Krzywy sierpowy

12 lutego 2019

Szacowany czas lektury: 15 min

Opowiadanie nie jest nowe i było już publikowane w Pokatne.pl
Myślę, że nie każdy je przeczytał i nie każdy pamięta.
A może są tacy, którzy przeczytają je jeszcze raz.

Ja chyba jestem jakaś nienormalna. Ile razy muszę się zawieść, by w końcu nauczyć się dobrze wybierać? Który to już raz powtarzam tę grę i kolejny raz czuję się rozczarowana.?

Leżę teraz pod pięknym młodzieńcem, wręcz boskim chłopakiem, który atakuję rytmicznie moje wnętrze, a ja udaję, że jest mi dobrze.

Acham, wzdycham, mruczę, sapię, wciągając powietrze, przewracam oczami, udaję nadchodzący orgazm, by wreszcie skończył. Przestał bezsensownie dźgać moje wnętrze. Pozwolił mi odejść, zapomnieć i wrócić do domu.

Dawno już uciekło ze mnie uczucie narastającej ekstazy i trzyma mnie tylko przyjemne podniecenie. Tak, jest przyjemnie; tak jak ze stałym partnerem, którego znam i który nie potrafi mnie już zaskoczyć. Jest tylko przyjemnie i na tym się to skończy. Nie będzie narastającego pragnienia. Szalonego galopu naszych ciał. Gwałtownych pchnięć, za którymi byłby cudowny orgazm. Będzie tylko jego orgazm i moje udawane „Ooooooch!”i „ Aaaaach!” Potem powiem mu, że był boski i szybko ucieknę do taksówki, do swojego łóżka.

– Jesteś cudowna.

Pewnie, że jestem. Inna by cię już dawno zrzuciła, powiedziała „pieprz się sam” i poszła do domu.

Jestem jakaś nienormalna. Kolejny raz nakręcam się na seks z nieznajomym, myślę o tym przez cały tydzień, fantazjuje o silnym facecie, poznanym gdzieś na dancingu, marzę o ostrym pieprzeniu z obcym mężczyzną, a kończę pod sapiącym kolesiem, któremu wydaje się, że samym włożeniem penisa, załatwił mi bilet do raju. Muszę być walnięta. Nie ma innego wytłumaczenia.

– Dobrze ci? – szepce mi w usta, a jego twarz przesuwa się nade mną w rytm wbijania się w moją cipkę. Czy on ma problem z kręgosłupem? Czemu nie dyma mnie jak inni? Biodrami. Czemu używa całego ciała, aby się we mnie poruszać. Słyszę nawet, jak jego stopy szorują prześcieradło! Czuję jego nogi ocierające się o moje! A głowa, barki, pierś, cały czas sztywno przesuwają się nade mną, jakby był jakimś robotem!

– Cudownie kochany – odpowiadam z nadzieją, że to przyśpieszy sprawę. Kiedyś w końcu skończy. I aby to nastąpiło szybciej, cały czas wyprzedzam biodrami jego pchnięcia, nadaję przyśpieszenia taj monotonnej pracy. Wyginam się, drażniąc prącie, unoszę kolana, by wzmocnić jego doznania, jak zawodowa dziwka dążę do tego, by dostał to, czego chcę, by opadł z sił i zwalił się na łóżko. Spełniony i szczęśliwy. Niech mu będzie. To w końcu ja go tu zaciągnęłam. Ja go sprowokowałam. To ja go wybrałam i dałam nadzieję na upojną noc ze starszą, atrakcyjną czterdziestką.

– Mi też jest dobrze – odpowiada, mijając moja twarz, a ja mam ochotę powiedzieć: cieszę się, że CI jest dobrze, ale milczę. Zamykam oczy. Nie chcę dostać choroby morskiej, wpatrując się w jego falująca nade mną głowę.

