Pilny projekt (I)

9 czerwca 2017

Szacowany czas lektury: 16 min

To pierwsza cześć opowiadania, a zarazem mój debiut. Jeśli będzie się podobało będzie ciąg dalszy.
Jestem otwarta na konstruktywną krytykę.
Miłej lektury.

Szybciej, szybciej...

Niecierpliwie naciskając guzik przywołujący windę, zerknęła pospiesznie na zegarek.

Cholera znów się spóźnię, i to jeszcze dziś, kiedy mamy poznać nowego zleceniodawcę.

Nie trzeba było siedzieć tak długo wczoraj przy projekcie! Albo chociaż wstać wtedy, kiedy budzik zadzwonił po raz pierwszy...

Winda w końcu zjawiła się z głośnym stukotem i kobieta weszła, naciskając przycisk oznaczony cyfrą zero. Kiedy tylko drzwi się rozsunęły, wypadła z windy jak z procy i szybkim krokiem przeszła przez korytarz, głośno stukając obcasami czarnych szpilek.

Wychodząc z bloku, pospiesznie nasunęła na nos ciemne okulary, oślepiona porannym słońcem. Zapowiadał się ładny, chociaż chłodny późnojesienny dzień.

Poprawiła kołnierz i zacisnęła mocniej pasek kaszmirowego czarnego płaszcza.

– Nienawidzę poniedziałków – mruknęła pod nosem i szybkim krokiem ruszyła w stronę przystanku.

Jak na złość w piątek odmówiła współpracy jej kochana Yariska i chcąc nie chcąc musiała dzisiaj polegać na komunikacji miejskiej. Przeciskała się między ludźmi, ściskając mocno w dłoni torbę z laptopem. Dotarła na przystanek i zerknęła na tablicę świetlną.

Jest nieźle, za dwie minuty powinien być autobus.

Rzeczywiście po chwili podjechał i kobieta wraz z całym tłumem ludzkim ruszyła w stronę wejścia. Jedną ręką osłaniała torbę, drugą mocno ściskała drążek. Już zapomniała, jaki to koszmar – studenci, uczniowie, matki z dziećmi i wszyscy inni, którzy potrzebują się dostać do centrum miasta tłoczący się w blaszance jak sardynki w puszce.

Jeszcze dwa przystanki i będę na miejscu – pomyślała, gapiąc się przez brudne okno.

* * *

Z ulgą wysiadła i popędziła wprost do biura. Prawie biegiem pokonując korytarz i schody, wypadła zza zakrętu i odbiła się od czyjegoś ciała. Zamachała rękami w powietrzu, próbując się czegoś złapać i całym ciężarem klapnęła na swój krągły tyłek.

– Auć! Jak chodzisz, człowieku?! – krzyknęła mimowolnie.

Przed oczami miała męskie nogi ubrane w ciemne, dobrze skrojone spodnie i eleganckie buty z czarnej skóry. Uniosła głowę i zobaczyła resztę postaci. Stał przed nią średniego wzrostu mężczyzna po czterdziestce, w garniturze i błękitnej koszuli bez krawata. Nie mogła nie zauważyć, że był całkiem niebrzydki. Jego regularne rysy twarzy nieco psuł nos, który kiedyś z pewnością był złamany, ale pokrytej dwudniowym zarostem twarzy charakteru dodawała blizna przecinająca prawy łuk brwiowy.

Nieznajomy uśmiechnął się krzywo, mrużąc nieco lodowato błękitne oczy i odezwał się

przyjemnym, lekko zachrypniętym głosem:

– Przepraszam, ale to pani na mnie wpadła. Nic się pani nie stało? Pomogę wstać – oznajmił i wyciągnął w jej stronę zadbaną dłoń.

Złapała go za rękę i podciągnęła się w miarę sprawnie.

Całe szczęście, że zdecydowałam się dzisiaj założyć spodnie – przemknęło jej przez myśl.

Jego dłoń była mocna i ciepła, a do jej nozdrzy dotarł bardzo przyjemny aromat dobrej wody po goleniu. Zaciągnęła się mocno tą wonią. Była bardzo wrażliwa na zapachy, na granicy fetyszu. Ciało zareagowało na całą sytuację niekoniecznie tak, jak by tego chciała.

Ech...

– Chyba nic mi nie jest, poza obitym tyłkiem i zranioną dumą – odparła lekko zmieszanym głosem. – Dziękuję panu za pomoc i przepraszam. Rzeczywiście, ta kolizja wydarzyła się z mojej winy.

Wciąż trzymał jej rękę.

– Spieszę się bardzo, jestem już i tak spóźniona, za chwilę mam spotkanie.

Wypuścił jej dłoń z uścisku

– W takim razie do zobaczenia – powiedział z lekkim uśmiechem. – Myślę, że jeszcze się zobaczymy .

Nie bardzo rozumiała, o co mu chodzi, ale pożegnała się uprzejmie i zerkając na zegarek, ruszyła w stronę pokoju współdzielonego z Renatą.

