Przypadkowe spotkanie
21 września 2013
Szacowany czas lektury: 9 min
Za błędy szczególnie interpunkcyjne przepraszam. Jestem otwarta na wszelkie opinie wręcz o nie proszę :)
Był ponury listopadowy wieczór. Siedziałam wchłonięta przez fotel i czytałam już którąś godzinę z rzędu książkę którą zakupiłam parę dni temu. Powinnam rozpakować do końca pudła, które były porozstawiane po całej mojej kawalerce, którą wynajmuję od niedawna, ale jak zawsze odkładałam wszystko na ostatnią chwilę.
Nagle poczułam coś mokrego na stopie, wychyliłam nos znad książki to była Łata, moja suczka. Spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem i parsknęła cicho. Kątem oka dojrzałam zegarek, było po 23.
- Cholera - zaklęłam zupełnie zapomniałam wyjść z nią na spacer. A w tamtej chwili było to ostatnie na co miałam ochotę siedziałam już w piżamie i planowałam zaraz iść spać. Nie miałam wyjścia zrzuciłam z siebie cienką satynową koszulkę nocną pod którą byłam naga, nie lubiłam zbędnego materiału który krępuje ruchy w nocy. Założyłam dżinsy które leżały najbliżej i koszulkę. Zawiązałam buty i narzuciłam na siebie kurtkę w której kieszeń włożyłam klucze od domu. Chwyciłam smycz, zapięłam ją Łacie i wyszłam z domu. Było chłodno, ale powietrze było rześkie i wywoływało przyjemny dreszcz na moim ciele. Odgarnęłam długie jeszcze wilgotne po myciu kasztanowe włosy i spojrzałam w niebo, było obsypane gwiazdami a księżyc chował się za ciemnymi chmurami. Na ulicach nie było ani żywej duszy w sumie nic dziwnego większość ludzi mieszkających na moim osiedlu tak jak ja studiowała więc piątkowy wieczór oznaczał dla nich chlanie do upadłego. Szum drzew koił moje myśli. Obeszłam pół osiedla, Łata sobie pobiegała obie byłyśmy zadowolone. Zaczęłam kierować się w stronę bloku w którym mieszkałam. Sięgnęłam do prawej kieszeni kurtki i zdębiałam, była pusta nie było w niej kluczy od mieszkania. Zaczęłam nerwowo obszukiwać wszystkie części garderoby na marne. Stanęłam na środku chodnika, spojrzałam na Łatę - ona na mnie. Musiałam je zgubić gdzieś po drodze nie było nawet sensu wracać się i szukać bo przeszłam spory kawałek drogi mogą być teraz wszędzie.
- No pięknie i co ja teraz zrobię? Jest pewnie już około północy, nie mam telefonu, portfela, nikogo nie znam w okolicy. Co teraz? Zadałam sobie w myślach sto razy to pytanie i nie znalazłam odpowiedzi. Byłam załamana a do tego zaczynało mi być na prawdę bardzo zimno. Po chwili usłyszałam za sobą stukot butów. Obróciłam się, w moją stronę szła jakaś sylwetka dość wysoka, męskiej budowy.
- Cześć! - powiedział podchodząc bliżej do mnie, kojarzyłam tego gościa mieszka w bloku obok i chyba chodzi na tą samą uczelnię co ja, ale imienia za cholerę nie mogłam sobie przypomnieć. Był wysoki a jego twarz była słabo widoczna latarnia była kilka metrów za nami, ale widziałam że ma dość ostre rysy twarzy.
- Wszystko w porządku? - powiedział po chwili
- Tak, znaczy nie - odbąknęłam ponuro a on spojrzał na mnie pytająco
- Zgubiłam gdzieś klucze i nie mam przy sobie kompletnie nic i nie wiem co robić - powiedziałam lekko zażenowana swoją głupotą powinnam - była zasunąć suwak od tej głupiej kieszeni!
- Hm nie ma sensu dzwonić po ślusarza, bo pewnie żaden o tej godzinie nie pracuje, jest zimno choć do mnie i może wtedy pomyślimy? - Spojrzał na mnie ochoczo
- No dobrze i tak nie mam innego wyjścia. Pociągnęłam za sobą Łatę i w trójkę skierowaliśmy się do bloku w którym mieszkał. Otworzył drzwi od klatki i przepuścił mnie w drzwiach.
- Na którym piętrze mieszkasz? - spytałam oglądając się za siebie
- Na drugim. Po chwili byliśmy już w ciepłym mieszkaniu niewiele większym od mojego. Wszystko wskazywało na to że mieszka sam. Zdjęłam obrożę Łacie i sama zdjęłam kurtkę i buty. Zaprowadził mnie do salonu który połączony był z nie dużą kuchnią.
- Zrobię herbatę - powiedział, odpowiedziałam tylko uśmiechem i oparłam się o kuchenny blat.
- Ty jesteś Laura prawda? - spytał nie pewnie.
