Droga

1 lipca 2015

Szacowany czas lektury: 17 min

Wakacyjne igraszki

Wyglądało na to, że będzie to najgorszy wyjazd wakacyjny w życiu. Od ostatniej kłótni na imprezie Monika straciła wiele w moich oczach. Przez kila dni była harda, ale zauważyłem że chyba sama w końcu zaczęła czuć, że grunt sypie jej się pod nogami. Raz próbowała mnie dotknąć, ale odsunąłem się. Wtedy chyba zaczęła czuć się naprawdę niepewnie. Ech... żeby nie ten jej tyłek... Ale przegięła wtedy za bardzo, a ja potrafiłem być tak cholernie konsekwentny.

Wyjazd był już dawno opłacony i nie miałem zamiaru z niego rezygnować. Domek nad morzem byłby uroczy, gdyby nie to, że nie mogłem sobie pozwolić, tak po prostu, na odpuszczenie. Wiedziała że nabroiła, a je nie miałem zamiaru luzować. Do czasu... gdy niechcący zauważyłem ją w otwartych drzwiach łazienki. Wycierała się nago zaraz po wyjściu z pod prysznica. Jej miękkie piersi kołysały się tak cudownie, jej nieosłonięta pupa przyciągała bezlitośnie moją uwagę. I wyglądała przy tym tak bezbronnie. „Franca specjalnie drzwi nie zamknęła” pomyślałem. Ale nie miało to żadnego znaczenia bo i tak zadziałało.

Nie mogłem się opanować. Wszedłem powoli do łazienki. Stanąłem przed nią. Ona spojrzała na mnie. Najpierw przez ułamek sekundy wydawało się, że chce się zasłonić ręcznikiem, ale odsunęła go. Patrząc na mnie wyprostowała się powoli. Opuściła dłonie w dół, a ręcznik spadł na ziemię. Patrzyła na mnie niepewnym wzrokiem. Podszedłem powoli do niej. Stanąłem kilka centymetrów od jej ciała. Nie próbowała się zasłaniać. Jej sutki sterczały naprężone. Patrząc mi w oczy zamarła w oczekiwaniu. Ech żeby nie te jej kształty które rozwalały każdy fragment mojej świadomości. Nie sposób było dłużej strzelać focha.

- Wiesz, że cię zerżnę – powiedziałem.

Jej oddech przyśpieszył. Widziałem jak jej sutki jeszcze bardziej nabrzmiewają. Czułem zapach jej ciała, który doprowadzał mnie do szaleństwa. Staliśmy tak chwilę w milczeniu... po chwili odsunąłem się zostawiając ją lekko zaskoczoną.

- Ale nie tutaj – powiedziałem – choć pójdziemy. Czeka nas przechadzka do miejsca gdzie będę cię rypał od tyłu.

Zauważyłem przejęcie w jej wzroku. Powoli podeszła do swoich ciuchów. Zatrzymałem ją trzymając za ramię. Drugą dłonią podniosłem shirta.

- Załóż to – po chwili dodałem – i tylko to.

Zauważyłem zaskoczenie w jej wzroku. Słońce świeciło mocno. W kurortach takich jak ten wiele skąpo ubranych osób przechadzało się po alejkach idąc na plaże, wracając z niej, lub po prostu przechadzając się wśród budek z burgerami. Jednak gdy Monika założyła shirta, jej sutki zaznaczały się wyraźnie pod materiałem, wypychając go. Wprawne oko dostrzegało że nie ma nic pod spodem. Nagie nogi były niemal w całości odsłonięte. Materiał kończył się tuż pod miejscem, gdzie zaczynały się jej nagie pośladki i cudowna, wygolona cipka, ledwo je osłaniając. Zaledwie centymetr pod nimi. Powietrze mogło swobodnie przewiewać między jej udami.

