Niespełnione misterium

8 grudnia 2019

Szacowany czas lektury: 26 min

- 5 -


Kierowca lekko nacisnął pedał hamulca i skręcił kierownicą w prawo. Samochód posłusznie zwolnił i łagodnie zjechał z głównej drogi. Do przejechania pozostało niewiele ponad dziesięć kilometrów, ale ten odcinek mężczyźnie zawsze bardzo się dłużył. Zmęczenie przejechaną długą trasą wyraźnie dawało się we znaki. Jeszcze tylko pokona małe wzniesienie, tuż za nim zakręt w prawo, a potem już prosta droga do domu. Auto lekko wspięło się na górę i weszło łagodnie w zakręt. Przed oczami mężczyzny  ukazała się droga po obu stronach ograniczona wysokimi drzewami i zaroślami. W pewnej chwili kierowca zauważył na poboczu poruszający się płoworudy kształt; dużego psa lub sarnę. Ułamek sekundy trwało, jak nierozpoznany zwierzak wtargnął wprost pod nadjeżdżający pojazd. Mężczyzna gwałtownie odbił kierownicą w lewo, nacisnął hamulec, mimo to poczuł uderzenie po prawej stronie i zauważył rudy kształt bezwładnie odrzucony na pobocze drogi. Samochód zahamował. Zdenerwowany kierowca wysiadł z szoferki bardziej by sprawdzić uszkodzenia, niż obejrzeć potrącone zwierzę. Obszedł auto od przodu i z uwagą zaczął oglądać szkody. Wkurzony pokręcił głową. Cholerny zwierzak, że też musiał mi wyskoczyć. Kurwa! - Nie mógł powstrzymać się, aby nie zakląć. - Powinienem chyba kogoś powiadomić, pewnie straż leśną albo policję. - Chwilę się zastanawiał. - Zadzwonię z domu. To już i tak niczego nie zmieni. I tak nie wypłacą mi odszkodowania. Czytałem coś o tym. - Podjął decyzję.
Już miał wrócić do samochodu i ruszyć w dalszą drogę, nie sprawdzając nawet, jaki osobnik był sprawcą stłuczki, kiedy rozległ się dźwięk telefonu. Odruchowo sięgnął do kieszeni spodni, wyjął z niej komórkę. Spojrzał na nią i ze zdziwieniem zauważył, że nikt do niego nie dzwoni.
Przesłyszałem się, wydawało mi się? Zapytał sam siebie.
W tym momencie sygnał odezwał się ponownie z większym natężeniem. Rozejrzał się w poszukiwaniu źródła dźwięku. Na skraju asfaltu, tuż przy poboczu, w pobliżu potrąconego zwierzęcia rozbłysło światełko. Przez ciało mężczyzny przeszedł dreszcz. To stamtąd dochodził sygnał telefonu.
 - Kurwa, co jest? Zwierzęta nie mają komórek! - przeklął, wolno podchodząc w stronę nie milknącego dźwięku.
Z każdym krokiem narastało w nim zdenerwowanie i świadomość tego, co się stało. Niemal podbiegł i klęknął przy wyraźnie już rozpoznawalnej postaci. W pierwszej chwili nie mógł zdecydować się, czy podnieść nadal dzwoniący telefon, czy obejrzeć leżącą kobietę; nerwy wyraźnie brały górę nad rozsądkiem. Leżała nieruchomo twarzą do ziemi. Nie usłyszał też żadnego, wydawanego przez nią dźwięku. Po chwili będącej w istocie okamgnieniem, przyłożył palce do szyi kobiety chcąc wyczuć tętno. Nic. Drżącą dłonią otarł pot z czoła, wziął głęboki oddech i ponowił próbę. Tym razem miał wątpliwości. Pochylił głowę nisko, nasłuchując oddechu. Obawiał się obrócić ją na plecy ale po krótkim namyśle powoli i najostrożniej jak potrafił, ułożył kobietę na wznak. Życie najważniejsze! Zdrowiem zajmą się lekarze. - Przypomniał sobie zapamiętane słowa. Sięgnął do kieszeni spodni i wyjął telefon, a następnie kliknął  trzy cyfry, które przyszły jemu do głowy - 112. Po sygnale usłyszał męski głos:
 - Tu oficer dyżurny; w czym mogę pomóc?
 - Potrąciłem kobietę.
 - Czy ta kobieta jest ranna, żyje?
 - ...
 - Gdzie to się stało? Zaraz przyjedzie do pana karetka. Musi mi pan tylko powiedzieć, gdzie pan jest. - Oficer mówił wolno, ściszywszy nieco głos, aby w ten sposób przynajmniej trochę uspokoić swojego rozmówcę.
 - Jestem jakieś dwa kilometry od zjazdu z obwodnicy... - tu wziął głęboki oddech i zaczął mówić opanowanym głosem. - Wyjechałem zza zakrętu i wtedy wyskoczył mi na jezdnię pies, taki duży pies, a może sarna; nie miałem pewności. I to tuż przed samochód... Nie miałem szans, aby go ominąć... - Po tych słowach zamilknął na sekundę, jakby zbierał myśli. - Wie pan, ona ma taki rudy sweterek... - znowu przerwał, jakby zapomniał, co właściwie chciał powiedzieć.
 - Proszę mi odpowiedzieć. Czy ta kobieta żyje?
 - Chyba wyczułem tętno ale nie mam pewności. Właśnie sprawdzam czy oddycha.
Mężczyzna zamilknął na dobre.
 - Namierzyliśmy pana telefon. Wiemy, gdzie pan jest. Karetka już jedzie i za chwilę będzie; wszystkim się zajmą.
Mężczyzna spojrzał na leżącą kobietę, odgarnął z jej twarzy zasłaniające ją, rozsypane włosy.
 - Oddycha - mówiąc to uśmiechnął się.
 - Już jadą. Zaraz będą - powiedział uspokajająco do leżącej.

 

- 4 -

 

Weszła do domu. Podeszła do stolika w pokoju i na podłodze przy nim, położyła małą torbę podróżną. Po chwili ciężko usiadła na fotelu stojącym obok. Była zmęczona właśnie przebytą podróżą, ale też całym dzisiejszym dniem. Dniem, który rozpoczął się dla niej pełen nadziei, a potem wszystko było już niezrozumiałe. Nie miała sił, ale głównie ochoty, na zastanawianie się nad jego przebiegiem. Tak naprawdę miała jedno pragnienie - wymazać ten dzień z pamięci. Postanowiła wziąć szybki prysznic, odświeżyć się po upalnym dniu.
Woda przyjemnie chłodziła ciało, jednocześnie pieszcząc je delikatnie. Kobieta początkowo z lubością przyjmowała te pieszczoty, lecz po chwili dotarło do niej, że zamiast oczekiwanego ukojenia i uspokojenia myśli, poczęły one do niej wracać ze zwiększoną siłą.
Gwałtownym ruchem zakręciła kurek i owinięta grubym, puszystym ręcznikiem, usiadła ponownie w pokoju. Jej wzrok spoczął na leżącej torbie, a ponieważ była w zasięgu nogi, ze złością kopnęła ją. To pomogło kobiecie podjąć decyzję, co ma robić dalej.
Przez chwilę nie mogła się zdecydować czy ma na letnią sukienkę nałożyć jeszcze coś ciepłego. Za oknem robiło się już szaro, pewnie coraz chłodniej, a ona miała w planie długi spacer za miasto. Wyjęła z szafy cienki rudy sweterek i założyła na siebie. Powinien wystarczyć - pomyślała i skierowała się ku drzwiom wyjściowym.
Na zewnątrz było jeszcze ciepło ale w powietrzu wyczuwało się już wieczorne ochłodzenie. Nie musiała się zastanawiać nad wyborem kierunku. Lubiła spacery po lesie, który znajdował się całkiem blisko jej domu. Wystarczyło przejść krótki odcinek porośnięty wysoką trawą, krzewami jeżyn i kosodrzewiną oraz rzadkimi, wysokimi sosnami; następnie przejść mało ruchliwą drogę i już być w lesie.
Pewnie ruszyła przed siebie. Mijane krzewy kolczastych jeżyn czepiały się sukienki i gołych nóg, czasem mocno wbijając się w skórę i raniąc ją. Nie przejmowała się tym; spacer pustkowiem pozwalał jej oderwać się od natłoku myśli i pytań.
Dochodziła już do drogi, kiedy odezwał się sygnał komórki. Potem drugi, kolejny. Zignorowała je. Nie miała w tej chwili ochoty na rozmowę z nikim. Stanęła na poboczu, rozejrzała uważnie na obie strony, sprawdzając, czy nic nie nadjeżdża, i upewniwszy się, że droga jest pusta, pewnie weszła na asfalt. W tym momencie telefon odezwał się ponownie. Ktoś wyraźnie nie dawał za wygraną; natężenie dźwięku rosło wraz z kolejnym sygnałem. Lekko wkurzona natrętnym dźwiękiem sięgnęła po telefon i spojrzała na ekran. Pojawiło się na nim jedno słowo - PAN. Stanęła jak zahipnotyzowana, nie mogąc oderwać wzroku od napisu...
W tym momencie poczuła silne uderzenie. Otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia, nie rozumiejąc, co się stało. Została tym uderzeniem odrzucona z powrotem na pobocze. Upadła, nie czując już nic.

 

- 3 -

 

Spojrzała w okno wagonu. Widać już było pierwsze zabudowania; pociąg wyraźnie wjeżdżał do miasta. Wstała i spojrzawszy w wiszące nad siedzeniem lustro, poprawiła włosy. Siedzący po drugiej stronie mężczyzna również wstał i zaczął się szykować do wyjścia. Pociąg zwalniał bieg, jeszcze chwila i z piskiem zatrzymał się na stacji. Z radością, ale też z lekkim zdenerwowaniem skierowała się ku drzwiom. Pożegnała się jeszcze z towarzyszem podróży i stanęła na peronie. Tu rozejrzała się ciekawie, wypatrując znajomej sylwetki. Mimo że podróżnych było niewielu, nie wypatrzyła Tomka. Pewnie pociąg przyjechał za wcześnie, albo są korki w mieście - pomyślała, tłumacząc sobie jego nieobecność. - Zanim się zjawi, skorzystam z toalety. - Podjęła decyzję.  Odświeżyła się trochę po podróży. Umyła dłonie, a następnie zwilżyła twarz. Ponownie wyszła na peron i uważnie rozejrzała się na wszystkie strony. Bez zmian, nikt na nią nie czekał, nie szukał jej. Po krótkim zastanowieniu skierowała swoje kroki w stronę budynku dworca i poszukała miejsca, gdzie mogłaby coś wypić. Kupiła butelkę zimnej wody i usiadła przy stoliku. Wyjęła z torby telefon i odszukała znajomy numer. Zadzwoniła. Po chwili na ekranie pojawił się komunikat: Połączenie nie może być zrealizowane. Zaskoczyło ją to; ponowiła próbę. Nic to nie dało, komunikat pojawił się ponownie. Napisała SMS - Jestem już na miejscu i czekam na Ciebie w budynku dworca - wysłała. Chwilę czekała na potwierdzenie doręczenia, ale nie otrzymała. Po pięciu minutach sprawdziła ponownie; nadal nic. Zaniepokoiła się. Co się dzieje? Nie odbiera rozmów ani wiadomości. Stało się coś? - Szukała w myślach logicznego rozwiązania. Tak minęła godzina, potem kolejna. Katarzyna rozmyślała, co w tej sytuacji powinna zrobić. Jakie jest właściwe wyjście? Z Tomkiem nie było żadnego kontaktu. Do hotelu jechać nie mogła, bo nie znała adresu. Siedziała na dworcu coraz bardziej zdenerwowana. Po trzech godzinach czekania podjęła decyzję. Podeszła do kasy i kupiła bilet powrotny. Za półtorej godziny mam pociąg. Mówi się trudno; wracam - pomyślała zrezygnowana.
Podróż do domu była ciężka. Przedziały były pełne ludzi; dorosłych i dzieci. Niektóre maluchy spały, zmęczone podróżą. Inne śmiały się i przekrzykiwały stukot kół. Wagon był nagrzany, było w nim gorąco i duszno; nie pomagały nawet otwarte okna i drzwi na korytarz. Zmęczona i zrezygnowana, nie rozumiejąc, co się właściwie stało, przytuliła głowę do oparcia i zasnęła.

