Migawki uwięzione w gorsecie

16 maja 2023

Szacowany czas lektury: 59 min

Dla M.

Usiadła na fotelu stojącym w kącie pokoju na wprost łóżka. Obok, na biurku, włączona lampka dawała przyjemne, chociaż słabe światło.  Zerknęła na ścienny zegar, którego duże wskazówki, mimo półmroku panującego w pomieszczeniu, były nadal widoczne. Kwadrans temu minęła  północ. Wolno przeniosła wzrok na mężczyznę szykującego się do spania. Ten, właśnie wyszedł z łazienki. Krok miał ciężki, a na twarzy malowało się zmęczenie. Bez słowa, bez pytania, dlaczego ona jeszcze się nie kładzie, podszedł do łóżka. Poprawił poduszkę, podniósł kołdrę, by po chwili wsunąć się pod nią i wygodnie ułożyć na prawym boku twarzą do pokoju. Zamknął oczy i po chwili zaczął równomiernie, głęboko oddychać. Nie była pewna, czy już zasnął, czy dopiero oczekuje nadejścia snu. Miała ochotę podejść do łóżka, wsunąć się pod przykrycie i przytulić do jego pleców. Potem oprzeć policzek o silny kark, poczuć jego ciepło i spokojnie zasnąć. Tylko tyle i chyba aż tyle. Przecież mogła to zrobić, coś jednak powstrzymywało ją przed tym. Gdzieś w zakamarkach głowy pojawiła się myśl, że on może się na to nie zgodzić, że może nie być z takiego jej zachowania zadowolony, że nie zechce. Poprawiła się na fotelu, nadal uważnie obserwując leżącego mężczyznę, który właśnie uniósł kołdrę, naciągając ją na odkryte ramię.
 – Pozwól mi wtulić się w ciebie. Wtedy szepnę ci do ucha dobranoc – poprosiła, sama nie wiedząc, dlaczego o to prosi.
Od łóżka dobiegł ją odgłos wciąganego głęboko powietrza. Potem nastąpiła chwila przerwy.
 - Pragnę cię. Chcę się  z tobą kochać, pieścić - wyszeptała ledwo słyszalnym głosem, mówiąc to bardziej do siebie, niż do mężczyzny.
Już sądziła, że mężczyzna śpi, kiedy padło słowo – Dobranoc – i zostało jakby zawieszone w próżni. Chwilę jeszcze wsłuchiwała się w odgłosy dochodzące z przeciwległej strony pokoju, ale poza miarowym oddechem niczego już nie usłyszała. Wstała i wyszła do kuchni. Mimo tak późnej pory nie miała ochoty na sen.
Czekając, aż woda się zagotuje, wyjrzała przez okno. Wiatr szarpał gałęziami drzew, a wielkie krople deszczu rozbijały się o szybę. – Chyba przez tę pogodę jestem dzisiaj taka rozdrażniona – pomyślała, parząc herbatę. Wzięła kubek z gorącym napojem i skierowała się do drugiego pokoju.

 

Zatrzymała się przy drzwiach, ponieważ zaciekawił ją napis na przymocowanej do nich tabliczce: Club. Nie były zamknięte, nawet przymknięte, więc zajrzała do środka. W pomieszczeniu panował półmrok. Grube kotary szczelnie zasłaniały okna i tylko kinkiety na ścianach i włączone lampki na stolikach delikatnie rozświetlały mrok, nadając pomieszczeniu nutkę tajemniczości. Wewnątrz znajdowała się spora grupa ludzi w różnym wieku. Większość zajęła miejsca siedzące, jakby na coś czekała.
Rozejrzała się po pokoju z nikłą nadzieją, że wypatrzy kogoś znajomego. W pobliżu wejścia kilka osób dyskutowało; nie usłyszała o czym. Bardziej niż temat rozmowy zaciekawił ją mężczyzna stojący tyłem do niej, o wieku trudnym do oszacowania. Odniosła wrażenie, że wśród otaczających go ludzi cieszył się autorytetem. Stał spokojnie, przysłuchując się  wypowiedziom. Kiedy w końcu odezwał się, pozostali zamilkli, jak na znak niewidzialnej batuty. Mówił głosem przyciszonym, opanowanym. Udało się jej dosłyszeć pojedyncze słowa. Coś o odejściu, daniu wolności, przestrzeganiu zasad. Nic nie zrozumiała z tych strzępów, ale spodobał się jej tembr głosu mówiącego.
Często zastanawiała się, dlaczego spośród wielu osób zebranych w jednym miejscu, nagle zainteresuje nas ktoś konkretny, bywa że nawet niewyróżniający się wśród zebranych.  Podobnie było i tym razem.
 - Pani do nas? – zapytała kobieta podchodząca do drzwi. – Zapraszamy. Każdy nowy członek klubu mile widziany. – Gest ręki wyraźnie potwierdzał słowa.
 - Nie, nie, ja przez pomyłkę – odpowiedziała lekko speszona i zrobiła kilka kroków, wycofując się.
 - Ewa, dokąd poszłaś? Nasz jest w tej dużej sali na końcu korytarza. Chodź szybko, bo spóźnimy się na wykład. – Z oszołomienia wyrwał ją głos Michała.
 - Już jestem – odpowiedziała rozpromieniona, dołączając do towarzysza.
Po wejściu na salę, zajęli wolne miejsca w ostatnim rzędzie. Ewa rozsiadła się wygodnie w fotelu i założyła nogę na nogę. Dzięki temu mogła jeszcze raz nacieszyć się widokiem nowiutkich czółenek. Michał usiadł na miejscu po lewej stronie dziewczyny, po jej prawej, miejsca pozostały wolne.
Kiedy prelegent zajął swoją wypowiedzią słuchaczy, chłopak nachylił się i złapał Ewę za kostkę.
 - Ła! – krzyknęła zaskoczona.
Prawie nikt na sali nie zwrócił na to uwagi. Tylko jeden mężczyzna siedzący w przedostatnim rzędzie odwrócił na chwilę głowę. Nie zauważywszy jednak niczego niepokojącego, wrócił do przerwanego słuchania wykładu.
Tymczasem Michał zaczął pomału gładzić łydkę partnerki. Robił to wolno, dokładnie centymetr po centymetrze. Na początku samymi opuszkami, potem wewnętrzną stroną dłoni. Na koniec delikatnie drapał, to sięgając kolana, to znów zjeżdżając do samej kostki.
Ewa siedziała milcząca i tylko niemal niedosłyszalny pomruk aprobaty był sygnałem odczuć dziewczyny. Czuła przy tym, jak ciepło ogarnia ciało, a delikatny rumieniec pojawia się na twarzy.
Michał nie przestawał. Energicznym ruchem zepchnął nogę z kolana i począł pieścić uda dziewczyny, odgarniając wyżej spódnicę. Kiedy dłoń sięgnęła bielizny, spróbowała zaprotestować. Złapała nawet niesforną dłoń, ale ta wyrwała się z uścisku i ponownie naparła na materiał bielizny.
 - Nie lubisz? – zapytał cicho z udawanym zdziwieniem.
Dopiero po chwili padła odpowiedź, jakby Ewa zastanawiała się nad nią.
 - Lubię… ale… – W jej głosie dało się wyczuć niezdecydowanie.
Z jednej strony, każdy dotyk dłoni w tak intymnym miejscu był przyjemny i niesamowicie kuszący. Z drugiej strony miejsce, obecność obcych ludzi, możliwość zdekonspirowania była krępująca. Musiała jednak przyznać sama przed sobą, że też bardzo podniecająca.
Chłopak nawet nie czekał na odpowiedź. Jego palce śmiało poznawały tajniki ukryte między udami. Aby ułatwić sobie dostęp, a jednocześnie móc dokładnie obserwować swoje postępy w poznawaniu kobiecego ciała, podsunął wysoko dół spódniczki. Miał teraz doskonały widok na oba uda oraz na białą bieliznę. Prawa dłoń Michała wśliznęła się pod brzeg delikatnego materiału. Ewa ponownie próbowała protestować, ale zbył ją jednym zdaniem, wypowiedzianym szeptem.
 - Cii. Wszystko pod kontrolą.
Dłoń zagłębiała się coraz bardziej. Po chwili wsunęła między uda. Michał zaczął pieścić to miejsce palcami. Wyczuł wilgoć, która była wyraźną oznaką podniecenia. Jego palce delikatnie rozsunęły wargi broniące dostępu  do ukrytego wnętrza. Przejechał opuszkami wzdłuż, rozsmarowując śluz. Sięgnął najczulszego miejsca i począł je ugniatać. Ewa odruchowo mocno zacisnęła uda. Chłopak nie zraził się tym. Lewą dłonią chwycił udo partnerki i przyciągnął do siebie. Nogi ponownie szeroko się  rozsunęły. Prawa dłoń niestrudzenie pieściła intymne zakamarki. Ewa już nie była w stanie się bronić. Odchyliła głowę mocno w tył i przymknęła oczy. Z jej ust wydobywały się ciche pojękiwania, a ciało zaczęło się prężyć. Chłopak z satysfakcją przyglądał się jej reakcji.
Mężczyzna, siedzący w rzędzie przed parą, ponownie odwrócił głowę w ich kierunku, zaciekawiony dochodzącymi dźwiękami. Michał zauważywszy to przyłożył sobie palec do ust, sugerując sąsiadowi milczenie. Na ten znak mężczyzna uśmiechnął się i podniósł kciuk w górę.
W tym momencie chłopak wszedł kilkakrotnie palcami maksymalnie głęboko w dziewczynę, a ta wypchnęła biodra, dając tym samym jak największy dostęp do siebie. Jej ciałem wstrząsnął dreszcz, a z ust wydobyło głośne stęknięcie. Na ten dźwięk wiele zaciekawionych osób odwróciło głowę, ale podniesiona ręka Michała w geście ,,Nic się takiego nie stało” uspokoiła ciekawskich.
Ewa wyrównywała oddech i wolno otwierała oczy. Chłopak nachylił się i namiętnie ją pocałował.
Wykład dobiegał końca, słuchacze zaczęli kręcić się na swoich miejscach. Korzystając z tego, para wymknęła się z sali.
 - Poczekaj na mnie. Biegnę do toalety. Muszę przecież jakoś odreagować twoje niegrzeczne zachowanie – mówiąc to, puścił oczko. – Nie będę przecież chodził po mieście z takimi wypchanymi spodniami – roześmiał się i odszedł.
Ewa przeszła korytarzem na drugi jego koniec, w stronę wyjścia. Zatrzymała się przy oknie na wprost drzwi z napisem Club. Tym razem drzwi były jednak zamknięte i chociaż bardzo ją korciło, to nie zdobyła się na ich otworzenie i zajrzenie do środka. Odwróciła się więc twarzą do szyby i tu postanowiła zaczekać na Michała. W tym momencie ktoś wyszedł z sali, na chwilę się zatrzymał i zrobił kilka kroków w jej stronę.
 - Obserwujesz tego ptaka? Codziennie tu przylatuje. Też lubię patrzeć na niego – zagaił rozmówca.
 - Którego? – ledwo wymówiła, poznając głos mężczyzny, który kilka godzin wcześniej ją zaciekawił.
 - Widzisz tego czarnego ptaka z żółtym dziobem? O tam, na tamtym krzaku. – Mężczyzna podniósł rękę i wskazał rosnący w pobliżu krzak.
Ewa zamiast spojrzeć we wskazanym kierunku, wpatrzyła się w męską dłoń. Jej ciało przeszył dreszcz, nie omijając najbardziej intymnych miejsc. Zadbane, smukłe palce, starannie obcięte paznokcie – fetysz, który już dawno w sobie odkryła. Całe szczęście, że mężczyźni o tym nie wiedzą – pomyślała, uśmiechając się na tę myśl. – Byłabym wtedy ich łatwym łupem.
Tymczasem mężczyzna opuścił rękę i nie doczekawszy się odpowiedzi, oddalił w stronę schodów, a może tylko dokądś się śpieszył.
Dziewczyna odwróciła głowę, ale za nią już nikogo nie było. Pozostał tylko ledwo wyczuwalny zapach męskiej wody. Spojrzała w kierunku schodów z nadzieją, że może tam dostrzeże nieznajomego, ale i tam już go nie było.
 - Chodź Ewa. Zasłużyliśmy na dobry obiad. – Tym zaproszeniem Michał przerwał jej rozmyślania.