Kurczę, dwadzieścia minut spóźnienia, może mi szef głowy nie urwie...

– Cześć, Renia – rzuciła, wchodząc do pomieszczenia, w którym miała swoje biurko i komputer.

Szczupła blondynka o łagodnych, szarych oczach odwróciła wzrok od monitora.

– Nooo cześć, śpiąca królewno. Szef o ciebie pytał, był wściekły.

Kobieta szybko zdjęła płaszcz i odwiesiła go na wieszak.

– Mam przewalone, tym razem mi się nie upiecze.

Zerkając w lustro, poprawiła niesforne, kręcone kosmyki czekoladowych włosów, wymykające się z misternie upiętego koka. Przyjrzała się sobie krytycznie. Jak na swoje czterdzieści lat wyglądała całkiem młodo. Miała więcej ciała niż przeciętna polska kobieta, ale nie przejmowała się tym zbytnio. Obciągnęła czerwoną bluzkę koszulową opinającą jej pełne piersi i strzepnęła niewidoczny pyłek z czarnego żakietu.

Zapięła guzik i zaraz go znów rozpięła.

Tak będzie lepiej.

Wydęła pełne usta i pociągnęła po nich czerwonym błyszczykiem. Chwilę patrzyła w zielone oczy swojemu odbiciu, to odpowiedziało spojrzeniem.

Do dzieła, mała. Jesteś najlepsza.

– Renia, życz mi powodzenia, coś czuję, że nie będzie łatwo.

Blondynka uśmiechnęła się pokrzepiająco

– Dasz radę, Iza, przecież nie ma nikogo lepszego w firmie.

Wyszła, zmierzając prosto do gabinetu szefa. Zapukała w drzwi, niezbyt głośno, ale stanowczo.

– Proszę – rozległo się po drugiej stronie.

Szef nie był w pokoju sam. Pod oknem siedział mężczyzna, który na jej widok podniósł się z fotela.

– Nareszcie. – Szef zgromił ją wzrokiem. – Czekaliśmy na panią.

– Tak, wiem, przepraszam za spóźnienie.

Mężczyzna spod okna zrobił dwa kroki do przodu.

– To jest pan Wojciech Konieczny, nasz nowy klient, a to jest Izabella Michalak, nasz najlepszy spec od reklamy. – Dyrektor dokonał prezentacji.

Kobieta spojrzała na klienta i zmartwiała, rozpoznając mężczyznę, z którym zderzyła się w korytarzu.

Ooo nie…

Postanawiając zachować resztki godności, wyciągnęła rękę w jego stronę.

– Witam pana, miło mi poznać.

Wojciech uśmiechnął się, ściskając jej dłoń

– A mówiłem, że się jeszcze dziś spotkamy?

– To państwo się znają? – zdziwił się przełożony.

W oczach Koniecznego zamigotały wesołe iskierki, a w kącikach oczu pojawiły się drobne zmarszczki.

– Tak, wpadliśmy już kiedyś na siebie. – Jego równe białe zęby błysnęły w szerokim uśmiechu.

Na policzki Izy wypełzły zdradzieckie rumieńce.

– Tak, to prawda, mieliśmy już taką okazję. – Starała się brzmieć pewnie, ale w środku cała się trzęsła.

– To wyśmienicie, bo chciałbym, żeby to właśnie pani Michalak zaplanowała i nadzorowała kampanię reklamową pańskiej firmy.

Izie zahuczało w uszach.

Że też musiałam wpaść akurat na nowego klienta? Mój wizerunek profesjonalistki diabli wzięli!

– Mam nadzieję, że nasza współpraca będzie się dobrze układać – powiedziała.

– Również mam taką nadzieję, ba, nawet mam pewność. Wiele dobrego o pani słyszałem – odparł Konieczny.

Dalsza część spotkania przebiegła w poprawnej, profesjonalnej atmosferze. Czasem tylko krzyżowały się spojrzenia zielonych i błękitnych oczu.

Po około godzinie wszystko zostało wstępnie ustalone.

– Zatem wszystko jest jasne, tak? – Szef był wyraźnie z siebie zadowolony. – To ja zostawiam temat kampanii w rękach pani Izy. Będę się oczywiście bacznie przyglądać i trzymać rękę na pulsie.

Stary puszył się tak, jakby to on miał zrobić cały ten projekt kampanii. Konieczny podniósł się z fotela i zaczął zbierać dokumenty do aktówki. Iza również wstała i czekała, żeby pożegnać się z mężczyzną.

– Panie Wojciechu, tak jak się umawialiśmy, czekam na wytyczne i kompletne dane. Proszę wysłać je na mojego maila jeszcze dziś. Chcę zacząć pracę jak najszybciej.

Spojrzał na nią z uśmiechem i kiwnął głową.

– Wyślę je najszybciej, jak tylko będę mógł.

W lewą rękę wziął aktówkę, granatowy płaszcz przełożył przez przedramię.