 

- 2 -

 

W pociągu zdziwiła ją mała liczba pasażerów; przedziały były niemal puste. Znalazła swój i weszła do środka.  Na miejscu przy oknie siedział mężczyzna. Nogi opierał na wysuwanym podnóżku, a na kolanach trzymał otwartą książkę. Domyśliła się, że zapewne wsiadł na wcześniejszej stacji i już zdążył się rozgościć w przedziale. Na powitalne dzień dobry odpowiedział tym samym, nieznacznie się przy tym uśmiechając do kobiety. Zajęła miejsce na wprost współpasażera. Położyła torbę na siedzeniu obok i poprawiła spódniczkę, która jej zdaniem, podczas siadania podniosła się zbyt wysoko, ukazując opalone uda niemal do ich zwieńczenia. Chyba nie zauważył - pomyślała pełna nadziei. Mężczyzna był jednak pochłonięty czytaniem i nie zwracał uwagi na kobietę. Pociąg ruszył i Kasi natychmiast skojarzyło się to z wierszem Tuwima - Lokomotywa. Patrzyła ciekawie przez okno, jak pomału zaczyna przesuwać się peron, ze stojącymi na nim podróżnymi; potem, jak to wszystko znika i ich miejsce zajmuje widok kamienic, ulic, jadących dokądś samochodów, sunących po szynach tramwajów. Wszystko to odbywało się w ciszy, jakby ktoś nacisnął przycisk i wyłączył dźwięk. Tylko w głowie kobiety wciąż rozbrzmiewały słowa poety:    

   Najpierw - powoli - jak żółw – ociężale,
   Ruszyła - maszyna - po szynach - ospale,
   Szarpnęła wagony i ciągnie z mozołem,
   I kręci się, kręci się koło za kołem,
   I biegu przyspiesza, i gna coraz prędzej,
Powtarzając w myślach słowa dziecięcego wierszyka, uśmiechnęła się szeroko. Tak dawno jechała pociągiem, że ta dzisiejsza jazda wywołała u niej taki niespodziewany efekt.
    A dokąd? A dokąd? A dokąd? Na wprost!...
    I spieszy się, spieszy, by zdążyć na czas...
Dokładnie, jak ja dzisiaj. - Uśmiech ponownie zagościł na jej twarzy. W tym momencie poczuła, że słowa oddziałują na nią inaczej niż zapewne zamierzał to autor. Wraz z przyśpieszającym rytmem wiersza, przyśpieszało bicie jej serca, a oddech stawał się coraz płytszy. Poczuła lekkie mrowienie w podbrzuszu, a przez brodawki przeszedł dreszcz. Rumieniec powoli zaczął barwić jej twarz. To wszystko przez ten upał i brak powietrza w przedziale - przekonywała sama siebie. - Uchylę trochę okno, wpuszczę świeże powietrze i wszystko wróci do normy - wmawiała sobie, chociaż doskonale zdawała sobie sprawę, że prawdziwa przyczyna jest całkiem inna.

                                                                   *

Pociąg zwolnił i leniwie wjechał na stację, zatrzymując się przy peronie pierwszym. Mężczyzna siedzący przy oknie wagonu zamknął książkę, przytrzymując palcami stronę, którą właśnie czytał. Był ciekaw, czy ktoś dosiądzie się do niego. Spojrzał w stronę drzwi przedziału, kiedy się one otworzyły i stanęła w nich kobieta w średnim wieku, w spódniczce przed kolana, lekkim żakieciku przepasanym oryginalnie plecionym paskiem. Jej długie, ciemne włosy swobodnie opadały na plecy, tylko niesforne kosmyki częściowo zasłaniały twarz. Odpowiedział na powitanie, uśmiechając się przy tym nieznacznie. Ponownie otworzył trzymaną książkę i wrócił do czytania. Tym razem jednak nie mógł się na niej skupić i od czasu do czasu dyskretnie zerkał na współpasażerkę. Zauważył, jak poprawiła spódniczkę, która podniosła się jej podczas siadania. Udał jednak, że tego nie widział. Mogłaby poczuć się nieswojo - przeszło jemu przez myśl. Zdążył tylko zobaczyć smukłe, opalone uda. Miał nawet wrażenie, że ujrzał biały kawałek materiału fig pomiędzy nimi. Nie miał jednak pewności, czy to nie wyobraźnia podsunęła taki obraz. Kobieta siedziała wpatrzona w okno i na pierwszy rzut oka zdawać by się mogło, że zaintrygowana obserwuje krajobraz. Był jednak przekonany, że myślami błądziła daleko, poza przedział i nawet poza widok za oknem. Co jakiś czas podnosił wzrok znad książki i obserwował jej mimikę, która zmieniała się jak w kalejdoskopie. Początkowo uśmiech zagościł na twarzy kobiety, oczy zaiskrzyły się blaskiem, by po chwili wszystko znikło, a policzki zaczęły nabierać delikatnych rumieńców, stopniowo przybierając coraz bardziej intensywnej barwy. Kobieta poruszyła się niespokojnie, otworzyła usta i zachłannie nabrała powietrza. Powtórzyła to kilka razy, jak gdyby nagle zaczęło brakować jej tchu. Zaraz potem wstała i sięgnęła do okna, próbując je otworzyć; z marnym skutkiem. Wstał więc i zaoferował pomoc. Stał tuż obok niej i zaczął mocować się z zamknięciem.
Normalnie pewnie dawno poradziłby sobie z tym, teraz jednak celowo przedłużał, udając, że zamek nie ustępuje. Stał blisko kobiety, która roztaczała wokół siebie delikatny zapach lekkich perfum. Ich ciała ocierały się o siebie w niewinnym dotyku. Przez cienkie spodnie poczuł ciepło jej skóry. W końcu otworzył okno, co przyjęła z promiennym uśmiechem. Odwrócił się przodem do kobiety i stali tak przez krótką chwilę. Tyle wystarczyło mężczyźnie, aby zauważyć lekko rozchylone kształtne usta, poczuć na sobie jej oddech. Miał wielką ochotę odsunąć z twarzy nieznajomej kosmyki ciemnych włosów, ująć tę twarz w dłonie i wpić się w czerwone usta. Powstrzymał się jednak i ponownie zajął swoje miejsce. Tymczasem fallus powoli zaczął ożywać obudzony dostarczonymi bodźcami. Mężczyzna złożył więc podnóżek, założył nogę na nogę, chcąc w ten sposób ukryć pierwsze oznaki niezamierzonego podniecenia. Dla pewności położył książkę na nieznacznej wypukłości spodni.
Tymczasem nieznajoma usiadła na wprost, jakby spokojniejsza. Chętnie dotknąłbym teraz stopą jej kolana i zaczął pomału przesuwać wyżej, coraz wolniej i coraz wyżej; ciekawe, jak by zareagowała - zadał sobie w myślach pytanie. - Pewnie skóra jej nóg jest delikatna jak jedwab; nic nie stawiałoby oporu. - Rozmarzył się. - Potem rozsunąłbym te opalone uda i popieścił to, co ma między nimi. Zaraz zrobiłaby się mokra, a soki zmoczyłyby mi stopę. - Nie potrafił opanować nasuwających się obrazów. - Zbastuj stary, bo za chwilę ci stanie i dopiero będzie ci głupio. - Skarcił się.

                                                                   *

Pasażerka poczuła się lepiej, kiedy przez otwarte okno pęd powietrza owiewał jej twarz. Wróciła na miejsce. Już dobrze, już jestem spokojna - pomyślała z zadowoleniem. - Ale ten facet... mmm... bił od niego taki żar, kiedy stał obok. Kaśka, przestań - zganiła się w myślach. - Jest gorąco, więc pewnie i jemu jest; stąd ten żar. Ty w każdym facecie, który jest blisko, od razu widzisz samca, gotowego rzucić się na ciebie, jak na ofiarę albo smakowity kąsek. Opanuj się. Facet cię nawet nie zauważa; ciekawi go wyłącznie książka, którą czyta. To, że pomógł ci otworzyć okno nic nie znaczy. Jest jedynie uczynny.  Ale te brązowe oczy puszczające w moim kierunku wesołe iskierki. - Nie dawała za wygraną. Tak rozmyślając zerknęła z ciekawością na zaczytanego współpasażera. Mężczyzna nie zwracał uwagi na nią, a przynajmniej takie odnosiła wrażenie. Spojrzała więc na niego bardziej otwarcie, nie ukrywając tego, chociaż starając się nie być przy tym zbyt nachalną. Jego wiek oceniła na zbliżony do swojego, chociaż gęsta, czarna broda zapewne dodawała kilka lat. Widząc ją zamruczała w myślach jak napalona kotka; podobali jej się mężczyźni z brodą. Ześliznęła się wzrokiem niżej; sylwetka jakich wiele można zauważyć na każdej ulicy ale złocisty brąz opalonej skóry zrobił na niej wrażenie. Nogi osłaniały cienkie, jasne spodnie, spod których  wystawały gołe stopy, ukryte w sportowych butach. Jej uwagę przykuły właśnie te stopy i nagle ciało przeszył miły dreszcz. Dłuższą chwilę wpatrywała się w nie, chcąc wyobrazić sobie ich kształt;
Tomek ma ładne stopy. Takie silne, a jednocześnie delikatne, potrafiące być zaborcze, a zarazem dawać rozkosz. - W tym momencie zamyśliła się, zamknęła oczy i przeniosła do wspomnień. Siedzieliśmy naprzeciwko siebie; on małymi łykami pił whisky, delektując się nią, ja obserwowałam ruchy jego ręki. Nagle wstałam z fotela, klęknęłam przy Tomku i położyłam głowę na jego kolana. Pogłaskał mnie wtedy po włosach wolną dłonią. Rozbierz się - poprosił, ale dobrze wiedział, że nie odmówię. Kiedy stałam już naga, dodał - Chcę mieć bose stopy. Potem przyciągnął mnie do siebie, taką chętną i rozpaloną. Założył nogę na nogę, aby mieć stopę na wprost wzgórka i rozsunął mi uda. Stałam w rozkroku, wpatrzona w Pana, gotowa spełnić każdą jego zachciankę. Zaczął mnie pieścić miękkimi opuszkami, lekko drapać paznokciami. Wsuwał się coraz mocniej, coraz bardziej penetrował zakamarki kobiecości. Rozsuwał wargi, odnajdując czułe miejsca, pieszcząc to najczulsze. Dużym palcem u stopy próbował wedrzeć się jeszcze bardziej, jeszcze głębiej. Po chwili pozwolił mi bawić się piersiami, drażnić brodawki, szczypać je, naciągać. Potem wstał, zdjął spodnie i bokserki, uwalniając z nich sztywną, nabrzmiałą męskość. Stałam jak urzeczona, nie mogąc doczekać się kontaktu z tym orężem.
Otworzyła oczy i wzrok ponownie skierowała na stopy sąsiada. Gdyby tak podwinąć wysoko nogawkę jego jasnych spodni, odsłaniając złocistobrązową łydkę, potem zdjąć figi i dosiąść ją okrakiem. Poczuć, jak wargi rozsuwają się, dając dostęp do kwintesencji kobiecego narządu. Potem zacząć wolno przesuwać się w górę i w dół po nodze, zostawiając na skórze lepki śluz... Ciekawe, czy domyśliłby się moich oczekiwań, pragnień? Czy podjąłby tę grę? A może odepchnął, nie rozumiejąc moich zamiarów? - zastanawiała się, ponownie zamykając oczy. Znowu była z Tomkiem, znowu czuła silne pożądanie, które pchało ją wtedy do dalszych pieszczot.
Poczuła narastające podniecenie. Serce przyśpieszyło, szybciej krążąca krew zaczęła falami  uderzać do głowy, okrywając policzki coraz wyraźniejszym rumieńcem. Oddech, początkowo głęboki, teraz spłycił się. Miała wielką ochotę sięgnąć dłonią pod spódniczkę i nie zważając na siedzącego towarzysza podróży, zaspokoić się. W ostatniej chwili powstrzymała się speszona swoim zachowaniem. Zawstydzona, nie miała odwagi otworzyć oczu.

                                                                   *

Udając, że nadal czyta, dyskretnie zerkał na kobietę. Zauważył, że i on na chwilę stał się obiektem jej zainteresowania. Po chwili nieznajoma zamknęła oczy i równomierny oddech sugerował, że zasnęła, a może sprawiała tylko takie wrażenie. Teraz mógł już bez obaw, że zostanie na tym przyłapany, obserwować ją. Miarowy oddech współpasażerki powoli stawał się nieregularny, jakby poszarpany. Odniósł wrażenie, że widzi pojedyncze kropelki potu skrzące na jej czole. Jest nadal duszno i stąd? - zastanowił się. - A może wcale nie w tym przyczyna...
Kiedy pierwszy raz zauważył, że kobiecie jakby trudniej oddychać, że na policzkach pojawiają się rumieńce, pomyślał o upale, który z każdą chwilą stawał się bardziej odczuwalny. Teraz miał jednak wątpliwości. O czym myślisz? Jakie obrazy pojawiają się  tobie pod zamkniętymi powiekami? - zadawał jej w myślach pytania, które pozostawały bez odpowiedzi. Wtedy spostrzegł, jak dotyka dłonią uda, jak przesuwa nią wolno, jak dłoń sięga łona, skrytego pod cienką spódniczką, jak palce zaciskają się, jakby chciały rozerwać materiał i dostać się głębiej. Tu cię mam mała. - Rozpromienił się na ten widok. - Oj, pomógłbym ci, pomógł. Zaspokoiłbym cię, aż byś krzyczała z rozkoszy. Wystarczyłoby tylko poprosić. Super wyglądałabyś klęcząca przede mną jak grzeczna suczka. Z tym błagalnym spojrzeniem. Czekająca, aż cię przelecę, zerżnę jak burą sukę. Wiłabyś się w spazmach rozkoszy, zalałabyś podłogę swoimi sokami; a ja bym na to patrzył i rozkoszował się widokiem. Potem pozwoliłbym ci pieścić wargami ptaka, brać go głęboko po same migdałki, zlizywać tryskające mleczko. Lubisz to zapewne. Prawda maleńka? - Fantazja podsuwała kolejne obrazy. Poczuł, jak podniecenie przybiera na sile, jak spodnie stają się zbyt ciasne. rozpychane od środka. Odpuść durniu, bo tryśniesz i narobisz sobie wstydu. - Starał się opanować.

