AgroAnia
2 sierpnia 2011
Szacowany czas lektury: 11 min
W tym roku pojechaliśmy na wieś, na wczasy agroturystyczne. Kolega polecił mi zamieszkanie u jego znajomego, gdzie podobno miało być zdrowe jedzenie i atrakcyjne pokoje. Nie ma to jak Wiórkowo.
- Witajcie moi mili - usłyszeliśmy zbliżając się do drewnianego płotu, gdzie z uśmiechem powitał nas pan Wojciech, gospodarz domu.
Kiedy weszliśmy na podwórko, przy studni czekał na nas mały komitet powitalny składający się z gospodyni - pani Marii, a także szesnastoletniej córki - Jagody i jej koleżanki Barbary. Niestety byliśmy tak bardzo zmęczeni podróżą, że nie zwracając uwagi na szczegóły, przywitaliśmy się grzecznie, od razu prosząc o kolację i miejsce do spania.
Kolacja odbyła się w kuchni, gdzie oprócz mnie i Ciebie przebywała jedynie pani Maria, zachwalająca uroki okolicy. Kanapki znikały z talerzy w błyskawicznym tempie i po około dwóch kwadransach udaliśmy się do swojej sypialni, bo jak się później okazało, nie dostaniemy osobnych pokoi z powodu remontu. Rzuciliśmy nasze plecaki w kąt a sami nie bacząc na swoje wdzianka wylądowaliśmy w dużym, drewnianym łóżku. To zabawne, ale przeważnie ja pierwszy zasypiam, jednak tej nocy "odpadłaś" jakby po dotknięciu magiczną różdżką już po kilku minutach, a ja... policzyłem kilka baranków i również zasnąłem, obok Ciebie.
Nad ranem obudziły mnie jakieś piski dobiegające z podwórka, wstałem więc z łóżka i podszedłem do okna, by sprawdzić co się dzieje. Jakież czekało mnie zaskoczenie, gdy ujrzałem przy studni polewające się wodą z wiadra Jagodę i Barbarę, całkowicie nagie.
- Co się dzieje? Co to za wrzaski - usłyszałem jak powoli budzisz się ze snu.
- Wstań i sama zobacz, jak na wsi wygląda prysznic - uśmiechnąłem się pod nosem, wciąż podziwiając śliczne ciałka dziewcząt, które jednak po krótkim chlapanku wytarły się w duże ręczniki i odziały w swoje dzienne ubranka.
- Wiem, wiem. Domyślam się co się tam dzieje. Tylko zastanawiam się, dlaczego cię jeszcze nie zabiłam za podglądanie obcych kobiet? - trochę leniwie wygramoliłaś się z łóżka, przecierając oczy.
- Może dlatego że Cię kocham? - podszedłem do Ciebie, a gdy wstałaś objąłem Twoje lekko puszyste ciałko i pocałowałem na przywitanie.
- Wiesz, to bardzo możliwe. Pewnie dlatego wciąż żyjesz - uśmiechnęłaś się do mnie robiąc całkiem słodką minkę.
- Chodź, pora zjeść śniadanko. Na wsi wszystko smakuje inaczej.
Śniadanie rzeczywiście było nietypowe: jajeczka, mleko od krowy i cała reszta prezentowała się znakomicie, a i w smaku była oryginalna. Przez cały czas jednak miałem wrażenie, że śledzą nas cudze oczy, lecz oprócz nas i pani gospodyni, w kuchni nie było nikogo innego. Po śniadaniu czekała nas miła niespodzianka - okazało się, że dla gości przewidziano nowoczesną łazienkę ze wszystkimi miastowymi luksusami, więc groźba kąpieli przy studni odeszła w zapomnienie.
