RealDoll. Transformacja
25 maja 2024
Szacowany czas lektury: 23 min
RealDoll. Transformacja to część antologii RealDoll przygotowanej przez @Tomp.
Steven Novack poznał doktora Arcolio w trakcie kongresu medycznego, cyklicznie odbywającego się na wiosnę w San Jose. Doktor wygłaszał prelekcję na temat chirurgii, ale Stevena niespecjalnie interesowało, o czym konkretnie mówił. Był tylko trybikiem w mechanizmie obsługi technicznej i jego zadaniem było pilnowanie właściwej oprawy multimedialnej konferencji. Bardzo ważnym trybikiem, jak uważał, ponieważ nie było imprezy, żeby coś się nie posypało. I tak też stało się przy prelekcji doktora Arcolio. Steven musiał interweniować, aby prezentacja została doprowadzona do końca. Może dlatego, kiedy w przerwie obiadowej spożywał w kantynie posiłek, doktor podszedł do jego stolika. Steven co prawda nic nie zapamiętał z wystąpienia prelegenta, ale jak to często bywa w rozmowie dwóch dorosłych mężczyzn, tematy i tak zakręciły się wokół kobiet.
– Słyszał pan, doktorze o sekslalkach firmy RealDoll?
Chirurg pod wpływem zadanego pytania wyraźnie się ożywił. Rzucona mimochodem zajawka trafiła najwyraźniej na podatny grunt. Steven z zaciekawieniem przyglądał się rozmówcy, wahającemu się, czy podjąć wątek, czy może raczej nie mówić o takich bądź co bądź kontrowersyjnych rzeczach. Ciekawość jednak najwyraźniej wzięła górę nad etykietą.
– Słyszałem – odparł po krótkiej chwili. – Reklamują je jako cud inżynierii erotycznej. – Doktor poluzował krawat, popijając białe wino. – Prywatnie interesuję się biocybernetyką – dodał.
– Od kilku miesięcy jestem szczęśliwym posiadaczem tego cudu! – Steven dumnie wypiął pierś.
Kiedy zobaczył na jakimś seksportalu reklamę RealDoll stwierdził, że musi ją mieć. Cena zwalała z nóg. Sprzedał jednak samochód, zajmujący tylko miejsce w garażu, odkąd stracił prawo jazdy za jazdę po alkoholu i kupił lalkę.
– Może zechciałby ją pan zobaczyć?
Nić samczego porozumienia, pajęczyną uliczek San Jose doprowadziła doktora Arcolio do położonego w osiedlowej dzielnicy mieszkania Stevena. Miały być tylko oględziny, ale butelka szkockiej, którą doktor przyniósł ze sobą, szybko poruszyła krew, luzując sztywny gorset konwenansów. Żyłka naukowca, niepozwalająca poprzestać na samych oględzinach, bez przeprowadzenia empirycznych doświadczeń, zwyciężyła.
– Dlaczego wybrałem Yunru?
Steven, próbując znaleźć odpowiedź na to pytanie, przyglądał się doktorowi, posuwającego od tyłu drobną i niewysoką Azjatkę, wyglądającą na ledwo dojrzewającą czternastolatkę. Czternastolatkę, obciągającą jednocześnie Stevenowi z wprawą czterdziestoletniej ladacznicy.
Doktor, chociaż starszy od niego o parę lat i przyprószony już dyskretną siwizną, roztaczał wokół siebie aurę klasy business, oraz mimo lejącego się po nagim ciele potu, zapach drogich, francuskim perfum. Stać go zapewne było na taką lalkę. Nie miał rodziny, mieszkał w luksusach. Mógłby zakupić cały harem RealDolls, a nie łakomić się na cudzesy. Stevenowi to jednak nie przeszkadzało. Lubił się dzielić, szczególnie gdy został obdarzony przyjaźnią tak znakomitego gościa.
– Dlatego, że uwielbiam koreańskie porno – odparł w końcu. – Zawsze uwielbiałem słuchać, jak skośnookie dziwki krzyczą swoimi piskliwymi głośnikami, kiedy ich ciasne szparki rozrywają wielkie kutasy.
Właściwie to wymyślił tę odpowiedź na poczekaniu. Co prawda lubił koreańskie porno, ale nie bardziej niż ruskie, czy amerykańskie. Jego była żona w trakcie rozprawy rozwodowej powiedziała wprost, że jest uzależniony od pornografii. Poczuł się wtedy, jakby dostał z liścia w twarz. Wystawiła go przed wysokim sądem, jak i przed całą salą na pośmiewisko. Nikt nigdy bardziej go nie upokorzył. Owszem, wszystko, co powiedziała, było niestety prawdą, nie miał jednak pojęcia, w jaki sposób zdobyła na to dowody. A jeszcze bardziej nie mógł uwierzyć, że pomimo tylu lat wspólnego pożycia, ośmieliła się tak publicznie go skompromitować.