                                                                   *

Otworzyła oczy, sięgnęła do leżącej na siedzeniu obok torby i wyjęła z niej telefon. Sprawdziła godzinę. Z radością zauważyła, że już niewiele czasu zostało, a będzie na miejscu i spotka się z Tomkiem. Odkładając go, zajrzała do torby. Na widok zawartości przyjemne ciepło rozlało się po całym ciele. Sięgnęła ręką do środka i przesunęła nią po splotach linek. Przypomniała sobie, jak pierwszy raz wspomniał o nich pytając, czy chciałaby spróbować. Nie zgodziła się, na co użył mocnego argumentu - Nie masz do mnie zaufania? Miała, a mimo to czuła obawę graniczącą z lękiem. Któregoś razu stała przed Tomkiem naga. Zawiązał jej wtedy oczy, aby nie widziała, co dla niej szykuje. Zaczął pieścić ustami każdy centymetr odsłoniętego ciała. Potem to samo zrobił palcami. Kiedy była wystarczająco podniecona, poczuła dotyk czegoś nowego, szorstkiego, a jednocześnie dającego przyjemne bodźce. Zdjął jej opaskę i pokazał szarą jutową linkę. Chcesz? - zapytał. Tak. - Zgodziła się bez zastanowienia.
Na końcu linki utworzył pętlę. Przełożył potem przez nią kolejny odcinek, tworząc drugą, już większą. Tę nałożył Kasi na szyję. Mniejsza swobodnie zwisała na plecach, pozostałą, dłuższą część układał z przodu miedzy piersiami. Ustawił supeł dużej tuż nad mostkiem. Popatrzył uważnie Katarzynie w oczy, jakby sprawdzając, czy wszystko dobrze, czy nie rozmyśliła się i nadal jest zdecydowana. Potwierdziła skinieniem głowy. Uśmiechnął się lekko i kontynuował oplatanie piersi, całego ciała, nie pomijając krocza. Patrzyła wtedy na Tomka, czując wzbierającą falę pożądania, chociaż do końca nie mogła zrozumieć, dlaczego właściwie to ją podnieca. Do tej pory nie interesowała się zbytnio bondage, nie ciekawiło ją to. O shibari miała też bardzo małe pojęcie; jakieś zdjęcia widziane w necie, czasem artykuł przeczytany na forum. Czasem tylko zastanawiała się, jakie jest to drugie dno ukryte przed oczami obserwatora, jakie uczucia towarzyszą partnerom? Co czuje wiążący mogła podejrzewać, ale osoba wiązana... Nigdy nie wyobrażała sobie siebie w tej roli.
Tomek każdy supeł wiązał z wielką dokładnością, sprawdzając jednocześnie naciąg i symetrię wzoru. Wszystko musiało być perfekcyjnie wykonane. W trakcie stale tłumaczył jej, dlaczego linka przebiega akurat w tym miejscu, a nie w innym, dlaczego stale sprawdza jej napięcie. Opowiadał o tym z wielkim zapałem, pasją.
Kiedy skończył, podniosła w górę ręce, zamachała jak skrzydłami i śmiejąc się w głos, powiedziała:
 - Zapomniałeś je unieruchomić. Jestem wolna jak ptak.
Śmiali się wtedy długo z tego.
 - Teraz poważnie; zabrakło ci linki czy o co chodzi? Dlaczego nie mam skrępowanych rąk?- dopytywała.
 - To nie tak. Nie chciałem cię związać, pozbawić możliwości ruchu. To, co właśnie wykonałem, to ,,suknia z liny". Coś, jak szata okrywająca twoje ciało, oczywiście w wielkiej przenośni. Nie chodzi w tym o to, aby zakryć je. Lina przesuwając się nieznacznie podczas twojego poruszania, ma podrażniać strefy erogenne, a ty w wyniku tego masz czuć rosnące pożądanie, chęć spełnienia. To jest jej główny cel. Kiedyś zorganizuję dla nas misterium, z wieloma kolorowymi sznurami, ze świecami, których kapiącym woskiem będę cię ozdabiał, z kadzidełkami. Znam pewien hotel, gdzie na suficie są lustra, odbijające wszystko, co dzieje się w pokoju. Tam cię zaproszę, ale jeszcze nie teraz. Muszę przyjechać do Polski na trochę dłużej, aby zdążyć kupić wszystko, zarezerwować pokój akurat w tym hotelu. Kiedy się zjawisz, rozbiorę cię do naga, zawiążę na tobie piękną suknię z lin, potem pozwolę ci założyć na nią drugą sukienkę, najlepiej z delikatnego materiału, przez który odbijać się będą wszystkie supły i sploty. Tak wystrojoną zabiorę na kolację do lokalu i będę szczęśliwy patrząc, jak faceci wodzą za tobą oczami, jak patrzą z ciekawością i zastanawiają się, czy wzrok ich zawodzi, czy rzeczywiście widzą odznaczające się liny i węzły pod twoją sukienką. Będą z pożądaniem patrzyć na twoje sterczące brodawki, prężące się dumnie pod materiałem. Będą też głowić się, czy pod cienką sukienką nie masz tylko biustonosza, czy jesteś naga.
Potem wrócimy do pokoju, rozstawię świeczki, kadzidełka. Pokażę ci nowe wiązania, inne supły. Poznasz erogenne miejsca, o których do tej pory nie miałaś pojęcia. - Kusił ją obietnicami.
- Zrób mi listę; kupię wszystko - odpowiedziała z zapałem.
Już się cieszyła na spotkanie, na spełnienie wszystkich tych słów. Przesuwając dłońmi po linkach leżących na dnie torby, ponownie poczuła podniecenie. Znowu zamknęła oczy wspominając i niemal czując dotyk każdego węzła, uciskającego jej ciało. Jeszcze trochę, jeszcze chwila; już nie mogła się doczekać.

                                                                   *

Wrócił do czytania, ale jego myśli wciąż były przy siedzącej naprzeciwko kobiecie. Sięgnął więc po torbę wiszącą przy oknie i schował do niej książkę. Spojrzał na współpasażerkę. Głowę oparła o podgłówek, przymknęła oczy. Jedną ręką przytrzymywała leżącą obok torbę, drugą natomiast włożyła do środka. Początkowo sądził, że czegoś w niej szuka. Po dłuższym jednak przyjrzeniu się, odniósł wrażenie, jakby... No właśnie...  Wyraźnie coś głaszcze. Coś, co jest w torbie. Nie ukrywa w niej chyba żadnego żywego zwierzątka - dociekał. - Co ona właściwie robi? Niby zwyczajna, ale jakoś dziwnie się zachowuje. - Podsumował swoje obserwacje. Kiedy na chwilę wyjęła dłoń z torby zauważył na przegubie ręki oryginalną bransoletkę. Zrobiona była z dwóch linek w różnych kolorach i miała niespotykany wzór. Kolory poprzecznie zazębiały się ze sobą, przypominając ząbki w zamku błyskawicznym. Dopiero teraz zwrócił uwagę, że pleciony pasek  przy żakiecie ma dokładnie ten sam wzór. Jest tylko znacznie szerszy od tego na ręce. Bardzo ładny komplet - pomyślał z uznaniem. Nie podejrzewał nawet, że ten komplet, to misternie wykonane wiązanie ma jakąś symbolikę. Jest nie tylko ozdobą, ale daje konkretny przekaz tym, którzy go widzą. Taka myśl nawet nie zagościła w jego głowie.

 

- 1 -

 

Wreszcie piątkowy letni wieczór. Cały tydzień trzeba było na niego czekać - pomyślała radośnie, leniwie przeciągając się, leżąc na kanapie. - Jeszcze jakaś relaksująca kąpiel i można pomyśleć o nadrabianiu zaległości. Tyle ich się nazbierało, że trzeba będzie dobrze zastanowić się nad wyborem: książka czy film. Do jednego i drugiego zabieram się już od jakiegoś czasu i zawsze coś stanie na przeszkodzie. Nic to, zapowiada się spokojny weekend, zero zaplanowanych spotkań, wizyt. Tym razem powinno się udać. Dzisiaj obejrzę film. Będę miała akurat tyle czasu przed spaniem. Jutro najwyżej pośpię dłużej. A jutro... Jutro zabiorę się za książkę. Zapowiadają piękną, słoneczną pogodę. Będzie więc dwa w jednym. Rozłożę się w ogrodzie, poopalam, a przy okazji poczytam. - Tak rozmyślając i planując nadchodzące wolne dni, weszła do łazienki.
Tu uszykowała duży, kąpielowy ręcznik, którym zamierzała się okryć po wzięciu kąpieli. Zdjęła z siebie T-shirt i bieliznę. Wrzuciła wszystko to do pralki i zajęła się ustawianiem wody. Kiedy jej temperaturę uznała za właściwą, weszła do wanny. Nalała trochę żelu na myjkę i okrężnymi ruchami zaczęła rozprowadzać go po całym ciele. Po chwili nakierowała rączkę prysznica na siebie i spłukała nagromadzony przez cały dzień kurz z potem. Poczuła się odświeżona. Teraz czas na relaks -podsumowała w myślach swoje poczynania. Napuściła wodę do wanny, dodała sól o przyjemnym morskim zapachu i wyciągnęła się wygodnie, zanurzając całe ciało. Tego mi było trzeba - na tę myśl uśmiechnęła się do siebie. - Dobrze tak poleżeć, nie rozmyślając o niczym konkretnym. Rozkoszować się zapachem. Przydałby się jeszcze szum morze i byłby komplet. Następnym razem muszę pomyśleć i o tym - zastanowiła się chwilę.
Po około pół godzinie, zrelaksowana wyszła z łazienki, nie wycierając się nawet, aby nadal czuć przyjemny zapach. Otuliła się tylko ręcznikiem i skierowała do kuchni. Nalała do szklanki wodę, dodała sok wyciśnięty z cytryny, listek świeżej mięty i tak przygotowana rozsiadła się wygodnie w fotelu z laptopem na kolanach. Spojrzała jeszcze na zegarek. Było już po dwudziestej pierwszej. Spokojnie obejrzę sobie jeden film przed snem. Potem zobaczę, czy będę miała ochotę na drugi - zadecydowała.
Jeszcze nie skończyły się napisy początkowe, kiedy rozdzwonił się telefon. Sięgnęła po niego, zerkając na imię, które pojawiło się na wyświetlaczu. Uśmiechnęła się na ten widok, a ciało przeszył przyjemny dreszcz.
 - Witam, Panie - odezwała się radośnie, odbierając połączenie.
 - Witaj moje Zwierzątko - usłyszała w odpowiedzi. - Co robisz?
 - Właśnie miałam obejrzeć film, ale już wyłączam i jestem cała twoja.
 - Taką cię lubię - roześmiał się. - Masz jakieś plany na weekend? Zapowiadają ładną pogodę, pewnie wybierzesz się nad morze.
 - Nad morze nie, ale jesteś blisko. Planuję spędzić dzień w ogrodzie. Zamierzam się poopalać, poczytać trochę. W sumie nic konkretnego.
 - Yhmm...
 - Tak? Czyżbyś miał coś dla mnie? Coś mam zrobić, czy pytasz przez zwykłą ciekawość?
 - Ha ha ha - roześmiał się serdecznie. - To już nie wolno mi zadzwonić do swojej Su ot tak, bez powodu i zapytać, co u niej słychać?
 - Oczywiście, że możesz. Przecież wiesz, że bardzo się cieszę.
Rozmowa przebiegała zwyczajnie, jednak czuła, że tym razem nie chodzi o zwykłą pogawędkę, a o coś więcej.
 - Skoro tak się cieszysz, to powiem ci coś jeszcze. Od wczoraj jestem w Polsce... - zamilkł na chwilę, jakby chciał wzmóc jej ciekawość.
 - Od wczoraj... - podchwyciła przerwane zdanie - i dzwonisz dopiero dzisiaj? - dodała niemal szeptem. Głos się jej załamał, a łzy cisnęły do oczu.
 - O! Widzę, że moje Zwierzątko nie ucieszyła ta wiadomość - odpowiedział z udawanym smutkiem.
 - Nie łap mnie za słowa Panie. Cieszę się, za każdym razem, kiedy dzwonisz.
 - Yhmm... No! - tym razem wyraźnie dało się słyszeć wesołość w jego głosie. - W takim razie mam dla ciebie kolejną wiadomość. Załatwiłem, co miałem załatwić i właśnie jadę ze znajomym do Poznania. Za jakąś godzinę będziemy na miejscu. Mam już zarezerwowany pokój w hotelu i... - tu na chwilę zawiesił głos - wracam do siebie dopiero w poniedziałek... - ponownie zamilkł, oczekując jej reakcji na te słowa.
Nie wiedziała, co odpowiedzieć. Mam potraktować to jako sugestię spotkania? - zastanowiła się.
 - O nic nie pytasz? Nie miałabyś ochoty spotkać się? - W jego głosie dało się słyszeć rozczarowanie.
 - Spotkanie? Z tobą i twoim znajomym?
 - Czyżby mojej Su zamarzył się trójkącik? Od tej strony cię nie znałem - roześmiał się w głos.
 - Nie! Żaden trójkąt mi się nie marzy. Wiesz dobrze o tym. Sam przecież powiedziałeś, że jesteś z kolegą. -Naburmuszyła się.
 - On ma rodzinę w Poznaniu i właśnie do niej jedzie, a ja tylko się z nim zabrałem. - Znowu zamilkł na chwilę. - Mam dla ciebie propozycję i liczę, że ucieszysz się. Zapraszam cię na misterium. Już sprawdziłem połączenie. Masz pociąg o dziewiątej trzydzieści, a przed dwunastą będziesz na miejscu. Chyba że wolisz przyjechać samochodem.
 - No, nie wiem, nie wiem - zaczęła się droczyć, czując jednocześnie, jak fala gorąca zaczyna rozpalać jej ciało.
 - Nie słyszę odpowiedzi - tu zawiesił głos. - Czyżbyś nie miała ochoty?
 - Mam, oczywiście, że mam i to wielką. Zrobiłeś mi jednak taką niespodziankę, że mnie zatkało.
 - Ha ha ha. Lepiej powiedz, czy masz wszystko, o co cię prosiłem.
 - Wszystko czeka już nawet zapakowane.
 - Doskonale. W takim razie spotykamy się jutro. Będę czekać na ciebie, na dworcu... Niecierpliwie - dodał.  - Teraz już żadnego filmu, zmykaj spać; masz być wypoczęta. Czeka cię długi dzień. - Wymawiając słowo długi, z przekąsem przeciągnął pierwszą sylabę. - Dobrej nocy Kasiu.
 - I tobie spokojnej nocy. Do jutra. - Zakończyła rozmowę.
Wstała z fotela i podeszła do szafy, wyjmując z niej, naszykowaną już jakiś czas temu torbę podróżną. Miała w niej wszystko, co kazał jej przygotować na takie spotkanie. Zajrzała do środka i sprawdziła zawartość. Były dwa zestawy bielizny; czarny i w tak ulubionym przez Pana kolorze niebieskim. Była też zwiewna niebieska sukienka idealnie nadająca się na popołudniowe wyjście. Były świeczki o różnorodnym zapachu, ale też świeczki o rozmaitej temperaturze topnienia, których woskiem Tomek tak lubił ją dekorować. I oczywiście było najważniejsze - jutowe i konopne linki przeróżnej długości, kolorze i grubości. Miała więc wszystko potrzebne na jutrzejsze spotkanie.
Położyła się spać, ale sen miała niespokojny, jakby nie mogła doczekać się nadejścia dnia.
Rano wzięła szybki prysznic, założyła wcześniej uszykowane ubranie, sięgnęła po torbę i ostatnim spojrzeniem sprawdziła, czy wszystko zostawiła w należytym porządku.
Po chwili jechała już na dworzec.