Wskazałem jej drzwi, jednak stała chwilę wahając się. Powoli włożyła stopy w sandały na niewielkim obcasie, a gdy się z tym uporała, ja prostu złapałem ją za ramię i delikatnie, nie patrząc na nią, pociągnąłem za sobą. Ruszyła bezwolnie. Choć nie oponowała, jednak widać było że jest bardzo przejęta.

- No nie bądź tak spięta –powiedziałem – jesteś cholernie seksowna, poruszaj się ładniej - Monika wyprostowała się nieco i jej krok stał się bardziej płynny. Wąski chodnik po którym szliśmy, przecinał trawnik dzielący domki od bramki. Poczułem znowu jak Monika lekko się spina, gdy usłyszeliśmy jakieś nieodlegle glosy urlopowiczów. Jednak trzymałem ją cały czas za ramię, delikatnie ale stanowczo musiała iść bezwolnie przy mnie – no przecież muszę jakoś twoją słodką dupkę doprowadzić na miejsce do wyrżnięcia – powiedziałem zadowolony.

W końcu przeszliśmy przez bramkę oddzielającą nas od świata zewnętrznego. Chodnik był w miarę szeroki. Co pewien czas mijali nas przypadkowi przechodnie. Byli zwykle obojętni, lecz niektórzy zaczynali rzucać dziwne spojrzenia na Monikę. Jej uda oczywiście jak zwykle przyciągały uwagę. Nie dało się nie zauważyć, jak nabrzmiałe sutki zaznaczają się na materiale. Pewno było widać jak jest dziwnie spięta i idzie bezwolnie trzymana za ramie prze zemnie. Jej sylwetka była wyprostowana, jednak wzrok miała potulnie spuszczony. Mogło to wyglądać dla niektórych dziwnie, że z tak piękną kobietą, tak sobie pozwalam. A wszystko to jeszcze w takim ubranku. Widać było jak jej piersi poruszają się pod materiałem. Jak jej biodra falują rytmicznie przy każdym kroku.

Monika była z zawodu nauczycielką. Świadomość tego faktu podkręcała moje emocje. Powinna być przecież wzorem, zachowywać się w miarę przyzwoicie, a nie chodzić prawie naga po publicznym deptaku. Taki jej widok i to w tak niecodziennym miejscu, wywoływał u mnie co raz dziksze instynkty. Rzeczywiście była piękna i tak cudownie bezwolna. Co pewien czas przyciągałem ją mocniejszym ruchem do siebie gdy nie nadążała. To jak poddawała się temu, sprawiało że miałem co raz większą ochotę panować nad nią.

-Oj biedna będziesz jak dojdziemy – szepnąłem do niej, a moje dłonie mimowolnie mocniej zacisnęły się na jej ramieniu. Co raz więcej osób na nią spoglądało, jednak ja nie miałem zamiaru odpuszczać – kręć bardziej tyłkiem – powiedziałem i z zadowoleniem stwierdziłem że robi to, mimo zmieszania sytuacją. Trzymałem ją trochę przed sobą i nie mogłem opanować się, by nie spoglądać co chwilę jak jej krągłe ciało porusza się pod shirtem. Świadomość że jest pod nim naga i to w takim miejscu doprowadzała mnie do szaleństwa. Jej sterczące sutki także świadczyły o jej stanie. Byłem ciekaw jak ona się czuje teraz tak w takim miejscu?

W końcu doszliśmy do wąskiej alejki wiodącej przez niewielki zagajnik, na plażę. Była ona pusta i nagle coś mi strzeliło do głowy. Pociągnąłem ją między drzewa.

- Au... gdzie idziemy? – zapytała z lekkim przestrachem ale i ciekawością.

- Chwilka przerwy... – powiedziałem z uśmiechem – trzeba cytrynkę wycisnąć.

Monika spięła się a jej uda się zacisnęły.

- Cytrynkę? – zapytała i widać było jak gorączkowo myśli – ale...

- Uspokój się - powiedziałem pociągając ją za niewielkie krzaki. Widać było stamtąd tylko cienie przechodzących chodnikiem ludzi – Zobaczę czy soczek już wyleci z cytrynki jak ją lekko ścisnę.

