Erotyk dla M.
9 kwietnia 2024
Szacowany czas lektury: 4 min
Witajcie,
W związku z chwilowym kryzysem twórczym w pracy nad większą formą, sięgnąłem do szuflady, aby udowodnić, że nie zamierzam być autorem "one shot" na tym portalu.
Będzie krótko i lirycznie. No i może Tomp się wreszcie nie przyczepi do formatowania dialogów... :)
Zwolnijmy! Nie musimy pędzić setką przez ten piękny, sosnowy las, chociaż szosa jest dobra i pusta. Krajobrazy tylko migają nam za oknami rozmyte, nie doceniamy ich piękna. Zauważyłaś, że wiosna jest już w pełni, choć w naszych myślach panuje wciąż zima? Pewnie nie, bo drzemiesz na prawym siedzeniu, aby nabrać sił na kolejny dzień, który porwie nas niczym huragan; a przecież możemy dotrzeć do domu trochę później, niech raz świat poczeka na nas. Czemu mamy wiecznie się gdzieś spieszyć?
Zatrzymajmy się! Tu przy drodze jest leśny parking; znam to miejsce, wystarczy przejść kilkaset metrów, a trafimy nad piękne małe jeziorko. Leśną ścieżką można obejść je dookoła w pół godzinki albo i mniej; to przecież zaledwie malutki epizod w skali naszego życia. Latem miejscem tym zawładną amatorzy szczupaków i linów albo imprezowicze, pozostawiający po sobie puste butelki pod każdym krzakiem, ale teraz natura zrobiła już wiosenne porządki. Zielony pałac tylko czeka na takie spontaniczne dusze jak nasze.
Usiądźmy na chwilę! Ten pomost trochę trzeszczy, ale wygląda całkiem stabilnie, a słoneczko tak miło grzeje. To nic, że omszałe deski zabrudzą ci sukienkę, zielone plamy będą cudownie wyglądały na tej bieli; czy musimy być zawsze nienaganni, eleganccy i poprawni? Nie zbezcześcimy tego miejsca, mocząc bose stopy w chłodnej wodzie, i nic złego się nie stanie, jak zaczerpniemy w swoje płuca trochę więcej wilgotnego, wiosennego powietrza, niż nam przysługuje na co dzień.
Porozmawiajmy! Tylko cichutko, aby nie spłoszyć czapli i żurawi, albo posłuchajmy, ptaki też mają swoją opowieść. Oprzyj się o mnie plecami, a ja cię przytulę, tak dawno tego nie robiliśmy. Właściwie rzadko kiedy mamy ostatnio czas, aby tak niespiesznie pobyć razem, wsłuchać się w siebie, zastanowić nad życiem i przypomnieć sobie, co nas łączy. Nieczęsto jesteśmy też w takim miejscu, gdzie nikt na nas nie patrzy i bez skrępowania mogę zapleść ręce na twoim biuście, poczuć pod dłońmi jego jędrność i krągłość.
Przestań na moment! Całujesz świetnie, ale gdy to robisz, nie mogę podziwiać twojego piękna. Chcę popatrzyć na ciebie tak, jakbym widział cię pierwszy raz. Pragnę ogarnąć wzrokiem całą twoją kobiecą figurę, od pięknych stóp aż po czubek włosów; nie poprawiaj ich, to dobrze, że wiatr jest teraz twoim stylistą. Będę bezczelnie gapić się na krągłe biodra i cudowne piersi, tak ładnie prezentujące się dzisiaj w tej wiosennej kreacji. Daj mi choć parę minut, abym mógł nacieszyć się tym cudem natury, a potem znowu przywrzemy do siebie ustami i spleciemy dłonie, dając się ponieść urokowi tego miejsca i tej chwili.
Nie bójmy się! To miejsce jest dobrze osłonięte ze wszystkich stron, a o tej porze roku nikt tu nie zagląda. Gdy rozepnę twoją sukienkę, nikt tego nie zobaczy; nikomu nie będzie przeszkadzało, że jestem bez koszuli. Przytulę cię mocno, abyś nie zmarzła; zobaczysz, jak miło jest poczuć na nagich plecach lekki powiew od wody, zwłaszcza gdy zaczynamy być już tak rozpaleni sobą. Skóra będzie muskać skórę, a dłonie powrócą na dawno nieodwiedzane szlaki.
Nie ruszaj się przez chwilę! Inaczej nie poradzę sobie z zapięciem od stanika, a nie ma bardziej seksownego widoku, niż piersi kobiety odbijające się w tafli jeziora. W samochodzie całą drogę ukradkiem spoglądałem w twój dekolt, a teraz będę mógł pieścić, całować i tulić to, co tam skrywałaś. Popatrz, brzozy zacieśniły swoje szyki wokół nas i rozpostarły zielone gałęzie, chroniąc nas przed wścibskim okiem ludzi, a ta para myszołowów krążących nad nami nikomu nie zdradzi naszych sekretów. Kukułka zakukała siedem razy, a więc czas już pozbyć się tych białych fig. W tym miejscu, przy mnie, teraz możesz być całkiem naga.
Dosyć! Jeżeli dalej będziesz mnie tak pieścić, ta przygoda nad leśnym jeziorkiem skończy się zbyt szybko. Nie chcę odpłynąć łodzią spełnienia, zostawiając cię tu na brzegu samą. Nie śpieszmy się więc, bo kiedy ostatnio przeżyliśmy takie chwile? Teraz ja chcę delektować się twoim ciałem; strzepnę mrówkę, która wspina się na pośladek, zdejmę sosnową igłę, którą wiatr rzucił na gładkie udo. Niech szuwary posłuchają trochę twojego mruczenia, niech dowiedzą się, że jestem niezły w sprawianiu rozkoszy i pochylą łodygi z uznaniem. A nawet, gdyby westchnienia przestały być ciche, usłyszy to co najwyżej rodzina bobrów w swoim żeremiu.
Szybciej i mocniej! To już nie czas na delikatność i zawahanie. Niech twoje nogi oplatają mnie jak najściślej, a biodra wychodzą mi na spotkanie. Niech mój puls prześcignie rytm wystukiwany przez dzięcioła, a taflę jeziora zmąci fala, gdy pomost zatrzęsie się pod nami. Pracujmy razem z całych sił na nasze spełnienie, napełniajmy się nawzajem energią, której starczy nam potem na wiele ciężkich, szarych dni w mieście. A gdy znieruchomiejesz z ciałem wygiętym w łuk wielkiego szczęścia, kiedy krzyk wypłoszy parę kaczek z przybrzeżnego sitowia, czas na chwilę się dla nas zatrzyma. Będziemy leżeć nadzy na chłodnych deskach i śmiać się, aż do łez.
To co? Skręcamy w tę boczną leśną dróżkę? Czy jednak pędzimy jak najszybciej do domu?