 

- 0 -

 

Ten tekst odnotował 13,327 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 6.14/10 (15 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Komentarze (62)

+3
-4
Po pierwsze @Marc - znów jest problem z pisaniem komentarzy w wersji mobilnej, które albo giną całe, albo tylko kawałek się pojawia.

Przechodząc zaś do sedna - nie ukrywam @Krystyno, że nasz wspólny znajomy dał mi cynk, że piszesz coś nowego i wyjątkowo godnego uwagi 😉 I już po lekturze - na dodatek dwukrotnej, co praktycznie nigdy mi się nie zdarza, bo za pierwszym razem z głowie zagościł mi co najwyżej mętlik, powiem tyle, że... nie mam pojęcia, jak się odnieść do opowiadania. Mianowicie:

- pomysł ze sceną z pociągu i różnymi punktami widzenia bardzo mi się spodobał. Nieznajomi spoglądają na siebie, oddają się narastającym erotycznym napięciem myślom... bardzo przyjemnie to wyszło.
- z kolei zaburzenie chronologii jak dla mnie wprowadza tylko chaos. Na dodatek kierowca potrąca bohaterkę i... co? Żadnego wyjaśnienia, powrotu do tego wątku, nic.
- to nie jest uwaga typowo do ciebie, Autorko, bo już mnie jakiś czas temu osoby klimatyczne przyzwyczaiły, że mało co objaśniają. Wtajemniczeni wiedzą, reszta nie musi. Znajdź sobie sam czytelniku, co znaczą np. wyrazy w tagach. Bo tak. Mnie było o tyle łatwiej, że znam pojęcie shibari, ale ktoś nieobeznany niewiele zrozumie z opisu w tekście poza tym, że chodzi o jakieś wiązanie. Bez kontekstu, bez stojącej za tym idei, bez niczego.
- bohaterka... o matko i córko! Ile razy wczytuję się w motywację, postępowanie, logikę itp. postaci w relacji dominacji/uległości, tyle mam przed oczami cynicznego, skupionego na własnych zachciankach domina, oraz niedojrzałe, emocjonalne chwiejne uległe. Pan kazał, więc sługa musi i bez dyskusji. Uległa bohaterka ma watpliwości co do nowej propozycji pana, rozwianej natychmiast zdaniem "nie ufasz mi"? Albo dowiaduje się, że pan jest w kraju od poprzedniego dnia i od razu wpada w histerię. Serio? Ale serio serio? Długo już czekam, by ktoś mi wiarygodnie opisał taką relację, bez dziur logicznych, bez "bo tak / bo nie", z bohaterami potrafiącymi samodzielnie podejmować decyzje.No i czekam. Ale wiem, jestem waliliową bułą i nie rozumiem. Ha! 😀
Chyba, że morał opowiadania jest taki: jak się nie umie samemu myśleć i robi wszystko, co inni każą, to prawo selekcji naturalnej wyklucza twoje geny z puli. Mnie to nawet przekonuje 😀
- na koniec coś, co mnie strasznie zawiodło, czyli styl. Nieczytelny zapis dialogów / monologów bohaterów, na dodatek z użyciem dywizu, a nie myślnika. Zaskakująco dużo powtórzeń. Czasami dziwnie krótkie, jakby ucięte zdania w miejscach, gdzie wcale nie musi być jakiejś dynamicznej akcji. Ale to już moja tak subiektywna, jak to tylko możliwe, uwaga.

Nie chcę wyjść na złośliwca (znowu!) ale... miało być co najmniej pięknie, a wyszło tak trochę byle jak. Szkoda. Bardzo szkoda.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
-4
@Agnessa Novvak odniosę się do twojego komentarza.
- zaburzona chronologia - podejrzewam, że większości się ona nie spodoba i miałam tego świadomość już podczas pisania. Mnie jednak idealnie wpisywała się w tekst; cóż, nie zawsze robi się to, co spodoba się ogółowi. ,,i... co? Żadnego wyjaśnienia, powrotu do tego wątku, nic." - powrotu? niby, w którym miejscu? a jeszcze bardziej, po co? skoro to, co się stało z kobietą po, czy nie przeżyła, czy też wstała, otrzepała sukienkę i poszła swoją drogą, nie ma znaczenia.
- tagi - nie rozumiem, dlaczego wymieniasz sibari, pomijając bondage, skoro oba te słowa są wymienione przez bohaterkę w jednym zdaniu. Tak na marginesie, ani o jednym, ani o drugim nie ma w tekście; jest o karada! i kinbaku! Fakt, że czytelnik nie zna znaczenia słów użytych w tagach, jest słabym argumentem. Ja też nie rozumiem wielu słów w tagach i ten fakt mnie nie odstrasza od przeczytania. Jeżeli temat mnie zaciekawi, to słowo takie zainspiruje mnie do pogłębienia wiedzy.
- ,, rozwianej natychmiast zdaniem "nie ufasz mi"? - aż musiałam ponownie przeczytać, bo już myślałam, że coś pominęłam w trakcie pisania. Decyzja nie zostaje podjęta pod wpływem tych słów, a w innym czasie, innej sytuacji i pod wpływem czegoś innego 🙁
- wpada w histerię - gdzie, kiedy? Nie zasmuciło by ciebie, gdyby ktoś bliski, ważny, odezwał się dopiero po jakimś czasie? Mnie owszem i to bardzo, ale to nie ma nic wspólnego z histerią.
- czekasz na opis relacji D-u - moje opowiadanie nie miało takiego celu; już sam tytuł to sugeruje. Jeżeli rzeczywiście chcesz dowiedzieć się więcej na temat relacji D-u, zapraszam na fora, czaty klimatyczne, gdzie będziesz miała możliwość zadać pytania, gdzie obie strony odpowiedzą ci na nie, chętnie podzielą się swoją wiedzą i doświadczeniem. Opowiadanie, to nie instruktaż, wiarygodne źródło informacji, często pisane przez osoby, które coś, gdzieś, kiedyś słyszały.
- nieczytelny zapis dialogów - nie bardzo rozumiem, których?

I na koniec. Zawiodłaś się? Bo zasugerowałaś się czyjąś SUBIEKTYWNĄ oceną? Cóż, każdy ma swoje podejście do odbioru.
Dziękuję za poświęcenie czasu i dogłębną analizę tekstu.

Pozdrawiam, Krystyna 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+5
0
@Agnessa Problem z dodawaniem komentarzy został naprawiony. Dziękuję za zgłoszenie.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+4
-1
Tak więc:

Zawiodłaś się? Bo zasugerowałaś się czyjąś SUBIEKTYWNĄ oceną? Cóż, każdy ma swoje podejście do odbioru.



Może to przez zbyt wygórowane oczekiwania? Bo oto Krystyna Wielka powraca po dwóch ponad latach w wielkim stylu i... nic. Niby zgrabnie napisane, poruszające ciekawy temat, ale bez żadnych większych zachwytów. Właściwie to bez żadnych. Ot, kolejne opowiadanie w lekko klimatycznym klimacie, które zapamiętam co najwyżej przez nieco bardziej pogmatwaną strukturę. O ile w ogóle.

O shibari miała też bardzo małe pojęcie



Co do bondage, to jest mimo wszystko dość znane, a shibari już nie. I słowo pada w tekście (patrz cytat wyżej), przy dość lakonicznym opisie, który nie różnicuje go za bardzo od każdego innego typu wiązania. Ot, tu krępują i tam krępują i tyle. O tagach nie wspomnę, bo tutaj dopiero google mnie oświeciło. Według mnie, jeśli chcemy wprowadzić nieobeznanego czytelnika w pewne klimaty, należy mu najpierw przygotować najprostsze FAQ czy choćby słowniczek - patrz np. "japoński" tekst Ravenhearta, albo nawet (uwaga, bezczelna autopromocja! 😀 ) moje własne wierszydło o tematyce marynistycznej, które można znaleźć na stronie autorskiej. Bez tego całość staje się niezrozumiała.

Zapis słów / myśli:

Cholerny zwierzak, że też musiał mi wyskoczyć. Kurwa! - Nie mógł powstrzymać się, aby nie zakląć. - Powinienem chyba kogoś powiadomić, pewnie straż leśną albo policję. - Chwilę się zastanawiał. - Zadzwonię z domu. To już i tak niczego nie zmieni. I tak nie wypłacą mi odszkodowania. Czytałem coś o tym. - Podjął decyzję



Właściwie to do tej pory nie wiem, co poza "kurwą" bohater mówi, a co tylko w głowie mu się roi 😉

O bohaterce:

Przypomniała sobie, jak pierwszy raz wspomniał o nich pytając, czy chciałaby spróbować. Nie zgodziła się, na co użył mocnego argumentu - Nie masz do mnie zaufania? Miała, a mimo to czuła obawę graniczącą z lękiem.



Boi się nowej propozycji i nie zgadza na nią, ale po jednym jedynym argumencie zgadza na wszystko. Jak pan ją zwiąże, tym razem całą, i każe wskoczyć do basenu, to też to zrobi "bo mu ufa"? A bozia już własnego rozumu nie dała? Jakby chociaż tam była jakaś przekonująca wymiana zdań, podparta prawdziwymi a nie z d**y argumentami, to jeszcze. Ale nie jest.

Rozmowa przebiegała zwyczajnie, jednak czuła, że tym razem nie chodzi o zwykłą pogawędkę, a o coś więcej.
- Skoro tak się cieszysz, to powiem ci coś jeszcze. Od wczoraj jestem w Polsce... - zamilkł na chwilę, jakby chciał wzmóc jej ciekawość.
- Od wczoraj... - podchwyciła przerwane zdanie - i dzwonisz dopiero dzisiaj? - dodała niemal szeptem. Głos się jej załamał, a łzy cisnęły do oczu.



Rozmawiają spokojnie, jak zwyczajni (choć stęsknieni) znajomi, co jest opisane w poprzedniej części dialogu, nie ujętej w cytat. A w momencie, kiedy on mówi, że jest w kraju od poprzedniego dnia, to ona zaraz wybucha histerią.
Syndrom sztokholmski, czy "tylko" ewidentna niedojrzałość emocjonalna?

zapraszam na fora, czaty klimatyczne, gdzie będziesz miała możliwość zadać pytania, gdzie obie strony odpowiedzą ci na nie, chętnie podzielą się swoją wiedzą i doświadczeniem.



Niby tak, ale zdecydowanie nie. Sprawdzone wielokrotnie. Przy czym w tę dyskusję nawet nie próbuję wchodzić.

Nie, że mam cię zamiar @Krystyno tutaj mieszać z błotem, albo czepiać się słówek. Po prostu na paru płaszczyznach tekst bardzo zawiódł moje oczekiwania i... żałuję tego. Tak serio i bez podtekstów. Oczywiście to twoje i tylko twoje opowiadanie, ale naprawdę wyjaśnienie motywacji, może nieco więcej rozmów między bohaterami, przejrzystszy układ itp. sprawiłyby, że wszystko wyglądałoby inaczej. Choć to tylko moja, całkowicie subiektywna opinia.