Nie przyznał się gościowi, że drobna Azjatka, gdyby nie patrzeć w jej skośne oczy, wyglądała zupełnie jak dziewczęta w wieku jego córki, które czasami przychodziły po szkole do jej pokoju. Oblizywał się kiedyś na widok ich krótkich szortów i ledwo zarysowanych pod T-shirtem piersi. Po rozstaniu, kiedy żona zabrała córkę ze sobą, pokój ten przemeblował dla potrzeb RealDoll, zapewniając wszystko to, co nakazywała dokumentacja techniczno-ruchowa urządzenia. Lalka, choć była przecież tylko zabawką, praktycznie trudno było ją odróżnić od prawdziwej kobiety. Ponadto miała wymagania jak normalny człowiek.
– Wybór niestety, na razie jest niewielki.
Tłumaczył dalej doktorowi Arcolio, który nie był w stanie dłużej wytrzymać skurczów mięśni pochwy, obejmującej jego wyposzczonego ostatnimi czasy penisa.
– Blondwłosa słowianka Kate, latynoska, Delia i skośnooka Yunru.
Widząc, że doktor skończył i głęboko zrelaksowany opadł na poduszki, Steven przejął inicjatywę i zadzierając do góry szczupłe nóżki lalki, pieprzył z całych sił, chcąc jak najprędzej dojść. Zaciskając zęby i stękając jak przy obstrukcji, usiłował się spuścić, ale po mocnej dawce tadalafilu przeciągła erekcja nie ułatwiała osiągnięcia satysfakcji. Brał już nie tylko po to, żeby móc korzystać z całego wachlarzu możliwości swojej RealDoll. Po kilku miesiącach intensywnego użytkowania lalki na jej widok po prostu przestał mu stawać.
– Przyznam się… – ciągnął swoje ekshibicjonistyczne zwierzenia, gdy po skończonej zabawie przenieśli się do salonu. Grzechocząc lodem w szklankach z whisky i paląc kubańskie cygara, zanurzyli się w wygodnych, skórzanych fotelach. – Po paru miesiącach odgrywania z Yunru wciąż tych samych numerów, zatęskniłem do wielkich cycków mojej byłej żony – zarechotał. – A tak na serio to odkryłem, że ruchanie bez klapsów w tłusty tyłek i bez miętolenia wielkich melonów to żaden seks. Jestem wzrokowcem. Nie czuję zupełnie nic w trakcie tych sztuczek, które wyprawia z kutasem. Muszę widzieć podskakujące cycki, żeby się nakręcić.
– Mogę zrobić jej takie cy… cki – zaproponował niespodziewanie doktor, bekając pijacko pomiędzy cy a cki.
Dopiero wtedy Steven przypomniał sobie dossier gościa, gdzie napisano o jego dokonaniach, jako cenionego chirurga plastycznego. Doktor posiadał prywatną klinikę specjalizującą się w medycynie estetycznej, cieszącą się sporą renomą wśród kobiet z wyższych sfer, chcących poprawić swój nadgryziony zębem czasu wygląd.
– No co ty! Umowa kupna zabrania takich rzeczy. Za jej naruszenie grożą bardzo surowe kary.
– To wymień ją na inny model.
– Mówiłem już, że dostępne są tylko trzy… Wysłuchałem natomiast ostatnio konferencję niejakiego profesora Rosendala. Mówił, jakie są możliwości rozwoju koncepcji RealDoll. Mówił, że opracowana została już technologia pozwalająca na zeskanowanie dowolnej babki i wykonanie jej repliki. Ale to przyszłość. W dodatku koszt będzie pewnie ogromny. Luksus dla najbogatszych.
– Kogo byś sklonował, gdybyś mógł? – zapytał go doktor.
Steven zaczął kombinować, czy wolałby Jennę Jameson, czy Terę Patrick, a może Marylin Monroe. Szybko jednak sobie uzmysłowił, że wszystko to byłyby też tylko lalki, które nie wzbudziłby w nim żadnych uczuć i pewnie tak samo szybko się znudziły, jak Yunru.
– Chciałbym mieć kopię mojej byłej żony.
Wypalił tak niespodziewanie, że doctor Arcolio o mało nie zakrztusił się popijaną whisky. Palący tchawicę alkohol sprawił, że z oczu popłynęły mu łzy; pobieżny obserwator mógłby jednak pomyśleć, że swą stanowczą deklaracją Steven rozbawił doktora do łez.
– Wciąż ją kochasz? – doktor Arcolio westchnął, gdy odzyskał wreszcie mowę.