 

Stali na przystanku, oczekując na tramwaj. Pogoda była piękna, w sam raz na długi spacer bulwarem. Wystarczyło tam tylko dojechać.
Michał przyglądał się uśmiechniętej partnerce. Lekki wiatr poruszał delikatny materiał spódniczki i rozwiewał długie ciemne włosy dziewczyny. Ona odgarniała je z twarzy i co rusz zerkała na chłopaka. W obojgu buzowała krew, pobudzona zewem natury. Szukali swoich dotyków, pieszczot, możliwości zaspokojenia żądzy. Chłopak złapał Ewę za rękę i szarpnięciem przyciągnął do siebie. Nachylił się i szepnął jej do ucha.
 - Tak naprawdę, to zamiast jechać na ten bulwar, zerżnąłbym cię tu, na tym przystanku – mówiąc to przycisnął jej dłoń do znacznego wybrzuszenia swoich spodni. – Czujesz, jak się wyrywa do ciebie?
Przyciągnął ją jeszcze mocniej, objął ramieniem i pochyliwszy się, zaczął całować. Pocałunek był długi i namiętny. Ich języki szukały się w szeroko otwartych ustach. Ewa chciwie łapała powietrze, do którego dostępu broniły wargi towarzysza.
Nadjechał wyczekiwany tramwaj.
 - Wsiadamy mała – powiedział, z niechęcią odrywając usta.
W środku poprowadził ją na sam koniec pojazdu i napierając ciałem, mocno przycisnął do szyby. Dziewczyna się mu nie opierała. Podobało się jej, że tak bardzo działa na Michała. On tymczasem pochylił się i rozpychając wargi językiem, włożył go głęboko w usta. U obojga podniecenie przybierało na sile. Dłonie chłopaka niecierpliwie błądziły po Ewie. W pewnym momencie obrócił partnerkę przodem do szyby. Następnie naparł biodrami na jej pośladki. Dłonie głaskały biodra. Miał wielką ochotę podnieść spódniczkę, rozpiąć zamek u spodni, wyjąć gotowego już do akcji nabrzmiałego penisa i wbić go mocno, nie pytając o pozwolenie. Powstrzymał się jednak, odkładając tę przyjemność na później.
W pojeździe było niewielu pasażerów, w dodatku siedzieli przodem do kierunku jazdy, ale zawsze istniało ryzyko, że ktoś się odwróci i zobaczy, co dzieje się z tyłu.
Po krótkim namyśle chłopak objął ją w pasie. Ewa mocno podtrzymywała się metalowej rury, dając tym samym Michałowi większą swobodę ruchu i zabezpieczenie przed ewentualnym upadkiem w razie gwałtownego hamowania. W pewnym momencie jego lewa dłoń wsunęła się pod bluzkę i zaczęła pieścić rozpalone ciało.
Tymczasem tramwaj zbliżał się do kolejnego przystanku. Dziewczyna usłyszała kroki, zapewne któregoś z pasażerów podchodzących do drzwi. I wtedy Ewa poczuła zapach męskiej wody, jakiś dziwnie znajomy. Początkowo nie potrafiła skojarzyć go z konkretną osobą. Bodźce zaczęły atakować dziewczynę z dwóch stron. Jednym był nierozpoznany zapach. Drugim zaś dłoń Michała, która w tym czasie wdarła się nie tylko pod bluzkę, ale również pod stanik i pieściła obie piersi. Palce krążyły wokół brodawek, które stały się twarde i sterczące. Michał nie zaniechał pieszczot. Wprost przeciwnie. Chwycił za sutek i wykręcił mocno. Nie przeszkadzała mu obecność pasażera przy drzwiach. Dziewczyna odniosła nawet wrażenie, że dodatkowo go nakręcała.
 - Sss – zasyczała z bólu i zaskoczenia.
Silny impuls przebiegł jej ciało. Poczuła, jak między nogami zaczyna pulsować, a majtki stają się wilgotne. Jej oddech robił się coraz głębszy, za to serce waliło z coraz większą siłą.
Cały czas była świadoma obecności pasażera stojącego tuż obok.
Wie, co robimy? A może nas obserwuje? – zastanawiała się podniecona i jednocześnie spanikowana. – Może jest tak zajęty swoimi sprawami, że nie zwraca na nas uwagi – pomyślała z nadzieją.
Nie miała jednak możliwości spojrzenia za siebie. Chłopak skutecznie jej to uniemożliwiał.
Tramwaj zdążył dojechać i zatrzymać się na przystanku. Drzwi się otworzyły i do środka wdarło się powietrze, które przyniosło ze sobą kolejną dawkę męskiego zapachu, zapewne osoby, która właśnie wysiadła. Ewa już wiedziała, skąd zna ten zapach. Wyjrzała przez szybę. Od pojazdu wolnym krokiem oddalał się mężczyzna. Jego sylwetkę poznałaby nawet z daleka. On, nie odwracając się za siebie,  zniknął za rogiem najbliższego budynku.
 - Pięknie ci sutki stanęły – szepnął jej Michał do ucha. – Musimy ci kupić klamerki. Będziesz w nich zajebiście wyglądać – dokończył.
 - Zgadzam się. Chcę takie z łańcuszkiem – odpowiedziała, uśmiechając się kokieteryjnie.
 - Dla mnie tak pięknie sterczą? – dopytywał, oczekując potwierdzenia.
 - Oczywiście, że dla ciebie. A niby dla kogo?  
A może jego obecność tak mnie podnieciła… – dodała w myślach,  przypominając sobie o nieznajomym.

 

 - Co powiesz na seks, na łonie natury? – Michał szukał pomysłu na ciekawe spędzenie wolnego dnia.
 - No wiesz – żachnęła się Ewa. – Ty, jak coś palniesz, to nie wiem czy żartujesz, czy poważnie.
 - Szykuj się. Zaraz wychodzimy – powiedział głosem nie uznającym sprzeciwu.
Nie miał zwyczaju planować takich zabaw, ale podniecił go sam pomysł. Wyobraził sobie, jak dziewczyna siada na nim okrakiem, jak nadziewa się głęboko na sztywnego penisa, a on miętoli jej cycki. Fallus natychmiast zareagował na taki obraz i zauważalnie wypełnił spodnie. Chłopak włożył dłoń i przez materiał bokserek poprawił jego ułożenie, aby stał się mniej widoczny.
Ewa tymczasem poszła wyszukać czegoś odpowiedniego do założenia na siebie. Przy wyborze spodni zawahała się chwilę. – A jeżeli Michał rzeczywiście będzie chciał seksu? On ostatnio zrobił się taki nieprzewidywalny. W spódniczce byłoby prościej; zsunę tylko majtki i już będzie mógł mnie pieprzyć, w spodniach jednak trudniej. A gdyby ktoś nadszedł? On zapnie rozporek i po problemie, a ja? Co ja się tak przejmuję? On się wygłupia a ja kombinuję. – Tak rozmyślając wyszykowała się do wyjścia, ostatecznie wybierając spódniczkę.
Pogoda była w sam raz na spacer do parku. Słońce przyjemnie grzało, a drzewa dawały cień. Przy brzegu było całkiem sporo ludzi, głównie rodziców i samych matek z pociechami. Dzieci biegały i krzyczały, co mocno zdenerwowało chłopaka.
 - Idziemy dalej. Poszukamy spokojniejszego miejsca – mówiąc to, przytulił partnerkę.
Ewa poczuła mrowienie na plecach, które wyraźnie zaczęło obejmować biodra i pomału przesunęło się na podbrzusze.
Zaczynam się podniecać. Chyba zbyt poważnie potraktowałam jego słowa o seksie w parku. – Na tę myśl uśmiechnęła się do siebie.
Wolno oddalali się alejką od zatłoczonej części parku. Na koniec dotarli do miejsca, gdzie nikogo nie było i dokąd nie docierał nawet krzyk dzieci. Michał rozejrzał się dookoła.
 - Tu jest idealnie – podsumował swój wybór.
Zeszli z alejki i podeszli w pobliże krzaków. Tam chłopak znalazł przewrócone drzewo i rozsiadł się na nim wygodnie. Ewa usiadła obok. Chwilę rozkoszowali się ciszą, którą przerywały jedynie śpiewy ptaków. Dziewczyna wystawiła twarz do słońca, chcąc nacieszyć się ciepłymi promieniami. W pewnym momencie chłopak złapał ją za rękę i przycisnął dłoń do swojego krocza.
 - Czujesz mała jaki wielki? Już czas, abyś się nim zajęła – zasugerował.
Rozejrzała się niepewnie wokół, żeby sprawdzić, czy nikt nie nadchodzi. Nie widząc nikogo, klęknęła mu między nogami i rozpięła zamek przy spodniach. Na materiale bokserek zauważyła sporą mokrą plamę.
 - Rzeczywiście już jest gotowy – zaczęła się drażnić – a może jeszcze nie… – mówiąc to mrugnęła zalotnie.
 - Nie gadaj głupot, tylko rób swoje – ponaglił.
Ewa zsunęła materiał i wydobyła spod niego nabrzmiałego penisa. Był twardy, a na jego szczycie szkliła się kropla. Dziewczyna nachyliła się i delikatnie ją zlizała. Następnie zaczęła lizać całą główkę wolnymi, dokładnymi ruchami. Język rozpłaszczył się i zrobił się szeroki, jakby miał owinąć cały trzon. Ślina obficie spłynęła na niego. Ewa chciała delektować się każdym wykonanym ruchem. Michał , miał ochotę jednak na coś innego, mocniejszego. Te delikatne pieszczoty nie zadowalały go dzisiaj.
 - Ręce za siebie! – nakazał głosem nie znającym sprzeciwu. – Otwieraj usta. Szeroko – dodał.
Dziewczyna posłusznie zrobiła, co jej kazał. Złapał ją wtedy za tył głowy i nakierował otwarte usta na sterczący trzon. Nadział. Początkowo tylko do połowy i zaraz za włosy pociągnął głowę wstecz. Po chwili ponowił nacisk, tym razem nadziewając głębiej.
Ewa była zaskoczona zachowaniem Michała. Nigdy wcześniej nie robił tego w ten sposób. To jej do tej pory pozostawiał inicjatywę w sposobie zaspokojenia go.
Z każdym kolejnym ruchem chłopak coraz mocniej naciskał na głowę, coraz głębiej nadziewał jej usta. Za którymś razem główka sięgnęła gardła. To już przestało być delikatne falliatio. On wyraźnie posuwał jej usta i to ostro. Dziewczyna oparła się mocno rękami o uda chłopaka i usiłowała się odepchnąć. On jednak nie poluzował nacisku. Wprost przeciwnie. Dociskał głowę coraz mocniej, aż nosem dotykała jego podbrzusza. Po chwili puścił głowę i pozwolił jej zaczerpnąć powietrza. Dziewczynie łzy ciężkimi kroplami spływały po policzkach. Chciała coś powiedzieć, zaprotestować, ale nie zdążyła. Jej głowa ponownie została dociśnięta. Chłopak przyśpieszył ruchy dłonią. Nie zważał na jej opór. Miał jeden cel – zaspokoić żądzę i wystrzelić całym ładunkiem, który domagał się uwolnienia.
 - O kuuurwa – wymówił przeciągle, kiedy sperma zalewała usta dziewczyny.
Ewa tymczasem chciwie chwytała powietrze i wierzchem dłoni ocierała łzy i resztki nasienia, które wraz ze śliną wypływały z kącików ust.
Michał jeszcze zapinał rozporek, kiedy zauważył dwóch umundurowanych mężczyzn, zbliżających się zdecydowanym krokiem. W pewnej odległości za nimi szedł trzeci. Tamten jednak był  w cywilnych ciuchach.
 - Dzień dobry. Krzysztof Sikora, strażnik Straży Miejskiej – przedstawił się jeden z mundurowych, kiedy podeszli już całkiem blisko. – Widzę, że mamy tu do czynienia z nieobyczajnym wybrykiem. Czyn ten, zgodnie z Kodeksem Wykroczeń, podlega karze aresztu lub grzywnie do tysiąca pięciuset złotych. Poproszę o dokumenty. – Po wygłoszeniu obowiązkowej formułki zamilkł w oczekiwaniu na dowody.
 - Nie mamy. Wyszliśmy tylko na spacer i nie zabraliśmy -odpowiedział Michał zgodnie z prawdą.
 - Niedobrze. Bardzo niedobrze – podsumował strażnik, robiąc przy tym zdziwioną minę. – I co my tu teraz z państwem zrobimy? – Niby do siebie, niby do drugiego mundurowego wypowiedział na głos.
Para spojrzała po sobie. Nikt się nie odezwał. Czekali na jakiś ruch ze strony patrolu.
 - Wypadałoby wezwać radiowóz i przekazać was w ręce policji. – Strażnik nadal mówił, jakby głośno się zastanawiał, co ma dalej robić.
 - Szkoda ich – odezwał się drugi. – Jeżeli wezwiemy policję, to pójdą siedzieć jak nic. Już lepiej byłoby dla nich wybulić ten tysiąc z okładem na łebka i mieć spokój.
Chłopak patrzył uważnie to na jednego, to na drugiego mężczyznę. Domyślał się, że zmierzają do czegoś swoją rozmową, nie mógł jeszcze tylko wyczuć do czego.
Wtedy ten pierwszy popatrzył znacząco na dziewczynę i uśmiechnął się jakoś dziwnie.
 - Właściwie moglibyśmy wam odpuścić… Nie jesteśmy przecież tacy źli – przeciągał wypowiedź, jakby zastanawiał się, czy już są gotowi na propozycję. – Ciepło coś dzisiaj. Może tak po lodzie. Kolega też lubi – dodał z przekąsem.
Dziewczyna popatrzyła na patrol, potem na chłopaka, znowu na patrol i nie wytrzymała.
 - Ocipieliście? Co to ja jakaś kurwa jestem? Pojebało was! – Ewa nie przebierała w słowach. – Ty, co tak milczysz? – zwróciła się w stronę Michała. – Dziwkę chcą zrobić z twojej dziewczyny, a ty nic? Bierz od nich ten mandat i spadamy. – Wkurzyła się nie na żarty.
Zapadła niewygodna cisza. Nikt nie chciał jako pierwszy ją przerwać. I wtedy odezwał się mężczyzna stojący nieopodal, na którego do tej pory jakoś nikt nie zwrócił uwagi.
 - Spokojnie z tym mandatem – zaczął. – Nie gódźcie się na żaden mandat – skierował słowa do pary. – A wam nie radzę go wypisywać. Zostanie po nim ślad i będziecie musieli się mocno tłumaczyć . Po co wam to? – Tym razem zwrócił się do patrolu.
Strażników zatkało. Nie spodziewali się takiego obrotu sprawy.
 - Pan, to niby kto? – zapytał jeden z mundurowych.
 - Papuga – dodał drugi i roześmiał się ze swego dowcipu. – Nie słyszysz, że ich broni?
 - Nikt specjalny. Przechodzień. Świadek zajścia – odpowiedział pytany.
 - Świetnie się składa, zaświadczy pan w sądzie, co tu się działo. – Rozpromienił się strażnik.
 - Zaświadczę. Oczywiście, że zaświadczę, co widziałem i słyszałem. Opowiem o obscenicznej propozycji złożonej obecnej tu kobiecie, o próbie wyłudzenia znacznej kwoty pieniężnej i to wszystko na służbie. Ciekawe, jakie konsekwencje zostaną wobec panów wyciągnięte? Coś czuję, że na naganie się nie skończy. Teraz poproszę od obu panów imię, nazwisko, stopień i numer służbowy. Wszystkie te dane spiszę oczywiście z legitymacji, żadne na gębę – dodał.
Strażnicy popatrzyli na siebie, potem na mężczyznę. Chcieli zaprotestować, ale nie bardzo wiedzieli jak. Po raz pierwszy spotkali się z taką reakcją.
 - Mam też inną propozycję – mężczyzna dodał po chwili milczenia. – Przepraszacie panią za obraźliwe słowa, rozchodzimy się i zapominamy wszyscy o całej sprawie.
Mundurowi odeszli kilka kroków na bok i chwilę się naradzali, po czym oznajmili.
 - Zaszła pomyłka. Okoliczności zajścia zostały przez nas źle zrozumiane. Przepraszamy.
Po tych słowach obaj spojrzeli na nieznajomego, a ten przytaknął głową, zadowolony z usłyszanych słów.
 - Będziemy mieli was na oku – powiedział jeden ze strażników na odchodne.
Michał patrzył na mężczyznę jak zahipnotyzowany.
 - Ale skąd ty… skąd pan wiedział, że to zadziała? – wymówił w końcu.
 - Byłem w podobnej sytuacji, i to nie w parku, a przy wejściu do kościoła, tyle że w nocy. Przyłapała nas na tym policja i któremuś się zamarzył deser lodowy… – Tu uśmiechnął się do swoich wspomnień. – Stąd wiedziałem, jak z takimi się postępuje.
Ewa siedziała do tej pory ze spuszczoną głową. Krępowała ją cała ta sytuacja. Zostali z Michałem przyłapani w mocno dwuznacznej sytuacji nie tylko przez patrol, ale też przez jakiegoś przechodnia. Na dodatek nie wiedziała, co dokładnie widzieli. Może nic, jedynie domyślali się, a może wszystko. W końcu nieśmiało podniosła wzrok, ale niespodziewanie oślepiło ją słońce, które świeciło jej prosto w oczy.
 - Następnym razem lepiej się pilnujcie – dodał na zakończenie nieznajomy, po czym odwrócił się i odszedł.
Zanim przyłożyła dłoń do twarzy i oswoiła wzrok z promieniami, minęła dłuższa chwila. Nie zdążyła zobaczyć twarzy przechodnia. Mężczyzna zdążył już się oddalić. Widziała tylko jego sylwetkę. Tę, którą już tak dobrze znała.
Obserwuje nas czy to zwykły przypadek, że wpadamy na siebie? A może to mój anioł stróż? – zadała sobie pytania.

