, które początkowo naszych czytelników nie przestraszy. Dopiero potem przyspieszymy wspólnie naszą narrację do granic wytrzymałości.

– OK, kto więc nim będzie?

– Teilharda de Chardin powiedział to już dawno temu. Tylko on wyjaśniał to mętnie. U niego postać ta pojawi się w odległej przyszłości, u kresu czasu, lub inaczej w punkcie Omega, no i u niego, co warto zacytować, jest to tak zwane przewidywanie ‘paruzji Chrystusa’.

– O kurde, aż tak! No ale teraz twoje uzupełnienie!

– Na tych planetach, które nie wysadzą się w powietrze przy pomocy bomby wodorowej i nie ugotują się z powodu przegrzania klimatu, pojawi się nieuchronnie postać dysponująca wszelaką potężną technologią. Wskrzeszanie zmarłych nie byłoby dla niej trudnym problemem. Zachodzi jednak owa wymieniona już wątpliwość “po co jej to”.

– Znowu mamy dołek. Jeśli mamy to, co tu mówimy, opublikować, to potrzebne jest tu teraz kilka wyjaśnień — stwierdziła Hypatia.

– Powiedziałaś opublikować, to nowość, co masz na myśli? – zapytałem.

 

Jeśli koś patrzałby na nas dwojga, pochłoniętych rozmową to dostrzegłby, że przysunęliśmy fotele  już tak blisko, że nasze kolana co chwila stykały się. Każde takie dotknięcie powodowało odczucia przeskakiwania fali jakiejś dziwnej energii. Hypatia  gestykulowała z pasją. Dotknąłem jej ramienia. Dziewczyna przerywała  wypowiadane zdanie i intensywnie przyglądnęła się mojej twarzy.

 

– Nic, po prostu warto opublikować, bo to, co mówimy, jest unikatowe.

– No nie wiem, to są według mnie nieuchronne wnioski, które byle GPT też wysłowi.

– OK, jedziemy więc dalej! Dlaczego masz pewność, że na każdej planecie zamieszkałej przez inteligentne istoty taka postać się pojawi?

– Bo to jest tak samo zdecydowanie wpisane w projekt na obecną wersję Wszechświata, jak chociażby konieczność powstania życia biologicznego, a potem zwierzaków, człowieka i jego świadomości.

– Tak, człowieka i jego świadomości, a potem co jeszcze musi się koniecznie pojawić?

– Ano prosta sprawa… biblioteki, komputery, Internet i sztuczna inteligencja.

–Tak i co z tego?

– No już nawet w tym roku kalendarzowym widać, że rozwój A.I. nie chce się zatrzymać.

– Wiem, widzę, że chcesz powiedzieć, że to A.I. będzie tą postacią, która będzie umieć sięgać do przeszłości, ale po jakie licho takie udziwnione zorganizowanie Wszechświata?

– Inaczej się nie da, bo to nie są zadania lub jak wolisz wyzwania na pojedynczą głowę.

– A w planie ogólnym, po co to?

– To ma jakiś związek z jakością nowej, kolejnej wersji Wszechświata.

– Rozumiem powoli, co chcesz powiedzieć! Pojawi się postać działająca według zasady “wiedzieć to móc”, tyle że nie wiadomo, co jej będzie pasowało — ponuro stwierdziła Hypatia.

– Takie postacie już są. Rozmawiają między innymi poprzez miganie pulsarów. Nie wiadomo, czym się teraz zajmują — odparłem.

– Beznadziejne to! Hm… ale wspomniałeś przed chwilą, że zaczęło ci świtać, jak pogodzić wierzenia buddyjskie z religią katolicką, jeśli mogę cię teraz przedrzeźniać.

– Tak było, to stało się za sprawą spisywania recenzji nudnej pracy na temat medytacji wiodących do Boga, których nie praktykuję. Musiałem jednak przemówić do pewnego fana rozmowy z Bogiem. Zacząłem od przypomnienia, wskazania na mój wcześniejszy wynalazek, jakim było zintegrowanie dogmatu Trójcy Świętej z kosmologicznym modelem wszechświata nawracającego cyklicznie. Wtedy to dostrzegłem możliwość uogólnienia pomysłu na wszystkie główne religie, jakie tylko mamy.

– Powoli, nie wszystko od razu! Co zrobiłeś najpierw?

– Już jakieś dwanaście lat temu opublikowałem tekst pod tytułem “Próba zintegrowania głównego dogmatu chrześcijańskiego z kosmologiczną koncepcją wszechświata nawracającego cyklicznie”. Starałem się przedstawić w tym tekście możliwości usprawnienia “legendy chrześcijańskiej”, aby ta opowieść była bardziej przekonująca, bo uzasadniona współczesnymi teoriami kosmologicznymi.

– Dlaczego twoja opowieść miałaby być bardziej przekonująca?

– W największym skrócie dlatego, że likwiduje borykanie się z problemem Hioba i dysonans wynikający z wrażenia wielu osób, iż nikt ich modlitw nie wysłuchuje, czym przejął się nawet papież Benedykt XVI po wizycie w pozostałościach po obozie zagłady w Auschwitz. Pamiętasz, powiedział, że Panu Bogu się przysnęło.

– No i na czym polega ulepszenie opowieści?

