Kto mi zrobi dziecko? (I)
29 stycznia 2020
Kto mi zrobi dziecko?
Szacowany czas lektury: 16 min
Dlatego część pierwsza, bo nie napisałam jeszcze kolejnej. Nie wiem, czy taki pomysł ma sens. Jeśli nie przypadnie Wam do gustu - nie będę więcej nim katowała :)
Dziecko. Główne marzenie Marty. Ale sama go sobie przecież nie zrobi, a nic też nie zapowiadało rychłego zamążpójścia. Tymczasem zegar biologiczny tykał. Rozważała bank nasienia, lecz taki pomysł wydał jej się okropnie sztucznym. Przemyśliwała o „wpadce” ze znajomym. Tu nawet nie brakowałoby pewnie chętnych.
Wuefista Wojtek, w szkole, w której pracowała, podrywał ją nieustannie, lecz Marta odrzucała jego zaloty. Raziła ją ich toporność.
- Marta, zaprosisz mnie na kolację? Ze śniadaniem, ha ha ha.
Złota rączka, pan Stasio “Lepkie łapki”, ciągle do niej zaglądał, pod byle pretekstem.
- Pani Marto, jak trza pani zatkać jakąś dziurkę, albo przepchać rurę… to jestem na zawołanie!
I jak na zawołanie szukał okazji, żeby się otrzeć o nauczycielkę, albo “przypadkiem” złapać za kolano.
Jednak to drugie rozwiązanie również szybko odrzuciła, nie chcąc potem przed znajomym ukrywać faktu, że został ojcem.
Poza tym uznała, że nie po to natura akt poczęcia uczyniła aktem rozkoszy, żeby z tego akurat rezygnować. Postanowiła poszukać kogoś odpowiedniego na czacie erotycznym.
Skonstatowała, że im młodszy, tym zdrowsze nasienie, dlatego gdy trafił się osiemnastoletni Mateusz, natychmiast złożyła mu swą niecodzienną propozycję. Chłopak długo uważał, że jest robiony w „balona”, jednak Marta argumentowała na tyle przekonująco, iż w końcu prawie uwierzył. Choć nie tak do końca.
- Chcę cię zobaczyć. Pokaż się, jeśli to nie blef.
Wysłała zdjęcie, na którym siedziała w minispódniczce i kozaczkach. Była bardzo zadowolona z tej fotografii, która doskonale ukazywała długie, zgrabne nogi i prezentowała ją dość seksownie i kusząco.
Pomyślała, że idealnie zachęci chłopca, gdyż uśmiechała się na niej jakoś tak filuternie.
Mateusz był zachwycony.
- Niezła dżaga z ciebie! Masz nogi… takie… do samej ziemi.
Podniecił ją taki komentarz. Cieszyło ją to, że facetom podobają się jej nogi.
“No i co, nie chciałbyś gówniarzu sobie takich nóżek podotykać?” – pomyślała.
- Naprawdę? – odpisała, jakby nie dowierzała, albo jakby prowokowała do większej ilości komplementów.
- Naprawdę. Chyba się z tobą umówię. O ile to jesteś ty. Sprawdźmy. Wyślij jeszcze jakieś foty. Najlepiej seksowne.
Marta starała się pokazać ponętnie. Wysłała zdjęcie z Sylwestra, na którym stała w długiej, lśniącej sukni, z całkiem wysokim rozcięciem, przez które dało się dostrzec koronkę czarnych pończoch. Znowu wyeksponowane były długie i zgrabne nogi.
- Ale zajebista! – Chłopak wychodził z siebie. – Ja na tej imprezie na bank bym ci nie przepuścił! Znalazł się tam taki, który też ci nie odpuścił?!
- Nie powiem… – Marta uwielbiała być tajemnicza.
Tajemniczość działała na młodziana. Pobudzała jego wyobraźnię – wyobrażał sobie elegancką damulkę na zabawie sylwestrowej, obracaną na parkiecie i z gracją omiatającej swą długą suknią podłogę. I mężczyzn polujących na jej wdzięki. Polujących na chwilę sam na sam z nią, próbujących wyprowadzić gdzieś na ubocze…
Nakręcony, ciągnął wątek zdjęć.