 

Michał stanął przed drzwiami z tabliczką CLUB. Otworzył je i wszedł do środka.
Pierwszy raz, już jakiś czas temu, zajrzał tu z nudów. Pomylił godziny i przyszedł za wcześnie na wykład. Zamiast snuć się bez celu po korytarzu, wszedł do tego pokoju. Potem zachodził kilka razy. Interesował go najczęstszy temat dyskusji – seks i otwartość z jaką o nim rozmawiano.
Dzisiaj przyszedł tu w konkretnym celu. Wpadł na pewien pomysł i w tym klubie szukał odpowiedniej osoby do jego realizacji.
Usiadł przy stoliku w kącie pokoju i wolno rozglądał się po sali. Nie wiedział, jakimi kryteriami ma się kierować przy wyborze. Wtedy jego wzrok padł na stolik w pobliżu, przy którym samotnie siedział mężczyzna, popijając małymi łykami piwo.
Chwilę go obserwował i na koniec podjął decyzję.
 - Mogę się dosiąść? – zagaił, stając przy stoliku nieznajomego.
Ten podniósł wzrok i z ciekawością przyjrzał się chłopakowi.
 - Skoro uważasz, że tu ci będzie dobrze – odpowiedział, szeroko się uśmiechając. – Tylko że ja zbyt rozmowny nie jestem – dodał.
 - Zauważyłem, że do gaduł nie należysz. – Również się uśmiechnął i usiadł obok.  – Nie lubię  gości, którzy mielą jęzorem na prawo i lewo. Michał jestem – przedstawił się i wyciągnął rękę w stronę swojego rozmówcy.
 - Adam – zrewanżował się, odwzajemniając uścisk dłoni.
Chłopak chwilę się zastanawiał, jak rozpocząć rozmowę na interesujący go temat.
 - Ja tak nie całkiem bezinteresownie się dosiadłem – rozpoczął stremowany. – Mam do ciebie delikatną sprawę. – Przerwał i spojrzał swojemu rozmówcy w twarz, szukając oznak reakcji na te słowa.
 - Słucham, zaciekawiłeś mnie.
 - Nie bardzo wiem, jak zacząć.
 - Jeżeli nie chodzi o to, że ci się podobam i szukasz męsko-męskiej relacji, to wal śmiało.
 - Szukam trzeciego dla pary hetero – wypalił.
 - A ta para, to ty i zapewne twoja partnerka. Czy tylko pośredniczysz? – dopytywał mężczyzna.
 - Tak, chodzi o mnie.
 - Czyli jednak dla siebie? Już mówiłem, że układ dwóch facetów nie dla mnie.
 - Nie, nie – szybko zaprzeczył chłopak – nie zrozumiałeś mnie. Chcę, żebyś zajął się moją partnerką. Tylko i wyłącznie nią – dodał dla pewności.
 - A ty? Będziesz się przyglądać czy zostawisz nas samych?
 - Zabawię się z wami, ale spokojnie, nawet cię nie dotknę.
 - Mam jeszcze parę pytań ale najważniejsze – co ona na to? Zgadza się?
 - Jeszcze o niczym nie wie. – Tu chłopak zawiesił głos i czekał na dające się przewidzieć pytanie.
 - Mhmm. A jeżeli nie pójdzie na to?
 - Powiedzmy, że to ja mam decydujący głos w tej relacji.
 - Brzmi ciekawie. Załóżmy, że się zgodzę. Oczywiście musielibyśmy dogadać szczegóły. Jest jeszcze jedna sprawa. Kiedy poznam twoją partnerkę?
 - Nie zobaczysz jej, jeżeli o to ci chodzi.
 - Tak całkiem w ciemno? – zdziwił się. – Trochę to dziwne. Nie uważasz?
 - Owszem. Chociaż kiedyś ją widziałeś. Pamiętasz pewną akcję w parku, w której interweniowałeś?
 - Tę ze Strażą Miejską? – upewniał się.
 - Dokładnie. Wiem, że ta propozycja wygląda dziwnie ale mam pewien plan na zabawę we troje. Podam resztę szczegółów jeżeli się zgodzisz.
 - Daj mi czas do namysłu. Powiedzmy dwa dni – zadecydował.
 - Zapisz mój numer. Zadzwoń, jak podejmiesz decyzję. – Michał podyktował i wyciągnął rękę do pożegnania. – Będę czekał na odpowiedź.

Ewa usiadła na kanapie i zastanawiała się, jaką niespodziankę przygotował dla niej Michał.
 - Mów w końcu, co masz dla mnie ciekawego? – zapytała, nie mogąc się doczekać.
Chłopak przysunął się bliżej i zaczął bawić się jej długimi włosami. Zastanawiał się, jak powiedzieć, co zamierza, aby jej nie spłoszyć, nie zniechęcić już na początku.
 - Kiedyś rozmawialiśmy o wprowadzeniu kogoś trzeciego do naszej sypialni. Wtedy nie byłaś zdecydowana, a właściwie byłaś. Postawiłaś wtedy jeden warunek, to nie mogła być kobieta. Pamiętasz?
 - Oczywiście, że pamiętam. Skoro tak zacząłeś, rozumiem, że kogoś znalazłeś. Mam rację?
 - Masz – odpowiedział bez kluczenia.
 - Nawet nie zapytałeś mnie wcześniej czy tego chcę.
 - Wtedy tego chciałaś.
 - Wtedy tak ale ta rozmowa była dawno temu. Mogłam przecież zmienić zdanie.
Chwilę siedziała nadąsana, nie zamierzając nawet spojrzeć na Michała. Po chwili jednak ciekawość wzięła górę.
 - Mężczyzna? – dopytywała. – Znam go?
 - Nie, nie znasz – odpowiedział i chwilę się zastanowił czy powiedział prawdę.
 - Kiedy go poznam? – drążyła.
 - Poznasz jedynie jego zapach, smak i oczywiście dowiesz się, jak pieprzy. Nie zobaczysz jednak jego samego. Od samego początku będziesz miała zawiązane oczy.
 - A on mnie zobaczy. To jest niesprawiedliwe.
 - Spokojnie. Jemu też zasłonię oczy. Nie pozna cię, nie dowie się, kim jesteś.