Monika mimowolnie dłonią zasłoniła krocze. Widziałem w jej oczach te dziwne mieszane emocje.

- Ale... - powiedziała – wstydzę się tu tak...

- Nie tak – powiedziałem – daj od tyłu.

- Ale... jak od ty... - nie dokończyła.

Nie chciało mi się więcej debatować. Obróciłem ją stanowczo o siebie tyłem. Lekko pochyliłem. Oparła się dłońmi o kolana.

- Marek no... - to były jedyne oznaki protestu.

- Nogi prosto! – zakomenderowałem i posłuchała.

Podciągnąłem bezceremonialnie shirta odsłaniając piękny krągły tyłek. Złapałem jej udo (mmmmm ależ było miękkie) i odciągnąłem nieco na bok. Przed moimi oczyma ukazał się jej cudowna, wygolona szparka między udami.

- Marek... proszę... - szepnęła tylko – ktoś może nadejść - jednak nie maiłem litości. Złapałem szparkę między udami, była strasznie miękka i delikatna, ale nie miałem skrupułów. Zacząłem ugniatać, ściskając jej boki i puszczając.

- Trzymaj dupkę wypiętą i nie marudź –pouczałem ją.

Widziałem jak z początku czuje się nieco nieswojo, w takiej pozycji za krzakami, ale po chwili jej biodra zaczęły poruszać się w rytm mojego ugniatania.

- No wyleci soczek? – mówiłem wywołując u niej rumieńce i patrząc z ciekawością. – No... - dostała raz klapsa po tyłku. Potem kolejnego i przy następnym uściśnięciu zauważyłem kropelki wypływające z jej długiej szparki. Uścisnąłem nieco mocniej i niewielka stróżka spłynęła po jej skórze.

Zadowolony wstałem zostawiając ją w takiej nieprzyzwoitej pozycji. Dopiero po chwili podniosła się powoli

- Jesteś niedobry – usłyszałem i lekko uderzyła mnie po ramieniu z wyrzutem.

Ja tylko uśmiechnąłem się, złapałem i pociągnąłem za sobą.

- Idziemy dalej - Monika chciała zetrzeć wilgotną stróżkę spływającą po wnętrzu jej uda, ale złapałem ją za ramię i pociągnąłem stanowczo ale z wyczuciem.

- Ale jak ja tak będę... - chciała zaprotestować.

Jednak ja szybko uciąłem dyskusję.

- Nie zajmuj się teraz takimi pierdołami – mówiąc to wyprowadziłem ją spośród drzew na wolna przestrzeń.

Wkroczyliśmy na plażę. Przy wejściu było masę ludzi opalających się leniwie. Monika zaciskała uda przy każdym kroku przechodząc pomiędzy plażowiczami leżącymi lub siedzącymi na swych ręcznikach. Słychać było gwar kąpiących się dorosłych i dzieci.

Dopiero po chwili marszu zagęszczenie urlopowiczów zmniejszyło się.

Nagle zadzwonił mój telefon. Okazało się że dawny kumpel dzwoni, zapraszając mnie na wyjazd motocyklowy zaraz po moim przyjeździe. Monika słuchała rozmowy co raz bardziej zdegustowana. Gdy odłożyłem słuchawkę powiedziała z wyrzutem.

- Miałeś sprzedać motor. Rozmawialiśmy o tym. A poza tym miałeś się w końcu zająć tym remontem kuchni...

Od razu rozbolała mnie głowa.

- Proszę cię. To nie czas i miejsce na tego typu debaty.

- Ale może byś wyrósł w końcu i stał się trochę bardziej dojrzały. Ja zawsze muszę się o wszystko martwić a ty masz to..

- Zaczyna się marudzenie? Musisz tak klachać? Byś się źle poczuła jakbyś raz nie dała sobie na wstrzymanie?! – Widziałem że zrobiła się lekko czerwona ze złości.