Pozdrawiam i szczerze życzę powrotu do regularnego publikowania! 😀
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
-3
Nikt, nigdzie, ani tu, ani realnie, nie nazwał mnie Krystyna Wielka. Skoro tak mnie oceniasz, pozwalam tobie (w swojej Wielkiej Łaskawości) mieszać mnie z błotem. Teraz się szczerze roześmieję cha cha cha.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+3
-3
@Krystyno - to było żartobliwe, a nie złośliwe. Ot, moje oczekiwania znacznie przerosły rzeczywistość, a powodów do zachwytu, jakie niektórzy chcieli mi wmówić, też nie widzę, i tyle. Ale przecież nie będę z tego powodu się na nikim wyżywać, bez przesady 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+3
-5
@Agnessa:
Jeżeli dobrze zrozumiałem, wspomnianym wspólnym znajomym jestem ja. Jeżeli tak, to wyjaśnisz mi proszę, dlaczego wkładasz w moje usta słowa, których nie wypowiedziałem? Nie mogłem ci przekazać, że Krystyna pisze "coś wyjątkowo godnego uwagi" ani udzielać żadnych innych rekomendacji, gdyż sam wtedy nie widziałem tego tekstu na oczy, a nie poręczam za nic, z czym sam nie miałem styczności. Sama informacja, że jakiś tekst powstaje, to jeszcze bardzo daleko od polecenia. Nie wiem, po co to robisz, ale to nie pierwszy już raz, kiedy przeinaczasz moje wypowiedzi. Słaba pamięć, czy wyrachowanie? Proszę cię niniejszym, zapewne nie tylko w swoim imieniu: nie powołuj się na osoby trzecie, jeśli nie masz zamiaru zachować pełnego sensu pierwotnej wypowiedzi.

A jak już tu zawitałem: nie mogę się zgodzić z większością twoich argumentów. Domagasz się tłumaczenia wyrazów, których nie znasz, wyjaśniania istoty relacji, której nie potrafisz sobie wyobrazić, zadajesz pytania o sens relacji D-u - tutaj? Na portalu zajmującym się fikcją literacką? Litości. Jeśli faktycznie chcesz się doedukować w jakiejkolwiek kwestii, znajdą się do tego znacznie lepsze miejsca. I nie wymagaj od autora, jeśli nie wymagasz od siebie. Nie jest, wbrew temu co piszesz, żadnym obowiązkiem twórcy objaśnianie terminologii, którą stosuje. Zwalnianie czytelnika z jego części zadania, tj. dociekań, domysłów i własnych poszukiwań, byłoby fatalne w skutkach; i tak mamy już model nauczania kreujący społeczeństwo pozbawione inicjatywy i niezależnej myśli. Czytelnik również ma się wykazać myśleniem. Sama twierdzisz, że znalazłaś brakujące w twoim słowniku sformułowania przy pomocy Google'a - i gratulacje, tak właśnie to powinno działać. Widzę nowy dla siebie zwrot w interesującym mnie tekście, szukam, znajduję.

Rozwijając zaś ten wątek, nie wiem też, czego oczekujesz, prosząc o logiczny opis układu Dom-sub. Nie chodzi mi nawet o to, że trudno sobie wyobrazić sposób, by zmieścić to w tak krótkim opowiadaniu, nie rozbijając jego podstawowej struktury. Rzecz w tym, że logika i racjonalna argumentacja ma się nijak do sfery uczuciowo-erotycznej. Jesteś ulepiona z innej gliny, nie pojmujesz, nie kręci cię to - i w porządku, nie musi. Rozum żadną miarą tego nie zmieni. Erotyzm ma tak wiele unikalnych barw i odcieni, a nikt nie może raczej powiedzieć o sobie, że odbiera je wszystkie tak samo. Weźmy na przykład seks analny, goszczący nieraz w twoich opowiadaniach, a dla wielu będący pomysłem zgoła odrażającym i pozbawionym romantyzmu: czy potrafiłabyś "racjonalnie" wytłumaczyć jego przeciwnikowi, dlaczego jest przyjemny? Czy na wszelki wypadek zamieszczasz takie uzasadnienie w swoich tekstach, gdzie używasz tej sfery rozkoszy? Nie. Bo to bez sensu.

Przyglądając się twoim zarzutom, w ogóle dostrzegam raczej czytanie po łebkach i czepianie się pojedynczych, mało znaczących dla całości elementów. Zgodzę się właściwie tylko z tym, że zapis linii dialogowych może być mylący.

"Pozdrawiam i szczerze życzę powrotu do regularnego publikowania"
Te słowa wyglądają mi na marnie zawoalowany przytyk. "Patrz na mnie, ile ja piszę, a ile ty!"
Jeśli twoje życzenia miałyby być szczere, to warto byłoby najpierw wiedzieć, jak często dany autor chce publikować. Jesteśmy tu wszyscy hobbystami, bawiącymi się w pisanie bajek dla dorosłych po godzinach. Nie każdy ma aspiracje, by pisać na akord, nie każdemu w ogóle to służy. Ty wolisz taśmowo, kto inny zrobić sobie miesiąc lub rok wolnego. Niech każdy pisze po swojemu, tak, jak lubi.

Osobne słowo na zakończenie poświęcę jeszcze tylko "Krystynie Wielkiej": żenada. Jeśli to miał być żart, to poczucie humoru ci szwankuje.

@Krystyna:
Wybacz ten przydługi wywód powyżej (miał być nawet dłuższy, ale zmęczył mnie już w trakcie pisania, a to nic dobrego). Moje zdanie już znasz, dopowiem jedynie, że poprawki wyszły tekstowi na dobre, a przeczytanie go ponownie nadal nie było dla mnie przykrym obowiązkiem. Podobało mi się, choć podtrzymuję swoje zdanie, że to tekst "z pogranicza", którego obecność pośród opowiadań erotycznych ma prawo zdawać się naciąganą. Eksperyment z połamanym chronologicznie i narracyjnie wątkiem moim zdaniem się powiódł i wyszłaś z niego obronną ręką, a to niełatwa sztuka.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
-1

Pozdrawiam i szczerze życzę powrotu do regularnego publikowania"
Te słowa wyglądają mi na marnie zawoalowany przytyk. "Patrz na mnie, ile ja piszę, a ile ty!"



I kto tu dorabia teorie? @Krystyna opublikowała nowy tekst po długiej przerwie. Wiem dobrze, jak to jest powrócić do czegoś po kilku latach i jaką to może sprawić przyjemność. Oraz jak rzadko się takie rzeczy zdarzają.
Ustaliliśmy już w gronie zainteresowanych, że nie podchodzi mi za bardzo styl @Krystyny i vice versa. ALE jako doświadczonej Autorce, z wielokrotnie dłuższym stażem na Pokątnych, należy się jej przynajmniej uznanie. Nie będę powtarzać pisionty raz, że nie było moim celem wyzłośliwianie się, a jeśli ktoś to nieustannie tak odbiera i szuka trzeciego dna, to z nie moim poczuciem humoru jest coś nie tak.
A rekomendacje dawałeś, za każdym razem z podobnym efektem. M.in. dlatego ani ty już nie radzisz, ani ja tych rad nie słucham. Chociaż uwierz, wcale się z tego powodu nie cieszę.

A co do zależności bohaterów w opowiadaniu, oczekuję tylko, by byli w tymże wiarygodni. Niech ich relacja wydaje się czytelnikowi logiczna, umotywowana i tak dalej. Tutaj tego nie widzę, podobnie jak w wielu innych tekstach klimatycznych. Rozumiem, że nikt nie będzie pisał elaboratów, ale zbyt często nie ma nawet prób ich opisania. Pan jest panem bo tak, uległa uległą bo tak i "deal with it".

A na koniec co do słowniczka - tak, mogę sobie sprawdzić wszystko w google. Tylko, że to zabija rytm i nastrój czytania. Dam kontrprzykład - pracuję teraz nad czymś, co będzie miało w sobie trochę słów (i dialogów) francuskich. I co, mam nie tłumaczyć ich w przypisach "bo se czytelnik znajdzie"? No nie.

Tymczasem ja całkowicie szczerze, na poważnie i bez niczyich durnych dopowiedzeń, czekam na tekst @Krystyny, po lekturze którego posypię głowę popiołem i całą moją krytykę publicznie odszczekam.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+3
-4
Nie polecałem ci tego tekstu. Cokolwiek napiszesz innego, będzie zwykłą blagą. To opowiadanie trafiło do moich rąk na długo po tym, jak zaprzestałem jakichkolwiek kontaktów z tobą. Moja rekomendacja musiała ci się przyśnić, moja droga.

Nie rozumiem ni w ząb, co miałaby zmienić publikacja przez Krystynę opowiadania, które cię zachwyci. Wówczas to spodobałoby ci się bardziej? Albo wcześniejsze, krytykowane przez ciebie? Z tego, co piszesz, wygląda na to, że oceniasz osobę, nie tekst.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
-3
Oceniam Autorkę. Z bogatym dorobkiem, wielokrotnie polecaną, m.in. przez ciebie w samych superlatywach. Tymczasem szukam tychże, szukam i za bardzo nie znajduję, choć naprawdę chcę.
I skończmy może wjazdy na siebie i zajmijmy się tekstem. Moją opinię już znacie. Ja waszą też. Mamy coś do dodania, czy będziemy się kopać pod stołem?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+5
-1
@_MK_ co do nieznanego czytelnikowi słownictwa, które pojawia chyba tylko w tagach i całym jednym zdaniu, myślę że w tekstach erotycznych idealnie zrobił to Ravenheart w swoim tekście o Japonii. Myślę, że rozwinięcie czegoś, nawet jeśli przez szersze opisanie znaczenia tych supełków i węzłów dodałoby całej historii dodatkowej głębi.

Co do logiki i motywacji bohaterów. Szał powodowany żądzami nie jest według mnie tłumaczeniem wszystkich wątpliwości. Ponownie, jakby brakuje czegoś tutaj.
Sam wypadek również, wydaje się być mocno abstrakcyjnym wstępem tutaj.

Tekst jest dobry, dla mnie 8 lub 9. Jeszcze nie wiem, na którą zasługuje bardziej, także pozostawię bez oceny.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
-4
Mnie tekst bardzo się podoba. Odczucia ludzi jadących w pociągu bardzo sugestywne. Takie namacalne aż czułem jak siedzę im w głowach. Chronologia a raczej jej brak, a co to jest? W życiu w wspomnieniach i codziennie w rozmowach jak skaczemy po etapach czasowych to nikomu nie przeszkadza. Zarzucać autorce, ze nie publikowała i opublikowała! Kurczę z pisania tu jakoś wyżyć się nie da. Wiem po sobie, mając prace zarobkowa odwiedzam ten portal w miarę możliwości. Co tez zapewne autorka czyni. Dla mnie opowiadanie jest cudowne. Rozbudza to co spij po całym dniu w pracy.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
-5
@BlueNight przeczytałam twój komentarz, za który dziękuję.
Jednak jedno zdanie czytałam wiele razy i sporo się nad nim zastanawiałam. Mam w związku z nim pytanie, nie bezpośrednio do ciebie, a bardziej ,,rzucone w przestrzeń".
,, Szał powodowany żądzami nie jest według mnie tłumaczeniem wszystkich wątpliwości."
Osoby wypowiadające takie zdanie (pytam ogólnie!) są (przepraszam za mocne słowo) skostniali w sypialni? Ich zachowanie podczas zbliżenia jest podyktowane z góry ustalonemu schematowi? Każdą zmianę, którą wprowadzą, muszą wcześniej przemyśleć, przedyskutować? Nic na żywioł!? Nic nowego pod wpływem impulsu, ponieważ wcześniej miało się wątpliwości? Nie mówię tu o ekstremalnym zachowaniu rodem z BDSM - tu się zgodzę, że wprowadzenie niektórych wręcz NALEŻY przemyśleć - a o wielu rzeczach, które są przecież obecne nawet w waniliowych związkach, typu zasłanianie oczu, kajdanki (niekoniecznie zaraz metalowe), o analu już nawet nie wspomnę.
Nie traktuj tego, jako obrony mojego tekstu. To wyłącznie luźne przemyślenia powstałe po przeczytaniu w/w zdania.

Pozdrawiam, Krystyna 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-1
@s.e.b oczywiście dzięki za przeczytanie 🙂
Twoja ocena jest subiektywna, jak każda ocena czegoś niewymiernego. Miło, że się spodobało. Od siebie dodam tylko, że to, co planowałam osiągnęłam, użyłam do tego środków, z których jestem zadowolona. Odbiór już należy do czytelnika.

Pozdrawiam serdecznie, Krystyna 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+5
-3
O rany! Komentarze dłuższe od opowiadania, więc pozwoliłem sobie je ominąć. Co do treści:
Przed przeczytaniem zdziwiły mnie niskie oceny. Po przeczytaniu, już nie. Zaburzona chronologia zdarzeń, w dodatku pokazywanych z różnych punktów widzenia, mogło spowodować, że wielu czytelników po prostu zagubiło się w tekście. Niedokończone wątki dopełniają „chaosu”. Jednak ten pozorny chaos, nadaje smaczku całemu opowiadaniu, ze zwykłego taniego wina, czyniąc wytrawne, w tym przypadku dzieło. Krótko mówiąc: podobało mi się co do treści, jak i formy. Moim zdaniem „warte jest” 8 gwiazdek, a może nawet 8,5, gdyby były 🙂.

Dwie uwagi techniczne:
– SMS, a nie sms.
– „kliknął na trzy cyfry” – klika się coś, a nie na coś, więc powinno być „kliknął trzy cyfry”.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
-2
Jest kilka osób realnych i takich wirtualnych, które znam jedynie z nicka, ocena/opinia których mnie ciekawi, ponieważ wiem, co sobą reprezentują. Mimo wielkiego szacunku do czytelnika, pisałam, piszę i będę pisać po swojemu w treści i formie i jego ocena, o ile jest konstruktywna, jest pomocna. Każda inna jest tylko subiektywnym odbiorem...
@Indragor zawsze z wielką ciekawością czytam twoje komentarze; dzięki ci za nie i oczywiście za ten. Z niesfornymi bykami zrobiłam już porządek. A brakiem odpowiedniej gwiazdki się nie przejmuj; to tylko cyferka.