- Tak, a ty jesteś? Wybacz jestem kiepska w zapamiętywaniu imion
- Marcin - odpowiedział. Dopiero teraz w pełni mogłam dostrzec jego twarz. Miał zielone oczy, nie duże usta, jasną brodę i tego samego koloru dość długie włosy związane w kucyk. Wcześniej gdy go widywałam nie zwracałam zbytnio na niego uwagi, za to teraz wydawał mi się całkiem przystojny. Czajnik pstryknął. Marcin zaparzył herbatę i podał po chwili kubek.
- Dziękuję - powiedziałam z uśmiechem, pochwycił swój kubek i stanął na przeciwko mnie również opierając się o blat. Staliśmy tak w ciszy. Udawałam że patrzę się w dół ale kątem oka widziałam że Marcin się we mnie wpatruje co sprawiało że czułam się dziwnie mam coś na głowie? Albo na twarzy? Czułam że lustruje mnie wzrokiem.
***
Staliśmy na przeciwko siebie. Laura lekko przygryzała swoje czerwone usta, dłońmi obejmowała biały kubek który idealnie kontrastował z jej bordowymi paznokciami. Kasztanowe długie włosy odgarnięte miała na lewą stronę a spod czarnej koszulki przebijały się jej sterczące sutki. Miała małe, ale jędrne piersi nie potrzebowały stanika same wspaniale się unosiły. Po chwili przeniosłem wzrok na jej oczy które spotkały się z moimi, mam nadzieję że nie widziała gdzie się wpatrywałem. Poczułem zażenowanie. Uśmiechnęła się do mnie ciepło, miała piękny uśmiech.
- Jesteś głodna? - spytałem nagle
- Trochę tak - odpowiedziała po chwili namysłu. - Na co masz ochotę? - zapytała a ja pomyślałem "na ciebie" i zacząłem sobie wyobrażać te jej piękne piersi bez zbędnego materiału, ale po chwili oderwałem się od tych złych myśli dziewczyna jest w potrzebie a ja jak zwykle myślę przyrodzeniem które jak tak dalej pójdzie osiągnie erekcję a ja spalę się ze wstydu.
- Nie wiem sam, obojętne.
***
Skończyło się na tym że zrobiliśmy super kreatywne kanapki. Marcin wydawał mi się bardzo ciekawy, ale lekko zawstydzony i tajemniczy. Pomęczę go trochę, może się rozluźni.
- To co robisz na co dzień?
- No wiesz studia, pub, studia, pub. A ty?
- Podobnie, tylko że do pub’ów raczej rzadko chodzę z resztą nie znam żadnych które by mnie odpowiadały. Marcin chciał coś powiedzieć ale wstrzymał się kiedy zobaczył że wstaję i podchodzę do szafki na której leżał stos płyt. Już z daleka wypatrzyłam płytę Led Zeppelin, oczy aż mi błysnęły. Wygrzebałam ją i odwróciłam do niego.
- Puścisz? - powiedziałam i podałam mu płytę niczym podekscytowane dziecko które chce by włączyć mu nową bajkę.
- Lubisz ich? - spytał bardzo zdziwiony
- Lubię? Uwielbiam! Strasznie mnie kręcą - odparłam zadowolona. Kręcą i to tak dosłownie akurat Led Zeppelin to jeden z tych zespołów który wywołuje u mnie przyjemny dreszcz i nawet mnie podnieca. Przy nim od razu robię się bardziej pewniejsza i otwarta.
***
Nie możliwe, chociaż Laura nie wygląda na dziewczynę słuchającą popu to nie spodziewałem się że tak zareaguje. Tak jak poprosiła włączyłem album zwący się Led Zeppelin 3. Uśmiech nie schodził z jej uroczej twarzy. Skończyliśmy konsumować kanapki i wpadłem na pomysł.
- Masz ochotę na drinka? - zapytałem, uśmiechnęła się zalotnie. - Uznam to za tak - odpowiedziałem i wyjąłem z szafki potrzebny alkohol. Szybko zrobiłem dwa nieduże drinki i podałem jej szklankę. Siedzieliśmy w kuchni i nim się obejrzałem minęła dobra godzina przegadaliśmy całą płytę. Włączyłem kolejną. Laura siedziała na barowym krześle cała rozweselona, jej lazurowe oczy wspaniale się błyszczały od odrobiny alkoholu, który wypiła. Zapatrzyłem się na nią ona odwzajemniała spojrzenie, nagle odwróciła wzrok pochwyciła talerze i szklanki i wstawiła je do zlewu. Stała tyłem do mnie i dopiero teraz zauważyłem jaki wspaniały ma tyłek. Mały, ale jędrny tak który aż prosi się o klapsa.
- Zostaw, potem to zrobię - powiedziałem i zostałem oszołomiony przez piękny zapach jej włosów pomieszany z zapachem jej ciała. Z zapachem ciała kobiety. Pachniała fenomenalnie. Odwróciła się do mnie przodem, nie wytrzymałem. Zacząłem ją całować.