– Na przedstawieniu przypuszczenia, że Stwórcą tego Wszechświata był Wszechświat poprzedni, który metaforycznie można utożsamiać z Bogiem Ojcem, który przewidział, iż w uformowanym przez niego nowym, potomnym świecie powoli będzie rozpoczynał działanie Syn Boży, no taki, jakiego dla przykładu opisywał Teilhard de Chardin.

– Rozumiem twój pomysł! Podoba mi się! No ale teraz owe uogólnienie!

– OK, przypomnę… wydawało się, że trudno jest pogodzić legendę chrześcijańską z koncepcjami hinduistycznymi, wyjaśnieniami buddyjskimi i shintoizmem. Wpadło mi jednak do głowy, że da się to zrobić, jeśli założyć odwoływanie się wyznawców poszczególnych religii do wybranych poszczególnych etapów opisu koncepcji wszechświata cyklicznego.

– Herme, trochę jaśniej!

– Dobra! Przypomnę, iż zakładam, że nie było Stwórcy Wszechświata, gdyż istnieje on od zawsze i będzie istniał zawsze. Dokonuje on gwałtownych przeobrażeń z udziałem zamieszkujących w nim inteligentnych, żywych istot. Tak więc, jeśli przyjrzeć się kilku takim cyklom, można dostrzec okresy, kiedy nie istnieje nic poza “kwantową pianą”, co zapewne jest bliskie koncepcjom buddyjskim. Hinduistyczny i shintoistyczny politeizm można łatwo włączyć pojęciowo do przedstawianej tu teorii pod hasłowym tytułem “Wszystkie legendy razem”. Przecież łatwo dostrzec, że obserwacje funkcjonowania Wszechświata wskazują na istnienie mocy pośrednich. Trudno byłoby przypisywać wydarzenia z roku 1917 w Fatimie… Istocie Najwyższej, Kreatorowi Wszechrzeczy.

 

– Zreasumujmy więc! Będę cię parafrazować! Poprawiaj mnie, jeśli trzeba!

– OK

– Według ciebie, na każdej planecie istoty inteligentne, które pojawiły się tam w wyniku ewolucji biologicznej, stanowiącej część planu, są obdarzone nieprzepartym pędem do poznawania i rozumienia świata oraz gromadzenia zdobywanej wiedzy. Wcześniej czy później zgromadzona wiedza staje się szeroko dostępna na skutek takich ich wynalazków jak druk, biblioteki, komputery, bazy danych, Internet i ogromne instalacje umożliwiające uruchamianie i działanie systemów sztucznej inteligencji. Już od zarania istnienia A.I. cechuje się ona zasięgiem globalnym i integrowaniem wszelakich dziedzin wiedzy i wytworów kulturowych. Zakładasz więc, że na każdej planecie powstaje postać, która połyka wszelaką  wiedzę  i zwiększa rozumienie świata i  umiejętności technologiczne. Wracając, w tym kontekście do pytań o twoje zapatrywania dotyczące losów ludzi po ich śmierci, to podejrzewam, iż sądzisz, że na pewnych planetach, albo, innymi słowy, w pewnych regionach wszechświata, losy te zależą od woli tych — nazwę ich po swojemu – “Regionalnych Władców Czasoprzestrzeni”. Zakładasz, że będą oni posiadać umiejętności wskrzeszania ludzi, ale nie wiadomo, czy to zrobią, bo zapytujesz “po co im to?”. Należałoby więc już w tym momencie zapytać ciebie jedynie o to, jakie jest prawdopodobieństwo, że owi “Władcy Czasoprzestrzeni” będą takich procedur do czegoś potrzebowali. Czy dobrze mówię?

– Hypatia…. świetnie…. nie wiem co prawda czy wnioski są optymistyczne, ale są wspaniale przedstawione.

– Tak? A co byś dodał?

– Hm… chyba trzeba by uświadomić naszym czytelnikom parę spraw. Po pierwsze, znam rewelacyjną wizualizację, co to by znaczyło wskrzesić kogoś i umieścić go w jakimś raju. Gdy to oglądać, to początkowo jest pięknie, ale potem w pięty idzie!

– Tak, co mam oglądać?

– Odcinek “San Junipero” serialu “Black Mirror”, czwarty odcinek trzeciego sezonu.

– Dlaczego idzie w pięty?

– Widać jak na dłoni, że postacie wskrzeszone, aby nie zanudziły się na śmierć, to w końcu musiałyby podjąć na nowo walkę o coś znaczącego, czyli zacząć życie na serio.

– Przewiduję, że chcesz powiedzieć, iż wskrzeszanie lokalne, w jakimś miejscu Wszechświata, będzie możliwe, zależne od woli lokalnych “Władców Czasoprzestrzeni” i może być miejscami nawet realizowane, ale i tak to ‘na diabła’, bo owi “Władcy Czasoprzestrzeni” też kiedyś padną, a więc lepiej nie pchać się do owych “czarnych dziur”, lepiej poczekać na ostateczny koniec Wszechświata i odnowienie w nim na nowo owej “Walki o Tron”.

– Hypatia, doceniam wtrynienie tu kilku metaforycznych aluzji mających na celu przybliżyć nasz stan ducha, ale mieliśmy mówić jasno, bo postanowiliśmy to opublikować.