A mogłam wybrać tego łysego. Był w moim wieku. Wyglądał na mężczyznę, który wie jak zadowolić kobietę. Uśmiechał się do mnie. Zaproponował drinka. Odmówiłam, dając mu do zrozumienia, że czekam na kogoś. Nie ustępował. Miałby szansę, ale przypominał mi trochę mojego eks. Spławiłam go wreszcie, gdy pojawił się ten tu. Młody, przystojny, wysportowany. Przyszedł z kolegami, ale zdecydowanie to on był tym dominującym. Wygrał jakiś konkurs siłowy. Na jakiś zawodach sportowych. Pokazał żółty krążek: Pierwsze miejsce w czymś tam i data: 1981 rok. Długo o tym opowiadał, a ja nie słuchałam. Robiłam tylko słodką minkę, sączyłam drinka przez słomkę i czarowałam go oczami. Chciałam go mieć tej nocy. Poczuć te jego silne dłonie. Zacisnąć nogi na twardych pośladkach młodego, chyba dwudziestopięciolatka i pognać przez nieznane.

Gdy zaciągnęłam go na parkiet, (trochę się bronił, tłumaczył, że jest słaby w tańcu) mogłam się domyślić, że w łóżku będzie taki sam. Krok do przodu i krok do tyłu. Raz, dwa, raz, dwa – liczył pod nosem. Wtedy pomyślałam, że chcę seksu, nie tańca do rana, więc cierpliwie dotrwałam do końca utworu i więcej nie prosiłam. A teraz sama mogę liczyć – raz, dwa, raz, dwa. W górę i w dół. W górę i w dół. W końcu się chyba spuści?!

Coś musi być ze mną nie tak? Odkąd się rozwiodłam, trzy lata temu, szukam cały czas przygody. Erotycznej, seksualnej, perwersyjnej przygody. Seksu z nieznajomym. Tylko na jeden raz. Poznanym przed chwilą. Tajemniczym w każdym calu. Chcę przeżyć ten pierwszy dotyk, pierwszy pocałunek. Odkryć nieznane mi ciało. Dotknąć je dłonią. Jeszcze skryte pod bielizną. Poznawać go. Wpierw usta. Potem odsłonić jego tors. Dotknąć jego ramion, barków, piersi. Zbliżyć się do ukrytego w spodniach penisa. Wpierw udem, delikatnie potrzeć jego krocze. Wzbudzić jego pragnienie i poczuć rosnąca twardość. Dotrzeć dłonią do jego rozporka, jeszcze go trochę pościskać przez spodnie, a potem go wydobyć. Objąć dłonią. Zachwycić się jego męskością. Wyobrazić sobie jak mnie wypełni. Jak wtargnie w moją małą szparkę. Może skusić się i go pocałować, objąć ustami. Być władczynią jego męskości, zanim to on stanie się panem mojego ciała. A potem poczuć jak wchodzi we mnie, jak…

Co jest? Skończył? Przestał się ruszać we mnie. Jego twarz zatrzymała się, uśmiechnęła i szybko przywarła wargami do moich ust. Nie skończył. Wsunął swój długi język we mnie i zaczął kręcić nim młynki wokół mego języka. To kolejna rzecz, która zabija moją przyjemność. Czemu w restauracji, w taksówce, a potem, zanim we mnie wszedł, całował dobrze?! Prawie bardzo dobrze! A teraz wyczynia jakieś szalone akrobacje, jakby chciał mnie zgwałcić oralnie. Inna sprawa, że tam w dole, gdy robił to mojej cipce, było bosko. Gdyby nie przerwał, z pewnością bym doszła, ale on przerwał, gdy usłyszał moje głośne „Aaaaach” i spytał:

– Dobrze ci?

Pewnie, że dobrze, tylko nie przerywaj – pomyślałam, ale on nie powrócił do robienia młynków w mojej cipce. Czekał, aż się uspokoję i wyduszę z siebie.

– Tak kochany, rób mi tak. Proszę.

Bo było naprawdę super. Tylko w międzyczasie uciekła gdzieś rozkosz i już nie zdążyła powrócić, nim zdecydował, iż teraz będzie atakował mnie penisem.

Na nic moje starania, by siłą przytrzymać jego głowę między nogami. Moje pięćdziesiąt pięć kilo nie ma żadnej szansy z górą mięśni prężących się pod jego skórą. Ja go pcham w dół, a on z uśmiechem wdrapuję się na mnie i nic na to nie mogłam poradzić. Może dalej będzie lepiej – pomyślałam i odpuściłam mu. Szkoda.