***
Wpił się łapczywie w moje usta. Po chwili wsunął do moich ust swój ciepły język, odwzajemniłam pocałunek. Nasze języki tańczyły ze sobą długą chwilę. Jego dłonie powędrowały na moje pośladki i mocno je ścisnęły. Za to moje mocno trzymały się jego torsu. Oderwał swoje usta od moich i spojrzał na mnie, zagryzłam wargę najseksowniej jak potrafiłam i znowu zaczęłam go całować. Podsadził mnie tak, że teraz siedziałam na kuchennym blacie. Odgarnął moje włosy i ustami przeszedł do pieszczot szyi. Mruczałam jak kotka i bawiłam się jego włosami, które już dawno uwolniłam z objęć gumki. Drapał mnie delikatnie brodą i obsypywał pocałunkami teraz już nie tylko szyję, ale i dekolt. Nagle przerwał i ponownie na mnie spojrzał.
- Wiesz co? - zapytał
- Co?
- Odkąd stanęłaś w mojej kuchni i zauważyłem, że nie masz stanika cały czas zastanawiałem się jak wyglądają te dwie piękności bez materiału bluzki. Uśmiechnęłam się szeroko i zdjęłam z siebie niepotrzebne okrycie.
***
Moim oczom ukazały się wreszcie jej piersi. Piękne, okrągłe, małe akurat na dłoń ze wspaniale sterczącymi sutkami. Cholernie seksowne i kobiece. Nie mogłem się powstrzymać od razu położyłem na nich swoje dłonie. Były wspaniałe w dotyku miękkie i jędrne. Laura patrzyła na mnie rozpalonym wzrokiem a ja czułem jak erekcja rośnie mi w spodniach. Dawno nie byłem tak podniecony. Przyciągnąłem ją bardziej do siebie i zacząłem pieścić jej sutki. Całowałem, lizałem, ssałem i gryzłem. Laura wiła się jak szalona i cicho pojękiwała. Zaczynało robić nam się nie wygodnie, więc przeniosłem ją na łóżko stojące nie daleko. Ułożyłem ją na nim i zająłem się pieszczeniem jej płaskiego brzuszka. Rozpiąłem guzik jeansów i lekko jej je zsunąłem, moim oczom nie ukazał się żaden materiał a jej łono. Oniemiałem, czy ona nie nosi żadnej bielizny? Do moich nozdrzy doszedł wspaniały zapach jej szparki, mokrej i gotowej.
***
Postanowiłam przejąć inicjatywę zrzuciłam go z siebie po czym wygodnie usadowiłam się na biodrach Marcina. Zdjęłam mu szybko koszulkę oraz czarne spodnie. Czułam pod sobą jego pełną twardą erekcję. Zsunęłam się nieco niżej by móc ocierać się o jego penisa. Pieściłam jego tors i szyję, rytmicznie ruszając biodrami. Kiedy czułam że jest już na prawdę mocno podniecony zdjęłam jego bokserki i chwyciłam go w dłoń. Po chwili gdy byłam już oswojona pochwyciłam go w usta i zaczęłam pieścić językiem. Zataczałam nie duże kółeczka na żołędziu, drażniłam wędzidełko. Marcin aż szalał z radości i podniecenia. Zdjęłam z siebie spodnie. Marcin położył mi dłonie na pośladkach i pociągnął do swojej twarzy. Usadowiłam się wygodnie i wreszcie poczułam na nabrzmiałym guziczku jego ciepły i mokry język. Zataczał na niej różne kształty raz na boki raz z góry na dół, doprowadzało mnie to do szaleństwa. Wyginałam się jak dzika i jęczałam. Jego dłonie pieściły moje pośladki składając na nich co chwilę lekkiego klapsa co nakręcało mnie jeszcze bardziej. Gdy czułam że jestem już na prawdę blisko zsunęłam się z jego twarzy . Marcin szybko i zwinnie wyjął z szuflady prezerwatywę, którą założyłam na jego penisa. Po chwili był już we mnie zaczęliśmy od pozycji na jeźdźca. Ruszałam się na nim jak szalona, wiłam się i jęczałam. Dawno nie było mi tak wspaniale. Marcin również wyglądał na cholernie zadowolonego. Jego dłonie błądziły od moich pośladków przez łechtaczkę do piersi. Gdy czułam że oboje jesteśmy blisko, postanowiłam że zmienimy pozycję. Zeszłam z niego i poprowadziłam za sobą. Oparłam się tyłem do niego o kuchenny blat. Od razu zrozumiał o co mi chodzi i szybko we mnie wszedł. Zagryzałam wargi i łapałam szybko oddech. Marcin też wydawał z siebie dźwięki rozkoszy. Oboje byliśmy o krok od szczytu. Przyśpieszył, poczułam jak jego penis napręża się i ogarnęła mnie rozkosz. Wydałam z siebie przeciągły głośny jęk i opadłam ciężko na blat, czułam jak wypełnia ciepło wypełnia mnie po brzegi. Marcin zdyszany i wtulony we mnie łapał oddech. Odwróciłam się do niego.
- Łał - wydyszałam
- Wiem - odparł zmęczony