– Panie Piotrze, pani Izabello, bardzo dziękuję za owocne spotkanie. I cóż... Do zobaczenia.

Przy ostatnich słowach bacznie obserwował Izę, patrząc jej w oczy. Uścisnął dłoń kobiety, składając na niej kurtuazyjny pocałunek. Na Michalak zrobiło to duże wrażenie.

Coraz mniej jest mężczyzn, którzy wiedzą jak traktować kobiety. Stara szkoła.

Kiedy usta mężczyzny musnęły jej skórę, poczuła, jak przez jej ciało przechodzi prąd. Zacisnęła mocniej zęby, żeby nie syknąć.

– Dziękuję, panie Wojciechu, za zaufanie dla naszej agencji – odezwał się Bury, przerywając sytuację, która stawała się niezręczna.

Iza wycofała się dwa kroki w stronę drzwi i położyła rękę na klamce.

– Pani Izabello, proszę zostać. Mam do pani jeszcze jedną sprawę – zwrócił się do niej przełożony.

Oho czyli jednak nie obędzie się bez pogadanki na dywaniku – pomyślała. Stanęła z boku, aby nie tarasować wyjścia z gabinetu.

Konieczny podszedł do drzwi, pożegnał się jeszcze raz z Piotrem i nacisnął klamkę. Zerknął na Izę, uśmiechając się pokrzepiająco, pochylił się lekko w jej stronę i powiedział cicho:

– Powodzenia, pani Izabello.

Jeszcze raz otoczył ją zniewalający zapach perfum, a bliskość mężczyzny spowodowała, że zakręciło jej się lekko w głowie.

Szef przeszedł do tyrady, jak tylko Konieczny opuścił gabinet.

– Pani Izabello, ja naprawdę cenię pani umiejętności, ale moja cierpliwość też ma granice. Nie pierwszy raz się pani spóźniła. Do tej pory przymykałem na to oko, ale dziś to już zbyt wiele. Wiedziała pani, że mamy ważnego gościa, a mimo to spóźniła się pani. Czy wie pani, w jakim świetle postawiła pani mnie i firmę? Wyszliśmy na mało profesjonalną agencję. Dobrze, że pan Konieczny wykazał się dużą cierpliwością i zgodził się poczekać.

– Ale, panie prezesie... – zaczęła niepewnie Iza, chcąc wyjaśnić cały splot dzisiejszych niefortunnych zdarzeń.

– Nie, pani Izabello, nie mam zamiaru słuchać pani wymówek. Z przykrością będę zmuszony obciąć pani miesięczną premię. Może to zdopinguje panią do punktualnego przychodzenia do pracy. To chyba wszystko, może pani odejść.

Iza gotowała się w środku, ale udało jej się opanować. Pożegnała się z Burym i wyszła z gabinetu, starając się nie trzasnąć drzwiami.

– Cholerny dupek – powiedziała pod nosem.

– Zgodzę się z panią – usłyszała męski głos.

Obróciła głowę. Po drugiej stronie korytarza stał Konieczny.

– Czekałem na panią, bo mam pewną propozycję. Może zamiast wysyłać wszystko mailem zaproszę panią na kawę i wtedy uzgodnimy wszystkie szczegóły?

– Panie Wojciechu, to bardzo miła propozycja, ale nie wiem, czy to dobry pomysł…

– Nalegam... – Mężczyzna przyglądał się jej bacznie. Jego jasnoniebieskie oczy zdawały się czytać w jej myślach. Michalak odwzajemniła uśmiech.

– No dobrze, namówił mnie pan. Muszę tylko pójść po płaszcz, proszę mi dać chwilę.

– Pójdę z panią, jeśli można.

– Dobrze, w sumie to i tak po drodze

Szli korytarzem w milczeniu. Iza czuła się trochę nieswojo w towarzystwie Koniecznego. Miał w spojrzeniu, w sposobie bycia coś, co sprawiało, że stawała się niespokojna.

– Proszę bardzo, to mój pokój – oznajmiła, otwierając drzwi, po czym dodała: – Renata, mamy gościa.

Wojciech wszedł, obrzucając wzrokiem niewielki, ale jasny i miło urządzony pokój oraz dwa biurka stojące w przeciwległych jego końcach.

Zza biurka, które znajdowało się bliżej drzwi, z miłym uśmiechem podniosła się sympatyczna szczupła blondynka.

– Dzień dobry – odezwała się ciepłym głosem i wyciągnęła rękę w stronę Koniecznego.

– Renata Dębska, miło mi.

– Wojciech Konieczny, miło mi poznać. – Uprzejmie uścisnął jej rękę.

– Renia, to jest nasz nowy klient. Wychodzę z panem Wojciechem, służbowo, oczywiście – powiedziała Iza, sięgając płaszcz z wieszaka. – Nie wiem, za ile wrócę.

Konieczny poderwał się, żeby przytrzymać jej płaszcz

– Pomogę, jeśli pani pozwoli.