Odkleił się wreszcie od moich ust i wyszedł ze mnie. Jest szansa, myślne sobie i próbuję go przewrócić na plecy. Za pierwszym razem, gdy zrozumiałam, że sama muszę przejąć inicjatywę, nie powiodło się. Chyba nawet nie zauważył, że próbowałam go przewrócić. Teraz poddaje się bez wysiłku i już siedzę okrakiem na jego brzuchu. Jego dłonie szybko oparły się na moich piersiach i mocno ścisnęły. Pieści, ugniata, szczypie sutki. Prawie miażdży. Tak jak lubię. Gdyby tak jeszcze przywarł do nich ustami i przygryzł zębami. Byłoby bosko. Idealnie.

Silne dłonie mocno miętoszą moje piersi i sprawiają, że wracam do gry. O tak. Powraca we mnie ochota na ostrą jazdę. Paznokciami drażnię jego twarda muskularną pierś. Wyginam biodra, ocierając cipkę o jego młode ciało i czuję, że chcę więcej. Zamykam oczy, unoszę głowę i wiercę się pupą na jego twardych pręgach mięśni. Nowa fala rozkoszy napływa w moje ciało, wypełnia moją kobiecość i rozlewa się po brzuchu. Jednak będę! Jednak dostanę!

– No wskakuj amazonko.

Po co on w ogóle się odzywa! Wkładam mu palce w usta, a w duchu proszę: Tylko milcz! Błagam! Jest dobrze! Tylko nic nie mów!

Unoszę pupę, wspierając się jedną nogą i sięgam dłonią pod siebie. Szybko trafiam na twardą męskość, chwytam ją w dłoń i ogarnia mnie niepewność! Zapomniałam! Zapomniałam swoje zaskoczenie, gdy zobaczyłam go pierwszy raz. A właściwie, gdy go pierwszy raz ujęłam w dłoń. Zsunęłam mu bokserki. Patrze, a tu dorodny, niczego sobie rozbójnik. Prawie gotowy do akcji; niby stoi, ale lekko wygina się ku dołowi. Pomyślałam: spory, a jeszcze urośnie. Super. Trochę pracy i będzie ostro. Jakie było moje zdziwienie, aż rękę cofnęłam, gdy przekonałam się, że tu nie ma nad czym pracować! On był już gotowy, twardy i twardszy nie będzie! Prostszy też nie! O tym, że miałby być większy, zapominam szybko, zastanawiając się, jak go we mnie wsadzi? Przecież wygięło mu go, jakby hodował go na piłce do tenisa! Widziałam w życiu różne penisy, ale ten był niezwykły. Bił inne na głowę. Na łeb właściwie.

Szybko wtedy doszłam do siebie i spojrzałam mu lubieżnie w oczy. Pomyślałam, że chyba wie jak go obsługiwać, bo ja za Chiny nie wiedziałam. Nawet zwyczajne masowanie wychodziło mi niezdarnie i ograniczałam się tylko do krótkich ruchów tuż przy podbrzuszu. Trzepałam krótki odcinek jego dorodnego penisa, a cały czas myślałam: Jak on we mnie wejdzie?! A zaraz potem: Jakie to uczucie, mieć go w sobie? I co będę czuła, gdy będzie się we mnie poruszać? Te myśli nie dawały mi spokoju i podniecały. Oj podniecały, i to bardzo. Sprawiły, że zapomniałam się i już miałam go w ustach. Tylko łepek. Twardy jak cała reszta i gorący ponad miarę. Młoda krew – pomyślałam wówczas i z zadowoleniem wsunęłam go głębiej w usta. Oparł się mocno na moim języku, dalej nie dałabym rady. Nie było takiej możliwości, więc drażniąc go języczkiem, masując ręką to, co ni jak, nie mogłam wsunąć w usta, doprowadziłam go do stwierdzenia — Super obciągasz. – i nagle mi się odechciało. Padłam na łóżko i zamknęłam oczy.

Potem było cudowne lizanko mojej muszelki. Potem chyba jego cudowne chwile na mnie i we mnie. A teraz czeka mnie ujeżdżanie konika ze spuszczoną głową. Ciągle jestem w grze. Ciągle mam szanse na przyzwoity orgazm. Jego kutas nie jest tu przeszkodą. Przeszkadza jego pan. A teraz jestem na górze i ja tu rządzę.