W wynajętym mieszkaniu para czekała na spotkanie. Ewa wzięła kąpiel i naga weszła do sypialni. Michał chodząc okryty samym ręcznikiem, nasłuchiwał dzwonka u drzwi. Oboje byli spięci. Dla każdego z nich była to nowa sytuacja.
O ustalonej godzinie rozległ się dzwonek i oczekiwany gość został wpuszczony do środka.
 - Cieszę się, że się zdecydowałeś. Tu masz łazienkę. Rozbierz się tam i odśwież, jeżeli chcesz.
Mężczyzna nie kazał na siebie długo czekać. Wyszedł nagi do przedpokoju, nie okrywając się nawet. Tu chłopak go zatrzymał, założył opaskę na oczy i podprowadził do drzwi sypialni.
 - Wiem, że znacie zasady, ale chcę je wam przypomnieć. Macie zasłonięte oczy przez cały czas trwania zabawy. Odsłonicie dopiero, kiedy na to pozwolę. W trakcie nie wolno wam się odzywać. Jedynym słowem, które może paść jest safe word – hasło bezpieczeństwa. Dzisiaj jest to STRACH. Ja oczywiście mogę mówić. – W tym momencie się uśmiechnął do siebie. – To nie wszystko. Głębokie gardło i spust do wewnątrz, bez różnicy gdzie, jest zarezerwowany dla mnie. Mam jeszcze kilka uwag. Ty – dla pewności klepnął mężczyznę po ramieniu – możesz ją dotykać, gdzie zechcesz, możesz dawać klapsy. Nie wolno jednak ci jej uderzyć, ani użyć siły w żadnym celu. Gdybyś pokusił się o anal, to musisz uzyskać na to jej zgodę. Ja będę się przyglądał ale też brał udział i słowo, nawet cię nie dotknę partnerze- zażartował. – Wszystko jasne? Zgadzasz się?
Adam potwierdził skinieniem głowy.
Po tym krótkim wstępie chłopak ujął mężczyznę za rękę i podprowadził do łóżka. Tam już leżała naga Ewa z zasłoniętymi przepaską oczami.
Czekała niecierpliwie, starając się wyobrazić sobie zbliżającego się mężczyznę i jego późniejsze zachowanie.
Od czego zacznie, co będzie chciał mi zrobić, jaki będzie w trakcie? Jakie ma dłonie? Ciepłe zimne? Delikatne, a może szorstkie? – wiele pytań kłębiło się jej w głowie.
Tymczasem on nachylił się i dotknął ją dłońmi. Miała delikatną, ciepłą skórę. Przesunął dłonią w prawo i natrafił na krągły pośladek. Nie zatrzymał dłoni. Chciał poznać też kształt nogi. Wolnymi ruchami gładził udo, łydkę, aż sięgnął stopy. Cofając rękę, przeniósł ją na drugą nogę i dotarł ponownie do pośladka. Czynność tę powtórzył kilkukrotnie, jakby chciał poznać dokładnie tę część ciała, a potem ją w pamięci odtworzyć. Po chwili jego dłonie powędrowały w lewo, pieszcząc  dotykiem łopatki, kark, zapoznając się z każdym niemal centymetrem.
Michał stał w pewnej odległości i przyglądał się, ciekawy kolejnych ruchów mężczyzny. Chciał, aby to on zdecydował o wyborze pozycji dla siebie.
Mężczyzna przyklęknął przy łóżku, pochylił się i zaczął pieścić dziewczynę ustami, po chwili zwilżał jej skórę językiem. Delikatne muśnięcia zaskoczyły Ewę, ale bez wahania poddała się im. Strach, który czuła przed spotkaniem i jeszcze na samym jego początku, pomału ustępował podnieceniu.
Gość tymczasem usiadł przy samej głowie dziewczyny, rozsunął nogi i ułożył je wzdłuż jej ciała. Dotknął dłońmi twarzy Ewy. Przesuwał palcami, obrysowując jej owal, wyszukał ust, rozchylił wargi.
Ewa lekko drżała pod wpływem dotyku. Miły dreszcz przechodził jej ciało. Kiedy usiadł tuż przy twarzy, poczuła silny zapach męskiego podniecenia. Zrozumiała, czego od niej oczekuje na początek. Kiedy rozsunął jej wargi, a następnie włożył w nie palec i kilkakrotnie nim poruszył, wsuwając i wysuwając go z ust,  nie miała już żadnych wątpliwości. Ujęła dłonią trzon penisa i wolnymi ruchami przesuwała po nim. Czuła, jak pod wpływem jej dotyku zaczyna nabrzmiewać, twardnieć. Wtedy pochyliła się i przeciągnęła po główce całą szerokością języka. Poczuła nie tylko zapach, ale i smak mężczyzny. W myślach porównywała go do smaku Michała. Nigdy wcześniej nie zastanawiała się, czy są jakieś różnice. Zdziwiło ją, że każdy z nich smakował inaczej. Ponownie przesunęła językiem, tym razem już po całej długości, by powrócić do czubka. Jeszcze kilka ruchów językiem i śliska żołądź zniknęła w mokrych ustach dziewczyny.
Mężczyzna lekko podnosząc się, wypychał biodra, wyraźnie zadowolony z jej poczynań. Chociaż zgodnie z umową nie wypowiedział żadnego słowa, to jego pomruki zadowolenia mówiły wszystko.
Michał nadal przyglądał się tylko, nie biorąc czynnego udziału. Widok Ewy zaspokajającej mężczyznę wyraźnie go podniecił. Nie wiedział tylko, czy bardziej podnieca go sam widok tego, czy fakt, że robiła to za jego zgodą, a nawet bardziej – na polecenie.
Ewa przyśpieszyła ruchy głową, nabijając się coraz bardziej na sterczącego członka, jednocześnie masowała jądra.
Mężczyzna, co chwilę odgarniał z jej twarzy opadające włosy. Potem kładł dłonie na głowę i wplatał palce we włosy.
Michał już chciał przerwać, bojąc się, że mężczyzna nie dotrzyma danej obietnicy i zaleje spermą usta Ewy. Tymczasem ten jedną dłonią chwycił penisa i mocno zacisnął palce na jego podstawie. Drugą zdecydowanym ruchem odepchnął głowę dziewczyny. Na koniec wziął kilka głębokich wdechów.
Sytuacja uratowana – ocenił Michał w myślach.
Ewa poczuła ogromny niedosyt. Wprawdzie znała zasady obowiązujące podczas tego spotkania, ale było jej mało. Zdecydowanie miała ochotę na więcej. Chciała poznać smak jego nasienia, jednak tym razem było to nieosiągalne.
Mężczyzna wstał z łóżka i  gestem pokazał, że chętnie napiłby się czegoś. Jeszcze podczas ustalania zasad chłopak zastrzegł, że nie zgadza się na żaden alkohol w trakcie zabawy.
 - Wszystko ma być na trzeźwo. Ma nas podniecać żądza i doznania, a nie procenty – zapowiedział.
Gość wypił podany sok i oddał szklankę.
Ponownie odszukał dziewczynę i zaczął ją pieścić delikatnymi ruchami dłoni. Chwycił za biodra i przesunął w poprzek łóżka, aby głową leżała przy jednym skraju, a pupą przy drugim.
Podniósł kciuk i odczekał chwilę, jakby sprawdzał, czy Michał akceptuje takie ułożenie.
 - Mnie pasuje – zareagował na nieme pytanie. – Teraz obaj mamy do niej dostęp.
Po takiej odpowiedzi gość mógł zająć się Ewą według swojego uznania. Rozsunął jej szeroko nogi i zbliżył się maksymalnie do łóżka. Dłonią dotknął nabrzmiałych warg. Włożył palec między nie i sprawdził, czy są wystarczająco wilgotne. Zadowolony z wyników, rozsmarował śluz po całej długości. Następnie kilka razy plunął na dłoń i rozprowadził ślinę po penisie.
Dziewczyna słysząc to uniosła się na kolana eksponując pośladki. Mężczyzna nakierował fallusa na rozwartą waginę i naparł. Po chwili cała główka schowała się wewnątrz. Ruchami bioder atakował coraz bardziej, to znów się wycofywał. Dłońmi ugniatał pośladki, aż w końcu je rozchylił.  Wyszedł wtedy z dziewczyny  i śliską żołędzią pieścił otwór między nimi. Gestem poprosił o lubrykant.
Michał uważnie obserwował poczynania mężczyzny i kiedy zobaczył, co ten zamierza, zwrócił się do partnerki.
 - Chcesz tego? Ma twoją zgodę?
Ewa pokiwała głową twierdząco. Po niedokończonym oralu miała ochotę na każdą formę zaspokojenia. Widząc jej zgodę, chłopak podał gościowi żel.
Mężczyzna nałożył go sobie na palce i zaczął rozprowadzać po anusie, wprowadzając  sporą ilość do środka, po czym odrzucił tubkę. Chwilę pieścił penisem łechtaczkę, by zaraz wejść nim głęboko. Palcem zaś przedarł się przez zwieracz i masował od wewnątrz.
Dziewczyna była już bardzo podniecona. Michał widząc to podszedł do niej od przodu, sięgnął piersi i zaczął wykręcać oba sutki. Doskonale wiedział, że Ewa lubi takie doznania.  Dziewczyna tylko zasyczała. Na to chłopak stanął tuż przy twarzy Ewy i wepchnął jej w usta nabrzmiałego kutasa. Ta przyjęła go ochoczo i zaczęła ssać. Chłopak miał ochotę na coś innego. Złapał Ewą za głowę i zaczął ją nabijać. Początkowo robił to spokojnie, wolno. Z każdym kolejnym ruchem jednak przyśpieszał i pchał coraz głębiej. Jednocześnie stale obserwował mężczyznę. Z tej pozycji miał doskonały widok na niego. To go dodatkowo  podniecało. Chwilę trwało, a sperma wypełniła usta partnerki. Tuż po tym jej ciałem wstrząsnął silny dreszcz. Mężczyzna właśnie dochodził. Zdążył tylko wycofać się z dziewczyny i ciepłe, lepkie nasienie trysnęło na jej pośladki i plecy. Nadal nie przestawał pobudzać anusa i kiedy ostatnie krople mlecznego płynu skapywały na brzeg łóżka, Ewa wystrzeliła prosto na brzuch gościa, a on klepnął ją jakby w geście podziękowania. Niespodziewanie szarpnął opaskę i zdjął ją. Chłopak chciał zaprotestować, przypomnieć, że nie tak się umawiali. Coś jednak powstrzymało go. Był ciekaw dalszego przebiegu. Gość tymczasem chwilę przyglądał się niedawnej kochance. Następnie położył się na nią, sięgnął dłońmi brzucha, piersi, pieszcząc je wolnymi, delikatnymi ruchami. Zachowywał się tak, jakby ciągle było mu mało dotyku, pieszczot, kontaktu z ciałem dziewczyny. Na koniec wstał, odwrócił się i dał znać, że skończył i chce już wyjść.
 - Kończymy? – Michał chciał się upewnić. Był mocno zdziwiony, że Adam tak szybko zdecydował się na zakończenie zabawy.
Ten ruchem głowy potwierdził swoją decyzję.
Michał podszedł więc do gościa i poprowadził go w stronę drzwi. Kiedy mieli już wychodzić z pokoju, mężczyzna zatrzymał się i nie oglądając za siebie, powiedział.
 - Gdybyś była moja, nikomu bym cię nie użyczył – i wyszedł z sypialni.
Ewa chwilę zastanawiała się nad tymi słowami, a potem nagle przyszło olśnienie. Przecież ona zna ten głos! Ta myśl nie dawała jej spokoju. Chciała się upewnić i  dlatego pomimo zakazu zerwała opaskę z oczu. Spojrzała za wychodzącymi, ale się spóźniła. Chłopak właśnie zamykał drzwi od sypialni.
Chwilę trwało, zanim Michał ponownie je otworzył i wszedł do pokoju.
 - To był papuga, prawda?
 - Kto? – zapytał wyraźnie zaskoczony. – Nie rozumiem, o kim mówisz.
 - Pamiętasz to zdarzenie w parku? I tego mężczyznę, który nas wybronił? Jak adwokat. Nawet  jeden ze strażników tak go nazwał. Papuga. To on był, ten mężczyzna z parku, prawda?
 - Umawialiśmy się, że nie będziesz dopytywać, kogo zaproszę. I tego się trzymajmy – odpowiedział, poirytowany pytaniem.
 - Zaprosisz go jeszcze kiedyś? – nie ustawała w dociekaniu.
 - Coś czuję, że ci się spodobał, a raczej jego pieprzenie. –  Mówiąc to, roześmiał się.
 - Był inny, inny niż ty. – Podsumowała jednym zdaniem.