– Dziękuję bardzo. – Michalak wynagrodziła jego kurtuazję uśmiechem.

Dębska przyglądała się temu wszystkiemu ze zdziwieniem. Kiedy wychodzili z pokoju, puściła oczko do Izy.

– Życzę państwu powodzenia na spotkaniu... Służbowym, oczywiście.

Izabella przewróciła oczami.

– Dziękujemy, Renato.

* * *

Wyszli z budynku biura wprost na tętniącą życiem ulicę.

– Zostawiłem samochód na parkingu nieopodal. Może podejdziemy?

– Nie ma takiej potrzeby – odparła Iza. – Niedaleko stąd, dwie przecznice dalej, jest fajna kawiarnia. Jeśli panu odpowiada... – zawiesiła głos, czekając na reakcję.

– Oczywiście, odpowiada jak najbardziej, byleby znalazł się wolny stolik i odrobina spokoju – rzekł Konieczny.

Szli ramię w ramię w milczeniu, każde zatopione w myślach.

– O, to tutaj, zapraszam. – Ruchem głowy wskazała Michalak.

Wojciech przytrzymał Izabelli drzwi, kiedy wchodzili do kawiarni.

W środku panowała przytulna atmosfera – przygaszone światło, cicha muzyka i aromat świeżo parzonej kawy.

Usiedli przy stoliku w rogu, w najdalszym kącie sali. Konieczny pomógł Izie zdjąć płaszcz i odsunął jej krzesło, po czym sam zasiadł naprzeciwko.

Kelner przyniósł karty z menu i oboje zatopili się w lekturze. Po chwili złożyli zamówienie, po czym przy stoliku zapanowała niezręczna cisza.

– Pani Izabello, poprosiłem panią o spotkanie w kawiarni, bo chciałem omówić kwestie związane z kampanią w bardziej przyjaznej atmosferze. Przepraszam, jeśli postawiłem panią w niezręcznej sytuacji. Tak naprawdę to był tylko pretekst. Od pierwszego naszego niefortunnego spotkania na korytarzu bardzo mnie zaintrygowała pani osoba. Koniecznie chciałbym poznać panią bliżej. Wiem, wiem, to nieprofesjonalne, ale to chyba jedyna okazja, aby porozmawiać z panią sam na sam.

Izabella milczała zaskoczona, w jej głowie kłębiło się wiele myśli naraz.

– Panie Wojciechu... – zawiesiła głos, nie do końca wiedząc, co ma powiedzieć.

– Wojtku, proszę mi mówić Wojtku – wtrącił szybko Konieczny.

Iza pokręciła głową.

– Panie Wojtku, wolę jednak się do pana zwracać w ten sposób. Proszę mi wybaczyć, ale nie zwykłam mieszać spraw zawodowych z prywatnymi.

Starała się, by jej głos był opanowany, można było jednak wyłapać jego lekkie drżenie, co zdradzało zdenerwowanie.

– Tak będzie lepiej dla naszej współpracy, niech mi pan wierzy.

Wojtek nie wyglądał na przekonanego.

– Dobrze, pani Izo, skoro pani sobie tego nie życzy, zostańmy przy formie oficjalnej, ale niech pani nie myśli, że nie będę próbował ponownie.

Michalak uniosła brew ze zdziwienia.

– Dlaczego panu aż tak na tym zależy?

– Jak już wspomniałem, intryguje mnie pani od naszego pierwszego spotkania, a w zasadzie od chwili, kiedy o pani usłyszałem od znajomego, któremu przygotowywała pani kampanię – odparł Konieczny, upijając łyk kawy. Jego wzrok ani przez chwilę nie zszedł z jej twarzy.

– Nie wiem, co panu o mnie opowiadano, ale zapewniam, że jak w każdej plotce jest w tym sporo przesady. Wykonuję swoją pracę najlepiej, jak umiem. W przypadku zlecenia od pańskiej firmy nie będzie inaczej.

Iza próbowała zapanować nad sobą, wewnątrz jednak czuła się nieswojo, szczególnie kiedy jego bystre, trochę drapieżne oczy obserwowały jej twarz. Czuła się, jakby sięgały głębi jej duszy i wwiercały się w głowę, aby poznać jej myśli.

Wojtek pochylił się do przodu, przybliżając znacznie twarz do jej twarzy. Czuła, że jego nastrój się zmienił, stał się bardziej chłodny.

– Pani Izabello, musi pani wiedzieć, że jestem bardzo uparty i lubię stawiać na swoim.

Dopił resztę kawy i gestem dłoni wezwał kelnera. Wyjął z aktówki tekturową teczkę i położył ją na stole.

– To są wszystkie dokumenty i wytyczne potrzebne pani do pracy.

Rzucił na stół banknot pięćdziesięciozłotowy i chwycił aktówkę.

– Do widzenia, pani Izabello.

Odwrócił się na pięcie i wyszedł z kawiarni.

Zaskoczona Iza siedziała nadal przy stoliku. Tak ją zatkało, że nawet się z nim nie pożegnała.