- Możesz wysłać jeszcze jakieś?
- Dobrze.
Podesłała fotkę, na której jakiś postawny mężczyzna trzymał ją na rękach. Trzymał wysoko, dlatego jej spódnica osunęła się i ukazywała nogi w cielistych pończochach, z widocznymi w całości koronkowymi, szerokimi manszetami. Ten widok mocno pobudził chłopca.
- Ja pierdzielę! Co za zarąbiste ujęcie! Chyba nie ma lepszego widoku, jak zadarta kiecka! Ale, jak ja zazdroszczę temu kolesiowi! O żesz… Taką seksowną dziunię trzymać na rękach… Nie powiem, co bym z taką laską zrobił na jego miejscu…
Strasznie korciło młodzieńca, żeby zadać pytanie – “Zaliczył cię wtedy?”. Jednak nie chciał wypaść jako nieokrzesany.
- A masz może foto w bikini?
- Mam… No dobrze… Proszę bardzo.
Ucieszyła się nawet, że pochwali się swoją figurą. Wysłała ujęcie z Chorwacji. Prezentowała swoje wdzięki na tle Adriatyku i palm rosnących na promenadzie.
Miała na sobie śliczny, fioletowy komplecik. Stanik wyjątkowo uwypuklał spory biust.
Mateusz rozpływał się w zachwycie.
- Ja nie mogę! Ale masz duże piersi!
- Naprawdę? Podobam się?
- Jezu! Podobam?! To mało powiedziane. Cycki jak marzenie! Ależ bym chciał je móc dotknąć!
– Spokojnie. Wszystko w swoim czasie…
- Nawet nie wiesz jak porządnie bym cię za nie złapał!
- Widzę, że jesteś napaleńcem…
- A wysłałabyś je bez stanika?
- Przepraszam, ale nie…
Najpierw cholernie zawstydziła ją myśl, że oto gówniarz, którego nawet nie widziała na oczy, miałby oglądać jej nagi biust! Potem zaczęła się tym wyobrażeniem podniecać. Pomyślała, że smarkacz szalenie by się nakręcał, widząc jej „balony” kompletnie nagie. Widziałby brodawki… sutki… Wkrótce poczuła, że ma na to ochotę… Że chciałaby, aby mógł podziwiać kształt jej piersi, ich ułożenie…
Miała wszak świadomość, że lada dzień, i tak to zobaczy… Pomyślała, że jeśli zamaże twarz, to czemu by nie odkryć co nie co…
Mateusz wariował po otworzeniu fotki. Na kanapie zgrabna kobieta siedziała z rozpiętą bluzką. Dało się dostrzec sporą partię biustu. Ale brodawki pozostawały zakryte.
- Kurwa! Ale ty masz niesamowite cycki!!! Piękne! A jakie wielkie! Wyliżę ci je całe! Wyliżę, wyssę! Całą noc będę ci je miętosił!
Aż zadrżała po otrzymaniu tak emocjonalnej wiadomości. Odruchowo jej ręka powędrowała do piersi. Zaczęła je delikatnie pieścić.
- Doprawdy? Mój ty… zwierzaku… podobają ci się?
- Czy mi się podobają??? Nie! Ja wręcz zwariowałem już na ich punkcie! A zwariuję zupełnie, jeśli nie pokażesz mi ich całych!
Marta drżała. Podniecały ją słowa chłopca. Jednocześnie wstydziła się samego wyobrażenia, że obcy młodzian zobaczy w pełni nagie jej piersi… a zarazem… czuła, że chce tego, że pragnie otrzymywać kolejne pochwały jej “zderzaków”.
- Hmm… no niech będzie…
Wkrótce chłopiec miał przed sobą zdjęcie zupełnie nagich piersi, wysuniętych z koronkowego stanika i podtrzymywanych przez dwie delikatne dłonie, zakończone czerwonymi, długimi paznokciami.