- Bo to zawsze wszystko jest na mojej głowie. Jakbym to ja nie była rozsądna to byśmy... Po prostu duży chłopak! Weź się po prostu...

Nie mogłem pozwolić na dalsze dywagacje.

- Wiesz co... nie będę negocjował z kobietą, która właśnie daje mi się prowadzić na ostre zerżnięcie od tyłu.

Monika oniemiała. Jeszcze przez chwile próbowała szukać jakiś słów, ale szybko zwątpiła i tylko opuściła wzrok. Rzeczywiście miała w tym momencie małą siłę przebicia.

- Zajmij się lepiej dbaniem dogadzaniem mi – powiedziałem – staraj się uda trzymać szerzej – widziałem że trochę ją złości, że mimo jej pretensji, jest dla mnie teraz źródłem przyjemności. Ale rzeczywiście starała się, by jej uda nie przylegały do siebie. Spoglądała na mnie z wyrzutem, lecz jej własne starania, wobec kogoś kto jej dokucza sprawiły, że zauważyłem jak jej sutki bardziej nabrzmiewają pod jej koszulką.

- No to zamiast marudzenia na mnie, powiedz mi czy chcesz być na czworaczkach brana prze zemnie, czy pochylona na stojaka? Jak mi się chcesz wystawić, za to że wyjeżdżam na motor?

Widać było jak się trochę zmieszała. Najlepsze było to że na wnętrzu jej uda, pojawiła się kolejna cienka stróżka. Zresztą jej kobiece nogi wyglądały teraz tak bardzo bezbronnie. Przyciągały mnie jak nigdy przedtem. Jej gładka skóra i kobieca miękkość sprawiały że miałem problemy by się opanować, a świadomość że te cudowne udka należą teraz w pełni do mnie, wywoływała erekcję nad którą nie panowałem. Mimo że miałem luźne spodnie dostrzegła to i chyba czuła że będzie z nią krucho. Patrzyłem na nią jak nigdy przedtem.

- Zabiję cię kiedyś – powiedziała. Ale to nie był koniec atrakcji

W końcu doszliśmy do niewielkiego lasku przecinającego plaże. Nie było już tam ludzi. Gdy weszliśmy między drzewa zatrzymałem ją. Popatrzyła na mnie niepewnym wzrokiem. Ja sięgnąłem po jej shirta. Przytrzymała go swoimi dłońmi.

- Łapki – powiedziałem.

- Ale.. – chciała zaprotestować.

- No łapki w górę – powtórzyłem – ile razy mam ci powtarzać?

Niepewnie podniosła do góry dłonie przestraszona. Patrzyła zaniepokojona rozglądając się w koło, gdy ściągałem z niej shirta.

- Grzeczna dziewczynka – powiedziałem zostawiając ją gołą tak jak się urodziła.

- Ale Marek no... - powiedziała z miną zbitego pieska.

Jednak ja nie miałem litości.

- To już ci nie będzie potrzebne. - Wrzuciłem jej shirta do strumyczka, a ten odpłynął z jego nurtem w stronę morza.

- Ale Marek! – niemal krzyknęła przerażona. Chciała ratować swoje ubranko, ale przytrzymałem ją i jedyne co mogła robić to bezsilnie miotać się machając swoimi piąstkami, które mocno przytrzymywałem - Marek! .. Marek co ty wyprawiasz!?– nagle spojrzała na mnie ze złością i aż poczerwieniała - I co ja teraz zrobię?! Zaraz tak dostaniesz że się nie pozbierasz!

- Taaa? – Zapytałem z głupim uśmieszkiem

Teraz była naga i całkiem bezbronna, w lasku nieopodal centrum turystycznego pełnego ludzi. Daleko od bezpiecznego pokoju. Zdana tylko na moją łaskę i niełaskę. I powoli co raz bardziej to sobie uświadamiała. Pewno maiła ochotę mnie zabić, ale byłem w tym momencie nie tylko winowajcą, ale jedyną deską ratunku. Ciągle jeszcze miała swe piąstki w górze.