Cholera, o co w tym wszystkim chodzi? Kto mu coś nagadał na mój temat? Czuję, że to nie będzie takie zwykłe zlecenie...

– Proszę pani, proszę pani!

Do jej uszu przebiło się wołanie. Uniosła oczy. Stał przed nią młodziutki kelner, pewnie jeszcze student. Był wyraźnie zawstydzony i skrępowany.

– Ten pan prosił o rachunek, a teraz wyszedł… – Chłopak najwyraźniej dopiero się uczył i nie bardzo wiedział, jak się zachować,

– Proszę dać ten rachunek, ja zapłacę. – Wzięła kwitek i wręczyła mu banknot pozostawiony przez Koniecznego – Reszty nie trzeba.

Czym prędzej zebrała swoje rzeczy i teczkę, którą zostawił jej zleceniodawca. Włożyła płaszcz i szybkim krokiem opuściła kawiarnię.

* * *

Im dłużej o tym myślała tym bardziej była wściekła.

Co za facet?! Co on sobie myśli – że skinie palcem, a ja za nim polecę?!

Aż prychnęła jak kotka.

O nie, proszę pana, nie ze mną te gierki! Nie jestem pierwszą lepszą naiwną małolatą!

Wciąż jeszcze gotując się z wściekłości, weszła do biura i rzuciła teczkę od Koniecznego na biurko. Renata aż podskoczyła i uniosła głowę, wpatrując się w Izabellę ze zdziwieniem.

– Co jest, Iza? Coś nie tak?

Michalak aż sapnęła ze złości.

– Wiesz, co on wymyślił, ten Konieczny. Że ja się z nim umówię. Ja! Rozumiesz?!

– A co w tym złego?

– Po pierwsze, jest to nieprofesjonalne. A po drugie, dobrze wiesz, że od czasu rozstania z Sebastianem mam alergię na facetów!

– Izuś, ale to całkiem fajny facet, inny niż ten dupek. Widziałam, jak na ciebie patrzył. A jaki był szarmancki!

– Renata, daj spokój.

– Nie możesz skreślać każdego faceta, tylko dlatego że twój eks okazał się dupkiem. Nie wszyscy tacy są.

– Naprawdę nie mam ochoty na żadnego faceta. Wolę zająć się pracą.

Włączyła komputer i zaczęła przeglądać dokumenty potrzebne do zlecenia.

* * *

Reszta dnia upłynęła spokojnie, ale Michalak nie mogła się skupić. Z ulgą wyszła z biura po skończonym dniu pracy.

Do domu wróciła taksówką. Nie chciało jej się znów tłuc autobusem, miała dość tego typu doświadczeń.

Kiedy przekroczyła drzwi własnego, całkiem ładnego mieszkanka w jednym z nowych apartamentowców, ogarnął ją spokój. Odetchnęła z ulgą. Zrzuciła z nóg buty, zdjęła płaszcz i wkroczyła do salonu, zapalając światło.

Odłożyła dokumenty na ławę, czując, jak burczy jej w brzuchu.

Trzeba by coś zjeść – pomyślała, zaglądając do lodówki.

Przezornie jeszcze wczoraj przygotowała zapiekankę, którą teraz należało tylko podgrzać. Włączyła piekarnik i wsunęła danie do środka.

Chyba zdążę wziąć prysznic – pomyślała i poszła w stronę łazienki.

Rozebrała się, wkroczyła do kabiny i odkręciła wodę. Poczuła na swoim ciele drobne kropelki ciepłej wody, wycisnęła na dłoń żel i zaczęła namydlać dokładnie swoje ciało. Zaczęła od ramion, potem barki, szyja, dekolt.

Ujęła w dłonie swoje duże piersi i wyjątkowo starannie zaczęła je namydlać, pocierając kciukami o sutki. Potem palce powędrowały na brzuch, podbrzusze, w stronę kobiecości. Zaczęła masować się delikatnie, czując przeszywający ją dreszcz. Mruknęła zadowolona, przymknęła powieki i jeszcze szybciej je otworzyła, bo kiedy tylko zamknęła oczy, pojawiła się przed nimi twarz Koniecznego.

Co jest, nawet tu mi nie da spokoju?

Szybko dokończyła mycie i ubrana w ciepły szlafrok, poszła do kuchni. Zapiekanka była gotowa, lecz Iza zupełnie straciła apetyt. Zmusiła się, żeby zjeść choć trochę i zaraz potem zaczęła przeglądać dokumenty z teczki. Włączyła laptopa i zaczęła pracować.

Z wiru pracy wyrwał ją agresywny dzwonek do drzwi. Zdziwiona otworzyła i ujrzała stojącego na progu Wojtka. Nie czekając na zaproszenie, po prostu wszedł do jej mieszkania. Iza stała jak zamurowana, zaskoczona tą nagłą wizytą. Zamknęła za nim drzwi, odwróciła się i chciała o coś zapytać, ale nie zdążyła. Mężczyzna złapał ją za ramiona i przyciągnął do siebie, wpijając się ustami w jej usta. Całował ją mocno i zaborczo, a jego dłonie zaczęły niecierpliwie błądzić po jej ciele.