Udaje mi się nakierować odkryty łeb na moją szparkę, zagłębiam go w sobie powoli, opuszczam biodra, wyginając się tak, aby dopasować się do krzywizny i opadam na niego. Jest w środku. Gdzieś tam ugina moje wnętrze, gdzieś ku tyłowi, napiera tam dość mocno, mocnej niż wcześniej. Nie czekam. Kołyszę biodrami, wyginam plecy, unoszę pupę, szukam przyjemności i ją odnajduję. Uśmiecham się do niego. Do młodej twarzy mężczyzny. Do kwadratowej szczęki o ostrych krawędziach. Do pełnych ust i niebieskich oczu. Nachylam się i całuję go w usta. Szybko uciekam do pionu, wspieram dłonie na pełnych muskularnych piersiach i... co on znowu wyczynia? Mięśnie pod moimi dłońmi zaczynają na przemian napinać się i rozluźniać. Powtarza to kilka razy ze szpanerskim uśmiechem, a ja czuję, jak ucieka ze mnie fala gorąca.

Przez moment mam ochotę wstać i wyjść! Rośnie we mnie frustracja! Zbieram się na odwagę, by to zrobić, gdy on podrzuca mnie do góry i ląduję pupą na jego twarzy. Od razu jego język wbija się we mnie i zapominam o ucieczce. Jest do bani. Nawet nie jego kutas, ten może być, ale on sam. Jest beznadziejny w pieprzeniu. Jest inwalidą w dymaniu, ale to, co robi mi swoim językiem. Tam w mojej cipce. Jak wiruję w moim wnętrzu. Jak mocno napiera na górną krawędź. Zatacza kręgi wokół warg. Oj, tylko żeby nie przerwał za szybko. Żeby pozwolił mi dojść. Wyginam się do tyłu i chwytam jego męskość. Staram się nie myśleć o jego kształcie i trzepię go zapamiętale. Jadę po całości, nie zważając na to, że może mu to sprawiać ból. Jest dobrze. Bosko. Czuję, że dojdę i będzie to wspaniały finał. Ciepło rozpływa się dreszczem po moim ciele. Dociera do głowy. Zalewa żarem twarz i zostaję wyrzucona w górę. Nie puściłam go więc lecę koziołkiem w górę i ląduję w jego nogach. Przeżyłam. Jego kutas chyba też.

– Co ty wyprawiasz!? – Nie wytrzymałam. – Pojebało cię!

Jestem wściekła; byłam już blisko, już bym doszła! Brakowało niewiele! Kilka sekund!

– Spokojnie maleńka, teraz ja.

Co to ma znaczyć, teraz ja?! Czy on nie czuł, że dochodzę?! Że jestem na krawędzi?! Że trzymam mocno jego głowę, by nie przerywał, by doprowadził mnie na szczyt?! Kutas z niego!

Mam ochotę wbić palce w jego czuprynę i szarpać! Wyrwać każdy włos z jego durnej łepetyny! Zadać mu ból! Ale nie mam na to szans. Nawet gdym faktycznie to chciała zrobić. Postawił mnie tyłem do siebie w pozycji na czworaka, wszedł między moje nogi, chwycił biodra i docisnął moją pupę do siebie.

Czuję jego męskość między pośladkami. Nadzieja zajęła miejsce złości i ochoczo wypinam do niego pupę. Uwielbiam tę pozycję. Zawsze i z każdym. Nawet jak nie kończę to mam z niej sporo satysfakcji. Wyginam się w łuk, spoglądam w jego kierunku i uśmiecham się, przymykając wolno powieki. Nie lubię odzywek w czasie seksu, ale tym razem robię wyjątek i proszę go.

– Wejdź we mnie kochany. Szybko i mocno.

Uginam się jeszcze bardziej i czekam na spełnienie mojej prośby.

– Zaraz ci wsadzę maleńka.

Proszę! Nic nie mów, tylko działaj! Wejdź, wsadź, włóż, wepchnij, tylko już bądź!