- To teraz ładnie opuść te rączki – powiedziałem – bo się spocisz.

- Tyyy – warknęła ale potulnie opuściła dłonie. Rozglądając się niepewnie wokół, zasłoniła swe wdzięki. Choć nie było tu ludzi, to jednak w tak publicznym miejscu, czuła się nieswojo ze swą pełną nagością.

- I co taka wstydliwa? – uśmiechnąłem się do niej – Bez ukrywania tych skarbów. Rączki w bok – zakomenderowałem. Jednak nie zareagowała. Postanowiłem zagrać mocniej – to mam coś fajniejszego wymyśleć? Ostatni raz mówię, pokaż że jesteś grzeczna i rączki na bok.

Widziałem w jej oczach jak jeszcze raz analizuje na szybko sytuację. Po chwili spuściła wzrok i odsłoniła się. Pewno w środku czuła złość ale musiała być grzeczna. I to mi się podobało najbardziej.

- Nie bój się nic – powiedziałem z uśmiechem patrząc na jej piersi, brzuch, nagą cipkę.– jesteś piękna jak nigdy przedtem -Już niedaleko – dodałem pociągając ją za ramie.

Pozwoliła się prowadzić dalej przejęta, rozglądając się od czasu do czasu po okolicy.

- Co ty zrobiłeś – poskarżyła się niepewnie.

- Nie marudź tylko ładnie kołysz cyckami jak idziesz – gdy nie posłuchała, dodałem – bo cię tu zostawię.

Zaczęła poruszać nimi dla mnie w rytm kroków. Czasem gdy z daleka dobiegały jakieś głosy chciała się mimowolnie skulić. Jednak ja nie pozwalałem na to.

- Wyprostuj się. Bardziej. Nie chowaj niczego.

Spełniała moje „prośby”, a ja patrzyłem na jej ciało. Jej cipka wydawała się w tej chwili taka milutka. Bezsilność nagiej Moniki sprawiała że płonąłem. Pewno chciała by mnie zabić, ale jedyne co mogła, to oddać się w pełni mej opiece.

Poklepywałem ją czasem po pupie gdy zwalniała. Promienie słońca prześwitujące przez konary grały na jej ciele. W końcu lasek zaczął się kończyć.

Pomiędzy drzewami widać było już brzeg morza i niewielką, pustą przystań. Stały na niej dwie łodzie motorowe. Jedyną osobą którą widziałem z daleka z pomiędzy drzew, był młody pracownik pilnujący łodzi.

Monika zaniepokoiła się.

- Poczekaj tu chwilkę – powiedziałem, zostawiając ją między drzewami.

- Marek - zawołała z mną ze złością. Zasłoniła swoje ciało nerwowo rozglądając się na boki – Nie zostawiaj mnie tu tak! – Jej głos był co raz bardziej spanikowany. Jednak nie przejmowałem się tym.

- Mówiłem bez zasłaniania - powiedziałem na odchodne. Posłuchała pozostając tak wyprostowana pomiędzy drzewami, a aj udałem się w stronę łodzi.

Zamieniłem kilka słów z pracownikiem przystani i wróciłem po Monikę.

- No teraz to zasłoń się - powiedziałem - idziemy.

- Ale... - Pociągnąłem ją znowu za ramię.

- No zachowuj się jakby nigdy nic – powiedziałem.

Zresztą nie miała innego wyjścia. Zasłoniła swoją cipkę i piersi i truchtając tak z naburmuszoną miną szeptała.

- Nie daruje ci tego.

Dla mnie wyglądała bardzo zabawnie. Fragmenty jej piersi wyzierały spod ramienia. Jej biodra były całe odsłonięte. Jedynie dłoń zasłaniała wstydliwy trójkącik. Pracownik portu patrzył zaskoczony na zbliżającą się parę. Przygotowywał właśnie dla mnie jedną z łodzi do wypłynięcia.

Monika złorzecząc truchtała przy mnie, patrząc w ziemię.