– Iza, Iza... – wymamrotał, wziął ją za rękę i poprowadził wprost do sypialni.

Skąd on, do licha, wie, gdzie ja mam sypialnię? – pomyślała przelotnie.

Rozwiązał jej szlafrok i pchnął kobietę na łóżko. Pochylił się nad nią i zaczął delikatnie masować piersi. Do dłoni po chwili dołączyły usta. Lizał i ssał jej sutki, przygryzał je lekko zębami. Iza poczuła, jak przez jej ciało przechodzi dreszcz, a sutki bardzo mocno twardnieją. Dłonie Koniecznego pieściły jej brzuch, uda, pocierały jej kobiecość.

– Unieś biodra – powiedział Wojtek

Zrobiła posłusznie to, o co ją poprosił.

Wsunął pod jej tyłek poduszkę, rozsunął uda i ułożył się wygodnie między nimi. Zaczął delikatnie pieścić ją językiem, jednocześnie wsuwając w nią palec. Poruszał nim w przód i w tył, zgiął go lekko i zaczął pocierać ścianki w poszukiwaniu wrażliwego punktu. Język nie przestawał pieścić jej małych warg i co jakiś czas zahaczał o łechtaczkę.

Iza przymknęła oczy i zaczęła pojękiwać. Jego dłonie, język, usta były bardzo sprawne. Czuła narastającą rozkosz, jej kobiecość po prostu spływała sokami. Kiedy zaczął ssać ustami jej guziczek, jęknęła głośniej. Gdy do jej wnętrza włożył drugi palec, złapała dłońmi piersi i ścisnęła je mocno.

Wojtek uniósł głowę i zerknął na Izabellę. Widząc ją w ekstazie, uśmiechnął się i jął pieścić jeszcze szybciej. Iza wzdrygnęła się, wygięła i krzyknęła przeciągle, zaciskając się na jego palcach. Czuła, jak cała drży, a serce wali jak oszalałe.

Otworzyła oczy. Była sama, jej głowa spoczywała na stole tuż obok laptopa. Dotknęła swojej cipki – była zupełnie mokra. Zerknęła na zegarek – wskazywał kwadrans po drugiej. To był sen, bardzo realistyczny sen.

Ten tekst odnotował 47,983 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.45/10 (99 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Komentarze (20)

0
-1
Opowiadanie jest debiutem, więc należy przymknąć oczy na nieco toporny styl, który będzie ewoluował w miarę pisania przez Ciebie kolejnych opowiadań. Nie usprawiedliwia to jednak zatrważającej liczby błędów interpunkcyjnych, stylistycznych i ortograficznych.

- Przecinkowy horror spowodował u mnie potężny ból zębów.

Przykłady:

- Pani Izabello poprosiłem panią o spotkanie w kawiarni bo chciałem omówić wszystko w bardziej przyjaznej atmosferze. Przepraszam jeśli postawiłem panią w niezręcznej sytuacji.



- Pani Izabello, poprosiłem panią o spotkanie w kawiarni, bo chciałem omówić wszystko w bardziej przyjaznej atmosferze. Przepraszam, jeśli postawiłem panią w niezręcznej sytuacji.

– Cholera znów się spóźnię, i to jeszcze dziś kiedy mamy poznać nowego zleceniodawcę.



– Cholera, znów się spóźnię. I to jeszcze dziś, kiedy mamy poznać nowego zleceniodawcę.

- Wiesz co on wymyślił ten Konieczny. Że ja się z nim umówię, ja.! Rozumiesz!?
- A co w tym złego?
- A to, że to nieprofesjonalne to po pierwsze, a po drugie dobrze wiesz, że od czasu rozstania z Sebastianem mam alergie na facetów!.
- Izuś ale to całkiem fajny facet, inny niż ten dupek. Widziałam jak na Ciebie patrzył, a jaki był szarmancki
- Renata daj spokój



Jeśli stawiasz wykrzyknik to kropka jest zbędna. I odwrotnie. Poza tym brakuje kropek na końcach zdań.

Nie mam zdrowia do wklejania reszty błędów, tak naprawdę musiałbym przekleić około 1/3 opowiadania (a może połowę).

- Mieszanie myślników (krótka kreska) i pauz dialogowych (długa kreska).
- Dialogi rozpoczynamy od nowej linijki.
- Zaimki osobowe (Ciebie) piszemy małą literą. Wyjątek to cytowanie korespondencji, którą piszą/czytają bohaterowie. W korespondencji używamy wielkich liter przez wzgląd na szacunek dla adresata.
- Podobnie zwroty pan/pani, użyte w dialogach. Jeśli słowo nie rozpoczyna dialogu powinno być napisane małą literą.