- Ja nie mogę! Ale bufory! Na prawdę masz aż tak wielkie? Przecież faceci pewnie nie dają ci przejść przez ulicę!
- Możliwe, że są zbyt duże… A co do tych zaczepek facetów… cóż… przecież nie wychodzę na ulicę z nagim biustem… nie widzą tego co ty teraz… Nawet rzadko mi się zdarza nie założyć stanika. Ale i tak masz rację, czasem – zdarza się, zaczepiają. Czasem z powodu mich cycków bywają nawet wulgarni…
- A co?! Mówią – idzie mleczarnia?! Albo – wydoiłbym taką?!
- No cóż… coś w tym stylu.
- A nie próbowali cię zmacać w jakimś tłoku? W autobusie?
- Hmm… może i próbowali… a dlaczego pytasz? – Marta prowokowała, zdawała sobie sprawę, że ta dyskusja musi podniecać młodego chłopaka.
Kolejny komunikat dowiódł, że miała rację i wstrząsnął nią jeszcze bardziej.
- A pokazałabyś swoją muszelkę?
Pamiętała doskonale ile upłynęło wody, zanim swojemu byłemu pozwoliła zajrzeć sobie między nogi. A tu jakiś nieznany szczyl chce oglądać sobie jej waginę!
- A nie możesz poczekać do spotkania, przecież wtedy wszystko ci pokażę… łącznie z moją myszką…
- Nie wiesz nawet, jak jestem teraz na ciebie napalony! Musisz! Musisz pokazać mi teraz swoją cipencję!
- Ależ ty jesteś niecierpliwy! Czy podczas spotkania też taki będziesz?
Marta zapragnęła podroczyć się. Wysłała fotografię, również z zamazaną twarzą, na której leży na podłodze, z zadartą spódnicą, rozłożonymi nogami, ale jej intymność okrywają majtki, natomiast tak koronowe, że niemal prześwitujące. Chłopiec mógł, po wytężeniu wzroku, dostrzec zarys szparki i paska włosków.
- Ja pierdolę! Co za poza! Jezu! Prawie widać cipkę! Jak ja chciałbym tam teraz być! Kurwa! Znaleźć się teraz miedzy tymi twoimi nogami!
Kobieta pokraśniała z dumy. Już wiedziała, że wystarczająco mu się spodobała.
- Czyli spotkasz się? Spróbujesz mi pomóc…?
- Oj tak! Pomogę na bank! Przelecę cię tak, że będzie musiało coś z tego wyjść.
Ta rozmowa podniecała oboje do granic.
- Dobrze… czy możemy spotkać się za dwa tygodnie.
- Za dwa tygodnie??? Nie wytrzymam!!! Chcę cię mieć już teraz! Maks jutro!
- Cierpliwości… będziesz mnie miał… Nawet przez kilka dni… Będziesz mnie miał dzień w dzień… Chcę być bardziej pewną.
- To przynajmniej pisz do mnie codziennie. Pisz o tym, że będę mógł cię zerżnąć…
Kontaktowali się rzeczywiście codziennie. Marta nie chciała z nim tracić kontaktu, ale ponadto cholernie podniecała ją rozmowa z chłopcem. Wszystko ją podniecało, jego napalenie na nią, wysyłanie mu coraz bardziej roznegliżowanych zdjęć, jego deklaracje – “przedymam cię!”.
Mateusz miał setki pytań.
- A zrobisz mi loda…
- Zobaczymy…
- Boże! Tak bym chciał, żebyś mi zrobiła loda tymi ślicznymi ustami… zawsze masz je tak ładnie pomalowane?
- Hmm… Dziękuję za komplement. Rzeczywiście zwykle starannie dobieram szminkę. Natomiast, nie jestem zwolenniczką miłości oralnej… Ale… skoro aż tak ci zależy… to kto wie? Może… może wezmę ci do ust… może zrobiła ci nimi dobrze.