Steven poznał Meg, kiedy pracowali razem w korporacji. Wiele twarzy mężczyzn i kobiet widywało się tam codziennie. Jedne były bliższe, inne bardziej obce. Nie pamiętał już, czy twarz Meg była mu bardziej bliska, czy bardziej obca. Niemniej na wyjeździe integracyjnym do Colorado zabawili się ze sobą na całego. Jak do tego doszło? Tego też już nie pamiętał dokładnie. Alkohol lał się tam strumieniami. Po fakcie dowiedział się, że Meg jest w ciąży. Obyło się bez dram. Dotąd nie mógł uwierzyć, gdy o tym myślał, że wykazał się wówczas taką dojrzałością. Chociaż większą rolę w podjęciu decyzji odegrał zapewne strach przed konsekwencjami. Takiego wytłumaczenia nigdy jednak nie podejmował. Wolał myśleć, że to poczucie odpowiedzialności za własne czyny sprawiło, że wspólnie, bez złych emocji i wyrzutów postanowili wejść na drogę małżeńską. Ich córka przyszła na świat już w oczekującej jej narodzin normalnej rodzinie. Rodzinie, która potrafiła przetrwać kilkanaście lat!
Czy wciąż kochał żonę? Pytanie byłe źle postawione, ponieważ Steven raczej nigdy jej naprawdę nie kochał. Nie kochał chyba zresztą nikogo, oprócz samego siebie. Przed oczami stanęła mu nagle twarz Meg, kiedy przed sądem opowiadała pod przysięgą o jego uzależnieniu od pornografii. Na jej twarzy malował się triumf. Nienawidził jej!
– Brakuje mi jej – odparł smutnym głosem, po czym rozlał do szklanek resztę alkoholu.
Pustą butelkę z brzękiem cisnął pod stół.
– Posłuchaj przyjacielu. – Doktor Arcolio poklepał Stevena po ramieniu. – Przerobię ci tą sekslalkę, tak że nie odróżnisz jej na ulicy od własnej żony.
Głos miał pijany, oczy mętne, ale słowa były wypowiedziane stanowczo i zdecydowanie. Steven zamyślił się, czy coś takiego jest w ogóle możliwe.
– Pokaż mi jej zdjęcie! – poprosił doktor.
Steve wziął telefon i siadając obok, zaczął przeglądać fotografie. Znalazł po chwili ich ostatnie, wspólne wakacje na Hawajach i Meg w błękitnym bikini, i wielkim kapeluszu na głowie.
– To chyba stare zdjęcia. Nie masz nowszych? – Doktor oblizał się na widok roznegliżowanej na plaży kobiety. – Chciałbyś mieć replikę żony z czasów ślubu, czy współczesną?
Steven rzucił okiem na fotografię, nie bardzo rozumiejąc pytanie? Przecież to było zdjęcie z ich ostatnich wakacji, sprzed dwóch lat. Fakt faktem, jego była, będąc amatorką zdrowego odżywiania i aktywnego trybu życia, przez te wszystkie lata małżeństwa niewiele się zmieniła. Kiedy się poznali, wydawała się aż za bardzo poważna i dojrzała jak na swój wiek. Po kilkunastu latach te proporcje się odwróciły i być może faktycznie wyglądała młodziej od swoich rówieśniczek. Pomimo dużych cycków i okrągłego tyłka zachowała płaski brzuch i smukłą sylwetkę.
– To jej współczesna fotografia – stwierdził, przesuwając palcem kolejne zdjęcia, tym razem twarzy. – Nie mów, że potrafiłbyś zrobić z twarzy Yunru, twarz Meg.
– Przecież to tylko lalka – odparł chirurg, spoglądając nieco z góry, jakby chciał podkreślić wzrokiem, że dla takiego fachowca nie ma rzeczy niemożliwych.
– Zaintrygowałeś mnie do tego stopnia, że gotów jestem zaryzykować…
– Odnośnie detali. Masz może jej rozbierane fotografie? – mrugnął porozumiewawczo okiem.
Steven nigdy nie robił jej tego typu zdjęć. Przypomniał sobie jednak, że kilka lat temu, kiedy Meg pojechała z córką na dwutygodniowy obóz na Florydę, rozmawiając z nią po pijaku przez telefon, poprosił, żeby wysłała mu gołe zdjęcie, bo tak za nią tęskni. Wysłała mu wtedy fotografię spod prysznica. To był jeden, jedyny raz, kiedy zwalił sobie konia na widok żony, a nie aktorek porno.
Steve wziął do rąk telefon i zaczął szukać tej fotografii. Wreszcie znalazł i pokazał doktorowi.
– Zrobię ci takie same cycki. – Trącił go w bok, sprośne się uśmiechając. – Stawiam jeden warunek…
– Jaki?
– Pozwolisz mi ją przelecieć. – Zarechotał, aż zatrząsł się jego podbródek.
Steven również wybuchnął rubasznym śmiechem. Pomysł przerobienia Yunru w kopię byłej żony wydawał się nieprawdopodobny.