Konkluzja.
Proponuję solidnie przysiąść do korekty i poprawić babole, bo ich liczba całkowicie odbiera przyjemność z czytania historii. A sama fabuła, mimo, że oklepana daje szansę na coś lepszego.
Spróbuj rozwinąć historię w drugiej części i dać bohaterom więcej czasu na zbudowanie napięcia zanim dojdzie do zbliżenia. Próbuj budować więcej zdań wielokrotnie złożonych, wplatać w nie równoważniki zdań i ograniczać jej/jego oraz pomagać sobie słownikiem synonimów (jest ich kilka w Internecie).
Trening czyni mistrzem, więc pisz jak najwięcej, nawet do szuflady.
Odnośnie dialogów - tutaj znajdziesz porady, które pomogą: http://www.jezykowedylematy.pl/2011/09/jak-pisac-dialogi-praktyczne-porady/

Postawiłem ocenę 6, ale gdybym mógł obniżyłbym do 4 - niestety nie mam takiej możliwości. Opowiadanie nie zasługuje na opuszczenie Poczekalni.

Powodzenia.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Dziękuję za komentarz i krytykę którą wzięłam sobie do serca.
Na twojej opinii zależało mi najbardziej.
Mam nadzieję, że zęby nie bolały aż tak bardzo, to niemiłe uczucie.
Pozdrawiam.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Eeee, nie jest tak źle. Pomijając literówki itp to fabuła jest w porządku.
Nie zgodzę się, że scena seksu jest za szybko, fakt, że dopiero się poznali, ale pamiętaj, że to tylko sen.
A skoro to sen, to mógł się zdarzyć już na początku znajomości a ponadto teraz może ciekawie wpłynąć na sposób postrzegania Wojtka przez Izę.
Jako pierwsza część i wstęp do dłuższej historii jest OK, czekam na dalszy ciąg.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@oodon
To zależy, czego oczekujesz. Dla mnie scena seksu jest zbyt szybka, nawet biorąc pod uwagę fakt, że to sen.
Po jednym dniu znajomości przyśnił jej się gość, z którym poszła do łóżka? Ryli?

@Grafomanka (widzę, że zmieniłaś ksywę 😉)
Nie przejmuj się moim zrzędzeniem i pisz dalej. To portal amatorski, nie publikujemy tu w celach zarobkowych (przynajmniej większość z nas), a pisanie traktujemy jako hobby. Moje pierwsze opowiadanie umieszczone tutaj zawierało zbliżone błędy do Twojego (zaimki osobowe pisane wielką litera, brak pauz dialogowych, ciężkawy styl), może bez interpunkcji i ortografii, tylko było dużo dłuższe i błędy rozmyły się w gabarytach historii oraz ilości znaków 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-1
Przez te opowiadanie błędy przewalają się niczym tabuny bizonów, dawno, dawno temu w Ameryce, w czasach, kiedy Biały Człowiek był tam jeszcze niegroźną ciekawostką, tak samo, jak woda ognista mu towarzysząca, a dopiero wiele, wiele lat później George Alexander zaśpiewał pieśń o El Dorado… Jednak o tym napisał już XXX_Lord. Może ujął to nieco inaczej, ale napisał 😉 . Ja zdołałem dotrzeć tylko do tego zdania, resztę, przez te błędy, przeleciałem „po łebkach”:

Całe szczęście że zdecydowałam się dzisiaj ubrać spodnie, pomyślała.


Ubrać można choinkę, a nie spodnie! Chyba że były jakieś paskudne i trzeba było je czymś ozdobić. Jeszcze brak przecinka przed „że”.
Ewentualnie: Całe szczęście, że zdecydowałam się dzisiaj ubrać w spodnie, pomyślała.

I jeszcze trochę uwag ode mnie.

Zerknęła na zegarek na ręku – Kurczę 20 min,


20 min na zegarku? Terrorystka? Nie używamy skrótów w opowiadaniach, a liczby należy pisć słownie (chyba że duże). Kurczę, dwadzieścia minut.

Mężczyznaz pod okna zrobił 2 kroki do przodu.


Mężczyzna spod okna zrobił dwa kroki do przodu.

Rzucił na stół banknot 50 złotowy, ubrał, płaszcz, chwycił aktówkę


Jeśli już, to banknot 50-złotowy. Ubrał? Co? Płaszcz? Co z tym płaszczem? Te przecinki są bez sensu. I patrz wyżej, co napisałem o „ubieraniu”.

Widząc ją w ekstazie uśmiechnął się i szybciej zaczął ją pieścić.


Tu na przykładzie Twojego zdania, widać, jak ważne są przecinki. Czy uśmiechnął się, widząc ją w ekstazie, czy zobaczywszy ją, w ekstazie się uśmiechnął? Kto był w ekstazie?

To tyle, bo pewnie również musiałbym zacytować po XXX_Lordzie połowę opowiadania (tą drugą 😉 ).