Wiesz, uwielbiam brać z Tobą prysznic. Kocham wcierać mydło w Twoje ciało, błyszczące od wody, która spływa niczym górskie wodospady. Kiedy stoimy twarzą w twarz i kiedy przyciskasz swoje duże piersi do mojej klatki, to aż mnie milutkie dreszcze przechodzą przez całe ciało. Choć to tylko banalny prysznic, jednak jest w tym sporo erotyzmu. Kocham mydlić Twoje piersi, których koniuszki sterczą niczym szpileczki, kocham je obejmować całymi dłońmi, a kiedy spłukuję z nich wodę lubię je całować i pieścić. A gdy się do mnie odwracasz tyłem, myję Twoje plecki, karczek i pośladki, szorując je gąbką i spłukując mocnym strumieniem wody. Powiedz, czy lubisz kiedy Cię całuję w kark, albo gdy całuję w płatki uszu? Później przeważnie zjeżdżam językiem na sam dół, wzdłuż jakże czułego kręgosłupa. Lecz z tego wszystkiego najbardziej lubię poświęcać swoją uwagę Twojej muszelce i klejnocikowi który ona kryje w sobie. Powiedz, co czujesz gdy moje wilgotne palce przesuwają się wzdłuż tej szczelinki? Co czujesz gdy dotykam Cię w najbardziej czułym miejscu Twego ciała? Wiem, czekasz kiedy spłuczę mydło z tajemniczej doliny i kiedy w końcu uklęknę przed Tobą jakbym chciał Cię poprosić o rękę. Wtedy opierasz się o ścianę i czekasz aż swoim językiem zacznę pieścić Twe uda, powoli zbliżając się ku epicentrum rozkoszy. Ale nic z tego, znów się wycofuję w kierunku ud, by po chwili powrócić ku muszelce. Widzę jak buduje się w Tobie pożądanie, a ja się droczę i przedrzeźniam Twoje zmysły. Nagle jednym pociągnięciem języka przejeżdżam wzdłuż szczelinki, następnie składam na niej swój pocałunek i ponownie oddalam się na bezpieczną odległość. Moje dłonie przez cały czas pieszczą Twoje pośladki i uda, po których spływa gorąca woda. Nagle, przy kolejnym manewrze nie wytrzymujesz, chwytasz mnie za głowę i już wiem czego chcesz. Rozchylam płatki Twojej Różyczki i już widzę perełkę, którą muskam czubkiem języka, zataczam koliste ruchy, najpierw powoli, później przyśpieszając liźnięcia. Czasem przemierzam językiem wzdłuż warg, które nie całują, innym razem wkładam go do Twego wnętrza, baraszkując w nim. Lecz po chwili znów powracam do tej jakże czułej kuleczki, całując ją, ssąc i liżąc na sto sposobów. Twój oddech wiele zdradza, wiem że jesteś już bardzo blisko, prawie na krawędzi... tak, Aniu, dam Ci to o czym tak bardzo marzysz. Więc wciąż pieszcząc perełkę, wkładam paluszek do Twego gorącego wnętrza, odnajduję bardzo czuły punkt i delikatnie go masuję, a Ty aż cała drżysz... i po chwili nie możesz się opanować... to już ten moment... pogrążasz się w niesamowitej przyjemności, a ja jeszcze przez chwilę pobawię się w tę niegrzeczną grę, byś mogła wszystko przeżyć raz jeszcze... takie jest moje pragnienie. A gdy już będziesz miała dość, dokończymy kąpanko, wytrzemy się do sucha i pożegnamy z łazienką.
Całkiem już odświeżeni ubraliśmy się w czyste ciuszki i postanowiliśmy zwiedzić gospodarstwo. Nie było ono duże - na przeciętnej wielkości podwórzu dumnie stała studnia
Kiedy zegarek wskazał godzinę dziesiątą, pan Wojciech oznajmił, że mamy się czuć jak u siebie w domu, a sam wsiadł na motor marki Jawa i pojechał do miasta, aby załatwić ważne sprawy w pewnym urzędzie. Natomiast jego żona postanowiła wybrać się do sąsiadki zza płota, by trochę poplotkować. Zanim jednak odeszła, pokazała nam gdzie jest lodówka, w wypadku gdybyśmy zgłodnieli, a także wyjaśniła nam co i gdzie się znajduje w okolicy. Na odchodnym dodała:
- Jakby coś się działo, to Jagoda siedzi w swoim pokoju i ogląda MTV, więc jej możecie zgłaszać wszelkie uwagi. A gdybyście chcieli gdzieś wyjść, dajcie jej znać, żebyśmy wiedzieli gdzie was szukać.
I w ten oto sposób zostaliśmy praktycznie sami, zastanawiając się, co by tu zepsuć... ups... chciałem powiedzieć, czym by tu się zająć.