Marta za każdym razem zarzekała się, że jest wstydliwa, ale rozmowy z chłopcem nieustannie ją podniecały. Zwłaszcza, gdy ten upewniał się, że rzeczywiście będzie mógł ją zaliczyć.
- Napisz mi dziś znowu, że będę mógł cię puknąć?
Delektowała się jego słowami, którymi określał stosunek.
- Będziesz mógł mnie… puknąć… – a nawet podkręcała go – wręcz mnie “wygrzmocić”…
Takie określenia istotnie rozpalały nastolatka. Przebierał w słowach: “przerżnąć”, “przedmuchać”, “wyrypać”, “wyruchać”. Tym bardziej, że nauczycielka sama przyznała, że używanie przez niego takich wulgaryzmów, niezwykle ją podnieca.
Więc się nie ograniczał.
- Ależ ja cię “wykołatam”! Aż łóżko będzie trzeszczało! Aż cipka cię będzie boleć!
- Doprawdy?! Zatem już się boję o moją biedną piczkę… Czy aby nie zbyt ostro ją potraktujesz?
- Zbyt ostro! O tak! Wyślij mi jeszcze jej zdjęcie, a napiszę ci, jaką jej zrobię przegazówkę!
- No dobrze… już wysyłam… Nie wiem na ile jest wyraźne… Ale zapewne dostrzegasz moją dżinsową spódnicę podwiniętą do góry… i zsunięte czarne stringi…
- O tak! Widzę pionową kreskę! “Pęknięty jeż”!
Marta widząc takie wpisy nie mogła powstrzymać ręki, żeby nie podwinąć spódniczki i nie wsunąć tam dłoni…
Młodzian, jakby czytał w jej myślach.
- A podczas naszego pisania zabawiasz się???
- Chciałbyś, żebym podczas pisania z tobą, „robiła sobie dobrze”?
- Tak! Podnieca mnie myśl, że piszesz ze mną i że coś wpychasz sobie do cipki!
Kobietę też to podnieciło.
- Hmmm… na prawdę tego chcesz? Mam na przykład… banana.
- Jezu! Chciałbym, żebyś go sobie włożyła… I… Wyobraź sobie, że to mój dydol pakuje się do twojej fretki!
- No dobrze… mój ty wirtualny zdobywco… Zatem… niech pakuje się do mojej, jak to wczoraj mówiłeś… “sakiewki”…
- Marta! Błagam! Zrób zdjęcie swojego pieroga! Teraz! Z tym bananem!
Podniecenie chłopca udzielało jej się w pełni. Drżącymi rękoma wkładała sobie owoc do waginy, by jeszcze bardziej drżąc, uwieczniać to na zdjęciu.
Chłopak wariował.
- Jaką masz piękną różową pizdeczkę! Zamiast banana niedługo znajdzie się tam mój flet!
Marta uwielbiała takie komentarze. Starała się jeszcze bardziej podjudzać chłopca.
- Podoba ci się moja “łasiczka”? Oczywiście, że zaniedługo znajdzie się w niej coś twojego!
W pewnym momencie, nie mogąc się doczekać spotkania realnego, zaproponował jej spotkanie wirtualne, na skype.
Kobieta przyjęła propozycję. Bardzo się nią podekscytowała. Do tego stopnia, że szykowała się na tę randkę, jak na realną. Wykąpała się, założyła najbardziej wyszukane majtki, jakie miała, stanik push-up i obowiązkowe czarne pończochy – kabaretki, które przypięła do również czarnego, koronkowego pasa.
Malowała się niezwykle starannie, starając się szczególnie uwydatnić i tak duże usta. Założyła krótką acz szeroką spódnicę, jakby z założeniem, że w niej może mężczyźnie pozwolić na coś więcej. Bluzeczkę dobrała również szczególnie – prześwitującą, rozpinaną i z dużym dekoltem. Normalnie nie wyszłaby tak ubrana z domu, w żadnym wypadku, nawet na obiecującą wiele, randkę.