 

Sięgnęła po kubek stojący na stoliku. Okazał się pusty.
Nawet nie zauważyłam, kiedy wszystko wypiłam – pomyślała trochę zdziwiona. – Jakoś chłodno się zrobiło. Mogliby już zacząć grzać.
Wstała z fotela i podeszła do okna. Tam odruchowo dotknęła kaloryfera, jakby chciała się przekonać, że rzeczywiście nadal jest zimny. Ponownie wróciła do stolika, zabrała kubek i skierowała się do kuchni.
Nastawiła czajnik i wyjrzała przez okno, jakby za kuchenną szybą miała zobaczyć czyste, rozgwieżdżone niebo. Tymczasem wiatr nadal silnie poruszał gałęziami drzew, a duże krople deszczu niestrudzenie uderzały w taflę szyby.
Dopiero wrzesień; trochę za wcześnie na jesienną słotę – podsumowała w myślach.
Wzięła herbatę, której intensywny aromat rozchodził się po całym mieszkaniu i ruszyła do pokoju, zaglądając po drodze do sąsiedniego. Leżący na łóżku mężczyzna, równo oddychał.
Przynajmniej ty śpisz – odezwała się cicho, aby nie zbudzić partnera.
Przekroczyła próg pokoju, chcąc podejść do łóżka i sprawdzić, czy kołdra nie zsunęła się ze śpiącego. Zatrzymała się jednak. Dzisiaj coś wyraźnie powstrzymywało ją przed zbliżeniem się do niego. Nie bardzo wiedziała co.
Czyżby to jedno słowo: dobranoc – wypowiedziane takim beznamiętnym głosem, wręcz odpychającym, spowodowało taki efekt? – zastanawiała się bezgłośnie.
Chwilę jeszcze postała, patrząc na mężczyznę, po czym wycofała się i skierowała do drugiego pokoju.
Wtedy też była taka pogoda jak dzisiaj. Może nawet też był wrzesień. – Zastanowiła się chwilę. – Skąd mam pamiętać takie drobiazgi? Przecież, to było ze dwadzieścia lat temu, może nawet więcej – dodała po zastanowieniu.

 

Michał wszedł do pokoju i na stole położył perukę.
 - Ewa, zobacz. Mam prezent dla ciebie.
Dziewczyna podeszła do stołu i z ciekawością spojrzała na długie, rude włosy, które rozsypały się na blacie.
 - To dla mnie?
 - Załóż. Zobaczymy, jak w niej wyglądasz.
Niepewnie wzięła do ręki perukę, podeszła do lustra i położyła sobie na głowę.
 - Jeszcze nigdy nie miałam rudych włosów. – Roześmiała się na widok swojego odbicia.
 - Źle  to zrobiłaś – zaoponował chłopak. – Pierw musisz upiąć swoje, aby dało radę je schować, dopiero na takie założysz.
Pomógł Ewie pospinać dokładnie włosy, następnie założył jej specjalną siateczkę, kryjącą je wszystkie. Na koniec przyszła kolej na perukę. Palcami wstępnie ułożył włosy.
 - Teraz popatrz w lustro – powiedział zadowolony z efektu. – I jak się sobie podobasz?
 - Nigdy nie miałam grzywki ale nawet mi się podoba. Do tego ten rudy, całkiem jak u lisa.
 - Raczej u lisicy – poprawił ją.
 - Wszystko fajnie tylko, na co mi ona? Mam w niej wychodzić z domu?
 - Mam pewien plan. Jutro ci wszystko zdradzę – mówiąc to, puścił do niej oczko.
 - Już mam się bać, czy dopiero jutro? Twoje plany czasem mnie przerażają – dodała trochę niepewnie.

Następnego dnia kurier przywiózł paczkę. Ewa niecierpliwie czekała, aż Michał ją otworzy i rozpakuje. Nie znalazła bowiem informacji na temat nadawcy, a to dodatkowo potęgowało ciekawość. Po chwili na stole obok kartonowego pudełka leżała jego zawartość. Oczy dziewczyny rozbłysły na widok kolorowych opakowań, na których zdjęcia przedstawiały skrywaną wewnątrz zawartość.
 - Mogę? Mogę? – zawołała mocno podekscytowana.
- Oczywiście. Przecież to dla ciebie – odpowiedział rozbawiony jej entuzjastyczną reakcją.
Ewa sięgnęła po najbliżej leżący przeźroczysty woreczek. Wyjęła z niego maskę z brązowej satyny zasłaniającą górną część twarzy. Nie mogła się powstrzymać, aby nie pobiec do lustra, założyć ją i przez wycięcia na oczy nie podziwiać swojego odbicia.
 - Ale mi w niej ładnie – zachwycała się, śmiejąc się przy tym.
Nie mogła się oprzeć ciekawości i chęci poznania pozostałych drobiazgów. Wróciła więc do stołu i otwierała opakowania. W długim podłużnym pudełku znalazła silikonowy wibrator z wypustkami, a w drugim naturalistycznego kształtu dildo z cyber skóry. Była tam dodatkowo tubka, której zawartość ją zaciekawiła. Sztuczna sperma głosił napis.
 - O co tu chodzi? – zapytała zdziwiona.
Michał wziął do ręki sztucznego penisa i odkręcił znajdującą się u nasady zakrętkę. Pokazał dziewczynie zamocowany wewnątrz pojemniczek.
 - Do tego zbiorniczka wlewasz sztuczną spermę, a w odpowiednim momencie wytryskuje ona przez mały otworek na szczycie główki. Jak w naturze – dodał, uśmiechając się przy tym.
Dziewczyna przeglądała pozostałe opakowania. Niezmiernie zaciekawiona wzięła do ręki całkiem spory woreczek ze szkarłatnego aksamitu. Uciskając materiał próbowała poznać jego zawartość. Wyobraźnia nie podsuwała jednak odpowiedzi.
 - Co jest w środku? – zapytała partnera.
 - Nie mam pojęcia – odpowiedział, udając niewiedzę. – Najlepiej będzie, jak rozwiążesz sznurki i wyjmiesz zawartość. Wtedy oboje się dowiemy.
Ewa przechyliła rozwiązany woreczek i wtedy wysunął się szklany korek analny z przymocowaną do niego lisią kitą.
 - Ależ ten ogon jest piękny i jaki miły w dotyku. – Nie mogła się nachwalić.
 - Teraz wyobraź sobie, jak pięknie będzie wyglądać umieszczony między twoimi pośladkami. Nie powiesz, że nie zauważyłaś szklanego koreczka. – Tu roześmiał się w głos. – Już cię widzę paradującą dumnie na czworaka i merdającą ochoczo.
 Na te słowa dziewczyna poczuła się trochę niepewnie. Nigdy wcześniej nie używali takich gadżetów, ale pomysł wydał się jej kuszący.
Aby ukryć zmieszanie sięgnęła po ostatni największy karton – ten, który ciekawił ją najbardziej. Drżącymi z podniecenia dłońmi wyjęła z niego gorset z prawdziwej brązowej skóry.
 - Dokładnie taki mi się marzył. Prosty, bez zbędnych ozdób, koronek. Będzie idealnie pasować kolorem do obroży. – Mówiąc to puściła filuternie oko do partnera.
 - Wiedziałem, że właśnie taki ci się spodoba.
Ewa już bez dalszych pytań stanęła przed lustrem i zabrała się za przymierzanie gorsetu.
 - Wystarczy tylko dobrze zasznurować i będzie pasować idealnie.
 - Jeszcze lepiej będzie wyglądać kiedy zdejmiesz koszulkę i założysz na gołe ciało.
 - Teraz zdradzisz mi skąd pomysł na te zakupy? – dopytywała, nadal podziwiając swoje odbicie.
 - Jutro dowiesz się wszystkiego.

 - Powiesz wreszcie jaki masz pomysł i do czego potrzebnych jest aż tyle gadżetów – poprosiła, nie mogąc doczekać się obiecanej niespodzianki.
 - Spokojnie. Zaraz wszystkiego się dowiesz. Jest taki portal erotyczny, gdzie można porozmawiać na różne tematy. Jak się pewnie domyślasz tematem wiodącym jest seks.
 - Ale do czego potrzebne te wszystkie zabawki? – Nadal nie mogła zrozumieć.
 - Już ci mówię. Tam można rozmawiać też patrząc na siebie. To portal z kamerkami.
 - Nadal nie rozumiem…
 - Jeden z rozmówców – powiedzmy ty – siada w swoim pokoju a na ekranie pokazuje się twoje zdjęcie. W tym momencie, każdy z zalogowanych uczestników może zacząć z tobą pisać. Całość wyświetla się na ekranie i każdy może się dołączyć lub wycofać w dowolnej chwili. Jeżeli jednak ktoś chciałby porozmawiać głosowo, musi za to zapłacić.
 - Jak to zapłacić? Ile? – przerwała mu zaskoczona.
 - Wysyła najtańszy SMS. Może też wysłać droższy. Wtedy włączy się kamerka i zobaczy swoją rozmówczynię, powiedzmy ciebie. W tym momencie każdy, kto zapłaci będzie również cię widział. Za odpowiednio dużą kwotę może wykupić rozmowę z użyciem kamerki tylko dla siebie. Wtedy nikt poza wami nie będzie mógł was oglądać. Nie pamiętam tylko, ile minut dostajesz za jeden SMS. Jeżeli ktoś chce dłużej, to oczywiście musi kolejny raz wysłać. Osoba nadająca otrzymuje procent od wpływów. Tak mniej więcej to działa.
Zapadła cisza. Ewa zastanawiała się nad tym, co powiedział Michał.
 - Można całkiem nieźle dorobić. Rozmawiałem z jedną znajomą, która tam działa. Postanowiłem, że też spróbujemy. Już cię zarejestrowałem.
Dziewczyna nadal milczała, zaskoczona pomysłem.


Następnego dnia Ewa nadal nie była do końca przekonana, co do udziału. Ostatecznie uległa jednak partnerowi. Ten tłumaczył, że przecież w peruce i z maseczką na twarzy nikt jej nie rozpozna i może czuć się bezpieczna. Do tego gorset na tyle zmieni jej figurę, że i po niej będzie nie do poznania.
 - Niby racja – odpowiedziała bez szczególnego entuzjazmu.
Dziewczyna usiadła przed lustrem i zaczęła się przygotowywać. Założyła pończochy i figi, których nie bardzo miała ochotę pokazywać, ale jak powiedział chłopak: Mieć nie zaszkodzi. Potem przyszła kolej na gorset. Michał zasznurował go dosyć luźno, aby dać Ewie więcej swobody. Ta obserwowała swoje odbicie i była zachwycona efektem – uniesione piersi, wyraźnie podkreślone wcięcie w talii. Tak, efekt zdecydowanie się jej spodobał. Wzięła do ręki obrożę i przyłożyła do szyi. Po chwili rozmyśliła się i odłożyła ją na stolik.
 - Za wcześnie na odkrywanie wszystkich kart – powiedziała, patrząc na partnera.
 - Masz czas. Sama zdecydujesz.
 Następnie włożyła perukę i maseczkę. Całości wizerunku dopełniła mocno czerwona szminka na ustach.
 - I jak? – zapytała, oczekując słów uznania.
 - Dokładnie tak to sobie wyobrażałem. Idę o zakład, że zrobisz furorę. Będziesz się wyróżniać spośród innych. I byłbym zapomniał – zalogowałem cię jako Ruda Lisica.
 - Czyli wszystko dokładnie przemyślałeś. I strój, i nick.

