Pewien pan chciał zażartować,
By swą żonę wypróbować.
A dokładniej, mówiąc w skrócie,
Czy humoru ma poczucie.
Więc się kiedyś zdecydował,
Gdy wieczorem z nią flirtował,
Mówiąc czule do swej żony:
- Jestem wciąż zauroczony
- Bez pamięci Twoim ciałem,
- Lecz powiedzieć Ci coś chciałem,
- Bo, gdy Ciebie obserwuję,
- To jednego mi brakuje.
- Pełnych piersi – rzekł do żony.
- Byłem z nich zadowolony,
- Kształt winogron kiedyś miały
- Lecz rodzynki z nich zostały.
- Słodkie, ale pomarszczone.
I wciąż patrząc na swą żonę,
Bez ogródek mówił śmiało:
- Nie wiem co się z nimi stało?
- Czy za mało o nie dbałem?
- Może rzadko masowałem?
- Lecz mi bardziej się wydaje,
- Że tu wina pozostaje,
Mówił patrząc w oczy żonie:
- Chyba cała po Twej stronie!
- Bo Ty tego mi wzbraniałaś
- I się pieścić nie dawałaś,
- Chociaż chciałem tego nieraz.
- Przyznaj się do tego teraz!
- Tylko tyle wiem kochanie,
- Że je znowu chcę w tym stanie
- Poczuć w jakim kiedyś były.
- Więc musimy zebrać siły,
- Aby coś wykombinować
- I je jakoś napompować.
Żonie miarka się przebrała
I mu tak odpowiedziała:
- Chcesz pompować? I cóż z tego,
- Gdy masz pompkę do niczego.
- Może kiedyś wystarczała,
- Ale dzisiaj jest za mała
- By mi piersi napompować!
Bo też chciała zażartować.
Mąż się poczuł urażony
Na te słowa swojej żony.
Bo go bardzo uraziły
I tu żarty się skończyły.
- Teraz trochę przesadziłaś,
- Bo się nigdy nie skarżyłaś
- Na to jak Cię pompowałem.
- Byłem przecież ideałem.
- Może bardziej o to chodzi,
- Że Ci gdzieś powietrze schodzi.
- By to sprawdzić moja żono,
- Daj mi teraz swoje łono.
I tu zaczął ściągać spodnie.
- Ja Ci zaraz udowodnię,
- Że się czepiasz mego ciała,
- A mi pompka dobrze działa!
I tu w szoku była żonka,
Gdy ujrzała jego członka,
Kiedy ściągnął swoje slipki
Chętny by wejść do jej cipki.
Wielki był i naprężony,
Gdy mąż zbliżył się do żony.
Potem nogi jej rozłożył
I w muszelkę palec włożył,
By po chwili rzec do żony:
- Jestem trochę zaskoczony.
- Jak pompować Cię kochanie?
- Gdy masz słabe smarowanie!
Ona mu odpowiedziała:
- Żebym się wilgotna stała,
- Twoje słowa to za mało
- By pobudzić moje ciało.
- Ja gry wstępnej potrzebuję,
- Dzięki niej w muszelce czuję
- To cudowne pożądanie,
- Które daje smarowanie,
- By Cię przyjąć między nogi.
- Więc postaraj się mój drogi!
To na niego podziałało,
Więc się zabrał za jej ciało,
A konkretnie za pieszczoty.
Gdy nabrała zaś ochoty
I wilgotna się zrobiła,
Wejść mu w siebie pozwoliła
Mówiąc przy tym – Mój kochanie!
- Sprawdź czy Twoje pompowanie,
- Wygląd piersi mych poprawi,
- Bo to bardzo mnie ciekawi?
On już tego nie chciał słuchać,
Tylko żonę zaczął ruchać,
Biorąc się do tego zdrowo:
Mocno, szybko i miarowo.
Aż po same jaja wchodził,
I jak nigdy jej dogodził.
Bo mu sama powiedziała,
Że orgazmów tyle miała
Właśnie wtedy w swoim kroku,
Ile kiedyś przez pół roku.
Jak się później okazało,
Skutki to wymierne miało.
Przez to, że dni płodne były,
Piersi się zaokrągliły.
A, że sił swych nie żałował,
To i brzuch jej napompował.
Co ich trochę zaskoczyło,
Bo nie o to im chodziło.
Z tej historii moi mili,
Chcę abyście tu, w tej chwili,
Morał mogli wywnioskować:
Lepiej czasem nie żartować
Z jakiejkolwiek części ciała,
Czy jest duża, albo mała,
Bo chcąc kogoś tak rozbawić
Można mu tym przykrość sprawić.
Chcę też byście zrozumieli
I na przyszłość to wiedzieli,
By uważać z życzeniami,
Bo los spełnia je czasami
Lecz przewrotnie je traktuje,
Przez co sobie z nas żartuje!