Pozdrawiam serdecznie, Krystyna 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
0
Przeczytałam kilka twoich szkiców i opowiadań i muszę przyznać, że bardzo mi się podobały. Masz talent, piszesz ciekawie i po babsku. Za całokształt pracy dałabym ci osiem - dziewięć punktów. Natomiast „Niespełnione Misterium”, zupełnie do mnie nie trafia. Moja psyche nie znosi dominacji, a w szczególności relacji – PAN i niewolnica oraz PANI i niewolnik. Nawet sobie tego nie chce wyobrażać, jestem zbyt dumna, cenię sobie niezależność, samodzielność, aby taki układ zaakceptować. Podobnie nie wyobrażam sobie partnera niewolnika – zresztą, co miałabym z nim robić wiązać go, bić, kazać mu jeść z podłogi czy sikać na niego? Tylko wtedy nie miałabym szacunku dla takiej cipy. Partnerstwo tak i tylko taki układ akceptuje. Muszę przyznać, że przy pierwszym czytaniu tej historyjki na początku nie załapałam, o co chodzi, we fragmencie: „Lekko wkurzona natrętnym dźwiękiem sięgnęła po telefon i spojrzała na ekran. Pojawiło się na nim jedno słowo – PAN. Stanęła jak zahipnotyzowana, nie mogąc oderwać wzroku od napisu…”. Pierwsze moje skojarzenie było, że to telefon z Polskiej Akademii Nauk, a reszta zdania była dla mnie zupełnie niezrozumiała. Podsumowując, to nie moje klimaty, nie chcę się dalej rozpisywać, ani oceniać, ale ponieważ prosiłaś o zdanie niezależnych – to jak wyżej.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
-1
Hej, dołączę się do dyskusji jeśli można?

Dorota, dlaczego nie miałabyś szanować partnera, który lubi być zdominowany?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
-2
GreatLover
„Dorota, dlaczego nie miałabyś szanować partnera, który lubi być zdominowany?”
Nie wiem, czemu (może mam to po rodzicach), ale jedną z istotnych wartości, jakie cenię jest godność ludzka.
Dominując osobę, poniżając ją celem zaspokojenia seksualnego, pozbawiałabym godności i ją i siebie. Nie chce tego i tu jest odpowiedź na twoje pytanie.
Jeśli chodzi o inną dominacje, czyli związek z partnerem, który w żadnej sprawie nie ma swojego zdania, to też mnie to nie rajcuje. Dzięki rodzicom jestem niezależna finansowo, więc mogę wybierać nie kierując się względami ekonomicznymi. Po co mi facet pierdoła, który w towarzystwie przynosi jedynie wstyd, boi się cokolwiek powiedzieć, żeby się nie narazić żonie. W łóżku taki do niczego, żadnej inwencji, posłuszny do bólu, tylko jednego nie da się z niego wydusić – erekcji. W tym przypadku, żadna dominacja nie pomoże.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+3
-3
Uważaj @Doroto, bo stąpasz po bardzo cienkim lodzie! Zaraz dostaniesz wykład, że przecież relacja dom-sub to wyraz największego możliwego oddania, zaangażowania, zaufania, dojrzałości i czego tam jeszcze chcesz. Nie żadne czułe, ciepłe, wierne waniliowe buły! Tylko rozkazy, dominacja, uległość i pasem przez gołą dupę! O!
A w ogóle to wszyscy skrycie jesteśmy bedeesemami, ale jedynie nieliczni wybrańcy mają odwagę przejść z marzeń do rzecywistości, osiagając seksualną nirwanę... Dobra, wystarczy 😀
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+4
0
@Agnessa Novvak
Masz rację, odpowiedziałam tylko na pytanie i uciekam stąd. Nie zamierzam polemizować ze zwolennikami BDSM, bo to nie ma sensu. Jest swoboda realizacji swoich potrzeb seksualnych, - każdy kocha się tak jak lubi i mnie nic do tego.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
-1
@Dorota - ależ ja się całkowicie z tym zgadzam! Wbrew opinii niektórych uprzedzonych, ani nie potępiam bdsm, ani z niego nie szydzę. Ba, wręcz robie wszystko, by zrozumieć (o tyle, o ile jest to możliwe przez osobę z zewnątrz) ów klimat i otoczkę z nim związaną. Oraz oczywiście motywacje, które kierują ludźmi. Z różnym skutkiem, że tak powiem 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+3
0
A ja szydzę. Oczywiście, żeby zrobić im przyjemność.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@Dorota, czyli chcesz być zdominowana w codziennym życiu, ale nie w sypialni? Tak rozumiem Twoje zdania o "pozbawianiu godności" jeśli chodzi o seks i "przynoszeniu wstydu w towarzystwie" bo facet boi się powiedzieć coś przy żonie?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
-1
@GreatLover – Źle zrozumiałeś. Nie chcę nad nikim dominować, ani nie pozwolę sobą pomiatać, a do tego jestem samodzielna finansowo i nie muszę szukać sponsora, opiekuna, od którego byłabym zależna. Nie muszę dawać się poklepywać po tyłku prezesom, ani żeby się na mnie wyżywali. Chce normalnych relacji męsko-damskich, opartych na przyjaźni, wzajemnym szacunku i akceptacji, ale nie na przemocy. Pielęgnuję takie relacje, w których partner jest kreatywny i traktuje mnie jak partnerkę. Lubię czytać erotykę, ale zdaje sobie sprawę, że wszystkie te opowiadania to fikcja literacka i podchodzę do tego z przymrużeniem oka. Te wielkie kutasy, tryskające spermą 24 godziny na dobę to wszystko fikcja. Fokus z czerwca 2019r, podaje, że jakość spermy w ciągu ostatnich 50 lat spadła o połowę, a do tego z erekcją jest coraz gorzej. Każdy problem ze wzwodem rodzi frustrację, stany depresyjne i pogłębia tę quasi impotencję. Coraz więcej facetów idzie w e-seks i miętoli na pół miękko, te swoje opadające z sił kutaski i wyciska kisiel w chusteczki przed monitorem komputera. Dlatego nie chcę utrzymywać relacji z notorycznymi onanistami, bo nie starcza im nasienia na stosunek z partnerką i fantazjują o dominacji. Przemoc nie zastąpi seksu i tyle w temacie.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@Dorota, obecnie masz faceta?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@GreatLover zdajesz sobie sprawę, że zabrzmiało to niemal, jak: Chcesz ze mną chodzić? cha cha cha (cichaj babo!)
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+4
-1
@Krystyno ścichnij, młody sztruclu! 😀
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-1
@GreatLover
Odpowiem ci żartem. Mój misiu nie lubi takich pytań i ostatni, który o to pytał, dostał swoje trzy klejnoty na śniadanie. Jadł aż mu się uszy trzęsły 🙂.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
@Dorota i ten Twój misiu, który wyrywa interesy innym kolesiom jest czułym i szanującym partnerem w łóżku?


Aha. Ma to sens.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-2
@GreatLover - Misiu, to tylko gorylątko. Je mi z ręki, bo mu płacę, a zabawia się w BDSM z chłopcami 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
GreatLover – wybacz mi, ale z tym misiem to była ściema. Twoje jasne w intencjach, bezceremonialne pytanie, tak zaniepokoiło tę „młodą struclę”, że miałam obawę, że dziewczyna dostanie zawału z zazdrości i postanowiłam cię w sposób pośredni zniechęcić. Swoją drogą, jestem na tyle rozsądna, że sama sobie szukam partnerów i nigdy w sieci. Przy okazji, jeśli nie wiesz, to mitsubishi, logo japońskiego koncernu znaczy dokładnie trzy klejnoty. - Nazwa wywodząca się z Chin przyjęła się w Japonii.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-4
@Dorota nie wiem jakie intencje dopisałaś sobie do mojego pytania, ale zadałem je tylko po to, by potwierdzić to co oczywiste.

Jesteś sama, ponieważ z jednej strony szukasz swojego ideału, który nie istnieje (w towarzystwie facet z własnym zdaniem, w łóżku partner?) a z drugiej masz uraz do mężczyzn jako całości. Tekst o "miętoleniu na pół miękko" co prawda Ci się udał ale nie sądzę, by miał pokrycie w rzeczywistości.

"Przemoc nie zastąpi seksu i tyle w temacie" owszem, ale przemoc, pokazanie siły, dominacji, jest elementem udanego seksu. Z doświadczenia znam kobiety, które w codziennym życiu pierdolą o równości, partnerskim zachowaniu, swej niezależności i o tym jak bardzo nie potrzebują mężczyzny by czuć się w życiu spełnione, a w sypialni mogę nimi dosłownie przejechać po podłodze i się na nich wyżyć, ku ich zadowoleniu że w końcu ktoś je porządnie wyruchał.

Powodzenia w szukaniu faceta życzę. Gwarantuję Ci, że jeśli znajdziesz tego, który sprawi że Twój umysł i ciało zapłonie z pożądania to ostatnim o czym będziesz marzyć, to "partnerskie" traktowanie w łóżku.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+7
-2

Przemoc nie zastąpi seksu i tyle w temacie" owszem, ale przemoc, pokazanie siły, dominacji, jest elementem udanego seksu.



Gunwo prawda. Rzeknę więcej: niewiarygodne gunwo prawda.

Oczywiście każdy robi to, co uważa. Jeśli komuś sprawia przyjemność cioranie po podłodze, to jego/jej preferencje i podłoga. Ale niech mi nikt nie wmawia, że "stanowi element udanego seksu". Dla niektórych może nim być, ale wielu innych zdecydowanie nie. I wcale nie cierpi na tym jakość pożycia.
Druga połówka może powolutku, czule, delikatnie, dosłownie samymi całuskami i opuszkami palców doprowadzić do takiego finału, że ci świeczki w oczach staną. I ostatnim, czego wtedy trzeba, jest cokolwiek choćby zbliżonego do dominacji, nie wspominając o przemocy.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+3
0
GreatLover, – czyli, macho na Pokątnych i wielka nadzieja dla miłośników cuckold’ u.
Nic o mnie nie wiesz, a ja nie zamierzam ci się zwierzać. Chwalisz się swoimi możliwościami jak dzieciak i może imponujesz „młodej strucli” i paru innym panienkom. Dla mnie, mimo, że też jestem młoda, te twoje przechwałki są żałosne i przekonasz się szybciej niż ci się wydaje, że supermeni to mit. Seks jest jedynie przyjemnym uzupełnieniem naszego życia, to sztuka, którą tak ładnie opisał Ravenheart w „Nocy Kwitnącej Wiśni”. Miałam ci to szerzej wyjaśnić, ale Agnessa mnie ubiegła. Zgadzam się z jej wypisem i wobec tego skracam swój.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Hm... dlaczego mam wrażenie, że GreatLover, was dziewczyny, podpuszcza?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
-1
,,młoda strucla" fajny nick, chociaż przyznam, że oryginał ,,młoda sztrucla" bardziej mi się podoba. Pozwól jednak, że zostanę przy swoim.
Tak się zastanawiam, nie wypowiadałabym się autorytatywnie na temat, na który nie miałabym bladego pojęcia. Porno nie jest wiarygodnym źródłem informacji, a opisana tu przemoc podlega pod ,,niebieską linię".
Tyle mojego wtrącenia w dyskusję 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Krystyna
Nie wiem co u ciebie podpada pod "niebieską linię", bo jeśli chodzi o żart z klejnotami, to wyraźnie wyjaśniłam, że to bajka i nic takiego nie miało miejsca. Sądzę, że GreatLover tak to właśnie przyjął. Przynajmniej takie odniosłam wrażenie z jego dalszych wypisów. Poza tym, zgodnie z kodeksem karnym - „Nie stanowią przestępstwa groźby, które co prawda mogłyby wywołać u potencjalnie pokrzywdzonego obawę, że zostaną spełnione, ale z kontekstu sytuacyjnego wynika w oczywisty sposób, że obawa ta jest bezpodstawna” 🙂.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
-3
@Agnessa Novvak - czy chciałabyś, by Twój partner konkretnego dnia, o dokładnie tej samej godzinie, zabierał Cię do tej samej knajpki, zamawiałby Ci wciąż jedno i to samo zdanie, bez pytania czy Ci smakuje lub masz ochotę na coś innego, i żeby obsługiwał was ten sam kelner, do reszty waszych dni?

@Doroto - seks jest czymś ważniejszym niż tylko uzupełnieniem naszego życia. Jeśli w tej sferze są problemy, to może to prowadzić do poważnych zaburzeń. Zagadałem do Ciebie w tej przedłużającej się dyskusji bo chcesz połączyć ogień z wodą - szukasz faceta, który w towarzystwie jest pewny siebie i wie, czego chce, ale moment! W sypialni ma mnie szanować i traktować jak partnerkę a nie mnie dominować. Nie ma takich gości, po prostu nie ma i już.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
GreatLover – mam wrażenie, że gramy na innej fali. Nie wiem, dlaczego zakładasz, że szukam faceta? Do tej pory jedynie opisałam, czego od mężczyzn oczekuję. Żeby nie wdawać się w szczegóły, facet musi reprezentować pewną klasę, czyli wiedzę, kulturę, wygląd i podejście do kobiet. Zdaje sobie sprawę, że i wśród facetów z klasą zdarzają się łajdacy i damscy bokserzy, którzy traktują kobiety jak przedmioty, ale to łatwo zauważyć i można się z takiego związku wycofać. Uwierz mi miłych facetów jest więcej niż cwaniaczków i kobieta, jeśli nie jest zdesperowana potrafi taką perełkę wybrać. Takiego, co potrafi zarobić, zachować się w towarzystwie i być czułym w łóżku, a nie przeistaczać się w bestię.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+9
-1

Hm... dlaczego mam wrażenie, że GreatLover, was dziewczyny, podpuszcza?