Zadbała nawet o biżuterię – naszyjnik i długie, mocno rzucające się w oczy kolczyki.
Miejsce też przygotowała odpowiednio. Ustawiła laptop na stole, na wprost wersalki na którą miała zasiąść. Obok ustawiła kilka czerwonych świec, różnych wielkości i długości, gasząc pozostałe światła, by stworzyć romantyczny i tajemniczy półmrok. Otworzyła butelkę ulubionego wytrawnego wina – Primitivo. Obok niej ustawiła pucharek z bitą śmietaną.
Odpaliła skypa. Kusząco założyła nogę na nogę i poprawiła spódniczkę.
- Wow! Ale seksownie wyglądasz! – wykrzyknął na powitanie chłopak.
- Dziękuję! – W podzięce Marta, w szerokim uśmiechu zaprezentowała dwa rzędy śnieżnobiałych zębów.
- Jesteś jeszcze atrakcyjniejsza! Gdy widzę jak się uśmiechasz do mnie! Gdy słyszę twój głos! Cholernie kobiecy! Megaseksowny!
- Zaraz rozpłynę się w twoich komplementach. Ty też wydajesz mi się teraz jeszcze przystojniejszy! Jak to miło, że już za kilka dni się spotkamy.
- Dla mnie to aż kilka dni! Już bym chciał siedzieć przy tobie.
- No proszę… a obok mnie jest wolne miejsce. – Zaśmiała się, jednocześnie poklepując puste miejsce obok siebie na wersalce.
- Jezu! Jak ja chciałbym tam być! Ale, uwaga… Nie obiecuję, że utrzymałbym ręce przy sobie! – Śmiał się głośno.
- Ach ty łobuzie! A gdzież to zawędrowały te twoje łapki? – Kokieteryjnie przeczesała włosy dłonią. Bardzo chciała go prowokować.
- No… na początek… to pewnie na kolanko! Kuźwa! Ależ ty masz fantastyczne, zgrabne nogi!
- Dziękuję. Naprawdę ci się podobają? – Nie przestawała prowokować.
- Są zajebiste! Nie mogę się doczekać, kiedy podciągniesz spódniczkę!
- A kto powiedział, że podciągnę? – Droczyła się z lubością.
- Więc sam bym podciągnął!
- Ach ty harcowniku! Ładnie to tak zadzierać kobiecie kieckę?! – Udawała wielce zgorszoną.
- Masz taką kusicielską tę miniówę, że sama się prosi, żeby sprawdzać co skrywa! A właśnie? Co skrywa?
- Tajemnica! – Kokietowała nieustannie.
- Domyślam się, że jakieś koronki.
- Może, może… – śmiała się w głos – ciepło, ciepło!
- Przez bluzeczkę chyba widzę czarny stanik.
- Hmmm… – Uśmiechała się kusząco.
- To i takie pewnie masz majteczki.
Zrobiła tajemniczą minę.
- Chyba, że nie masz majtek?!
- No wiesz co?! – Marta udała oburzoną. – Jestem porządną kobietą. Zawsze noszę majtki! No, prawie zawsze… – dodała prowokacyjnie.
- Przepraszam. A czy mogę mieć prośbę?
- Tak? Jaką? – Zaciekawiła się wyraźnie.
- A czy mogłabyś wstać… chciałbym zobaczyć całą twoją sylwetkę.
- Cóż… No dobrze.
Kobieta załopotała rzęsami, po czym, nie przestając się uśmiechać, wstała. Chwyciła dłońmi skraj spódnicy i dygnęła, niczym grzeczna dziewczynka.
- No i jak ci się podobam?
- Wow! Dla mnie bomba! Ależ ty jesteś wysoka!
- Hmmm… Mam prawie sto siedemdziesiąt centymetrów… ale do tego szpilki – prawie piętnaście. Może za wysokie ubrałam?