- Nie masz się co się wstydzić – powiedziałem zadowolony – masz świetne kształty.

- Pałuj się – odburknęła Monika. Ale sama z goła pupcią, nie miała zbyt dużo pola manewru. Pomijając zasłanianie się, starała się iść w miarę spokojnie. Jednak nie sprzyjał temu fakt, że pracownik przystani drapiąc się po głowie, co pewien czas zerkał na nią przejęty.

Nie przejmowałem się niczym i cieszyła mnie bezradność Moniki.

- Łajba gotowa? – zapytałem.

- Tak proszę pana. Wszystko tu przygotowałem - powiedział starając się zachowywać normalnie – będą mieli państwo spokojnie tam.

Monika była spięta, a ja nie mogłem sobie nie podarować by ją trochę nie pozłościć.

- Pogoda super to i wyprawa będzie super – po czym dodałem złośliwie - ale jakby co to wziąłem ze sobą jakieś rypanko.

Monika zaczerwieniła się. I ciągle osłaniając wchodziła nieporadnie na łódź, starając się trzymać swe nagie pośladki odwrócone od pracownika.

Ja przytrzymując ją, poklepałem parę razy po pupie i pomacałem pieszczotliwie.

- No będzie z tym zabawa – powiedziałem zadowolony. Monika była już czerwona jak burak, ale nie komentowała nic.

W końcu jakoś weszła i prędko podreptała pod pokład. Ja odpaliłem silnik i machając do pracownika, skierowałem łódź na pełne morze.

- No wychodź Już – zawołałem do Moniki zza koła sterującego.

- Normalnie jesteś nieżywy - powiedziała wychodząc.

- Spokojnie – Ciągle jesteś moją zakładniczką – więc zamiast się awanturować po prostu wystaw pupę – po chwili dodałem. – dobrze ci radzę, bo mi co głupiego do głowy wpadnie.

Monika była mądra kobietą i dwa razy powtarzać nie trzeba było. Podeszła do barierki oparła się o nią wystawiając do mnie tyłek.

- Masz coś jeszcze do powiedzenia? – Zapytałem z za kierownicy -To rozszerz dla mnie trochę uda.

- No przecież... - powiedziała Monika – co ja mogę? Jestem tylko biedną zakładniczką, której tyłek zabrałeś sobie na rypanko – rozszerzając uda dodała - tak dobrze?

Uśmiechnąłem się do niej i zdzieliłem wolną dłonią siarczystego klapsa.

- stój tak - Jeszcze czekałem. Łódź mknęła do przodu przecinając fale. Powoli zbliżaliśmy się do plaży.

- Co robisz? – zapytała Monika ciągle wypięta.

- Cicho – kolejny klaps uciszył ją na chwilę. Widząc z daleka małe sylwetki ludzi chciała się lekko skulić, ale nie pozwoliłem na to.

- Trzymaj wypięte – mówiłem a ona słuchała co raz bardziej przejęta – pokaż jaką jesteś grzeczną zakładniczką.

Nie zbliżałem się za bardzo do plaży. Płynąc wzdłuż niej zachowałem taką odległość, by sylwetki były dobrze widoczne lecz nie rozpoznawalne. Byłem pewien że plażowicze mimo dystansu, widzą już co się tu dzieje.

- Trzymaj, trzymaj wypiętą do mnie – mówiłem

- Marek no... - Monika szeptała. Ja co pewien czas dawałem jej klapsa i kazałem cie mocniej wypinać. W końcu zatrzymałem łódź.

- Patrzą na nas – szepnęła Monika.

- Wiem – odpowiedziałem - wskakuj na dziób i czworaczki – zakomenderowałem.

- Ale Marek no – powiedziała niepewnym głosem.

- No pokaż jaka jesteś grzeczna zakładniczka – nie popuszczałem.