Dopóki nie uznam go za trolla, który od paru lat pojawia się na Pokątnych tylko po to, żeby spamować w komentarzach i na czacie, będę odpisywać normalnie, jak każdemu innemu użytkownikowi.

@Agnessa Novvak - czy chciałabyś, by Twój partner konkretnego dnia, o dokładnie tej samej godzinie, zabierał Cię do tej samej knajpki, zamawiałby Ci wciąż jedno i to samo zdanie, bez pytania czy Ci smakuje lub masz ochotę na coś innego, i żeby obsługiwał was ten sam kelner, do reszty waszych dni?



A jeśli to właśnie ja wybieram celowo tę knajpkę i to jeszcze w dni, w których wiem, że będzie ten konkretny kelner i ten konkretny kucharz, to co w tym złego? Może taki mam akurat smak i ochotę na to, a nie cokolwiek innego?

Popełniasz @GreatLoverze ten sam błąd, co bardzo wielu klimatycznych. Uważacie, że waniliowy seks jest byle jaki. Nudny, wtórny, powtarzalny, bez większych emocji, zawsze taki sam. I głosicie, że należy "wyjść ze strefy komfortu", "odkryć siebie, ale tylko najodważniejsi się na to decydują", "nie pytaj, bo i tak nie zrozumiesz, musisz sam spróbować" i inne tego typu biedakołczowe brednie. Bullshit alert! 😀
Bez wnikania w kontrowersyjne tematy, np. w jak dużym stopniu wielu klimatycznych przy pomocy praktyk bdsm leczy własne kompleksy i niepowodzenia życiowe, zwalając oczywiście winę na innych, bardzo często właśnie waniliowych, powiem tylko jedno. "Zwyczajny" seks (na dodatek z tą samą od wielu lat osobą) może być przecudowny 😀 Oparty na niesamowitej czułości, bliskości, zaufaniu, cieple. Odkrywczy, inspirujący, wbrew pozorom wcale nie opierający się na ciągle tych samych schematach. Oraz ogromnie satysfakcjonujący. I jeśli w nim czegoś brakuje, to czasami czasu 😀 i lepszej formy. Ale do tego trzeba zbudować odpowiednią relację, mieć sporo cierpliwości i zrozumieć, że ciągłe poszukiwanie nowych, coraz większych podniet nie jest wartością samą w sobie.

Wracając do porównania kulinarnego - jeśli do doprawienia dania wystarczy mi kilka kropli tabasco, to mam na siłę walić do niego jalapeno garściami? Będzie mi przez to przyjemniej konsumować? 😀 Nie, nie będzie. Danie zyska na ostrości, ale tracąc wszystko inne. Z właściwym sobie, naturalnym smakiem, na czele. A może udowodnię cokolwiek komukolwiek? Też nie. Więc po co? No właśnie - po nic. Więc tego nie robię 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
-4
@Agnessa Novvak wskaż fragment z moich komentarzy, w których "głoszę, że należy "wyjść ze strefy komfortu"?

Już nie pierwszy raz sugerujesz komuś z tego portalu, że użył słów które nie padły w komentarzach. Ogarnij się. Nie wierzę, że można przez cały czas trwania związku uprawiać seks w ten sam, wymuskany, czuły sposób. Ostry, dynamiczny seks jest oznaką pożądania, które jest podstawą udanego związku.

@Dorota - nie za dużo tych wymagań? Facet ma mieć jednocześnie klasę, wiedzę, wygląd, obycie, i podejście do kobiet zgodne z Twoimi oczekiwaniami? Stawiasz tak wysoko poprzeczkę, bo sama możesz równie wiele zaoferować? Bo wydaje mi się, że jedyne co masz to fasada, która dobrze się prezentuje w towarzystwie i błyszczy przed ludźmi, a w codziennym życiu jest nie do wytrzymania, bo gdy przyciśniesz taką w łóżku, by pokazać jej, kto tu jest facetem, to ta wyrwie się, usiądzie i zacznie mu pierdolić o partnerstwie w związku.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+3
-1
GreatLover - Jesteś śmieszny z tą nachalną autopromocją. Mylisz się. Jest wielu facetów z wyższej półki, dobrze wykształconych, kulturalnych, obytych towarzysko i w świecie, którzy są bardzo biegli w sztuce ars amandi, a do tego łagodni w kontaktach z kobietami. Oni traktują swoje wysokie libido, jako coś normalnego, nie obnoszą się z tym, nie chwalą i cenią dyskrecje. Niestety to nie twoja półka i pewne kobiety będą dla ciebie niedostępne, już są i cię to drażni i boli. Dajesz popis jak ekshibicjonista, który rozsuwa płaszczyk przed kobietami i jest rozczarowany, że nie wzbudza ich zainteresowania. Nie znasz tych facetów z górnych półek? No zastanów, się, gdzie miałbyś ich poznać? – Oni nie posuwają ścierek na podłodze, nie wiążą ich i nie wkładają bezbronnym do tyłka butelek, wmawiając im, że to szczyt perwersji i sztuki seksualnej. Każdy ma taki seks, na jaki zasługuje. Poza tym wybacz, już chciałabym od ciebie odpocząć.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+3
0
WielkiAmatorze, to podryw ala Kapitan Janek z Prometeusza? 🙂
Czy taktyka wypychania niewiasty ze strefy komfortu, żeby potem spętać ją, zakneblować i wepchać z powrotem?
Bo, że chodzi o pchanie, to jestem raczej pewien.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+4
-2

Ogarnij się. Nie wierzę, że można przez cały czas trwania związku uprawiać seks w ten sam, wymuskany, czuły sposób. Ostry, dynamiczny seks jest oznaką pożądania, które jest podstawą udanego związku.



"Ogarnij się" to sobie możesz mówić do tych swoich szmat do wycierania podłogi. I koniec wjazdów osobistych, bo się skończy kulturalna rozmowa.

I zgadza sie - nie wierzysz. W bardzo wiele rzeczy, co wypomniała już @Dorota. Można okazać drugiej połówce pożądanie paroma słowami, dotykiem, nawet gestem. W taki sposób, że nogi miękną, a w majtkach się gorąco robi. Co oczywiście nie znaczy, że spontaniczność, czy bardziej żywe emocje muszą się kłócić z czułością i jak to nazwałeś "wymuskaniem". Mogą się wzajemnie uzupełniać, bo są inne i nawet jeśli prowadzą do tego samego celu, to w różny sposób. I tyle w temacie wiary lub jej braku.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
-2
""Ogarnij się" to sobie możesz mówić do tych swoich szmat do wycierania podłogi. I koniec wjazdów osobistych, bo się skończy kulturalna rozmowa."

Zwrot "ogarnij się" odnosił się do tego, że po raz kolejny (po _MK_) przypisujesz drugiej osobie słowa, których ta nie wypowiedziała, by łatwiej Ci było prowadzić swoje wywody w komentarzach. Poza tym ta rozmowa już dawno straciła znamiona kultury, gdy pisałaś że będziesz mi odpisywać dopóki nie uznasz mnie za trolla, który przychodzi tu tylko po to by spamować w komentarzach (zaiste, bo ostatnio to mój avatar dominuje w sekcji komentarzy, bo udzielam się pod niemal każdą publikacją, prawda?) i na czacie (j.w) dodatkowo pisząc o kobietach z którymi uprawiałem ostry seks per "szmaty do wycierania podłogi"?

Co Ci daje prawo do określania innych kobiet tak ostrym bluzgiem, gdy jedyne co o nich wiesz to fakt, że doceniają mocny seks w którym facet gra pierwsze skrzypce? Owszem, w trakcie padają gorsze wyzwiska ale gdy jest po wszystkim, jest powrót do rzeczywistości w której szacunek jest na pierwszym miejscu.

@Doroto - chciałbym Ci (widzisz, można się zwracać do kogoś kulturalnie w rozmowie, bez pasywnej agresji?) powiedzieć, że możesz się srogo zawieść, jeśli trafisz na swój ideał, czyli na faceta z odpowiednim porfelem, na pozycji, ze swadą itd. Znam paru kumpli, który żyją na bardzo wysokiej stopie, dzięki swojej ciężkiej pracy od podstaw (a nie dzięki temu, że są niezależni finansowo dzięki rodzicom ;P) i wiem, jak wyglądają ich poszukiwania coraz to nowych, coraz droższych doznań jeśli chodzi o seks, który traktują jako czysto fizyczną czynność.

Reasumując ten mój przeciągający się wkład w dyskusję:

Macie dziewczęta wyidealizowany obraz związków i związanego z nimi seksu. Przynajmniej takie odnoszę wrażenie po tym, jak zareagowaliście na tekst @Krystyny. "O Bożę, ona ma go opisanego w telefonie jako PAN! Jak tak można?!" ale bluzg per "szmaty do wycierania podłogi" padł z waszej strony, z obu stron, zaskakująco łatwo?

Dawno i nie prawda był portal, który zajmował się prowadzeniem blogów. Jest na nim wpis, który idealnie podsumowuje naszą dyskusję. Dla zainteresowanych

http://dziwka.pinger.pl/m/588372

tym akcentem kończę swoje wywody, życząc pogodnych Świąt i szczęśliwego Nowego Roku wszystkim 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
0
Moi drodzy, wystarczy tego dobrego... Proponuję zakończyć tą dyskusję tutaj.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
-2
GreatLover
Miałam już nie zabierać głosu, dlatego nie wdając się w głębszą polemikę, chciałam jedynie sprostować, że określenie „szmata” nie pojawiło się w recenzji opowiadania Krystyny, tylko po tym jak napisałeś: „w sypialni mogę nimi dosłownie przejechać po podłodze i się na nich wyżyć”. Widocznie, przed świątecznymi porządkami, przejechanie się kobietami po podłodze, skojarzyło się nam ze szmatą lub z mopem. Słowo „wyżyć” jedynie podkreśla twój egoizm, pogardę dla kobiet i zupełne niezrozumienie arkanów ars amandi. Dla ciebie to zwykłe rypanie. Zrzucisz nasienie i pytasz się „dogodziłem ci, hę?” – nie czekając na odpowiedź – wstajesz wciągasz gacie i po robocie. Przynajmniej ja to tak odbieram 🙂. 
No to byłoby na tyle. Życzę wszystkim radosnych Świąt Bożego Narodzenia, odpoczynku w gronie bliskich, Nowego Roku niosącego zdrowie, pomyślność oraz nowe perspektywy i sukcesy.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
@Marc spoko.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+3
-2
@GreatLover - z jednej strony bardzo fajnie, że jako autor i bywalec Pokątnych z długim stażem wciąż sie udzielasz i komentujesz. Ale z drugiej wpadasz w pułapkę "starego forumowicza" i absolutnie wszędzie musisz wtrącić swoje trzy grosze, nierzadko nijak niezwiązane z treścią opowiadania. Ludzie musza się z tobą zgadzać, śmiać się z twoich dowcipasów itp. A jak się newbie nie zgadzają, to ich problem. Wiem, bo mnie to też swego czasu dopadło 😉
Przecież od twojego pytania do @Doroty, nijak niedotyczącego samego tekstu, zaczęła się cała ta pyskówka, którą potem podkręcałeś.

Co do mojego sporu z @_MK_, dotyczył on mnie, jego i @Krystyny i naszej prywatnej korespondencji. Sprawa została wyjaśniona i nic ci do tego.

Wątek "podłogi" zacząłeś też sam, twierdząc że:

znam kobiety, które w codziennym życiu pierdolą o równości, partnerskim zachowaniu, swej niezależności i o tym jak bardzo nie potrzebują mężczyzny by czuć się w życiu spełnione, a w sypialni mogę nimi dosłownie przejechać po podłodze i się na nich wyżyć, ku ich zadowoleniu że w końcu ktoś je porządnie wyruchał.



Jeśli jakaś kobieta ma akurat takie preferencje, nic mi do tego. Ale skoro sprowadza samą siebie (względnie jej partner to robi, przy jej przyzwoleniu) do roli wycieradła do wspomnianej podłogi, to kim jest? Damą godną szacunku? Nie. Jest właśnie wycieradłem. I niech nie oczekuję podziwu ani poważania u innych.