Nagle wpadła mi do głowy pewna myśl. Chwyciłem Cię za rękę i podprowadziłem pod stodołę. Ponieważ główne wrota były zamknięte na kłódkę, przeszliśmy na tyły budynku, gdzie sprawdziło się moje przeczucie, że stodoła posiada tylne drzwi, w dodatku lekko uchylone.
- Ostatni raz byłem w stodole, kiedy miałem 10 lat - uśmiechnąłem się do Ciebie, po czym dodałem - Wejdźmy na chwilę bo chcę sobie przypomnieć ten klimat.
- Dobrze, ale tylko na chwilę, bo nie wiem czy gospodarz byłby zadowolony z tego co robimy.
Kiedy weszliśmy do środka, od razu dał się wyczuć stodalniany klimat - pachnące siano poukładane było na parterze i na piętrze bez wewnętrznych ścian, do którego dostęp umożliwiała jedynie drabina. Pośrodku stał traktor a tuż za nim jakiś dodatek, chyba do koszenia trawy. Choć w środku nie było żadnego cywilizowanego źródła oświetlenia, wystarczyły promienie słońca padające przez szczeliny pomiędzy deskami ścianek. Tak, tego mi było trzeba. Nagle przypomniałem sobie stare dobre czasy, kiedy chowałem się przed wujkiem w stercie siana, a cała rodzina szukała mnie aż do skutku. Podszedłem do drabiny, spojrzałem na Ciebie i wskazałem głową na górę.
- Nie, mieliśmy wejść tylko na chwilę - zaprotestowałaś, ale ja musiałem to zrobić.
Wszedłem na piętro z którego było widać doskonale całą stodołę. Część w której stałem zawierała niedbale poukładane kupy siana, a idąc kilka kroków dalej miało się wrażenie, że idzie się przez mały labirynt.
- Kochanie, jesteś tam? - wykrzyknęłaś zniecierpliwiona.
- Tak! Chodź tu. Wiesz jak jest fajnie?
Minęło kilka sekund, po których stanęłaś tuż obok mnie.
- Fajne tu - westchnęłaś - Tak milutko i mięciutko.
Odwróciłem się do Ciebie i objąłem w pasie. Zaczęliśmy się całować, a ja położyłem dłonie na Twoim tyłeczku, ubranym w jeansowe szorty. Po chwili prawą dłoń zanurzyłem w Twoich rudawych kręconych włosach, bawiąc się nimi, przeczesując palcami. Następnie pocałowałem Cię w szyję, karczek i uszka, a swoje dłonie wsunąłem pod koszulkę, w którą byłaś ubrana. Nawet nie wiesz jak bardzo kocham dotykać Twoich dużych piersi. Są takie miłe w dotyku, takie gorące, kształtne. Ehhh, ale najpierw trzeba pozbyć się stanika. Mam w tej dziedzinie sporą wprawę i już po chwili mogłem cieszyć swoje dłonie, biorąc w nie Twoje bliźniacze pagórki. Chyba zgadłaś o co mi chodzi, bo nagle poczułem, jak rozpinasz mi guziki od spodni i wsuwasz swą dłoń pod majtki, szukając mojego rycerzyka. O, tak. Tak właśnie lubię. Z sekundy na sekundę robi się coraz większy i większy, a ja jestem coraz bardziej podniecony. Wciąż się całujemy, lecz na chwilę przerywam pocałunek, aby jak najszybciej ściągnąć z Ciebie tę kolorową koszulkę. Ty robisz ze mną to samo. Przyciskamy się do siebie, czuję na swym torsie koniuszki piersi, które swoją twardością wyrażają stan Twego ducha. Niby tańczymy, a jednak stoimy w miejscu. Całuję Cię w szyję, zlizuję pot, pieszczę piersi językiem, ustami, palcami. Chwytam sutki dwoma palcami i przyszczypuję je delikatnie, dla mnie to zabawa, dla Ciebie przyjemność. Zaczynam je ssać, najpierw lewy koniuszek, później prawy i tak na zmianę, bo tak lubisz. Później zjeżdżam językiem niżej, w stronę pępka, w którym go zatapiam wkręcając się w głąb, aby po chwili całować brzuszek. Rozpinam Twe szorty i ściągam na sam dół. Teraz stoisz przede mną prawie naga, w samych tylko stringach, które