– Dam ci ją wyruchać w każdą dziurę, stary.
Minęło kilka tygodni nim doktor Arcolio odezwał się ponownie. Steven oswoił się już wręcz z myślą, że owa pamiętna rozmowa dotycząca przeróbki jego RealDoll była tylko pijacką gadaniną; zawstydzającym epizodem, o którym elitarny chirurg wolał zapomnieć. A jednak! Kiedy w słuchawce telefonu usłyszał znajomy głos:
– Wciąż jesteś zainteresowany?
W podnieceniu, bez chwili wahania odparł:
– Jasne, że tak.
Na drugi dzień wiózł już Yunru do kliniki, do San Francisco. Może tak mu się tylko wydawało, ale kiedy ją tam przyprowadził, odniósł wrażenie, że lalka spojrzała na niego takim wzrokiem, jak pies którego oddaje się do uśpienia. Nie zamierzał jednak zawracać sobie głowy tym, co jej będą robić. Nie chciał nawet znać szczegółów. W końcu była to tylko lalka. Real, bo Real, ale jednak Doll. Zostawił ją w klinice niczym wymagający naprawy samochód i taksówką wrócił do domu.
Po paru dniach znów odezwał się w telefonie głos doktora.
– Przyjedź!
– Wszystko w porządku? – zapytał niepewnym głosem.
– Wszystko w porządku – usłyszał uspokajający ton.
Prosto z pracy pojechał do kliniki. Doktor akurat operował, dlatego musiał poczekać w jego gabinecie dobrą godzinę. Pielęgniarka zaproponowała mu kawę, ale wolał coś mocniejszego. Przytupując z niecierpliwości nogą, zdążył wypić dwa kieliszki brandy, nim otworzyły się prowadzące na blok operacyjny drzwi.
– Długo czekałeś? – Doktor na jego widok zakrzątnął się po gabinecie. – Nie zaprowadzili cię do niej? Jest w izolatce. Chodź!
Nie zdejmując nawet fartucha, złapał Stevena za łokieć i pociągnął za sobą na korytarz. Wklepując kod, otworzył jedne z licznych drzwi, ciągnących się wzdłuż hallu rozświetlonego zimnym światłem ledowych jarzeniówek. W niewielkim pomieszczeniu, które otworzyło przed nimi swoje wnętrze, na zasłanej białym prześcieradłem szpitalnej pryczy siedziała kobieta w dużych okularach słonecznych na twarzy. Ubrana była tak, jak Steven ją przywiózł. W dżinsy i czarną bluzkę z cekinami. Doktor Arcolio trącił go w bok, żeby coś do niej powiedział.
– Witaj – zdołał tylko wycedzić, nie potrafiąc ukryć zaskoczenia.
Na dźwięk jego głosu kobieta podniosła głowę i wstała z krzesła.
– Dzień dobry mój panie.
Głos pozostał Yunru, ale sylwetka, twarz, fryzura były całkiem inne. Spodnie trzymały się w pasie spięte jedynie paskiem, a bluzeczka pękała w szwach, opinając imponujący biust. Rozjaśnione blond pasemkami włosy, przycięte do wysokości ramion, uczesane były tak jak na aktualnych zdjęciach Meg.
– Zdejmij okulary!
Steven stał osłupiały, przyglądając się, jak wykonuje polecenie. Usta, nos, kości policzkowe i podbródek… cała twarz, nawet kształt oczu… nie nosiły już azjatyckich rysów. Twarz stojącej przed nim lalki była żywą kopią twarzy jego byłej żony. Może poza samym spojrzeniem oczu. To pozostało obce… Jednak poza tym… To było mistrzostwo świata.
– Niewiarygodne! Jesteś artystą! – stwierdził z podziwem – Michał Anioł to przy tobie uczniak.
– Starałem się, jak mogłem – odparł skromnie chirurg, skłoniwszy lekko głowę.
– Tym bardziej aż nie chce mi się wierzyć, że nie weźmiesz za swój trud żadnych pieniędzy.
– Będę z tobą szczery. – Doktor zrobił pauzę, jakby wahał się, czy kontynuować rozpoczętą myśl. – Tak naprawdę potrzebowałem twojej lalki do przeprowadzenia pewnych badań i eksperymentów naukowych. Sam nie mogłem jej kupić, bo jestem osobą zbyt znaną, a wiesz jakie obostrzenia prawne zawierają umowy z RealDoll Co. Nie chciałem wiązać się żadnymi zobowiązaniami ani licencjami. Najważniejsze jednak jest to, że udało mi się wszystko, co chciałem zrobić z twoją lalką i dlatego to ja powinienem być ci wdzięczny.
Steven spojrzał na niego krzywo, nie bardzo rozumiejąc, co do niego mówił. Otrząsnął się jednak błyskawicznie i tylko poklepał po ramieniu.