Na koniec z jednym się całkowicie zgadzam - to nie czas i nie miejsce na kłótnie. Życzyłeś Wesołych Świąt, ja te życzenia szczerze przyjmuję (robiąc przy okazji chyba dziesiątą blachę pierniczków 😀 ) i odwdzięczam się tradycyjnym, polskim NAWZAJEM 😀
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+5
0
@Marc - Tobie także, a może zwłaszcza, życzę, bo musisz cierpliwie znosić nas wszystkich. I wszystkie 😀
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
Tak pod swoim, żeby nie obciążać innych tekstów @Marc, miej litość! i nie czekaj z tym prezentem do przyszłych Świąt :[
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+4
-7
Pozwolę sobie wkleić ,,wymianę zdań", która miała miejsce na czacie Pokatne. Chociaż nie dotyczy bezpośrednio tego tekstu, a całkiem innego, i innego autora, zamieszczam tu... jak to mówią: Dla potomnych; w razie, gdyby ,,czas zatarł ślad... "

Krystyna 13:17:40
22 marca A do @bo_tak... nie rób z siebie pępka Pokatne (czy też tego czata). Nie ,,polubiłyśmy się"; ja ciebie za zachowanie po mojej odmowie przeredagowania twojego tekstu i od tego czasu ignoruję cię. Ty za to nie potrafisz nawet bezpośrednio skierować zarzutów w moim kierunku, dokładnie jak ten kundelek jazgoczący zza płotu. Nie odpisuj, bo i tak nie zareaguję; nie jesteś dla mnie partnerem/ką do rozmów. To tyle w temacie.
Agnessa Novvak 13:44:43
22 marca Co do odmowy zostałas potraktowana tak, jak na to zasłużyłaś. A właściwie i tak łagodniej, bo przystopował mnie nasz wspólny znajomy, czyli _MK_, na którego zdaniu bardzo mi wtedy zależało. Dzisiaj dostałabyś kubłem pomyj za bycie kłamliwą, złośliwą, niesłowną mendą, która obiecała jedno, zrobiła (pod pretekstem z dupy) drugie, w potem twierdziła trzecie. Ale dla mnie sprawa skonczyła się dawno temu, więc do tego nie wracam. Wszystko.
Agnessa Novvak 13:48:00
22 marca I wbrew pozorom nie masz we mnie wroga. Nie atakuję cię, nie wyzywam, nie rzucam durnymi aluzjami. Raczej ignoruję i tego mam się zamiar trzymać. I w miarę możliwości oczekuję tego samego. Jeśli mnie wkurwisz, dowiesz się o tym jako pierwsza.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+4
-4
Pozwolę sobie nadmienić, że nie wierzę w to, co widzę. Serio, Krystyno? SERIO? Wiem, że za sobą nie przepadamy, że ty powiedziałaś mi przykrych słów, a ja tobie, ale bez jaj. I cycków. Dla mnie sprawa skończyła się dawno temu i naprawdę mało mnie interesowało twoje (i nie tylko) bezcelowe wyzłośliwianie się na czacie w moim kierunku. Ale jak mi wreszcie chwilowo puściły nerwy, to skopiowałaś moje słowa "ku pamięci"? Zrób jeszcze zrzut ekranu, naskarż do pani wychowawczyni, żeby mi postawiła uwagę do dzienniczka, napisz do ośrodka monitorowania lgbtqwerty i "sprawy dla reportera". Zrobisz z siebie jeszcze większe pośmiewisko 😀

Dobra, kończmy, bo i tak wystarczy tego burdelu w komentarzach 😛
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
-3
Siema,

ja też pozwolę sobie coś nadmienić.


Próbka nr 1: odpowiedź na moje pytanie rzucone ogólnie, dlaczego panuje cisza na czacie?

Dokładnie to, na co sam pracujesz W takim tempie jeszcze najdalej parę tygodni pajacowania, chamskich dowcipasów podjebywanych chyba z kabateronów na polsacie i generalnie robienia chlewu, i nikt poza wami dwojgiem (wiesz, o kim mowa ) nie będzie w ogóle wchodził na czat. Bo po co?



Próbka nr 2: czy uzyskakłem odpowiedź na zadane przeze mnie pytanie?

Agenesa nie umiesz się komunikować inaczej niż szukając zaczepki?

@GL - a co? Zrobiłeś sobie z czatu prywatną scenę stand-upową (czy raczej stan-dupową) z której rzucasz swoimi dowcipasami. A potem wielkie zdziwienie czemu nikogo tu nie ma? Nadal nie umiesz dodać 2 do 2?

A to, że np. Starski ci się nie odgryza za jawne chamstwo, to jego decyzja. Ale w moich oczach tak wiele razy zrobiłes z siebie pajaca, że nie mam najmniejszego zamiaru traktować cię poważnie, ani poważnie z tobą dyskutować. Proste? Nie? Nie mój problem.

potem do rozmowy wtrącił sie starski co zaowocowoało takimi oto komentarzami ze strony Agnessy:

@Starski - serio pytasz? Przecież jesteś tu dłużej niż ja u wiesz doskonale, że nie. Po raz kolejny albo @GL albo ktoś z jego kliki pyta, dlaczego na czacie nic się nie dzieje? Po raz kolejny dostaje odpowiedź i po raz kolejny zbywa ją głupim komentarzem, zamiast się zastanowić, czy głównego problemu nie widzi co rano przed lustrem.



Próbka nr 3:

(...) Odpowiem za siebie, dlaczego nie wchodze na czat (...)
(...)
(...)a dla luźnych podaganek... też nie, bo z kim i o czym? Niedawno zainteresowało mnie na przykład z czystej ciekawości kim była ta cała Mika o której choćby @GL wciąż wspomina. Do dziś nie wiem, bo nikt nie raczył odpowiedzieć. Więc jeszcze raz - po co mam tu być? Dla ludzi, których nie tylko zdanie, a samo istnienie mnie nie interesuje? A może inni tez tak mają i dlatego ogólnodostępny czat zmienił się w prywatny salonik dyskusyjny paru osób?

Teraz pokaz konsekwencji w wypowiedziach Agnessy, zacytowanych niedawno przez Krystynę

(...)Dzisiaj dostałabyś kubłem pomyj za bycie kłamliwą, złośliwą, niesłowną mendą (...)

a po chwili:

I wbrew pozorom nie masz we mnie wroga. Nie atakuję cię, nie wyzywam (...)

A na koniec zamieszczam fragment komentarza do opowiadania "Ballada o trzech nieznajomych..." odnoszący się do faktu, że Krystyna "miała czelność" (moje cudzysłowy) zrezygnować z redakcji tekstu Agnessy, do której się zadeklarowała ale odpuściła, bo nie znała wcześniej jego, nie interesującej jej, tematyki.

"Ktoś mi ciebie polecił w samych superlatywach jako ekspertkę, ty odpowiedziałaś pozytywnie i obiecałaś pomóc, a potem szkoda ci było poświęcić pół godziny. Takich rzeczy się nie robi. Bo nie."

Poziomu powyższych komentarzy nie trzeba omawiać, bo przemawia on sam za siebie.

Pozdro sześćset.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
-2
@GL - jeśli już cytujesz, to cytuj też innych. Najlepiej zacznij od siebie, od chamskich "żartów" w stosunku do innych użytkowników, po wjazdy bezpośrednio na mnie, w rodzaju (nie powtórzę dosłownie, bo z czatu już ta wypowiedź zniknęła) że nie można upaść niżej, niz czytając wiersze Agnessy. Złotych myśli Krystyny też tam trochę było. Wybaczcie, ale ich nie kolekcjonuję, więc nie wkleję.

Albo najlepiej skończmy to tu i teraz, tak samo jak na czacie. Jeśli wy nie zaczniecie kolejnego rozgrzebywania konfliktu, ja nie zrobię tego na pewno.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
-2
@GL - jeśli już cytujesz, to cytuj też innych. Najlepiej zacznij od siebie, od chamskich "żartów" w stosunku do innych użytkowników, po wjazdy bezpośrednio na mnie, w rodzaju (nie powtórzę dosłownie, bo z czatu już ta wypowiedź zniknęła)

21:12:53
14 marca Myślałem, że to ja uderzyłem w dno, czytając wiersze Agessy Novvak a tu proszę, można niżej? Można

Wiesz że czat da się przewijać?

To nie był chamski żart tylko stwierdzenie faktu. Sorry, ale nie wiem co było gorsze, wierszyki pisane dla beki, te o bułach waniliowych czy "Iwętach na stopińdziesiont lajkuf na fejsiu" czy te pisane "na poważnie" w których "pląsasz palcami po parkiecie intymności".

Nigdy nie byłem na żadnej wojnie, ale podejrzewam, że Wietnam w latach 60. XX wieku przy twoich wierszach to chuj.

Sama zaczęłaś tę sytuację wylatując do mnie z pyskiem. Za któtko umiesz w internety by wiedzieć, że można po nim oberwać? Najśmiejszniejsza w tym wszysystkim jest twoja postawa. Teraz, gdy twoją działalność na czacie mogą zobaczyć nawet niezarejestrowani fani twojej twórczości, wyciszasz sprawę i apelujesz o spokój?

Rozmowa z tobą na Pokątnych nie należy do najprzyjemniejszych. Ostatnio zetnęliśmy się w grudniu (pamiętasz Dorotkę?) i od tamtej pory nie było okazji do kolejnej wymiany zdań. Teraz do tego doszło i skończyło się tak a nie inaczej. Niech to ci da do myślenia, że będzie tak za każdym razem, gdy postarasz się z czymś do mnie wyskoczyć.

Pozdrawiam.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
-2
No i właśnie GreatLoverze... nie wiesz, kiedy skończyć. Chyba trzeci raz proponuję, żebyśmy dali sobie spokój, a ty musisz. MUSISZ dopowiedzieć, wyzłosliwić się, jątrzyć w opór. Po co? Masz swoje zdanie, ja mam swoje i najwidoczniej nie da się ich połączyć.

W/w cytat już mi się nie pokazał na czacie, może to przez przewijanie na telefonie... zresztą nieważne. Ale idealnie obrazuje twoją postawę. Masz pełne prawo nie lubić moich opowiadań. Tym bardziej wierszy, bo i ja je traktuję półżartem-półserio, jako taką literaturę nie do końca wysokich lotów... choć akurat wielu czytelnikom się podobają 😉 Tyle tylko, że mogłeś wypowiedzieć się na ten temat w komentarzu pod danym tekstem. Że są naiwne, że takie, że srakie, że nie lubisz wierszy w ogóle i tak dalej. Gdybyś napisał mi rzeczową uwagę, dlaczego uważasz moja twórczość za złą, pewnie byśmy o tym podyskutowali jak kulturalni ludzie. Ale cię to zupełnie nie interesuje. Wolałeś swoją ulubioną metodą rzucić postacką aluzją na czacie, że "uderzyłeś o dno". A potem wielce się dziwisz, że nie traktuję cię jako osoby do merytorycznej dyskusji, ale po prostu pajaca. Co to wpadnie w towarzystwo, rzuci heheszkami, obrazi przypadkowych obecnych i wyleci.
Natomiast staram się być ponad tym, puszczać uwagi mimo uszu (i oczu), ale jeśli prowokujesz mnie po raz n-ty, to licz się z reakcją.

Niemniej... bo szczerze już mnie to nudzi. Ja uważam temat za zamknięty. Jeśli po tym komentarzu pojawią się tutaj nowe, to będzie to oznaczać tylko jedno - masz (macie) w dupie jakiekolwiek zasady i nie zależy ci (wam) na spokoju na Pokątnych, a na dalszej eskalacji konfliktu. Ale to już nie będzie świadczyło o mnie. I tyle.

Ja z kolei nie pozdrawiam.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+5
0
I to jest ten moment, w którym ja kończę tą fascynującą dyskusję...
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
"Mimo wielkiego szacunku do czytelnika, pisałam, piszę i będę pisać po swojemu w treści i formie i jego ocena, o ile jest konstruktywna, jest pomocna. Każda inna jest tylko subiektywnym odbiorem...Krystyna · Autor · 14 grudnia 2019"
A Twoja krytyka jest zawsze obiektywna. ..
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
-4
@fantazja45 dziwi mnie, że wywołujesz mnie do odpowiedzi pod tym, a nie pod swoim opowiadaniem, ale skoro tak wolisz...

,,A Twoja krytyka jest zawsze obiektywna. .."- to chyba pytanie do mnie, chociaż nie jest zaznaczone wyraźnie. Na to odpowiem dwoma wyrazami: tak i nie. Jeżeli dotyczy spraw warsztatu, to tak. Są przyjęte zasady, do których każdy autor powinien się stosować i ,,krytyka" polega na wytknięciu niezgodności z nimi. Dotyczą one nie tylko interpunkcji, ortografii, poprawnego zapisu np. dialogu, ale również samej budowy zdań. Zobacz na to: ,, - Patrzymy dalej, podciągnął spódnicę, całkiem do góry, zakrywając nią chwilowo piersi, leżała na wznak, teraz rajstopy." i kolejne: ,,- Kurwa muszę zobaczyć tego bobra… zsunął majtki w dół, ile, szło, prostując na chwilę ugięte nogi, jego oczom ukazała się spora kępa włosów porastająca obficie całe podbrzusze, część włosków zachodziła na uda." Zdania są napisane niemal jedno po drugim Nie musiałam ich wcale szukać, bo podobne można znaleźć w całym tekście. Dlatego w komentarzu napisałam: Jej mowa stała się bełkotliwa - zacytowałam zdanie z twojego tekstu - i tak właśnie można podsumować tekst. Ta ocena tyczy się WARSZTATU.
Wracając do twojego pytania, to moja druga odpowiedź brzmi NIE. Ocena tekstu jest zawsze subiektywna.
Mam nadzieję, że wyczerpująco odpowiedziałam. Jeszcze raz powtórzę; dziwne, że tu a nie pod twoim. ale twój wybór.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+5
-2
Cytat nie był obciążony oczekiwaniem na jakąkolwiek odpowiedź, poza tym nie padło z mojej strony żadne pytanie wobec Ciebie. Trwaj w swej wielkości.
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.