Usiadła wygodnie na sofie. Chłopak zajął się ustawieniem kamerki i zalogowaniem dziewczyny.
 - Zaczynamy zabawę Ewka. Powodzenia – dodał na zachętę.
Chwilę trwało, a ujrzała na ekranie pierwsze teksty – Witaj Lisico, chyba jesteś tu nowa. I od innego nicka – To ty na zdjęciu? Chętnie bym cię skosztował. Z czasem rozmówcy stawali się coraz śmielsi, zadając nawet intymne pytania. W pewnym momencie rozległ się sygnał powiadamiający, że któryś z użytkowników zaprasza ją na priv. Michał, siedzący poza zasięgiem kamerki, uniósł kciuk w górę i uśmiechem zachęcił dziewczynę do przyjęcia zaproszenia. Na ekranie monitora pojawiła się postać dojrzałego mężczyzny.
 - Mów do mnie Lubieżnik. Taką mam ksywkę. – Usłyszała słowa padające z głośnika. – Byłem ciekaw, czy rzeczywiście wyglądasz tak apetycznie. Czuję, że jesteś dobra w te klocki. Zabawimy się Lisico.
 - Co znaczy zabawimy? Możesz jaśniej? – dopytywała.
 - Patrzcie, jakie niewiniątko mi się trafiło – zaśmiał się. – Zaraz ci pokażę jak.
Po tych słowach nakierował swoją kamerkę niżej. Od pasa w dół siedział zupełnie nagi. Ustawił zbliżenie na genitalia i zaczął się onanizować.
 - Teraz twoja kolej. Zdejmuj majtki, rozkładaj nogi i pokaż mi, jak zabawiasz się pusią.
Dziewczyna nie mogła uwierzyć w to, co słyszy, a jeszcze bardziej w to, co widzi. Mężczyzna rytmicznymi ruchami dłoni doprowadził do wzwodu. Ewa patrzyła zaskoczona, a jednocześnie widok ten napawał ją coraz większym obrzydzeniem.
 - No mała. Nie ociągaj się. Zapłaciłem za ciebie jak za dziwkę. Niech wiem, że było warto.
 - Michał, wyłącz – zawołała.
 - Udaj, że zgadzasz się i zacznij ściągać pończochy – podpowiedział ściszonym głosem.
Lubieżnik chyba tego nie usłyszał. Przyśpieszył za to.
 - Czekam – ponaglił Lisicę.
 - Wyłącz natychmiast – zawołała, a ponieważ nie było żadnej reakcji, podniosła się i zrobiła krok w stronę partnera.
Widząc to, chłopak zgasił monitor. Podszedł do partnerki, stanął przy niej i jakby sekundę zastanowił się nad tym, co zamierzał zrobić. Ta chwila zawahania nie powstrzymała go przed działaniem. Pchnął dziewczynę na sofę, rozpiął rozporek i wyjął penisa. Przyłożył go do umalowanych ust i silnie napierając, wepchnął. Był zły na Ewę, że zbuntowała się, chociaż wcześniej obiecywał jej możliwość wycofania się. Teraz dana obietnica nie miała dla niego znaczenia. Liczył się tylko opór i brak posłuszeństwa, a z tym nie chciał się pogodzić. Dziewczyna próbowała się wyrwać, ale na nic się to zdało. Michał jakby wpadł w trans. Nie zważał na sprzeciw. Pchał coraz głębiej, z coraz większą siłą. Nie było trzeba długo czekać i lepka sperma wystrzeliła na gwałconą twarz. Po chwili z chłopaka jakby opadły emocje, podniósł się i wolnym krokiem skierował w stronę kamerki.
Zapłakana Ewa przyglądała się jego ruchom i dopiero, kiedy zauważyła gasnącą lampkę od kamerki zrozumiała, co się przed chwilą stało. Michał wyłączył jedynie monitor, zostawiając działające nadawanie. Wszystko, co zdarzyło się w pokoju, było widoczne dla pozostałych odbiorców. Nie wiedziała tylko, czy obraz oglądała jedna osoba, czy było ich więcej, ale jakie to w tej chwili miało znaczenie. Żadnego.
Wstała i wyszła do drugiego pokoju. Tam zdjęła maskę, perukę. Założyła spodnie, na gorset bluzkę. W przedpokoju narzuciła na siebie kurtkę.
 - Nie kontaktuj się więcej ze mną – rzuciła w stronę pokoju, w którym w dalszym ciągu był chłopak i wyszła.


Leżał już w łóżku, kiedy odezwał się telefon. Odebrał.
 - Z tej strony Adam. Ten, którego zaprosiłeś do trójkąta. Pamiętasz?
 - Cześć. Jasne, że pamiętam.
 - Tym razem ja do ciebie z pewną propozycją.
 - Słucham. Mów śmiało. Może coś da się zrobić.
 - Niedługo wyjeżdżam z kraju do Kanady. Na dłużej, może nawet na zawsze. I tu właśnie moja prośba. Moglibyśmy spotkać się we troje, jak wtedy?
 - Tylko, że my już nie jesteśmy razem. Ewa odeszła ode mnie. Więc sam widzisz, nie da rady.
 - Szkoda… Dałbyś mi na nią namiary? Skoro nie jesteście już razem… – zawiesił głos.
 - Dałbym, ale sam nie mam. Zmieniła numer, z kwatery się wyprowadziła i nie zostawiła nowego adresu. Nie chce mnie znać – dodał.
 - Czasem bywa i tak. Nie daj się złej passie. Powodzenia życzę.
 - Tobie też się przyda w tej Kanadzie. – Zakończył rozmowę.


Z sąsiedniego pokoju dobiegł ją dźwięk kroków. Mężczyzna szedł do kuchni. Wstała więc z fotela i podążyła za nim.
 - Nie śpisz? Stało się coś? – zagaiła rozmowę.
 - Chyba ten deszcz mnie obudził. Może i dobrze, bo jakoś niespokojnie spałem. A ty dlaczego nadal nie śpisz?
 - Sama nie wiem. Jakoś na wspominki mnie wzięło. Takie migawki z życia.
 - Przynajmniej miłe te wspomnienia? – zapytał zaciekawiony. – Opowiesz mi? Lubię te twoje historie sprzed lat.
 - Ta jest raptem sprzed kilku, ale właściwie ją znasz. Tylko że opowiem ci ją z mojej perspektywy.
 - Słucham zatem. – Zachęcił ją uśmiechem, kładąc się ponownie na łóżku.
Ona zajęła miejsce w wygodnym fotelu, podsuwając go wcześniej bliżej partnera.
 - Odwiedzałam wtedy znajomego w szpitalu na urazówce, kiedy przywieźli pacjenta. Całego w bandażach i gipsie. To byłeś ty. Tak zaczęła się nasza znajomość. Nikt do ciebie nie przychodził, nie odwiedzał, więc często podawałam tobie picie, czasem nawet pomagałam karmić. Mój znajomy wyszedł ze szpitala, a ja nadal cię odwiedzałam.  Zbliżyliśmy się do siebie. Spędzaliśmy wiele godzin na rozmowach. Miałam wrażenie, jakbyśmy się już wcześniej spotkali, ale nie mogłam sobie przypomnieć ani gdzie, ani kiedy. Mówiłeś mi wtedy, że wiele, wiele lat mieszkałeś w Kanadzie, że po prawie dwudziestu latach rozstałeś się z partnerką i między innymi, to skłoniło cię do powrotu. Że wracałeś tu do mieszkania odziedziczonego po ojcu i w drodze z lotniska miałeś ten paskudny wypadek. Po wyjściu ze szpitala długo jeszcze kulałeś, ogólnie miałeś problemy z poruszaniem. Pomagałam ci więc nadal. Potem doszło uczucie… – zawiesiła głos i jakby coś wspominała. – To było wtedy, kiedy byliśmy już razem. Leżałam naga na łóżku, zamknęłam oczy, a ty zacząłeś pieścić mnie opuszkami palców. Delikatnie, pomału, jakby z zaciekawieniem. Jakbyś chciał poznać każdy centymetr mojego ciała. Tylko raz ktoś mnie tak czule dotykał, z taką zachłannością odkrywał każdy szczegół. Ale to było dawno, długo przedtem, zanim się poznaliśmy. W tamtym czasie ten mężczyzna wiele razy przewinął się przez moje życie, chociaż tak naprawdę nigdy się nie poznaliśmy. Był jak mój osobisty anioł stróż. – Wzięła głęboki oddech i kontynuowała. – Adam, teraz ty jesteś moim aniołem stróżem.
 - Tak, Ewuś. Jestem twoim osobistym aniołem stróżem.

Ten tekst odnotował 14,385 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.56/10 (26 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Komentarze (24)

+3
-1
Pięknie napisany erotyk z plastycznymi opisami tła wydarzeń. Przeczytałem z przyjemnością. Dzięki.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
-1
No cóż... Jest wszystko, co trzeba, żeby wyśmienicie smakowało. A przede wszystkim jest to, czego w wielu opowiadaniach brakuje - KLIMAT.
Szacuneczek.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+3
-1
@Indragor i @SENSEIH, dziękuję za tak ciepłe przyjęcie tego opowiadania.

Chciałam pokazać różne ,,barwy" seksu. Całego przekroju nie dałoby się zaprezentować, dlatego w tekście jest ich mały wycinek.
Życzę czytelnikom, aby ich doświadczenie objęło jak najwięcej jego kolorów i odcieni.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+7
-4
A ja wsadzę łyżkę nawet nie dziegciu, a gnoju, w tę beczkę wzajemnego samozachwytu. I żeby było jasne - nie jest to złośliwe (choć różnice zdań między mną a autorką nie są żadną tajemnicą), a bardziej wynika z obecnej sytuacji i coraz częstszej krytyki kierowanej w stronę członków i członkiń loży autorskiej.

Konkretnie chodzi mi o to, że uważana za jedną z najlepszych warsztatowo autorek na Pokątnych (moim zdaniem bez uzasadnionego powodu, ale to moje zdanie) publikuje tekst, który jest ewidentnie niedopracowany. I nie chodzi mi nawet o pokraczne lub wręcz błędnie (niech mi ktoś wytłumaczy, po co tam te przecinki, bo nie ogarniam) zdania typu:

Wolno przeniosła wzrok na mężczyznę szykującego się do spania. Ten, właśnie wyszedł z łazienki.

Co powiesz na seks, na łonie natury?



ale bardziej o brak formatowania. Tak, ten tekst nie został odpowiednio przygotowany do publikacji i nawet z tym nie dyskutujcie. Po pierwsze - dywiz zamiast myślnika na początku dialogu, przed którym na dodatek stoi chyba spacja (za wąskie to na tabulator, zresztą takie wcięcia robi się inaczej). Po drugie - brak wcięć akapitowych. Po trzecie - brak większej interlinii między akapitami, przez co zlewają się one w jedną ścianę.

I tak, wiem, czepiam się. Ale pamiętam jak dziś, jak Krystyna jechała po moich tekstach i wytykała błędy wynikające często ze zwykłego braku doświadczenia oraz niewiedzy, gdy tymczasem tutaj niedoróbki są spowodowane niczym innym jak brakiem chęci ich poprawy. Bo szerokość myślników czy interlinię ogarnie nawet najbardziej prymitywny darmowy Word, a wcięcia akapitowe edytor na Pokątnych. I nikt mi nie wmówi, że "nie umie", bo to są absolutne podstawy. Bo można się pomylić w przecinkach, zwłaszcza kiedy konstruujemy wielokrotnie złożone zdania (swoją drogą zawsze mnie śmieszy podejście niektórych, którzy twierdzą, że "nie robią błedów", skoro piszą językiem tak prostym, że nawet nie bardzo mają okazję do ich zrobienia), można gdzieś strzelić powtórzenie, literówkę, zmianę szyku zdania, błąd stylistyczny (np. ja walę nieświadomie rusycyzmami na lewo i prawo, bo dla mnie to są normalne formy) i tak dalej, ale odpowiednie formatowanie tekstu powinno być normą, bo robi to za nas edytor, wystarczy tylko kazać mu to zrobić kilkoma kliknięciami. Zwłaszcza na poziomie loży autorskiej, która z momentami wręcz nadgorliwością wytyka źdźbła w tekstach niedoświadczonych autorów, a nie chce widzieć belki w swoich.

Hejty leco za 3...2...1...
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
-1
@Agnessa Novvak Jakbym miał więcej kciuków niż dwa, też bym je podniósł za Twoim komentarzem. Cóż, program czyni mnie jednorękim i akceptuje tylko jeden 😉 .
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
-2
@Tomp - takie koale mają dwa kciuki, to są podwójnie poszkodowane 😄

A na poważnie, to osobiście pisanie takich komentarzy nie sprawia mi (choć niektórzy zapewne mają inne zdanie na ten temat) absolutnie żadnej przyjemności. Ale widzę, co się dzieje i jak bardzo podejście "a inni to piszą byle jak, to po co ja mam się starać" rozlewa się po Pokątnych. A czasami wystarczyłaby dosłownie godzina czy dwie przed ekranem, żeby komputer odwalił za nas większość pracy. I naprawdę żałuję, że musiało dojść do publicznego pokazywania paluchami, żeby (może, bo pewności nie mam) to wreszcie zauważyli.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@Agnessa Novvak Póki autorka się nie wypowiada, wtrącę i ja pół kopijki, a to w sprawie popularnego cytatu, którym się posłużyłaś: tego o źdźble (tudzież cierniu) i belce w oku. Czy zarzut: "widzisz zadrę w cudzym oku, a nie widzisz (zadry, pyłku, belki) w swoim" ma w ogóle jakikolwiek sens? Czy też to tylko kolejny egzaltowany bełkot, nad którym nikt się nie zastanawia? Widziałaś kiedyś coś w swoim oku? Czy ktoś, nie wyłączając bajkowej postaci, której anonimowy (ale znany z imienia i otczestwa: Mateusz Lewiicz) autor bajki przypisuje inkryminowaną wypowiedź, kiedykolwiek widział cokolwiek w swoim własnym oku? 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
-4
@MrHyde ,, Póki autorka się nie wypowiada", to nie dokładnie tak.
Podziękowałam Indragor i SENSEIH za ciepłe przyjęcie opowiadania, chociaż to zostało ocenione jako ,,wzajemny samozachwyt"(!). To, że sporo ze sobą rozmawiamy, żartujemy nie świadczy o tym, że włazimy sobie w tyłki.
Na jazgot nie reaguję i reagować nie mam zamiaru, choćby jego autorzy dali mi masę kciuków w dół za te słowa- są na to sposoby, chociażby zmiana IP - tak gwoli podpowiedzi.
Już na zakończenie i ja posłużę się cytatem z Biblii, chociaż nie konkretnie w twoją stronę MrHyde, tylko ciut go sparafrazuję: ... (Ks. Rodzaju 3,19). To, co powstało jest tak mocne, że nie przejdzie mi przez palce.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
0
Pretensje edytorskie były całkiem konkretne. Przecinkarskie – jeszcze bardziej. Wystarczyłoby poprawić. 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
0

Agnessa Novvak rzekła:
A ja wsadzę łyżkę nawet nie dziegciu, a gnoju, w tę beczkę wzajemnego samozachwytu.