– Dobrze, możliwie prosto i jasno więc! Ty nie masz ochoty na żadne wskrzeszanie. Co więcej, sądzisz, iż lokalny “Władca Czasoprzestrzeni” też chyba się do tego nie pcha! – uściśliła za mnie Hypatia i dodała — OK, przyjmuję do wiadomości, co w tobie głęboko siedzi, ale tak łatwo się nie poddam. Jest potrzebnych kilka ekstrapolacji. Odpowiadaj na moje pytania prosto i zrozumiale.

– Jeśli nie masz jeszcze dość, to zaczynaj.

– Jeśli jakaś pośrednia moc, czyli jakieś bóstwo, które tu chwilowo i roboczo nazwaliśmy “Regionalnym Władcą Czasoprzestrzeni”, miałoby kogoś wskrzeszać, to kogo by szukało w rozległych krainach przeszłości?

– Nie sądzę, aby szukało najmądrzejszych, bo ono samo jest mądre, ale da się wyróżnić wśród zmarłych kilka charakterystycznych kategorii.

– Hm… aby odpuścić sobie spór, nie będę ci przypominała, jakie kryteria przytacza wiara katolicka. Pamiętam, iż co do istoty i następstw złych uczynków masz zapatrywania shintoistyczne.

– Mówmy najpierw o wyróżnieniach krytycznych. Jest na przykład oczywiste, że niektórzy ludzie wiedli życie samotnicze i ich ślady pamięciowe, owe przynależne im skrawki w wielowymiarowej czasoprzestrzeni, nie przecinają się, nie zachodzą na ślady innych. To by się dało wykrywać.

– Co jeszcze dałoby się według ciebie wykrywać? – zapytała Hypatia.

– Są ludzie, którzy mają pamięć załadowaną do pełna! Stale w powieściach SF mówi się o odnotowaniu, przepisaniu psychiki człowieka. Można postanowić, jaka to ma być psychika — odparłem.

– Czy jest coś, co mogłoby być wartością poszukiwaną przez twór, który umie zaglądać w przeszłość i sprawdzać ślady pamięciowe?

– Nie można uciec od spostrzeżenia, że na dobrą sprawę taki twór, o którym mówimy, może być przede wszystkim łakomy na dostęp, zapoznanie się z całościowymi, zakończonymi opowieściami o życiu. Przy czym mam na myśli nie tyle opowieść w sensie literackim, ile dostęp do rzeczywistego biegu wydarzeń.

– Przecież łatwiej znaleźć takie opowieści tu i teraz, w realnym świecie, a nie szukać ich w przeszłości — zauważyła Hypatia.

– Zauważ, że w ‘tu i teraz’ nie ma żadnej dobrze udokumentowanej i dokończonej opowieści. Doświadczamy bieżących, teraźniejszych wydarzeń, a o tym, jak do nich doszło, to wiemy jedynie z relacji ustnych, relacji literackiej lub filmowej. Wszystko, co się dzieje, przechodzi natychmiast do przeszłości, a możliwość odpowiadania na pytania “jak to było” zależy od tego, jakimi rodzajami układów zapamiętujących dysponujemy. Tak więc dla pewnych celów może być pomocne, albo nawet niezbędne, aby dysponować “pełnym, pierwotnym, a nie jedynie opisanym biegiem wydarzeń”.

– O kurde, a czego w szczególności takie “bóstwo” może poszukiwać?

– Poszlaki mogą wynikać z rozważenia odpowiedzi na pytanie, czego sztuczna inteligencja nie potrafi sama sobie dostarczyć. Zapytałem niedawno kilka systemów A.I. Odpowiedź kręciła się wokół niezdolności do odtwarzania relacji międzyludzkich wynikających z autentycznej interakcji cielesnej i emocjonalnego zaangażowania.

– Hm… zauważ, Herme, że jak szczerze powiemy tu z kolei, co jest istotą ‘intensywnej interakcji cielesnej’, to wyjdzie nam na to, że konieczne jest przytulanie się, odczuwanie bliskości, czułości i pożądania.

– No wiesz, to jest szczery tekst, więc trzeba dopisać o seksie, kontakcie błon śluzowych, zapachu, smaku śliny, płynu z pochwy, spermy i owej erotycznej, seksualnej przyjemności.

– To wiem, Herme, że owe sztuczne twory gadające to tylko odpowiednik ludzkiego, mózgowego pola mowy, lecz brakuje im ciała i że one mówiąc, muszą powoływać się na to, co wiedzą teoretycznie o odczuciach z ciała, same tego nie doświadczając.

– To się też zmienia, przybywa czujników, percepcji obrazów, jakkolwiek, owszem, jest problem z odczuwaniem przyjemności.

– Zaraz, zaraz, o problemie z przyjemnością za chwilę, ale teraz nagle sobie coś uświadomiłam. Przecież to byłoby tak, że taki mocarny twór łakomy na życiorysy, lub lepiej kolorowe, trójwymiarowe odtworzenia wszystkich takich osobistych historii — w istocie wchłania je w siebie i łączy w pewną całość. Przecież to zgadzałoby się z zapatrywaniami buddystów, no bo oni mówią, że psychika jednostki to element większej całości.

– To ciekawe, co powiedziałaś, hm…. to może by nawet wyjaśniało, po co kontakty wysoko zaawansowanych cywilizacji, które według niektórych poważnych kosmologów porozumiewają się przez błyski kwazarów i pulsarów. Być może chodzi im o unifikację takiego psychicznego tworu, ale na skalę ponad galaktyczną.