mają w sobie tę magię, że nie trzeba ich ściągać aby mieć odrobinę przyjemności. Liżę Cię poprzez cienką tkaninę, ale Ty to czujesz, a ja to doskonale wiem. Spoglądam w Twe oczy i jednocześnie rozgrzewam swoim paluszkiem gładzącym kontury stringów. Odchylam je na bok i wodzę palcem wokół muszelki, lecz tylko wokół, nie zwiedzam środka. Mijają minuty, a nasze serca biją coraz mocniej i szybciej z podniecenia. Nagle masz ochotę zobaczyć mnie nago, więc uwalniasz się z pocałunku, ściągasz moje spodnie, a na koniec bieliznę. Ja też lubię kiedy mnie dotykasz i całujesz, ale jestem wystarczająco napalony aby Cię pochwycić i wspólnie upaść na miękkim sianku. Leżę obok Ciebie, całuję Twoje ciało, pieszczę je, dotykam, ale jednocześnie napawam się wiejskim klimatem, tym zapachem i odgłosami zwierząt dobiegającymi zza stodoły. Mój paluszek znów zjeżdża niziutko, gładzę nim delikatne uda, a po chwili zanurzam go w szczelince. Jest już wilgotna więc mogę przez chwilę pobuszować w jej głębinach. Wewnątrz, na zewnątrz, wewnątrz, na zewnątrz - lubisz tak? Kiedy paluszek będzie wilgotny od Twoich soków, skieruję go do najczulszego miejsca kobiecego ciała, aby rozbudzić Twe żądze, chcę żebyś zadrżała. Zataczam koła, linie proste i kręte, lecz to nie wszystko. Ściągam z Ciebie stringi, rozkładam Twe nogi szeroko na boki, a sam zanurzam swoje usta i język w tajemniczym zakamarku, gdzie jedno liźnięcie, kilka delikatnych muśnięć ustami, powoduje na Twym ciele rozkoszny dreszczyk a może nawet coś więcej. Mogę tak długo, bardzo długo... lecz w tej chwili pragnę już tylko jednego. Wspinam się wyżej i wyżej, powoli dopadając Twych ust. Całuję Cię i w tej samej chwili czujesz jak powoli wchodzę w Ciebie, czujesz Go w sobie, zanurza się coraz głębiej i głębiej. Teraz już nie ma odwrotu, zaczynamy miłosny taniec. Obejmujesz mnie ciasno nogami, a ja delikatnie lecz stanowczo zanurzam i wynurzam wielkiego ptaka w już bardzo wilgotnej muszelce. Całujemy się, obejmujemy, przytulamy, czujemy swoje oddechy na ciałach. Jest tak dobrze, że aż ziemia drży. Widzę na Twej twarzy rumieniec, uśmiechasz się słodko i cichutko wzdychasz. Po kilku minutach obracamy się o 180 stopni i teraz Ty mnie dosiadasz a ja leżę na plecach. Sianko masuje moje plecy, a oczy cieszą się z widoku falujących piersi i w ogóle z Twojego widoku. Ustalasz własny rytm, dłonie opierasz na mym torsie, zamykasz oczy aby zwiększyć doznania. A ja swoją dłonią pieszczę Twój klejnocik, byś dotarła na sam szczyt... za chwilę... tego właśnie pragniesz... może za minutkę... a może... już. Powoli na mnie opadasz, masz zamknięte oczy, ciężko oddychasz. Czuję się taki podniecony, że już dłużej nie wytrzymam... czujesz w sobie ciepło, nadchodzące przerywanymi strumieniami. Jest nam tak dobrze, że moglibyśmy tu zostać na wieki.
- Kocham Cię - szepczę Ci do ucha, a Ty się uśmiechasz i odpowiadasz tak samo.
- Leżymy tu jeszcze przez chwilę, albo dwie... hmmm, no dobra, ja nie powiem co się później działo.
Na obiad zdążyliśmy w ostatniej chwili. Gospodyni spojrzała na nas groźnym okiem i podając zupę spytała:
- Coście dzisiaj porabiali?
- Eeee, nic takiego. Zwiedzaliśmy różne ciekawe zakamarki i to wszystko - odpowiedziałem.
- Czyżby? - uśmiechnął się dość ironicznie pan gospodarz, a ja spojrzałem na Ciebie i... no, tak... w Twe włosy wkręciła się malutka kupka siana.