Pięćdziesiąt twarzy Caster

10 września 2015

Szacowany czas lektury: 9 min

Fanfik do "Fate/stay night". Marzenie Caster o posiadaniu Saber na własność spełnia się.

- Moja pani, przyniosłam herbatę – Saber skłoniła lekko głowę, stawiając na stoliku tacę, na której stała filiżanka z ciepłym, aromatycznym płynem. Intensywny zapach unosił się wokół. Obok znajdowała się cukierniczka i niewielka miseczka z mlekiem. Odziana w czarny strój pokojówki z białymi koronkami, blondynka postawiła całość naprzeciwko siedzącej przy stoliku kobiety.

Ta bez słowa podniosła filiżankę do ust, ale nie otwarła ich, tylko w milczeniu wciągnęła aromat herbaty. Spod jej długich, niebieskich włosów przebijały spiczaste uszy. Miała na sobie błękitną, szykowną suknię. Odstawiła filiżankę i spojrzała na stojącą przed nią dziewczynę, która cały czas miała pochyloną głowę, oczekując w posłuszeństwie na kolejne polecenia.

- To miała być Earl Grey – powiedziała. – Pomyliłaś gatunki. Znowu – jej spokojny głos wydawał się nie zdradzać śladów gniewu, ale nawet w tym pozornie beznamiętnym tonie było coś, co sprawiło, że przez kręgosłup Saber przemaszerowała armia mrówek. Wyprężyła się jak struna.

- Przepraszam, moja pani... ja... - wydukała. Caster nie spuszczała z niej wzroku.

- Jesteś moją służącą. Należysz do mnie. Powinnaś wiedzieć o wszystkim, co lubię. Nie toleruję u moich sług niewiedzy.

- Naprawdę, ja już nigdy więcej... - blondynka padła na kolana przed swoją panią, czerwieniąc się na twarzy ze wstydu. – Przyrzekam, nauczę się...

- To samo mówiłaś poprzednio, prawda? – Caster wyciągnęła dłoń do przodu, unosząc lekko podbródek blondynki i patrząc jej prosto w błękitne oczy kobiety, którą nazywano królem wojowników. – Postanowiłaś znowu wystawić moją dobroć na próbę? A może... - uśmiechnęła się przebiegle. – A może ty lubisz być karana?

- Nie, to nie tak... - Saber czuła, jakby zaraz miała się rozpłakać.

Caster sięgnęła do kieszeni i wyjęła z niej smycz, której jeden koniec przyczepiła do znajdującej się na szyi Saber obroży, a drugi wzięła do ręki. Wstała i ruszyła przed siebie, zaś jej pokojówka podążała za nią ze spuszczoną nisko głową. Po kilku chwilach zeszły po schodach do piwnicy pod świątynią, w której mieszkała Caster. Kiedy Saber stawiała kroki na kamiennych stopniach, czuła chłód przeszywający jej ciało. Ten chłód nie był wywołany wyłącznie tym, że w piwnicy było zimno. Jego przyczyną było coś innego.

Kiedy znalazły się na dole, Caster sprawnie przywiązała ręce Saber do zwisającego z sufitu uchwytu. Blondynka musiała stać na czubkach swoich butów. Caster podeszła do niej i powoli rozwiązała rzemyk na jej plecach. Strój pokojówki, do tej pory opinający ciało Saber, powoli się rozluźnił, aby następnie opaść na podłogę. Saber stała już tylko w białej bieliźnie i czarnych pończochach. Palce Caster zatańczyły na jej plecach, muskając je tylko lekko, samymi czubkami, ale i to wystarczyło, żeby Saber poczuła lęk. Jej pani potrafiła być absolutnie nieprzewidywalna. W tej samej chwili potrafiła zadawać ból i sprawiać komuś przyjemność, z jednego i drugiego czerpiąc radość. Jak nikt inny była zdolna do miłości i do okrucieństwa. Przebywanie z nią narażało nieustannie na jedno i drugie. Zdążyła się już tego nauczyć, ale niestety nie na tyle szybko, aby móc unikać tego, co było efektem tych zmian.

- Moja słodziutka Saber... Moja śliczna Saber – mruczała Caster do jej ucha, tak cicho, że nikt inny nie usłyszałby nawet jej głosu. Dłoń przesuwała się powoli po plecach blondynki, coraz niżej i niżej.

- Moja urocza Saber... nieposłuszna Saber... „Slap!” – ciało jasnowłosej podskoczyło, kiedy dłoń Caster uniosła się i opadła, spadając na okryte białymi majtkami pośladki. Kolejne dwa klapsy spadły niemal zaraz potem, by równie niespodziewanie ustać.

- Moja Saber będzie grzeczna, prawda? – ni to spytała, ni stwierdziła Caster, muskając wargami obojczyk swojej służącej i wsuwając palec pod ramiączko stanika, powoli zsuwając je po ramieniu. Pytana nic nie mówiła, bojąc się, że nawet wypowiedziane słowo może sprowokować Caster do czegoś złego. Czuła jej pocałunki na swoim karku i po chwili ich wargi spotkały się. Nie do końca było to jednak dobre określenie, gdyż to jedna strona decydowała tu o wszystkim. Stanik Saber powoli zsuwał się, kiedy język Caster wsunął się między jej wargi, całując służącą. Wolałaby zamknąć oczy, ale to by mogło jedynie pogorszyć sprawę.

Kolejny ból, zupełnie niespodziewanie – jak zawsze, gdy był dziełem Caster, przeszył jej ciało, kiedy długie, ostre paznokcie zacisnęły się na sutku służącej, szczypiąc go. Chciała krzyknąć, tak bardzo chciała chociaż w ten sposób sobie ulżyć, ale bała się tego. Po chwili zresztą ból ustał, a jego miejsce zajęła pieszczota, kiedy język Caster dotknął jej piersi, niosąc ciepło i słodycz tam, gdzie jeszcze przed chwilą promieniował ostry ból.