Jeżeli przyłożysz się do poprawek, to opowiadanie da się jeszcze uratować. I nie załamuj się, nikt nie rodzi się mistrzem, chyba że w filmach albo opowiadaniach 🙂 .
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
Zgodnie z sugestiami błędy poprawione. Na toporny styl i oklepaną fabułę już nic nie poradzę. Mam nadzieję, że da się teraz to przeczytać w całości i nikogo zęby bolec nie będą, bizonów mniej będzie biegać. 😉

@XXX_Lord odnośnie sceny seksu. Jeśli jest się kimś zafascynowanym albo pod dużym wrażeniem czyjejś osoby, to uwierz mi, można śnic o seksie z nią nie znając jej nawet osobiście. Wyobraźnia płata rożne figle. Że seks z człowiekiem którego zna jeden dzień? W twoim opowiadaniu "Przepchaj mi rurę" bohaterka uprawia seks z kimś, kogo zna parę godzin zaledwie. W "Nimfomanka" tak samo 😉
Nie zmienia to jednak faktu, ze bardzo lubię czytać twoje opowiadania.

Jeszcze raz bardzo dziękuje za wskazówki. Pozdrawiam.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
@Grafomanka.
Punkt dla Ciebie 😉 Co nie zmienia faktu, że w "Nimfomance" zachowanie bohaterki ma podłoże psychologiczne, o czym sama zainteresowana informuje na samym początku, a powody nałogowego uprawiania seksu wyjaśnia w drugiej części.
"Przepchaj mi rurę" to pornos z przymrużeniem oka, nie należy podchodzić do tej historii poważnie 🙂
Pisz dalej i nie traktuj moich uwag ze śmiertelnym zadęciem. To Twoje opowiadania i Ty zdecydujesz, jaki mają mieć scenariusz. Styl i technikę wypracujesz z każdą historią, zadbaj tylko o ortografię oraz interpunkcję.

Powodzenia i pozdrawiam.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-1
Zapowiadał się ładny, chodź CHOĆ chłodny, późnojesienny dzień.
musiała dziś polegać - na pewno dziś?
Charakteru twarzy dodawała blizna... - to zdanie jest co najmniej dziwne. Jakiego charakteru?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Dziękuje, poprawione. Uważam, że blizna dodająca charakteru twarzy, jest jak najbardziej o.k i jej nie zmienię.
Pozdrawiam.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
No, teraz zupełnie inaczej się czyta! Przy następnej części zwróć uwagę na takie rzeczy, ewentualnie znajdź sobie sprawnego redaktora 😉
Czekam jak się rozwinie fabuła.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Opowiadanie jest super i mam nadzieję, że wyjdzie z poczekalni 😀 daję 8 i oczywiście czekam na kolejne części. Pozdrawiam.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Do niczego nie zmuszam. Nie rozumiem tylko tego zdania. Chodzi o charakter/wygląd wzbudzający współczucie, odrazę, lęk?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Gratuluję debiutu. Od samego początku kibicuje się Izie. Kobieta z krwi i kości, ukazałaś ją bardzo naturalnie.
Na Bizony można jeszcze natrafić, ale nie są to stada. Raczej pojedyncze sztuki.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-1
Mnie razi jedynie regionalizm 'zaglądnęła'.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Jak na Twoje pierwsze opowiadanie to czyta się lekko i przyjemnie. Główna bohaterka wydaje się być naturalna. Chętnie przeczytał bym kolejną część.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
bardzo mi się podobało , nie zgadzam się z krytycznymi uwagami xxxmożei lord, ja czekam na więcej, więcej odwagi i wiary w siebie
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Dziękuje wszystkim za przeczytanie i za komentarze. Druga część "się pisze"
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-1
Przeczytanie tego opowiadania, napisanego przez kobietę, podnosi na duchu. Widać istnieją kobiety, które z upodobaniem opisują zbliżenie z mężczyzną i to nawet tak jakby tego pragnęły. No bo czytamy, cytuję: "Iza przymknęła oczy i zaczęła pojękiwać... Czuła narastającą rozkosz, jej kobiecość po prostu spływała sokami".

No ale jest to potem umniejszone, gdyż okazuje się, że był to tylko sen... Na dodatek autorka, mimo iż pięknie pisze, nie odzywa się już od roku. Wielka szkoda! bo, tak jak twierdzę, w portalu tym nie jest zachowany parytet. Mało tu kobiet, autorek, które lubią seks.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Jak na debiut bardzo mi sie podobało.o gustach nie dyskutuje.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
@MrHyde "Charakteru twarzy dodawała blizna... - to zdanie jest co najmniej dziwne. Jakiego charakteru?"; "...Nie rozumiem tylko tego zdania. Chodzi o charakter/wygląd wzbudzający współczucie, odrazę, lęk?"
Może w analizie tego opisu wystarczy spojrzeć do słownika? Może definicja leksemu "charakterny" coś dopowie? A może licentia poetica bardziej do literatury pasuje niż analiza semantyczna? Ja z tym, że "charakteru dodawała blizna" nie mam problemu.
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.