– Mam nadzieję, że odwiedzisz nas jeszcze kiedyś?
Nie zastanawiał się ani chwili nad słowami doktora. Nie mógł się już wprost doczekać, żeby znaleźć się sam na sam ze swoją RealDoll. Kiedy tylko wrócił do mieszkania, zaraz po zatrzaśnięciu drzwi wydał długo wałkowane w myślach polecenie.
– Rozbierz się do naga!
– Tak mój panie – odparła.
Słowa te w ustach byłej żony zabrzmiały dla uszu Stevena niczym najsłodsza muzyka. Przełknął w podnieceniu gęstą ślinę, patrząc, jak zaczęła zdejmować bluzkę, rozpięła spodnie, a następnie zsunęła majtki. Na sam koniec zostawiła biustonosz, którego miseczki w rozmiarze B ledwo zakrywały sutki nieproporcjonalnie dużych piersi. Patrzył zaaferowany niczym na striptiz najbardziej wymarzonej aktorki porno.
W końcu zobaczył w całej okazałości efekt pracy doktora Arcolio. Pośladki wypełnione zostały obszernymi implantami, poszerzono również biodra, a nawet dodano fałdkę tłuszczu w okolicach podbrzusza. Wszystkie te zabiegi sprawiły, że figura lalki, mimo że ta pozostała drobnej budowy, od razu nabrała cech dojrzałej kobiety. Z kolei jej nowy biust przerósł najśmielsze marzenia Stevena. Nie dlatego, że był tak piękny, jak u niektórych aktorek. Po prostu wyglądał, jakby żywcem ściągnięto go z ciała Meg. Ciężki i nieco obwisły, z jasnymi, ale bardzo dużymi otoczkami brodawek o średnicy szklanki do whisky, przypomniał mu o tych najprzyjemniejszych momentach jego trudnego małżeństwa.
Tylko oczy spoglądały na niego spod zaczesanej na bok grzywki z niemym wyrzutem, jakby w głowie lalki tliła się świadomość i uraz, że zniszczył jej oryginalny wygląd. Jednak to pełne wyrzutu spojrzenie tym bardziej upodobniło ją do byłej żony, nieustanie wyrzucającej mu, że nie sprzątał po sobie, nie mył naczyń, że się roztył, rozpił i nie robił nic, oprócz całodziennego przesiadywania na telefonie.
– Idź, weź prysznic! – rozkazał, wymierzając jej solidnego klapsa w goły pośladek, co odbiło się echem od ścian salonu. – A potem załóż to – wskazał na leżące na stole pudełko z erotyczną bielizną.
– Tak mój panie – odparła.
Steven nie miał ochoty na kąpiel. Przebrał się tylko w szlafrok i położył w sypialni. Chcąc porównać swoją lalkę z oryginałem, otworzył na telefonie profil Meg w mediach społecznościowych. Znalazł tam niedawno zrobione na plaży zdjęcia. Jego wzrok zatrzymał się na jaskrawym, odważnym biustonoszu, efektownie podkreślającym jej walory. Na ich widok spomiędzy luźnych połów szlafroka wychylił się dowód jego podniecenia.
RealDoll za to stała już w drzwiach. Spojrzał na nią pożądliwie. Odniósł nieodparte wrażenie, że to nie lalka, ale Meg przyszła tu prosto plaży. Miała na nogach czarne pończochy, podwiązki i szpilki, a bujny biust podtrzymywał ażurowy stanik.
Rozchylił szlafrok i wziął w garść penisa.
– Chodź. Obciągnij mi!– rozkazał.
– Tak mój panie – odparła i z lekkością wspięła się na łóżko.
Widok kutasa zanurzającego się w ustach Meg wart był zachodu. Lepiej usztywnił jego męskość niż podwójna dawka tadalafilu. Dostał od niej loda może ze dwa razy w życiu, kiedy jeszcze była w ciąży. Później wydawało mu się już, że się tego brzydziła i nie miał śmiałości więcej o to prosić. Sięgnął do stanika i szarpnął brutalnie, aż pękła tasiemka łącząca miseczki, a ciężkie piersi z plaskiem spadły na jego uda.
– Weź go między cycki! – nakazał.
– Tak mój panie – odparła, obejmując obwisłymi dojami mokrego od śliny członka.
– I liż główkę! O tak! – westchnął.
Przebodźcowany pornografią mózg sprawił, że obraz jego byłej żony wykonującej te świństwa rozpalił go jak nigdy dotąd.
– Wystarczy. Wskakuj na górę!
Kiedy idealnie ciasna i mokra, niezmieniona skalpelem doktora Arcolio pochwa lalki nanizała się wreszcie na niego, poczuł każdym nerwem napiętej do granic męskości, że czeka go najlepszy seks w życiu.