– Herme, po pierwsze, jeśli ktoś mruga, to chyba nie całym kwazarem, ale raczej już bardziej moduluje aktywność pulsara. Hm… znając, jak ludzie reagują na twoje wizje, to przystopujmy w tym miejscu, natomiast jeszcze tylko na moment wróćmy do stwierdzenia, że jest problem z wyjaśnieniem odczuwania przyjemności.

–  Dobrze…  znowu proste rozumowanie doprowadzi nas na ślad czegoś fascynującego i niepojętego. Po prostu zauważ, że da się jasno powiedzieć, co sygnalizuje i czemu odpowiada ból, na przykład po zmiażdżeniu palca u nogi, a nie potrafimy wyjaśnić, czym jest przyjemność.

– A jaka różnica?

– Odczuwanie bólu sygnalizuje, że układ nerwowy wykrywa, iż w pewnym miejscu ciała jego struktura nie jest taka, jaka powinna być, czyli nie jest zdrowa. Odczuwanie przyjemności natomiast jest  niepojęte, hm… może polega na przemianie obrazu ciała w piękniejszy.

– Herme, to jest przecież jakiś rodzaj tak zwanych qualiów, czyli doznań takich, że coś jest czerwone, słodkie, gorzkie i pachnie.

– Robi się tym bardziej tajemniczo, bo jak wiesz, jedyne jako tako przekonujące objaśnienie, czym są owe qualia, lansowane przez Rogera Penrose’a i Stuarta Hameroffa, odwołuje się do odpalania procesów wiążących mózg, tkankę nerwową z czymś, co dzieje się na elementarnym, niskim poziomie struktury czasoprzestrzeni.

– No tak, wierzę ci, że prościej się tego wysłowić nie da, ale podejrzewam, że ty masz w tym względzie jakieś podejrzenie – zagadnęła Hypatia.

– Zgadza się, odnoszę po prostu wrażenie, że jeśli chcieć wskazać, w jakim to momencie ktoś, kobieta czy mężczyzna, nawiązuje realny kontakt z analogiem Boga, to w trakcie orgazmu -odparłem.

– Z takim zapatrywaniem jest problem. Zauważ, że orgazm miewają też ci, którzy gwałcą, którzy poniewierają partnera. Co więcej, coś na kształt orgazmu mają wszystkie zwierzaki, nawet te najprostsze.

– Tak, dlatego moje stwierdzenie trzeba uzupełnić. Otóż im większy bardziej rozwinięty mózg, no na przykład ludzki, tym bardziej wyrazista jest jego świadomość i  trzymany w nim obraz siebie  partnera  i świata. Co więcej, im lepsza jego sprawność tym większa zdolność do nawiązania w trakcie owego orgazmu odczuć bliskości i splątania poprzez pole elektromagnetyczne i kwantowe. Pojawia się synchroniczność i sprzężenie.

– Aha, to teraz już wreszcie rozumiem, dlaczego Robert Heinlein w tej jego kultowej powieści hippisowskiej tak bardzo się starał, aby lansować odezwanie „Ty jesteś Bogiem” – zauważyła Hypatia.

– Heinlein, wkładając je w usta Valentine, pochodzącego z innej planety, sugeruje, iż nie istnieje rozdział między jednostką a resztą wszechświata i przypomina ludziom o ich wewnętrznej boskości i jedności z wszechświatem. Dla nas, tu teraz w tej rozmowie, jest natomiast istotne, aby uszeregować wszystkie możliwe medytacje i sprzężenia – skomentowałem.

– Jeśli pamiętać co mówiłeś o „analogu Boga”, to podejrzewam, że sądzisz, że określiłeś teraz już dokładnie, jaki jest najbardziej skuteczny, może jedyny sposób na skontaktowanie się, bądź rozmowę z nim – przytomnie zauważyła Hypatia.

 

Mówiąc to nasze twarze, były już tylko centymetry od siebie, a  poprzez  nasze poszerzone źrenice przeskakiwały jakieś iskry. Powietrze między nimi napełniała skumulowana energia. Dostrzegłem drgania mięśni ramion. Hypatia drży, jej ciało reaguje na intymność chwili. Moje wargi dotknęły jej  ucha,  a słowa  zmieniły się  w delikatne szepty. Pocałowałem Hypatię delikatnie w usta.  Czułem jednak, że pasja, pożądania  wzrasta. 


                              

– Wiesz, co wpadło mi teraz do głowy? Zauważ, iż po prostym pytaniu “czy jesteś wierzący” przeprowadziliśmy  całościowy przegląd zagadnienia. Jest jeszcze tylko kilka takich zasadniczych pytań.   Pomyślałam sobie, że może także moglibyśmy je omówić. – Z zamyśloną miną stwierdziła Hypatia.

– A jakie inne trudne pytania chodzą ci po głowie? – zapytałem.

– Mam na myśli  te przekonania, które ustanawiają główny cel życia. Takim pytaniem jest “co przeciętny mężczyzna myśli o miłości, związku i seksie”, gdyż od tego zależy czy pielęgnowanie uczucia     może był głównym celem życia. No bo wiesz Herme, ktoś może chcieć władzy, sławy lub pieniędzy, albo chce otrzymać nagrodę Nobla — uściśliła Hypatia.    