- Nie… nie. Są super! Fajnie odsłaniają te twoje pomalowane na czerwono palce. Taka wysoka szpila… miód malina! Może tylko trochę uwodzicielskie.
- To jak się przejdziemy na spacer, będę prawie dziesięć centymetrów wyższa od ciebie!
- Przeżyję! Bardzo chętnie bym się z taką dziunią pokazał na mieście!
Kobiecie spodobał się ten komentarz. Jak na wybiegu pokazów mody, przeszła się kilka kroczków, kołysząc biodrami.
- Super! – Krzyknął chłopak. – Ale zajebiście kręcisz tyłkiem!
Szybko okręciła się wokół własnej osi, tak by spódniczka zawirowała, unosząc się nieco ku górze.
- Ja pierdzielę! Ale pokaz! – Emocjonował się Mateusz. – Jeszcze coś pokaż!
Zadowolona nauczycielka chwyciła za spódnicę i zamajtała nią, jak na pokazie kankana.
- Bosko! Jak w kabarecie!
Znów zakręciła spódnicą, jednak nie unosząc jej zbytnio do góry.
- Nie drocz się ze mną. Proszę o więcej…
Marta zachichotała, po czym zadarła kieckę, lecz bardzo szybko ją opuściła.
- Kurde! Nic nie zdążyłem zobaczyć!
- Jeszcze się napatrzysz. Wszystko w swoim czasie.
Usiadła na kanapie, znów zakładając nogę na nogę.
- Pokaż chociaż choćby koronkę pończoszek… Proszę!
Rozpromieniona kobieta wpatrywała się w twarz chłopca, wyraźnie zniecierpliwionego.
- No dobrze…
Po czym podwinęła spódnicę tak, by mógł zobaczyć szeroką i misterną koronkę, wieńczącą górę pończoch.
- O kurwa! – Wyrwało mu się. – Czysty seks!
Mateusz zaczął się ukradkiem masować przez spodnie.
Kobieta w tym czasie popijała wino, udając, że nie widzi zachowania chłopca.
- Ech… chyba ten alkohol szybko uderzy mi do głowy – prowokowała.
- Mogłabyś też rozpiąć tę bluzeczkę!
- Ale tylko jeden guziczek! – chichotała.
Rozpinała go demonstracyjnie, jak na striptizie. Jakby demonstrując – “oto rozbieram się dla ciebie!”
Mateusz widział kształtne półkule obejmowane czarnymi, koronkowymi miseczkami i rowek między nimi.
Przyspieszył masowanie, już nie starając się zbytnio tego ukrywać.
- Ależ ty masz duże piersi!
Zaś w duchu pomyślał: “Dobre na hiszpana! Ależ bym ci go tam wsadził! Ale wyruchał w cycki!”
- Dziękuję! Podobają ci się? – Upiła kolejny łyk wina. – Chyba już mi uderzyło do głowy.
Po czym rozpięła kolejny guzik. Teraz już chłopcu nic nie przesłaniało widoku na czarny stanik.
- Jak ja lubię tę twoją bieliznę… Najchętniej już bym z ciebie ją ściągał! Pokażesz majteczki?
- Ech, ty nicponiu! Nie za szybko byś sobie poczynał!? – zaśmiała się.
Po czym położyła się na plecach i uniosła złączone nogi do góry, robiąc nimi niemal świecę.
- Ja pierdolę! Ale ty masz zgrabne i długie nogi! Do ziemi! A raczej, do sufitu. Ależ chciałbym ich teraz dotknąć!
“A najlepiej – rozłożyć ci je!”
- Doprawdy? Ja też bym chciała, żebyś ich dotykał… – uśmiechała się do ekranu – chyba już mi szumi to wino w głowie…
Po czym zaczęła suwać powolnymi, kuszącymi ruchami dłoni po udach.
- A wiesz, że ja już mam ciasno w spodniach?! – wysyczał przez zęby Mateusz.
- A mi tak bije serduszko… tak mi gorąco… – wzdychała kobieta.
- Nie przeszkadza ci Marto, że masuję go?