- Ale Marek... - szepnęła jednak powoli wgramoliła się na dziób, gdzie była bardziej widoczna nawet z daleka i ułożyła się posłusznie na czworaczkach. Ja wskoczyłem za nią. Obszedłem ją powoli dookoła patrząc jak patrzy na mnie potulnie z dołu.

- Machaj cyckami – powiedziałem.

Poruszyła powoli torsem tak że jej piersi zafalowały wisząc bezładnie.

- Mocniej – powiedziałem – wymierzając jej solidnego klapsa w tyłek.

- Błagam – szeptała poruszając piersiami z większym zaangażowaniem.

Stanąłem z jej przodu.

- Głowa w dół na pokład. Przy moich stopach i mocniej wypnij.

Oddychając co raz ciężej zrobiła to. Jej piersi dotknęły posadzki, a twarzą otarła się powoli kilka razy o spód mojej nogawki.

Obszedłem ją z tyłu patrząc na wypięte oba otworki.

- Jeszcze chce trochę cycków – mówiąc to kucnąłem, złapałem ja za włosy podnosząc do góry. Wygiąłem jej głowę lekko w tył. Jej piersi zostały całkiem wyeksponowane.

Patrząc na sutka złapałem ją za cudownego pączusia, po czym potarmosiłem trochę jej oboma cyckami. Dostała jeszcze dwa klapsy po nich. Pchnąłem ją do przodu i przymierzyłem się do jej tyłka.

- Marek... błagam... - szeptała tylko.

Zagłębiłem się w nią ostro. Nie stawiała żadnych przeszkód, a wręcz obfitością swych soczków ułatwiała intruzowi zadanie.

- Grzeczna Dziewczynka... grzeczna – powtarzałem. Jeszcze nigdy tak dobrze mi się jej nie rypało. Jej jęki musiały być słyszane nawet na tej odległej plaży. Wiedziałem że wszyscy faceci tam zazdroszczą mi, a wszystkie kobiety Monice. Ale nie obchodziło mnie już to. Jej pewno także. Wchodziłem w nią mocno raz za razem.

Słyszałem tylko pomiędzy jej jękami pojedyncze...

- Koch... kocha... Kocha...

Nie zważałem na to że jej cipka wydawała mi się zawsze tak delikatna. Widziałem jak obejmując mojego penisa jest maltretowana z wielką siłą. Przez chwilę nie wiedziałem gdzie się znajduję. Jak przez mgłę dobiegły mnie odgłosy syren straży przybrzeżnej. Jedyne co zdążyłem pomyśleć to... „jeszcze nie... jeszcze chwilę... parę sekund... chłopaki poczekajcie... błagam”

***

Resztę długiego weekendu spędziliśmy w obskurnym areszcie. Wakacyjne słońce widziałem jedynie za kratami małego okienka. Najgorsze w tym było to że trzymali nas osobno. Kolegium było bardzo dotkliwe. Remont kuchni pewno trzeba będzie przełożyć. Ale Monika... nie wyglądała na przejętą tym za bardzo.

Nie przewidziałem tylko w moich planach, że ktoś na plaży miał dobrego zooma w kamerze. Filmiki na youtube były dosyć wyraźne. W pracy koledzy poklepywali mnie po ramieniu, a koleżanki dziwnie się uśmiechały. Monika natomiast przyniosła wielki bukiet od swojej klasy.

Ten tekst odnotował 30,555 odsłon

Jak Ci się podobało?

Średnia: 8.83/10 (69 głosy oddane)

Pobierz w formie ebooka

Komentarze (5)

0
0
No tak po punktacji to widzę, że udało mi się moje najgorsze opowiadanie napisać🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Eee pnie się powoli 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Podnosimy punktacje podnosimy 🙂
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Marku, niestety masz racje, to chyba Twoje najgorsze. Ale ze to toje to nie bede świnią, i nie dam oceny 😉
Zgadzasz się z tym komentarzem?
0
0
Marekdopra napisałeś najgorsze opowiadanie na świecie
Zgadzasz się z tym komentarzem?

Dodaj komentarz

Zaloguj się

Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.