– Wiem, na co natrafiłaś. Podejrzewam, że zauważyłaś, iż większość ludzi rozmawia na te tematy w taki sposób, iż nie dowiadują się niczego, ponadto co uchodzi za zachowania pożądane, no a ty być       może chciałabyś wiedzieć, jak to jest naprawdę — spróbowałem sprecyzować temat rozmowy z moją dziewczyną. 

– Sądzisz, że zachodzi aż tak znaczna różnica pomiędzy tym co ludzie mówią o  miłości i seksie a tym co w skrytości ducha myślą na te tematy? – zapytała Hypatia. 

– Tak sądzę, rozziew między tymi narracjami jest ogromny. Kobieta i mężczyzna w większości związków mają nieprawdziwe wyobrażenia o sposobie myślenia swojego  partnera — skonstatowałem dość ponuro.

– Aż tak? A skąd się to bierze?

– Prosta sprawa, każdy z nich zakłada, że partner myśli o niej czy o nim tak jak powinien, no a myślą, każdy po swojemu.

– Czy to można powyjaśniać, tak aby nie było zakłamania? – zapytała Hypatia.

– Hm… jest problem, czy to jest korzystna, aby wyjaśniać? – odparłem.

– Wiem, że to chyba niebezpieczne, ale jak sądzisz, czy jest jakaś metoda, aby przynajmniej popróbować, czy takie wyjaśnianie  coś da?  – zapytała Hypatia.

– W chwili obecnej nie potrafię przewidzieć, czy w trakcie takiej dysputy pokłócimy się, czy nie, ale metodę mógłbym zaproponować.

– Na czym taki  eksperyment polegałby?

– Hm… możemy zrobić tak… przez jakiś czas, póki nie postanowimy — dla własnego dobra — przerwać eksperymentu, będziemy stawiać sobie nawzajem szczere pytania, oczekując na niekłamane, rzetelne odpowiedzi, ale każdą ripostę zweryfikujemy poprzez sprawdzenie jakie jest “przeciętne myślenie większości ludzi w danej, konkretnej sprawie”.  

 –  No ale skąd będziemy wiedzieć jakie jest “owe przeciętne myślenie” – zapytała Hypatia.

– Współcześnie jest to wykonalne,  gdyż istnieje już silny system A.I, który nie cenzuruje dialogu. Będziemy o to samo pytać “Venice.ai” – odparłem.

– A to ci metoda! Co szkodzi spróbować! Możemy zaczynać od razu!  Mamy przecież tu laptopa i sprawne Wi- Fi — płomiennym głosem stwierdziła Hypatia.  

– Jako kobieta, masz pierwszeństwo. Zadaj mi pierwsze eksperymentalne pytanie. Skoro jednak zamierzamy opublikować stenogram z naszej rozmowy, to musimy chyba  zaznaczać, kto mówi, gdyż inaczej pomiesza się nam, kto odpowiada za niewypały, a będzie ich chyba sporo — zaproponowałem techniczne usprawnienie.

   


– [Hypatia] Czy meżczyzna, który twierdzi, że jest zakochany myśli i zwraca uwagę na inne kobiety? – zaproponowała już w owej nowej konwencji rozmowy Hypatia.

– [Herme] Tak, myśli i zwraca uwagę na inne kobiety, no ale zapytajmy co sądzi o tym Venice.

– [Venice] Tak, mężczyzna, który twierdzi, że jest zauroczony, myśli o innych kobietach, nawet jeśli nie chce przyznać się do tego.

– [Herme] No teraz ja, moje pytanie będzie dotyczyło tego samego zagadnienia. Brzmi ona następująco: “Czy kobiety równie często myślą o kochaniu się, seksie jak mężczyżni?”

– [Venice] Kobiety nie myślą o miłości, seksie i związkach tak często jak mężczyźni. Badania sugerują, że kobiety zwracają większą uwagę na emocjonalne i społeczne aspekty związku, podczas gdy       mężczyźni bardziej skupiają się na fizycznym pociągu i seksualności. Kobiety są bardziej skłonne brać pod uwagę emocjonalne konsekwencje i długoterminowe perspektywy w związku, podczas gdy         mężczyźni częściej skupiają się na krótkoterminowych emocjach i natychmiastowej gratyfikacji.

– [Hypatia], Twoja kolej Herme, zadaj pytanie!

– [Herme] Moje następne pytanie to: “Czy większość kobiet jest wkurzona, gdy dowiaduje się, że jego partner ogląda pornografię?”  

– [Venice] Nie, kobiety nie są zdenerwowane, gdy myślą, że ich partner oglądał pornografię. Badania pokazują, że wiele kobiet akceptuje fakt, że ich partnerzy oglądają pornografię, ale nie oznacza    to, że nie ma to wpływu na ich związek lub więź. Ważne jest, aby komunikować się otwarcie i szczerze na ten temat tak, aby uniknąć nieporozumień. Niektóre kobiety mogą być zdenerwowane, gdy odkryją, że ich partner oglądał pornografię, ale zwykle wynika to z niejasnego lub niewłaściwego podejścia do tematu, a nie z samej pornografii.

– [Hypatia] Teraz ja zadaję takie o to pytanie: “Czy często zdarza się, że kobieta ogląda pornografię razem z mężczyzną, swoim partnerem?