Minęły tygodnie odkąd Steven Novack ostatni raz widział się z doktorem Arcolio. Od czasu odebrania lalki z kliniki w San Francisco chirurg nie dawał znaku życia. Steven jednak nie zapomniał, że przecież obiecywał przyjacielowi upojne chwile z nową odsłoną swojej RealDoll, dlatego w końcu sięgnął po telefon. Doktor wytłumaczył się nawałem pracy, ale zgodził się na spotkanie. Niestety zamiast odwiedzić go tak jak kiedyś, w domu, zaproponował wspólny obiad w ekskluzywnej restauracji.
– Myślałem, że wpadniesz przetestować dzieło swoich rąk.
W głosie Stevena, mimo żartobliwego tonu, zabrzmiała nuta rozczarowania. Tradycyjnie już zapalili cygara, popijając szkocką whisky.
– Mam pewne wątpliwości, czy to dobry pomysł – odparł chirurg. – Stworzyłem w końcu replikę twojej żony.
Steven zrobił zdziwione oczy, zupełnie nie rozumiejąc, w czym tkwił problem.
– No co ty? Nic mnie tak nie podnieca, jak widok żony pieprzonej przez innego faceta. – Roześmiał się rubasznie.
– Gdyby twoja żona naprawdę przyprawiała ci rogi, nie wiem, czy tak byś się tym podniecał – odparł ironicznie doktor.
Ten zjadliwy komentarz zepsuł Stevenowi humor. Dopił gorzałkę i w pustej szklance zgasił cygaro.
– Co innego przyprawianie rogów, a co innego, kiedy to ja zmuszę ją do pieprzenia się na moich oczach. Moją cipka, moja wola. Co ja rozkaże, ma być wykonane. Jeszcze mógłbym na tym zarabiać kasę – zapędził się.
– To dlaczego nie zrobisz z niej dziwki?
– A skąd wiesz, że już tego nie zrobiłem? – Steven przeszył chirurga wzrokiem pokerzysty.
Zaczęło go irytować dziwne zachowanie faceta, którego miał za przyjaciela. Parę tygodni temu pieprzył przecież Yunru, a potem sam upominał się o seks po przerobieniu jej w Meg.
– Nie mówiłeś przypadkiem, że nie można lalki wykorzystywać komercyjnie? – spytał doktor.
– Nikt się jeszcze nie zorientował, że to lalka…
Steven triumfował.
Przypomniał sobie ten wieczór, kiedy wyciągnął z szuflady dawno nieużywany aparat fotograficzny. Sprawdził, czy baterie się nie rozładowały i nacisnął spust, kierując obiektyw na oczekującą poleceń lalkę. Wszystko działało.
– A teraz idź się umyj i nałóż tę czerwoną bieliznę! – rozkazał wówczas.
Kiedy wróciła w czerwonym, prześwitującym kostiumie, w szpilkach, pończochach i podwiązkach, wyglądała jak dziwka.
– Połóż się – wydał komendę i przyłożył oko do aparatu – na boku. Spójrz w obiektyw i rozchyl usta! – Nacisnął spust. – Wypnij tyłek! W moją stronę. – Pstrykał całymi seriami. – A teraz uklęknij i spójrz na mnie! Zdejmij stanik! Wyprostuj się! Weź w dłonie cycki. A teraz pochyl się i oprzyj na rękach. – Steven uwielbiał widok jej zwisających grawitacyjnie wymion. – Wystarczy. Połóż się na plecach i zdejmij majtki. – Pstrykał całą serię, gdy zsuwała je wzdłuż nóg. – Rozłóż kolana! Szerzej! – Zbliżył się z obiektywem, celując między uda. – Bardzo dobrze. A teraz rozchyl palcami cipkę.
Steven naoglądał się już tego tyle w swoim długim życiu, że uważał się za eksperta w dziedzinie erotycznych zdjęć. Zawsze marzył, aby stanąć po tej stronie obiektywu w rozbieranej sesji. Nie sądził, że przyjdzie mu to z taką łatwością. Pozostało mu jeszcze usiąść do komputera i zrzucić fotografie na dysk. W podnieceniu przeglądnął wszystkie i wybrał sześć najlepszych. Bez chwili zawahania załączył je do opublikowanego następnie na popularnym seksportalu ogłoszenia towarzyskiego Meg.
– Nie wiedziałem, że jesteś taki łasy na pieniądze. – Doktor Arcolio wyglądał na lekko skonfundowanego.
– Nie jestem! – odparł oburzony.
Już pierwszy klient, starszy gość z siwą czupryną, którego poczęstował drinkiem, zanim oddał w objęcia lalki, uzmysłowił mu, co najbardziej go kręci.