Czyli jak uważam opowiadanie za dobre, to nie mogę pochwalić, bo zaraz pojawiają się pod adresem takich komentarzy epitety jak „gnój”, czy „samozachwyt”?
A co do powyższego opowiadania przesłałem Krystynie swoje uwagi PW. Czemu nie wypisałem tu? Bo uważam opowiadanie za zbyt dobre, aby tu się produkować. Dlaczego? Bo tak mogę.

Agnessa Novvak rzekła:
(…) a bardziej wynika z obecnej sytuacji i coraz częstszej krytyki kierowanej w stronę członków i członkiń loży autorskiej.

Zwłaszcza na poziomie loży autorskiej, która z momentami wręcz nadgorliwością wytyka źdźbła w tekstach niedoświadczonych autorów, a nie chce widzieć belki w swoich.


No właśnie. Jeśli czytam takie kwiatki w wykonaniu CLA jak:
– historyczka: „Pomysł genialny. Problem fundamentalny. Zachwyciłam się. Co do półpauz i dyvid, czy jak to się zwie, przyznaję ja ich chyba w tekście nie widzę... widzę po prostu myślniki”. Po czym daje słabemu, pełnemu błędów, po prostu niechlujnie napisanemu tekścikowi 10 gwiazdek – czyli arcydzieło (!).
Czy arogancką wypowiedź darjima: „Dziwne to trochę, że przyczepiłeś się do dywiz,pauz,półpauz jakby to była najważniejsza rzecz na świecie”. (...) „Apeluję aby niektórzy wyciągnęli sobie kij od szczotki z tyłka i dali na luz”.
To nie dziw się, że CLA są pod coraz większym ostrzałem krytyki. Wymagają od innych przestrzegania zasad pisania opowiadań, a sami mają je w głębokim poważaniu, mówiąc, że ich to nie dotyczy. Nieważne, że to nie ci sami. Czytelnik widzi LA jako pewną grupę, całość.

Agnessa Novvak rzekła:
Konkretnie chodzi mi o to, że uważana za jedną z najlepszych warsztatowo autorek na Pokątnych (moim zdaniem bez uzasadnionego powodu, ale to moje zdanie) publikuje tekst, który jest ewidentnie niedopracowany. I nie chodzi mi nawet o pokraczne lub wręcz błędnie (niech mi ktoś wytłumaczy, po co tam te przecinki


A gdzie to jest napisane, że jest „jedną z najlepszych warsztatowo autorek”? Bo ja takiej opinii nie znam. Chyba że coś przeoczyłem.
W zdaniu: „Ten, właśnie wyszedł z łazienki”, przecinek przesuwa akcent na „ten”, czyli na osobę, a nie na czynność, którą wykonuje (wychodzi z łazienki).

Agnessa Novvak rzekła:
a wcięcia akapitowe edytor na Pokątnych.


Problem w tym, że tutejszy edytor do wklejania tekstu to jedna wielka katastrofa. Tekst daje się sformatować, o ile etapy formatowania wykonamy w ściśle określonej kolejności, znanej tylko temu edytorowi, inaczej wszystko się rozjedzie albo nie będzie żadnej reakcji na próby formatowania. Odstępy między blokami tekstu mogą być tylko za duże lub tylko za małe.
Ostatnio formatowanie tekstu zajęło mi pół godziny, zanim się jako tako udało. Niestety, po zaakceptowaniu zauważyłem literówkę. Poprawiłem ją i… Całe formatowanie zniknęło, jakby w ogóle go nie było. Mało tego. Edytor nie reagował na próby ponownego sformatowania. Musiałem usunąć tekst, wkleić ponownie i zacząć całą zabawę z formatowaniem od nowa.
I co? Dziwisz się, że mało komu chce się bawić w formatowanie?
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
@Indragor Przed wklejeniem tekstu spróbuj wyłączyć Autokorektę w edytorze.
photo
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
-2
@Indragor
Agnessa Novvak wyraża się dosadnie. Ja ją rozumiem. A że niektórzy uważają to za niegrzeczność... Cóż, i mnie tu niektórzy uważają za chama. Pokrewieństwo dusz?
W zdaniu: „Ten, właśnie wyszedł z łazienki” przecinek jest ewidentnie źle postawiony i nie ma tu czego bronić. We współczesnym języku polskim przecinek nie zależy od fantazji, akcentu i fanaberii, a od reguł. Reguły czasem dopuszczają dowolność, ale w ściśle wymienionych przypadkach. Dowolność pełna dotyczy tylko myślnika - jeśli ktoś nie wie, czy należy postawić przecinek, czy nie, niech wstawi myślnik jako przerwę oddechową.
W sprawie formatowania: Mnie raz zniknęły wcięcia przy korekcie, ale dzięki instrukcji Agnessy wywołałem je z edytora pokatne.pl bez problemów. Jednak wszystkie korekty polecam robić w zewnętrznym edytorze (ja używam starego WORDa) i wklejać cały tekst sformatowany. Nie mam z tym problemu. Esteci z edytora pokatne.pl uzupełnią tylko żółte kreski akapitowe, które mnie się podobają.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@Marc, dzięki, będę miał na uwadze 🙂 Zobaczymy, czy to pomoże.

@Tomp
Nie chodzi o dosadność, tylko gdy opowiadanie zostanie skrytykowane, to źle. Gdy pochwalone, jeszcze gorzej, bo zaraz pojawiają się podejrzenia o jakiś tajny spisek.
Co do spornego przecinka nie zgadzam się z Tobą, ale to nic nowego 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
A ja, żuczek skromny, dodam, że można toczyć nieskończone boje w zakresie zarówno formatowania, wcięć, półpauz i innych okoliczności przyrody.
Natomiast zaręczam, że gdybym miał okazję zdobyć świstek papieru, na którym pani Rowling, jadąc pociągiem, naszkicowała "Harrego Pottera", byłbym dziś milionerem, Większym niż ten, który dba o dywizy, myślniki i ich długość, w milimetrach mierzoną. Bo mam wrażenie, że pani Rowling miała w dupie zasady, płodząc ideę.
I uwaga - to wcale nie oznacza, że toleruję babole. Zwyczajnie - znaj proporcje, mociumpanie. I to jest tajemnica pokątnych publikacji. A że tłum myli porno z erotyką, to już insza inszość.
Howgh.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
To po kolei:

@Indragor - poruszyłeś tyle tematów, że pewnie zaraz któryś mi umknie, ale postaram się odpowiedzieć na wszystkie. Najpierw kwestia oceniania opowiadań - oczywiście każdy ma prawo do swojej i nic mnie do Twojej, ani Tobie do mojej. Ale jest różnica pomiędzy "tekst jest dobry, bo jest dobry" a "tekst jest dobry, bo mi się podoba". I kto jak kto, ale Ty powinieneś o tym wiedzieć. Mam oczywiście świadomość, że czasami bardzo trudno jest oddzielić osobiste sympatie / antypatie wobec poruszonego tematu / autora, natomiast powinniśmy przynajmniej spróbować. A Ty (i @SENSEIH) niestety tego nie zrobiliście, tylko zachwycacie się tekstem, w którym w zasadzie nie ma się czym zachwycać, bo jest... przeciętny - nie słaby, nie wybitny, a właśnie do bólu średni. Nie mniej i nie więcej. Zarówno pod względem fabularnym, jak i stylistycznym, a do tego nie jest pozbawiony błędów zarówno interpunkcyjnych (ja nie zawsze potrafię je uargumentować, bo brakuje mi do tego podstawy teoretycznej jaką ma choćby @Tomp, ale ewidentnie widzę, że "coś jest nie tak"), jak i przede wszystkim edytorskich. I dostałeś ode mnie kilka pierwszych z brzegu przykładów, dlaczego tak uważam, po czym uparcie bronisz autorki. A czemu? A może dlatego, że ewidentnie się lubicie, co widać choćby po waszych pogaduszkach na czacie? Wybacz, ale stawiam talon na biurwę i balon, że gdyby tekst na podobnym poziomie napisał inny autor (zwłaszcza początkujący z poczekalni), to już byś ostrzył widły i krytykował niedoróbki tak samo, jak ja. I nie zaprzeczaj proszę, że nie, bo przecież mogę sobie przeczytać komentarze / forum / czat tak samo, jak każdy z tutaj obecnych i wysnuć z tego odpowiednie wnioski.

I żeby było jasne - to nie tak, że prowadzę wobec @Krystyny prywatna krucjatę, ale skoro już rzucamy błotem w kierunku jednych członków i członkiń loży, to obrzucajmy też innych za dokładnie to samo. A argument typu "no ale edytor działa słabo, to po co formatować" jest po prostu słaby. Wiem, jak on działa, bo też tutaj publikuję (fakt, ostatnio rzadziej) i edytuję już opublikowane teksty. I też mi się wszystko czasami wysypie, co tak samo powoduje u mnie gwałtowny wzrost stężenia inwektyw, rzucanych w kierunku ekranu. Ale przynajmniej próbuję to minimalizować przez możliwie jak najlepsze formatowanie tekstu na poziomie Worda, tak by potem już tylko dostawić wcięcia akapitowe czy zamienić gwiazdki na linię podziału. A skoro ja umiem, to każdy, choć trochę ogarnięty użytkownik komputera, jest w stanie to zrobić. Poza tym czy nie jest tak, że od niektórych twórców (pisarzy, piosenkarzy, malarzy, fotografów, kogokolwiek) powinniśmy oczekiwać więcej i jednocześnie więcej wymagać, niż od innych? Bo wiemy, że potrafią wspiąć się na poziom nieosiągalny dla większości, jeżeli tylko tego chcą? A jak nie chcą, to... no właśnie - nie chcą. Czy raczej nie chce im się - patrz zresztą naszą dyskusję pod opowiadaniem @Darjima.

@SENSEIH - tak, Rowling miała to zapewne w dupie. Choć, o czym wielu nie wie, ona jest wykształconym filologiem (przepraszam, filolożką) i dlatego już na dzień dobry miała solidne podstawy, by napisać porządną historię. A od wytykania błędów, poprawek i ogarniania tego "co autor miał na myśli" to jest redaktor / korektor, a potem jeszcze zecer, jeśli mówimy o książce jako takiej. My zwykle musimy robić to sami, co wymaga czasu, wysiłku i jeszcze więcej cierpliwości, żeby po drodze nie osiwieć. Albo i ocipieć, bo i tak można. A kto sprawdzał własne poprawki do własnych poprawek w kolubrynie na ćwierć miliona znaków, dostając przy tym oczopląsu i bladej k*rwicy jednocześnie, ten wie, że mam rację.

@MrHyde - bo wiesz, zawsze znajdziesz mądrość ludową na każdą okazję, czyli np. z jednej strony "jak cię widzą, tak cię piszą", a z drugiej "nie oceniaj książki po okładce". Dla każdego coś miłego, choćby nawet było bez sensu 😛
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-1
@Agnessa rzekła była:
"My zwykle musimy robić to sami, co wymaga czasu, wysiłku i jeszcze więcej cierpliwości, żeby po drodze nie osiwieć. Albo i ocipieć, bo i tak można. A kto sprawdzał własne poprawki do własnych poprawek w kolubrynie na ćwierć miliona znaków, dostając przy tym oczopląsu i bladej k*rwicy jednocześnie, ten wie, że mam rację".