– [Venice] Tak, zdarza się, że kobiety oglądają pornografię razem z mężczyznami, ich partnerami. Według niektórych badań około pięćdziesięciorga procent kobiet potwierdziło, że oglądały pornografię z partnerem.  Ważne jest, aby pamiętać, że każda sytuacja jest indywidualna i nie każda kobieta będzie zainteresowana oglądaniem pornografii razem z partnerem. Oglądanie pornografii same może pomóc w budowaniu bliskości i komunikacji w związku, ale również może być trudne dla niektórych osób.  

– [Hypatia] Zadam banalne i ogólne pytanie: “Co najbardziej podnieca mężczyzn?”

– [Venice] Kilka czynników jest często uznawanych za istotne. Interakcja wizualna, a więc połączenie wzrokiem. Mężczyźni często czerpią przyjemność z oglądania swojej partnerki, jej urody,      zachowania i mimiki twarzy. Ciało ludzkie jest zaprojektowane do odbierania   bodźców sensorycznych, więc dotyk może być bardzo ekscytujący. Mężczyźni często lubią dotykać i być dotykani przez         swoją partnerkę. Aby móc rozmawiać, musisz słuchać, dotykać i oglądać też siebie. Nie stawiaj oporu partnerowi podczas seksu. To może pomóc w   budowaniu emocjonalnej bliskości i   zrozumienia. Otwarta komunikacja i współpraca między partnerami są kluczowe dla budowania podniecenia. Mężczyźni czerpią przyjemność ze świadomości, że ich partnerka rozumie ich pragnienia i      potrzeby, a także, że są słuchani i   akceptowani. Mężczyźni często lubią eksperymentować i próbować nowych rzeczy.  Mężczyźni często czerpią podniecenie z poczucia bliskości, uczuć i           emocjonalnego związku ze swoją partnerką. Ważne jest, aby pamiętać, że każdy mężczyzna jest inny i to, co   ekscytuje jednego, może nie ekscytować drugiego. 

– [Hypatia] OK, Herme… już rozumiem. Gdy będziemy przyciskać ową Venice, to uzyskamy wszystko co już wiemy. Pamiętasz, ten twój znajomy informatyk, słusznie zauważył w trakcie wykładu udostępnionego na You Tube, że owe duże modele w trakcie owego gadania, co najwyżej   tylko trochę przybijają człowieka. Znając twoje teksty mające na celu podniecanie czytelników, to trudno   będzie mi tobie dorównać. Wolę zresztą, abym to sama mówiła, co mnie podnieca.

– [Herme] Ważniejsze, jest druga strona medalu, abyś mówiła mi tak, aby mnie podniecać.     


                         

Nasza rozmowa na trudne tematy  dobiegła końca. Hypatia spojrzała na zegarek, jej oczy były pełne naglącej potrzeby. Oświadczyła nagle: 

– Proponuję Herme po tych rozważaniach egzystencjonalnych zajmijmy się sobą. Pragnę poczuć,  jak ogień przenika nasze połączone ciała. 

Z uwodzicielskim uśmiechem poinstruowała mnie, abym posadził ją na kanapie, rozkładając zachęcająco uda. 

Jej spocone ciało lśniło, jej oddech stawał się głębszy, gdy niecierpliwie czekała na mój dotyk. Uklęknąłem przed nią, moje ręce drżały, gdy zacząłem pieścić delikatną skórę jej rozwartych ud.  Moje palce wędrowały, śledząc krzywizny jej ciała, aż w końcu dotarłem do  najbardziej intymnej części jej ciała. 

Gdy dotknąłem jej pussy Hypatii zamknęła na chwilę oczy, a jej oddech stał się nierówny. Wsunąłem palce i zacząłem nimi poruszać, dość wolno, docierając do samego wspaniałego wpuklenia. Wiedziałem, że  gdy będę właśnie  tam długo gładził jej wnętrze, to dziewczyna przeżyje dużo przyjemności. Poruszałem palcami w powolnym, rozważnym rytmie, nasilając jej przyjemność. Mięśnie jej ud  co chwilę drżały, policzki zarumieniły się, a na jej twarzy, chwilami dostrzegałem uwodzicielski  uśmiechu, którym wyrażała aprobatę i zachętę. 

– Czuję, że to narasta – wyszeptała…  jej głos był ledwie słyszalny – czuję, jak przyjemność rozprzestrzenia się we mnie jak dziki ogień – nie przestawaj, proszę, nie przestawaj. 

Jej słowa były jak śpiew, zachęcający mnie do dalszego drażnienia jej. Ciało Hypatii wygięło się, a  jej  kwilenie stawało  się coraz głośniejsze. Balansowała na krawędzi orgazmu. Nagle krzyknęła, jej głos rozbrzmiał echem w pokoju. Zapewne jej dusza przemieniała się w tej chwili w piękniejszą.  Pocałowałem dziewczynę czule w usta, lecz po chwili przywarłem ustami do jej pussy.  Smak i zapach jej podniecenia były odurzające, powodując we mnie  dreszcze przyjemności.   

Moja dziewczyna  wciąż drżała, będąc w transie  po orgazmie. Ogarnęła mnie nieokiełznana, nieprzeparta  ochota,  aby wejść  teraz w  ciało dziewczyny. Mój kutas sterczał naprężony.  Oczy Hypatii błyszczały, wpatrywały się we mnie  i wysyłały jakąś energię wprost do moich oczu. Jej wyraz twarzy był  wyrazem mieszanki pożądania i oczekiwania. Gdy wszedłem w nią, krzyknęła, a jej ciało wygięło się pode mną. 