- Moja Saber będzie baaaaardzo grzeczna – wydała z siebie cichy pomruk Caster, dłonią zsuwając majtki swojej służącej na dół. – Nauczy się, co jej pani lubi, a czego nie. Moja słodka, słodka Saber... - jej język tańczył na niedużej piersi blondynki, a dłoń powoli rozsunęła jej smukłe nogi – nauczy się, jakie są gatunki herbaty, prawda? – podniosła wzrok i spojrzała głęboko w oczy swojej Saber. Ta, bojąc się odezwać, pokiwała tylko głową. Jej całe ciało drżało pod wpływem dotyku tamtej. Cały czas obawiała się, gdzie może nagle przyjść kolejny ból. Wiedziała, że będzie to niespodziewane i zaskakujące. Długie paznokcie jednej z dłoni Caster łaskotały jej pachę. Zacisnęła zęby, żeby nie zachichotać. To mogło przecież dać te kobiecie pretekst do kolejnego ciosu.

Caster obracała w rękach uwięzioną, zwisającą w przyczepionych do sufitu kajdanach służącą jak zabawkę. Jej ręce przesuwały się po jej ciele, a Saber nie wiedziała, co się zaraz z nią stanie. Czuła się bezsilna i bezradna. Ale kiedy jedna z dłoni jej pani zamknęła się nagle na piersi, masując ją, nie mogła powstrzymać cichego westchnięcia. Łańcuch obniżył się i wciąż stojąc, opadła do przodu. Z trudem zachowała równowagę. Druga dłoń Caster znalazła się między jej nogami. To było przyjemne, ale Saber nie czuła się gotowa rozkoszować tym wszystkim. Przez jej głowę cały czas przebiegały ostrzeżenia, żeby nie zapominała, kim jest ta., która to robi i do czego jest zdolna.

Ból, jak zawsze, przyszedł nagle i niespodziewanie, w momencie, w którym Saber prawie już uwierzyła, że czeka ją tylko przyjemność. Tym razem było to coś wąskiego i giętkiego, co spadło na jej wyprężone pośladki jak błyskawica, zostawiając tam długą, cienką smugę pulsującego bólu. Ze zwieszoną głową i włosami opadającymi na twarz, nie mogła dostrzec Caster, trzymającej w ręce witkę. Ból promieniował, ale palce jej pani pracowały między jej nogami, sprawiając, że Saber czuła powoli budzącą się w niej rozkosz. Wspinała się ku niej, czuła, jak buduje się i szykuje do gwałtownego rozbudzenia. Musiała przyznać, że tamta była w tym mistrzynią. Ciche, pełne rozkoszy jęki Saber wypełniły piwnicę. Pragnęła tego, choć niemal pewna była, że kryje się w tym jakaś kolejna, słodko-gorzka pułapka. Ale nie przejęła się tym, ulegając swojej pani, jak zwykle. W końcu była jej służącą, należała do niej ciałem i duszą.

- Aaach! – wydała z siebie głośny jęk, kiedy motyle rozkoszy rozpoczęły swój taniec w jej brzuchu i w tej samej chwili cały deszcz ciosów spadł na nagie pośladki. Ból i rozkosz stopiły się w jedno, potężne uczucie, zalewające jej ciało. Caster nawet na chwilę nie straciła kontroli, prowadząc wszystko tam, gdzie chciała. Saber nie była już nawet w stanie odróżnić jednego od drugiego, ostry, przejmujący ból i ciepła, wilgotna przyjemność promieniowały na jej ciało i umysł. Ciemność i światło tańczyły przed oczami, by nagle wybuchnąć w wielkiej eksplozji barw. Czuła, jak dwie siły mocują się w jej umyśle. W końcu, jakby tylko na chwilę, jedna z nich odepchnęła drugą.

Otworzyła szeroko oczy. Znowu znajdowała się w tej zimnej, kamiennej krypcie, w której zamknięto ją po przeszyciu Rule Breakerem. Naprzeciwko niej stała Caster. Jej otulone kapturem oblicze zakrywała metalowa maska, po środku której lśnił krwistoczerwony kamień. Saber mocowała się z wstęgami energii, krępującymi jej ręce.

- Co ty... wypuść mnie! – krzyknęła, szarpiąc się, choć była to walka z góry skazana na niepowodzenie. Nie miała już na sobie swojej zbroi, ale białą suknię. Skąd ona się wzięła, tego nie wiedziała.

- Jesteś odporna, bardziej niż myślałam – powiedziała Caster. – ale mamy czas – położyła dłoń na głowie Saber. – Czas na sen numer 12.

- Co... przestań mi wtłaczać do głowy te twoje zboczone myśli! Nieee!!!!! Shrioooo!!!!! – krzyknęła, kiedy pole magii wokół niej ponownie zafalowało, a na oczy znowu spłynęła jej ciemność. Próbowała się przez nią przedrzeć w stronę zmniejszającego się coraz bardziej źródła światła, które jednak zgasło.

Gdy Saber ponownie odzyskała wzrok, znajdowała się na plaży. Słońce świeciło jasno, jakby to był środek lata, morze szumiało, ale wokół było pusto. Miała na sobie białe, skąpe bikini z niebieskimi wstążkami na biodrach. Na rozłożonym na lśniącym piasku kocu leżała Caster.

- Nasmaruj mi plecy olejkiem, sługo – powiedziała, zaś blondynka posłusznie pochyliła się nad nią...

Ten tekst odnotował 15,735 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 4.94/10 (10 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Komentarze (0)

brak komentarzy

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.