- Nie… nie. Przecież musi być w gotowości ten twój przyjaciel… przecież ja chętnie go ugoszczę… – szeptała podniecona nauczycielka – jak widzisz, ja też się masuję.
Kobieta znów usiadła na wersalce, pochyliła się w stronę laptopa i poczęła masować swoje piersi przez materiał stanika.
Robiła to powoli, uwodzicielskimi kolistymi ruchami, wzdychając przeciągle.
- Aaaaaach… achhhh!
Chłopak bał się, że eksploduje. Gapił się jak urzeczony.
Nauczycielka nagle wsunęła dłoń pod spódnicę i zaczęła masować uda.
- Mateuszu… achhh… Wyobrażam sobie, że to twoja ręka!
Młodzian wariował. Nie mógł się powstrzymać, rozpiął rozporek i wysupłał swój maszt, który prężył się sztywno.
- Przepraszam Marto… muszę! Nie tylko muszę, chcę! Chcę, żebyś go widziała! Chcę, żebyś widziała, jak to sobie robię!
Kobieta patrzyła z podziwem na dumną męskość Mateusza. Jak na jego wiek, prezentowała się dość okazale.
- Ach! Jest wspaniały! Chcę na niego patrzeć!
Chłopak zaczął się onanizować, głośno przy tym sapiąc.
- Aaaaachhh! Aaaaaaa! Martoooo! Chcę zobaczyć twoją cipkę! Pooookaż mi ją!
Nauczycielka również pozostawała pod wpływem uniesienia. Pragnęła tego, by młody ją oglądał. Rozchyliła przed nim uda. Przez chwilę jeszcze masowała swą brzoskwinkę przez koronkę majtek, również wzdychając i pojękując.
- Aaaachh… aaaaa…
Jednak wkrótce odchyliła majtki, ukazując masturbującemu się chłopcu pionową szczelinkę.
Chłopak był wniebowzięty.
Zakrzyknął.
- O kuźwa! Ależ chciałbym ci wsadzić! Wepchnąć! Ostro wepchnąć!
Marta wsunęła tam dwa paluszki, po czym zaczęła nimi symulować ruchy frykcyjne.
- Aaaaa… aaaaa… aaaaa!
Wreszcie, chwyciła stojącą na stoliku jedną ze świec, zdmuchnęła ją i… zaczęła pakować ją w swoją norkę.
- Widzisz Mateuszku… aaaa… jest mniej więcej tej samej grubości, co twoje berło! Aaaaaaa!
Wsuwała ją powoli.
- Widzisz, jaka jestem ciasnaaaa! Aaaaa… ledwie w sobie pomieszczę twojego drągala!
Wreszcie świeczka wsunęła się głębiej.
- Aaaaaa… achhh! Ależ mi się wbiłeś!
Chłopak myślał, że zwariuje. Wbijał wzrok w ekran, pochłaniając niesamowity widok. Świeczka poruszała się w jamce Marty, penetrując ją dogłębnie.
W jeszcze szybszym tempie młodzian polerował swoje „berło”. Czuł, że jest już bliski wytrysku.
Zaś nauczycielka wciąż jęczała i stękała, świdrując swą dziurkę. Jej wybujała fantazja pozwoliła łatwo wyobrazić sobie, że to właśnie Mateusz ulokował się między jej nogami i że to on fedruje jej kobiecość.
- Och! Mateuszku! Mati! Ależ ty mnie ostro młócisz! Ależ ty mnie rżniesz!
Chłopiec nie wytrzymał. Zdążył tylko przysunąć sobie kartkę, na której miał wydrukowany portret Marty.
Wybuchając, przyozdobił go ornamentem białej substancji.
Gdy tylko kobieta ujrzała przysuniętą do kamerki swoją podobiznę, okraszoną tak specyficznie, sięgnęła do pucharku po bitą śmietanę. Dłonią rozprowadzała ją w tych samych miejscach, które zostały przyozdobione na fotce, czyli na piersiach i na twarzy.
***