NIe wiem. Być może. Rozumiem, że piszesz to z autopsji. Każdy walczy z własnymi słabościami. To jak Kisielewski Stefan nadmienił: "Socjalizm jest to ustrój, w którym bohatersko pokonuje się trudności nieznane w żadnym innym ustroju".

Natomiast co do meritum i "genesis" tej dyskusji - uważam, że animozje wśród kobiet najlepiej rozwiązuje się w basenie z kisielem. I to serdecznie polecam, zamiast dorabiać ideologię do prostej psychologii.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@SENSEIH - tak, z własnej. Dlatego inaczej patrzę na błędy w rodzaju tych nieszczęsnych dywizów (które powstają od zwyczajnego niechciejstwa i bylejakości), a inaczej na przykład źle wyedytowane zdania w stylu "umyłem się i poszedłem się po ręcznik" (które jest bardzo łatwo popełnić i bardzo trudno zauważyć w trakcie robienia poprawek). Zwłaszcza wtedy, kiedy tekst jest długi i po kolejnej godzinie ledwo ogarniamy, co robimy. I oczywiście można mówić, że najlepiej jest pisać od razu idealnie, ale to tak nie działa - nawet zawodowcy zwykle przechodzą przez etapy I, II i nieraz III draftu, i to mając do pomocy zewnętrznego redaktora.

PS Tak się zastanawiam, czy lepszy byłby basen z kisielem, czy raczej Kisielem... 😀
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@Agnessa A to już sobie sama wybierz. Znaczy ten kisiel. Być może ma wartość KIsiela . Ja - wymiękam. Mój eksperyment z pokatne.pl przerósł oczekiwania 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
-1
@Agnessa, z większością Twoich wniosków i wypowiedzi tu i w innych miejscach się zgadzam, ale…

Agnessa rzekła:
"no ale edytor działa słabo, to po co formatować" jest po prostu słaby


Nie jest słaby. Po prostu takie problemy z edytorem przerastają nowych publikujących, a potem już leci. „Nie da się”, „zajmuje kupę czasu, a i tak nie wiadomo”, to nie formatuję.
Natomiast propozycja, aby korzystać z Worda, jest słaba. Bo czemu mam wydawać grubą kasę (prawie 700 zł), aby opublikować tu opowiadanie, bo akurat edytor Pokąntnych akceptuje (oczywiście zupełnie przypadkowo) tylko wyroby Microsoftu.

Najpierw kwestia oceniania opowiadań - oczywiście każdy ma prawo do swojej i nic mnie do Twojej, ani Tobie do mojej. Ale jest różnica pomiędzy "tekst jest dobry, bo jest dobry" a "tekst jest dobry, bo mi się podoba". I kto jak kto, ale Ty powinieneś o tym wiedzieć.


I tu zgoda. I wiem o tym. Tylko czy muszę pod każdym przeczytanym tekstem umieszczać sążniste uzasadnienie, dlaczego mi się podobał? Pomijam nawet tak prozaiczny fakt, że czasami na dłuższe wypowiedzi po prostu brakuje czasu.

Mam oczywiście świadomość, że czasami bardzo trudno jest oddzielić osobiste sympatie / antypatie wobec poruszonego tematu / autora, natomiast powinniśmy przynajmniej spróbować. A Ty (i @SENSEIH) niestety tego nie zrobiliście, tylko zachwycacie się tekstem, w którym w zasadzie nie ma się czym zachwycać, bo jest... przeciętny


Mogę mówić tylko za siebie. Zarzucasz, że zachwycam się tekstem, bo według Ciebie jest przeciętny. Tylko że to Ty tak uważasz. Ja mogę uważać inaczej. A przecież wcześniej napisałaś: „oczywiście każdy ma prawo do swojej [oceny] i nic mnie do Twojej, ani Tobie do mojej”. A tu wychodzi, że jednak Twoja ocena to ta „najsłuszniejsza”?
Zarzucasz mi, że pozytywna ocena wiąże się z sympatią do Autorki. Osobiście nie lubię, jeśli ktoś, kto mnie nie zna, posiłkując się pozorami, uważa, że wie lepiej ode mnie, co i jak.
Otóż, o czym już wspomniałem wcześniej, przesłałem Krystynie swoje uwagi do tego opowiadania, tylko że prywatną wiadomością. Obawiałem się, jak widać słusznie, że rozpęta się tornado. Skoro jednak i tak się rozpętało, to pozwalam sobie je upublicznić poniżej:

Migawki uwięzione gorsecie 16 maja 2023

Warto było przeczytać. Świetne opowiadanie 🙂
I tak kilka uwag 🙂

*Literówki:
włączone lamki (lampki)
dwuznacznej sytacji (sytuacji)

*Urwane ogonki:
MIEDZY twoimi pośladkami
Wtedy nikt poza wami nie BEDZIE mógł was OGLADAĆ
zacznij ŚCIAGAĆ pończochy

*Przecinki, których (jak mi się wydaje) brakuje:
Nic nie zrozumiała z tych strzępów[,] ale spodobał
Nie zauważywszy jednak niczego niepokojącego[,] wrócił do
niesforną dłoń[,] ale ta
próbowała protestować[,] ale zbył ją
a ta wypchnęła biodra[,] dając tym samym
nie doczekawszy się odpowiedzi[,] oddalił w stronę schodów
pochyliwszy się[,] zaczął całować
do kierunku jazdy[,] ale zawsze istniało ryzyko
pod bluzkę[,] ale również
Dziewczyna wystawiła twarz do słońca[,] chcąc nacieszyć się ciepłymi promieniami.
Nie widząc nikogo[,] klęknęła
Chcieli zaprotestować[,] ale nie bardzo wiedzieli
Delikatne muśnięcia zaskoczyły Ewę[,] ale bez wahania
Kiedy usiadł tuż przy twarzy[,] poczuła silny zapach
Poczuła nie tylko zapach[,] ale i smak
podczas tego spotkania[,] ale było jej mało
i nie oglądając za siebie[,] powiedział.
Chwilę trwało[,] zanim Michał
Chwilę jeszcze postała[,] patrząc na mężczyznę
Nigdy wcześniej nie używali takich gadżetów[,] ale pomysł
Widząc to[,] chłopak zgasił monitor.
Michał wyłączył jedynie monitor[,] zostawiając działające nadawanie. Wszystko, co zdarzyło się w pokoju[,] było widoczne dla pozostałych odbiorców.

*Niepotrzebny przecinek (jak mi się wydaje):
Po wejściu na salę[,] zajęli wolne miejsca
Michał [,] miał ochotę jednak
W tym momencie każdy, kto zapłaci będzie również cię widział
Zapłakana Ewa przyglądała się jego ruchom i dopiero[,] kiedy zauważyła gasnącą lampkę

*Inne:
sms – SMS (w dwóch miejscach)
fallatio – felliatio
„nawet nie wyróżniający się” – (niewyróżniający)
„wysłać droższy.Wtedy włączy” – Brak spacji po kropce.
„Ewa chciwie łapała powietrze, do dostępu którego broniły wargi towarzysza”. Chyba szyk słów nie ten. Powinno być: „Ewa chciwie łapała powietrze, do którego dostępu broniły wargi towarzysza”.
„W końcu nieśmiało podniosła wzrok, ale niespodziewanie oślepiło ją słońce, które świeciło jej prosto w oczy”. – Chyba „jej” niepotrzebne.
„Ewa już bez dalszych pytań stanęła przed lustrem [?] zabrała się za przymierzanie gorsetu”. – Czegoś brakuje w tym miejscu. Kropki? Przecinka? Średnika? Spójnika „i”?

*

Czy wyłapałem wszystkie błędy? Z pewnością nie, bo nie jestem zawodowym redaktorem, nie posiadam pełnej wiedzy, a też nie mogę poświęcać czasu na kilkukrotne przeczytanie tekstu.
Czy są jeszcze jakieś pytania lub wnioski?

Na marginesie, co do Rowling.
Poza pierwszą częścią książki i filmu (które to dzieła i tak nie są nadmiernie ambitne), nad fabułą pracowała cała grupa ludzi różnych specjalności. Np. badano, czy w danej scenie bardziej spodoba się, jeśli Harry Potter machnie różdżką i rozwiąże problem, czy może nakrzyczy i zwieje, a może lepiej, jeśli pierdnie. Wybierano opcję, która bardziej podobała się sondowanej młodzieży, bo to zapewniało dodatkowe tysiące czytelników. Czyli większą kasę. I tyle w temacie twórczości pani Rowling. Chodziło tylko o kasę i nic więcej.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
-2

SENSEIH rzekł:
To jak Kisielewski Stefan nadmienił: "Socjalizm jest to ustrój, w którym bohatersko pokonuje się trudności nieznane w żadnym innym ustroju".


Ten cytat, chociaż często przytaczany, nie ma większego sensu. Wystarczy zamienić słowo „socjalizm” na „kapitalizm” lub jakikolwiek inny ustrój i twierdzenie będzie nadal prawdziwe.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@ Indragorze, ten cytat ma siłę wodospadu Niagara Water Closed.

"Ten cytat, chociaż często przytaczany, nie ma większego sensu. Wystarczy zamienić słowo „socjalizm” na „kapitalizm” lub jakikolwiek inny ustrój i twierdzenie będzie nadal prawdziwe".

Zauważ, że jego siła polega na uniwersalności. Czy wstawimy "Indragoryzm", czy "Agnessizm", czy "Senseizm", czy też "Krystynizm" - będzie brzmiał zacnie. Nie mieszałem w to MrHyde`a, bo się niezręcznie i głupio odmieniałby w tym kontekście, co zaznaczam na marginesie. Centymetrowym marginesie, zresztą 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
-1
@Indragor (na temat edytora zewnętrznego). OpenOffice nie sprawdziłem. LibreOffice gubi wcięcia, ale te da się dorobić jednym kliknięciem w edytorze pokatne.pl. Z bezpłatnych Microsoftowych mogę polecić WordPad - ma wszystkie potrzebne na etapie pisania dla pokatne.pl funkcje (w tym ZNAJDŹ i ZAMIEŃ tak potrzebne przy automatycznej zamianie feralnych dywizów na półpauzy) i nie gubi wcięć.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
@Tomp - nie wiem, jak jest teraz, ale póki mi nie dali służbowego laptopa z oryginalnym Officem (tak się ciężko pracuje w tym kraju i tak wykorzystuje firmowy sprzęt 😛 ) to najlepszy z darmowych był Libre. Open jakiś czas temu stracił wsparcie (chyba że coś się zmieniło, ale nie będę go instalować dla samego sprawdzenia) i coraz gorzej dogadywał się z aktualną wersją Worda, natomiast Libre, choć wyglądał trochę jak jeszcze sprzed epoki XP, to miał wszystkie przydatne funkcje i dobrze trzymał formatowanie - zresztą większość moich starszych opowiadań powstało właśnie w nim.

@Indragor - zamykając już ten temat, to właśnie sam udowodniłeś, że "Migawki" są tekstem co najwyżej dobrym. Po prostu zbyt dużo jest w nich niedoróbek technicznych, by można było na nie przymknąć oko ze względu na rewelacyjną fabułę czy styl - zwłaszcza, że i te takie nie są i duuużo im brakuje. I (powtarzam się) oczywiście każdy ocenia, jak sam uważa. Ja też mam słabość do niektórych motywów, stylu czy nawet autorów, niemniej nawet wtedy staram się nie przymykać oka na ewidentne wady i zaznaczyć owemu autorowi, że ma do poprawy to, to i tamto. A te początkowe zachwyty zabrzmiały, jakby to co najmniej nieodżałowany Ravenheart powrócił. No nie. I jeszcze długo, długo nie.

@SENSEIH - szkoda, że na Pokątnych nie ma podpisów jak kiedyś na forach. Bo "Agnesizm jest to ustrój, w którym bohatersko pokonuje się trudności nieznane w żadnym innym ustroju" już by się u mnie pojawił 😀
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
Bohaterka nie ma za wiele do gadania, jeśli idzie o nią samą. Trochę jak we śnie. Miło, ale wszystko zdaje się odrealnione. 🙂)
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.