Nie czekam. Sama sięgam dłonią i łapię go ocierającego się o moją cipkę. Jego grzbiet jest między moimi wargami, ale koniec. Wyczuwam dłonią, że zwrócony jest bardziej do swojego pana, niż ku mnie. Zaraz?! Jak on wejdzie we mnie w tej pozycji? Nie ma szans! Musiałby wygiąć go w drugą stronę, a tego chyba nie dokona! Okręcenie jak wieszak na gwincie też nie wchodzi w grę. Więc jak? Chyba tego wcześniej nie próbował. A jak tak, to co zamierza? Mimo pewności niepowodzenia próbuję go jednak nakłonić, aby skierował się w moje ciało. Nie ma szans. Za twardy, za silny; zero elastyczności. To, co robi, też jest przyjemne, ale ja tak nie dojdę. Może on, ale nie ja. Zaraz! Czy on właśnie próbuję zaspokoić się w ten sposób?! O niedoczekanie twoje! Nie dam ci się z onanizować między moimi pośladkami!

Okręcam się w tułowiu, chcę wyrwać się z jego łapsk, gdy moja pupa zostaje zmuszona do wygięcia się jeszcze wyżej. Odsunął się ode mnie, a ja zamieram w oczekiwaniu. Leżąc bokiem, widzę między swoimi nogami, jak przygotowuję się, aby jednak wejść we mnie. Ręką masuje go przez chwilę, jednocześnie unosząc ku górze. Nie wygina go, ale unosi wysoko, i już widzę zwróconą do mnie całą żołądź.

Uśmiecham się jak idiotka, która dostała dodatkowy talon na buty i czekam. Czuję go między wargami, już wpycha się we mnie, pokonuję ciasne wejście. Wsuwa się cała żołądź, którą ściskam i czekam na więcej. Jego dłonie ponownie zaciskają się na mnie i gwałtownym szarpnięciem wbijają mnie na kutasa. Mocne uderzenie pośladkami zapiekło i wydało głośny klask, który z pewnością powędrował kilka pokoi w każdym kierunku. Jego ciche syknięcie przez zęby. Moje głośne Oooooch i jestem u bram raju.

Przez chwilę nie mogę zrozumieć, w którym momencie przeskoczyłam ze zniecierpliwienia w paraliżujący dreszcz, rozkosznie dręczący moje ciało. Nie zastanawiam się nad przyczyną, tylko delektuję się rozpływającym we mnie ciepłem. Mój kochanek odsunął mnie od siebie, tak by tylko jego łeb został we mnie i przyciągnął ponownie. Silne ręce podrywają mnie z łóżka, a jego męskość uderza w to samo miejsce. Wprost w miejsce znane tylko mi. W tajemny punkt. Dociera tam. Wypełnia sobą całą przestrzeń i uwalnia miliardy gorących iskier strzelających w moim ciele. Tracę oddech. Moim ciałem wstrząsa silny orgazm. Przetacza się we mnie, dociera do głowy, zalewa żarem i odrętwia moje zmysły. Mężczyzna nie czeka, tylko powtarza swój atak i wpada w swój rytm. Szarpie moje drgające w rozkoszy ciało i nadziewa mnie raz po raz na swojego penisa. Boskiego penisa! Cudownego! Niebiańskiego! Jedynego!

Pośladki pieką, skóra szczypie pod jego dłońmi, a ja konsumuję ten ból jak słodki deser. Po kilku pchnięciach otrzymuję kolejny orgazm i przestaję walczyć o utrzymanie ciała nad łóżkiem. Nie mam sił. Nie umiem utrzymać się na łokciach. Ramiona wiotczeją i zwalam się na łóżko. Podwijam ramiona pod siebie, kładę na nich głowę i pozwalam mu, aby i on skończył. Chcę tego dla niego, pragnęłabym mu w tym pomóc, ale nie w tej chwili. Nie po tym, co mi zrobił.

Słyszę, jak ciężko oddycha, jak wciąga szybko powietrze. Jak wzdycha po każdym uderzeniu. Syczy z rozkoszy, jaką mu daję.

Czuję moc jego dłoni na moich biodrach; siłę muskularnych ramion przyciągających mnie raz po raz, twardość jego ciała uderzanych przy każdym szarpnięciu.