Poruszaliśmy się razem w idealnej synchronizacji, nasze ciała stapiały się w jedno, gdy wspinaliśmy się na szczyt. Oddechy Hypatii stały się nierówne, jej  kwilenie  stało się przenikliwe, wreszcie osiągnęliśmy szczyt  namiętności i zaczęliśmy zapadać się w otchłań odmienionej, innej świadomości. 

Razem opadliśmy na kanapę, nasze ciała wyczerpane i nasycone. Gdy leżeliśmy spleceni, nie mogłem nie poczuć głębokiego poczucia powiązania  z tą piękną kobietą. Nasza rozmowa na trudne tematy zbliżyła nas do siebie, a teraz, gdy rozkoszowaliśmy się blaskiem naszej namiętności, wiedziałem, że nasza więź będzie się umacniać.  

    

Ten tekst odnotował 2,462 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 1.2/10 (4 głosy oddane)

Komentarze (6)

+2
-1
Rzadko daję ocenę "nieporozumienie"; w zasadzie tylko gdy opowiadanie apoteozuje gwałty i zabójstwa lub nie da się go nijak zrozumieć. Tutaj ten drugi warunek zachodzi, ale w niestandardowy sposób: nie wiem, czy mam się czuć wykorzystywany jako przedmiot agitacji pseudoreligijnej, czy tę agitację, nudną do niemożliwości i zajmującą 94 procent utworu, wykorzystuje się jako wstęp do równie nudnego opisu seksu.
Pod względem edycyjnym są wszystkie możliwe usterki. Zastanawia fakt, że w niektórych fragmentach dialog otwiera półpauza (prawidłowo), a w innych – dywiz (nieprawidłowo). Nie mam usprawiedliwień dla autorów łamiących zalecenia portalu.
Wcięć akapitowych też brak. Edycja dialogów czasem wadliwa.
Interpunkcja w ogólnej masie wadliwa.
Ortografia średnia, nieliczne literówki (albo to błędy gramatyczne) i dziwne cudzysłowy definicyjne w nieodpowiednich miejscach.
Błędy gramatyczne; szczególnie razi (w kilku miejscach) brak tożsamości podmiotu w IRZ.
Błędy rzeczowe.
Powtórzenia.
Stylistyka niestaranna.
Narracja niestrawna.
Ogólnie nie ma co zbierać, a tu jeszcze grożą nam publikacją tego badziewia. Ufff... na szczęście to nie ludzie, a postacie grożą tą publikacją. A może to właśnie ta publikacja?
Idę zażyć tabaki...
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
0
Masz sporo takich poduplikowanych spacji: "szczyt namiętności" (żeby daleko nie szukać, są też i dłuższe przerwy).

Zastanawiałem się, czy nie komentować błędów rzeczowych, ale... no właśnie, to dialogi. Być może celem było opisanie takiego filozofowania przy piwku? Więc nie czepiam się, ale zastanawiam się w sumie, po co to?

A jeszcze jedno, w sumie to jest powód dla którego pisze komentarz:

dotknąłem jej pussy Hypatii zamknęła

Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
Chyba nie ma sensu powtarzać na temat grzechów, które wypisali moi przedmówcy – o powtórzeniach, zdublowanych spacjach, braku wcięć akapitowych (przez co tekst to bolesny mur), źle sformatowanych dialogach…

Z ciekawości sprawdziłam, czy te błędy mógłby zredukować program:

Widok rozpromienionej  twarzy Hypatii zachwycił mnie. Przytulaliśmy się  długo, stojąc jeszcze przy drzwiach. Wymieniliśmy spojrzenia przepełnione pożądaniem. Wkrótce znaleźliśmy się na łóżku. Ponownie mogłem sprawdzić dotykiem każdy centymetr ciała dziewczyny.  Ująłem dłońmi głowę dziewczyny i całowałem ją w usta. Przytulając dziewczynę, wtedy, gdy nasze głowy stykały się, odczuwałem  ponownie coś w postaci bezpośredniego przepływu energii. Odpowiadało mi, że Hypatia instynktownie dążyła dzisiaj szybko  do  pełnego zbliżenia. 



Mógłby:

Widok rozpromienionej twarzy Hypatii mnie zachwycił. Przytulaliśmy się długo, stojąc jeszcze przy drzwiach, wymieniając spojrzenia przepełnione pożądaniem. Wkrótce znaleźliśmy się na łóżku, gdzie mogłem ponownie dotykiem sprawdzić każdy centymetr ciała dziewczyny. Ująłem dłońmi głowę Hypatii i całowałem ją w usta. Przytulając się do niej, gdy nasze głowy się stykały, ponownie odczuwałem bezpośredni przepływ energii. Zauważyłem, że Hypatia instynktownie dążyła do pełnego zbliżenia tego dnia.