– Zrobisz kochanie temu panu wszystko, czego sobie zażyczy. Zrozumiałaś? – nakazał protekcjonalnym tonem, przedstawiając ją napalonemu sześćdziesięciolatkowi. – Proszę być jednak dla niej delikatnym. – Poklepał po ramieniu zaskoczonego klienta. – To w końcu moja żona.
Trzy kamery zakamuflowane w strategicznych miejscach pokoju zrelacjonowały mu na żywo wszystko to, co wydarzyło się na oświetlonym przez czerwony kinkiet łóżku. Onieśmielony sugestią Stevena starszy pan już na wstępie oddał całą inicjatywę RealDoll. Nie mógł niemniej narzekać, bo lalka pokazała mu wszystko, na co było ją stać, pozwalając nawet na finisz w ustach. W celowo dyskretnym, burdelowym świetle klient nie miał prawa zorientować się, że zamiast z Meg zabawiał się z biocybernetyczną lalką.
Z drugiej jednak strony kiepskie oświetlenie sprawiło, że Steven niewiele widział i mimo że facet skończył zadowolony, on nie był do końca usatysfakcjonowany. Nie po to tyle się natrudził, żeby na monitorze komputera otrzymać obraz gorszy niż czarno-biały film. Podglądanie klientów pieprzących jego żonę było dla niego bardziej ekscytujące od samego seksu. Chciał widzieć wszystko i to ze szczegółami.
Dlatego przy kolejnych klientach zdecydował się zaryzykować i przygotować lepiej oświetloną scenę.
– Coś ci pokażę. – Steven nie zamierzał przestać zaskakiwać doktora Arcolio i wyjął z kieszeni smartfona.
– Nie mów mi tylko, że ją nagrywałeś!? – chirurg z zaciekawieniem, ale i z nutą zażenowania w głosie spojrzał na monitor.
Steven dobrze zapamiętał tamtego gościa. Młody, wypasiony byczek, zapewne jeszcze niepełnoletni, wyglądający już jednak na niezłego ruchacza. Nie pytał się nikogo o wiek, nie interesowało go czy sprzedaje usługę emerytowi, czy uczniowi. Towar był tylko towarem.
– To twoja żona, człowieku? Jesteś pojebany? – zmierzył Stevena zezującym spojrzeniem, nie przestając żuć gumy. – Wyrucham ci ją tak, że następnym razem to ona przyjdzie do mnie z forsą w zębach.
Od początku wiedział, czego chce. Podszedł do czekającej na niego w samych szpilkach i kabaretkach lalki, jakby wchodził do własnego łóżka, a potem konsekwentnie wyegzekwował wszystkie swoje erotyczne wymagania. Steven bał się z początku, czy chłopak nie zorientuje się, że to lalka i nie poczuje się oszukanym. Kiedy jednak zaczął szpikować ją na wszystkie strony niewyżytym kutasem, a Meg jęczała przy tym, jakby naprawdę dostawała orgazmów, odzyskał spokój ducha i mógł bez obaw rozkoszować się niekończącymi się wprost scenami.
– Wychodząc… – zwierzył się doktorowi. – Wychodząc, kręcił jednak nosem. Marudził, że gdyby wiedział, że cycki są silikonowe, to by nie zapłacił. Nie zatrzymywałem go. Miałem już kolejne telefony – dodał z dumą.
Doktor nie wyglądał jednak na zachwyconego tym, co zobaczył i to nie z powodu krytyki jego silikonowych implantów.
– Kiedy powiedziałeś mi, że chcesz mieć kopię swojej byłej żony, wyobraziłem sobie, jak bardzo musiałeś ją kochać. Widzę jednak, że miałeś zupełnie inne plany.
Ton jego przemowy, zepsuł Stevenowi całkiem humor. Przecież chciał się tylko pochwalić, jak przyjacielowi, niezwykłymi chwilami, które dzięki niemu przeżył. Odkąd w jego domu zagościła nowa, lepsza RealDoll, stworzoną na obraz i podobieństwo byłej żony, zniknął mu sprzed oczu obraz tej bezczelnej twarzy Meg, która przed sądem, spoglądając mu triumfalnie w oczy, opowiadała o jego słabości do pornografii i nałogowym onanizmie. Nowa RealMeg okazała się pod każdym względem lepsza od tej prawdziwej. Nowa RealMeg była jego prywatną zemstą. Dzięki niej zrobił z Meg dziwkę, którą za marne pieniądze każdy mógł wypieprzyć. Upajał się widokiem jej twarzy spoglądającej z seksoferty. Upajał się widokiem jej ciała, na które spuszczali się przygodni frajerzy. Upajał się jej upadkiem i poniżeniem, jakby ta biedna lalka naprawdę była nią, jego byłą, znienawidzoną żoną.
W poważnych słowach o miłości, którymi doktor Arcolio sypnął mu w oczy niczym popielcowym prochem, ukazała się mu znowu tamta, prawdziwa twarz Meg. Twarz z sądu.