Widzę jego twarz. Spod włosów spoglądają jego oczy. Obserwuję moją pupę. Śledzi jej ruch. Zerka na moje pośladki. Nie spuszcza z nich wzroku. Cieszy go ten widok. A mi podoba się jego spojrzenie. Twarz ma w grymasie wysiłku, czerwoną od goręcej krwi. Nie przerwie tego, nie zatrzyma się, jestem tego pewna.

Przyglądam mu się uważnie. Młodzieńczej twarzy muskularnego mężczyzny. Jak zmienia się po każdym uderzeniu. Coraz częściej przymyka oczy. Zaciska wargi. Napina mięśnie do granic możliwości. Goni po nagrodę, jaką da mu moje ciało.

Chcę mu ją dać. Więc wypatruję drgania jego ust. Czekam na wstrzymany oddech. Na zaciśnięte usta. Szykuję się, aby być z nim w tej chwili. Wyczuć jego potrzebę i być na nią gotowa. Sprawić by był szczęśliwy. By…

Uwolnił mnie i wstał na równe nogi. Trzyma w dłoni mojego herosa, a ja szybko klękam przed nim i patrze mu w twarz. Dłońmi gładzę jego muskularne uda i czekam. Uniósł powieki i spogląda mi w oczy. Jestem gotowa. Cokolwiek zażąda, czegokolwiek zapragnie; dam mu to. Każdy skrawek mojego ciała. Każdy zakamarek mojego wnętrza. Chcę tego. Chcę mu to dać. Szybkie spojrzenie na jego męskość. W jego oczy i, już wiem. Chwytam go dłonią i szybko masuję, patrząc mu w oczy. Widzę w w nich szaleństwo, przemoc, groźbę. Unosi się wyżej, sięgając mojej twarzy i strzela nasieniem wprost w moje usta. Gruba struga dociera do moich warg i opada na brodę, szyję, biust. Kolejny strumień trafia mnie w policzek. Następne tryśnięcie wpada w moje otwarte usta i ginie tam w całości. Jeszcze jeden bluzg trafia na moje piersi. Ostatni spływa wprost na moje uda. Tam odnajduję drogę w zagłębieniu między nogami.

Uśmiecham się do mojego kochanka. Całuje go w czubek a on pach, ostatnim chlupnięciem zakleja mi dziurkę w nosie.

Jest słodki. Jest cudowny. Mój bohater. Mój heros. Tylko on. Tylko on. Reszta się nie liczy.

Ten tekst odnotował 23,079 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 8.7/10 (37 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Komentarze (6)

0
0

zy on nie czół, że dochodzę



Nie czół. Mógł czUć, ale czóć nie...
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
-1
Świetne pokazanie odczuć i myśli bohaterki.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
@ historyczka
Dziękuję za dostrzeżenie moich starań.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+1
0
Świetne. Wydawało się, że już nic nie uratuje tego jurnego młodzieńca, a tu proszę, cóż za finał.
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+3
0
Miodne. Bardzo. Jest parę błędów, jakieś ą czy ę, ale bardzo, bardzo dobre w odbiorze!
Zgadzasz się z tym komentarzem?
+2
0
Opowiadanie zaskoczyło mnie swą prostotą, bo nie ma tu całego wstępu do "gry", opisów przyrody, pomieszczeń ani przedmiotów tylko sam akt. Autorka pominęła to, co zbędne, a to, co konieczne wypisała w kilku zdaniach i moim zdaniem bardzo słusznie, bo to nie jest przygoda z tryskającym finałem, tylko opis tego, co dzieje się w środku bohaterki. Wszystko jest w jej głowie i tu nie ma już oszczędności w detalach. Tamara opisała to bardzo dokładnie i w zrozumiałym języku dla obu płci. Ukazała, że przyjemność wcale nie musi być taka oczywista, przewidywalna, wyreżyserowana pod nasze oczekiwania. Że to, czego pragniemy, czego spodziewamy się po drugiej osobie, nie musi iść w parze z upodobaniami tej drugiej. Że pierwszy raz z nowym partnerem, to często walka o swoje i można tę walkę wygrać, ale i też przegrać i odejść z niczym, a nawet z upokorzeniem.
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.