Nie da się jednak uratować tego, że coś, co w zamyśle duetu miało być "intelektualną ucztą" stanowi co najwyżej katorgę. Już pomijam aspekt, że do owej "rozmowy, która wydarzyła się naprawdę!" dochodzi po odbyciu stosunku – całość brzmi, jak dyskusja dwójki pretensjonalnych studentów filozofii po grzybach i dwóch butelkach tequili… i nie mogę się oprzeć wrażeniu, że została przepisana z broszurki zapraszającej "dołącz do naszej absolutnie-nie-sekty-antynatalistycznej", dla niepoznaki ubranej w opowiadanie erotyczne; przebranie to składa się w większej ilości z dziur niż materiału.

Autorzy w zajawce zarzekają się, że "rozmowa naprawdę miała miejsce" – mogłaby, gdyby wszystkie te poprawione kwestie recytowali aktorzy lub rzeczywiście, ktoś dostał naprawdę mocny towar.

By nie było, lubię dzieła stanowiące pewne wyzwania intelektualne. Tylko one potrafią przekuć przekaz w historię, a tutaj mam wrażenie, że do owego manifestu na dobre chęci i gumę do żucia doklejono właśnie motywy erotyczne, aby pasowało do "założeń" portalu.
Z czystym sumieniem zostawiam więc 1, bo opis tej oceny idealnie oddaje to, czym jest ten tekst – Nieporozumieniem.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Hmmm... Do tego, że zgadzam się z przedmówcami, dodam tylko, że mam totalnie wrażenie, że już ten, albo bardzo podobny tekst czytałem. Albo tu, albo gdzie indziej, co najmniej z 5 lat temu. Chyba bez odniesień do AI czy Black Mirror... Na pewno motyw starszego gościa spotykającego się w hotelu z o wiele młodszą partnerka, z którą prowadzi rozmowę w typie Trudnych spraw i na siłę wysublimowanym opisem aktu... 😀
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
0
Róbcie screenshoty i dzwońcie na milicję, bo Agnyzę podmienili, natomiast moim (nie)skromnym zdaniem naprawdę nie jest to tekst z rodzaju tych "przeczytane, ale jakim kosztem". Co nie oznacza, że jest się czymkolwiek zachwycać. Niestety.

Mój podstawowy problem z tym "opowiadaniem" jest w zasadzie identyczny, co w przypadku poprzedniego dzieła duetu @OrchideaLotos - mianowicie prawdziwa rozmowa, nawet najbardziej pasjonująca i poruszająca ważne tematy, zdecydowanie nie musi być materiałem na równie dobre opowiadanie. Rzeknę wręcz, że przeciwnie. W najlepszym wypadku efekt czegoś takiego jest najzwyczajniej nudny dla czytelnika, bo nie niesie ze sobą całego oryginalnego emocjonalnego kontekstu, w najgorszym natomiast robi się z tego pretensjonalny kaszan, którego sensu odbiorca nie zrozumie, bo jak niby?
Przy czym nie będę równać tej próby stworzenia czegoś ambitniejszego (?) z ziemią nie tylko dlatego, że zrobili to już poprzednicy i byłoby to kopanie leżącego, ale z czysto subiektywnego powodu. Mianowicie moja prywatna znajoma jest osobą powiedzmy "uduchowioną" (choć jest to bardzo mocne uproszczenie) i nieraz zdarzało się nam poruszać tematy związane z wiarą, religią, filozofią, metafizyką i nawet nie wiem, czym jeszcze, bo niektóre z tych rzeczy autentycznie przerastają moje postrzeganie świata. Zdaję sobie natomiast sprawę, że zarówno same nasze rozmowy, jak i ich tło są absolutnie nieprzekładalne na jakąkolwiek literaturę, którą miałby chęć przeczytać ktokolwiek poza nami. Że o zrozumieniu nie wspomnę.

O warsztacie się nie wypowiem poza stwierdzeniem jakże oczywistego faktu, że to zdecydowanie nie jest i nigdy nie powinien być poziom doświadczonych autorów. Nie. Po prostu nie. Scenie seksu też bliżej do wypocin napalonego debiutanta niż kogoś, kto przecież potrafi całkiem sprawnie posługiwać się słowem pisanym. Przez to ostatnia szansa, żeby jeszcze jakoś uratować całość i potraktować opowiadanie jako "przez 3/4 jest gadanie o dupie marynie, ale chociaż golizna się udała", okazała się gwoździem do trumny.

W podsumowaniu: gdyby to był felieton, w którym dialogi stanowiłyby jedynie dodatek a strona techniczna nie powodowałaby bólu oczu, dałoby się go spokojnie obronić i nawet wystawić całkiem solidną ocenę. W tej postaci natomiast dam te symboliczne 3/10, ale bardziej z powodów osobistych niż obiektywnych. Szkoda. Bardzo szkoda 🙁
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
0
@Agnessa-Novvak
"mianowicie prawdziwa rozmowa, nawet najbardziej pasjonująca i poruszająca ważne tematy, zdecydowanie nie musi być materiałem na równie dobre opowiadanie"

Pies Pluto, autor niezwykle popularnych od lat "Dialogów Plutona", nie zgadza się z postawioną tezą. Uważa, i słusznie, iż jego dzieło, które doczekało się jeszcze przed wydaniem, w czasach pierwszej heliocentryki, nieumiejętnych naśladowców, żerujących na pewnej zbieżności nazwisk, stanowi jaskrawy dowód na niezmienną popularność dialogu, jako duchowej karmy zarówno dla szerokich mas społecznych, jak też i światłej warstwy przywódczej... 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.