By swą żonę wypróbować.
A dokładniej, mówiąc w skrócie,
Czy humoru ma poczucie.
Więc się kiedyś zdecydował,
Gdy wieczorem z nią flirtował,
Mówiąc czule do swej żony:
- Jestem wciąż zauroczony
- Bez pamięci Twoim ciałem,
- Lecz powiedzieć Ci coś chciałem,
- Bo, gdy Ciebie obserwuję,
- To jednego mi brakuje.
- Pełnych piersi – rzekł do żony.
- Byłem z nich zadowolony,
- Kształt winogron kiedyś miały
- Lecz rodzynki z nich zostały.
- Słodkie, ale pomarszczone.
I wciąż patrząc na swą żonę,
Bez ogródek mówił śmiało:
- Nie wiem co się z nimi stało?
- Czy za mało o nie dbałem?
- Może rzadko masowałem?
- Lecz mi bardziej się wydaje,
- Że tu wina pozostaje,
Mówił patrząc w oczy żonie:
- Chyba cała po Twej stronie!
- Bo Ty tego mi wzbraniałaś
- I się pieścić nie dawałaś,
- Chociaż chciałem tego nieraz.
- Przyznaj się do tego teraz!
- Tylko tyle wiem kochanie,
- Że je znowu chcę w tym stanie
- Poczuć w jakim kiedyś były.
- Więc musimy zebrać siły,
- Aby coś wykombinować
- I je jakoś napompować.
Żonie miarka się przebrała
I mu tak odpowiedziała:
- Chcesz pompować? I cóż z tego,
- Gdy masz pompkę do niczego.
- Może kiedyś wystarczała,
- Ale dzisiaj jest za mała
- By mi piersi napompować!
Bo też chciała zażartować.
Mąż się poczuł urażony
Na te słowa swojej żony.
Bo go bardzo uraziły
I tu żarty się skończyły.
- Teraz trochę przesadziłaś,
- Bo się nigdy nie skarżyłaś
- Na to jak Cię pompowałem.
- Byłem przecież ideałem.
- Może bardziej o to chodzi,
- Że Ci gdzieś powietrze schodzi.
- By to sprawdzić moja żono,
- Daj mi teraz swoje łono.
I tu zaczął ściągać spodnie.
- Ja Ci zaraz udowodnię,
- Że się czepiasz mego ciała,
- A mi pompka dobrze działa!
I tu w szoku była żonka,
Gdy ujrzała jego członka,
Kiedy ściągnął swoje slipki
Chętny by wejść do jej cipki.
Wielki był i naprężony,
Gdy mąż zbliżył się do żony.
Potem nogi jej rozłożył
I w muszelkę palec włożył,
By po chwili rzec do żony:
- Jestem trochę zaskoczony.
- Jak pompować Cię kochanie?
- Gdy masz słabe smarowanie!
Ona mu odpowiedziała:
- Żebym się wilgotna stała,
- Twoje słowa to za mało
- By pobudzić moje ciało.
- Ja gry wstępnej potrzebuję,
- Dzięki niej w muszelce czuję
- To cudowne pożądanie,
- Które daje smarowanie,
- By Cię przyjąć między nogi.
- Więc postaraj się mój drogi!
To na niego podziałało,
Więc się zabrał za jej ciało,
A konkretnie za pieszczoty.
Gdy nabrała zaś ochoty
I wilgotna się zrobiła,
Wejść mu w siebie pozwoliła
Mówiąc przy tym – Mój kochanie!
- Sprawdź czy Twoje pompowanie,
- Wygląd piersi mych poprawi,
- Bo to bardzo mnie ciekawi?
On już tego nie chciał słuchać,
Tylko żonę zaczął ruchać,
Biorąc się do tego zdrowo:
Mocno, szybko i miarowo.
Aż po same jaja wchodził,
I jak nigdy jej dogodził.
Bo mu sama powiedziała,
Że orgazmów tyle miała
Właśnie wtedy w swoim kroku,
Ile kiedyś przez pół roku.
Jak się później okazało,
Skutki to wymierne miało.
Przez to, że dni płodne były,
Piersi się zaokrągliły.
A, że sił swych nie żałował,
To i brzuch jej napompował.
Co ich trochę zaskoczyło,
Bo nie o to im chodziło.
Z tej historii moi mili,
Chcę abyście tu, w tej chwili,
Morał mogli wywnioskować:
Lepiej czasem nie żartować
Z jakiejkolwiek części ciała,
Czy jest duża, albo mała,
Bo chcąc kogoś tak rozbawić
Można mu tym przykrość sprawić.
Chcę też byście zrozumieli
I na przyszłość to wiedzieli,
By uważać z życzeniami,
Bo los spełnia je czasami
Lecz przewrotnie je traktuje,
Przez co sobie z nas żartuje!
brak komentarzy