– Też nie byłeś ze mną szczery. – Steven nerwowo zatrzepotał nad stołem rękami. – Interesowały cię tylko te cholerne eksperymenty. Wykorzystałeś moją naiwność, żeby zdobyć lalkę!
– Przepraszam, ale otrzymałeś to, co chciałeś.
Odpowiadał wciąż tym nieprzyjemnym, suchym tonem lekarza, który przyszedł zakomunikować o śmierci kogoś najbliższego.
– Ty też chciałeś ją przecież przelecieć – zaskomlał głosem zbitego psa. – A teraz zgrywasz świętoszka.
– Będę z tobą szczery. – Przerwał mu stanowczo. – Pamiętasz, jak dałeś mi zdjęcia Meg? Kiedy je zobaczyłem, ambicja zawodowa nakazała mi wykonać perfekcyjną kopię. Byłoby to jednak trudne, opierając się wyłącznie na kilku fotografiach. Dlatego zdecydowałem się nawiązać z nią kontakt. Dzięki mediom społecznościowym nie było to zbyt skomplikowane. Wysłałem jej spersonalizowaną ofertę pobytu w mojej klinice. Co prawda jej sylwetce niewiele można zarzucić, ale po otrzymaniu vouchera na zupełnie darmowy zabieg, dała się namówić na jakąś drobną liposukcję.
Steven uśmiechnął się, kręcąc na boki głową. Dobrze wiedział, że Meg nigdy nie odmówiłaby czegoś, co jest darmowe. Tymczasem doktor Arcolio mówił dalej.
– Wyobraź sobie, że koniec końców pojawiła się w moim gabinecie. Rozebrała się. Wykonałem pomiary i porobiłem skrupulatne notatki, a na zabieg umówiliśmy się na następny dzień. To była naprawdę drobna robota, którą rutynowo wykonują moi pracownicy, ale tutaj sam chciałem przy tym być. Powiem ci, że odkryłem w Meg bardzo miłą i fajną babkę. Pomyślałem, że chętnie poznałbym ją bliżej, spotkał się z nią na zupełnie prywatnym gruncie. Wahałem się, ale w końcu odważyłem się zaprosić ją na kolację…
Zrobił pauzę, spoglądając Stevenowi prosto w oczy. Odniósł wrażenie, że wokół jego rozszerzonych źrenic zaczął tworzyć się groźny cyklon. Zamierzał jednak doprowadzić opowieść do samego końca.
– Ulice San Francisco tego wieczora płonęły kolorowymi ledami bardziej niż zwykle. Po kolacji zeszliśmy promenadą nad sam ocean. W ciemnych wodach zatoki odbijały się tysiącem świateł wznoszące się na jej drugim brzegu drapacze chmur. Przyznałem się wtedy, że posiadam apartament na najwyższym piętrze jednego z nich. Z mych okien można było podziwiać najwspanialszy widok na zatokę. Nie potrafiła odmówić sobie zobaczenia tego widoku…
Cyklon w oczach Stevena przybierał na sile, osiągając powoli rozmiary tajfunu.
– Tamtej nocy mogłem do woli odkrywać już nie tylko każdy centymetr jej ciała, ale i to, w jaki sposób to ciało reaguje na dotyk, na pocałunki i pieszczoty. Poznałem to wszystko Steve. Poznałem to, jak smakują jej piersi i jak pachnie jej łono. Dotarłem najgłębiej jak się tylko dało dotrzeć, na samo dno jej kobiecych zmysłów. Dla pełnego obrazu klinicznego doświadczając jeszcze na koniec jej orgazmu.
Steven Novack patrzył na chirurga, któremu nagle rozwiązał się język, z narastającą wściekłością. Ciągle się łudził, niecierpliwie czekając do końca na ten finałowy joke, na sprośną pointę, która potwierdziłaby jego nadzieję, że doktor robi sobie z niego tylko jaja. Ale doktor do samego końca pozostał poważny.
– Widzę, że zasmakowałeś w cudzej własności – syknął tylko przez zęby.
– Cudzej? Przecież nie twojej! Twoja jest ta lalka, której doskonały kształt to właśnie efekt moich dogłębnych badań. Po tym, co mi dziś pokazałeś, żałuję jednak, że ją dla ciebie wykonałem. Poznając sekrety ciała twojej byłej żony Steve, odkryłem coś więcej. Zrozumiałam, co to znaczy być zakochanym i to zakochanym z wzajemnością. Wczoraj wróciliśmy z podróży po Europie. Wybacz więc, ale nie skorzystam z oferty zabawy w towarzystwie doskonałej, niemniej jednak tylko kopii mojej Meg. Rób z nią Steve, co chcesz, twój wybór. Ja tę noc wolę po raz kolejny spędzić z oryginałem.